ONKOLOG — CAIRNS HOSPITAL
38 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
36letni onkolog, szukający siebie w tym wszystkim, chciałby założyć rodzinę ale trzyma go wciąż przeszłość. starszy braciszek z rodziny Davies
Chris każdą wolną chwilę i okazję na wypad z domu przyjmował jak lekarstwo na swoją duszę i inne takie tam. Praca w szpitalu go pochłaniała do reszty, wręcz nie miał innego zajęcia na którym mógłby się skupić to też może i bywał dziwakiem albo nawet pracoholikiem. Jeśli tak to trudno się mówi, co miał innego do roboty? Był samotny, trochę już tym zmęczony ale przede wszystkim, tak jakoś wychodziło, że zdziadział. Powinien odżyć i wziąć się za siebie, co miał w planach zgadzając się na takie wyjście jak te. Dlaczego? Odpowiedz była prosta, kobieta która potrąciła go wręcz na szpitalnym korytarzu była pięknością to raz, a dwa skoro się zawróciła i przeprosiła i sama od siebie coś zaproponowała to czemu nie skorzystać? Chris wychodził z założenia, że nic się nie dzieje bez przyczyny i skoro już się poznali i nawet wymienili paroma smsami, to warto uskutecznić może i więcej. A nóż coś z tego wyjdzie albo i nie, przynajmniej spróbują i spędzą milo czas na kolacji, bo takową ustalili wspólnie w ramach rekompensaty. Dużo nie stracił, co najwyżej zabolało go ramię i stracił kilka minut na jego rozmasowywaniu gdy był na zmianie w szpitalu. Ale jej uśmiech i kolejne zapewnienia, utwierdziły go w myśli, że było warto i mógłby sobie i drugie ramie nastawić aby go szturchnęła czy jak. Może to durne, staromodne myślenie, ale Davies był wzrokowcem, działały na niego na pewno ciemnowłose kobiety o nieco sadej karnacji, lub też i nie. Mniejsza o to, nie będzie przecież wybrzydzać w takim wieku i po takich przejściach, liczyło się dla niego to aby zagrało albo chociaż było przyjemniej. Umówili się więc o danej porze i w danej miejscówce, w restauracji lepszej niż byle jaka tam pizzeria, co tylko podkreślało, że to nie jest byle jakie spotkanie. Nie żeby sobie sam Chris coś po tym obiecywał, ale na bank był rozmach, jak na zwykle trącenie na korytarzu nieznajomego faceta, lekarza w kitlu. Gdy już znalazł się na miejscu, z łatwością odnalazł kobietę i stolik, z oddali ją obserwując i podziwiając, bo i pamiętała o wyglądzie, aby chyba jeszcze bardziej mu dowalić. Była już i bez tego ładna, na bank wyglądała cudnie nawet w prostym dresie, ale pomijając to - ważne aby wieczór był udany.
- Cześć. Długo czekasz? - zagaił, gdy już pojawił się przy stoliku, podchodząc pewnie bliżej. W sumie to nie mieli jeszcze takiego etapu znajomości, aby pokusił się o jakiś buziak w policzek, ale no na pewno musnął jej ramię w jakimś takim przyjaznym geście. Nie wiedział przecież też na co sobie może pozwolić ostatecznie, dlatego nie wyrywał się do przodu w jakimś geście, działał powoli i w starym stylu, jak go nauczono.

Blake Hargrove
ambitny krab
nick
brak multikont
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
Nigdy nie chciała być kimś kto idzie po trupach do celu. I chociaż do tego stwierdzenia było serio daleko to właśnie tak źle się czuła kiedy to w szpitalu musiała nagle wracać pędem do wozu przez nagłe wezwanie i cóż... jak to bywa, musiała na kogoś wpaść. W dodatku wcale nie lekko, więc jeszcze gorzej! A najgorsze, że nie mogła wtedy nic zrobić. Wezwania rzecz święta i nawet minuta zwłoki mogła kogoś życie kosztować. Z jednej strony miała nadzieję, że lekarz, na którego wpadła to to zrozumie. Wszak była wciąż w swym uniformie. Z drugiej jednak strony nawet jeśli tak było to za bardzo ją gryzło jak się zachowała. Dlatego jeszcze tego samego dnia tam wróciła. Trochę trwało nim go znalazła i przeprosiła acz chyba najgorzej się nie skończyło. Zaproponowała też kolację w ramach przeprosin bo serio źle się czuła. Mogła uszkodzić lekarza, który rękami pracuje. Tak bardzo przejmowała się zdrowiem innych, a sama mogła komuś przypadkiem krzywdę zrobić, uch... Niby nastawienie oraz wymiany wiadomości nie wskazywały na to aby Davies miał jej szczególnie za złe to co zrobiła, no ale cóż... nie znaczyło to, że nie może chociaż przeprosić kolacją. Przynajmniej pokaże jak daleko jej do huraganu, który miażdży ludzi po drodze. Przynajmniej miała nadzieję, że jej daleko w tym momencie.
Przyszła trochę wcześniej. Nie za bardzo, ale na tyle aby pierwsza być. Wciąż uważała, że musi się bardzo pilnować, więc lepiej, iż miała szansę wybrać normalną restaurację, a nie typowy bar, gdzie jej ewentualne zamówienia mogłyby wzbudzić jakieś podejrzenia. Tutaj mogła się odprężyć. No i bywała w tym miejscu od czasu do czasu, jak się znalazł czas. Choć fakt faktem również nieczęsto.
- Hej. Nie bardzo. Przyszłam za wcześnie chyba - przywitała się z delikatnym uśmiechem kiedy Chris zbliżył się do stolika. Nawet wstała odruchowo by za chwilę mogli usiąść. O dziwo, faktycznie długo jej się nie czekało. Tak samo jak na ich karty dań. - Dzięki, że chcesz dać się przeprosić. Nie wiem czy to dobrze zabrzmi, ale możesz zamawiać co zechcesz - nie żeby miała wyjść na jakąś super feministkę. Po prostu ona zaprosiła, więc z góry zakładała, że przeprosiny równają się dobrej kolacji. Bez względu na koszty.

