34 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel restauracji i szef kuchni. Od kilku lat jest wdowcem i stara się na nowo odnaleźć w życiu po tragicznej śmierci żony.
powitalny kokos
-
29 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
rezydentka interny, która żyje swoją pracą, choć ostatnio zaadoptowała psa i zaczęła częściej wychodzić na spacery; zapalona ogrodniczka z brakiem powodzenia w życiu miłosnym
4
..........Nie zliczy ile to już razy oglądała czyjąś śmierć; ile razy traciła pacjenta pomimo swoich usilnych prób przywrócenia go do życia. Każda strata zaś bolała podobnie i wie, że nieważne ile czasu minie, niewiele się w tej kwestii zmieni. Wie też, że jest to inny ból niż ten po stracie ukochanej osoby. Co prawda nigdy jeszcze tego nie przeżyła na własnej skórze, ale widziała ludzi, którzy tracili rodziców, rodzeństwo czy ukochanych. I choć wie, że kiedyś ją również to czeka, wciąż nie jest na to przygotowana. Ale czy ktokolwiek jest? Bo choć doskonale zdajemy sobie sprawę, że śmierć może przyjść w każdej chwili i to po każdego, nikt nigdy nie jest na to tak naprawdę gotowy.
..........Ona również nie była gotowa na śmierć swojej dobrej koleżanki. Była taka młoda, taka wesoła, wydawało się, że ma przed sobą jeszcze całe życie u swojego ukochanego męża. Widziała, jak przybiła go jej śmierć. Widziała, jak cierpi w ciszy — podobnie, jak wiele osób przed nim. Ale nawet i w tej sytuacji nie mogła zrobić nic innego, jak poklepać go po plecach i złożyć wyrazy współczucia, co robiła już tyle razy z bliskimi swoich pacjentów, że teoretycznie powinna się do tego przyzwyczaić. Cóż, nie przyzwyczaiła.
..........Nie spodziewała się jednak spotkać go dzisiejszego dnia, choć przecież to na grobie jego zmarłej żony postanowiła się pojawić. Nie za często się tutaj pojawia, w zasadzie nie pojawia się prawie wcale, ale dzisiaj coś ją tknęło — coś kazało jej tutaj przyjść. Zamiast więc odwrócić się na pięcie i odejść, podchodzi powoli do grobu i stojącego przy nim Oriona.
..........Hej, nie przeszkadzam? — rzuca cicho, uśmiechając się do niego niepewnie, gdy już znajduje sie raptem kilka kroków od niego. Kto wie, może nie będzie chciał jej towarzystwa? Może będzie chciał zostać sam na sam ze swoją żoną? Wcale nie miałaby mu tego za złe. — Pomyślałam, że wpadnę i podrzucę świeże kwiaty — dodaje po chwili, kładąc bukiet jej ulubionych kwiatów tuż obok ciemnej płyty z wygrawerowanym imieniem i nazwiskiem swojej dawnej znajomej.

Orion Hammond
ambitny krab
nonsens#5543
34 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel restauracji i szef kuchni. Od kilku lat jest wdowcem i stara się na nowo odnaleźć w życiu po tragicznej śmierci żony.
Cóż, z całą pewnością zawód, którym trudnił się Hammond, nie wykształcić w nim takiej odporności na ludzkie przemijanie. Zdecydowanie. Nie był być morze szczególnie sentymentalny. Nie płakała na filmach, nie ronił łez ze wzruszenia. Jednak odejście kogoś, kto jeszcze niedawno był mu tak bliski, po prostu zabolało. Rozbiło go na kawałki, bez możliwości ponownego zebrania się w całość.
W jednej chwili jej śmiech niósł się echem po przepełnionym kwiatowymi perfumami salonie, w drugiej nie tak odległej minucie, był tylko płowiejącym wspomnieniem. Wszystko, co z nią utożsamiał i wszystko, co było mu tak bliskie, powoli zacierało się w odmętach przepełnionej nowymi doznaniami świadomości. Śmierć tak ludzka, tak normalna. Nieludzko pustosząca tych, którzy zostali, plądrując ich, myśli niczym sączek wbity w brzozowy pień. Równocześnie rozbrajająca niczym uderzenie obuchem w sam środek głowy.
