23 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
But if the world was ending you'd come over, right? You'd come over and you'd stay the night. Would you love me for the hell of it? All our fears would be irrelevant.
  • #2
Dzisiejszego dnia postanowiła nie zadręczać brata siedzeniem w domu i wyciągnęła go... na targ rybny! Może trochę dziwna wycieczka, ale dzięki temu taka nietypowa, o. Prawdę mówiąc to Kenna nie bardzo tutaj bywała. Nie żeby się bała bo przecież całe życie mieszka w tym miasteczku i w ogóle, no ale z gotowaniem jej nie po drodze. Ba, jakby nie brat, Frankie i restauracje to kto wie co by z nią było? Pewno by żyła na zupkach z kubka albo spaliła mieszkanie kilka razy - jak nie gorzej. Chciała jednak nauczyć się gotować. Poczyniła już pewne kroki i czasem dzięki temu miała lekcje. Póki co nic wytwornego, ale zrobienie jadalnej jajecznicy to był dla niej ogromny wyczyn. Aż się wtedy rozpłakała nad talerzem - bo było to coś jadalnego i sama zrobiła! W dodatku nikt nie ucierpiał, więc jeszcze większy sukces. Trzeba jednak naprzód iść, a ryby były tego częścią. Aczkolwiek jeszcze nie była tak do końca pewna czy chce się rozejrzeć za czymś dla siebie czy dla kogoś innego. Wszak kucharzowi bardziej ryba się przyda i się nie zmarnuje. Jakoś bardziej się obawiała zmarnować rybę niż jajka. Musiała więc zabrać ze sobą brata! Na pewno znał się na tym lepiej od niej. Ona rozpoznawała tylko dwa gatunki ryb - te małe i te duże.
- Dzięki, że ze mną poszedłeś - rzekła z uśmiechem, gdy już było wręcz czuć, iż zaraz wkroczą na tereny targu rybnego. - Sama pewnie dałabym sobie wcisnąć coś trującego albo strasznej jakości. Jak pomyślnie przez to przejdziemy to mogę Ci dać prezent, o! Taki podarunek wdzięcznościowy - dodała, jeszcze bardziej energicznie bo już doskonale wiedziała co to będzie. - Dwa tygodnie bez gier planszowych! - w sumie nie była pewna czy sama tyle wytrzyma bo dwa tygodnie to sporo, a chociaż raz na tydzień dobrze w coś zagrać. Chciała brata do tego lepiej przyzwyczaić! Nawet zaczęła szukać spokojniejszych gier - przy czym zastanawia się co chwila czy takie istnieją bo nawet szachy mogą zmienić się w wojnę agresorów, tak słyszała. No, ale każdy spokoju potrzebuje czasem. Liczyła, że przez ten czas Ben naładuje baterie i będzie gotowy do następnych potyczek.

benjamin hargrove
niesamowity odkrywca
Kenna
adwokat, właściciel kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
stupid, emotional, obsessive little me
— pięć —


Spodziewając się typowo chłodnego poranka, doznał niemałego zdziwienia, gdy po otwarciu okna powitały go ciepłe podmuchy wiatru. Niekoniecznie był fanem upałów, ale zdecydowana część życia spędzona w Lorne Bay przyzwyczaiła go już do wysokich temperatur, wobec czego nie znosił okresu zimy. Zważywszy na to, zamierzał ten dzień spędzić w głównej mierze na dworze, w czym pomocna okazała się propozycja Kenny — nawet jeśli wizja udania się na targ rybny niekoniecznie była atrakcyjna. Przyzwyczaił się już jednak, by nie narzekać na rzucane przez nią pomysły, jako że zdecydowanie wolał uniknąć kolejnych jej pretensji związanych z tym jej przedziwnym uwielbieniem dla gier planszowych. Bo Ben kategorycznie odmawiał wciąż odbywania jakichkolwiek rozgrywek, które uznawał za niezwykłe marnowanie czasu. Sama wyprawa na targ także nie przynosiła nadziei na produktywne spędzenie czasu, ale jako że po raz pierwszy od dawna trafił się mu dzień wolny od pracy, uznał, że to idealna szansa, by nadrobić z Kenną zaległości.
