36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Zgrać kilka pracujących (i nie tylko) osób w jednym czasie i miejscu wcale nie uchodziło za łatwe zadanie. Wręcz przeciwnie. Tym razem tą logistyczną łamigłówkę wzięła na siebie Sara ze względu na doświadczenie jakie posiadła w związku z pracą w dwóch równych miastach oraz koniecznością dostosowania grafiku i dojazdów do ilości godzin w dobie oraz dni w tygodniu. Ilość wysłanych wiadomości, wykonanych telefonów i trzykrotnie przekładana rezerwacja były czymś, co finalnie doprowadziło do ustalenia konkretnej daty. Mimo iż w restauracji miała zgromadzić się rodzina Hammond, rezerwacja dokonana została na nazwisko Smith. Sara była adoptowanym dzieckiem i nigdy nie poznała swych biologicznych rodziców. Jedyne co ją z nimi łączyło to nazwisko. Owszem, mogła je zmienić gdy osiągnęła pełnoletniość ale nigdy nie uważała, że jest ono czymś co wręcz wymaga przekreślenia i zapomnienia. Sara Smith brzmiało całkiem dobrze i przez lata odczytywania go na szkolnych lekcjach podczas sprawdzania obecności – przywykła.
Jako, że pojawiła się na spotkaniu pierwsza, z precyzją chirurga poprawiła wszystkie ułożone na stole sztućce oraz ku swojemu obojętnemu podejściu, zabawiała rozmową menadżera knajpy. Młody mężczyzna okazał się niezwykle wygadany i zabawny a finalnie zasugerował spotkanie poza murami budynku nieśmiało żartując, że przecież jest w posiadaniu jej numeru. Niezwykły brak profesjonalizmu Smith skomentowała jedynie szerokim uśmiechem i w tej właśnie chwili nadeszła pierwsza z sióstr. Idealne wyczucie czasu, doprawdy. Jeszcze chwila i podwójna rozwódka musiałaby tłumaczyć młodzieńcowi dlaczego chce tak pilnie rozmawiać z jego przełożonym, a tak? Oddaliła się mając ku temu świetną wymówkę.


Aurora Hammond Maxine Hammond Delilah Hammond Ezgi Hammond
dzielny krokodyl
Sara Smith
lek. wet. || inst. jazdy — Stadnina koni Huntingtonów
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I still have to take a deep breath and remind myself that not everyone will breake me like
you did.
Wiedziała, że na Sarę Smith zawsze można było liczyć. Wydawało jej się, że była zorganizowana z nich wszystkich najbardziej. Prawdopodobnie dlatego, że była adoptowana. Większość Hammondów miała roztrzepanie we krwi. Nawet Aurora, chociaż nie była biologicznym dzieckiem Harolda i Elaine, lecz i tutaj Max miała dobre wytłumaczenie: długo przebywała z nimi pod jednym dachem.
Maxine wpadła do lokalu chwilę po swojej siostrze. Jej strój świadczył o tym, że wyrwała się z pracy: na całe szczęście nie tej w stajni. Kubraczek weterynaryjny, o barwie butelkowej zieleni, przykryła sweterkiem i tylko przez zbyt duży dekolt wystawał jego kołnierz.
- Hej! A gdzie reszta bydła? – powitała Sarę lekkim uśmiechem i przytulasem. Czy ona schudła, czy jej się wydawało? Ojciec nie pozostawiłby na niej suchej nitki za to, że nie dojada. Całe szczęście, Smith taktycznie obrała restaurację na zlot rodziny Hammond.
