striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
✶ 7 ✶
Droga do domu już dawno nie była aż tak ogromnym problemem jak dzisiaj, mimo, że Blair zwykle nigdy nie wracała do niego w najlepszym stanie. Tym razem jednak było naprawdę źle. Od rana paskudnie bolała ją głowa, dlatego nałykała się silnych środków przeciwbólowych a później - jakżeby inaczej! - poszła upić się w pierwszym lepszym barze, uprzednio dzwoniąc do pracy, że jest chora i dzisiaj nie zatańczy. Odpowiedzialność i obowiązkowość? Nah, na co to komu. Nie czuła się dzisiaj na siłach a jedyne na co miała ochotę to szybkie zniczeulenie się dużą ilością alkoholu. Problem w tym, że w połączeniu z lekami dał dosyć nieciekawy rezultat, zwalając Blair z nóg szybciej niż zwykle - pod koniec nawet nie ogarniała już, co się wokół niej dzieje, a to oznaczało, że najwyższy czas zakończyć imprezę. I tu pojawił się pierwszy problem.
Gdyby miała choć odrobinę rozumu i instynktu samozachowaczego to po prostu wzięłaby ubera, ale wspaniałomyślnie stwierdziła, że jeszcze czasem zarzyga nie swój samochód i będzie musiała za to płacić, więc lepiej po prostu przejść się na piechotę i uniknąć potencjalnego kłopotu. Jej przepity mózg nie raczył oczywiście wpaść na to, że w takim stanie była bardzo łatwym celem dla potencjalnych złodziei, gwałcicieli i dzikich zwierząt oraz że prawdopodobnie nawet nie będzie w stanie poszukać drogi do domu, bo po ciemku wszystko wyglądało inaczej niż za dnia a mieszkała tu na tyle krótko, że nie zdążyła dobrze poznać nawet własnego osiedla.
Wlokła się powoli, noga za nogą, ledwo trzymając się w pionie. Szpilki zdjęła już dawno, teraz niosła je w rękach, zaciskając na nich dłonie z taką determinacją, jakby od tego miało zależeć jej życie. Nie miała pojęcia gdzie jest, ale szczerze? Z minuty na minutę coraz mniej ją to obchodziło. Właściwie adekwatnym byłoby stwierdzenie, że nic jej w tej chwili nie obchodziło, w dupie miała ten cholerny dom, to to miasto i to życie, chciała po prostu położyć się i odpłynąć w krainę zapomnienia. W tym stanie nawet zdezelowana przydrożna ławka wydawała się do tego idealna i jawiła jej się jako wybawienie, dlatego dosłownie chwilę później runęła na nią całym swoim ciężarem, prawie nie czując, że obiła sobie przy tym ramię. Zamknęła oczy, próbując odpędzić mdłości i nieznośne zawroty głowy, powtarzając sobie w myślach jak mantrę, że zaraz wstanie i pójdzie dalej. Da radę, nie takie rzeczy już robiła.

Harper Callaway
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
#12

Piątek, piąteczek, piątunio chciałoby się rzec! Z tym, że był akurat środek tygodnia, bo wypadała środa, ale... przecież to był taki trochę mały piątek. W szczególności dla studentów, a uściślając - studentek pilnie śledzących zapowiedzi każdej imprezy w stylu Ladies Night. Kiedy Harps zobaczyła na fejsie, że jeden z podrzędnych barów w Sapphire River takie organizuje (nie było to Shadow, Shadow się szanowało), od razu napisała do wszystkich koleżanek z roku, czy nie miałyby ochoty iść z nią. No w końcu darmowe wejście i darmowe drinki piechotą nie chodzą.
Musiała nieco odreagować ostatnie wydarzenia w swoim życiu, czyli zawieszenie w redakcji Kangurka i chwilowe bezrobocie - a to wszystko przez jeden artykuł, za który redakcja dostała pozew. Harps mimo wszystko stała na stanowisku, że drugi raz napisałaby w nim dokładnie to samo, czyli obnażyła podatkowe machloje jednej ze znanych insta-celebrytek.