Tylko tym razem się postaraj, dobra? I nie kupuj mi żadnej gry i książki — ciche westchnięcie służyć miało jako szczere upomnienie, jako że Ben oczywiście prezentu potem oczekiwał, ale nie zamierzał ukrywać wcale niezadowolenia z czegoś, co kompletnie by się mu nie przydało. Zaraz potem zerknął na nią ze zdziwieniem i spokojnie pokręcił głową. — Chcę coś praktycznego, w gry i tak nie dam się wciągnąć — odparł wzruszywszy ramionami, bo pozostawał nieugięty w swoim stanowisku. Wyjątki robił być może raz do roku, może czasem dla kogoś wyjątkowego także, ale dla Kenny zdecydowanie nie. Jako młodsza siostra powinna się już pogodzić z tym stanem rzeczy. — Dobra, to może wyjaśnij mi w końcu skąd ta nagła potrzeba zjedzenia ryby, co? — zagaił, gdy dotarli już na miejsce, a nieprzyjemny zapach połączył się nieznośnie z gwarą kupujących. Od dawna nie bywał w tego typu miejscach, toteż czuł się tu wyjątkowo obco, ale... Wszystko dla Kenny, prawda? Miał też nadzieję przy tym, że nie chodzi tu o jakąś nową miłostkę, wobec której Ben jako starszy brat musiałby rzekomo wygłosić jakąś perorę, która i tak zostałaby przez nią zignorowana. Gdy jednak o tym pomyślał teraz, doszedł do wniosku, że nigdy z nią nie rozmawiał jeszcze ani o jej, ani o swoich związkach. Dziwnie, prawda?

Kenna Hargrove
23 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
But if the world was ending you'd come over, right? You'd come over and you'd stay the night. Would you love me for the hell of it? All our fears would be irrelevant.
Tyle lat, a ona wciąż nie nauczyła starszego brata jak to dobrze cieszyć się z tak zwyczajnych, codziennych rzeczy. Jak wyjście na targ rybny! Dobra... trochę zły przykład bo też nie była tutaj na spacerku - wtedy wybraliby się, gdzieś gdzie ładniej pachnie. No, ale takie gry planszowe były super na spędzanie razem czasu. Przynajmniej ona tak uważała bo to uwielbiała. Z drugiej strony ogarniała jak brat może się przy tym irytować. Ona irytowała się bardzo łatwo również przy grach, ale tych komputerowych - głównie online, z innymi graczami. Bo to ci inni gracze irytowali! Aż dziw, że planszówki znosiła jednak super spokojnie i faktycznie potrafiła traktować je jak zabawę... podczas, gdy przy grze online nieraz pada przypadkiem rozwaliła. Teraz zawsze ma w szafce zapasowe.
- Gry i książki są super! Ale dobra. To zawsze odpowiednie przypomnienie, że muszę się wysilać na wszystkie święta - zakończyła zdanie z dziwnie zamyślonym uśmiechem. Już ona wymyśli następnym razem taki prezent, że Ben będzie wręcz chciał książki, o! Nie, nie zrobi tego na złość. Po prostu chce być super siostrą, a skoro nie bała się eksperymentować to prezentów też mogło to dotyczyć. - No weeeeeź - zabrzmiała jak skrzywdzone dziecko co nie dostało cukierka w sklepie. - To dobry podarunek. Inaczej będę cały tydzień marudzić o grze - nawet jak wiedziała jak to się skończy to chodziło o samo męczenie! Poza tym nigdy się nie podda! - Co to znaczy coś praktycznego? Jak buty? Buty są nudne - niby się w nich chodziło i w ogóle, ale nuda na prezent! Takie rzeczy to samemu się kupuje bo jeszcze człowiek nie trafi z rozmiarem albo co. Nie mniej skierowała myśli w stronę "praktycznych" podarków.
- Hmm, nie powiedziałabym, że taka chętka na rybę, ale uczę się gotować, a tutaj trudno uniknąć zderzenia z kuchnią morską, więc pomyślałam, że od razu rzucę się na głęboką wodę. Czaisz? Ryby? Głęboka woda? - trochę suchar, ale się zaśmiała, dając mu kuksańca - a po tym chwyciła pod ramię by się tutaj nie zgubili... albo by nie uciekł po tym jakże świetnym żarcie siostry. Tak na serio jednak to do tej pory nie umarła z głodu głównie dzięki innym, więc wydawało się jej, że nauka gotowania się jej przyda. - Chyba, że znajdziemy zbyt dobre ryby to dam Frankie. Ona się zna na gotowaniu to się nie zmarnuje - wszak najlepsza przyjaciółka, często u siebie bywały to i takie rzeczy to nie tajemnice. Co innego samo uczucie Kenny, ale rybę i tak by sprezentowała bez tego! Tak... może... chyba? Jak się tak zastanowić to pod względem związkowo-uczuciowym-na serio to Kenna nie była aż taka rozmowna - o ironio bo potrafiła gadać o wszystkim innym i chętnie wtrącała się w cudze życia uczuciowe.

