animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi

Potrzebowała kilku dni ciszy, aby zrozumieć, że milczeniem niczego nie zdziała. Sytuacja między nią a Grishamem przez cały ten czas stawała się tylko coraz bardziej napięta, a przecież nie po to tutaj przyjechała. Pojawiła się w Lorne, ponieważ zależało jej na nim i chciała z nim być, a kiedy o tym zaczęła myśleć, w końcu dotarło do niej, że i ona mogła popełnić kilka błędów. Podjęła też przy tym kilka irracjonalnych decyzji, ale ostatecznie najważniejszy był fakt, że w końcu zdecydowała się wyciągnąć do niego rękę. Chciała usiąść z nim na spokojnie, wyjaśnić mu to, że zależy jej wyłącznie na tym, aby wszystko się między nimi poukładało, a później wrócić do tego, co mieli wcześniej. Kiedy zaczną ze sobą rozmawiać, łatwiej będzie im rozwiązać dotychczasowe problemy. Jedyne co musieli zrobić, to wykonać jakiś krok naprzód, czego nie byli w stanie osiągnąć, jeśli wyłącznie się unikali.
Właśnie dlatego postanowiła zrobić dla niego dziś coś miłego. Wstąpiła do pobliskiej knajpki, kupiła dwie porcje jakiegoś dobrego jedzenia, a po drodze zaopatrzyła się także w wino, które, jak jej się wydawało, było ich ulubionym. Nie miała pojęcia o której Grisham pojawi się w motelu, ale to nie miało dla niej żadnego znaczenia. Chciała po prostu zaskoczyć go czymś miłym i postarać się o to, aby tej nocy nie spędzili zasypiając do siebie plecami. Kiedy więc dotarła na miejsce, postanowiła zadbać również o to, aby i ona prezentowała się nienagannie. Wcisnęła się w jedną z przywiezionych przez siebie sukienek, poprawiła makijaż, a później zadbała także o to, aby aranżacja motelowego pokoju jak najbardziej przypominała randkowe klimaty. Zaopatrzyła stolik w świeczki i inne niezbędne przybory, co właśnie kończyła robić, kiedy drzwi pokoju otworzyły się. - Cześć - odezwała się, tym razem nie witając bruneta milczeniem. Nie zrobiła jednak nic poza tym, nadal też nie ruszając się z miejsca. Zanim zrobiłaby coś więcej, chciała najpierw poznać jego reakcję, przy czym warto wspomnieć, że liczyła na to, iż Grisham okaże się być zadowolony.

Grisham Hogarth
Pysiule
Magda
bezrobotny — n/a
28 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
czeka na przyznanie wizy, aby móc wrócić do Gale i ich maleństwa, które jest w drodze
To był beznadziejny dzień, a miał stać się jeszcze gorszy. Chociaż swojego spotkania z Hobart w żaden sposób nie mógł określić jako sukces, jedna dobra rzecz z niego wynikła - Grisham uświadomił sobie w końcu, że nie mógł dłużej pogrywać sobie z Carlie. Nawet jeśli on i Gale to mogła być stracona sprawa, byłoby to cholernie niewłaściwe, gdyby pobiegł teraz w ramiona Faulkner. Nawet jeśli odejście od niej miało być dla niego trudne, musiał to zrobić, żeby wreszcie uwolniła się od niego, bo zachowywał się jak pies ogrodnika. Carlie zasługiwała na coś lepszego, tym bardziej, że tak wiele dla niego zrobiła. I chociaż kiedyś myślał, że najlepsze co może dla niej zrobić to trwać przy niej i zadbać o to, żeby ich związek zadziałał, teraz dotarło do niego, że o wiele lepszą rzeczą, którą może jej zaoferować jest wolność. I właśnie to chciał jej dać, dlatego po krótkim spacerze, którego potrzebował, żeby ochłonąć po wcześniejszej kłótni, w końcu wrócił do motelu. Kiedy wszedł do ich pokoju, najpierw zawiesił wzrok na brunetce, jednak prędko spostrzegł kolację, którą dla nich przygotowała, co sprawiło, że poczuł się dziesięć razy gorzej z tym, co zamierzał zrobić. Ale nie mógł teraz stchórzyć. Musiał stawić temu czoło, dlatego po tym jak posłał Carlie blady uśmiech, zamknął