Chris Davies
ONKOLOG — CAIRNS HOSPITAL
38 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
36letni onkolog, szukający siebie w tym wszystkim, chciałby założyć rodzinę ale trzyma go wciąż przeszłość. starszy braciszek z rodziny Davies
Nie był jakoś wielce oburzony tym, że się spieszyła i mogła mu zrobić krzywdę. Moze go ramię trochę bolało, może sobie odpoczął w socjalnym, czy dokończył resztę dnia przy papierach. No nic to nie było jakieś wielkie aby musiał brać wolne albo opatrywać rany wojenne. Po za tym, no może to taki lekki pretekst zawsze aby się spotkać ponownie, bo jednak Chris tak miewał. Gdy mu wpadła kobieta w oko to liczył na kolejne spotkanie, chociaż próbę bo później można żałować, że czegoś się nie spróbowało albo szansa przeszła obok. Pal sześć, że nie miał pojęcia czy ma męża, narzeczonego czy kogokolwiek, bo przecież to była tylko kolacja, z grzeczności. Być może w domu ktoś na nią czekał i w sumie oprócz przeprosin nie miało to spotkanie mieć innych podtekstów czy wydźwięków. Jak zauważył była słowna i już pierwsza się pojawiła się na miejscu, aby być punktualnie - to już wiele znaczyło. Bo jeśli ktoś coś proponuje i się potem spóźnią to wszyscy wiemy jakie by to wzbudzało odczucia w obu stronach nawet.
- Nie no spokojnie, jest myślę dobrze. - rzucił i pewnie jak się tak jakoś przywitali lekko może z dziwnym powstaniem jej i jego staniem, takie no - nie wiadomo co zrobić a przecież dawniej taki był pewny zawsze swego. Możliwe że to była wina jej stroju i wyglądu, bo lekko mu zabrakło słów i chrypa od razu nachodziła do gardła - dobrze, że nie założył krawata bo musiałby go luzować od naporu ciepłego powietrza. Chwycił za to kartę z potrawami i usiadł w miarę wygodnie, a kelner być może i zaproponował jakieś wino, które skosztowali a które po aprobacie z ich strony, zostało im nalane już do odpowiedniego poziomu.
- Hah, proszę Cię. Już mówiłem, że nie musisz przepraszać, wręcz przeciwnie. Miło Cię ponownie zobaczyć na ciut dłużej i w milszych okolicznościach. Ładne miejsce i ładna pani - to przepis na miły wieczór. Zatem nie ma co dłużej się przepraszać, poznajmy się lepiej i spędźmy dobrze czas. Znasz coś stad, w sensie z jedzenia, bo nie wiem na co się skusić? - zapytał, bo skoro to ona była w roli gospodyni dzisiaj i dodatkowo stawiała to zda się na nią i jej gust. Nawet prawdopodobne by było to, że się zgodzi na coś czego nie lubi, nie jada albo rzadko ma z tym styczność. W końcu niekiedy trzeba się poświecić dla kobiet, a Davies już dawno tego nie robił, także teraz mógł mieć taką okazję. Uśmiechnął się do niej szeroko i upił kilka łyków mniejszy wina, które przyjemnie rozlało się po jego środku, na znak tego że dobrze się przygotuje do dania głównego.

Blake Hargrove
ambitny krab
nick
brak multikont
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
Prawdę mówiąc to ze strojem też miała dzisiaj mały problem. Wszak uważała to za zwykłe przeprosiny, więc niby mogłaby iść nawet w dresie. No, ale uważała, że jednak nie wypada. Poza tym bardzo rzadko bywała ostatnio w restauracjach. Jak już to brała na wynos albo wychodziła ze swoimi współpracownikami - lub z Autumn. Odświętne stroje nieco się należały w szafie, więc cóż... też jakiś pretekst aby się ładniej ubrać. Miała tylko nadzieję, że nie przesadziła. Starała się też nie dać po sobie poznać z czym ma problem. Dlatego kiedy zaproponowano wybór wina to grzecznie odmówiła, zostawiając to Chrisowi. Sama poprosiła jedynie o wodę niegazowaną. Nie miała zamiaru pić alkoholu. Nie mogła jednak tego innym zabronić. Do tej pory skrzętnie udawało jej się unikać takich sytuacji, no ale świat się nie zatrzyma przez jej problemy. Prędzej czy później musiała się z tym zmierzyć, więc restauracja jest lepszym krokiem niż bar. Nie mogła też się tym dzielić z innymi. To miał być miły wieczór. Woda jej zdecydowanie wystarczy.
- Dobrze. Postaram się do tego nie wracać - zgodziła się choć mogło ciężej być niż się wydawało. Mogła jednak spróbować. Zwłaszcza, że mężczyzna nie wydawał się faktycznie zły i odpowiadało mu dzisiejsze spotkanie. - To nadmorski lokal, więc mają tutaj sporo owoców morza. Jeśli lubisz ryby, kraby czy inne takie to to wymarzone miejsce dla Ciebie - odrzekła z delikatnym uśmiechem, sama biorąc drugą kartę do ręki i ją przeglądają. Nie znała jej na pamięć, więc stąd ogólnikowo-pamięciowa odpowiedź. - Jeśli masz ochotę spróbować czegoś czego nie próbowałeś lub już jakieś ulubione danie Ci się plączę po głowie to się nie krępuj. Ze mnie przykładu może nie bierz bo moje zamówienie będzie dosyć... proste - co prawda wciąż czytała menu bo może zmieni zdanie jak coś jej w oko wpadnie, ale wiedziała na co ma ochotę. Mimo, że jej postawa... czy też niepewny ton wypowiedzi wskazywały na to, że nie będzie to nic wyszukanego. - Frytki i stek... - dodała po chwili ciszej, wręcz kryjąc się za kartą dań. Pomyślała, że i tak dowie się kiedy zamówią, więc równie dobrze teoretycznie mogła zdradzić od razu swój jakże "wyszukany" wybór. Ktoś powie, że powinna wybrać serio coś nadmorskiego albo jakąś sałatkę by pokazać się z lepszej strony, no ale... miała ochotę na frytki i mięso. Po prostu. Dzisiaj też nie czuła ochoty na próbowanie czegoś nowego, więc stawiała na coś sprawdzonego. Co nie znaczyło, że Davies powinien z niej przykład brać. Przeciwnie! Stąd też jej wcześniejsze zapewnienia.