benjamin hargrove
niesamowity odkrywca
Kenna
adwokat, właściciel kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
stupid, emotional, obsessive little me
Nie dostrzegał w nich krzty logiki — ot cała tajemnica. Pozbawione większego sensu, absurdalnie doprowadzające ludzi do skrajnych reakcji, jawiły się mu po prostu jako niepotrzebny, zwodniczy złodziej czasu. I to nie tak, że problemy miał z przegrywaniem, nie doświadczając przyjemnego uczucia wygranej — zdarzało się już, że to on jako pierwszy docierał na metę. Nie odczuwając jednak wówczas satysfakcji, dostrzegając rozczarowane miny innych, przekonywał się, że rywalizacji poza sądową salą nie znosi. Może to jednak lepiej, że ten swój upór i zaciekłość rezerwował wyłącznie na pracę, nie przenosząc ich do codzienności.
— Możesz mi jednak niczego nie kupować, tak będzie bezpieczniej — mruknął wzdychając, gdy przechodzili już obok pierwszych straganów, a biedne martwe ryby wpatrywały się w nich paskudnie tymi swoimi pustymi oczyma. — Możesz sobie marudzić, Kenna, i tak większość dnia spędzam w pracy — odparł uśmiechając się nieco złośliwie, ale przynajmniej w takich sytuacjach doceniał, że jego zawód był wymagający. Wychodząc z domu o świcie, wracał przeważnie późnym wieczorem — nie miał wobec tego czasu na przeróżne przyziemne przyjemności, jak upijanie się do późna w barze czy marnowanie czasu z kimkolwiek nicnierobieniem. — Nie, nie chcę butów, daj spokój. Jest dużo innych opcji, ale nie będę ci podsuwać pomysłów — rzucił wywróciwszy oczyma, kierując ją do jednego ze straganów, który zwykł odwiedzać w przeszłości. Wtedy, kiedy jeszcze Judy żyła. — Zabawne. Długo nad tym myślałaś? — kąśliwości były z jego strony naturalne, ale nie wiązały się z niczym negatywnym — wciąż w tym wszystkim zachowywał przyjazne nastawienie. I śmiał się co jakiś czas, jak teraz na przykład, więc to wcale nie tak, że zrobił się z niego gbur. — Ale czekaj, uczysz się gotować? Ty? — spytał zaintrygowany, jedną z brwi unosząc ku górze. Chwilę się jej przypatrywał, a potem wskazał jej stoisko, do którego zmierzali. Zmurszała lada nie wyglądała zachęcająco, ale Ben wiedział, że sprzedawca nie zawyża cen i oferuje najświeższy towar, o czym świadczyło też to, że przy jego straganie gromadziło się już sporo osób. — Frankie to... ta twoja koleżanka? — spytał, nie podejrzewając, że może dla Kenny być kimś więcej. Cieszył się mimo wszystko, że siostra o pewnych sprawach opowiadać nie umie — sporo to ułatwiało, skoro i on sam pewnych rzeczy wolał nie nazywać.

Kenna Hargrove
23 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
But if the world was ending you'd come over, right? You'd come over and you'd stay the night. Would you love me for the hell of it? All our fears would be irrelevant.
Wiedząc takie rzeczy pewno potrafiłaby zrozumieć taki punkt widzenia. Ona jednak czerpała zwykłą satysfakcję... a co ważniejsze, zwykłą zabawę ze spędzania wspólnie czasu przy swego rodzaju rozrywce. Przegrywanie jej nie przeszkadzało. Liczyła się zabawa. Dlatego tak bardzo jej szkoda było, iż własny brat nie mógł na to patrzeć w mniej poważny sposób. No, ale na pewno były inne rzeczy, które radość mu sprawiały. Przynajmniej miała taką nadzieję.