za sobą drzwi i podszedł do niej. Złapał ją za nadgarstek, żeby potem bez słowa pociągnąć ją za sobą w stronę łóżka i usiąść z nią na jego brzegu. Kiedy już to zrobił, nadal nie wypuścił jej ręki, ale swój chwyt przesunął na jej dłoń. - Tą kolacją uczyniłaś moje zadanie jeszcze trudniejszym - przyznał zakłopotany, wzrok wbijając w ich dłonie. Na chwilę na jego twarzy pojawił się uśmiech, jednak prędko stamtąd zniknął. Czuł się zakłopotany, nie znosił takich sytuacji, ale jakoś musiał sobie z tym poradzić. - Przepraszam, Carlie. Byłem ogromnym palantem. Zrobiłaś mi niespodziankę, przyjechałaś tutaj, pokonując kawał drogi i to wszystko dla mnie, a ja okropnie cię po tym potraktowałem - przyznał w końcu świadomy swoich błędów. - Po tym ty i tak się dla mnie… Dla nas starałaś - kontynuował i na koniec zerknął wymownie na zastawiony stół. Dopiero po tym pierwszy raz zdobył się na to, żeby spojrzeć jej w oczy. - A ja nie potrafiłem odwdzięczyć się tym samym. I prawdopodobnie nie będę, a ty zasługujesz na coś znacznie więcej. Na kogoś, kto cię pokocha i dla kogo będziesz całym światem i kto nie będzie takim palantem jak ja - na chwilę uniósł wyżej kącik ust, po czym delikatnie pogładził jej dłoń kciukiem. - Zrobiłaś dla mnie tak wiele, a jedyne, co ja mogę powiedzieć to dziękuję za to, że mnie pokochałaś i za to, że mnie ocaliłaś, ponieważ bez ciebie nie poradziłbym sobie te trzy miesiące temu. I chociaż bardzo chciałem, żeby nam się udało... Naprawdę myślałem, że nam się uda i będziemy razem szczęśliwi, oboje chyba widzimy teraz, że jednak nie radzimy z tym sobie, więc to już pora... - nie dokończył, ale jego zamiar był dosyć oczywisty. Nie spodziewał się tego, że będzie to aż tak trudne, ale najwyraźniej nawet jeśli wiedział, że to musi być ich koniec, podchodził do tego bardzo emocjonalnie. Czuł jak łzy w pewnym momencie zebrały się w jego oczach, ale na szczęście nie spłynęły po jego policzkach, a on mógł dokończyć to, co chciał jej powiedzieć. Załatwił to tak, jakby odrywał plaster, ponieważ potok słów sam się polał, gdy zaczął mówić, a teraz był zadowolony z tego, że nie dał jej wejść w sobie w słowo, bo gdyby mu przeszkodziła i nie doszedł do momentu, w którym sprawiał stanę jasno, byłoby to wtedy dla niego o wiele trudniejsze i mógłby nie podołać.

Carlie Faulkner
niedościgniony kangur
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Gdy szykowała dla niego tę niespodziankę, tak naprawdę nie miała pojęcia, czego powinna się spodziewać. Chciała dla nich dobrze i miała nadzieję, że dzięki temu łatwiej będzie im się ze sobą dogadać, ale prawda była taka, że niczego nie mogła być pewna. Odkąd pojawiła się w Lorne Bay, jej relacja z Grishamem była jedną, wielką niewiadomą. Enigmą, której ona nie umiała rozszyfrować, choć zdawać by się mogło, że brała w niej czynny udział. Właśnie dlatego odrobinę obawiała się jego reakcji, ponieważ tym razem to ona była tą, która nie chciała zakończyć tego wieczora w bojowych nastrojach. Kiedy Grisham w końcu pojawił się w drzwiach i bez słowa podszedł do niej, naiwnie założyła, że coś udało jej się jednak osiągnąć. Pozwoliła mu zaciągnąć się w stronę łóżka, przez chwilę myśląc, że działał pod wpływem klimatu, który dla nich przygotowała. Mimowolnie uśmiechnęła się, będąc przekonaną o tym, że zmierzał teraz do konkretnego, przyjemnego celu, który ona odłożyć chciała na koniec dzisiejszego wieczora, ale skłonna była te plany zmienić, ponieważ najbardziej zależało jej przecież na tym, aby znów było między nimi dobrze, a zbliżenie się do niego mogło okazać się ku temu pierwszym krokiem.
