36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- E tam, to tylko wybór przekąsek - wzruszył ramionami. Gdyby to było takie ważne nie powierzyłby tego zadania nikomu innemu. Ale to tylko mały bankiet, chwila wytchnienia dla pracowników po ciężkiej pracy. Zdecydowanie wolał zając się rozmową na inne, może nieco przyjemniejsze tematy.
- Nie? Gdy ostatnim razem wzięliśmy stażystę... Musiał oddawać telefon do sejfu, bo w kancelarii pojawiał się jakiś rzadki Pokemon - parsknął na samo wspomnienie gościa, który pierwszego dnia biegał po kancelarii ciesząc się ze swojej zdobyczy i pokazując wszystkim swoją kolekcję. Ale to było tak dawno... - Jak już odłożył smartfon był całkiem nieźle zapowiadającym się prawnikiem, ale z tego co wiem, nie praktykuje. Może dalej łapie pokemony - znowu parsknął. Nie, sam nie interesował się tym tematem, choć skłamałby, gdyby powiedział, że za dzieciaka nie oglądał kreskówek i anime. Ba, czasem nadal je oglądał, gdy przypadkiem trafił na jakiś stary tytuł skacząc po kanałach. Ale prawdą było, że umiał rozmawiać z każdym na każdy temat i nigdy nie nadużywał swojego stanowiska wywyższając się nad pracownikami. Często zaglądał do nich sprawdzić jak się czują, czy nie potrzebują pomocy. Nawet po godzinach potrafił zagadać ze sprzątaczką przy dystrybutorze.

Harvey nigdy nie zaakceptował swojego homoseksualizmu. Swój jedyny związek z mężczyzną, a właściwie z chłopcem, uważał za młodzieńczy wybryk, nastoletni wybuch hormonów, głupią zabawę... Pochodził z bardzo konserwatywnej rodziny, a wszystko co wpajano mu do głowy przez całe życie na temat "choroby jaką był homoseksualizm" bardzo odcisnęło się na jego późniejszych decyzjach. Bo przecież to można leczyć. Bo przecież to nie grzech, jeśli się nie praktykuje. To dlatego zdecydował się na małżeństwo z Beverly.

Zdziwił się słysząc, że Duncan chce przenieść się do Wielkiej Bytanii. To przecież nie miało sensu.
- Więc czemu studiujesz tutaj? - zapytał unosząc wysoko brwi. - Nie wiesz, że powinieneś studiować tam, gdzie chcesz praktykować? Jeśli chcesz wyjechać... Kurna, stary, w tej chwili nieźle sobie napieprzyłeś - pokręcił głową z niedowierzaniem. To co planował Duncan nie było niemożliwe, ale zdecydowanie wydłuży jego drogę do kariery. Gdyby studiował medycynę nie robiłoby mu różnicy, gdzie będzie leczył ludzi, bo człowiek w środku jest taki sam na całym świecie. Ale prawo... Już w sąsiednim stanie różniło się na tyle, że sam Harvey miałby problem. A ten chce lecieć do Europy...
- Zaskoczyłeś mnie tym wyjazdem. Serio. Myślałem, że w każdej chwili będę mógł Cię przekupić i ściągnąć do kancelarii. Bo nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo Cię pragnę.
Odchrząknął trochę za późno zdając sobie sprawę z tego, że właśnie wypowiedział na głos myśli, które już od jakiegoś czasu mocno kołatały mu się we łbie.
- Mieć Cię w swoim zespole! - dodał pospiesznie czując jak policzki płoną mu żywym ogniem, a serce wali jak oszalałe. - Jesteś... Będziesz... Obserwuję Cię od początku i wiem, że masz wielkie ambicje i chęci. Wiem, że będziesz niezły. Niezłym prawnikiem.
Dobra, powinien się już zamknąć, bo zaczynał się plątać. Chyba jeszcze nigdy mu się to nie zdarzyło. Ukrył się za swoim kubkiem upijając chyba nieco za duży łyk kawy, bo aż się zakrztusił. Dobre posunięcie. Może jak się udławi, wstyd będzie mniejszy.