Chris Davies
ONKOLOG — CAIRNS HOSPITAL
38 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
36letni onkolog, szukający siebie w tym wszystkim, chciałby założyć rodzinę ale trzyma go wciąż przeszłość. starszy braciszek z rodziny Davies
No dla niego wyglądała jak milion dolarów, w sensie no potrafił to docenić, że się jednak wystroiła a nie tak na odwal. Może to nic szczególnego i więcej nigdzie razem nie wyjdą, bo nie będzie szału ani tego czegoś, ale co tam liczyło się to i teraz tutaj właśnie. Davies jako samotnik i zawalony pracom lekarz, nie umiał ostatnio odżyć w temacie kobiet i randkowania - jednym słowem u niego była bieda taka, że szok. A co do niej, to na pewno nie skomentował, że wybiera wodę, bo może właśnie przyjechała swoim autem, albo coś innego, nie zamierzał dopytywać o to, sam pewnie poprosił odrobinę, kosztując jakieś najzwyklejsze czerwone, które nada się i do deseru i do kolacji, czy tak po prostu jako aperitif.
- No i od razu lepiej, nie ma co tam się przejmować. - podsumował już kończąc temat. On się zawsze cieszył na każde spotkanie z ładną kobietą, nawet jeśli teoretycznie dotyczyło zawsze czegoś, niżeli w kwestii romantyzmu i innych takich. - Okej, okej. Morze i te sprawy. Lubię bardzo ryby, tylko też zależy jak podane. Nie nawidzę sosów, wolę dobrą panierkę albo jakieś takie ładnie wysmażone. Prostota, znane i lubiane, to mnie definiuje. - tak troszkę jej po części zdradzał swój gust, nie jakiś tam wymagający. Nawet jeśli był lekarzem i stać go było na jakieś tam ekstrawaganckie potrawy, stawiał też na coś co lubi, jada często i jest proste - na tyle że w razie czego sam mógłby coś takiego ugotować. Bo czasami i tak bywało, że próbował się uczyć gotowania, takich potraw które nie są wymagające i takie, którym jest w stanie podołać.
Słysząc jej poradę, pewnie się zaczął śmiać z nad tej kart, ale to dobrze, nie będzie taki spięty i jakiś uśmiech mu na twarz wypłynie, bez myślenia że coś nie tak albo jak. Pokiwał głową, dając znać, że rozumie - w sumie to nie dużo mu zajęło wybrać coś, wystarczyło wziąć rybę, w najprostszej postaci i do tego też jakiś ziemniak w różnej postaci. - Wezmę paluszki rybne, bo to w panierce. Do tego frytki albo kuleczki ziemniaczane, albo serowe. Też nie jestem jakimś fanem próbowania - krewetki, czy kalmary i ośmiornice. Wszystko to cuda, na wietrze a ja jestem zwykłym prostym człowiekiem. - odpowiedział i pewnie odłożył szybko kartę, a gdy się pojawił już sam kelner, którego przywołał ruchem ręki, oboje szybko wyrzucili swoją prośbę, jeśli chodzi o posiłek. Na deser sam Davies pewnie rzucił od siebie jakieś tiramisu czy inne cuda, które w teorii powinien każdy lubić, ewentualnie jeśli wolała coś bez uczucia alkoholu w środku - zwykły serniczek czy jakiś miodownik. Zamówili co chcieli i chwilę mieli spokój, zapadła może nie typowa i niezręczna cisza - gdzie nawet było słychać jak Chris przełyka łyk wina, który wziął. Oprócz tego pomyślał o głębokim wdechu i jakimś takim wsparciu duchowym, aby się zebrać do rozmowy, coś tam ruszyć z tematem. - Emm. Nie zapytałem, co robiłaś w szpitalu tak z ciekawości? Znaczy się, nie musisz mi mówić ale tak chciałem tylko wiedzieć. Myślałem, że może jesteś nowym lekarzem, o którym mówiono, albo coś tam. Sam już nie wiem, czasami za dużo myśle w kółko tylko o pracy i szpitalu. Przepraszam. - denerwował się i palił mu się nieco grunt, może to przez fakt, że na prawdę miał przed sobą piękną kobietę i sam fakt, że mogłaby szybko zniknąć z jego życia, bardzo go irytował. W końcu to by pokazało jak kiepsko mu idzie ostatnio, jak słaby jest w jakimś tam flircie, nawet takim najbardziej niewinnym. Smutne ale jednak prawdziwe.

Blake Hargrove
ambitny krab
nick
brak multikont
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
Nawet podobało jej się to co usłyszała. Prawdę mówiąc to spodziewała się bardziej wyszukanego gustu albo samego zamówienia. Miała do czynienia z osobami niegdyś, które lubiły po prostu robić wrażenie - nawet jak za czymś nie przepadali. U niej bywało z tym różnie. Osobiście była przyzwyczajona do codziennych, zwyczajnych potraw. I to nie tak, że nie próbowała tych z "wyższej półki". Właśnie ta półka przypominała jej o domu rodzinnych i rodzicach, z którymi chciała mieć jak najmniej wspólnego. Na szczęście sam pan lekarz okazywał się...w porządku? Naturalny? Doceniała takie podejście.