Swoimi słowami zbił ją jednak z pantałyku. Było to widać po zdezorientowanym spojrzeniu, które posłała mu, kiedy zaczął mówić. Dopiero gdy z jego ust padło słowo przepraszam, ona nie tylko poczuła się pewniej, ale też uśmiechnęła się, ponieważ miała wrażenie, że dostanie dziś od niego dokładnie to, czego potrzebowała. Wydawało jej się, że przepraszał ją, ponieważ w końcu dostrzegł swój błąd, dlatego sama ujęła jego dłoń we własną i lekko ją ścisnęła. Przez moment naprawdę poczuła się za jego sprawą szczęśliwa, ale to uczucie zniknęło, gdy Grisham zdecydował się kontynuować swoją wypowiedź, a ona w końcu zrozumiała, że nie zmierzał do niczego dobrego. Jej serce zabiło szybciej, a w ślad za tym po jej ciele rozlało się nieprzyjemne ciepło. Przestraszyła się, bo wiedziała już, do czego zmierzał, a jednocześnie nie chciała wcale, aby ich historia dobiegła końca w taki sposób. Chciała go, zależało jej na nim i wydawało jej się, że ich problemy były czymś, co jeszcze dało się naprawić, dlatego teraz nie chciała słuchać tego, co próbował jej powiedzieć. - Przestań - zaprotestowała, kiedy w końcu urwał. Pokręciła głową i wbiła w niego to zdezorientowane spojrzenie, przez które przebijało się również nieme błaganie. Nie mógł jej tego zrobić, nie mógł zrezygnować z nich, kiedy w końcu mieli coś, na czym jej tak bardzo zależało. - Nie jesteś palantem, Grisham. A ja wcale nie chce nikogo innego. To była tylko głupia sprzeczka. Nie możesz skreślać nas przez to, że mieliśmy kilka gorszych dni - bo właśnie, ich problemy nie były niczym więcej, jak rzeczą, którą w każdej chwili mogli naprawić. Wystarczyło przecież, aby porozmawiali ze sobą jak dwójka dorosłych ludzi, którą podobno przecież byli. - Damy sobie z tym radę - zapewniła, a w jej oczach tym razem kryła się determinacja. Drugą, wolną dłoń ułożyła na jego policzku, szukając z nim teraz wszelkiego, nawet najdrobniejszego kontaktu. Chciała, żeby zrozumiał jej punkt widzenia i żeby również w niego uuwierzył. Nie musieli przecież rezygnować z siebie przez coś, co ostatecznie mogło okazać się błahostką.

Grisham Hogarth
Pysiule
Magda
bezrobotny — n/a
28 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
czeka na przyznanie wizy, aby móc wrócić do Gale i ich maleństwa, które jest w drodze
Po tym jak zorientował się jakie plany miała dla nich Carlie, kiedy dotarło do niego, że musiała przygotowywać to i zastanawiać się nad tym, jak naprawić wszystko między nimi, podczas gdy on próbował spędzić miły wieczór z Gale, jeszcze mocniej uderzyło w niego to jakim był palantem. I upewniło go w przekonaniu, że musiał to zakończyć, jeśli nie chciał dalej jej krzywdzić. Ciągnięcie tego byłoby z jego strony podłe, nawet jeśli mieliby teraz we dwójkę wrócić do Stanów i tam wieść szczęśliwe życie, ponieważ wyglądałoby to tak, jakby była jedynie jego nagrodą pocieszenia. Dlatego nie mógł trzymać jej na siłę, nieważne jak bardzo mogła wadzić mu samotność. Musiał pomyśleć również o niej, bo przecież zależało mu na niej, prawda? Chociaż za jej plecami zrobił wiele okropnych rzeczy, nie znaczyło to, że nie była dla niego ważna i w końcu miał to udowodnić, przy czym miał dodatkowo zranić siebie, ale to było już dla niego bez znaczenia.
