lorne bay — lorne bay
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
She likes to run from troubles in her high heels
She loves McDonalds and she hates Beverly Hills
Stawiając kroki na chodniku, pilnowała żeby nie nadepnąć na linie oddzielające od siebie płyty. Lepsze to był niż unikanie wzroku przechodniów, ewidentnie zerkających na nią z zaciekawieniem. Ale może to tylko przewrażliwienie. Może ktoś spojrzał, akurat dlatego, że wdepnęła w kałużę, ochlapując nogawkę jego świeżo wypranych, zaprasowanych w kant spodni.
Nie pamiętała, kiedy ostatni raz była na randce. O ile randką można było nazwać spotkanie się z kimś przypadkowo poznanym w internetowej aplikacji. Otóż można. Te czasy rządziły się innymi zasadami. Nakazywały po wyborze miejsca, w dniu o ustalonej porze stawić się w wybranym miejscu, w ubiorze najlepiej seksi, ale nie wyuzdanym, jak twierdziły nagłówki durnych artykułów na plotkarskich stronach. Szkopuł w tym, że większość obecnej garderoby Panam stanowiły jeansy i dresy. Więc postawiła na jeansy i bluzkę jakąś wygrzebaną z dna szafy, z dekoltem, który uznała jednak za nader śmiały. Ale uznała to już po wyjściu z domu, kilka przecznic dalej, więc nie było odwrotu. To znaczy był, ale ryzykowała spóźnieniem. Raz kozie śmierć, mawiają, a ona za dużo myślała. Tak dużo, że niemal przeoczyła bieloną konstrukcję restauracji, w której umówiła się ze swoją randką.
Coś mówiło jej to nazwisko. Coś.
- Rusty Overgaard ? - zapytała niepewnie, tył głowy odpowiadający zdjęciom na Tinderze. Nikt inny, siedzący samotnie przy stoliku nie dysponował takim tyłem głowy, więc uznała ten za właściwy. - Długo czekasz? - ot zarzuciła small-talkiem, zupełnie zbędnym, ale wypełniającym lukę czasową pomiędzy podejściem do stolika i zajęciem przy nim miejsca.
Kuurwa, nie wiedziała jak zachowywać się w takich sytuacjach. Mogła rzucić dowcipem na powitanie. Mogła. Ale jej dowcipy były krótko mówiąc chujowe.
Zmrużyła oczy, wpatrując się intensywnie w kolesia, ale za nic nie była w stanie sobie przypomnieć skąd może go kojarzyć. Z drugiej strony to Lorne Bay. Tutaj raczej wszyscy się kojarzą.
- Wiesz, jak coś uprzedzam, że dawno nie chodziłam na takie spotkania, więc jakby było naprawdę żenująco i chciałbyś uciec, to naprawdę się nie obrażę - uśmiechnęła się bardziej do siebie niż do niego, jakby sama siebie próbowała przekonać, że to był tekst na miarę wyluzowanej laski, a nie... cóż. Każdy niech dokończy to we własnym zakresie.
ambitny krab
kasandra
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
13. (pechowe, wiadomo, dlatego tak długo odpisuję :lol: )

Nie umówił się na tę randkę sam. O nie, on w aplikacjach typu Tinder nie widział nic ciekawego. Ot, pisanie ze sobą o wszelkich pierdołach, udawanie, analizowanie wypowiedzi na podstawie ilości dołączonych emotikon. Może i nie był jeszcze boomerem, ale jako milenials bywał na bakier z technologią. O nie, to nie tak, że w każdym możliwym przypadku się tak trafiało, w końcu doskonale radził sobie z obsługą komputera i telefonu, potrafił podłączyć telewizor do swojego konta w Netflixie i jako posiadacz jednej marki telefonów od ładnych paru lat, umiał rozwiązać wiele problemów bez pomocy autoryzowanych serwisów, za to dzięki artykułom, które w tytule miały "troubleshooting". Ale aplikacje randkowe to zdecydowanie nie było coś dla niego, poza tym dalej uważał, że nie ma co pchać się znów out there, żeby na siłę próbować kogoś poznać. Jedna z jego randek w ciemno zakończyła się miłym piknikiem, ale co będzie w przypadku tej?