- Popieram panierkę. Ale wszystkich sosów? Czy takie do pizzy wchodzą w grę? - bo nie ma to jak zainteresować się tym co było najważniejsze. Osobiście też nie była jakąś wielką fanką sosów obiadowych, ale takie dodatki w mniejszym stopniu to już co innego. No i po jego śmiechu aż tak się już nie stresowała swoim jakże prostym wyborem. Teoretycznie w ogóle nie powinna się stresować i mimo, że zaprosiła Chrisa w ramach przeprosin to jakby nie patrzeć i ona sama dawno na... podobnym spotkaniu nie była. Siedziała głównie w pracy i to jej odpowiadało. Dlatego trochę się odzwyczaiła od wychodzenia na miasto w celach bardziej rozrywkowych.
- Dobry wybór. A krewetki wcale nie są tak dobre jak niektórzy mówią - potwierdziła bo miała okazję próbować w dzieciństwie... Dobra, smak wtedy był trochę inny, ale zapadł w pamięć i wcale jej nie ciekawiło aby spróbować tego ponownie. Paluszki rybne były zdecydowanie lepsze. Z drugiej strony może nie powinna tak określać krewetek negatywnie bo kto wie - może Daviesowi by zasmakowały? Różnie bywa. No, ale swoje zamówili. Na deser wybrała kawałek sernika mimo wszystko. Na szczęście ciasta były mniej podejrzane od napojów, więc doceniała, że w tej kwestii nie ma pytań czy dziwnego podejrzenia. Zwłaszcza, że zachowywała się normalnie - przynajmniej w swoim odczuciu.
- Nie ma co przepraszam. Skoro ja nie muszę to Ty tym bardziej - odrzekła kiedy wydusił z siebie dosyć sporo słów. Przy tym uśmiechnęła się ciepło by pokazać, że pytanie wcale jej nie wadzi. - Serio wyglądałam na lekarza? - taka mała ciekawość. Nie uważała aby wtedy wyglądała jakoś super odpowiednio - bo i była w pracy oraz się spieszyła - no ale pewno lekarza też często mają cięższe dni. - Jestem strażakiem. Przywieźliśmy tam osobę z wezwania. Nastolatka. Bawiła się pistoletem do gwoździ... Zostałam chwilę dłużej by coś załatwić, ale dostaliśmy nagłe wezwanie, więc musiałam nadgonić by reszta czekać nie musiała. Wtedy przypadkowo na Ciebie wpadłam - ot, i cała historia. Może nie w każdym szczególe, ale wyjaśniała co najważniejsze. - Bywamy tam dosyć często. Ale następnym razem będę bardziej uważać aby przy okazji nie poturbować innych lekarzy - przyrzekła bo jednak dziwnie jakby przywoziła jedną ranną osobę, a w zamian raniła kogoś kto poszkodowanego mógłby uratować. - Na pewno nic Ci się wtedy nie stało? - pytała już o to tego dnia kiedy wróciła do szpitala acz taka jej natura. Lepiej się upewnić jakby tak nagle miała go zacząć boleć ręka albo co gorszego.

Chris Davies
ONKOLOG — CAIRNS HOSPITAL
38 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
36letni onkolog, szukający siebie w tym wszystkim, chciałby założyć rodzinę ale trzyma go wciąż przeszłość. starszy braciszek z rodziny Davies
- No ogólnie nie lubie sosu w potrawach. Na pizzy to wiadomo mus, ale właśnie ryby w jakiś pomidorach czy czymś. To jest za dużo dla mnie. - wyznał szczerze, aż się krzywiąc. Kiedyś któreś z rodzeństwa mu podsunęło pod łóżko taką puszkę ryby w pomidorach i dość, że to był nieziemski smród to jeszcze ogólnie, jak potem to też spróbował, uznał że nie lubi tego i koniec. Zresztą sam był strasznie delikatny w tym co jadł, miał bardzo wrażliwy żołądek więc teoretycznie coś smażonego też nie powinien jeść ale raz to nie zawsze. Po za tym był takim łakomczuchem, miał szczególnie swoje ulubione dania, w tym wspomniane kuleczki ziemniaczane. Co do spotkania to chyba dobrze, że to ona je zainicjowała, że w ramach przeprosin nawet jeśli ale się wydarzyło. Chris pewnie by przegapił sposobność zaproszenia jej gdzieś, tym bardziej w momencie jak widział, że się spieszył. Nic się nie odezwał wtedy co najwyżej stęknął, gdy na niego wpadła i tyle. W myślach trochę kurwował, ale ostatecznie sie udobruchał jak powróciła z propozycją.
- No niby mówią na to kurczak, ale dla mnie to nawet nie leżało obok kurczaka. - podsumował, ze śmiechem, próbując rozkręcić atmosferę, żeby nie było czasem sztywno. To by było dopiero! Wyszłoby jaki z niego cienias, pan doktor a tu ani gadki ani szmatki, do niczego w kontaktach z paniami i jakimś tam flirtem. Wybrali co uważali ostatecznie, więc nie było co się spinać za bardzo, każdy miał swój gust i swoje upodobania. Chris mógłby się nawet poświecić byle się tylko przypodobać kobiecie, bo taki z niego amant, serio. Jak już mu się jakaś pani spodobała to pozytywnie się zapatrywał na dalszą znajomość. A zagaił ją bo był też ciekawy, za bardzo nie pamiętał co i jak tam sie zadziało w szpitalu, był młyn i to bardzo, każdy gdzieś leciał od jednej sali do drugiej, w tym ona się pojawiła i jacyś inni ludzie, mógł przeoczyć prawdę.
