33 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
Fotograf kryminalny. Nieco zagubiona, szuka swojego miejsca na ziemi, a może nie szuka i wcale nie chce go znaleźć.
Dzień zbliżał się ku końcowi. Było duszno, potrzebowała zaczerpnąć świeżego powietrza, wyjść gdzieś na chwilę, żeby uciec przed tym skwarem. Nie zamierzała siedzieć w domu, zresztą rzadko kiedy spędzała wieczory u siebie. Wolała gdzieś wyjść, uciec przed tą pustką. Wyciągnęła butelkę ginu z lodówki, wrzuciła go do plecaka. Miała chęć dzisiaj wyjść na świeże powietrze, wydawało się, że przy wodzie łatwiej będzie oddychać, przynosiła wyczekiwane orzeźwienie. Wystukała na szybko wiadomość Widzimy się za piętnaście minut, w porcie, miała nadzieję, że ją przeczyta, nie czekała nawet na odpowiedź.
Dosyć szybko dotarła do portu. Nie miała w końcu zbyt daleko. Wsadziła sobie papierosa w usta, usiadła na pierwszej z brzegu wolnej ławce i przymknęła oczy.
Paliła fajkę powoli, w końcu nigdzie się nie spieszyła. Jeśli zaraz się nie pojawi, to zacznie pić sama. Wieczór w końcu nie mógł trwać wiecznie, a potrzebowała znieczulenia. Musiała odreagować. Miała trudny dzień w pracy, zresztą jak każdy, codziennie potrzebowała ucieczki. Fotografowała dzisiaj ciało faceta, który wpadł pod autobus, może ciało to trochę zbyt wiele powiedziane, po starciu z autobusem wyglądał jak puzzle, które należałoby złożyć w całość. Przywykła do takich widoków, a może po prostu tak sobie tłumaczyła? W innym wypadku dlaczego codziennie wieczorami wlewała w siebie różne substancje, żeby czuć jeszcze mniej?
Słońce powoli zachodziło, robiło się przyjemnie, wiatr rozwiewał jej włosy, uwielbiała letnie noce. Mogłaby je całe spędzać poza domem, gorzej, że rano musiała wstać do pracy. Dorosłość zdecydowanie czasem ją przerastała, przyjemnie byłoby wrócić do młodzieńczych lat, kiedy nie miała żadnych obowiązków. Mogła jedynie o tym pomarzyć, bo czas płynął, bardzo szybko. Lata uciekały jej między palcami, a ona nie miała nic poza pracą, czy jej to przeszkadzało? Może nie do końca.
powitalny kokos
Paskuda
lorne bay — lorne bay
36 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Pisarz z jednym kryminałem na koncie i kryzysem twórczym. Piwo lepiej wchodzi niż praca.
Skoro widzimy się za piętnaście minut to nie zamierzał z tym dyskutować. Zresztą co za różnica czy będzie dusił się i kisił w mieszkanku czy w porcie? W sumie spora, bo w porcie mógł odetchnąć powietrzem oślizgłym za to w jak doborowym towarzystwie. Bo nie było innego towarzystwa niż Rue, bez względu na pogodę czy okoliczności. Mógłby z nią spędzić urlop leżąc plackiem na kanapie, mógłby też z nią uciekać przed dinozaurami gdyby ich los wrzucił do parku jurajskiego. Trochę dlatego też, że uważał Rue za swój szczęśliwy totem, bo zawsze potrafiła zwęszyć okazję do obalenia butelki. Chociaż swoją też przyniósł, trzymając za gwint, idąc wzdłuż mola. Zobaczył czarną czuprynę i ruszył w jej stronę, docierając do Rue spacerowym krokiem, aż był na tyle blisko, żeby się nachylić i sprzedać jej przyjacielskiego całusa w czubek głowy, zanim usiadł obok wzdychając ciężko.
- No i co się stało? - Zapytał, bez powitania, bo założył, że się coś stać mogło, chociaż nie musiało. Mogła stwierdzić, że to (to coś, nie wiedział co, ale było coś może) pierdoli i wychodzi. Albo po prostu. Wychodzi.