Knajpę wybrał zupełnie przypadkowo, może trochę pomogła bliskość z jego domem, choć wcale nie był leniem, który nie chciał się z niego ruszać. Po prostu to miejsce było przynajmniej znajome. Ze szklanką wymyślnej lemoniady, która zawierać miała w sobie ekstrakt z kiwi, smakowała jednak jak zwykła posłodzona woda, czekał na swoją partnerkę, której zdjęcie dane mu było zobaczyć tylko przelotnie i choć widział w jej twarzy coś znajomego, nie był w stanie określić czym to było, dopóki nie usłyszał swojego nazwiska i nie zobaczył kobiety w całej okazałości.
- Panam Palmer - pokiwał powoli głową, nie wiedząc za bardzo jak zareagować na jej widok. Panam Palmer, żona jego najlepszego przyjaciela, czy raczej była żona jego najlepszego przyjaciela z nim, tu, na randce. - Dawno nie widziałaś się z przyjaciółmi swojego byłego męża? - zdobył się na sarkastyczny komentarz, bo to chyba niemożliwe, żeby obydwoje nieświadomie się ze sobą umówili. - Okej, muszę się do czegoś przyznać. To nie ja z tobą rozmawiałem - zaczął, choć z tego co widział po wiadomościach, nie było ich dużo przed samym umówieniem się. - Ale... wiedziałaś, że ja to ja, czy miałaś jakąś wymówkę? - a może wraz z rozwodem wyrzuciła fakt istnienia Rusty'ego ze swojej pamięci?
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
She likes to run from troubles in her high heels
She loves McDonalds and she hates Beverly Hills
Wyraz jej twarzy był daleki od konsternacji, a mimo to dalej wyglądała jakby do końca nie potrafiła pozbyć się niestrawności. Ze wszystkich sił próbowała nie prezentować się tak, jakby ktoś właśnie przed chwilą wziął solidny zamach i pierdolnął jej krzesłem w głowę. Oczywiście, że doskonale pamiętała Rusty'ego. W końcu nie tak dawno z Kirbym wzięli rozwód, a widok jego najlepszego przyjaciela, który dość często wizytował swego czasu w ich mieszkaniu, ciężko byłoby usunąć z pamięci. Chociaż rzeczywiście tuż po rozstaniu próbowała przeprowadzić w głowie twardy reset, ale bez powodzenia.
- W zasadzie to od rozwodu - przynajmniej z większością, tą którą dotknął rozłam małżeństwa i wybrali swoje strony. Panam i Kirby byli ze sobą na tyle długo, że oprócz własnych przyjaciół zebrali też sporą rzeszę wspólnych, którzy starali zręcznie omijać niepożądane tematy w towarzystwie któregoś z nich.
- Czy wystarczającą wymówką będzie jak powiem, że na zdjęciach miałeś okulary przeciwsłoneczne? - i czy wypowiedziane na głos zabrzmiało równie żałośnie jak w jej własnej głowie? Skrzywiła się mimowolnie, wspominając wieczór (jeden z kilku) podczas którego w samotności osuszyła jedną z butelek wina ukrytych w kuchennej szafce, takich na specjalną okazję, a od rozwodu te zdarzały się nagminnie. Nie chciała się wdawać w szczegóły, ale poza okularami przeciwsłonecznymi dochodziła jeszcze kwestia niewyraźnych konturów twarzy i generalnie niewyraźnego wszystkiego. Dzięki Bogu za autokorektę, która wśród tych jednych z nielicznych razów jej nie zawiodła i pisała w miarę sensownie, choć prawdopodobnie osoba, która postanowiła ją wybrać sugerowała się raczej oprawą wizualną niżeli treścią prezentowanych wiadomości. Bo te, jakby nie patrzeć, w głównej mierze były alkoholowym bełkotem.
- I bardzo możliwe, że zanim się zdążyłam się przyjrzeć, wypiłam kilka kieliszków ze znajomymi - lustrami. - Zdarza się - dodała jeszcze, jakby to dawało jej jakiekolwiek usprawiedliwienie.
- A Ty od kiedy chadzasz na randki w ciemno? Zawsze wydawało mi się, że jesteś ostatnim człowiekiem, który by się na coś takiego zdecydował - jakby nie patrzeć sama też się na coś takiego zdecydowała, tylko że decyzję za nią podjął uprzednio wypity alkohol, a że jej nowa ścieżka życia miała opiewać (przynajmniej początkowo) w brak zahamowań, poszła na żywioł, zapominając że od ognia można się sparzyć.