sumienny żółwik
13#9694
Uczennica | Kelnerka — HUNGRY HEARTS
17 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Kawka na wynos dzisiaj towarzyszy mi
To cappuccino niesłodzone będę fit
Szekspirowski sznyt całe noce mi się śnił
Gdzie Romeo był
013


Czy jestem roztrzepana? Tak oczywiście, czy totalnie zapomniałam o rodzinnym wyjściu do restauracji? Jak najbardziej, tak. Ale mogę to zwalić na dodatkowe zajęcia, które w tym roku dodałam. Nikt jeszcze w rodzinie nie musi wiedzieć, że po lekcjach uczę się tańca. Jeśli kiedyś będzie w rodzinie jakiś ślub lub jakaś inna impreza, jakoś nie za bardzo dalej chcę być robotem, co nawet nie wie jak odnaleźć się w rytmie muzyki. No i tak zasiedziałam się tam, nadal ruszając się naprawdę sztywno, ale starania było jakoś widać. Dodatkowo spóźniłam się na autobus, kilka przecznic musiałam iść szybszym krokiem. Przez co teraz byłam makabrycznie zmęczona, jedne czego chciałam to pójść spać i coś może zjeść.
Wparowałam do środka, nie byłam jakoś odpowiednio ubrana. Miałam na sobie ciuchy z szkoły, plecak oraz torbę w której, miałam ubrania na zmianę. Skrzywiłam się wiedząc, że jakbym szybciej wyszła to zdążyłabym wpaść do domu, odświeżyć się i wyglądać o wiele lepiej. Wzrokiem zaczęłam szukać swoje siostry, aż w końcu je znalazłam. Nie było jeszcze wszystkich, także nie jestem jedyną co się spóźniła. Omijając stolik, znalazłam się przy tym odpowiednim. Plecak zawiesiłam na ramę krzesła, a torbę wcisnęłam pod stolik. Przytuliłam obecne siostry, za nim coś powiedziałam.
- Cześć! Wiem nie wyglądam za dobrze, ale miałam trening. W tym rok mam tyle zajęć dodatkowy, że ledwie ogarniam życie. Ale dodatkowe punkty na uczelnie, są na wagę życia - Ostatnia klasa, ostatnie miesiące wolności i zabawy, a potem czeka mnie, marne siedzenie na uczelni od rana pewnie do wieczora, aż nie zdobędę kolejnego papierka. Także muszę teraz czerpać z życia ile tylko się da.
- Jak tam? Tatuś też będzie? - Od razu załapię się na podwózkę do domu.

Sara Smith Maxine Hammond Delilah Hammond Ezgi Hammond
ambitny krab
Martyna
Sekretarka — Ratusz
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Got my heart up in this dance
What a beautiful man
That batchata as we rock on the set
Put his hand over my hips
Started looking at his lips
I'm the luckiest girl in the land
Delilah jak zwykle przyszła spóźniona. Tym razem jednak jej spóźnienie miało inny powód. Nie praca, nie zwykle strojenie się. Coś innego na nią wpłynęło. Od ostatniej sprzeczki z Lorenzo minęło trochę czasu. Wiele niepotrzebnych oskarżeń padło, wiele niepotrzebnych rzeczy się zrobiło. Niestety kiedyś musiało to pęknąć i na pewno Del jeszcze się nie pozbierała, to szykując się na spotkanie rodzinne musiała uważać, żeby nic nie było widać. Szeroki uśmiech został wtłoczony na twarz, kiedy zamówiony samochód przywiózł ją na miejsce. Siostry oczywiście już siedziały przy stolikach.
- Dobrze, że burmistrz uwierzył, że naprawdę mam spotkanie rodzinne, a nie kolejne wyjście z fagasem - wywróciła oczami, bo tak naprawdę burmistrza nie bardzo to interesowało. Wystarczyła wiadomość, że wychodzi i poukładanie mu dnia odpowiednio. To inny mężczyzna buntował się wokół jej życia ostatnio. Czego odzwierciedleniem były sińce pod oczami. I wiele nieprzespanych nocy. Jak go zwykle miała w zwyczaju robić sprzedała każdej po buziaki w policzek. W idealnie wypracowanej sukience, w szpilkach na nogach, na pewno nie wyglądała jakby wyszła z pracy. Wiadomo biurowa.