W każdym razie, po wyjściu z imprezy razem ze swoją świtą ruszyła do pobliskiego kebaba. Po wszamaniu prawie całej porcji, która za okazaniem legitymacji studenckiej okazała się być płatna - 50%, zamówiła ubera. Meeting point z kierowcą znajdował się parę metrów dalej, więc Harps pożegnała się z koleżankami i ruszyła w umówione miejsce. Na wynos wzięła resztę baraniny, bo przecież to grzech marnować zniżkowe jedzenie.
Szamiąc dzielnie resztki kebsa kątem oka zauważyła leżącą na ławce rudowłosą  dziewczynę. Przystanęła na moment i rozejrzała się mając nadzieję, że jej towarzysz lub towarzyszka zostawili ją tylko na moment i na pewno już wracają. Nikogo jednak nie ujrzała. Przez moment wpadła jej do głowy brutalna myśl, że może... Uff, to nie to, bo klatka piersiowa dziewczyny unosiła się miarowo.
- Przepraszam... Hej, przepraszam.... - powtórzyła cichutko nie chcąc przestraszyć nieznajomej - Wszystko w porządku...? Czy mam zadzwonić po pomoc? - spytała wyrzucając resztki kebsa do śmietnika obok, a następnie lekko potrząsnęła ramieniem dziewczyny.

Blair Emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Blair już dawno temu przestała zwracać uwagę na to, jaki był aktualnie dzień tygodnia, bo i tak wszystkie wyglądały niemal identycznie i po czasie zaczynały zlewać się w jedno. Martwienie się czymś tak błachym jak upływ czasu było zupełnie bez znaczenia, kiedy miało się na głowie tyle innych problemów... pomińmy fakt, że większość z nich stwarzała sobie sama, pogrążając się w swoim własnym bagnie coraz mocniej i głębiej. Udawała jednak, że kompletnie tego nie dostrzega, jednocześnie zrzucając całą winę za swoje chujowe życie na patologicznych starych i beznadziejne dzieciństwo. Było w tym oczywiście trochę racji, więc od dawna kurczowo trzymała się tej myśli, używając jej jako usprawiedliwienia i wymówki na absolutnie wszytko.
Jej organizm jednak ją zawiódł, bo zasnęła na tej cholernej ławce, ledwo zamknęła oczy. Był to jednak niespokojny, płytki sen, który zakończył się w momencie, kiedy usłyszała nad sobą jakiś głos. Z początku nie wiedziała co się dzieje, potrzebowała kilku sekund by przypomnieć sobie, że - niczym rasowy menel - leżała nawalona na rozlatującej się ławce pośrodku niczego.
- Hmmmm? - W pierwszej chwili była w stanie wydobyć z siebie tylko tyle. Zamrugała kilka razy, wciąż bezskutecznie próbując odpędzić zawroty głowy i zogniskować wzrok na pochylającej się nad nią postaci. Dałaby sobie rękę uciąć, że jeszcze przed chwilą jej tu nie było. - A, nje, szystko wporządku - zapewniła gorliwie, kiedy dotarło do niej, że nieznajoma, która okazała się być młodą dziewczyną, najwyraźniej się o nią martwiła. Urocze, nikt już dawno się o nią nie martwił.
Spróbowała podnieść się do pozycji siedzącej, wprawdzie dosyć nieporadnie i z nieodpartym wrażeniem, że zaraz wypluje własny żołądek, ale ostatecznie jej wysiłek zakończył się powodzeniem. W międzyczasie dało o sobie znać obite o ławkę ramię, ale Blair nie miała siły zastanawiać się nad tym, co sobie zrobiła i dlaczego tak cholernie boli. Wolała udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i że całkowicie panuje nad sytuacją.
- Musze tylko wrócić - stwierdziła w końcu a w domyśle był rzecz jasna powrót do domu, wydawało jej się to najbardziej oczywistą rzeczą na świecie. Gorzej tylko, że dalej nie miała pojęcia, jak ma do tego domu trafić, ale była przekonana, że poradzi sobie w ten czy inny sposób. Przecież zawsze sobie radziła!