Rusty Overgaard
ambitny krab
kasandra
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- Właściwie mogliśmy się trochę zmienić, ty przecież też się zmieniłaś - uśmiechnął się ledwo zauważalnie, bo z tego, co zdążył zauważyć w ciągu tych kilku krótkich sekund, coś zmieniło się w twarzy Panam. Może inaczej obcinała teraz włosy, albo inaczej się malowała, albo po prostu inaczej ją zapamiętał. Zawsze był bardziej przyjacielem Kirby'ego, niż Panam, więc po ich rozstaniu, zupełnie naturalnie, wybrał jego stronę. Dziwnie by było, gdyby dalej utrzymywali z sobą kontakt - nawet teraz, zupełnie automatycznie pomyślał o tym, że powinien Mattelowi o wszystkim jakoś powiedzieć. Niby nie zrobili nic złego, przynajmniej jeszcze, ale gdyby nic nie powiedzieli, tym bardziej wyglądałoby to, jakby chcieli coś przed nim ukryć. Przynajmniej Rusty, bo musiał przyznać, że Panam od jakiegoś czasu nie pojawiała się w ich rozmowach, więc nie do końca wiedział co się teraz między nimi działo, przynajmniej ze strony przyjaciela. - A, to też może trochę zmienić postrzeganie - po alkoholu się czasem zapominało o takich drobnych szczegółach. Znajoma twarz, znajome imię, ciężko tylko było stwierdzić z jakiego powodu znajome wszystko, bo procenty potrafiły nie tylko przyćmić spojrzenie, ale też wszelkie inne procesy poznawcze. A może właśnie jej podświadomość wiedziała, że to Overgaard i postanowiła spłatać jej takiego figla, w postaci umówienia się z nim na drinka? Ludzki umysł potrafił być dla swojego właściciela wyjątkowo wredny.
- Pamiętasz Regan? - ostatni raz, kiedy widzieli się jeszcze przed jej rozwodem, Rusty był w szczęśliwym związku i wszystko zmierzało w dobrym kierunku, wątpliwe, żeby jej nie pamiętała. - To widzisz, już nie jesteśmy razem - odchrząknął, jakby mówił jej coś równie przyziemnego, co wyrzucanie śmieci. Już dobre kilka miesięcy nie byli parą, jednak nigdzie tego nie ogłaszali, pakując się przez to w dość niezręczną sytuację ze swoimi wspólnymi znajomymi. - I najwyraźniej wszyscy uważają, że powinienem zacząć chodzić na randki, bo sam ze sobą nie jestem spełnionym człowiekiem - chociaż on czuł się ze sobą całkiem dobrze i nie musiał nikogo szukać na siłę. - Jesteś gotowa do zamówienia? - w międzyczasie kelner zaczął zmierzać w ich kierunku, a Rusty spojrzał w kartę. Skoro już tu byli, równie dobrze mogli coś zjeść.

Panam Palmer
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
She likes to run from troubles in her high heels
She loves McDonalds and she hates Beverly Hills
- Masz rację, widzisz, inny kolor włosów, naturalny! - wysunęła dumnie w jego stronę pasmo włosów, jakby bez tego nie umiał tego dostrzec. Kiedy jeszcze była z Kirbym, farbowała włosy na blond, ale po rozwodzie, utracie nienarodzonego dziecka i niedługim okresie alkoholizmu, potrzebowała jakiś zmian. A nie ma lepszej zmiany niż kolor włosów albo ścięcie grzywki. Na szczęście na to drugie się nie zdecydowała, wspominając swój ostatni raz i tysiące wsuwek, które gubiła, podpinając włosy żeby nie sterczały we wszystkie strony. To były koszmarne czasy. Zupełnie jak te, w których wyrywało się połowę brwi i chodziło w dzwonach. Ale nie takich jak teraz, tylko tych mega szerokich, paskudnych z dziwnego jeansu, poprzecieranego w myśl mody lat dwutysięcznych.
Czuła się trochę niezręcznie, wiedząc, że to w zasadzie z jej winy spotkali się tutaj, ale równocześnie nie była Kirby'emu już nic winna, więc przecież nie robili nic złego, nie?
- Mam nauczkę, żeby następnym razem nie sięgać po pijaku po telefon. Chociaż to chyba tak nie działa, co? Mam wrażenie, że im częściej to sobie powtarzam, tym częściej łamię tą przysięgę - nie była pewna, czy mówienie o tym przystoi. No i nie chciała też zdradzać się ze swoimi zbyt częstymi ciągotami do alkoholu, chociaż z drugiej strony obecnie było nieporównywalnie lepiej, bo zamiast rozpaczać nad swoim życiem, szła do przodu i nawet umawiała się na randki!