- Będą dzisiaj wszyscy? - Spojrzała jeszcze na złoty zegarek na ręku. Za dwie godziny miała odebrać samochód od mechanika, a Lorenzo o niczym nie wiedział. Na samą myśl o Lorenzo skrzywiła, przypominając sobie wydarzenia z poprzednich nocy.

Sara Smith Maxine Hammond Ezgi Hammond Aurora Hammond
sumienny żółwik
M.
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Moment rozmowy z menagerem był czymś najbardziej żenującym co spotkało ją w ostatnim czasie ale nadejście Maxi zdecydowanie uratowało sytuację. Z całą powagą odprawiła młodego mężczyznę i przywitała się z pierwszą siostrą jaka zjawiła się w restauracji. To, że była adoptowana nigdy nie sprawiło, że czuła się w pewien sposób obco czy nieswojo. Była częścią tej rodziny i nie wyobrażała sobie innego zachowania ze strony reszty familii.
– Nadchodzi ! - uniosła brwi zadowolona rozkładając szeroko ramiona. Mimo tego, że wyglądem kopmetnie nie przypominały rodzeństwa to Sar zawsze czuła się jako część rodziny Hammond. Nikt i nic nie mógł tego zmienić więc z wielkim uśmiechem na twarzy szarpnęła delikatnie fartuszek siostry. – Wpadłaś w czasie przerwy w pracy?
-
bo wyglądała jak dezerter, który urwał się na kwadrans podczas zajęć, ale to tylko zwyczajna uszczypliwość na jaką sobie niekiedy pozwalały.
Chwilę później wpadła Aura. – Siadaj! Nie będzie go, na co masz ochotę? – uniosła brwi zasiadając przy stole i szybko dedukując, że młodsza jest głodna jak wilk. Przydałoby się coś zamówić i ledwo wezwała kelnera kiedy do stolika dołączyła Deli. – Siadaj i myśl szybko co byś przekąsiła – uśmiechnęła się szeroko do młodego mężczyzny, który zatrzymał się nad nimi z notatnikiem.
– Ja poproszę na tą chwilę tatar i wino. To, które pan poleca. A Wy dziewczyny? Na co macie ochotę? – rozejrzała się po bandzie rozkojarzonych dziewuch, w której każda wyglądała jak z innej bajki.

Maxine Hammond Aurora Hammond Delilah Hammond
dzielny krokodyl
Sara Smith
lek. wet. || inst. jazdy — Stadnina koni Huntingtonów
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I still have to take a deep breath and remind myself that not everyone will breake me like
you did.
Max nadęła policzki.
- Może – odparła do swojej siostry, najwyraźniej czując niemałą urazę. To nie jej wina, że odrobina przerwy od prac następowała na tyle rzadko, że nikogo już to nie dziwiło.
- Tata się śmieje, że pracoholizm mam po Tobie – wytknęła Sarze język, a potem podetknęła sobie kartę pod nos. Odszukawszy jakiegoś burgera, zaraz ją odłożyła na bok.
- Poproszę burgera z frytkami i piwo. Ciemne – uśmiechnęła się nieśmiało, spoglądając na pozostałe dziewczyny i zastukała palcami o biały obrus.
- Z tego co wiem, to Ezgi coś wypadło. Istnieje jednak jakaś szansa, że dołączy do nas później. A taty nikt nie zaprosił, bo to – jak pewnie by powiedział – zlot czarownic – spojrzała na Aurorę, która dla dobrych studiów zaharowywała się na śmierć i na Delilah, która jako jedna z nielicznych w rodzinie miała klasę i naprawdę dobrze płatną pracę.
- To co to za fagas, Deli? – zapytała, przekrzywiając lekko głowę w jej stronę.
sumienny żółwik
13#9694
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
– Gromadzi się aby zaatakować z zaskoczenia – odpowiedziała poważnie, niemal jak żołnierz dowódcy. Jej pokerowa mina nie trwała długo bo już po kilku sekundach wybuchła szczerym śmiechem. Gdy zbierają się wszystkie razem zawsze jest głośno i wesoło. Na próżno zwracać im uwagę, uciszać i rzucać krzywe spojrzenia. Będąc razem tworzyły coś o wiele silniejszego niż przelotny związek, miłostka czy przyjaźń. Tworzyły rodzinę w myśl powiedzenia „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” i nawet to, że w ich żyłach płynęła różna krew nie miało znaczenia.