- Ahh tak? No to ja nie wiem, ślepy byłem. Musiałaś nie mieć na sobie stroju albo coś mi w głowie przeskoczyło. Chociaż nie uderzyłaś mnie w głowię, tylko bardziej w bark, tudzież ramię. Także coś może też za szybko się działo. - wygiął wargi w zdziwieniu, no bo niby był wtedy po zmianie nocnej, to może to miało wpływ? Niewyspany był i nie wiedział nawet co się dzieje, że ma do czynienia z panią strażak - a przecież gdyby miała na sobie bluzę to i widoczny napis. Coś ten Davies chodził rozkojarzony może, albo rzeczywiście nie miala na sobie takowego stroju. - Nie no nic, po prostu trochę bolało mnie ramię, ale rozmasowałem i nakleiłem tejpa od pielęgniarek. Tak na wszelki wypadek i przede wszystkim abym pamiętał która ręka i tak dalej. - znowu się zaśmiał, ale tu bardziej z siebie niż ogólnie z historii życia. Był czasami na prawdę zakręcony przez robotę, więc teoretycznie mógłby zapomnieć nawet o bólu i ramieniu, ale to też nie tak, że problem zniknie od tak od wyparcia. Zawsze mogło potem wrócić, albo pojawić się siniak za jakiś czas. Nie chciał jednak już o tym gadać, więc zamknął temat machnięciem ręki. - Było minęło pani, mam nadzieje ze jak już się pojawisz w tym szpitalu to w pozytywnym znaczeniu i nie po to aby mnie znowu połamać, tylko się ładnie przywitać. - uśmiech na jego twarzy chyba mówił o tym co miał na myśli. Liczył, że ta ich znajomość będzie, że się nie cofnie tylko no bardziej może rozwinie? No nie chciał się napalać na nie wiadomo co, ale też nie puściłby jej tak o - problem był jednak taki, że nie wiedział czy kogoś czasem nie ma, w końcu nie powinnno się podrywać zajętych kobiet. Poczekali pewnie kilkanaście minut, on sobie popijał wino, a ona wodę - gdy ostatecznie zamówione potrawy wylądowały przed nimi, Chris zaciągnął się zapachem i uśmiechnął od ucha do ucha na to co miał na talerzu. Niby prostota ale takie coś jest najlepsze, kiedy sam widok sprawia, że chcesz jeść i jeść ile wlezie. - Smacznego. - rzucił, spoglądając na nią i pewnie szybko sam zabrał się za pierwsze kęsy i ryby i kulek ziemniaczanych które pewnie miał ostatecznie pół na pół z frytkami, do tego jakiś bukiet sałatki czy surówki, aby zrównoważyć to i dodać jakiś witamin.
- Że tak zapytam, nie boisz się czasem swojej pracy? Nie żeby coś, ale bycie kobietą strażakiem, musi mieć niezłą historię. Akcja, łzy, krew czasem, pot i ogień. To czasami największego twardziela może rozbić, a co dopiero kobietę. - był poważny na moment i pewnie wstrzymał się z kolejnym kęsem. Akurat to go zaciekawiło, może oczekiwał historii jak zaczęła robić to co robi, to też bylo takie intrygujące.

Blake Hargrove
ambitny krab
nick
brak multikont
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
Nie była aż tak zdziwiona. Jedni lubili to, a inni tamto. Pierwszy raz chyba spotkała się z kimś kto nie przepada za sosami, ale zawsze uważała, że właśnie takie pierwsze dłuższe pogawędki są ciekawe bo się kompletnie nic nie wie i można zostać zaskoczonym nawet małą drobnostką. Przynajmniej wiedziała, że nigdy mu żadnego sosu nie sprezentuje. Notabene jakby na nią ktoś wpadł i uciekł to pewnie również zadowolona by nie była. Dlatego wtedy wróciła. Nie lubiła zostawiać po sobie złego wrażenia. Zwłaszcza jak człowiek był naprawdę niewinny, a ona wywołała przypadkiem zamieszanie.
Zaśmiała się przy komentarzu o krewetkach. No proszę, kolejna rzecz, którą razem podzielali. Niegdyś obracała się w takim towarzystwie, że by się nie zdziwiła jakby tamci jedli krewetki na śniadanie. A ona serio nie ogarniała jak można było to lubić. No, ale są różne gusta i jak ktoś lubił to nie będzie się wtrącać. Co innego jeśli jadano takie potrawy tylko po to aby pokazać, że kogoś stać - a przy tym smak cierpiał strasznie.
- Nie spodziewałeś się to mogłeś nie zauważyć. No i w sumie kurtkę ochronną miałam przewieszoną w pasie, ale na Twoim miejscu byłabym raczej zaskoczona i martwiła się o obolałe miejsca niż zwracanie uwagi na ciuch - przyznała bo w takich chwilach różnie się reaguje i często wręcz odruchowo. A ona też nie była w pełnym odzieniu roboczym - dopiero w wozie była gotowa całkowicie do wezwania. - Czyli jednak coś było - zmarszczyła mimo wszystko brwi bo tak ją utwierdzano, że wszystko w porządku, a tutaj okazywało się, że ramię bolało. I pomyśleć, że wcześniej chciała wierzyć, iż faktycznie wszystko dobrze, uch... Jakby nie był lekarzem to by wykład zrobiła. Z drugiej strony czasem to lekarze zapominają aby o siebie też zadbać i nie ignorować nawet małych urazów. - Pewnie się będę częściej pojawiać, ale postaram się nie biegać bo znając moje szczęście to bym stłukła Ci drugie ramię. Postawię na normalne przywitanie się - trochę żart, ale z tym nie bieganiem to na serio. No i żadne z nich raczej nie chciałoby się witać w tak bolesny sposób. A w szpitalu bywała przynajmniej raz w tygodniu, więc kto wie, może nawet kiedyś siebie minęli - ale bez urazów, więc powinno się udać. - Dziękuję i wzajemnie - odrzekła kiedy dostali zamówione dania. Dopiero teraz ogarnęła, że faktycznie była głodna. Po pracy nie miała czasu zjeść, więc tym bardziej lepiej, że zamówiła coś co lubiła. Mimo, że kodeks randkowy nakazywał wręcz sałatkę, no ale cóż... nie słuchała go jak widać.