Harper Callaway
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Harper z kolei była tym typem człowieka, który nie rozstawał się z kalendarzem. Dlatego nawet takie wyjście do klubu z koleżankami nie były dla niej spontaniczną akcją, a wydarzeniem idealnie wpasowującym się w pozostałe wydarzenia tygodnia. Ale musiała odreagować ostatnie wydarzenia w swoim życiu, czyli zawieszenie w pracy i praktycznie wylądowanie na bezrobociu, brak odzewu na kompulsywnie wysyłane CV i jeszcze złość Scarlet, której Harps starała się tylko pomóc w organizacji spotkania autorskiego. Dramaty właśnie tego typu przeżywała ostatnio panna Callaway.
Gdyby tylko Harps wiedziała, z czym musiała mierzyć się Blair, to być może doceniłaby jednak swoje życie i to, co miała. W jej najbliższym otoczeniu nie miała nigdy styczności z patologicznymi zachowaniami ani nałogami. Dla niej alkoholizm to wciąż jednak pan Mietek spod monopolowego zwracający się do niej per kierowniczko. Fakt uzależnienia od alkoholu w jej wieku był wciąż dla niej pewnego rodzaju abstrakcją - mimo, że chodząc na studenckie imprezy widziała przecież ludzi wlewających w siebie litry wódki. Ale to przecież wciąż była tylko zabawa, prawda?
Nie ma co ukrywać, Callaway żyła sobie w pewnego rodzaju bańce, dlatego widząc leżącą na ławce dziewczynę z automatu założyła, że coś musiało jej się stać. Jednak kiedy dziewczyna wymamrotała, że wszystko z nią w porządku, poczuła unoszącą się woń alkoholu i nie miała już wątpliwości, że nieznajoma jest po prostu najebana w trzy dupy.
- O cholera. Wracasz z tego klubu za rogiem? Byłaś tam sama? Do jasnej cholery, dlaczego Twoje koleżanki zostawiły Cię tu samą?! - dopytywała zbulwersowana, bo taki właśnie scenariusz wydawał jej się najbardziej prawdopodobny.
Harper pozostawała w trybie czuwania, kiedy dziewczyna zaczęła się podnosić z ławki. Na szczęście akcja zakończyła się powodzeniem. W międzyczasie Callaway zerknęła na ekran telefonu, na którym wyświetliło się powiadomienie, że jej Uber odjechał ze względu na długi czas oczekiwania na pasażerkę.
- Shit. Dobra, posłuchaj mnie... Jak masz na imię? - spytała próbując nawiązać z dziewczyną kontakt wzrokowy - Musisz podać mi swój adres, zaprowadzę Cię do domu. Mieszkasz w okolicy? - dopytywała uparcie, choć zawiązanie rozmowy z rudowłosą dziewczyną wydawało jej się być mission impossible.

Blair Emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Blair pewnie mogłaby pozazdrościć Harper jej normalnego, poukładanego życia, które, choć z całą pewnością nie było pozbawione kłopotów, wydawało się mimo wszystko o wiele lepsze od jej smutnej, przepitej litrami alkoholu egzystencji. Wiedziała oczywiście, że wcale nie ma najgorzej na świecie i że za dużą część swoich problemów odpowiada sama, ale i tak od czasu do czasu lubiła się nad sobą poużalać - rzecz jasna jedynie w myślach, bo przed ludźmi zwykła grać szczęśliwą, wyluzowaną, pewną siebie kobietę sukcesu, która na pierwszy rzut oka nie ma żadnych problemów i doskonale wie, czego chce od życia. Szkoda, że to wszystko było tak bardzo oddalone od rzeczywistości i nijak miało się do tego, kim faktycznie była Blair.
- Nje nje, nikt mje ne zostawił. Ja sama... - urwała, bo chciała powiedzieć zbyt dużo rzeczy jednocześnie - że sama była w klubie, sama wracała do domu i tak ogólnie była w życiu dosyć samotna i nikogo nie obchodziła - ale ostatecznie nie powiedziała nic, bo jej ostatnia szara komórka przepaliła się w momencie, kiedy spróbowała połączyć to wszystko w jakieś spójne zdanie. Wzruszyła więc tylko ramionami, jednocześnie zaczynając rozglądać się w poszukiwaniu swoich szpilek, bo jak przez mgłę dotarło do niej, że nie ma ich na nogach i że chyba je trzymała zanim położyła się na ławce. Gdzieś tu przecież musiały być!