– Nie miałaś nawet czasu się przebrać? – pociągnęła lekko za zielony uniform mierząc dodatkowo siostrę od góry do dołu. Nie dane było wysłuchać jej odpowiedzi w ciszy i spokoju bowiem już na progu stało kolejne dziecko. – Cześć mała – odwzajemniła uścisk z radością słuchając jak Aura zaangażowana jest w naukę. Smith doskonale wiedziała, że w przyszłości wyjdzie jej to na dobre. – Njeeee… tata i tak by nie miał głosu więc lepiej dla niego, że został w domu, prawda Max? – uniosła brew chwytając za oparcie swojego krzesła. – na co macie dziewczyny ochotę – zapytała czekając z zamówieniem na nie. Sama nie chciała podejmować decyzji o zamówieniu. Tym bardziej, że każda miała inne upodobania i inny gust.
– No i może do tego napijemy się czegoś mocniejszego? – zapytała zerkając na Aurorę. Ona dostanie najwyżej kieliszek wina.
– Deli nadchodzi – poinformowała zaznaczając palcem w karcie to co najchętniej widziałaby przed sobą na talerzu. – Co za łatwowierny pracodawca. Ze świecą takiego szukać – skomentowała wstając kolejny raz ze swojego miejsca. – Wysłałam wiadomości do wszystkich, zobaczymy kto jeszcze dotrze ale ja już z zamówieniem nie czekam. Mam żołądek przy kręgosłupie – wyłowiła spojrzenie kelnerki, która snuła się gdzieś w oddali. Gdy tylko podeszła, zamówiła dla wszystkich dwie butelki wina na dobry początek i obiad dla siebie. Jako, że naszła ją ochota na rybę, wybór padł na łososia. – Właściwie to mogę do nich zadzwonić i dopytać gdzie się podziewają – wzruszyła ramieniem nie widząc w tym absolutnie żadnego problemu.

Delilah Hammond
Aurora Hammond
Ezgi Hammond
Izzie Hammond
Laurelle Hammond
dzielny krokodyl
Sara Smith
Instruktorka jazdy konnej — Stadnina koni
25 yo — 174 cm
about
Taka z niej ambiwertyczka, że raz chętnie z tobą wyjdzie na plażę, a innym razem woli cały dzień spędzić sama na seansie filmowym.
Ach i jak to dobrze, że pewne sprawy się nie zmieniają, co nie? Także i to, że choć Izzie ma fioła na punkcie punktualności, to i tak czasami ma tendencję do spóźniania się przy luźniejszych okolicznościach. To taka trochę ironia... a może to hipokryzja? Nieważne! Była akurat w pracy w stadninie, odprowadzając konie, kiedy przypomniało jej się o dzisiejszym spotkaniu w restauracji. "O ja pie..." nie dokończyła tej myśli, bo oczywiście szybko przekazała konie stajennym i chciała jak najszybciej dotrzeć do domu i choć trochę się ogarnąć. Przecież nie pojawi się w ciuchach, które miały na sobie ślady pracy ze zwierzętami, nie? Nie widziała sensu jakoś się odświętnie ubierać na takie luźne siostrzane spotkanie, ale coś świeżego warto było ubrać.
Oto więc Izzie, zazwyczaj punktualna, dzisiaj się spóźniła. Zajechała na miejsce swoim motocyklem w jeansach, koszulce z krótkim rękawem i w sandałkach. Chyba by umarła, gdyby ubrała co innego. Przecież upiekłaby się żywcem przy ostatniej pogodzie. Weszła do środka i jej wzrok szybko znalazł siostry, które już usadowiły swoje tyłki przy stoliku. Uśmiechnęła się szeroko i ruszyła w ich kierunku.
