antykwariusz — basara
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Sprzedaje stare książki, wychowuje samotnie sześcioletniego urwisa i w końcu też postawiła na siebie, dając szansę relacji z Vinniem.

Ostatnia rzecz, której przeciętna matka spodziewa się na spożywczych zakupach? Własne dziecko, które za skrawek marynarki ciągnie za sobą mężczyznę wyglądającego na pilota. Widok ten w pierwszym odruchu wywołuje szok, który wówczas dość wyraźnie wymalował się na twarzy Nevy. Nie obyło się także bez pouczenia, którym potraktowała swojego pięcioletniego synka. Aby było jasne, Ebenhart od dłuższego czasu wbijała mu do głowy, iż o rozmowach z obcymi powinien zapomnieć, bo w jego wieku mogło okazać się to niebezpieczne. Jak widać Lindsay, który na ogół był dość rozsądnym dzieckiem, tym razem nie zwalczył w sobie pokusy poznania kogoś, kto obok policjantów, strażaków i żołnierzy mógł stać się dla niego prawdziwą inspiracją. Mógł okazać się również idealnym materiałem na randkę dla jego mamy, z czym chłopiec nie omieszkał się z nimi podzielić, zapewniając tym samym Nevie kolejny powód do tego, aby miała ochotę zapaść się pod ziemię. Bo owszem, wstydziła się nie tylko tego, że jej niesforne dziecko zaczepiało obcych w alejce z makaronem, ale także kłopotliwy wydawał jej się fakt, że Lindsay najwyraźniej uznał, iż jego matce przyda się odrobina rozrywki. Nie były to wymarzone okoliczności, aby poznawać kogokolwiek, a już na pewno nie kogoś, kto po chwili rozmowy okazał się miły, zabawny i dość czarujący. To w połączeniu z przystojną twarzą i mundurem sprawiło, że Neva ugięła się pod namowami synka, więc dzisiejszy wieczór spędzić miała na kolacji z mężczyzną poznanym kilka dni wcześniej.
Neva, jak to Neva, potwornie stresowała się tym wyjściem. Już w trakcie przygotowań zdołała zawahać się dziesięć razy, kilkakrotnie sięgając nawet po telefon z zamiarem wycofania się, od czego ostatecznie odwiodła ją koleżanka, która dzisiejszego wieczora miała zająć się jej synem. Wbiła jej do głowy, że zasługiwała na trochę czasu dla siebie, dobrą zabawę, a także uwagę ze strony drugiej osoby, co rzekomo dzisiaj miała dostać. Właśnie dlatego dokończyła swoje przygotowania, a później, z małym poślizgiem wsiadła w taksówkę i dojechała na miejsce spotkania. Do restauracji gnała w takim pośpiechu, że jeden z butów zdołał spaść jej przed samym wejściem, na skutek czego Neva przeklęła kamienny chodnik, a chwilę później przekroczyła próg restauracji odrobinę zestresowana swoim spóźnieniem. Chyba nawet na tyle, iż nie od razu namierzyła Alexandra, ale może to było zasługą tego, że dziś nie miał na sobie tego samego stroju? Cokolwiek było przyczyną, Neva odetchnęła z ulgą, kiedy dostrzegła go przy jednym ze stolików i dotarło do niej, że nie spóźniła się na tyle, aby on zechciał opuścić knajpkę. - Alex? Cześć - przywitała się, a później zajęła miejsce naprzeciw niego. - Przepraszam. Lindsay nie chciał wypuścić mnie z domu dopóki nie obiecam, że poproszę cię, żebyś dał mu kiedyś posterować samolotem - wyznała, przy okazji posyłając mu wymowne spojrzenie. Miał okazję poznać jej syna, zatem powinien wiedzieć, o co jej chodziło. Ta mała gaduła rzadko kiedy zamykała usta, a w dodatku była na tyle cwana, że potrafiła wymusić na ludziach wszystko.