Rue Byrnes
powitalny kokos
Moni
brak multikont
33 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
Fotograf kryminalny. Nieco zagubiona, szuka swojego miejsca na ziemi, a może nie szuka i wcale nie chce go znaleźć.
Tak naprawdę, to nie spodziewała się, że jej odmówi. No bo jakby mógł, co ciekawszego mogłoby go spotkać w ten wieczór od spotkania z nią? Upijanie się w samotności na kanapie? Wiedziała, że zawsze wybierze ją. W końcu znali się nie od dzisiaj, a picie w swoim towarzystwie chyba lepiej im wychodziło niż w samotności. Bo dobrze jest mieć czasem do kogo gębę otworzyć, a nawet ta sama świadomość, że jest ktoś gdzieś obok, wystarczała, przynajmniej jej, jemu musiała też skoro zawsze był. Tak sobie żyli razem, a może gdzieś obok, i zadowolona była z tego, że go ma, bo z kim innym mogłaby się rozerwać w ten sposób.
Uśmiech pojawił się na jej twarzy przez sekundę, kiedy usta jego dotknęły jej czoła. W końcu nie mogła zbyt długo się uśmiechać, nie pasowało to do jej aparycji. Jednak cieszyła się z tego, że jest już obok, że nie będzie musiała pozbywać się zawartości butelki w samotności. - A czy musiało się coś stać? - odparła zachrypniętym głosem. - Miałam ochotę schlać się dzisiaj w porcie, jak za starych dobrych czasów, butelka ginu bardzo chciała wyjść na spacer, to jestem.- zerknęła na niego kątem oka. - Pomyślałam, że też miałbyś ochotę być tu ze mną, czy może nie?- no bo jeśli nie chciał, to przecież siłą go tu nie utrzyma. - Będziemy tak siedzieć na tej ławce, czy może zejdziemy gdzieś niżej, schowamy się od tych wszystkich ludzi, wlejemy w siebie trochę alkoholu i choć na chwilę uciekniemy przed tym, co jest?- nie bez powodu się z nim trzymała, wiedziała, że nikt więcej jej tak nie rozumiał, bo nie pasowała. Do wesołych osób, sztucznych uśmiechów, a przy nim po prostu, mogła być sobą.

Hade Ingarden
powitalny kokos
Paskuda
lorne bay — lorne bay
36 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Pisarz z jednym kryminałem na koncie i kryzysem twórczym. Piwo lepiej wchodzi niż praca.
Czy musiało coś się stać?
- Nie musiało. Ale mogłoby, nie? - Mogłoby coś pierdolnąć, stać się takiego, że mogliby stanąć z tymi butelkami, obserwować, łyki upijać i stwierdzić no no, no no kurwa dzieje się. A potem, gdy wypiliby już wszystko mogliby podejść do domu któregoś z nich, albo do sklepu, dokończyć tę libację w innym miejscu, jakiś film obejrzeć, porozmawiać pijanym tonem o czasach, gdy byli młodzi (stara, a pamiętasz tomagotchi?) i innych pierdołach, o których nie będą już pamiętać rano.
- Rue z tobą zawsze mam ochotę, bo mnie nie dręczysz zdjęciami bombelka.
Albo czegoś tam, co nie interesowało go kompletnie i nawet nie był na tyle uprzejmy, żeby pokiwać głową, bo go już przestano zagadywać na ulicy hej Hade, co tam słychać. Może dlatego, że przestał chodzić głównymi ulicami i snuł się jak dziwak bocznymi po zmroku.
A zresztą.
Zawsze trochę był dziwakiem.
Uniósł brwi na to pytanie, ale zaraz wstał z ławki spoglądając na Rue wyczekująco.
- No to gdzie chcesz? Na kamieniu siedzieć? Nie siadajmy na kamieniu, mamy stare kości. Rusz dupę. - Ponaglił ją, dłonią gest wykonując, żeby wstała też i prowadziła, skoro go chciała zabrać stąd, a on przecież jak pies nawet bez smyczy pójdzie za nią gdzie tylko zechce, nawet pod znak drogowy siedzieć i gadać i pić, jakby nie mieli lat trzydziestu (i trzech) tylko zaraz po maturze szukając swojego miejsca, bo w domu nie można, bo przypał przy starych piwo pić.