Im dłużej mówił, tym z większą trudnością przychodziło mu wyrzucanie z siebie kolejnych słów, jednak najgorsze miało dopiero nadejść. Kiedy przyszła kolej na to, żeby Carlie coś powiedziała, Grisham czuł się tak, jakby ktoś zawiesił na jego szyi coś ciężkiego, a to ciągnęło go w dół. W połowie jej wypowiedzi, Hogarth nerwowo oblizał wargi, mając ochotę wejść jej w słowo, ale mu na to nie pozwalała, a kiedy jeszcze położyła dłoń na jego policzku, na moment zmiękł i zamknął oczy. Wiedział jednak, że nie mógł ulec pokusie, ani dać się Carlie urobić, tym bardziej, że wciąż nie znała całej prawdy, dlatego prędko otworzył oczy i złapał ją za rękę, żeby móc zsunąć ją ze swojej twarzy. - Jestem palantem i jestem pewny, że zgodzisz się ze mną… Ta kobieta ze sklepu, to była Gale - oznajmił i popatrzył na nią wymownie, żeby podkreślić w ten sposób, że mówił o tej Gale, o której przecież wiedziała. - Nie przyjechałem tu pomóc znajomym, tylko sobie. Kolega powiedział mi, że Gale jest tutaj i zdecydowałem się z nią skonfrontować, bo myślałem, że to pomoże mi domknąć ten rozdział, ale zamiast tego skończyłem z nowymi pytaniami i... I myślę, że to było nie w porządku z mojej strony, że zacząłem z tobą cokolwiek kiedy nadal miałem wiele niewyjaśnionych spraw z poprzedniego związku. Tak samo jak nie w porządku było okłamywanie cię, za co bardzo cię przepraszam - wyjaśnił, chcąc, żeby zrozumiała, że to nie było tylko kilka gorszych dni, a ich problemy były znacznie większe. A raczej jego problemy, z którymi powinien uporać się w pierwszej kolejności zanim kogokolwiek wciągnie do swojego życia.

Carlie Faulkner
niedościgniony kangur
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Gale. Słysząc to imię, po jej kręgosłupie przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Jednocześnie poczuła się tak, jakby na krótką chwilę wymknęła się ze swojego ciała, znalazła się obok, bacznie obserwując jak zadawał jej kolejne ciosy. Jeśli wcześniej chciał oszczędzić jej jakiegokolwiek cierpienia, rzeczywiście powinien był trzymać się z dala od niej, ponieważ na to Carlie nie była przygotowana. Wchodząc w relację z nim wiedziała, że był to dla niego trudny okres, ale nie chciała, żeby przechodził przez to sam. Pragnęła być przy nim nie tylko w dobrych chwilach, ale również w tych, w których bliski był załamania. Dzielnie znosiła jego gorsze dni i wspierała go w każdym upadku, dlatego przekonana była o tym, że jego poprzedni związek był zamkniętym rozdziałem. Wydawało jej się również, że tamta dziewczyna zraniła go na tyle, aby Griaham nie miał najmniejszej ochoty gnać za nią. Miłość była jednak przewrotna, huh? On gnał za kimś, kto niejednokrotnie ranił jego, a jej serce pękało, ponieważ on ranił ją po raz kolejny. I choć bolało, to wcale nie sprawiło, że chciała go jakoś mniej. Nadal pragnęła go równie mocno, ale była coraz bliżej dojścia do wniosku, że nigdy nie będzie go mieć. Nie w stu procentach i nie na takich zasadach, na jakich chciała. Może więc powinna przyznać mu rację? Może powinna w końcu zauważyć, że naprawdę nie zasługiwała na bycie czyimś drugim wyborem.
Nie miała pojęcia co powiedzieć czy też jak zareagować. Wiedziała jedynie, że jego bliskość przestała być tym, czego tak mocno potrzebowała. Jednak to nie za sprawą tego, że sam odtrącił jej dłoń, a raczej na skutek jego słów, Carlie cofnęła się nieznacznie. Wypuściła także jego dłoń z własnej, a jej wzrok znów zmienił swój charakter. Tym razem kryło się w nim zagubienie oraz żal, który kierowala w jego stronę. Wiedziała, że ich relacja nie była prosta, a ona pewnych rzeczy nie jest w stanie na nim wymóc, ale nigdy nie spodziewała się, że za jej plecami mógłby zrobić coś takiego. Potrzebowała jednak wiedzieć, jak daleko to zabrnęło i czy była jeszcze szansa na to, aby w końcu mu to wybaczyła. Bo owszem, pomimo beznadziejnego położenia, w którym ją postawił, ona i tak szukała dla nich jakiejś szansy. Miłość, którą go obdarzyła, była dla niej koszmarnie krzywdząca. - Czy wy…? - było wiele sposobów, na które mogłaby dokończyć to pytanie, a jednak wolała pozostawić je niewypowiedzianym. Chciała dowiedzieć się jak sprawy wyglądały między nim a jego byłą dziewczyną, zanim sama wysnułaby jakiekolwiek wnioski. Była zraniona, pogubiona i nadal beznadziejnie w nim zakochana, co sprawiało jedynie, że obecną sytuacja bolała ją jeszcze mocniej.