Alexander Goodnight
Ebenhartowie
Magda
27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
outfit


Słońce zbliżało się do linii horyzontu. Nie świeciło już tak mocno, jak w ciągu dnia, gdzie było momentami wręcz nie do wytrzymania, za to obejmowało swymi ramionami, jakby większą połać ziemi. Ulice miasteczka tonęły w malowniczej grze cieni, a on sam bardzo lubił tę porę dnia. Było w niej coś magicznego, jakby ukazywała ukryte piękno w świecie, w którym na co dzień żyli. Dotychczas złota tarcza, zaczerwieniła się i powoli chowała się po drugiej stronie globu, jakby namacalnie pragnęła udowodnić, że ziemia była okrągła, chociaż w XXI wieku, przecież każdy o tym wiedział, prawda? Promienisty krąg liznął swym językiem ostatni raz dachów i wierzchołków drzew miasteczka, nim na dobre skrył się w toni oceanu, ustępując miejsca srebrnemu globowi. Ten moment przejścia był zawsze fascynujący, jak w zegarku uzupełniali się wzajem i wyznaczali rytm dobowy; słońce i księżyc. Już przed wiekami ludzie wykorzystywali ów naturalny zegar w rolnictwie, kulturze i życiu codziennym. A niezliczone ilości mitów i legend, jakie urosły wokół jednego i drugiego, otaczały ich niemal mistyczną aurą tajemniczości. I nawet loty w kosmos, pierwszy spacer po księżycu, i świadomość, iż wyciągnęło się, rękę ku nieprzebytej ciemności nie odwodziła od tych pogańskich i zakorzenionych w naturze marzyciela myśli. Upatrując się, czegoś więcej w otaczającym go świecie.
Postać ciemnowłosej matki rozgadanego chłopca ze sklepu utkwiła w pamięci na długie godziny, ba dni! I chociaż między pracą a spaniem, miał niewiele czasu na relaks i jakąkolwiek większą aktywność, to słowa przybierające kształt zaproszenia na randkę same wyszły z jego ust. Na pierwszy rzut oka, kobieta wyglądała na taką, która od lat wielu jest w szczęśliwym związku i stąd początkowa blokada oraz niepewność, takie jak ona, zawsze były zajęte, to była jego pierwsza myśl, gdy spojrzał nieco śmielej w sarnie oczy, dopiero później zrozumiał, iż los poniekąd uśmiecha się, do niego serwując mu niemal na talerzu idealną okazję, ku temu, aby spróbował swych sił. Nigdy nie należał do klasycznych w swym jakże pewnym, a może nawet, zbyt pewnym mniemaniu „podrywaczy” czuł, że gdyby ta zwęszyła takiego, to najgrzeczniej, jak tylko potrafiła, odmówiłaby spotkania. Tak podejrzewał, acz mógł się mylić. Znajomość kobiecej natury nie była jego mocną stroną i gdyby ktoś przeprowadził test, prawdopodobnie oblałby z kretesem. W sukurs pospieszył jednak rezolutny chłopiec, który wykazał się przebiegłością i sprytem, oraz zmysłem taktycznym, wiedząc jak zaatakować i obejść zarazem matczyne zasieki i mury, by trafić w czułe miejsce i skruszyć pancerz, jakim ta się otaczała. Był mu wdzięczny i zapamięta niesioną pomoc, na długo, być może nadarzy się sposobność, aby odpowiednio podziękować.
Siedząc, przy stoliku w głębi sali spoglądał pogrążony w myślach na morze. Białe bałwany uderzały o złote brzegi plaży, a woda, aż kusiła, by do niej wejść, by wyswobodzić się, z ubrań zdzierając je i zanurzyć się w przyjemnie chłodnej toni morza. Z tej zadumy wyrwał go kobiecy, miękki i niezwykle delikatny głos. Podniósł, wzrok spodziewając się, iż zobaczy kelnerkę, lecz to była ona, uśmiech, tak szczery w swym wyrazie zaskoczenia i szczęścia wypłynął na młodzieńcze lico, że wyglądało, jakby samą swą osobą sprawiła mu niemałą przyjemność. Wstał bez słowa, czekając, aż usiądzie, i dopiero wówczas ponownie usiadł.