- Mówiłem ci, że śniłaś mi się w tym tygodniu? - A to ciekawa kwestia. Hade sny miał bardzo barwne i zawsze je pamiętał. Od lat zapisywał w senniku, tylko nie pamiętał potem, czy bohaterom, często swoim znajomym, opowiadał potem te przygody.

Rue Byrnes
powitalny kokos
Moni
brak multikont
33 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
Fotograf kryminalny. Nieco zagubiona, szuka swojego miejsca na ziemi, a może nie szuka i wcale nie chce go znaleźć.
- Mogłoby, chociaż może lepiej nie?- Dobrze jej tak było, bez zmian. Bez wzlotów i upadków, jedna stała. Chlanie, robota, potem znowu chlanie i umieranie. Gdzieś w środku? Tak trochę. Przywykła. Dzień jak co dzień, lepszy taki, niż jakby miało coś pierdolnąć i wybić ją z rytmu. Ceniła sobie ten swój spokój. Jebać to, jest dobrze, jak jest, tak sądzę.- nie działo się nic, czerń i biel, można przywyknąć do codzienności.
- Jedyne, czym Cię mogę podręczyć, to zdjęcia martwych bombelków. - bo takie też miała. W głos się zaśmiała ze swojego żartu, przywykła do trupów. Nie oceniały, bardziej nawet ona ich. Wiele w końcu widziała, kiedy tylko oczy przymykała, to wracali, wszyscy. Dlatego zbytnio robić tego nie chciała, wolała pić, nie myśleć, bo jeszcze za dużo by myślała. Znowu na bezsenne noce by narzekała, a po co skoro mogła sobie ulżyć, znieczulić się i zapomnieć o wszystkim, jak gdyby nigdy nic. Jakby normalną robotę miała.
- Chyba Ty masz stare, ja jeszcze piękna i młoda jestem.- zeskoczyła z ławki i ruszyła za nim, chociaż po chwili, jak zawsze to ona na prowadzeniu się znajdowała. Kamień może nie wydawał się zbytnio atrakcyjnym rozwiązaniem. Jednak mogli usiąść gdzieś z boku, gdzie nikt nie zobaczy ich upodlenia. Bo kto to widział, żeby dwójka dorosłych osób się tak szlajała. Jak nastolatki, które nie miały swojego miejsca. Czasem po prostu tego potrzebowała. Usiadła gdzieś z dala, na czymś co pomost przypominało. W oczy się już niczyje nie rzucali.
- I co robiłam w Twoim śnie? Aż tak mnie lubisz, że nawet po nocach nie możesz beze mnie wytrzymać?- wsadziła sobie papierosa w usta, a z plecaka wyciągnęła w między czasie butelkę ginu. Odkręciła ją i upiła spory łyk, po czym podała dalej, Hade na pewno też chciał się na pić.

Hade Ingarden
powitalny kokos
Paskuda
lorne bay — lorne bay
36 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Pisarz z jednym kryminałem na koncie i kryzysem twórczym. Piwo lepiej wchodzi niż praca.
Hade pod nosem parsknął na tę krótką rozmowę, którą pociągnęli w stronę rozmyślań o życiu, które mogłyby bardziej nadawać się na bardziej zaprawione rozmowy, a oni dopiero byli na początku alkoholowej drogi tego wieczora. Pokręcił głową.
- Nie chcę zdjęć martwych bombelków. I ty ich też nie wyciągaj na światło dzienne, Rue. Chyba i tak znasz je na pamięć, co? - Zerknął na przyjaciółkę, przez chwilę obserwując ją z badawczym błyskiem w oku. Martwił się o nią, ale on się zawsze o nią martwił, nawet, jeśli nie dawał tego po sobie poznać. Martwił się tak, jak o członków rodziny. Czy nie zachoruje, czy bezpiecznie do domu wróci, czy jej nic nie boli, czy ma się dobrze, czy nie jest smutna albo zła i co on mógłby z tym zrobić?