Grisham Hogarth
Pysiule
Magda
bezrobotny — n/a
28 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
czeka na przyznanie wizy, aby móc wrócić do Gale i ich maleństwa, które jest w drodze
Długo zastanawiał się nad tym na ile powinien być z nią szczery. Co jej powiedzieć, a co lepiej będzie przemilczeć, ponieważ nawet jeśli nie chciał jej dłużej okłamywać to wydawało mu się, że pewnych rzeczy nie powinien jej robić. Miał wrażenie, że mówiąc jej o tym, co dokładnie zaszło między nim a Gale, jedynie znęcałby się nad nią, bo co innego miałby tym osiągnąć? Ok, zadbałby o to, żeby prędko wybiła go sobie z głowy, ale czy postawienie sprawy jasno, że wszystko jest między nimi skończone nie wystarczyło? Musiał jeszcze wbijać jej szpilę, mówiąc jej o tym, że nie tylko przeleciał pół świata, żeby zobaczyć się ze swoją byłą za jej plecami, ale też spędził z nią noc? Obawiał się, że to wyznanie mogłoby tylko przynieść więcej złego niż dobrego, chociaż równie dobrze mógł przemawiać przez niego strach. Może bał się powiedzieć jej o tym i chciał udawać, że zachował choć minimum honoru i nie przekroczył tej granicy i nie dla niej, tylko dla siebie zamierzał teraz skłamać, ale cokolwiek by się za tym nie kryło, prawda jest taka, że na szczerości w tej chwili żadne z nich by nie skorzystało. Właśnie dlatego ten ostatni raz musiał ją okłamać i miał nadzieję, że będzie przy tym przekonujący. - Nie - odpowiedział, kręcąc przy tym głową. Nie miał pojęcia co więcej mógłby powiedzieć, tym bardziej, że dla niego to już naprawdę był koniec. Chociaż zależało mu na Carlie, nie widział dla ich związku żadnej nadziei, dlatego też nie zamierzał robić jej złudnych nadziei i sugerować, że może kiedyś, jak pewne sprawy sobie przepracuje to będą mogli spróbować jeszcze raz, bo to niczego nie zmieni. - Naprawdę przykro mi Carlie, ale będzie ci beze mnie lepiej - kiedy to powiedział, poczuł się tak, jakby właśnie serwował jej tekst z listy dziesięciu najczęstszych zdań, które padały podczas rozstań, ale naprawdę tak uważał. Był zdania, że bez niego znacznie lepiej sobie poradzi i z całą pewnością znajdzie kogoś, kto oszaleje na jej punkcie, ponieważ uważał, że była świetną dziewczyną tylko… Nie była stworzona dla niego. On wpadł już w sidła jednej miłości i wciąż nie potrafił się z nich wydostać i kto wie czy kiedykolwiek zdoła, ale jeśli nie, nie powinien wciągać do swojego życia nikogo innego, ponieważ koniec za każdym razem byłby taki sam, a on nie chciał nikogo ranić i żałował, że spotkało to Faulkner.

Carlie Faulkner
niedościgniony kangur
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Nie miała pojęcia jakiej odpowiedzi od niego oczekiwała, bo czegokolwiek by jej teraz nie powiedział, to i tak nie poprawiłoby jej humoru. Chciała z nim być, chciała, aby im się udało, do czego zresztą jeszcze przed chwilą próbowała go przekonać, ale teraz, z każdą kolejną chwilą coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że to nie mogło się udać. I nie chodziło wcale o to, że ich związek był zły, ponieważ w czasie jego trwania Carlie naprawdę była z nim szczęśliwa. Powodem było to, że oni nigdy nie byli w tej relacji sami, co przez długi czas próbowała ignorować. Wiedziała przecież ile znaczyła dla niego tamta relacja i jak ciężko było mu zaakceptować fakt, że nie potoczyła się tak, jak sam mógłby tego oczekiwać. Wiedziała również, że kochał tamtą dziewczynę, choć, zdaniem Carlie, ona zupełnie na tę miłość nie zasługiwała. Przez długi czas wmawiała sobie zatem, że po prostu musiała to przeczekać. Wytrwać do momentu, w którym Grisham gotów byłby przyznać, że nic nie czuł już do Gale i to jej, Carlie, mógł oddać się w stu procentach. Kiedy byli w Stanach, to naprawdę wydawało jej się możliwe. Nie miała bowiem pojęcia, że przez cały ten czas szukał Gale za jej plecami, a kiedy ją znalazł, sprawy znów się skomplikowały. Żałowała tego, podobnie zresztą jak żałowała faktu, że sama nie miała na to żadnego wpływu. Gdyby mogła coś