Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Obrazek
Stresowała się, o wiele bardziej niż powinna. Ile przecież lunchy i kolacji odbyli w przeszłości. Ile razy urywali się z dyżurów, żeby móc spędzić razem trochę czasu. Ale to wszystko było “wtedy”. W innym życiu. Okropne, że w jej życiu było jakieś wtedy i teraz, które nie mogły egzystować bez problemu.
Ale ostatecznie przecież napisała mu wiadomość, tak jak obiecała. Jedyne co się zmieniło to, to, że z jakiegoś powodu nie napisała o tym Tony’emu. A przecież wbrew temu, co sądził Quin, wcale nie planowała, żeby cokolwiek się wydarzyła. Po prostu nie chciała dokładać narzeczonemu zmartwień, a wiedziała, że nie przepada za Nemo. Powie mu. Oczywiście, że mu powie… Ale no, może nie w tej chwili.
Tymczasem jednak wzięła taksówkę na miejsce. I chociaż obiecywała sobie, że nie będzie robiła z tego wielkiego zamieszania, to jednak wsuwając się w czerwoną sukienkę, doskonale wiedziała, że nie robiła tego zbyt często, gdy wychodziła z kimś na kolację. Tony był w pracy, więc tylko napisała mu, że wychodzi i że mu weźmie coś na wynos, chyba że woli, to zje coś na mieście.
Ale im bliżej taksówka była celu, tym Hope była bardziej zdenerwowana, coraz bardziej ściskała w nerwach torebkę, którą trzymała na kolanach. Podziękowała kierowcy i po chwili weszła do środka.
Zarezerwowany dla dwóch osób stolik ktoś umieścił zaraz przy wielkim oknie z widokiem na ocean. On już tam był. Podobnie jak ona przyszedł nieco przed czasem. Hope przez chwile zawahała się, ale kroku nie zwolniła.
- Cześć. - Powiedziała, podchodząc do stolika. - Wolne, czy czekasz może na kogoś? - Spytała, próbując zażartować. Mieli przecież spróbować jakoś ogarnąć sytuację między sobą. Mieli się na nowo zaprzyjaźnić.

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
[outfit]

Czy powiedziała o ich spotkaniu narzeczonemu? Nemo nie miał pojęcia. Ciekawiło go to, jednak nie zamierzał pytać. Minęły lata od kiedy rozmawiali z Pelletier po raz ostatni. Mieli tak wiele do nadrobienia, nie wspominając o pewnych kwestiach, które nadal musieli sobie wyjaśnić. Czy raczej on musiał wyjaśnić jej, ale do powiedzenia i tak miał zdecydowanie więcej.
Być może to był powód jego nerwów, a może było ich więcej. Fakty były takie, że stresował się bardziej niż przed randką w szkole średniej. Uczucie, którego nie doświadczał od lat. Nawet dobór stroju stanowił problem. Z jednej strony Delany nie chciał się przesadnie stroić, w końcu miało być to spotkanie pomiędzy dwójką przyjaciół. Z drugiej strony zarówno pora jak i lokal, które wybrała Hope pasowały bardziej do eleganckiej kolacji niż wypadu na miasto. Ostatecznie tego trzymał się Chirurg wyciągając z szafy czarny garnitur oraz równie czarną koszulę, a więc coś co nadal wpisywało się w jego styl.
Na miejsce też nie wyobrażał sobie przybyć za późno. Dla wyjaśnienia, o czasie też było dla niego opcją zbyt późną. Już raz opuścił Pelletier, dlatego teraz nie zamierzał kazać jej czekać. Śledząc zegarek układał więc w głowie różne scenariusze, przynajmniej dopóki przy stoliku nie zjawiła się blondynka. Lekarz zaraz dźwignął tyłek z krzesła.
- Wyglądasz.. wow - mogłaby się pogniewać o jego zaskoczony ton, ale mężczyzna zaraz wciągnął ją w krótki uścisk, a potem odsunął dla niej krzesło - Co najwyżej na odkupienie win - dodał, również pół żartem. Wydawało się, że Hope jest w dobrym nastroju, co dawało mu jakąś nadzieję na powodzenie tego wieczoru. Był też wdzięczny za próbę rozładowania napięcia przy pomocy poczucia humoru. Na szczęście oboje preferowali tą formę radzenia sobie ze stresem.

Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Tony nie wiedział o tym spotkaniu. Jeszcze. To nie tak, że planowała go okłamywać, po prostu… nie nadarzyła się jeszcze okazja, żeby go o tym poinformować. Ot i wszystko.