- To dlaczego ja nie jestem piękny i młody skoro jesteśmy w jednym wieku? To podwójne standardy, Rue. Tak naprawdę wcale nie miał wysokiego mniemania o sobie, ba, miał całkiem przeciętne, świadomy swoich talentów, a wad jeszcze bardziej. Poszedł za nią na ten pomost, przysiadając obok i w końcu przejmując butelkę. Można już, chyba tak.
Pokiwał głową.
- Na to wygląda. - Upił łyk ginu i sam sięgnął w końcu po papierosa, wtykając między wargi.
- Wiesz, to był jeden z tych snów, jak cisza przed burzą. Niby nie działo się nic, a i tak czułem niepokój. Stałaś na takiej skarpie z ostrych skał i wiał wiatr, ale miałaś włosy splątane czerwoną wstążką, która się zerwała i pofrunęła ponad wodą i w końcu wylądowała na dziobie jakiegoś kutra. - Nie dodał, że tylko tę wstążkę na sobie miała, bo jeszcze by zarobił za to w dziób, chociaż nie miał przecież na swoje sny wpływu. Upił jeszcze jeden łyk i postawił butelkę między nimi, odpalając w końcu papierosa.

Rue Byrnes
powitalny kokos
Moni
brak multikont
33 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
Fotograf kryminalny. Nieco zagubiona, szuka swojego miejsca na ziemi, a może nie szuka i wcale nie chce go znaleźć.
Chyba dzisiaj zbyt wcześnie zaczęli rozmawiać. Powinni wypić trochę więcej, lżej zdecydowanie by to im szło. No, ale skoro już zaczęli, to po co przestawać? Znali się w końcu nie od dzisiaj. Rozumiem, żadnych bombelków. Żywych, czy martwych. - uśmiech pojawił się na jej twarzy znowu na krótki moment. - Czy znam na pamięć? Myślę, że tak, choć nie chcę.- wiele by dała, żeby wymazać te widoki ze swoich wspomnień. Taką pracę jednak miała, cóż więcej mogła zrobić? Przyzwyczaić się, że to była część jej obowiązków. Ale czy to takie proste? Może nie do końca. Choćby chciała, to nie umiała. Przyszło jej z tym żyć i nie było innego wyjścia, jak się z tym po prostu pogodzić.
- Cóż mam Ci poradzić skarbie, skoro to cała prawda? Gdybyś zaczął o siebie dbać, może byłbyś równie piękny i młody, co ja.- spojrzała na przyjaciela. Ona tyko udawała, że wszystko jest w porządku. Tak było prościej, nie musiała zbyt wiele tłumaczyć. Sama zdecydowanie nie radziła sobie ze swoim życiem, zapewne mu to jeszcze wszystko dzisiaj opowie, gdy skończą jedną z butelek i straci panowanie nad tym, jakie słowa padają z jej ust. Póki co, zdecydowanie wolała mówić, że wszystko jest w porządku, a ona jest w wyśmienitej formie.
- Sprawdzałeś to w senniku? Czeka mnie śmierć, czy coś innego? Nie znam się na snach, rzadko kiedy śnię..- odparła zupełnie szczerze. Może nie pamiętała ich po prostu? Wszak, co wieczór znieczulała się, jak tylko mogła, aby nie wracać do wspomnień, do trupów, które nawiedzały ją, gdy tylko przymykała oczy. Gdyby tyko powiedział jej całą prawdę najpewniej szturchnęłaby go mocniej, żeby dać mu do zrozumienia, że jest to niemoralne. Jak to tak, śnić o kimś, kto jest niemalże jak rodzeństwo w taki sposób. Wzięła butelkę ponownie w dłoń i upiła spory łyk, czas płynął, a oni byli jakby zbyt trzeźwi.

Hade Ingarden
powitalny kokos
Paskuda
ODPOWIEDZ