lorne bay — lorne bay
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause there we are again in the middle of the night
We're dancing 'round the kitchen in the refrigerator light
Tego dnia jak na złość doskwierał mu jet lag, którego próbował się wyzbyć intensywną świeżo mieloną arabicą i wizytą w ulubionej siłowni. Niestety zwieńczeniem tych bezowocnych działań była kilkugodzinna przedpołudniowa drzemka, z której to przyszło mu się wybudzić w stanie gorszym niż przed wymuszonym okolicznościami letargiem. W swym skołowaniu zlekceważył dźwięk wiadomości przychodzącej na smartfona, który najpewniej dogorywał gdzieś w kieszeni płaszcza, oczekując, choć kilku sekund w towarzystwie wysłużonej ładowarki z oklejonym srebrną taśmą kablem. Od dobrych kilku miesięcy nie miał głowy, by to wymienić. Otaczające go przedmioty traktował naprzemiennie z ogromną czułością oraz totalnym brakiem szacunku. Wybiórczy sentymentalista.
Minuty łączyły się w kwadranse, by wpół do piątej bezkresną ciszę domostwa Winfielda, mógł przeszyć sygnał przychodzącego połączenia. Mężczyzna żachnął się, po czym z nieskrywanym niezadowoleniem ruszył z wolna w stronę telefonu. Nie miał ochoty na rozmowy. Był bezkreśnie znudzony, a rozdrażnienie spowodowane nieoczekiwanym połączeniem, potęgowały tylko odgłosy ekipy remontowej pracującej od bladego świtu, po przeciwnej stronie ulicy. Irytacja szybko przerodziła się jednak w zdumienie, gdy na wyświetlaczu sześciocalowego wyświetlacza pojawiły się dobrze znane mu personalia. Zbyt dobrze znane, zdecydowanie. Leonie Turner.
Propozycja, a raczej zalecenie spotkania było ostatnim, czego mógł się po niej spodziewać. A nie chciał spodziewać się niczego. Od dobrych pięciu lat, nie chciał o niej myśleć ani słyszeć. Ruszyła do przodu, wyszła za mąż. A w tym całym tragikomicznym mariażu zdecydowanie nie było miejsca na przyjaciela z dawnych lat. Bo tym właśnie dla niej niegdyś był, prawda?
Coś jednak podpowiadało mu, że powinien się zgodzić. Może to zwykła ciekawość? Może znudzenie? Nie zaprzątał sobie zbyt długo głowy umotywowaniem swych działań. Nie chciał roztrząsać tej sprawy, nie chciał nadawać jej znaczenia, większego niż jego zdaniem powinien. Punkt ósma wieczorem stał po prostu w miejscu dobrze im znanym. Miejscu, które niejednokrotnie odwiedzali przed laty. Nie było to już ich miejsce, ale do odbycia tej rozmowy bezsprzecznie się nadawało.
-Chciałaś rozmawiać.- stwierdził sucho, wybijając spojrzenie w uderzające o brzeg fale. Stała kilka kroków od niego, ale nie chciał wbijać w nią spojrzenia. Po co komplikować coś, co samo w sobie nie należy do najprostszych?

leonie turner
ambitny krab
e.
projektantka mody, exmodelka — lorne bay
36 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Here we stand - worlds apart, hearts broken in two. Sleepless nights, losing ground, I'm reaching for you... Feelin' that it's gone, can't change your mind. If we can't go on to survive the tide love divides.
Głównym problemem tej relacji jest to, że dla Leonie Turner niejaki Philips Winfield nigdy nie był tak naprawdę tylko przyjacielem. A to komplikowało sporo. Szczególnie, gdy nie chciało się przyznać przed samym sobą jaka jest prawda. Ale czy to takie proste, kiedy młodzieńcze hormony szaleją w twoim wnętrzu? Albo w momencie, gdy żyjecie na dwóch różnych półkulach, macie zupełnie inne zmartwienia dnia codziennego... A u boku zawsze jest ktoś inny, kto też potrzebuje uwagi.. Nie, nie jest łatwo. Skomplikowanie. Zdecydowanie to lepiej określa w skrócie całą specyfikę znajomości, w której tak dużo niewypowiedzianych słów, niepodjętych działań, zmarnowanych, ulotnych chwil... Tak więc NIC miało być lepsze niż MOŻE. Wyszło jak zawsze. Turner utknęła w potrzasku i wcale nie chciała wykonywać tego telefonu po takim czasie... Wiedziała jednak, że to nie byłoby fair. Zwlekała i tak za długo. Nie planowała rozmowy. Wybrała numer, przekonana o tym, że jest aktualny. Pierwsze zaskoczenie to głos Philipsa w słuchawce. Drugim była zgoda mężczyzny na spotkanie. A trzecim to, że zdobyła się na już tak wiele. Nie mogła więc w czwartym kroku się wycofać.
W umówionym miejscu blondynka pojawiła się o wiele wcześniej. Próbowała ułożyć w głowie całe to spotkanie, zaplanować je jak najlepiej, ale tak to już jest z tymi trudnymi rozmowami, że nigdy, ale to nigdy nie jest się w stanie odpowiednio do nich przygotować. A już na pewno nie można rozpisać dla nich żadnego scenariusza.
Zaskoczył ją. Oschłością po takim czasie. Unikaniem choćby szansy na zetknięcie się ich spojrzeń. Obojętnością. Oraz tym jak bardzo konkretny był. Od razu do sedna. Byle szybciej mieć to z głowy. Odhaczone. Och, gdyby to było tak proste...
-Tak, chciałam - powiedziała cicho, przestępując z nogi na nogę. Dystans zbudowany między nimi przez lata milczenia dziwnie bolał, co zaskoczyło samą Leonie. Chciała zrobić krok w tył. Ale to nie był na to czas. Dlatego powiedziała cicho, ale bardzo wyraźnie: -Mamy córkę. Tessie. Wtedy... To jest twoje dziecko. Uznałam, że powinieneś wiedzieć - cała prawda, bez zbędnych ogródek czy udziwnień. Turner odważnie też obserwowała reakcję Winfielda na to wyzwanie. Wyśmieje ją? Powie, że oszalała? Na pewno się nie ucieszy. Choć jednego mogła być pewna... Może stąd ten gorzki uśmiech, gdzieś w kąciku warg...