Witaj, bardzo ładnie wyglądasz – przywitał się, i stwierdził fakt, a czekoladowe oczy nie błądziły, po atrakcyjnej sylwetce kobiety, lecz skupione wyłącznie na jej twarzy, mierzyły ją ciepłym spojrzeniem. – Nic się nie stało. – Zapewnił partnerkę szybko, a wspomnienie o dziecięcej prośbie sprawiło, że iskierki w oczach zatańczyły. – Wszystko da się załatwić – posłał w stronę ciemnowłosej cwany uśmiech i powitał kelnerkę, która podała karty. Rzut oka wystarczył, aby zdecydował się, na co ma ochotę, a ze swoim obyciem w kulinarnym świecie, miał świadomość, iż mógłby wprawić w kompleks niejednego „szefa” kuchni. – Jak ci minął dzień? Miałaś jakieś atrakcje, czy raczej nudny? – Zagadnął, skupiony pozornie, na trzymanej w smukłych, kobiecych dłoniach karcie menu. Chciał pozwolić jej skupić się na wyborze, a jednocześnie zapytać, o taki drobiazg, jakim było streszczenie dnia. Pozornie błahe, lecz jakże cenne na początkowych etapach znajomości pytanie, a i w dojrzałej relacji, te pytania odgrywały dużą rolę, świadczyły, chociażby o zainteresowaniu drugą osobą i pragnieniu, aby ta mogła wyrzucić z siebie te dobre, jak i złe emocje.

Neva Ebenhart
sumienny żółwik
Alex
antykwariusz — basara
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Sprzedaje stare książki, wychowuje samotnie sześcioletniego urwisa i w końcu też postawiła na siebie, dając szansę relacji z Vinniem.
Kiedy przed laty myślała o sobie w roli matki, nigdy nie była w tej wizji sama. Obok zawsze był ktoś jeszcze, ktoś, kto pomógłby jej dźwigać na barkach trudy rodzicielstwa, ale przede wszystkim ktoś, z kim mogłaby dzielić szczęście. Życie ma jednak to do siebie, że z ludzkich planów kpi z zadziwiającą przyjemnością. Wszystko wywraca do góry nogami, wykorzystując jeden, pozornie niewinny błąd. Właśnie tak wyglądała historia Nevy, która przed sześcioma laty zmuszona była zapomnieć o swojej bajce. Kiedy test ciążowy pokazał dwie kreski, wszelkie randki zeszły na dalszy plan, a ona poświęciła się przede wszystkim temu maleństwu, które początkowo rozkwitało w jej organizmie, aby kilka miesięcy później rozświetlić jej świat. Bo owszem, chociaż mały Lindsay był owocem wpadki, w dodatku takiej wpadki, która wychodząc na jaw mogła zniszczyć najcenniejszą dla niej przyjaźń, prędko stał się oczkiem w głowie matki. Teraz już nie umiała wyobrazić sobie swojego życia inaczej, nie potrafiła dostrzec w swojej wizji tego, aby był przy niej ktoś jeszcze, a przynajmniej nie osoba, która współdzieliłaby to wszystko z nią. Mogła liczyć wyłącznie na wsparcie swojej rodziny, ale za to akurat odpowiadała sama, bowiem kiedy tylko pojawiała się możliwość wyjścia z kimś na prawdziwą randkę, Neva od razu przed tym uciekała. Rękoma i nogami zapierała się, ponieważ była zdania, że ewentualny związek mógłby sporo kosztować jej syna. I owszem, gdyby nie była ostrożna, jej dziecko rzeczywiście mogłoby na tym ucierpieć, ale prawda była taka, że w dużej mierze Ebenhart po prostu bała się tego, że nie sprosta wyzwaniu. Obawiała się, że nie okaże się wystarczająco dobra.
