60 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
satyr, *-holic, architekt, koneser...
Zwykle nie robił tego... Nie godził się na takie przysługi. Zwykle... Tego wieczora jednak chłopak przegiął. Lucas trzymał go za bety przez dwie, a może i dobre trzy godziny. Rano droczył się i nabijał, ale kilka godzin wcześniej nie było mu wcale do śmiechu. Nie chodziło już nawet o to, że na jego jachcie ten chłopaczek mógł mu zejść. Nie chodziło o to, że zła fama by się ciągnęła za słynnymi imprezami rzucając cień na te prestiżowe eventy. Ani nawet nie chodziło o to, że popsuł mu zupełnie zabawę. Lucas przede wszystkim nie miał ochoty znowu korzystać z usług tej pieprzonej kancelarii, chociaż summa sumarum poradzili sobie w jego ostatniej sprawie nadspodziewanie dobrze.
Konieczność ponownego skorzystania z usług kancelarii, to był chyba jedyny powód, dla którego zamiast zabawiać się dalej pod pokładem - przywitał blady świt na fordeku ze spawaczem. W końcu miał też pierdolca na punkcie tej łodzi i gdy widział co ten małolet zamierzał odczyniać… musiał po prostu zareagować, żeby zminimalizować szkody lub zupełnie ich uniknąć. Kochał ten jach bardziej niż własnego syna... , a przynajmniej bardziej się o niego troszczył...
Można by się było pokusić o stwierdzenie, że nie był takim zimnym sukinsynem na jakiego się kreował, bo ostatecznie chłopak żył. Ledwie dyszał przewieszony przez lewą burtę, ale biorąc pod uwagę szaleństwa minionej nocy... było naprawdę dobrze.
Lucas nie był bezinteresownym człowiekiem i wykorzysta kartę tej przysługi, a raczej przysług w późniejszym czasie. Tymczasem szykował się do rejsu wycieczkowego, w zastępstwie Chrisa, który... nie nadawał się nawet jako towarzystwo do wypicia porannej kawy.
- Nie wypłacisz się. - rzucił na odchodne i udał się na wycieczkowy jacht, który należał do pracodawcy Chrisa. Dziś miał być przewodnikiem dla jakiejś niewielkiej grupki znajomych, którym trzeba było pokazać kilka sztuczek od wiązania lin po stawianie masztów, obwieźć po zatoczce i opowiedzieć kilka ciekawostek od konstrukcji po legendy czy inne ckliwe brednie. W tym akurat był dobry…
Na tą okazję miał koszulkę w biało-granatowe paski i kapitańską czapeczkę.
Załoga składała się kilku osób, które nie rzucały się za bardzo w oczy zajęte umilaniem czasu pasażerom. Zawiesił na szyi plakietkę i z szerokim uśmiechem i wysublimowanym dowcipem, zabawiał towarzystwo wchodzące na pokład. W końcu jego wzrok napotkał Duncana i stary zadławił się własną śliną. Jeszcze tego tu mi do szczęścia brakowało. - rozdarł się jego wewnętrzny głos. Polanski nie był zachwycony obecnością tego adwokackiego stażysty... Ich spotkanie w jego mieszkaniu pozostanie na długo w jego pamięci i nie ma to nic wspólnego z ciepłymi myślami. (No dobra, trochę miało, ale Lucas tego nawet przed sobą nie przyzna...tymbardziej po tym, jak ostatnio zjechał Adama iiii może przerzuciłem się na chłopców Polanakiego.) Zadławił się łapiąc zbyt łapczywie powietrze… to będzie ciężki dzień… westchnął cicho, ale pełen profesjonalizm.. Opanował siebie, sytuację… i zaprosił go na pokład z szerokim uśmiechem starając się nie gapić otwarcie. Gdy wszyscy zostali odhaczeni na jego liście przedstawił plan wycieczki i na caffe time, chciał zostawić ich we własnym towarzystwie. Mijając Duncana zatrzymał się momentalnie, jak rażony… zahaczył (zupełnie przez przypadek) zegarkiem o… coś, co należało do chłopaka i uniemożliwiło mu natychmiastowe opuszczenie wycieczkowiczów.