Phillips Winfield
towarzyska meduza
leośka#3525
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause there we are again in the middle of the night
We're dancing 'round the kitchen in the refrigerator light
W pewnym momencie zdecydowanie byli sobie bliżsi niż można było przypuszczać. Gdzieś tam w środku Phillipsa wciąż tkwił jakiś sentyment do Leonie, który udało mu się w porę zagłuszyć, gdy raz po raz przyjaciele uraczyli go anegdotami o napotkanej przez nich na jednej z ulic uroczej zamężnej blondynce, która zgodnie z obiegową opinią stanowiła doskonały przykład szczęśliwej mężatki z kilkuletnim już stażem związku. Wybrała takie życie, jakiego on jej nie dawał. W tym wszystkim nie było miejsca dla Phillipsa Winfielda. Tylko ta jedna noc, to im musiało wystarczyć. Czy można dostać bardziej dosadny znak od losu na to, iż należy odciąć się od przeszłości? Najpewniej nie.
Jednak wyszedł jej na spotkanie. Stanął w bezpiecznej odległości, niedbale brodząc butami w piaszczystej nawierzchni. Oschłością,maskując głęboko skrywane emocje. Była to jego forma obrony, przed nią, ale i samym sobą. Z całego serca pragnął trzymać nerwy na wodzy. Tak by po tym wszystkim móc wrócić do swej komfortowej, nieco szarej rutyny. Było mu dobrze w życiu, które wiódł. Wspomnienia niegdyś tak ostre, teraz wyblakłe poniewierały się gdzieś po samym dnie jego świadomości. Czemu, więc chciała je odkopać? Po co to wszystko?
-Córkę?- spojrzał na nią zupełnie oszołomiony. Zamrugał kilkukrotnie by postawić się do pionu, ale to nie pomogło. Nigdy nie widział się w roli ojca, a w każdym razie nie w najbliższej przyszłości. Po tej rozmowie mógł spodziewać się wszystkiego, ale zdecydowanie nie tego co wyznała mu Turner. -Uznałaś, że powinienem się dowiedzieć, po...pięciu latach? Cóż za wspaniałomyślność.- prychnął, wbijając w nią spojrzenie. Trudno powiedzieć co tak naprawdę czuł w chwili, w której Leonie zrzuciła na niego istną bombę. Złość? Zażenowanie? Zdumienie? Mimo iż ciężkie do sprecyzowania, uczucia, które targały brunetem, były z całą pewnością negatywne. -Małżeństwo Ci się sypie czy tak dla zasady postanowiłaś mnie o tym teraz powiadomić?- stwierdził kwaśno, odwracając do niej spojrzenie. Nie chciał jej usprawiedliwiać. Zasadniczo nie uważał, że powinien. Może byłby wobec niej łagodniejszy, gdyby nie fakt, że była tym, kim była. Nie przypadkową kobietą, z którą to połączyła go zaledwie ta jedna noc parę lat temu. Niegdyś mógł polegać na niej jak na nikim innym. Cenił jej śmiech, jej przyjaźń i bliskość. Właśnie dlatego wyznanie, którym go obdarowała, potraktował jak policzek. Jaki tupet musiała mieć by po tym wszystkim, co miało miejsce zrzucać na niego to wszystko i to po takim czasie? Jego domniemana córko wychowująca się od pięciu lat z zupełnie innym mężczyzną, uważającym się za jej ojca? Czysta abstrakcja. Nie dając jednak wiary słowom blondynki, odszedł w swoją stronę. Marzył tylko o filiżance melisy i kilkugodzinnej drzemce.


/zt x2
ambitny krab
e.
ODPOWIEDZ