- Masz rację... Zrobię coś własnoręcznie! Co myślisz o pacynkach? - w życiu nie zrobiła żadnej pacynki ani nic podobnego. Nie mniej odkąd zmarła ich siostra to Kenna była o wiele bardziej zdeterminowana do tego aby próbować nowych rzeczy - jak własnoręczne robótki! Dopiero teraz na to wpadła, ale często się zdarzało, że wpadała na coś przypadkiem i potem musiała tego spróbować. Z szycia też nie była nigdy dobra, no ale co w tym może trudnego być? Sama się niedługo dowie! - Eeeech... Zapracowujesz się, wiesz? Jakbyś mi powiedział, że chociaż masz tam kogo adorować to od razu by mi się humor poprawił - tak mało wiedziała o tej stronie brata, że trzeba było wtrącić coś z nadzieją. Praca zawsze lepsza kiedy się pracuje z kimś kogo się lubi prawda? Ona coś o tym wiedziała... Mniejsza jednak o nią! Nie musiał to nikt z pracy być. Po prostu ciekawa była czy braciszek w robota się nie zamienia. Ponownie westchnęła pod nosem, ale sprzeciw wobec butów był uzasadniony, zrozumiały i i tak nie chciała tego mu sprezentować. Chociaż kupiłaby takie najbardziej rzucające się w oczy, wiadomo.
- Naaah, to moja szybkość myślenia i składania żartów - odrzekła z dumą na jego kąśliwość, która jak widać w ogóle jej nie zraziła. Jeszcze sama udowadniała, że to był super żart - choć nie był, ale to tylko taki malutki szczególik, który jej nie wadził.
- W rzeczy samej! - potwierdziła energicznie po zdziwieniu Bena. Sama się sobie dziwiła prawdę mówiąc... - Ciągle mnie dokarmiacie, z czego jestem oczywiście wdzięczna, ale pomyślałam, że dobrze byłoby chociaż czasem coś samej upichcić, a do tego trzeba lekcje pobrać jak nie chcę mieszkania spalić. Jak moje potrawy zaczną być jadalne i bezpieczne dla innych to też się spodziewaj obiadu - pierwszy raz w życiu ugotowałaby coś bratu i serio bardzo by tego chciała. Ale też nie miała zamiaru go zabijać, więc królikiem doświadczalnym nie zostanie. Widać jednak było, że jest gotowa by się uczyć! - Tak. Przyjaciółka, ściślej mówiąc. Uczy jazdy konnej w stadninie, gdzie pracuję. Świetnie gotuje - a sama Kenna grzecznie przy bracie szła, nie ogarniając czemu wybierają akurat ten stragan i czemu tu tyle ludzi. Nie znała się na tym kompletnie.

benjamin hargrove
niesamowity odkrywca
Kenna
adwokat, właściciel kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
stupid, emotional, obsessive little me
Jawiąc się w jej oczach jako człowiek stetryczały, bronił po prostu pewnych granic swojego komfortu. Przełamywanie barier może i bywa uzdrawiające, ale nie w każdej kwestii — swego rodzaju przymusy, wynikające z oczekiwań otoczenia, zdecydowanie nie są wyznacznikiem czegokolwiek. Rozumiał doskonale to, że te liczne propozycje wspólnych rozgrywek podszyte są wyłącznie sympatią i chęcią spędzania czasu razem, ale nienawidził być do czegoś przymuszanym. Tym bardziej, że on sam nie wymagał od nikogo jakichś większych poświęceń w momencie, gdy ktoś stanowczo wyrażał swoją niechęć.
— Są przerażające. I dobre może dla pięciolatków, a pięciolatkowie swoją drogą, są równie przerażający — odparł w tonie lekkiej złośliwości, mając jednak nadzieję, że pacynki były zwykłym żartem. Nie miałby nic przeciwko samorobnym prezentom (te autorstwa Mari kochał przecież), ale wymagał przy tym, by jakoś w jego gusta trafiły. I żeby mógł z nich czerpać radość, a umówmy się, pacynki wylądowałyby zapewne na dnie szafy. — Może mam, Kenna — odparł krótko, posyłając jej dość wymowny uśmiech. Nie do końca tam, ale miał. I to się wszystko jakoś ze sobą łączyło. Więcej nie zamierzał jej jednak mówić, skoro też nie było tak naprawdę o czym. A co do pracy... Zdawał sobie sprawę z tego, że bierze na siebie zbyt wiele, ale ten zawód tego wymagał. Wiedział o tym, gdy wybrał się na studia prawnicze, tak więc nie mógł teraz narzekać. — Planujemy z Gwen założenie własnej kancelarii. To znaczy, ona jeszcze się nie zgodziła, ale to kwestia czasu — poinformował siostrę, jako że to akurat było pewne i ważne. Złudnie mogło oznaczać, że czasu wolnego będzie mieć więcej, ale doskonale wiedział, że będzie wprost przeciwnie.