Może nie minęły lata, a raczej wiele miesięcy, ale rzeczywiście, przerwa wydawała się wystarczająco długa, żeby zdążyła zatęsknić. Problem polegał na tym, że do momentu spotkania w szpitalu próbowała nie wracać za często do swojego poprzedniego życia. Tak było łatwiej. Ale przeszłość ją dogoniła sama i siedziała teraz w ciemnym garniturze przy oknie. Zawsze lubiła mężczyzn w koszulach, a już zwłaszcza podwinięte rękawy, czy sam fakt ich podwijania działał na jej wyobraźnię. Teraz jednak starała się zachować, jak należy. Nawet nie do końca mogli wprowadzić flirciarski ton, jakim zwykli się kiedyś posługiwać. Hope chciała bowiem nakreślić jasną, ale wyraźną granicę, której nie powinni przekraczać. Skoro miała mieć go znów w swoim życiu, musiała być ostrożna, żeby się nie sparzyć. Nie była gotowa na kolejną porcję cierpienia. To, że nie był z Corinne, wcale nie oznaczało bowiem, że mogą wrócić do poprzedniego stanu. Mogli spróbować odbudować z czasem to, co mieli, ale nie będzie to łatwy proces.
- Sam jesteś wow. - Odparła, starając się nieco go pochwalić, a i zdjąć z siebie ten rumieniec, który pojawił się na jej policzkach. Bo przecież to tylko rozmowa. Tylko kolacja we dwoje, żeby chociaż nieco nadgonić stracony czas.
Ale mimo to pozwoliła się przytulić, a nawet więcej, sama oddała przytulenie. Tak znajome… Dobrze, że trwające raptem kilka chwil.
Wsunęła się w krzesło, akurat w momencie, gdy mówił o winach. No tak… Przez to też będą musieli przejść, żeby dojść do jakiegoś porozumienia.
- Myślę, że pozwolą ci odkupić butelkę czy dwie. - Powiedziała i uśmiechnęła się do kelnera, który zjawił się obok, przynosząc karafkę z wodą oraz karty dań.
Idealnie. Mogła na czymś przez chwilę skupić wzrok, żeby nie wpatrywać się w niego.
- Jak głodny jesteś? Bo ja to linii powinnam raczej pilnować, ale mają tutaj tak świetną pastę… - Zaczęła, przelatując wzrokiem kartę. - Ale coś dla takiego amatora zdrowego jedzenia też się coś znajdzie. - Powiedziała, opuszczając wreszcie menu, żeby móc na niego spojrzeć. - I pozwól mi zapłacić… To tak w ramach podziękowania za pomoc. Bez ciebie… nie wiem, co bym wtedy zrobiła. - Kiedyś pozwalał jej płacić za rzeczy, jeśli na przykład przegrała zakład. Nigdy jednak atmosfera między nimi nie była taka napięta. To tak naprawdę pierwsza ich tak poważna rozmowa od czasu tamtej feralnej nocy w Burlington.
- Czy życzą sobie państwo coś do picia? - Młody kelner ponownie zjawił się obok nich i uśmiechnął się szeroko, gotowy przyjąć zamówienie.

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
To nie tak, że planowała tamtego wieczoru przespać się z Nemo. I to nie tak, że nie chciała powiedzieć obecnemu narzeczonemu o spotkaniu z nim. Czasem takie rzeczy po prostu się zdarzają, Delany doskonale to rozumiał. Dla niego i tak liczyło się tylko to, że mieli okazję by porozmawiać z Hope bez świadków. Wreszcie była gotowa go wysłuchać, po wielu tygodniach spędzonych na unikaniu mężczyzny. Nemo zdawał sobie sprawę z tego, że potrzebowała tego czasu by pogodzić się z jego ponownym pojawieniem się w jej życiu. Zapewne wierzyła, iż nigdy więcej go już nie spotka, choć na pewno byłoby to trudne ze względu na ich wspólnych znajomych, z Burlington chociażby. Gdyby pan Chirurg z przeprowadzką do Australii czekał jeszcze dłużej, zapewne przy kolejnym spotkaniu nie miałby już do czynienia z panną Pelletier, tylko panią Huntington.
- Zabawne - przyznał blondyn z rozbawionym grymasem. Wystarczył by w kącikach jego oczu pojawiły się bardzo charakterystyczne zmarszczki. Poczucie humoru zawsze było cechą, którą bardzo sobie cenił w przyjaciółce. Przed ich rozstaniem praktycznie prześcigali się w tym kto opowie gorszy żart. Ludziom z zewnątrz często ciężko było nadążyć, ale pacjenci ich uwielbiali. Rozładowywali napięcie i wprowadzali luźną atmosferę, nie ważne jak poważny zabieg mieli przed sobą. Nemo okropnie za tym tęsknił.
- Niech będzie, bo wiem, że i tak nie odpuścisz - przytaknął, zerkając na blondynkę i odkładając swoją kartę na bok - W takim razie wybierz dla nas obojga - znała jego upodobania, wiedziała czego nie znosi. Delany ufał, że nie będzie próbowała go otruć. Zdrowa dieta? Owszem, ale nie za wszelką cenę. Jutro i tak czekał go długi dyżur, więc tym bardziej powinien zjeść porządnie.