zmienić, na pewno nie pozwoliłaby na to, aby dobrnęli do tego momentu, ale w chwili obecnej nie było już nic, co mogłaby zrobić, aby wybić mu to z głowy. Nie mogła zmusić go do tego, żeby ją pokochał. - Co ty możesz o tym wiedzieć? - burknęła w odpowiedzi, a później lekko pokręciła głową. Była na niego zła, ponieważ tym rozstaniem odbierał jej coś, na czym naprawdę jej zależało. Wściekała się również, bo najwyraźniej jego zdaniem nie była wystarczająco dobra. Frustrowało ją to, ponieważ już raz postawił kogoś ponad nią, co wówczas tłumaczyła sobie tym, że nie powiedziała mu prawdy o swoich uczuciach, a je tu wcale nie chodziło o to. Ona po prostu nigdy nie miała być dla niego tą jedyną, niezależnie od tego, jak bardzo tego chciała. - Jesteś głupi, Grisham, wiesz? Mogłeś mieć ze mną wszystko, a ty i tak gonisz za jakąś idiotką, która już raz zostawiła cię bez słowa - prychnęła z niedowierzaniem, a później przetarła twarz dłonią. - Lepiej się przygotuj, bo właśnie tak się to kończy - machnęła palcem pomiędzy ich dwójką, rzetelnie go ostrzegając. Ona przecież w ten sam sposób goniła za nim i kiedy już wydawało jej się, że miała go i mogła zbudować z nim wszystko, on znów postawił na kogoś innego. Powinien wiedzieć, że w przyszłości może przejechać się dokładnie tak, jak ona.

Grisham Hogarth
Pysiule
Magda
bezrobotny — n/a
28 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
czeka na przyznanie wizy, aby móc wrócić do Gale i ich maleństwa, które jest w drodze
Nie był w stanie dać jej tego, czego pragnęła. Gdyby zdecydował się spełnić jej życzenia, żadne z nich nie byłoby w tym związku szczęśliwe, dlatego jedynym wyjściem było pogodzenie się z tym, że wspólna przyszłość nie była im pisana. Grisham rozumiał sytuację w jakiej znalazła się Carlie, w końcu sam przeżywał coś podobnego pewien czas temu, ale wierzył, że z biegiem czasu brunetka pogodzi się z takim biegiem wydarzeń i znajdzie swoje szczęście gdzieś indziej. Jeszcze jakiś czas temu myślał, że on będzie w stanie jej zapewnić to szczęście, ale prawda jest taka, że jedynie się oszukiwał. Wiedział przecież, że nadal czuł coś do Gale i przez cały ten czas gonił za nią, więc chociaż starał się budować coś z Carlą to nie potrafił w pełni się w to zaangażować. Jest tak, jak sama zauważyła, w tym związku od samego początku były trzy osoby i to nie miało się zmienić. Hogarth nie potrafił odpuścić sobie swojej byłej, dlatego też najlepsze, co mógł zrobić dla nich wszystkich to zakończyć związek z Faulkner, który byłby źródłem nieszczęść, gdyby nadal trwał. Na pytanie nie odpowiedział jej nic, jednak był przekonany o swojej racji, ponieważ wiedział, że gdyby z nią został to jedynie nieustannie by ją ranił, a to nie mogłoby przynieść niczego dobrego. Zaś na jej kolejną sugestię jego jedyną odpowiedzią było wzruszenie ramionami. Być może miała rację i popełniał błąd, wiecznie goniąc za Gale, chociaż w tej chwili wydawało mu się, że chce z tym skończyć. Chociaż zrywał z Carlie to jednak wcale nie po to, żeby związać się ze swoją byłą. Robił to, ponieważ nie był w stanie zapewnić jej tego, na co zasługiwała i jedynie ranił ją, a za bardzo mu na niej zależało, żeby to kontynuować. Grisham musiał w tej chwili po prostu uporządkować swoje życie i zastanowić się nad tym czego tak właściwie chce, zamiast za wszelką cenę unikać samotności. - Spakuję wszystkie swoje rzeczy i zostawię ci ten pokój, w porządku? - zaproponował po dłuższej chwili i podniósł się z miejsca. Wykopywanie jej stąd byłoby nie w porządku, nawet jeśli to on był tutaj pierwszy, dlatego za lepsze wyjście uznał wyprowadzenie się i wynajęcie sobie innego pokoju, najlepiej takiego, który byłby odpowiednio oddalony od tego, żeby nie wchodzili sobie w drogę. Wydawało mu się, że w obecnych okolicznościach tak będzie najlepiej, nie mogli przecież nadal mieszkać razem, a wyglądało na to, że jeszcze na chwilę oboje utknęli w mieście, chociaż tak właściwie nie miał pojęcia co Carlie teraz postanowi.

