instruktor boksu — lorne bay gym
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi treningi boksu, mocno tęskni za Grishamem i stara się nie panikować na myśl o tym, że za kilka miesięcy dołączy do nich ktoś jeszcze.
Choć sama nie wiedziała, jak powinna się zachować, jakaś jej część liczyła chyba na miłe powitanie. Bywało już przecież tak, że rozstawali się, a później kończyli razem w łóżku i właśnie te sytuacje zbliżały ich do siebie na nowo. Z drugiej jednak strony, kiedy doszło do tego ostatnim razem, żadne z nich nie było pijane, zatem nawet jeżeli dali się ponieść chwili, to zupełnie nie tak, że nie byli świadomi swoich czynów. Mogli godzić się w ten sposób, ale uprzednio musieli chyba oboje tego chcieć, bo pijacki seks nie przynosił im nic poza chwilą ekstazy i późniejszą, wzmożoną niechęcią. Teraz najpewniej czekało ich to samo, ponieważ każde z nich będzie chciało odreagować sobie ten błąd i przekonać samego siebie, że niczego nie czuje już do tego drugiego, dokładnie tak, jak Gale zrobiła to na siłowni. Ale przecież nie chciała toczyć z nim żadnych wojen, nie chciała musieć ciągle na niego warczeć, jakby nie byli w stanie normalnie ze sobą rozmawiać i nie chciała też żałować tego, do czego między nimi doszło, ale… ale jego reakcja jasno powiedziała jej, że Grisham nie chciał tego samego. To sprawiło, że Gale pożałowała nie tylko tego, że przyszła tu poprzedniej nocy, ale również tego, że nie wymknęła się, kiedy jeszcze miała ku temu okazję. Teraz bowiem musiała skonfrontować się nie tylko z nim, ale również z tym dziwnym żalem, który dał o sobie znać, kiedy brunet nie zareagował tak, jak ona oczekiwała. Była zła na siebie, że pozwoliła mu namieszać sobie w głowie do tego stopnia, iż jej pijana wersja założyła, że jeszcze może być między nimi dobrze. Nie mogło, a świadomość tego skutecznie zdeptała szczęście, które wczoraj na nowo przy nim odczuła.
Kiedy więc na nią spojrzał, coś dziwnego kryło się w jej oczach. Może była tam jeszcze wczorajsza tęsknota, ale było również sporo zawodu. Odrobinę chciała, aby wyglądało to inaczej, aby mogła powiedzieć mu coś innego, ale nie była w stanie się do tego zmusić. Teraz, kiedy coś podpowiadało jej, że nie zareagowałby na to takim entuzjazmem jak wczoraj, znów najprostszą opcją wydała się ucieczka. - Pójdę już - wymamrotała pod nosem, bardziej do siebie niż do niego. Miała wrażenie, jakby zaczynanie jakiejkolwiek rozmowy było teraz niewskazane. Zanim jednak wstała, podniosła się do pozycji siedzącej, jednym ramieniem przytrzymując kołdrę na własnych piersiach. Chwilę później zerknęła na niego wymownie, chcąc, żeby się odwrócił, bo teraz, kiedy wiedziała, że niczego to między nimi nie zmieniło, nie czułaby się swobodnie stając przed nim nago.

Grisham Hogarth
niedościgniony kangur
Magda
bezrobotny — n/a
28 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
czeka na przyznanie wizy, aby móc wrócić do Gale i ich maleństwa, które jest w drodze
Prawdę powiedziawszy on sam nie wiedział co ma o tym myśleć. Miał potworny mętlik w głowie, bo z jednej strony bardzo chciałby, żeby to nie była jednorazowa sytuacja i ta jedna noc była w stanie wszystko między nimi zmienić, ale z drugiej strony miał wrażenie jakby było na to o wiele za późno, a on powinien stawiać na swoje nowe życie, zamiast gonić za nieuchwytną przeszłością, która jedynie śmiała mu się w twarz. Chociaż nie powiedział tego na głos, swoim zachowaniem potwierdził to, że cholernie się za nią stęsknił i to nie było kłamstwem. Podobnie jak to, że nadal ją kochał, ale czy to cokolwiek znaczyło? Albo jej wczorajsze wyznanie? Kiedy podjęła decyzję o jej wyjeździe, Grisham przekonał się o tym, że nie powinien przywiązywać do tego zbyt wielkiej wagi, ponieważ koniec końców mógł zawieść się jak poprzednio, więc musiał być z nią ostrożny. Była jednak duża szansa na to, że gdyby tego ranka zrobiła lub powiedziała coś, co pomogłoby mu uwierzyć, że chciała naprawić swój błąd, Hogarth poddałby się temu, tak wielką władzę nad nim miała. Wystarczyło właściwe słowo, żeby rzucił wszystko, co udało mu się zbudować w ostatnich miesiącach właśnie dla niej, ale nie doczekał się tego. Podobnie jak jego zachowanie tego ranka, jej również wiele pozostawiało do życzenia, a gdy oznajmiła, że pójdzie już, dla niego było to trochę jak policzek. Chociaż czuł się tego ranka cholernie niezręcznie i nie miał pojęcia jak ma się zachować w stosunku do niej, przez co miał nadzieję, że sobie pójdzie, gdy w końcu to zapowiedziała, ogarnęło go to dziwne rozczarowanie. Wszystko przez to, że jakaś jego część mimo wszystko liczyła na coś zupełnie innego, ale Hobart nie zdołała mu tego dać. Dlatego zupełnie nie miał siły na to, żeby ją zatrzymywać. - Mhmm, jak chcesz - rzucił beznamiętnie, nawet już na nią nie zerkając. Po prostu podniósł się do siadu i wlepił wzrok w kołdrę, czekając na to, aż rzeczywiście sobie pójdzie. Jednak kiedy zatrzymała się na łóżku i kątem oka dostrzegł jak się do niego odwróciła, chyba znów rozbudziła się w nim nadzieja na coś interesującego… Spotkał się jednak z kolejnym rozczarowaniem, gdy tylko spostrzegł jej wymowne spojrzenie. Nie zamierzał jej niczego utrudniać, dlatego zgodnie z jej prośbą odwrócił głowę i nie uległ pokusie, żeby zerknąć. Miał wrażenie, że to byłoby zbyt dziwne i niewłaściwe, dlatego zaczął obserwować kolejne przedmioty, które znajdowały się po drugiej stronie jego motelowego pokoju, cały czas czekając na jej wyjście.