- Niektóre kobiety są twardsze niż niejeden facet - to tak odnośnie tego "a co dopiero kobietę" bo tak jak rozumiała pytanie, tak te ostatnie słowa zabrzmiały jej bardzo źle. - Każdy się czasem boi, ale w takiej pracy myśli się głównie o tym aby pomoc nieść. Poza tym na szczęście ma się wsparcie zespołu, więc w danej chwili da się to zwalczyć - nie była jakoś super odważna. Robiła co potrafiła i chciała, ale najwięcej odwagi dodawali jej współtowarzysze. Fakt, że sama nigdy nie szła był pokrzepiający. - W szpitalu pewnie też kolorowo nie jest. A i chyba nie pytałam jeszcze od czego lekarzem jesteś? - wiedziała, że leczy w szpitalu, ale nie poznała jeszcze szczegółów.

Chris Davies
ONKOLOG — CAIRNS HOSPITAL
38 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
36letni onkolog, szukający siebie w tym wszystkim, chciałby założyć rodzinę ale trzyma go wciąż przeszłość. starszy braciszek z rodziny Davies
To logiczne, że im dłużej się z kimś rozmawia to więcej się dowiaduje i bardziej się poznaje, to też zawsze coś - mieć wspólny temat do rozmowy czy wspólne zdanie na jakiś temat. Nawet taki prosty i zwykły jak rozmowa o jedzeniu, gustach kulinarnych i tym czego się nie lubi nie jada. Gdy zaczęła mówić, w sumie próbował wrócić myślami do tamtego dnia, ale albo był za bardzo zmęczony albo po prostu za wiele się wtedy działo, a on i dwunastogodzinny dyżur, to też daje w kość jakby nie spojrzeć.
- No właśnie mogło tak być, dodatkowo zmęczenie po kilku godzinach pracy i inne takie tam rzeczy razem mogły dać takie zaćmienie umysłu. - wyjaśnił pokrótce, jednak nie mówiąc za wiele że jej wpadnięcie też na to wpłynęło, że ogólnie jakiś ból odczuł. Ale to było nic, chwilowe i niezbyt poważne aby musieli to drążyć, a ona żeby musiała się martwić. Umówili się, że to by było na tyle, przeprosili się i mieli teraz tą kolacje, nie musiał się użalać i tłumaczyć co tam mu było przez ten jej "atak".
- No spokojnie, nie myśl tyle o tym, ja już i tak zapomniałem i w ogóle, to nie było nie wiadomo jaki atak na moją osobę. - zaśmiał się nawet aby jej pokazać, że to nic i nie muszą poruszać tematu, wiadomo jak ma znowu biegać to niech to robi w innym miejscu niż szpital i tyle. On tam wolał teraz zając się innymi tematami i innymi sprawami, jak na przykład tym aby zacząć jeść pyszne danie. Nawet jeśli nie było najzdrowsze i nie pasowało do pana doktora to co tam, takie luzne podejście i nieudawanie kogoś kim się nie jest, było chyba najlepszym pomysłem na to wszystko, całe spotkanie. Zainteresował się od razu jak tylko wspomniała kim jest, że to jedna straż jest miejscem jej pracy. Pokiwał głową z uznaniem, bo nie każda kobieta nadawała się na bycie strażakiem, policjantem, czy innym kims co ma trudny i ciężki zawód. Bez tutaj jakiś strasznych dyskryminacji ale czasami tak się przyjęło, że pewne rzeczy powinien robić facet a inne zaś kobieta. - Wiadomo, nie chciałem niż insynuować po prostu to niezwykłe dla mnie. A raczej bardzo ciekawe jak to wygląda z żeńskiej perspektywy i ogólnie. Ogólnie my ludzie zawsze żyjemy jakimiś stereotypami, szczególnie Ci starsi, że coś ktoś nie powinien robić albo jeszcze inne dyrdymały. Ja jednak jestem przekonany, że każdy ma swój Boski plan na siebie. - wzruszył ramionami, starając się aby zabrzmiało to dyplomatycznie i tak jakoś po środku, bo jeszcze ją obrazi i dopiero by było, kiepski atak ze strony pana Daviesa. Po za tym no jakby nie spojrzeć, potrafiła poza byciem strażakiem, być też po prostu seksowną kobietą.
- No tak, ja pytam a sam o sobie nic nie mówię. Także, no jestem lekarzem, ktoś powie od najgorszego co może być - rak. Onkologia. Staram się pomóc ludziom jak potrafię, ale czasami przypadki trafiają się beznadziejne i smutne zarazem, taka jednak jest praca. - weszli chyba na jeszcze gorzej przytłaczający i smutny temat, ale no trzeba i takie pokonać aby się poznać. Chris często musiał się spowiadać z tego co robi i też jakoś przywykł do tego, że to ciężki i specyficzny temat. Rak był wszędzie dookoła nas, jak by nie spojrzeć - a to ktoś z rodziny mógł go mieć, zachorować, czy znajomy albo sąsiad. Przez jego kabinet dziennie przewijało się kilkadziesiąt osób, jedni to stali pacjenci inni znowuż nowi.
- Pomijając te dziwne tematy, przejdźmy na coś innego. Pochodzisz stąd czy jesteś przybyłym? Bo ja mieszkam tutaj od urodzenia i wstyd się przyznać, nie wystawiłem nosa zbyt daleko po za Lorne Bay. Przydałoby się zwiedzić świat, może jakieś wakacje sobie zafundować w końcu. - stwierdził z uśmiechem na twarzy, sięgając po lampkę wina, którą chciał dokończyć. Nie spieszył się z piciem, jedynie gasił pragnienie, słonych frytek czy też panierki być może, które i tak trafiły w jego gusta, bo zajadał dalej śmiało, do póki nie zobaczył pewnie dna talerza.