Carlie Faulkner
niedościgniony kangur
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Była na niego zła. Zła i rozczarowana, ponieważ nie był to pierwszy raz, kiedy zranił jej uczucia w taki sposób. Tym razem może i nie uświadomił jej o tym, że uciekał gdzieś indziej poprzez przedstawienie jej swojej nowej dziewczyny, ale to, że teraz próbował załatwić sprawę w bardziej przyzwoity sposób tak naprawdę niczego nie polepszało. Nadal nie mieli być razem, nadal miał zepchnąć ją na dalszy plan dla kogoś innego, co bolało ją, no i też w żaden sposób nie umiała tego zwalczyć. Chciałaby wyjść z tego górą, naprawdę, chciałaby pokazać mu, że mogła poradzić sobie bez niego, ale w chwili obecnej czuła się tak źle, że nie potrafiła się na to zdobyć. Miała ochotę zatrzasnąć za nim drzwi, zwinąć się na tym łóżku i zwyczajnie się rozpłakać, przekonana o tym, że nic innego i tak nie była w stanie zrobić.
Kiedy wspomniał, że zostawi jej ten pokój, Carlie prychnęła pod nosem. Naprawdę miał wrażenie, że w ten sposób cokolwiek jej zrekompensuje? Że głupim pokojem sprawi, że chociaż odrobinę poczuje się lepiej? Nie, to nie miało jej pomóc, a biorąc pod uwagę to, jak bardzo była teraz na niego wściekła, nie zamierzała dawać mu powodów do tego, aby znalazł sobie coś, czym we własnym sumieniu mógłby się wybielić. Nie chciała przebywać blisko niego, nie chciała przebywać w miejscu, w którym jeszcze kilka dni temu spędzali razem czas, a już na pewno nie chciała przebywać w miejscu, w którym… - Była tutaj? - zapytała nagle, niedługo po tym, jak sama podniosła się z miejsca i nieświadomie ruszyła w kierunku kuchennych szafek. Dopiero kiedy to pytanie wydostało się z jej ust, przystanęła i obróciła się w jego stronę. Może nie powinno mieć to dla niej żadnego znaczenia, ponieważ ich relacja nagle i tak stała się przeszłością, ale nie była w stanie nagle magicznie się z niego wyleczyć. Nie chciała zatem przebywać w miejscu, które raz po raz przypominałoby jej o tym, że przyjechał tutaj gonić za kimś innym, a gonitwa ta zakończyła się sukcesem. Jeśli więc jego odpowiedź byłaby twierdząca, to Carlie spakowałaby swoje walizki i opuściła ten pokój, nie chcąc nawet stąpać stopami po miejscu, w którym to się rozgrywało. - Była w tym pokoju? - dopytała, na wypadek gdyby Grisham nie od razu zrozumiał to, do czego zmierzała. Mógł twierdzić, że nic się między nimi nie stało, ale przecież to nie wykluczało faktu, że gdzieś się spotkali. Carlie natomiast nie zniosłaby myśli, że działo się to tutaj.

Grisham Hogarth
Pysiule
Magda
bezrobotny — n/a
28 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
czeka na przyznanie wizy, aby móc wrócić do Gale i ich maleństwa, które jest w drodze
Nie czuł się dumny z tego, co zrobił, ale nie mógł cofnąć czasu i niczego zrobić. Mógł jedynie teraz zachować się właściwie i właśnie to robił, kończąc ten związek. Carlie mogło się to nie podobać, ale to było dla nich najlepszym wyjściem na jakie mogli się zdecydować i być może kiedyś to dostrzeże. A może już zawsze będzie miała mu to za złe, jednocześnie uważając go za palanta, który nie jeden raz, tylko dwa razy zostawił ją dla innej kobiety. To było jej prawo, a Grisham, cóż… Zrozumiałby to, bo jak by na to nie spojrzeć, rzeczywiście był tym palantem, który dwukrotnie wystawił ją dla kogoś innego. Kolejny powód dlaczego powinna trzymać się od niego z daleka i nie żałować tego, że się od niego uwolniła.