A jednak była tu. Dotarła na miejsce spotkania, choć oczywiście bez potknięć się nie obyło. Podobnie zresztą jak bez wątpliwości, które szargały nią jeszcze pół godziny temu. Powiedziała sobie jednak, że też zasługiwała na odrobinę zabawy, a także danie sobie szansy na to, aby w końcu znaleźć szczęście. Randka z Alexandrem wcale nie musiała jej tego przynieść, ale o tym dopiero miała się przekonać. Żeby to rozgryźć, potrzebowała najpierw dać temu prawdziwą szansę. - Dziękuję - odparła, a na jej policzkach momentalnie pojawił się rumieniec. Nie był on jednak związany z komplementem, ponieważ te przyjmować potrafiła. Był on natomiast skutkiem jego zachowania, które właśnie w tej chwili uświadomiło jej, że miała do czynienia z dżentelmenem. W dzisiejszych czasach nie było to wcale tak powszechnie spotykane. - Tylko jemu tego nie mów, proszę - odpowiedziała, a jej mina dość wymownie sugerowała, że gdyby tylko jej syn usłyszał takową obietnicę, sama nie miałaby z nim zbyt łatwo. Dzieci w jego wieku mają bowiem to do siebie, że kiedy już jakaś myśl zakorzeni się w ich głowie, skłonne są zrobić wszystko, aby jakoś ją zrealizować. Innymi słowy, gdyby tylko synek Nevy usłyszał o możliwości sterowania samolotem, przez kilka kolejnych dni ona nie słyszałaby nic innego, niż kolejne prośby i uzasadnienia, dla których ten pomysł wydawał się mu tak wspaniały. - Można powiedzieć, że przeżyłam dzisiaj drobną przygodę. Nie wiem czy wcześniej ci o tym wspominałam, ale prowadzę antykwariat. Na początku zajmował się nim mój dziadek i w zasadzie odkąd go urządził, niczego tam nie zmienialiśmy. Dzisiaj zawaliła się jedna z szafek… Tak, sama z siebie. Po prostu w pewnym momencie pękła, a książki posypały się na dół. Mam więc za sobą całą masę segregowania literatury faktu, więc jeśli jesteś fanem, mogę teraz z pamięci powiedzieć ci w którym rzędzie i na którym miejscu znajdziesz dany tytuł - wytrajkotała, dopiero chwilę później zdając sobie sprawę z tego, że raczej nie była to umiejętność, którą mogła zabłysnąć na pierwszej randce. A może jednak mogła? - Dlatego powiedz, proszę, że chociaż ty miałeś dzisiaj trochę lepiej - zerknęła na niego pytająco, a dopiero później wróciła spojrzeniem do karty menu. W przeciwieństwie do Alexandra nie podjęła jeszcze decyzji, co mogło mieć coś wspólnego z faktem, że nazwy tutejszych potraw brzmiały tak obco, iż Neva nie umiała wyobrazić sobie większości z nich.


Alexander Goodnight
Ebenhartowie
Magda
27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
Uroczy rumieniec, co zawitał na twarzy kobiety tak nieoczekiwanie i spontanicznie, na kilka chwil sprawił, że czekoladowe spojrzenie pilota zawiesiło się, tylko na niej, jakby zapominając o całej tej otoczce restauracyjnej. Jedynie cicha muzyka lecąca w tle przebijała się, ponad wszystko inne dając podkład pod słowa, którymi go częstowała. Pochłonięty zupełnie pilnie słuchał tego, co miała mu do powiedzenia, uśmiechając się jedynie od czasu, do czasu, delikatnie.