- Cześć! Wybaczcie za spóźnienie, małe problemy techniczne - rzuciła szybko, kiedy znalazła się już przy stole. Nim jednak którakolwiek z dziewczyn zdążyła wstać od stołu, to Izzie już każdą przytuliła na przywitanie, schylając się za każdym razem. Następnie znalazła dla siebie wolne miejsce.
- Aurora! Mów jak tam szkoła - pierwsze co, to oczywiście zwróciła się do najmłodszej z sióstr. Jakoś zawsze ją ciekawiły może nie tyle postępu rodzeństwa w szkole, co nowości i ciekawostki z danego dnia. W ewentualną odpowiedź się wsłuchała, natomiast jednocześnie wzięła sobie do ręki menu, by wybrać coś dla siebie, póki jeszcze kelnerka była przy stole, najwyraźniej czekając jeszcze na zamówienie panny spóźnialskiej.
- Już zgłodniałam, więc ja poproszę tą rybę, o - tu wskazała paluszkiem w menu - no i do tego frytki oraz piwo smakowe - dodała po chwili z uśmiechem, po czym rozejrzała się po zgromadzonych.

Sara Smith Maxine Hammond Aurora Hammond Delilah Hammond Ezgi Hammond Laurelle Hammond
powitalny kokos
Aleks
Sekretarka — Ratusz
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Got my heart up in this dance
What a beautiful man
That batchata as we rock on the set
Put his hand over my hips
Started looking at his lips
I'm the luckiest girl in the land
Delilah mimo, że udawała że wszystko ok od środka niemal kipiała. Kipiała ze złości, z rozpaczy - mimo, że zewnętrznie była spokojna. Za spokojna. Ale musiała pojawić się na spotkaniu, w innym przypadku musiałaby się tłumaczyć. Max w szczególności. W końcu kto jak nie ona widywała Delilah w podobnym stanie po kolejnych niepowodzeniach w związkach. Tym razem to nie niepowodzenie, to cała apokalipsa o imieniu Lorenzo.
- Żaden, po prostu w ostatnim czasie zauważyłam, że świat męski zrobił się strasznie zazdrosny - wywróciła tylko oczami. Temat burmistrza był tylko poruszony od tak, aby nie musiała opowiadać o Lorenzo. Czy dałaby radę poruszyć to przy siostrach i nie pęknąć? Nie wiedziała, czy teraz to wytrzyma. Udawanie szerokiego uśmiechu było naprawdę ciężkie.
- Zwykły pracodawca, Sara. Zresztą częściej widuje się z wami niż z nim - a tak naprawdę to nie miała okazji jakiś bliżej się zaznajomić z burmistrzem. Poza przekazywaniem mu papierów do podpisania i przekierowywaniem telefonów. Gdy na horyzoncie pojawiła się Idzie odetchnęła z ulgą. Było ich już tyle podczas tego spotkania, że może skupia się na kimś innym.
- Ja chcę sałatkę z kurczakiem i kieliszek białego wina - zamawiała standardowy zestaw, całkowicie przewidywalny, właśnie wtedy wiadome było, że coś jest nie tak w jej zachowaniu. Westchnęła ciężko, poruszała głową na boki, rozciągając trochę mięśnie karku i skupiła się tylko na siostrach.
- Muszę w końcu przyjechać do stadniny i wrócić do jeżdżenia...


Sara Smith Maxine Hammond Aurora Hammond Izzie Hammond Ezgi Hammond Laurelle Hammond
sumienny żółwik
M.
studentka, kelnerka — Once Upon a Tart
22 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
outfit


Teoretycznie nie lubiła się spóźniać. Zazwyczaj też bardzo mocno starała się tego nie robić. Tylko, że nie zawsze się dało… no i nie oszukujmy się – priorytety. O ile do pracy, czy na uczelnię się nigdy nie spóźniała, tak spotkanie z siostrami – nie było sprawą życia i śmierci. Wiedziała, że nawet jeśli wpadnie gustownie spóźniona to dziewczyny będą się doskonale bawić i przed jej przybyciem. Jasne… mogło ją wiele ominąć, ale liczyła na szybkie sprawozdanie. No i trochę też liczyła, że nie będzie jedyną spóźnialską!