Nie chodziło o wybielenie się, bo to byłoby trudne tylko za pomocą takiego czynu, a po prostu o to, żeby nie poczuć się jeszcze większym palantem. Jak mógłby wykopać ją stąd po tym, co nawyczyniał? Nie oczekiwał, że Carlie zostanie w tym pokoju. Jeśli jej nie odpowiadał, ona również mogła go opuścić, jemu chodziło jedynie o to, że nie chciał jej stąd wyrzucać, więc sam musiał się stąd wynieść, stąd jego propozycja. Kiedy Carla odezwała się z pytanie, brunet był właśnie w drodze do komody, w której schowane były jego rzeczy. Zamierzał ją opróżnić, jednak jej pytanie odciągnęło go od tego zamiaru. Grisham obejrzał się przez ramię i posłał jej pytające spojrzenie, a kiedy rozwinęła swoją myśl nawet nie zastanowił się nad odpowiedzią. Ta niemal od razu sama mu się wyrwała. - Nie - z jego ust padło kolejne kłamstwo, choć miał ograniczyć się tego wieczora tylko do jednego. Problem w tym, że to samo tak wyszło, on nie zdążył nawet pomyśleć o tym, co chciał jej powiedzieć. - Nie było jej tutaj - dodał, nie wycofując się z tego, co przed chwilą jej powiedział. Nie chciał plątać się w zeznaniach, więc pozostał przy pierwszej odpowiedzi w tym kłamstwie również nie doszukując się niczego złego, chociaż pewien niesmak mu po nim pozostał. Miał jednak nadzieję, że przynajmniej dzięki temu cios będzie trochę łagodniejszy, jeśli to w ogóle miało jakieś znaczenie w tej chwili. Mógł tylko domyślać się tego jak Faulkner się w tej chwili czuła, ale był przekonany o tym, że nie mogło być jej łatwo.

Carlie Faulkner
niedościgniony kangur
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Była zła, zawiedziona, a w jej głowie buzowało tyle myśli, iż nie miała pojęcia, której z nich chwycić się na dłużej. Nie potrafiła zdefiniować tego, jak czuła się z ich rozstaniem, ale wiedziała natomiast, że żadne z towarzyszących jej uczuć nie było pozytywne. Żałowała tego. Żałowała, że okazał się takim kretynem, ponieważ przez cały ten czas ona naprawdę starała się robić wszystko, aby ich dwójce było jak najlepiej. Kochała go, co do tego nie miała najmniejszych wątpliwości, ale odkąd byli ze sobą, nie mówiła o tym zbyt często, nie chcąc stawiać go w sytuacji, w której czułby się zobowiązany jej na to odpowiedzieć. Może już wtedy jakaś jej część wiedziała, że nie odwzajemniał tych uczuć? Rzecz w tym, że przez cały ten czas Carlie liczyła na to, że znajdowali się w przejściowej fazie, przez którą Grisham musiał się przedostać, aby w końcu ją do siebie dopuścić. Szkoda tylko, że w międzyczasie podjął kilka głupich decyzji i zamiast dać im realną szansę i zbudować z nią coś, co okazałoby się trwałe, on wolał podjąć kilka głupich decyzji, przez które dziś łamał jej serce. Nie mogłaby wybaczyć mu tego drugi raz.
Nie była pewna czy mu wierzy. Tak bardzo ją rozczarował, iż nie miała pojęcia czy może dopuścić do siebie choćby jedno jego słowo. Nie miała jednak siły dociekać, ponieważ wiedziała, że o cokolwiek go zapyta, odpowiedź zawsze będzie taka sama. On nie chciał niczego jej wyjaśniać, co zresztą dowiódł już kilka dni temu. Kiedy o tym pomyślała, po jej ciele przebiegł dreszcz. Chyba powoli docierało do niej, co tak właściwie się stało, więc w ślad za dygotaniem rąk pojawiło się również drżenie brody. Była tak bliska rozklejenia się, iż nagle zdecydowała się przestać z nim targować. Jeśli chciał się wynieść, mógł to zrobić, a ona później zastanowi się nad tym, czego sama chciała. Najpierw musiała poukładać sobie w głowie masę innych rzeczy. - Mam nadzieję, że zostawi cię znowu - burknęła, a później ruszyła w kierunku drzwi, które zamknęła za sobą z trzaskiem. Nie potrzebowała wiele czasu, aby całkowicie się rozsypać, bo to stało się już w chwili, w której opuściła motelowy pokój. Na zewnątrz od razu zaniosła się płaczem, ale nie została tam. Nie chciała ryzykować, że będzie oglądał ją w takim stanie.

zt.

Grisham Hogarth
Pysiule
Magda
ODPOWIEDZ