Dobrze, może kiedyś będzie okazja, aby zrobić mu niespodziankę – zawyrokował, stawiając ją optymalnej pozycji, niczego nie obiecując, ale i nie rozwiewając jakiejkolwiek nadziei na przyszłe spotkanie, bo dlaczego nie? Kobieta była miła i sympatyczna, a im dłużej z nią przebywał, tym bardziej wydawała mu się wartościowa. Ponadto sam fakt wyrazu troski i zaangażowania, a zapewne i wielkiego poświęcenia względem swojej pociechy, był wzruszający. I chociaż, on sam nigdy nie myślał, o posiadaniu dzieci, lub nawet dziecka, to miał świadomość, że nie nadaje się do takiej roli, tak odpowiedzialnej, jaką jest kształtowanie i wskazywanie drogi życiowej, bycie wzorem i autorytetem dla kogoś, kto zapatrzony jest w ciebie, jak w obrazek. To była ciężka praca. Po sposobie bycia tym jak rozmawiała z synem, dostrzegał, że sprawdzała się w roli matki, jak mało kto. Wprawdzie, był to wniosek wysnuty, bardzo pochopnie, acz wydawał mu się, on niezwykle trafny, co do jej osoby. Bądź co bądź znał się trochę na ludziach i ich naturze. Był całkiem wprawnym obserwatorem i szybko łapał wiele szczegółów, które umykają innym.
Cieszę się, że nic ci się nie stało, cóż nadmiar wiedzy, chyba źle wpływa na drewno. – Uśmiechnął się, życzliwie. – Będę miał to w pamięci. I mówiąc uczciwie, lubię książki oraz stare przedmioty, muszę kiedyś cię odwiedzić w pracy. – Dodał po chwili, był ciekawy, tego miejsca i chociaż miał cichą nadzieję, że żadna półka z książkami nie zwali mu się na głowę, to jednak oberwanie jakimś mądrym, a ciężkim tomiszczem może wpłynęłoby pożytecznie na jego życie, oby tylko go gwałtownie nie ukróciło.
Mówiąc absolutnie szczerze, to moje dni są albo bardzo ciekawe, albo bardzo nudne. – Lekkie zakłopotanie wypłynęło na jego twarz. – Dziś jednak było bardzo przyziemnie i chyba najciekawszym i najjaśniejszym punktem dnia, jest to spotkanie – nie przepadał, nigdy za spontanicznymi randkami, nie był typem człowieka stworzonego do randek, a raczej randkowania. Spotkania z kimś, z kim się spotykał, były i owszem normą, ale, to nieoczekiwane spotkanie w sklepie i konsekwencje rozmowy, która doprowadziła ich do tego miejsca, były nowością w jego życiu i powiewem spontanicznej decyzji, być może z wiekiem przestał się tyle wahać i analizować, a zaczął działać. To było na rękę, bo poznawał ciekawych ludzi i miło spędzał czas.
Czy zdecydowałaś się już na coś? – Zapytał, bawiąc się w dłoniach kartą dań i spojrzał wyczekująco na kobietę. – Słyszałem, że serwują tu świetne dania z owoców morza i właśnie na nich skupię swą uwagę dzisiejszego wieczoru – nie ponaglał jej z dokonaniem wyboru, a jednocześnie, chciał przedstawić się, jako ktoś, kto jako tako orientuje się w kuchniach świata i może doradzić, co do wyboru.

Neva Ebenhart
sumienny żółwik
Alex
antykwariusz — basara
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Sprzedaje stare książki, wychowuje samotnie sześcioletniego urwisa i w końcu też postawiła na siebie, dając szansę relacji z Vinniem.
