34 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Chciałabym się w końcu zatrzymać, ale wybrałam życie w którym nie ma hamulca bezpieczeństwa.
005
Bez względu na to, w jakim miejscu na świecie była nigdy nie zapominała o rocznicy śmierci swojego ojca. W tym roku przypadła osiemnasta. Miała swoją małą tradycję, nieważne co się działo i gdzie była zawsze zamawiała dla ojca mszę na rocznice. Nie wierzyła w Bogu, żyjąc w tym świecie, daleko jej było do tego. Jednak jej rodziciel miał do kościoła i wiary wielki szacunek, był człowiekiem bogobojnym. Nigdy jednak nie zmuszał jej do wiary, pokazywał jej na swój sposób dobroć Boga, ale nigdy nie zmuszał jej do tego, żeby pokochała go w ten sam sposób co ona. Szanowała go za to, więc dlatego wspiera ciągle to w co on kiedyś wierzył. Zawsze modli się za niego w rocznice śmierci i przekazuje datki. Było ją na to stać, Bóg pewnie nie pochwalałby takiego źródła dochodu. Jednak instytucja Kościoła Katolickiego na tym świecie była tak zepsuta, że i pewnie Papieżowi wszystko było obojętne.
Zrobiła to co zawsze, ubrała się na czarno i chowała twarz w cieniu kapelusza. Kiedy weszła do kościoła, jeszcze przed zamówioną mszą, odgłos jej kroków niósł się aż do samej nawy. Nie interesowały jej głosy miejscowych wiernych, usiadła w pierwszej ławce, bo to ku pamięci ojca tu przyszła. Msza była spokojna i taka jak lubił jej ojciec. Po wszystkim Koło Różańcowe postanowiło zakręcić się gdzieś na zakrystii. Ona grzecznie poczekała, aż wszyscy opuszczą świątynie i dopiero wtedy udała się do księdza.
- Te kobiety cię uwielbiają – skomentowała z uśmiechem i nie bawiła się w tytułowanie miejscowego proboszcza mianem księdza. Byli w podobnym wieku, a ona zawsze była bezpośrednia. Już trochę się znali, w końcu to pewnie druga, albo trzecia msza, którą zamówiła.
- O proszę, zmieniłeś wino – uśmiechnęła się, widząc butelki tego trunku, który polecała. – Mówiłam, że lepsze. – Zaśmiała się i odstawiła butelkę. Oparła się pośladkami o biurko i uniosła głowę tak, że mógł bez przeszkód spojrzeć na jej twarz.