-Nie, skądże.- odparł szybko, wtórując jej grzecznościom poprzez swoje zapewnienie. Cmentarna gadka, zawsze równie niezręczna co uciążliwa. Podczas ostatnich dwóch lat, opanował do perfekcji, zbywanie współżałobników, reagowanie na niezręczne próby podniesienia go na duchu miał już w małym palcu. Bycie wdowcem na dobre wpisało się w jego osobowość, w każdym razie dla osób postronnych. Zupełnie jakby ten stan stawał się niemalże przypadłością. Przypadłością, która naprzemiennie ujmowała mu czegoś, by po chwili przepełnić Hammonda zupełnie innymi właściwościami. Wszystko w zależności od okazji. Współczucie, rozgoryczenie, frustracja. Wachlarz emocji, tak trudny do okiełznania. - Śmiało, nie mam nic przeciwko towarzystwu. Ona z pewnością także nie miałaby Ci tego za złe. Coraz mniej osób pamięta. - zakończył gorzko, wbijając spojrzenie w odbijającą światło, płytę z imieniem jego żony. Nie miał za złe Kenzie, że zjawiła się na cmentarzu. Miała do tego prawo, a i on poczuł się nieco lepiej. Wielokrotnie słyszał, już, że jego przywiązanie do przeszłości jest niepokojące. Gdy zaprzestano cackania się z nim jak z jajkiem, rozpoczęto oskarżycielskie tyrady. Zadziwiająco szybka przemiana pomiędzy ''współczuję ci, tak wiele przeszedłeś' a ''powinieneś odciąć się od przeszłości, znajdź kogoś, bądź szczęśliwy.'' Pogodził się z przeszłością, ale ani myślał o niej zapomnieć. -Nienawidzę cmentarzy.- spuentował, przenosząc wzrok na swoją rozmówczynię.
Kenzie Sheppard
powitalny kokos
-
29 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
rezydentka interny, która żyje swoją pracą, choć ostatnio zaadoptowała psa i zaczęła częściej wychodzić na spacery; zapalona ogrodniczka z brakiem powodzenia w życiu miłosnym
..........Wbrew pozorom nie myśli zbyt często o śmierci. Jest już chyba do niej tak przyzwyczajona, że nie jest ona dla niej niczym przerażającym, przynajmniej w taką wersję pragnie wierzyć. Prawda jest jednak taka, że kiedy czasem przez jej głowę przemykają myśli dotyczące śmierci którejś z jej bliskich osób, naprawdę się boi. Już nawet wizja jej własnej śmierci aż tak nie przeraża, jak rodziców czy rodzeństwa. Pewnie dlatego w ogóle stara się o tym nie myśleć, ale nic nie może poradzić na to, że jej rozważania wędrują właśnie w tym kierunku, gdy wkracza na teren cmentarza, na którym śmierć otacza ją z każdej strony. Pewnie dlatego nie jest fanką tego miejsca i nie pojawia się tutaj zbyt często, zresztą i tak nie leży tu zbyt wielu ludzi, których mogłaby odwiedzić, na szczęście.
..........Uśmiecha się lekko, kiedy robi krok do tyłu, stając niebo bliżej Oriona, na którego zerka kątem oka. Naprawdę ma nadzieję na to, że już doszedł do siebie. Ta nagła śmierć jego żony na pewno nim wstrząsnęła, ale minęło wystarczająco dużo czasu, aby przyzwyczaić się do myśli, że już jej nie ma. Nie dziwi się jednak, że nie zapomniał — jak mógłby? Kochał ją, wiedziała o tym. Kochał ją i chciał się z nią zestarzeć, ale los postanowił zadrwić z nich obojga. Trudno po czymś takim się pozbierać; trudno wrócić do osoby, którą było się wcześniej; trudno o wszystkim zapomnieć.
..........Takie życie. Świat idzie do przodu, a wraz z nim ludzie — odpowiada, delikatnie wzruszając ramionami. Nie dziwi się, że większość już o wszystkim zapomniała. Ona sama na co dzień o niej nie rozmyśla, ale raczej nikt od niej tego nie wymaga. Od niego też nie, ale niczym dziwnym jest to, że wciąż trzyma się wszystkich wspomnień z nią związanych. Każdy potrzebuje czasu — jedni mniej, drudzy więcej. Niestety nie wszyscy to rozumieją. Nie zdziwiłaby się więc zbytnio, gdyby dowiedziała się o tych wszystkich tyradach kierowanych w jego stronę. Ona na pewno nie zamierza ich wygłaszać, tak samo, jak nie zamierza podnosić go na duchu. Nigdy nie lubiła pustych słów.
..........Myślę, że nie tylko ty. Też nie przepadam za tym miejscem, jest za bardzo… Przytłaczające — mówi, delikatnie marszcząc brwi w zamyśleniu. Nigdy nie znalazła odpowiedniego określenia, które oddałoby atmosferę tego miejsca, ale przytłaczające jest wystarczająco odpowiednie. — Często tu przychodzisz? — pyta, ale wcale nie po to, aby potem go osądzać. Jest po prostu ciekawa.

Orion Hammond
ambitny krab
nonsens#5543
ODPOWIEDZ