Gdy do ich stolika powrócił kelner, Nemo przeniósł wzrok na swoją towarzyszkę, oddając jej pałeczkę. Na miejsce przyjechał taryfą, więc nie obraziłby się za kieliszek wina. Szczególnie, że Hope nawet nieco się na nich znała.


Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Rozmowa — to był cel, jaki jej dzisiaj przyświecał. Wyjaśnienie wszystkich nieścisłości, być może wreszcie pozwolenie na zagojenie dawnych ran. Chociaż czy były naprawdę, aż tak dawne? Może dlatego naprawdę potrzebowała czasu na oswojenie się z tym, że go spotka. Nawet odwiedziny w Burlington odkładała, bo nie chciała go spotkać. Niby coś jej się obiło o uszy, że wyprowadził się z Corinne, ale nie wiedziała, czy na okres świąt nie postanowi odwiedzić starych kątów.
Na dodatek zawsze istniała szansa, że spotka Sawyera, co też niekoniecznie sprzyjałoby czemukolwiek. Ale byli teraz tu i jakoś trzeba było, to wszystko ogarnąć, bo kolejna przeprowadzka nie wchodziła w grę. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Kto wie, może ona i Tony wyprowadzą się gdzieś za jakiś czas.
Jednak niespodziewanie na tę myśl poczuła przedziwne ukłucie w sercu. Sama nie umiała nic na to poradzić. Ale tak, najpewniej, gdyby Nemo zwlekał ciut dłużej, to nosiłaby już obrączkę na palcu.
Posłała mu szybkie spojrzenie, poganiane szybkim uśmieszkiem. Rzeczywiście ich wewnętrzne poczucie humoru było nie do podrobienia. Ale bardziej uderzyło ją to, jak bardzo tęskniła za jego uśmiechem. Nawet nie pamiętała tego, że wciąż wie i pamięta o tych zmarszczkach, wokół oczu. Zawsze myślała, że to tylko dowód na to, że chirurg jest bardzo szczęśliwym człowiekiem. Albo przynajmniej zawsze wydawał się mieć taką radosną cząsteczkę w sobie, gdy przebywał z nią. A i jej jakoś przy nim było lżej na duchu.
Nie miała pojęcia, że wtedy powinna zawalczyć, może zwrócić uwagę, że czuje się przy nim lepiej, niż przy innych ludziach. Ale brała to za przyjaźń. I z pewnością tak zupełnie nie myliła się w tej kwestii.
- Masz rację, nie ustąpiłabym i skłamałabym, że idę do toalety, a pobiegłabym do kelnera zapłacić. Oszczędziłeś mi biegu w szpilkach. - Powiedziała, ale zaraz przerwała na widok kelnera.
- Tak, dobry wieczór. Poprosimy deskę serów oraz butelkę wina różowego, półsłodkiego na początek. A później może… - Zerknęła na kartę, a potem na blondyna. - A później dwie pasty, jedna carbonara, druga śmietanowa grzybowa. - Powiedziała, oddając kelnerowi karty.
Poczekała, aż odejdzie, a do momentu przyniesienia wina zabawiali się jakąś małą rozmową. Sama nie wiedziała, czy powinna pierwsza poruszyć temat, ale zanim podjęła decyzję, powrócił kelner, niosąc deskę serów i drugi z butelką wina i kieliszkami. Nalano im restauracyjną ilość i podpalili świeczkę na stole.
- Czy powinniśmy wypić za spotkanie, skoro nawet nie wiem, co tu robisz Nemo? - Powiedziała, łapiąc dół swojego kieliszka i rzucając Delanemu bystre spojrzenie. Tak, czas pogadać. Bez ściem.

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Rozmowy zawsze wychodziły im najlepiej. Przynajmniej do momentu, w którym nie odkryli, że na innych polach też są bardzo kompatybilni. Niestety krótko potem zakończyli znajomość z ręki Delany'ego, więc logicznym było, iż muszą się nieco cofnąć by teraz wszystko odbudować. Problem w tym, że Nemo nie do końca chciał wracać do tego co było. Egoistycznie pragnął od ich znajomości znacznie więcej, teraz gdy zrozumiał ile naprawdę znaczy dla niego Pelletier. To.. niestety czyniło z niego dość kiepskiego przyjaciela. Szczególnie, że zamierzał dziś otwarcie wyznać blondynce iż postara się zrujnować jej zaręczyny z Huntingtonem, i odupści tylko jeśli Hope wprost wyzna swoją miłość do mężczyzny i przyzna, że jest szczęśliwa. Rozwiązanie może dość ekstremalne, ale Delany wiedział, że on sam jest jej w stanie to zagwarantować i przyjaciółka nigdy nie powinna godzić się na mniej. Był w stanie ja uszczęśliwić, był tego pewien.