- Blair. Estem Blair - wymamrotała niewyraźnie, próbując przetrawić drugie pytanie, które usłyszała a które już niestety było trochę cięższe i wymagało od niej choćby minimalnego ruszenia głową. - Mhm. Mam dom, dzieś tam! - stwierdziła w końcu, po czym machnęła ręką w bliżej nieokreślonym kierunku, nie będąc w stanie mocniej doprecyzować, gdzie owy dom się znajdował, choćby nie wiadomo jak długo się nad tym zastanawiała. Tak naprawdę to nie miała pojęcia, nie wiedziała nawet gdzie w tej chwili była, a to dosyć mocno komplikowało sprawę. Nie pomagał również fakt, że wciąż przeokropnie ją mdliło, przed oczami tańczyły jej mroczki a jej zdolności koncentracji i logicznego myślenia spakowały się i wyjechały na wakacje. - Mjeszkam pszy bagnie, wjesz jak tam dojś? - zapytała, bo bagno z jakiegoś powodu wydało jej się zajebistym punktem odniesienia. Żadnego innego nie miała, więc z dwojga złego, dobrze, że raczyła wspomnieć chociaż o tym.

Harper Callaway
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
W "normalnych" okolicznościach przyrody Harper pewnie z kolei patrzyłaby na Blair z dozą zazdrości - mimo stanu dziewczyny Callaway mogła stwierdzić, że Emerson była prześliczną dziewczyną, która po prostu trochę odpłynęła. Harper nie była świadoma tego, jak bardzo można zamaskować swoje prawdziwe "ja". Jasne, zdarzało jej się udawać, że ma dobry humor kiedy w środku ją roznosiło, ale to był jednak zupełnie inny kaliber niż udawanie, że jest się zupełnie inną osobą.
- Sama? Dobra... - Harps rozejrzała się raz jeszcze po okolicy, aby upewnić się, czy dziewczynie jednak się coś nie pomyliło. Odnotowała, że ognistowłosa towarzyszka za czymś się rozgląda. Po chwili Harps zarejestrowała szpilki dziewczyny, które podniosła i odłożyła obok na ławkę - To Twoje buty, tak? Wezmę je, ale może lepiej ich nie zakładaj... są dość wysokie - dodała, bo naprawdę bała się, że dziewczyna na tych szpilkach zrobi sobie krzywdę - Będę patrzyła pod nogi, czy na nic nie wchodzisz. A teraz chodź, musisz wstać - przedstawiła prędko plan działania, po czym na moment przysiadła obok rudej i przerzuciła sobie jej ramię przez swój bark. Na szczęście dziewczyny były podobnego wzrostu, więc istniała duża szansa, że ten manewr się uda. Dziewczyny jednak jeszcze nie wstała, bo Callaway uznała, że powinna ustalić jeszcze parę rzeczy.
- Blair? Ja jestem Harper - uśmiechnęła się do niej krzepiąco. Następnie skierowała wzrok w stronę bliżej nieokreślonego punktu w ciemności, wskazanego przez Blair - Mieszkasz tam sama? Może mogłabym się z kimś skontaktować, żeby nam pomógł i po nas trochę wyszedł? - spytała, ale po chwili postanowiła niego rozszerzyć pytanie - Masz kogoś bliskiego w Lorne? - zawsze to jednak dobra opcja - mogły przecież poczekać na pomoc, bo kiedy dziewczyna wspomniała o bagnach, Harps z lekkim niepokojem przełknęła ślinę. Dwie nietrzeźwe dziewczyny - bo w krwi Harps płynęły jeszcze darmowe drineczki - same, nocą, w okolicy bagien. Wyglądało to tak, jakby same pakowały się w gardło krokodyla.

Blair Emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Pewnie wiele osób bardzo szybko zmieniłoby o niej zdanie, gdyby przestała ukrywać te najbardziej rażące mankamenty. Właściwie już zdarzało jej się burzyć idealny obraz samej siebie, który wykreowała sobie po przyjeździe do Lorne, choćby przez takie sytuacje jak ta, kiedy stwierdzała, że musi się nawalić bez względu na to, kto patrzył i co sobie o niej pomyślał. Refleksje nachodziły ją zazwyczaj kiedy tylko trzeźwiała - szkoda, że już po fakcie, bo wówczas raczej niewiele mogła z tym zrobić.
