16 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
  • jeden
Przekonanie Aurory, by dołączyła do przyjaciółki i taty Winfield w ich praktycznie co weekendowym wypłynięciu łódką w morze, nie było zadaniem najprostszym. W końcu Beth posunęła się do ostateczności, rzucając Hammond wyzwanie. Wiedziała, że dziewczyna w tej sytuacji nie będzie szukała wymówek. Może nie było to rozwiązanie najlepsze ani jakoś szczególnie fair - w końcu Bethany wcale nie chciała stawiać przyjaciółki pod ścianą i jej do czegokolwiek zmuszać - ale ewentualne wątpliwości przyszły dopiero później. Właściwie w chwili, kiedy z ojcem przygotowywali już łódź do wypłynięcia i czekali na dołączenie Aurory. Ze względu właśnie na nią wybrali na ten wypad nieduży, motorowy jacht, który był o wiele bezpieczniejszy i stabilniejszy, niż żaglówka. Już i tak cieszyła się, że ktoś miał do nich dołączyć, nie chciała dodatkowo jeszcze kusić losu. Plan zakładał, że Aura za jakąś dobę zejdzie z pokładu zadowolona, wręcz szczęśliwa i z miejsca zapragnie powtórki z rozrywki. No… tylko najpierw musiałaby się zjawić!
- Nie przyjdzie - usłyszała gdzieś za plecami głos taty, kiedy po raz kolejny wyjrzała zza burty, rozglądając się za - miejmy nadzieję - zbliżającą się sylwetką przyjaciółki. Wiedziała, że staruszek tylko się z niej nabija, ale i tak zrobiło jej się trochę przykro. Zdążyła się już nastawić na dodatkowe towarzystwo i choć nie miałaby nic przeciwko spędzeniu najbliższych dwudziestu czterech godzin w towarzystwie tylko ojca, to jednak czegoś by jej dzisiaj brakowało.
- Przyjdzie - zdążyła tylko odburknąć, gdy nagle dostrzegła w oddali Aurorę i niewiele myśląc zeskoczyła z pokładu i wybiegła przyjaciółce na bardzo entuzjastyczne powitanie.

Aurora Hammond
powitalny kokos
ejmi
Uczennica | Kelnerka — HUNGRY HEARTS
17 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Kawka na wynos dzisiaj towarzyszy mi
To cappuccino niesłodzone będę fit
Szekspirowski sznyt całe noce mi się śnił
Gdzie Romeo był

Woda nie pasuje do mnie, unikam jej jak ognia. Potrafię zrozumieć zainteresowania wodą, pływanie w niej i takie tam. Jednak nie potrafię zrozumieć, jak można zapraszać mnie na takie zabawy? Nawet jak wypadnę z tej motorówki, utonę. Nie potrafię pływać, przez co zaraz będę panikować. Tak mocno panikować, że mój krzyk będzie słychać, aż na lądzie oraz po drugiej strony wysyp. Jestem do tego całkowicie zdolna. Nie spieszyłam się zbytnio, oczywiście wyszłam szybciej z domu. Nawet pożegnałam się w razie czego z rodzinką, jakby nie wróciła z tego żywa. Jest tylko jedna możliwość, aby sprawić że wejdę na łódź lub motorówkę, Musiałam dostać wyzwanie, wejście było już jakimś tam wyzwaniem. Więc się zaliczało, a chociaż się okropnie bałam, nie potrafiłam zrezygnować. Przez co często trafiają się rzeczy, które mnie wręcz przerażają, a ja jak głupia je po prostu robię.
Kiedy byłam na miejscu, parę razy się zawracałam. Jakoś naprawdę ciężko było mi nawet przejść na drugą stronę. A jak postawiłam tam nogę, zaraz ją zabierałam. Dziecko które miało mniej lat niż ja, normalnie z wielką radością poleciało w stronę tej przeklętej wody. Zmarszczyłam czoło, zamknęłam oczy i w ciemno przeszłam parę kroków. Oddychałam głęboko, jakbym biegła nie wiadomo ile. Ale pomagało mi to, dodatkowe liczenie sprawiało, że ciało samo się uspokajało. Otworzyłam niepewnie jedno oko, zauważyłam że w moją stronę leci Beth. Stanęłam i poczekałam, aż pojawi się koło mnie.
- Myślałam, że już wypłynęłaś bez mnie. Patrząc na sam fakt, że szłam tutaj ja jakiś ślimak. Twój tata nie jest zły? - Przytuliłam przyjaciółkę na powitanie, jeśli trochę ją zagadam to wolniej dostaniemy się do łodzi. A ja jeszcze nacieszę się ziemią po której tak chodzę. Poprawiłam swój plecak, ponieważ jedna rączka opadła mi z ramion. Dobrze, że mam jeszcze gumkę na nadgarstku. Nie chcę wyglądać jak jakaś małpa, kiedy wiatr będzie rozwalał mi włosy. - Macie kapok? Nie potrafię pływać - Nie obchodzi mnie to, że będę wyglądać jak dziecko. Może dzięki tej pianki poczuję się lepiej? A z moimi ruchami, kiedy czuję się nie pewnie są okropne. Jest nawet szansa, że wpadnę do wody, nawet jeśli będziemy płynąć naprawdę wolno.