Hope od zawsze wspierała go jak nikt inny. Miał w niej swoją prywatną cheerleaderkę i to nie zmieniło się nawet po jego wyprowadzce z Burlington, kiedy adopcyjni rodzice wywieźli go z miasta. Wrócił tam po latach. Zdążył skończyć studia, zaliczyć staż, a nawet konkretnie podpaść ojcu. Był zdany praktycznie tylko na siebie, dopóki nie wpadł na starą znajomą. Zabawne, bo powinien jej się tam przecież spodziewać. To logiczne, że dołączyła do kliniki rodziców. Gdy się spotkali było tak, jakby czas wcale nie upłynął. No, pomijając, że zdążyły im już wyrosnąć stałe zęby i oboje uporali się z nastoletnim trądzikiem. Nemo mniej się też pocił i częściej brał prysznic. Przynajmniej Pelletier nie musiała się wstydzić przedstawiając go znajomym ze szpitala i lokalnych przychodni.
- Prawdziwa kobieta niezależna - skwitował jej pomysł na uregulowanie rachunku z kolejnym uśmiechem. W innym wypadku pewnie kłóciłby się żeby zapłacić, ale widok Hope wystarczył by uspokoić jego ego. Poza tym dołączył do nich kelner, który szybko przyjął od blondynki zamówienie. Już wcześniej zachwalała sobie makaron z tej restauracji, więc Nemo chętnie go skosztuje. Ciekawiło go tylko czy kobieta znalazła to miejsce za sprawą swojego narzeczonego i czy to tu zabierał ją na randki.
Z zamyślenia wyrwała go deska serów oraz butelka wina, które po kilkunastu minutach zostały zaserwowane dla ich stolika. Gdy podniósł wzrok odkrył, że płomień świeczki uroczo odbija się w ciemnych oczach blondynki. Przyglądała mu się znacząco dając sygnał by przeszli do sedna sprawy. Cała Pelletier. Konkretna babka.
- Przyjechałem tu by Cię odzyskać, więc może lepiej zdecyduj sama - Nemo postanowił zreflektować się tym samym, szczególnie, że oboje z Hope cenili sobie szczerość. Z resztą, wystarczyło spojrzeć na opłakane konsekwencje ostatniego razu, kiedy zataili swoje prawdziwe uczucia. Zerwana znajomość, ucieczka z kraju. Delany zdecydowanie nie chciał popełniać drugi raz tego samego błędu - Powiedz mi, że go kochasz i jesteś z nim szczęśliwa, a zapomnimy o całej sprawie - dodał Chirurg, opierając łokcie o stół i pochylając się do przodu. To była prywatna rozmowa. Kto wie gdzie znajomych miał Anthony - Powiedz, że tamta noc była bez znaczenia.



Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Hope, od momentu, gdy jej ścieżki z Nemo się rozdzieliły, starała się nie myśleć o tym, co i dlaczego wychodziło jej w przeszłości najlepiej. Miała szansę od losu i wystarczająco pieniędzy, żeby spróbować zacząć żyć od nowa. Bez bagażu krzywd i smutków. I sama nie wiedziała, co nią kierowało, gdy zaprosiła Nemo na tę kolację. Czy chciała mu jedynie podziękować za to, że jej pomógł? Czy może w rzeczywistości chodziło jej o odpowiedzi, których nie zdołała uzyskać wtedy przez telefon. Sprawa co prawda wydawała jej się jasna — wybrał Corinne, a nie mogąc nic na to poradzić, Hope wyjechała. Ale teraz był tutaj. Z jakiegoś powodu znalazł ją. A jeśli nie on, to może jednak było to najdziwniejsze zrządzenie losu, o jakim może być mowa?
A jednak siedziała z nim tutaj, wiedząc, że powinna Anthony’emu przynajmniej wspomnieć o tym, że będzie dziś tutaj.
Ale nadeszła pora, by wygnać ducha przeszłości i uporządkować sprawy, bo przecież mieli razem pracować. Musieli nauczyć się znów żyć obok siebie, chociaż ona miała za moment wyjść za mąż.
Zmieni się tak niewiele, a tak wiele. Dlatego w zasadzie cieszyła się, że będą mogli wszystko wyjaśnić w tym właśnie momencie.
Problem w tym, że zupełnie nie spodziewała się tego, co Delany ma jej do powiedzenia.
Ileż razy śmiała się z tych wszystkich kobiet, które zaskoczone np. oświadczynami parskały napojem, który to akurat piły. Problem w tym, że gdy Nemo wyjawił jej prawdę, ona zareagowała podobnie. Może nie było to równie spektakularne, ostatecznie wina z kieliszka napiła się jedynie trochę, ale wystarczyło, żeby prawie ją zabić. A przynajmniej ona miała takie wrażenie, bo nagle jej serce przyspieszyło do niewyobrażalnego tempa, a ona musiała odkaszlnąć. Jak nic chciał ją zabić.