- O, moje, dzjekuje! - Odetchnęła z ulgą na widok swoich szpilek. Przez chwilę chciała nawet trochę protestować i upierać się, że da radę je założyć i iść w nich dalej, ale meh, ledwo siedziała o własnych siłach, więc może to faktycznie nie był najlepszy pomysł. - No dobra, to stajemyyy... - wymamrotała i na tym się właściwie skończyło. Żołądek znów zaczął podchodzić jej do gardła więc nie ruszyła się nawet o centymetr, obawiając się, że jeden fałszywy ruch i zrzyga się Harper pod nogi, a to byłoby z pewnością potwornie żenujące.
- Mhm, sama - potwierdziła, bo istotnie, w domu nie czekało na nią nic poza smutnym stosem pustych butelek. Ciężko się dziwić, nikt normalny raczej nie wytrzymałby z nią pod jednym dachem. - Mam Luka. Snaczy sie brata. Ale on nje wie że jes moim bartem - wyjaśniła (tak, jakby to w ogóle cokolwiek wyjaśniało...), bo idiotyczne byłoby dzwonić teraz do Winfielda, skoro póki co teoretycznie była z nim na etapie znajomych z pracy. No chyba, że Luke miał już za sobą rozmowę z Tomem, to mogło zmienić całkiem wiele, ale jej przytłumiony alkoholem mózg w ogóle nie wziął pod uwagę takiej opcji. Pewnie nawet nie pamiętała, że ktoś taki jak Tom Winfield w ogóle istnieje. - To est tiam neidaleko, dodziemy same - powiedziała, znowu wskazując jakiś bliżej niezidentyfikowany punkt w oddali, próbując przybrać możliwie najbardziej przekonujący ton głosu, na jaki było ją w tym momencie stać. Sama siebie niestety nie przekonała i z minuty na minutę coraz bardziej zaczęło do niej docierać, w jak ciemnej i głębokiej dupie się znalazła... ale hej, przecież nie była w tym wszystkim sama! To była jedyna pocieszająca rzecz, bo pierwszy raz od dawna nie czuła się aż tak mocno opuszczona jak zazwyczaj.

Harper Callaway
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Harper odetchnęła z ulgą widząc, że nieznajoma nie upiera się na zakładanie wysokich szpilek. Callaway była już gotowa na ostre negocjacje, ale całe szczęście sytuacja tego nie wymagała.
Spojrzała wyczekująco na dziewczynę, która mimo zapowiedzi najwyraźniej nie miała zamiaru podnosić się z miejsca. Informacja, że mieszkała sama nie pomogła. Ale kiedy wspomniała o bracie, na moment w oczach Harper pojawiły się iskierki nadziei... brutalnie zdmuchnięte przez jej kolejne słowa.
- Nie wie, że jest Twoim bratem. Dobra, dobra - powtórzyła za nią udając, że nic nie szkodzi i wszystko w porządku. Wszystko się nagle pokomplikowało, bo wyglądało na to że nie było sensu do niego dzwonić. Poza tym nie była pewna, czy Blair byłaby w stanie wyciągnąć ze swojego telefonu jakikolwiek numer kontaktowy.
Na moment przymknęła oczy, starając się uspokoić oddech, bo cała sytuacja mocno ją stresowała. Czuła się odpowiedzialna za nową znajomą - która zapewne jutro nie będzie w ogóle pamiętała o całej tej sytuacji. Ale Harper, mimo chwilowych załamek, rzadko kiedy poddawała się bez walki.