Duncan Winchester
Poszukiwania

Z tonącej mej głowy, czasem miłość ucieka.
Na ląd uchodzi jak szczur.
Za burtą mych oczu może nic cię nie czekać,
lecz tonąć nie boisz się już

ambitny krab
visioner
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Australia słynęła z wielu rzeczy, a jedną z nich z całą pewnością był jej niesamowity i oryginalny ekosystem. Jak przystało na wyspę, w Australii znajdowało się wiele endemicznych gatunków, takich jak chociażby kangury i misie koala, które należały do najbardziej popularnych. Duncan lubił przyrodę. Odczuwał wewnętrzną potrzebę angażowania się we wszelkie akcje i przedsięwzięcia, które miały na celu konserwację i propagowanie świadomości na temat ochrony przyrody. Nie był biologiem, nie znał się na wielu rzeczach związanych ze zwierzątkami, ale doczytał gdzieś, że ekosystemy były delikatne i nawet najmniejsze zachwianie w ich strukturze powodowało daleko idące konsekwencje, a nie tak dawne pożary pokazały, że całe to piękno i oryginalność można było stracić szybko i w drastyczny sposób. Jedną z rzeczy, które były szczególnie narażone na niebezpieczeństwo zniszczenia była Wielka Rafa Koralowa, uznawana za jedno z miejsc biologicznej różnorodności gatunkowej stanowiącej dom dla wielu tysięcy gatunków. Niestety ze względu na zagrożenia płynące ze zmian klimatycznych i wysokiej emisji dwutlenku węgla, rafa zmniejszała swoją powierzchnię i coraz więcej gatunków było zagrożonych wyginięciem. Wiele osób mogłoby sądzić, że na ziemi istnieje znacznie więcej problemów, którymi należy się przejmować i oczywiście Duncan się z tym zgadzał, ale nie był w stanie przejść obojętnie obok czegoś, co samo nie jest w stanie sobie pomóc. W końcu to od ludzi zależała przyszłość Wielkiej Rafy Koralowej i w opinii Winchestera przyszłość ta, nie rysowała się w kolorowych barwach.
   Wycieczki organizowane na Wielką Rafę zawsze były dla niego ciekawe. O ile nie robiło się tak zbyt wielu odkrywczych rzeczy, to jednak czasami lubił popatrzeć na różne rybki i koralowce, które pojawiały się co jakiś czas. Piękna tego miejsca nie dało się opisać, wszystko to trzeba było zobaczyć by przekonać się o wyjątkowości tego miejsca. Cieszył się na tę wyprawę, biorąc pod uwagę, że miał troszkę wolnego i nie musiał odwiedzać swojej kancelarii. Lubił tam pracować, nawet jeśli ledwo co mu płacili, ale na to nie miał co narzekać, biorąc pod uwagę, że nie każdy staż był płatny. Uważał, ze całkiem mu się poszczęściło. Wolne dni jednak doceniał, bo mógł naprawdę odpocząć i naładować baterie. Dlatego też już od samego rana chodził uśmiechnięty. Jego humor nie zmienił się również gdy wchodził na pokład. Dopiero na miejscu został porażony widokiem mężczyzny, którego pewnie nie chciał już oglądać. Zaklął, nasuwając na oczy okulary i wymownie odwracając głowę, żeby uniknąć spojrzenia Lucasa. Musiał przyznać, że ich pierwsze spotkanie nauczyło go wielu rzeczy, gdy już udało mu się usiąść w domu i pomyśleć o tym i podziwiał mężczyznę za to, że uparcie trwał w przekonaniu, że nie zrobił nic złego. Westchnął i spiął się w sobie, by na spokojnie przejść do kolejnego punktu, ale oczywiście nie było mu to dane, bo poczuł delikatne szarpnięcie za słuchawki, które wypadły mu z uszu i spadły prosto pod jego nogi. Dobrze, że nie nadepnął na żadną ze słuchawek. Od razu jednak przeniósł swój wzrok na sprawcę tego zdarzenia.
   – Trzymaj rączki przy sobie – powiedział, zwijając słuchawki, po czym wepchnął je sobie do kieszeni.
Lucas Polanski
przyjazna koala
Duncan Winchester
ODPOWIEDZ