— Całkiem podoba mi się ten pomysł, tylko nadal nie rozumiem, skąd ta nagła potrzeba — odparł, przyglądając się jej uważnie. Może i nie było to wcale takie istotne, ale zdawało się mu, że historia ta skrywa w sobie nieco więcej. — Tylko jak mnie zaprosisz w końcu na obiad, to nie przyrządzaj ryb, dobra? — poprosił ładnie, jako że niekoniecznie lubił wszystko, co mięsne. Nigdy nie określał się mianem wege człowieka, ale zdecydowanie nim był. — Czyli jej pozazdrościłaś? Wiesz, mogłaś w sumie ją tutaj zabrać, bo ja i tak nie znam się na rybach — ale teraz i tak było już za późno, a on starał sobie przypomnieć nazwy tych morskich stworzeń, które niegdyś uznawał za dość smaczne. Ostatecznie pozwolił jednak, by sprzedawca zaczął Kennie sugerować różne opcje, podczas gdy sam stał cicho obok i kiwał tylko głową wtedy, gdy cena za konkretną rybę wydawała się mu sprawiedliwa.

Kenna Hargrove
23 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
But if the world was ending you'd come over, right? You'd come over and you'd stay the night. Would you love me for the hell of it? All our fears would be irrelevant.
- Przerażające to są marionetki. Pacynki zwierzątkowe takie puchate i na rękę nie wydają się aż tak złe - zauważyła choć ogarniała, że nawet po tych argumentach brat może mieć inne zdanie. Problem polegał na tym, że ciężko było wybrać coś odpowiedniego! Po prostu nad czymś pomyśli i sprezentuje jako niespodziankę, o. I choć wciąż pacynki uważała za super to jeśli Ben przejawiał strach wobec nich to musiała je niestety z góry odrzucić. Nie chciała wszak aby biedak padł na zawał otwierając prezent. - Co do pięciolatków to nie mogę zaprzeczyć - westchnęła cicho, ramionami wzruszyła i choć wiadomo, że dziećmi mogła się zajmować - bo sama czasem tak się zachowywała, więc łatwo znajdowała z nimi wspólny język - to jednak dzieci... dzieci to ludzie, a ludzie różni bywają. Nie każdy dzieciak jest grzeczny, ciekawski czy zabawny. Są niestety i takie, którym tylko złośliwości w głowie albo gorzej.
- Co co co? - momentalnie odwróciła swoją uwagę od ryb. - To ktoś jest? I się nie chwalisz?! Co to za osoba? Znam? Super jest? Musi być jak się interesujesz. A jaki etap? Nie powiedziałeś mi przez te pytania? - a i tak się powstrzymywała! No co! Była podekscytowana! Bardzo chciała aby brat był szczęśliwy i miała nadzieję, że tak zwana druga połówka doda mu wiele codziennej radości. Nic dziwnego, że była mega ciekawa! Z drugiej strony podczas pytań dotarło do niej czemu się nie chwalił. A może powód był inny? Przecież nie ruszy zaraz na przeszpiegi! Może potem. A i po tym dotarła do niej kolejna jakże ważna informacja, która nie zmyła tego wielkiego entuzjazmu. - Omg! To wspaniała wiadomość! Bo wspaniała, co nie? Będziesz sam swoim szefem. Na pewno się zgodzi! Użyj uroku w razie problemu - aż musiała go uściskać bo tak jak uważała to za super wiadomość, tak też wiedziała, że zakładanie własnej kancelarii raczej łatwe nie jest. Nie mniej wierzyła w nich, trzymała kciuki i wiadomo, że zawsze chętnie pomoże. Choć... faktycznie musiała o tym przypominać, tak w razie czego! - Jak trzeba będzie pomóc to daj znać. Nawet jak posortować dokumenty albo coś. Co byście zajęli się ważniejszymi sprawami - Na prawie się nie znała, ale dałaby radę jako ewentualna sekretarka czy coś w tym rodzaju. Po prostu pomogłaby w czymkolwiek byleby się im udało.