Gale Hobart
niedościgniony kangur
Edyta
instruktor boksu — lorne bay gym
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi treningi boksu, mocno tęskni za Grishamem i stara się nie panikować na myśl o tym, że za kilka miesięcy dołączy do nich ktoś jeszcze.
Chciała dać mu coś więcej, naprawdę. Mało tego, dałaby mu to, gdyby tylko Grisham był w stanie zaoferować jej to samo. Rzecz w tym, że próbowała doszukać się w jego reakcji czegoś, co powiedziałoby jej zostań, ale tego zdecydowanie tam zabrakło. Wydawało jej się więc, że jeśli powie lub zrobi coś, co zasugerowałoby, że wcale nie chciała wychodzić, w ten sposób przekroczyłaby jakąś niewidzialną granicę i spotkałaby się z jeszcze większym rozczarowaniem niż teraz. Bo owszem, choć było jej przykro, znacznie łatwiej było zaakceptować odrzucenie, kiedy sama postawiła się przed takimi wnioskami, a nie usłyszała to z jego ust. Mogła oczywiście stracić na tym, ale nie wydawało jej się, aby istniał chociaż cień szansy, że kiedy znów wykona jakiś krok, on to odwzajemni. Zrobiła to zresztą wczoraj, powiedziała mu, jak czuła się z jego nieobecnością i chociaż była wtedy pijana, naprawdę miała to na myśli. Grisham… Grisham zdawał się żałować tego, że pozwolił jej się ponownie do siebie zbliżyć, a ona nie chciała za bardzo naciskać. Nie chciała stawiać go w sytuacji, w której nie chciał się znaleźć, dlatego po raz kolejny podjęła decyzję, która im obojgu miała wyjść na dobre. I była sobie za to wdzięczna, bo kiedy tylko usłyszała jego obojetną odpowiedź, tym razem to ona poczuła się tak, jakby zadał jej cios prosto w serce. Coś nieprzyjemnego ścisnęło ją w żołądku, ale Gale była pewna, że nie miało to nic wspólnego z wypitym przez nią alkoholem. Nie, wiązało się to z faktem, że naiwnie chciała dostać od niego coś więcej, a teraz, po nocy, która dała jej nadzieję na coś lepszego, odepchnął ją i pozwolił uwierzyć, że nic to dla niego nie znaczyło. Bez sensu, prawda? Oboje liczyli, że któreś z nich wykona jakiś ruch, ale jednocześnie znajdowali się w tym miejscu, w którym niepewność brała górę. Każde z nich bało się czegoś, może zawodu, odrzucenia, przez co nie sięgali po jedyną rzecz, która dawała im szczęście. Gale czuła się z tym paskudnie, dlatego przez chwilę spoglądała na niego jeszcze, zastanawiając się nad tym, gdzie podział się facet, który kiedyś za nią szalał i czy to ona była tą, która go zniszczyła. Jeśli tak, rzeczywiście była ogromną idiotką, ale musiała też pogodzić się z konsekwencjami własnych decyzji. Wysunęła się z pościeli, narzuciła na siebie swoje rzeczy, a później wyszła. Tak po prostu, bez słowa, bez jakiegokolwiek pożegnania. Odeszła dokładnie tak, jak zrobiła to przed kilkoma miesiącami. Z identycznym bólem serca.

zt.

Grisham Hogarth
niedościgniony kangur
Magda
ODPOWIEDZ