- Czekaj… co? - Krew z jej twarzy albo odpłynęła, albo przypłynęła. Hope nie mogła się zdecydować, czy chce blednąć, czy się rumienić. Czy to jakiś żart? A może powinna się wściec? - Nemo, co ty pieprzysz… - Poczuła, jak jej dłonie zaciskają się na krawędzi stołu. Ale postanowiła zachować rezon. Bo musiała się czegoś trzymać. - Pytasz o tamtą noc? Tamtą, po której postanowiłeś wyjechać z Corinne, zostawiając mnie samą, chociaż obiecywałeś, że zawsze będziesz przy mnie? - Spojrzała na niego gniewnie, a paląca się na stole świeczka sprawiła wrażenie, że i jej spojrzenie płonie, wypalając dziury w Delanym. - Miała cholernie duże znaczenie. Na wtedy i na teraz. - Powiedziała, również pochylając się przez stół, żeby nie wywoływać niepotrzebnej sensacji. - I dzięki tamtej nocy wychodzę teraz za Anthony’ego. - Próbowała brzmieć przekonująco, chociaż głos drżał jej z emocji. I trudno orzec, czy celowo, czy nie pominęła odpowiedzi na jego pytania. - Co ty sobie myślisz? Jakim prawem wpadasz tutaj do mojego życia i oczekujesz, że po tym, co było, ja padnę ci do stóp wdzięczna, że raczyłeś zwrócić na mnie uwagę? Pytam się, kto ci dał takie prawo? - Jego twarz znalazła się ledwie kilkanaście centymetrów od jej twarzy, stolik nie był zbyt duży, więc mogła mu szeptać oburzenie te wszystkie słowa. Bo do cholery jasnej, kim on myślał, że jest?

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Nie winił jej za to, że usiłowała zapomnieć. To on zerwał kontakt, więc teoretycznie dokładnie o to mu chodziło. W tamtym momencie mocno wierzył, iż tak właśnie będzie najlepiej dla obojga. Jakkolwiek ślepy, Delany zdawał sobie sprawę, że nie będzie więcej w stanie podejść do ich relacji czysto koleżeńsko. Nie po tym co się stało. Wybrał Corinne, więc Hope rozsądnie usunęła się w cień by ruszyć dalej z własnym życiem. Właśnie taka była. Wojowniczka dzielnie stawiająca czoło wszystkim przeszkodom jakie stawiał na jej drodze los. Nic dziwnego, że serce pana Chirurga w końcu zabiło dla niej mocniej.
Oczywiście spodziewał się, że jego słowa będą dla blondynki zaskoczeniem. Szczególnie, że sam był zaskoczony odkrywając prawdziwe uczucia, jakie do niej żywił. Obrazek, na którym rzuca mu się po wszystkim w ramiona i wyznaje miłość był jednym ze scenariuszy. Mało prawdopodobnym, ale nadal realnym. Ostatecznie jednak Delany dostał dokładnie to na co zasłużył. Spory ochrzan okraszony pretensjami. Wiedział, że Hope nie będzie owijała w bawełnę i wyzna mu dokładnie co myśli. Cóż, lepsza jej wściekłość niż obojętność. Tak się pocieszał. Skoro była zła, że ją zostawił, chyba nadal jej na nim zależało.
Skruszony wysłuchał wszystkiego co miała mu do powiedzenia. Pozwolił by wyrzuciła z siebie cały żal, który pozostał po tym jak ją zranił. Nemo domyślał się, iż to właśnie będzie dla niego największym wyzwaniem. Naprawić to, co tak profesjonalnie spierdolił i odzyskać zaufanie Pelletier. Potrzebował od niej drugiej szansy, tylko jeszcze nie był pewny czy kobieta zechce mu ją dać.
Siedzieli oko w oko, gdy z ust blondynki padły ostatnie pytania czekające na odpowiedź. Żałosne, że nawet w takich okolicznościach Chirurg cieszył się z ich bliskości. Tęsknił za Hope jak diabli, poza tym była urocza gdy się denerwowała. Ten komentarz na szczęście postanowił zachować dla siebie.
- Oczekiwanie czegoś takiego to byłaby nierealna fantazja - przyznał, kontrastując z kobietą swoim spokojem - Zdaję sobie sprawę jak wielki błąd popełniłem i ile Cię on kosztował. Mimo wszystko mam nadzieję, że jeszcze nie wszystko jest stracone - tu odważył się zerknąć na Hope swoimi czekoladowymi tęczówkami. Czasem z jej oczu był w stanie wyczytać więcej - To o co proszę, to jeszcze jedna szansa by wynagrodzić Ci całe zło - powiedział całkowicie szczerze, zaglądając głębiej w czarne źrenice - Kocham Cię Hope Pelletier, nawet jeśli sporo zajęło mi pogodzenie się z tym faktem. Niestety czasem doceniamy coś dopiero jak to stracimy - kamień jakby spadł mu z serca, po tych wielu miesiącach pozwalając wreszcie odetchnąć nieco głębiej. Delikatne dłonie Chirurga odważnie też odnalazły te należące do przyjaciółki - Chcę być z Tobą i jeśli tylko mi pozwolisz, udowodnię, że jesteśmy dla siebie stworzeni i jestem w stanie Cię uszczęśliwić.


Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
To było po prostu nie do pomyślenia! Teraz, po niemal roku od ostatniego spotkania, gdy pierścionek zaręczynowy błyszczał na jej palcu, on miał czelność przyjść na kolację z nią i prosić o danie sobie szansy. Czy on był normalny?! Miał szczęście, że byli w miejscu pełnym ludzi, bo opieprzyłaby go od góry do dołu.
A jeśli usłyszałaby komentarz o byciu uroczą, to z całą pewnością otrzymałby przynajmniej ostrzeżenie, że jeszcze jedno słowo, a go uderzy.
Jego spokój jednak nieco wybił ją z rytmu. Wydawało się, że to nie pod wpływem chwili mówił to wszystko, a że były to słowa starannie przemyślane… konsekwentne.
- Możesz sobie mieć nadzieję Nemo, nie mogę z tym nic zrobić, ale sam dobrze wiesz, że jestem zaręczona. Poznałeś Tony’ego prawda? Czy to jakaś chora konkurencja? Jak pies ogrodnika? Sam mnie nie miałeś, to nie chcesz mnie dać drugiemu? - Technicznie rzecz biorąc, miał ją kiedyś, ale nie o takie znaczenie tego słowa, jej w tym momencie chodziło. Patrzył w jej oczy, a ona doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co on mógł chcieć osiągnąć, dlatego odwróciła wzrok, kierując go na kieliszek wina.
- Nie kochasz mnie, a wspomnienie o mnie. Zmieniłam się przez ten rok. Ty mnie zmieniłeś. Ja chce rodziny Nemo, a nie ciągłych wahań tego, czy w danym momencie masz takie, a nie inne widzimisię. - Długo nie wytrzymała, nie patrzeć na niego. Próbowała zrobić cokolwiek, że się zawahał i zwątpił sam w to, co plótł. Przecież sam doskonale wiedział, że nie może im wyjść.
- Czy myślisz, że wyszłabym za kogoś będąc nieszczęśliwa? Tony to dobry facet, który mnie kocha. - Spytała, patrząc na niego, jak jej się wydało ostro i zdecydowanie - Całe życie byliśmy przyjaciółmi… Jeśli bylibyśmy dla siebie stworzeni, nie sądzisz, że odkrylibyśmy to wcześniej? - Spytała, gdy akurat podszedł kelner.
- Wszystko państwu smakuje? - Zapytał uprzejmie, a dopiero wtedy zorientowała się, że wciąż trzyma jego dłonie, cofnęła je więc nieco nerwowo, prosto na swoje kolana.
- Tak, dziękujemy. - Powiedziała, wygładzając sukienkę i czekając, aż kelner sobie pójdzie.
- Jestem szczęśliwa… - Dodała po chwili, wychylając się znów, bo szept przez zaciśnięte zęby nie był najłatwiejszy. - Jeśli chcesz zostać w moim życiu jako przyjaciel, proszę bardzo, bo brakowało mi ciebie, jak cholera. Ale to nie zmienia faktu, że w takim układzie być może będziesz sie bawił na moim weselu. - Zakończyła. I podczas gdy on zaczął odczuwać ulgę, jej zaczęło coś cholernie na nim ciążyć i ściskać żołądek.

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
..Lepiej późno niż wcale? Tak przynajmniej mówią. Poza tym Nemo przecież nic nie wiedział o jej zaręczynach. Zerwali kontakt, a ich wspólni znajomi o Hope opowiadali mu niechętnie, zapewne na jej własną prośbę. Delany bardziej cieszył się, że zdążył przed ślubem niż żałował, że wybrał sobie akurat taki moment. Może i rujnował nieco dotychczasowe życie przyjaciółki ale poślubienie Anthony'ego mogło mieć przecież podobny efekt. To znaczy, zakładając, że jej uczucia do pana Chirurga były jednak silniejsze.
- Nie chodzi o to. Przeprowadziłem się tu nawet nie wiedząc, że jesteś zaręczona z Huntingtonem - usiłował wyjaśnić. Pelletier nadal była jego przyjaciółką, więc życzył jej jak najlepiej. I tak, brał pod uwagę możliwość, że odnalazła u boku Australijczyka szczęście, a o ich wspólnej nocy całkiem zapomniała. Właśnie dlatego pytał ją o to wszystko wprost, oczekując klarownej odpowiedzi. Dawał Hope możliwość zduszenia całej sprawy w zarodku. Kilka słów i sam odpuściłby temat, ale jak dotąd nie dała mu żadnego potwierdzenia.