Przekroczyła próg restauracji i omiotła jej wnętrze spojrzeniem lokalizując siostry, automatycznie przyklejając sobie na twarz pogodny uśmiech i zwinnie lawirując między pozostałymi stolikami – dołączyła do nich – Uuu… czyżby to na mnie dzisiaj trzeba było czekać? Niesamowite. – rzuciła pogodnie na dzień dobry – Ale musicie mi wybaczyć, mam BARDZO przystojnego profesora i nie mogłam zbyt szybko opuścić sali wykładowej. Same rozumiecie. BARDZO. – zażartowała sobie, szczerząc pogodnie kły w szerokim uśmiechu i zajmując wolne miejsce przy stoliku i z równie ładnym uśmiechem na ustach odebrała od kelnera menu i na szybko je przejrzała, żeby zamówić makaron i wino. Prosto, ale najlepiej. Jeszcze przez chwilę powierciła się na krześle by ostatecznie przesunąć wzrokiem po siostrach zgromadzonych przy stoliku. Naprawdę każda z nich wyglądała (zresztą nie tylko wyglądała, a faktycznie była!) jak z innej bajki, ale chyba lubiła to… naprawdę to lubiła – Męski świat… – prychnęła, gdy utkwiła wzrok w Delilah – Zazdrość chyba jest po prostu wpisana w ten gatunek. Pytanie tylko jak ona wygląda – bo odrobina zdrowej zazdrości nikomu nigdy nie zaszkodziła. Problem pojawiał się, gdy przekraczało się pewną granicę – Wszystko w porządku? – bo patrząc na siostrę miała wrażenie, że wcale nie. I ktoś w końcu musiał o to zapytać.


Sara Smith Maxine Hammond Aurora Hammond Delilah Hammond Izzie Hammond
ambitny krab
nie#5225
Uczennica | Kelnerka — HUNGRY HEARTS
17 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Kawka na wynos dzisiaj towarzyszy mi
To cappuccino niesłodzone będę fit
Szekspirowski sznyt całe noce mi się śnił
Gdzie Romeo był
Wiadomość, że jednak nie będzie ojca, nie pocieszyła mnie. Będę musiała sama się stąd zabrać, chociaż pewnie ma to jakieś pozytywy w tym wszystkim. Rozmowa będzie bardziej dla dziewczyn, jeszcze by się zawstydził czy coś. Tak jak przy informacji, że musi kupić podpaski. Był tak zawstydzony, że szybko znikł z pola widzenia. Skakałam wzrokiem po wszystkich, nawet już wszyscy są. Także nie trzeba już na nikogo czekać i można zacząć rodzinną imprezę. Poprawiłam się na krześle, czując że jakoś nie za odpowiednio siedzę na krześle. - Jest ciężej w końcu to ostatni rok, dodatkowe punkty wysysają z mnie energię. Niedługo mam debatę, a po niej konkurs chemiczny - Wzruszyłam ramionami, jakby to było nic. Niby ostatni rok w szkole, jest czymś co można zapomnieć i myśleć co dalej. W moim przypadku było zupełnie inaczej. Jakoś bardziej się stresowałam, przykładać się bardziej też przykładałam. Przez co teraz nie jestem nawet na czasie z dosłownie niczym. Ale mówię sobie, że wszystko nadrobię kiedy te całe piekło się skończy. Ale pewnie po tym wszystkim, będzie za późno.
- Ja poproszę frytki z skrzydełkami i cole - Uśmiechnęłam się do kelnera.
Zmarszczyłam czoło, naprawdę tyle mnie ominęło? Może powinnam częściej wpadać na takie spotkania? Czuje się jakby była słuchaczem, który wszystkie informacje w swoim mózgu stara się zrozumieć, na bardziej pozytywny odbiór. Napiłam się swojej coli, przez słomkę.
