27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Z uśmiechem sprzedaje kawę i ciasta własnego wyrobu w lokalnej kawiarni, jest zaradna, pogodna i twardo stąpa po ziemi. Nikt nie musi przecież wiedzieć, że sama dba o cały rozsypujący się dom na farmie i stara się zarobić na siebie i chorą mamę...
To był całkiem przyjemny dzień, klientów nie było za wielu, ale też pojawiało się ich na tyle, by nie umrzeć z nudów. Ciastka sprzedawały się, jak świeże bułeczki, a może i nawet lepiej, musiałaby się przejść do najbliższej piekarni i porównać wyniki, chociaż może lepiej nie - jeszcze rozpętałaby jakąś niezdrową rywalizację między biznesową. Wydawała właśnie gorącą czekoladę jakimś nastolatką, gdy do cukierni wszedł kolejny klient, można nawet powiedzieć, że stały bywalec, chociaż na pewno nie koneser tutejszych wypieków. Nie rozumiała, jak można przychodzić tutaj tak często i nigdy nie skusić się na coś innego, niż kawa. To znaczy rozumiała, że nie wszyscy są fanami słodkiego jedzenia, ale jednak chyba nadal się łudziła, że któregoś dnia przekona burmistrza do zamówienia czegoś jeszcze, niż jedynie czarnego napoju. Swoją drogą, czy nie lepiej byłoby mu przyrządzić sobie taki w ratuszu? A może nie mieli tam ekspresu? Szczerze wątpiła w to, że brakuje im pieniędzy, bo budynek nigdy nie wyglądał na niedofinansowany, ale nie była też na tyle odważna, by zagadnąć mężczyznę i zdobyć informacje, które raz na zawsze zaspokoiłyby jej ciekawość. Uśmiechnęła się do niego już na wejściu, chociaż jeszcze rozmawiał przez telefon, więc miała kilka chwil zanim podejście do lady i złoży zamówienie, które ona w zasadzie mogłaby zacząć już przyrządzać. W sumie... złapała już za kubek, zastanawiając się, czy wejść mu w słowo, a może podczas przywitań wspomnieć o tym, że zna jego kofeinowe preferencje, czy lepiej jednak dać się facetowi wypowiedzieć. Wyglądał raczej na takiego, który nie lubi, gdy mu się przerywa... albo na takiego, który żyje ciągłą depresją, ale tą uwagę też powinna zachować dla siebie. Może gdyby jednak pozwolił sobie na dawkę cukru w postaci dobrego lokalnego wypieku, w końcu przestałby sprawiać wrażenie takiego smutnego? Niby nie wierzyła, że tym razem uda jej się go przekonać, ale i tak zdecydowała się spróbować, bo... dlaczego by nie? Poza burmistrzem i tak nikt inny nie czekał w kolejce, więc mogła zamienić z nim kilka zdań więcej.
- Dzień dobry, to co zwykle? - zdecydowała się jednak na taką formę przywitania, mając nadzieję, że nie zabrzmi zbyt nadgorliwie. Po prostu bardzo lubiła swoją pracę, więc przykładanie się do niej sprawiało jej pewnego rodzaju przyjemność. - Mamy bardzo dobrą tatrę cytrynową. Wcale nie słodką. Idealną do czarnej kawy - dodała rzeczowo, wskazując na ciasto, które stało na ladzie pod specjalną szklaną przysłoną i prezentowało się naprawdę apetycznie, grzechem byłoby się nie skusić, więc może to dziś będzie ten dzień podczas którego namówi go do spróbowania czegoś nowego.

Francis Winfield
powitalny kokos
anko