Uśmiechnęła się nieznacznie, kiedy jej uszu dobiegło to stwierdzenie. Neva była koszmarnym materiałem na randkę, a przynajmniej w takim przekonaniu utwierdzała się skutecznie w ciągu ostatnich tygodni. Ilekroć próbowała, wychodziła na tym strasznie, co mogła tłumaczyć sobie brakiem wprawy, ale chyba nie w tym rzecz. Ona po prostu nie nadawała się do tego typu relacji, funkcjonując w nich dość pokracznie. O wiele lepiej wyglądało to w aspekcie rodzicielstwa, w którym spełniała się, choć sama nigdy go nie planowała. Jej syn był owocem wpadki, błędu młodości, z którym nie kryła się, ponieważ uważała tego malca raczej za powód do dumy, niżeli do wstydu. Zdawała sobie sprawę z tego, że sposób, w który dorobiła się dziecka, nie był wymarzony, ale jej zdaniem było to najlepsze, co w życiu ją spotkało. Podjęła przy tym trochę więcej niewłaściwych decyzji, włącznie z tą, która tyczyła się zachowania tego sekretu przed ojcem chłopca, choć ten cały czas obecny był w jego życiu. Nie była więc aż tak dobrą matką, na jaką wyglądała, ba, w ostatecznym rozrachunku wypadała chyba koszmarnie, skoro na własnych barkach dźwigała taką tajemnicę, ale czy odrobinę nie usprawiedliwiało jej to, że robiła to wszystko z myślą o własnym dziecku? To dla niego chciała jak najlepiej i to właśnie Lindsay był jej pierwszą myślą, kiedy podejmowała jakąś decyzję. Właśnie dlatego tak długo wzbraniała się przed relacjami z mężczyznami, nie chcąc wprowadzać do życia chłopca kogoś, kto po pewnym czasie mógłby z niego zniknąć. Szkoda tylko, że jej syn najwyraźniej uważał inaczej i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, samodzielnie umawiając ją na randkę. Nie mogła jednak powiedzieć, aby tego żałowała, ponieważ do tej pory czuła się w towarzystwie Alexa naprawdę dobrze. I miała nadzieję, że to prędko nie ulegnie zmianie. - Zapraszam. W ciągu dnia nie przewija się tam zbyt wielu klientów, więc może nawet będę miała okazję zaproponować ci kawę. Pośród całego tego bałaganu smakuje naprawdę dobrze - zażartowała, choć musiała przyznać, że często spędzała w ten sposób kilka godzin pracy. Poza nią miała bowiem niewiele czasu na to, aby spotkać się ze znajomymi, bo większość jej wolnych chwil pochłaniał syn. W antykwariacie mogła się jednak od tego oderwać, a dzięki temu, że nie było to miejsce często odwiedzane przez klientów, miała okazję oddać się rozmowie z tym, kto akurat ją odwiedził. Jej koleżanki często korzystały z tego przywileju.
Kiedy ich spotkanie nazwał najjaśniejszym punktem dnia, jej uśmiech wyraźnie się poszerzył. Nigdy nie była łasa na komplementy i nie do końca też potrafiła je przyjmować, ponieważ jej samoocena nie była szalenie wysoka. Będąc zupełnie szczerą musiałaby przyznać, że miała z nią drobny problem, dlatego nie była przyzwyczajona do podobnych słów, a jednak musiała przyznać, że udało mu się sprawić jej przyjemność. - Okej, zdradzę ci coś w tajemnicy - odezwała się, a później nachyliła się lekko nad stolikiem i kiedy kontynuowała, ściszyła głos do szeptu. - W życiu nie jadłam nic bardziej wyszukanego niż krewetki. Zawsze brakowało mi odwagi, żeby się na to zdecydować - wyznała, a później poprawiła się na swoim miejscu i zerknęła na mężczyznę z uśmiechem. Jeśli chciał jej doradzić – śmiało, może w końcu sięgnęłaby po coś, co intrygowało ją, ale do tej pory się tego obawiała. Neva bowiem była jedną z tych osób, które do wszystkiego podchodziły ostrożnie i czasami wolały po prostu trzymać się tego, co sprawdzone.

zt.

Alexander Goodnight
Ebenhartowie
Magda
ODPOWIEDZ