Blake Hargrove
ambitny krab
nick
brak multikont
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
- Przy takim zderzeniu każdy by miał - odrzekła żartobliwie, mając nadzieję, że faktycznie na głowę to nie wpłynęło. Ogólnie wydawało się, że jest wszystko w porządku i właśnie stąd ten żart - bo nie podejrzewała aby na głowie się wypadek odniósł. Może i lepiej bo serio by się wtedy na powrót zmartwiła. Osobiście nie widziała też nic dziwnego w tym, że niezauważono jej częściowego umundurowania. Była szybka, działo się i ktoś przez nią kontuzji dostał. Rozumiała to aż za dobrze. Kiwnęła również głową na znak zgody by nie wracać do feralnego wypadku i dzięki temu również mogła się delektować swoim niewyszukanym posiłkiem... gdzie współczuła kobiecie siedzącej po drugiej stronie pomieszczenia, która jadła sałatką, najwyraźniej po to by zrobić wrażenie na swym towarzyszu. Choć jak już to osobiście wolała aby po prostu to lubiła, no ale... jednak Blake była świadkiem opcji pierwszej o wiele częściej.
- Nie martw się. Nie wyglądasz ta staro - taki mały żarcik, więc się uśmiechnęła. Tak, wiedziała, że nie o to mu chodziło. A z drugiej strony w zasadzie o wiek go nie pytała. No, ale raczej nie wydawał się stary - czyt. po pięćdziesiątce. - Rozumiem. Pracuję tam od jakiegoś roku. Po szkole kształciłam się w zarządzaniu i dopiero po tym uznałam, że jednak to nie to. Wtedy wybrałam się na szkolenie dla straży pożarnej. To tak w skrócie by nie zanudzić - było jeszcze kilka innych czynników i kumpel ze szkoły miał w tym swój udział, no ale koniec końców właśnie tak to było. Trochę widziała kontrast, że mogła być np. księgową, a została kimś zupełnie innym, ale nie żałowała tego - wprost przeciwnie. Lubiła swoją pracę i nie zamieniłaby jej na żadną inną.
- Domyślam się, że zazwyczaj trafiasz na kobiety, które wolą mówić o sobie. Ale ja też lubię wiedzieć co nieco o drugiej stronie - skomentowała z ciepłym uśmiechem. Zdarzało się, że dużo mówiła, acz... w sumie chyba była jednak z tych co woleli słuchać. Nie znaczyło to, że się otwierać nie próbowała, ale różnie bywało. Miała nadzieję, że najgorzej jej nie szło obecnie. - Nie powiem, że nie... Przytłaczające musisz mieć dni w takiej pracy - spoważniała i zmartwiła się. Przyglądanie się tak często ludziom, który przytrafia się coś tak okropnego musi być przytłaczające. Odruchowo dłoń wyciągnęła by wspierająco położyć rękę na dłoni Chrisa. - Jestem pewna, że doceniają lekarzy, którzy dają z siebie wszystko - bo chciała wierzyć, że większość lekarzy właśnie taka jest. Tym bardziej w tej dziedzinie, gdzie wsparcie jest potrzebne. Przy tym też zabrała rękę bo zorientowała się, że nie wypada.
- Również mieszkam tutaj od urodzenia. Aż tak nie podróżowałam. Jedynie na dłużej może na studia, ale po nich wróciłam tutaj - specjalnie nie użyła słowa "do domu" bo do domu rodzinnego nigdy nie chciała wracać. - W takim razie pan doktor musi wziąć urlop i skorzystać z wakacji. Masz jakieś szczególne miejsce, do którego chcesz się wybrać? - prace służb ratowniczych nigdy nie były lekkie, ale musieli brać urlopy by przetrwać. Dlatego postanowiła, że go spróbuje zachęcić. Wolne zawsze dobrze działa na umysł.

Chris Davies
ONKOLOG — CAIRNS HOSPITAL
38 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
36letni onkolog, szukający siebie w tym wszystkim, chciałby założyć rodzinę ale trzyma go wciąż przeszłość. starszy braciszek z rodziny Davies
- To dobrze, że nie jestem też stary. - parsknął śmiechem, bo jednak no czasami jeśli o wiek chodzi to kobiety mają łatwiej do zakamuflowania liczby, jakiś makijaż czy strój i już wygląda lepiej i młodziej. On jednak wyglądał normalnie, ona też - byli po prostu już dorosłymi po trzydziestce i ciul.
- No to niezle, szybka zmiana branży i wyszło, że straż. No ciekawe. - chętnie by poznał genezę tego wydarzenia, nawet jeśli nie było to arcy ciekawe, ale co tam. On sam nie miał jakiejś historii życia, po prostu poświęcił się i siedział przy książkach aby zostać lekarzem, pewnie co nieco tracąc z nastoletniego życia i potem studenckiego, no ale potrzeba takich wyrzeczeń by pomagać ludziom na różny sposób.
Zajął się swoim jedzeniem i chętnie się delektował tym daniem, jakby było nie wiadomo jak wykwitnę, a tak na prawdę to było takie proste i banalne. Ale takim też człowiekiem był sam Chris więc po co tu udawać kogoś czy stwarzać kreację pseudo snoba pana doktora, który no jest jeszcze wyniosły w tym.