- Dobra, posłuchaj mnie uważnie. Spróbujemy jeszcze raz wstać. Niczym się nie przejmuj, nie zostawię Cię tutaj. Ale najpierw... Mam pomysł - Harper zdjęła swoje trampki i wręczyła je dziewczynie. Dzięki Bogu były wsuwane, więc nie groziło im utknięcie tutaj na długie godziny, bo pewnie tyle zajęłoby dziewczynom wiązanie trampek. - Załóż moje buty. Ja mam skarpetki, a poza tym lepiej będę widziała czy na czymś nie staję - zaproponowała przesuwając buty w stronę dziewczyny. Szpilki Blair z kolei zaczepiła o swoją przewieszoną przez ramię torebkę. Nie była to zbyt stabilna konstrukcja, ale nic lepszego nie przyszło jej do głowy. - Jakoś sobie poradzimy, tak? Na pewno pamiętasz jak dojść do domu, każdy pamięta na autopilocie - dodała, choć wcale nie była to jakaś mocno potwierdzona teoria. Ale w opowieściach znajomych często słyszała, że choćby ktoś był najebany w trzy dupy, to do domu trafiał zawsze i Bóg jeden wiedział w jaki sposób im się to udawało. Cierpliwie czekała aż Blair założy buty, by za chwilę podjąć kolejną próbę powstania z ławki. - Jesteś gotowa? Spróbujemy na trzy.... Raz... Dwa... Trzy... - i kolejna próba podniesienia się z ławki została podjęta.

Blair Emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, to tak, tak właśnie było - Luke o niczym nie miał pojęcia albo jedynie się domyślał, a ona nie miała w Lorne nikogo, z kim można byłoby się skontaktować na wypadek takich sytuacji, jak właśnie ta. Może to lepiej, bo mimo tego cholernego, przytłaczającego życiowego osamotnienia, wolałaby, żeby nikt nie oglądał jej w tym stanie. Za bardzo się za siebie wstydziła, kiedy już mniej więcej trzeźwiała... oczywiście o ile cokolwiek pamiętała, bo to też wcale nie było takie oczywiste.
- Ale nei chce, ebyś sie przese mnie pokaleczya - powiedziała zmartwiona, widząc, że Harper chce odstąpić jej swoje buty. Było to bardzo miłe, oczywiście, ale skarpetki nie dawały przecież żadnej ochrony. - Mosze ty ubjeszesz moje? - Tak, z jakiegoś powodu uznała, że to będzie świetny pomysł, no i też chciała być miła! Logiczne myślenie? Nah, nie po takiej ilości alkoholu. Podała więc Harper swoje szpilki, sama natomiast wciągnęła na nogi trampki, które faktycznie były o niebo wygodniejsze. Zerknęła na swoją wybawicielkę, żeby zobaczyć, czy szpilki jej pasują, ale Harps z jakiegoś powodu wcale nie miała zamiaru ich zakładać. No trudno - Blair chciała dobrze a wyszło jak zwykle!
- Damy radę! - przytaknęła, bo może jeśli powtórzą to na głos odpowiednią ilość razy to dzięki potędze autosugestii faktycznie same będą w stanie w to uwierzyć. Najważniejsze było teraz podnieść się z ławki, to będzie już połowa sukcesu, dlatego tym razem Emerson faktycznie wstała, oczywiście wczepiona w dziewczynę, bo w przeciwnym razie z całą pewnością by upadła. Trochę zakręciło jej się w głowie, ale zamrugała kilka razy, wzięła kilka głębszych oddechów i ponownie rozejrzała się po okolicy, próbując wymyślić, który kierunek będzie najbardziej sensowny.
- Chy-yba tam... - Stwierdziła w końcu. Wcale nie była tego pewna, ale stanie w miejscu też nie miało sensu, więc równie dobrze mogły iść gdziekolwiek i mieć nadzieję, że Blair w którymś momencie jednak zacznie rozpoznawać otoczenie. Może nie był to idealny pomysł, ale lepszego chyba żadna z nich nie miała, dlatego Emerson, przez cały czas kurczowo podtrzymując się ramienia Harper, dzielnie ruszyła do przodu. - Dziękuje sze cesz mi pomóc. - Poczuła potrzebę, żeby to powiedzieć, bo nagle zrobiło jej się słabo na myśl, że miałaby się tu teraz szwędać sama - choć to nie byłby pierwszy raz.

Harper Callaway
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Harper z kolei w Lorne Bay miała całą swoją rodzinę i przez to miała poczucie, że cokolwiek by się z nią nie działo, zawsze może na nich liczyć. Czyli pod tym względem była na kompletnie innym biegunie niż Blair. Nie byłaby sobie w stanie wyobrazić co musi czuć Emerson, która w mieście - póki co - była całkiem sama. Może właśnie dlatego, słysząc o dziwnej sytuacji rudowłosej, z minuty na minutę czuła względem niej coraz większą empatię? I zdecydowała, że przemierzy z nią po ciemku niebezpieczne okolice Sapphire River?