Może intratnym biznesem byłoby wymyślenie jakiejś apki, która korzystając z jakiś tam parametrów albo pytań kontrolnych, wyczuwając stan upojenia, blokowałaby telefon do momentu, w którym jego właściel nie wytrzeźwieje? Mogłaby też automatycznie zamawiać ubera.
- No - skinęła głową, czując się jeszcze dziwniej, jakby Rusty zaraz miał oświadczyć, że ona też tutaj przyjdzie, a to całe konto na Tinderze to tylko jakiś dziwny eksperyment. Albo gorzej, że szukają kogoś do trójkąta. - Przykro mi - odpowiedziała automatycznie, sama nie do końca wiedząc jak się powinna zachować. Nie będzie przecież mówić, że ona i Kirby też już nie są razem, bo o tym wiedzieli wszyscy już od dawna. - I jak Ci idzie randkowanie? Masz jakieś protipy? Bo ja szczerze mówiąc chyba nie jestem najlepsza w te klocki, patrząc na to na jakich zjebów czasem trafiam. Bez obrazy, to nie o Tobie jak coś - przynajmniej wiedziała, że Rusty był spoko facetem i gdyby nie to, że był przyjacielem jej byłego męża, czułaby się znacznie bardziej komfortowo na tym spotkaniu. - Gotowa. Chyba wezmę jakieś piwo iii... makaron z krewetkami?

Rusty Overgaard
ambitny krab
kasandra
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
Przechylił głowę, przypatrując się uważnie wysuniętemu kosmykowi jej włosów, który... cóż, który nie wyglądał na naturalny. Wszystko za sprawą tego, że Panam miała blond włosy odkąd ją tylko poznał i do takiego stanu rzeczy był przyzwyczajony. Kiedy jednak dziewczyna zmieniła fryzurę - mógłby jej nie poznać w takim wydaniu, więc nawet gdyby to on przerzucał kolejne profile w aplikacji randkowej, mogłoby się zdarzyć, że uznałby imię i podobne rysy twarzy za zwykły zbieg okoliczności, jakich przecież wiele. - To chyba działa tak znienacka. Jednego dnia sobie myślisz, że wszystko jest pod kontrolą i nigdy nie zrobisz żadnej głupoty, a następnego ją robisz, przez jakiś zbieg różnych czynników - no i nie było się czego wstydzić. To znaczy, jasne, czasem trzeba się było wstydzić, bo takie gubienie telefonu, flirtowanie na oczach swojej drugiej połówki, albo spadanie ze schodów pod wpływem alkoholu było zwyczajną głupotą i była na to jedna rada - nie pić, ale z drugiej strony, każdy miał na swoim koncie takie głupie błędy i bezsensownym byłoby zadręczanie się nimi do końca życia, chociaż i tak w najmniej spodziewanym momencie myślało się nagle o tym jednym wieczorze, kiedy przydarzyła się jedna z większych głupot, o których każdy najchętniej by po prostu zapomniał.
- Nie, nie musisz - pokręcił głową, żeby sobie darowała to przykro mi. - To już jakiś czas temu - a Rusty nie płakał przez to po nocach, nic z tych rzeczy. Owszem, przez początkowy czas myślał o niej intensywnie i dalej nie była mu tak stuprocentowo obojętna, ale te wszystkie dni, kiedy nie byli razem i się nawet nie widywali, sprawiały, że było łatwiej, kiedy wspomnienie jej twarzy coraz bardziej rozmywało się w jego myślach. - Nie mam ani jednej porady. To znaczy, jak szukasz przygodnego seksu, to po drugiej w barach jest aż nadto desperatów, ale jak czegoś na dłużej, może być ciężko - wzruszył niby obojętnie ramionami, bo niestety nie mógł jej dać jakiegoś wspaniałego rozwiązania na całe zło tego świata. Między innymi też dlatego, że ono zwyczajnie nie istniało. - To piwo dwa razy i... i ten makaron z krewetkami też dwa razy - zdał się na wybór Panam, zamykając kartę i oddając ją kelnerowi. - Może to trochę głupi pytanie, ale masz z nim jakiś kontakt? - oczywiście, że chodziło mu o jej byłego męża.

Panam Palmer
przyjazna koala
nata#9784
ODPOWIEDZ