- Wiem, że to co zrobiłem ma nieodwracalne konsekwencje, ale spójrzmy prawdzie w oczy Hope, wszystko zmieniło się już tamtego wieczora. Potem podjąłem złą decyzję chcąc zostać z Corinne. To co do niej czułem było tylko silnym zauroczeniem, nie miłością. Wszystko.. wszystko mi się pomieszało - przyznał blondyn. Mógłby się pewnie usprawiedliwiać domem dziecka i kiepskim wychowaniem, brakiem wzorców. Miłość znał bardziej w teorii niż praktyce. Ta realna okazała się bardziej skomplikowana niż pokazywali to w filmach. Nemo wątpił jednak by Hope chciała o tym teraz słuchać - Ale dla jasności, swoich uczuć do Ciebie jestem pewien. Z resztą, to siedziało we mnie zawsze, byłem po prostu niewyobrażalnie ślepy. Jak w jakieś durnej komedii romantycznej - choć parsknął krótkim śmiechem, nie czuł rozbawienia. Może nawet mógłby sprzedać ich historię na jakiś hollywoodzki scenariusz, aczkolwiek podejrzewał, że ktoś już na podobną historię wpadł. Najbliższy przyjaciel zakochuje się w najlepszej przyjaciółce, która jest już zaręczona z innym. Ciekawe jaki finał znajdzie ich historia?
- Nie pytałem czy Anthony Cię kocha - Delany zdążył wtrącić zanim przeszkodził im kelner. Blondynka szybko zbyła go z drobnym uśmiechem, podczas gdy Nemo nigdy nie spuścił z kobiety wzroku.
- Pytałem czy Ty kochasz jego. W to, że Cię uszczęśliwia nie wątpię. Byłby idiotą gdyby tego nie robił - nie mógł mieć Australijczykowi za złe, że zajął jego miejsce. Jakby się głębiej nad tym zastanowić, był mu wdzięczy, że zaopiekował się Hope kiedy nie było przy niej nikogo - H..., po prostu wierzę, że łączy nas coś wyjątkowego. Na tyle, że nie będę usiłował zrujnować Twojego małżeństwa z Huntingtonem, jeśli jesteś go pewna. Masz moje słowo. Po prostu.. wiedz, że .. że znów jestem obok, gdybyś mnie potrzebowała. Nigdzie się nie wybieram, może uczucia też się nie zmienią.



Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Drżały jej dłonie i nie wiedziała jak nad tym zapanować. Czy myślała o tej chwili kiedykolwiek? Zadziwiająco dużo. Po ich wspólnej nocy zrodziły się w jej głowie podobne myśli, które nieśmiało podszeptywały jej podobne wnioski, jakie on teraz przedstawiał jej na głos. A jednak… Siedział teraz naprzeciwko niej, wyznawał uczucia, jakby nie minął rok, a miesiąc co najwyżej.
- No, ale teraz już wiesz Nemo. Wiesz to, a jednak mi mówisz to… to wszystko! - Kolejny raz te słowa nie chciały jej przejść przez gardło. Nemo ją kochał. Kochał ją.
- Myślisz, że nie wiem, że się zmieniło? Czułam się bardzo źle z tym, jak dobrze to wszystko wyszło… Łudziłam się nawet, że może, nawet jeśli nie wyjdzie nam, to uda się uratować przyjaźń, bo przecież mieliśmy być razem, pamiętasz? Na dobre i na złe. Jak sobie w przedszkolu obiecaliśmy… - Uniosła dłoń ze zgiętym małym paluszkiem, ale tylko ku prezentacji. Dzisiaj nie miały paść w jego stronę żadne obietnice. - I wiem, że to było dla ciebie trudne, bo nie tak powinno się zaczynać cokolwiek. Oboje wtedy przesadziliśmy z alkoholem… Ale stało się. I myślałam, że uda się nam, chociaż to jakoś wyjaśnić. - Nigdy nie dał jej szansy. A teraz? Czego właściwie oczekiwał?
- Też byłam pewna, wtedy, że to nie było coś zwykłego. Nigdy nie czułam tego z innym mężczyzną. - Mówili sobie prawdę, być może okazja była ostatnia w swoim rodzaju, jeśli teraz Nemo pójdzie znów swoją drogą. Wciąż bowiem w uszach wybrzmiewały jej jego słowa, że to był błąd. Że to nigdy nie powinno się wydarzyć. Mogli więc zacząć z czystą kartą. Udawać, że tamtej nocy nie było i że przypadkiem znalazł się w Australii.
- Nemo… to jest film. Złamałeś mi serce, a ja potem poznał Tony’ego. - Poczuła żal, że jego to bawi. Chciała dodać, że jej przykro. Powstrzymała się w ostatniej chwili.