- Twoje? Nie, nie, ja nie potrafię za bardzo chodzić w szpilkach prawdę mówiąc. Jeśli chcemy przeżyć, to lepiej żebym ich nie zakładała - przyznała szczerze lekko się uśmiechając. Jej jedyną parą wyższych butów, w których czuła się w miarę stabilnie, była para sandałków na koturnie. Dlatego marsz w samych skarpetkach mimo wszystko nie był bardziej niebezpieczny niż nałożenie szpilek Blair. Ale oczywiście doceniała troskę dziewczyny! To było miłe uczucie, kiedy wyciągasz do kogoś pomocną dłoń, a ten ktoś potrafi to docenić.
Kiedy Harper i Blair podniosły się z ławki, przez chwilę pobalansowały próbując złapać równowagę. Ostatecznie udało im się to, co już należało uznać za spory sukces!
- Tam? No dobra. Jak się słabiej poczujesz, albo coś, to mów. Odpoczniemy - oznajmiła Harper, próbując ustalić jakiekolwiek reguły współpracy. O ile można było mówić o istnieniu reguł w tej nietypowej sytuacji. - Jeśli rozpoznasz cokolwiek, skojarzysz coś z otoczenia, to od razu mów. Ja pilnuję, żebyśmy nie wpadły do rzeki - mówiła dalej. Kiedy Blair podziękowała, Harps uśmiechnęła się do niej ciepło. - Żartujesz? Przecież nie zostawiłabym Cię tutaj samej - zapewniła, ale też nie czuła że robi coś wyjątkowego. Nieco naiwnie wierzyła w to, że w każdym drzemie dobro i była niemalże przekonana, że każdy na jej miejscu zachowałby się tak samo.
Dziewczyny, a raczej konstrukcja zaczepionych o siebie dziewczyn, ruszyła we wskazanym przez Blair kierunku. Po drodze pojawiło się parę kryzysowych momentów i problemów z utrzymaniem równowagi, ale ostatecznie udało im się przejść kilkanaście metrów bez upadku i innych tego typu historii.
- O co chodzi z tym Twoim bratem? - zagadnęła mając nadzieję, że krótką rozmową nie odciągnie uwagi Blair od stawiania kolejnych kroków w drodze do domu.

Blair Emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Samotność i tak była lepsza, niż to, co do niedawna Blair miała na codzień w domu (właściwie to nawet nie domu, a starej, zdezelowanej przyczepie), więc uważała, że póki co nie ma powodów do narzekania. Powinna po prostu cieszyć się tym, że w końcu, po tylu latach użerania się z ćpunami i alkoholikami, udało jej się wyrwać z toksycznego środowiska, w którym obracała się niemal przez całe swoje życie.
- Jak cesz. Ale mojim zdaniem by ci pasowały. - Naprawdę tak uważała! Harper zdecydowanie powinna pomyśleć o tym, żeby zakładać szpilki od czasu do czasu, nogi w końcu by się przyzwyczaiły. Ale fakt - lepiej było nie ćwiczyć tego po pijaku, nawet, jeśli nowa znajoma była obecnie w dużo lepszej kondycji niż Emerson. Całe szczęście, że chociaż jedna z nich potrafiła jeszcze myśleć w miarę racjonalnie!
- Okej... - Mało elokwentna odpowiedź, ale w tej chwili nie należało oczekiwać od niej więcej. Cud, że w ogóle podniosła się z tej ławki. Po kilku krokach o coś się potknęła - całkiem możliwe, że o swoje własne nogi - i gdyby tak mocno nie przytrzymywała się Harper to z całą pewnością już leżałaby na ziemi. Nie jej wina, że obserwując otoczenie nie miała jak patrzeć pod nogi... gorzej, że dalej niczego nie rozpoznawała, bo wszystkie drogi i uliczki Sapphire River wydawały jej się niemal identyczne, kiedy były pogrążone w ciemności.