- Hm... Tak jakoś. Bo chcę? Czas przyszedł na cięższe, naukowe działa? - jakby sama siebie pytała choć pewnie miała większe pojęcie o swoich chęciach od brata. Ale i tak musiała siebie przekonywać, że to przyjacielskie zachcianki, a nie próba romantycznych gestów. - Jasna sprawa. Ryba jest dla treningu. Też wolę inne potrawy, ale nie każdy mięso lubi, więc dobrze się nauczyć wielu rzeczy - dodała wesoło, przekonana, iż bez problemu co innego przyrządzi - jak już się nauczy. - Jakbym ją zaprosiła to by nie była niespodzianka! A Ty jesteś super towarzyszem i i tak wiesz więcej ode mnie - choćby w kwestiach cen bo ona pierwszy raz w życiu w ogóle na takie zerkała - na rybne ceny. Wcześniej ją nie interesowały, więc tym lepiej było Bena obok mieć kiedy słuchała sprzedawcy.

benjamin hargrove
niesamowity odkrywca
Kenna
adwokat, właściciel kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
stupid, emotional, obsessive little me
Skrzek mew zataczających półokręgi nad taflą morza, z tego poziomu niewidocznego, a jednak obecnego, niósł się echem ponad całym targowiskiem. Było w tym więc coś hipnotyzującego — szczególnie wtedy, gdy ów ptaszyska nurkowały w powietrznej głębi, by choć trochę przybliżyć swoje szanse na porządne śniadanie. Niemniej Benowi port nie przypadł do gustu, tak jak i miało to już miejsce w przeszłości. Martwe ryby i owoce morza, obkładane kostkami lodu, nie były po prostu zbyt atrakcyjnym widokiem. — Daj spokój Kenna, na co komu takie pacynki? — pokręcił z powątpiewaniem głową, ciesząc się, że jak dotąd nie spotkał żadnej dorosłej osoby, która miałaby takie... hobby. Widząc u kogoś pacynki z całą pewnością uciekłby prędko w drugą stronę, nie oglądając się przy tym za siebie. — Nie ma się czym chwalić — odparł spokojnie, wzruszając ramionami. Jego usta drgnęły w lekkim uśmiechu co prawda, ale nie zamierzał mówić jej nic więcej — to, że naprawdę nie było o czym, to jedna kwestia. Druga, że nie byłby nawet gotowy na tego typu dysputę z siostrą. — Jak się sam czegoś dowiem, to cię poinformuję — dodał z rozbawieniem, chociaż i tak niczego więcej nie zamierzał jej zdradzać. Może nawet nie chodziło o teraz, a faktyczne nigdy, jako że wolał oddzielać od siebie rodzinę i to swoje (nie)barwne życie towarzyskie. Kennie co prawda ufał, ale i tak była to jedna z tych niezachwianych zasad w jego życiu.
— To trochę bardziej skomplikowane, ale Gwen na pewno się zgodzi — odparł z lekkim uśmiechem na twarzy, będąc tego pewnym. Ale... Co jeśli jednak się myli? Co jeśli Gwen nie da się przekonać, do czego ma pełne prawo? Czy odważy się i tak na ten śmiały krok w pojedynkę? — Na początku faktycznie będzie ciężko, więc mam nadzieję, że nie rzucasz tych słów na wiatr — zaśmiał się, ciesząc się przy tym, że Kenna sama się zaoferowała. Nie miał pojęcia, jak to wszystko miałoby funkcjonować, ale dobrze było wiedzieć, że w razie czego okaże im w tej kwestii wsparcie. Jej dalsze wyjaśnienia zaakceptował, kiwając od czasu do czasu lekko głową. Przechodząc z jednego stoiska do drugiego, targując się nieco (choć Ben nie przepadał za tego typu praktykami), kupili w końcu dość sporo biednych smutnych ryb, które Kenna zabrała ze sobą do domu. A on później, gdy już się rozstawali, kazał jej raz jeszcze przysiąc, że nigdy nie zrobi mu pacynki, nie będzie już zmuszać do gier i że nigdy, przenigdy, żadnej ryby mu nie przygotuje.

koniec <3

Kenna Hargrove
ODPOWIEDZ