- A jak myślisz? - Spytała ciszej, chociaż kelnera już nie było. - Jeśli musisz wiedzieć, nie byłam pewna tego związku z początku. Ale on się o mnie starał Nemo. Przekonał mnie, że nie wszyscy na świecie chcą mnie skrzywdzić. - Nieco nerwowo opróżniła kieliszek wina, jakby bała się, że zabraknie jej odwagi na powiedzenie wszystkiego. - A byłam jedną wielką chodzącą porażką. On mnie poskładał w całość i jestem i zawsze będę mu za to wdzięczna. - Odstawiła kieliszek i nalała sobie więcej wina, jednak nie patrząc mu w oczy. - Kocham go i wyjdę za niego za mąż. - Powiedziała i cofnęła się na krześle. Czy powinna poprosić o rachunek? Bo wiedziała, że im więcej mówi, tym on więcej wyłapie. Znał ją jak nikt inny. Znał ją zbyt dobrze. - Ta kolacja to nie był najlepszy pomysł. Powinnam zaraz zamówić ubera. Tony nie wie, że tu jestem. - Stwierdziła cicho, wciąż unikając jego spojrzenia.

Nemo Delany
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Mogłoby minąć i pięć następnych lat, a uczucia Delany'ego nie zmieniłyby się. Z resztą, skoro ślimaczo ewoluowały z przyjaźni w miłość, jedyną opcją pozostawała już tylko nienawiść. Właściwie tego się obawiał ze strony Hope, ale jedyne co na razie wyczuwał w jej głosie to żal oraz wściekłość. Gorzej, że jeszcze nie był pewien jak je interpretować. Nie wiedział czy blondynka zła była o to, że wybrał wtedy Corinne czy raczej o to, że próbował wrócić do jej życia.
- Chciałem, żebyś wiedziała. Myślałem, że może pocieszy Cię myśl, że ostatecznie na idiotę wyszedłem ja, pozwalając Ci wyjechać - nikogo wcześniej nigdy nie kochał tak jak Pelletier. Siła tych uczuć nawet dla niego była zaskoczeniem, gdy w końcu zdał sobie z nich sprawę. Po przyjeździe do Australii z początku wręcz czuł się nieswojo mając ją tak blisko. Te wszystkie myśli oraz pragnienia galopujące mu po głowie, potrzebował czasu by się z nimi oswoić. Szczególnie, że jak sama Hope zauważyła, była już zaręczona.
- Nie będę zaprzeczał, że byłem egoistą, ale skoro wybrałem Corinne chciałem pozostać jej wierny. Nie mogłem mieć was obu dłużej w swoim życiu. To byłoby nie fair w stosunku do wszystkich - wtedy jeszcze wierzył, że zwraca Hope wolność i postępuje słusznie. Nie widział, że tak naprawdę jakby ukarał ją za spędzoną wspólnie noc oraz za to, że pozwoliła mu się do siebie zbliżyć. Uniesionego w powietrze palca Delany nawet nie skomentował. Doskonale wiedział jak wielkiej zdrady w oczach blondynki się dopuścił. Miała rację, we wszystkim. Jego Hope. Zawsze tak było. Inteligentna i spostrzegawcza, rozumiała go lepiej niż on sam.
Dopiero jej kolejne słowa go zaskoczyły. Chyba pozytywnie, choć sam nie był już pewny. Czy wypowiadając je brała pod uwagę Anthony'ego? Takie miał wrażenie. Tylko dlaczego skoro nie czuła u jego boku tego co z Delanym, nadal chciała wyjść za tego drugiego? Huntington oczywiście miał tą przewagę, że nie złamał kobiecie serca, ale Nemo usiłował zachować optymizm. Co innego mu pozostało po tym jak wyniósł się na inny kontynent? Tonący brzytwy się chwyta. Chyba dopiero teraz rozumiał w pełni to powiedzenie. Było jeszcze coś. Sposób w jaki blondynka unikała jego wzroku i to jak nerwowo ściskała kieliszek.
- Rozumiem - rzucił Chirurg po chwili przerwy, kiedy pozwolił spokojnie opaść wyznaniu Pelletier. Sam też odchylił się w swoim krześle, dając sobie czas by pozbierać myśli i przyswoić decyzję przyjaciółki. Czy zamierzał się z nią pogodzić? Tak jej wcześniej obiecał - Ponad rok temu byłem w podobnej sytuacji i też wybrałem osobę, którą wydawało mi się, że kocham - Nemo miał szczerą nadzieję, iż Hope też dostrzeże to jak próbowała się powtórzyć ich historia. Sam skupił wzrok na kieliszku, którego cienką rączkę obracał w palcach - Tym samym odepchnąłem od siebie kogoś wyjątkowego, kogoś z kim łączyło mnie o wiele więcej i to decyzja, której będę żałować do śmierci - wreszcie podniósł spojrzenie, zwracając się bezpośrednio do przyjaciółki - Po prostu.. nie chciałbym, żebyś popełniła ten sam błąd. Dlatego przyjechałem.
Kątem oka dostrzegł zmierzającego w ich stronę kelnera, dlatego zamilk pozwalając mężczyźnie podejść bliżej. Zanim jednak ten miał okazję podać do stołu, Delany powstrzymał go gestem ręki - Czy moglibyśmy poprosić o zapakowanie porcji na wynos? Przyjaciółce wypadło coś ważnego - wytłumaczył, nie zamierzając trzymać jej przy stoliku na siłę.


Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
ODPOWIEDZ