- Lubię słuchać, nie powiem. Zawsze wydaje mi się, że ktoś ma ciekawsze życie niż moje, stąd tak a nie inaczej. - odpowiedział wzruszając przy tym ramionami. Nie był na tyle skomplikowany, wręcz można by uznać, że nawet nudny z niego koleś. Potrafił kiedyś być, może bardziej zabawnym i rozrywkowym ale z wiekiem trochę zardzewiał, może to przez fakt że kobiety z którymi wiązał swoje życie, puściły go kantem, jedna po drugiej. - Nie powiem, nie jest to najlepszy zawód świata, jeśli chodzi o wykonywanie pracy ale masz to poczucie pomocy, że chcesz uratować drugiego człowieka. Zgaduje, że mamy podobnie w tej kwestii - oba nasze zawody potrafią być szczerze docenione. - jasne, że się uśmiechnął i nawet mu się miło zrobiło gdy poczuł ciepło jej dloni. Miał jej powiedzieć, żeby jej nie zabierała ale to jeszcze im nie ucieknie a dopiero się poznawali i takie czy inne gesty mogą się pojawiać śmiało częściej. Chodz oczywiście Chris musiał wybadać najpierw sytuację, czy panienka Blake nie ma czasami jakiegoś męża czy byłego.
- Ohh, no to niezle. W koncu na siebie wpadliśmy można by rzecz. - no miło było, że prędzej czy później na siebie wpadli. Davies niby mieszkał tutaj całe życie i miał rodzeństwo, ale gdzieś Ci wszyscy znajomi jego gdzieś się rozjechali jak nie po kraju to po świecie i mało miał zaufanych osób wokół siebie. Każda nowo poznana osoba, uznawana przez niego była jako skarb który trzeba dobrze pilnować i od czasu do czasu pielęgnować.
- No właśnie mogę wziać wolne, ale co to wakacje samemu? Niestety nie mam z kim się na nie wybrać. A w głowie mam albo Hiszpanię albo coś w stylu Hawaje, Zanzibar może. Gdzieś dalej i gdzieś w ładnym kierunku. Ale no właśnie, szukam ekipy na wyjazd, ewentualnie kogoś do pary. - czy jej coś proponował? Może, ale czy to nie było też ciut za wcześnie na takie akcje? Trochę może i tak, bo dopiero co się poznali i widzieli się z drugi raz w życiu, ale też nikt nie mówił że ten wyjazd miał już teraz się odbyć, wręcz przeciwnie - był przekonany że mogą się trochę jeszcze po spotykać i potem nad tym pomyśleć. A nóż znajdą więcej osób chętnych też, bo Chris w domyśle (niestety) miał troszkę tego rodzeństwa i jakby każde z nich kogoś wzięło do pary, to mieliby niezłą grupkę, wręcz taką wycieczkową.

Blake Hargrove
ambitny krab
nick
brak multikont
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
Co prawda do trzydziestki jej niedaleko, ale jeszcze "po" nie była, więc takie określenia przyjęłaby jak większość kobiet - dosyć źle i krytycznie. W takich chwilach należy się cieszyć, że czytanie w myślach bywa tylko w opowieściach. Z drugiej strony Blake starała się być zawsze rozsądna i nie wyolbrzymiała takich spraw, no ale różne dni bywały.
- Taa. Powiedzmy, że to też zasługa kolegi, który w szkole ciągle trajkotał o tym jak to strażakiem chce zostać - takie mały wpływ na nią miał, ale widać dopiero po latach czego sama by nie przewidziała. Na szczęście znajomy marzenie spełnił i teraz razem pracowali - ku zdziwieniu obojga. Nie żałowała jednak, iż "kariera" tak się potoczyła bo przynajmniej dotarła do tego co robić lubiła, a o czym jeszcze w szkole pojęcia nie miała.
- Każdy posiada jakieś ciekawe anegdotki z życia nawet jeśli uważa, że są nudnawe. Ja też nie uważam się za rozrywkową osobę co zawsze w weekend skacze sobie ze spadochronem - bo i tak nie było. Szczegół, że parę lat temu robiła wiele głupstw, ale była to ta strona jej życia, o której nie lubiła rozmawiać. Mało kto o niej wiedział i na pierwszej kolacji nie miała zamiaru o tym opowiadać. Choć pewno uznano by to za "ciekawe". Może kiedyś. - Zdecydowanie się zgadzamy w tej kwestii - bardzo dobrze potrafiła zrozumieć o czym mowa z ratowaniem życia. Działali w innych warunkach, ale robili co mogli aby pomóc innym. Powiedziałoby się, że taka praca, ale "taką pracę" ludzie powinni mieć z powołania i pomagać także po ustalonych godzinach. Nie żeby siedzieć 24godziny w pracy. Po prostu nie ignorować kogoś kto pomocy potrzebuje w dniu codziennym.
- Wielkie plany widzę. Ale to dobrze. Jak się ciągle pracuje to im większe plany na ewentualny urlop tym lepiej - przyznała z uśmiechem bo jednak jej wolne ograniczało się do tego samego kontynentu na tą chwilę. No, ale nie powie, że miło tak sobie pomyśleć o innych miejscach na świecie. Naturalnie z góry odrzuciła, że to jakaś propozycja bo jednak ich drugie spotkanie. Straszne, że cztery lata temu to już by się pakować zaczęła... No, ale mniejsza. Serio chciała aby Chris miał to wolne i dużą wycieczkę. Należało mu się bardzo. Tak jak i dłuższe spotkanie bo niestety kiedy już prawie jeść kończyli, dostała telefon, przez który musiała do pracy wrócić. Przy tym powtórzyła się scena z przeprosinami. Naprawdę przykro jej było wcześniej kończyć, ale też była pewna, że i Chris miał w swoim życiu takie chwile, że musiał nagle wyjść. Co nie przeszkodziło jej w przeprosinach kolejnych i zapewnieniu, że dobrze się bawiła i żałuje, że wyjść musi. A i z samochodu wysłała smsa z przeprosinami... Przy okazji przypominając, że numer ma.

zt x2 <3
Chris Davies
ODPOWIEDZ