beth winfield
ambitny krab
Martyna
16 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Beth nie zamierzała w ogóle dopuścić do sytuacji, by Aurora miała wypaść za burtę, ani tym bardziej sie utopić. Oboje z ojcem pływali bardzo dobrze, więc akurat o to jedno dziewczyna nie musiała się martwić - nikt nie zostawi jej w wodzie samej. Co prawda młoda Winfield nieco zataiła przed rodzicami fakt, że zaproszona na łódź koleżanka nie tylko nie przepada za wodą, co w ogóle nie umie pływać... ale po cichu liczyła po prostu, że do takich ekstremalnych sytuacji po prostu nie dojdzie. W końcu wypływała w morze nie od dziś i nigdy żaden taki wypadek się jej nie trafił, prawda?
- No co ty! Wiedziałam, że przyjdziesz! - odpowiedziała z szerokim uśmiechem, łapiąc Aurorę pod ramię i delikatnie pociągając ją w stronę odpowiedniej łódki. - Tata nie potrafi być zły. A przynajmniej nie na mnie, więc możesz być spokojna - dodała. Nie było to też zresztą kłamstwo. Względem niej to mama była zawsze tą nieco bardziej wymagającą i surowszą. Ojca poniekąd okręciła sobie wokół palca... Nie umyślnie i perfidnie, po prostu chyba najwięcej ją z nim łączyło i dlatego ją nieco faworyzował i więcej jej pobłażał, niż reszcie jej rodzeństwa. - Oczywiście, tata nie pozwala mi wypływać bez niego - zapewniła przyjaciółkę bardzo szczerze. Pan Winfield bardzo dbał o bezpieczeństwo podczas podróży z córką, więc Aurora z pewnością nie będzie samotna w noszeniu kapoka. - Jak dobrze pójdzie, może popłyniemy na wyspę Gahdun. Byłaś tam już? Plaże tam są jeszcze piękniejsze, niż u nas - postanowiła nieco bardziej przekonać Aurorę do tej całej wycieczki. Może, jeśli celem okaże się suchy ląd, poziom ekscytacji u dziewczyny wzrośnie choć odrobinę? Beth zdążyła zauważyć, że wciąż nie wyglądała na zbyt zadowoloną. - Przedstawiam ci Cat Man Dew! - zawołała, gdy już dotarły do jachtu. - Od roku próbuję przekonać rodziców do zmiany tej głupiej nazwy - dodała szeptem nad uchem koleżanki, by nie usłyszał jej ojciec wychodzący właśnie spod pokładu. - I mojego tatę - dodała z szerszym uśmiechem. Starszy mężczyzna uśmiechnął się do Aurory, przywitał i gestem zaprosił obie nastolatki na pokład. Ani słowem nie zająknął się o spóźnieniu Hammond.

Aurora Hammond
powitalny kokos
ejmi
ODPOWIEDZ