- Oj no bo to było tak, sze madka z ojsem sgubili go pod molopo... monoplo... mo-no-po-lo-wym. Monopolowym. Trudne słowo. - Definitywnie było źle, skoro słowo monopolowy sprawiło jej aż tak ogromną trudność. Pewnie nie powinno to szczególnie dziwić, bo język plątał jej się już od dłuższego czasu, choć to był w tym wszystkim najmniejszy problem - ważne, żeby nie zaczęły plątać jej się nogi, ale póki co, nie licząc tego jednego wcześniejszego potknięcia, szła w miarę stabilnie. W miarę. W każdym razie, trampki Harps wydawały się spełniać swoje zadanie. - Poebana historja, mówie ci! I on całe życje mjeszkał tu, a ja w Perth. I teraz go znalasłam! - Miała wypite wystarczająco dużo, by nawet nie przyszło jej do głowy, że brzmiała, jakby bredziła kompletnie od rzeczy. Nie jej wina, że ta historia nawet na trzeźwo wydawała się popieprzona, a wyrzucona z ust pijanej w trzy dupy alkoholiczki nazywajmy rzeczy po imieniu, w dodatku nie do końca składnie, wydawała się jeszcze bardziej absurdalna.

Harper Callaway
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Harper uśmiechnęła się słysząc zapewnienia nowej znajomej. W całej tej trudnej sytuacji mimo wszystko miło było usłyszeć coś miłego. Zawsze mogła trafić na kogoś, kto mimo udzielanej pomocy zacznie ją wyzywać od najgorszych w tym pijackim szale, a tak to chociaż usłyszała, że ładnie wyglądałaby w szpilkach.
Callaway co chwilę zerkała na towarzyszkę, próbując wyczytać z jej twarzy czy kojarzy już okolice, w której obecnie się znajdowały. Nie był to jednak zbyt dobry wyznacznik, bo twarz Blair nie zmieniała się za bardzo i nie wyrażała niczego poza tym, że była w baaaardzo dobrym stanie.
I chociaż wypowiadanie kolejnych słów sprawiało jej niemałą trudność, Harper wydawało się że chyba załapała sens jej słów. Przy czym "chyba" to słowo klucz, tak samo jak "wydawało się".
- Ojej - jęknęła w odpowiedzi na słowa Blair o monopolowym, przytakując jej, że tak tak, to trudne słowo - Czyli co... wrócili do waszego domu bez Twojego braciszka? - spytała, bo ze słów rudowłosej wynikało trochę, że równie dobrze mogło chodzić o małego, kilkuletniego brata, którego teraz Blair odnalazła. - Ale to co, policja nie zaczęła go szukać? No na pewno musieli to gdzieś zgłosić, no tylko jacyś dziwni ludzie by to tak zostawili - dopytywała, bo w sumie ze słów Blair nie wynikało też, kiedy ta sytuacja miała miejsce - równie dobrze mogło to być raptem parę miesięcy temu. I kompletnie nie mogła pojąć, czemu to właśnie Blair udała się na wyprawę poszukiwawczą.
Zaciekawiona opowieścią na chwilę się zagapiła i prawie zaliczyły z Blair orła prosto w błoto. Chwilę im zajęło, zanim znowu odzyskały pion. Odczekały minutę, dla pewności że stoją całe i zdrowe, po czym ruszyły dalej.
- Całe życie? - dopytała, bo kompletnie nie sklejało jej się to z obrazem historii, jaki do tej pory ukształtował się w jej głowie. - Jej, to ja już nic nie rozumiem. To kiedy to było? - spytała, bo skoro "całe życie"... to ile? - Czyli przyjechałaś do Lorne Bay prosto z Perth? Jeny, to przecież drugi koniec kraju - zmarszczyła brwi, bo o ile dobrze kojarzyła mapę Australii, to chyba tak właśnie było!
Wsłuchując się w kolejne słowa Blair obserwowała uważnie okolicę, bo oto właśnie dochodziły do tego bardziej błotnistego terenu. Pełnym bagienek, robali... i zapewne krwiożerczych krokodyli, które tylko czekały żeby je schrupać.
- Dobra, Blair. Teraz musimy się maksymalnie skupić. Lewo czy prawo? - spytała, kiedy znalazły się na rozwidleniu ścieżek.

Blair Emerson
ODPOWIEDZ