- Konie? Jeśli mogę, chętnie pojadę. Może tym razem nie spadnę i nie przestraszę się konia - Zwróciłam się do Delilah. Może być fajnie, chociaż ostatni raz nie wspominam aż tak miło. Jednak czasem trzeba dać drugą szansę, inaczej utknie się i będzie jeszcze gorzej. A nawet jeśli mam uraz, muszę go jakoś no pokonać. Także idzie mi to jakoś na rękę, tylko czy siostra chce mnie tam ponownie zabrać?
- Mężczyźni są dziecinni, obrażają się za byle co. Nie odbiorę, nie odpiszę to zaraz foch. Czasem to jednak oni mają okres, a nie my. Ich zazdrość czasem bywa zbędna, jak z dziećmi - Zwłaszcza z takimi w moim wieku, może dlatego lepiej się dogadywałam z osobami, które są starsze od mnie. To smutne, że chłopacy w moim wieku mają wodę w głowie, a logiczne myślenie jest totalnie wyłączone.

Delilah Hammond Sara Smith Maxine Hammond Izzie Hammond Laurelle Hammond
ambitny krab
Martyna
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
– A to kiedyś nie był zazdrosny? – uniosła jedną brew ku górze w duchu podśmiewając się z Deli. O jej przygodach z mężczyznami można by napisać książkę i wcale nie mowa tutaj o ich ilości bo nie była rekordowa, ale o podejściach jakich na sobie doświadczyła blondynka. Począwszy od tych jawnie opisujących swoje uczucia oraz wręcz domagających się większej ilości uwagi, po tych, którzy udawali zupełny brak zainteresowania. Ci szczerze mający ją gdzieś byli mniej więcej po środku. I tym razem przewrotnie nadal chodzi o kwestie zazdrości bo Sara nigdy nie spotykałaby się z kimś kto mam jej całą osobę w totalnym poważaniu. To kwestia jej dostępności dla innych osób, innymi słowy – otwarty „związek”. Ta forma odpowiadała jej najbardziej, a najgorsze było to, że im zawsze zależało na czymś więcej po pewnym czasie.
Wszyscy zachowywali się jak psy ogrodnika.
Nieszczęśnicy.
– Miałam go okazje postać całkiem niedawno. Miły z niego gość – nadal mowa o burmistrzu bo chociaż Lorne to nie Nowy Jork, to nie każdy znał osobiście włodarza miasta. Tamta sytuacja była zwykłym zbiegiem okoliczności ale czas spędziła miło, nie mogła zaprzeczyć.
– Izzie ! Świetnie, że jesteś – przywitała się z siostrą ciesząc się w duchu, że mimo obowiązków jakie ciążyły na każdej z dziewczyn, udało im się spotkać. To bardzo ważne aby pielęgnować więzy nawet w dorosłym, zalatanym życiu, które ciągle rzuca nam kłody pod nogi.
Gdy wpadła Lau, i ona załapała się na całusa połączonego z przytuleniem.
– Nawet nie wiecie jak dobrze wiedzieć Was wszystkie w jednym miejscu – Sara była widocznie rozanielona. Jednocześnie doskonale zdawała sobie sprawę, że ich kolejne takie spotkanie najszybciej wypadnie na święta.
Cóż, nie można mieć wszystkiego.
– Chemia jest bardzo ważna. Gdybyś miała problemy to jestem – w końcu aby dostać się na medycynę Sara musiała przyswoić ogrom wiedzy z zakresu rozszerzonego. A korki? Miała w nich jakieś tam doświadczenie.
W tym czasie kelnerka przyniosła kieliszki i wina. Ta, która zgłosiła chęć, otrzymała wypełnione szkło. Naturalnie Sara nie odmówiła, co więcej szybko spróbowała podanego trunku oceniając go jako „dobry”.

Delilah Hammond Maxine Hammond Izzie Hammond Aurora Hammond Ezgi Hammond
dzielny krokodyl
Sara Smith
ODPOWIEDZ