Sweeney Pollard
ambitny krab
cattitude#5494
33 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
jestem księdzem proboszczem, ale wierzę jedynie w siebie i pieniądze
Ciemno. Nie, nie był jednym z tych nawiedzonych kaznodziei, którzy uważają, że Bóg ciągle przemawiał do nich, kiedy zrobiło się wystarczająco cicho, ale nie mógł nie odczuć różnicy. Żadna Łaska Boża nie spadła na niego, był na duchowej pustyni i czuł, że powoli zaczyna się czuć na niej jak u siebie, co było wystarczającym dowodem na to, że minęło za dużo czasu. Bez irytującego głosu sumienia – u niego zwykle i tak wytłumionego – czuł się absolutnie wolny i niebezpieczny jednocześnie.
Dopóki uważał, że On istnieje, mógł jeszcze obawiać się piekła bądź wiecznego potępienia, ale bez tej Siły Wyższej cały świat jawił mu się jako jedna wielka możliwość. Widział oczami kulę ziemską jako wielki owoc z Edenu, a on już ostrzył ząbki, by wgryźć się w te soczyste grzeszki, upoić się nimi. To nie był dobry pomysł, ale gdzie był ten, który miał zawsze być jego Pasterzem?
Eli, Eli, lema sabachthani?
Nie odpowiadał, skurwysyn jeden, więc spełniał swoje obowiązki wzorowo, czując, że każdy dzień zaczyna przypomnieć poprzedni, a rutyna, która niegdyś była iskrzącym wyzwaniem zamieniała go w kamień. Zupełnie jakby ktoś zapomniał uprzedzić go o tym, że życie składa się z szeregu nieprzyjemnych obowiązków i teraz wykładał się jak głupi przy najbardziej prozaicznych czynnościach.
Jak msza za duszę świętej pamięci kogoś. Dawniej nie pozwoliłby niewieście – wdowie, córce – na odwiedzenie go po wszystkim w zakrystii, ale teraz wszystko mu było jedno. Poza tym nie mógł nie dostrzec, że kobieta jest ładna.
Ot, drobny i przyjemny dodatek do jego paskudnej posługi.
- Oczywiście, że mnie uwielbiają. Jestem ich przewodnikiem duchowym. Każdy lubi mieć jakiegoś – wyjaśnia z uśmiechem, który nijak ma się do jego myśli, emocji, bycia tu i teraz, ale umiał najlepiej odgrywać role społeczne.
Tym razem wpadał w flirtującego znajomego, bo przecież w innym wypadku nie pozwoliłby jej opierać się o swoje biurko brudnym tyłkiem. Doprawdy, będzie musiał to wszystko dezynfekować!
- Przyszłaś porozmawiać o winie? – pyta bezpośrednio, kolejna słaba strona księdza – on nie umie w odczytywanie sygnałów, zwłaszcza tak popieprzonych jak tylko potrafią kobiety wysyłać.

Anita Peterson
powitalny kokos
enchante #8234
34 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Chciałabym się w końcu zatrzymać, ale wybrałam życie w którym nie ma hamulca bezpieczeństwa.
Nie potrafiła pojąć duchowości, zaczynając od swojego zmarłego ojca, a kończąc na tych wszystkich kobietach gotowych siedzieć i Chwalić Pana. Czasami nie wiedziała, czy faktycznie chwaliły Pana, czy tylko tych biednych, młodych wikariuszy. Wszyscy mieli swoje za uszami i chociaż Anita dawno przestała się interesować tym, co dzieje się w kościele to co nieco obiło jej się o uszy. Miała do tego jednak bierny stosunek, jak do wielu rzeczy w życiu, które jej nie dotyczyły. Jej Panem od dawna był pieniądz i materialność, po drodze można było dorzucić jeszcze kilka dobrych relacji, o ile wierność ludziom mogła przynieść jej korzyści. Była ona i jej świat, do którego mało kogo zapraszała, a już na pewno nie Dusza Świętego. Chociaż mówi się, że podobno ten jak nikt inny z całej Trójcy Świętej, najbardziej szanuje wolną wolę ludzi. Nie było to jednak coś, w co Anita chciałaby się zagłębić. Wpadła zapłacić za swoje i wyjść.
- Każdy to za duża generalizacja – westchnęła, przekładając w dłoniach białą, opasłą kopertę. Przewodnik duchowy, jedyny przewodnik, jaki jest jej potrzebny to często ten do prądu, żeby od czasu do czasu coś wysadzić lub zrobić zwarcie, kiedy była potrzeba. Kontrolowane warunki były najlepsze.
- Nie, pragnę podziękować za dzisiejszą modlitwę za duszę mojego świętej pamięci bogobojnego ojca. Mam nadzieje, że te modły zostaną wysłuchane, a Bóg pozwoli ci… - zatrzymała się na moment i rozejrzała po pomieszczeniu, ale nie znalazła żadnego punktu odniesienia – Naprawić dach, wpłacić na misje w Afryce czy jaka jest tam aktualnie potrzeba parafii bądź kościoła.
Wyciągnęła w jego kierunku rękę z białą kopertą. Ten jeden raz w roku nie żałowała, zawsze dawała tyle, ile miała ochotę, a sumy można było liczyć w tysiącach.

Wybacz to wakacyjne zamulanie

Sweeney Pollard
ambitny krab
cattitude#5494
ODPOWIEDZ