Duncan Winchester
ambitny krab
Harvey Winston
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   – Żebyś tylko później nie miał pretensji – powiedział, chowając przygotowane przez siebie kartki ponownie do plecaka. Gdyby wiedział, że ich spotkanie będzie takie krótkie, to z całą pewnością nie przygotowywałby się tyle, żeby wszystko przedstawić mężczyźnie. Z drugiej jednak strony nie wiedział, czy dobrym pomysłem było, żeby to właśnie na jego głowie spoczywał obowiązek wykarmienia gości. Lubił gotować, niemniej jednak ciężko mu było wybrać odpowiednie jedzenie, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego gust odbiega od gustu innych osób. No ale skoro Harvey tak chciał, to on nie miał zamiaru się z tym kłócić.
   – Każdy ma swoje hobby – wzruszył ramionami na wieść o tym, że któryś stażysta biegał po kancelarii w poszukiwaniu nierealnych stworków. Oczywiście było to obojętne, co robią sobie inni ludzie, jednak wydawało mu się również, że było to niesamowicie nieprofesjonalne, a jedną z rzeczy, którą Duncan bardzo sobie cenił zwłaszcza w życiu zawodowym, był właśnie profesjonalizm. Nawet nie mógłby sobie wyobrazić tego, że sam mógłby tak marnować swój czas w pracy. On sam oczywiście miał swoje rzeczy, które lubił robić, takie jak chociażby gotowanie, ale jeśli już to oddawał się nim dopiero po swoich obowiązkach. – A ty jakie masz hobby? – zapytał z ciekawości. W końcu każdy, nie ważne czym się zajmował, miał jakieś zainteresowania, którymi lubił się oddawać w wolnej chwili. Duncan uwielbiał gotować i zawsze, kiedy znajdywał ten czas wolny, to starał się go spędzać w kuchni, w której przygotowywał nowe dania i starał się wymyślać nowe przepisy. Czasem te jego eksperymenty mu wychodziły, na czym korzystali wszyscy, a czasem okazywały się okropną porażką, którą ciężko było przełknąć. W przenośni i dosłownie.
   – Nie miałem zbytnio wielkiego wyboru – odpowiedział, spoglądając na mężczyznę. Zupełnie nie rozumiał tego wyrzutu, który usłyszał w jego głosie. – Napieprzyłem? Och, przepraszam, że skoro mam okazję, to nie chcę się na nią zamykać – prychnął, krzyżując ręce tak gwałtownie, że omal nie wylał kawy. Pokręcił głowę z niedowierzaniem. Jakby nie było, Harvey powinien chyba pchnąć ambicje chłopaka do przodu, a nie gasić je w zarodku, zwłaszcza, że jeszcze nic nie było postanowione. No i oczywiście, mógł też trzymać język za zębami. – Mam obywatelstwo brytyjskie, wystarczy że odbębnię dwunastomiesięczny kurs i zdam QLTSy. Rozumiem jednak, że dla niektórych może wydawać się to zbyt ambitne – odgryzł się szybko, bo oczywiście nie mógł zostawić słów Harveya bez komentarza. Był zły, okropnie zły. Nigdy nie pozwolił nikomu, nawet własnemu bratu, mówić mu co miał zrobić. Zawsze robił to co chciał i słowa mężczyzny dodatkowo zmotywowały go do tego, by pchnąć swoją karierę na szersze wody.
   – Wybacz, ale nie obchodzi mnie, czego chcesz ty. I tak zrobię po swojemu, choćbym miał źle na tym wyjść – kiwnął głową. Był cholernie uparty i doskonale wiedział, czego chciał od życia. Nikt nie był w stanie przekonać go do zmiany zdania i jeśli faktycznie postanowi spróbować swoich sił w Wielkiej Brytanii, to tak też zrobi. Był otwarty jednak na każdą możliwość. Życie potrafiło płatać różne figle.
Harvey Winston
przyjazna koala
Duncan Winchester
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Najwyżej Cię wywalę - zażartował. To tylko mały bankiet, nie powierzyłby mu żadnego zadania wiedząc, że nie podoła. I dlatego właśnie chciał spotkać się tu na plaży, bo wiedział, że nie ma sensu jechać specjalnie do kancelarii i tracić czas w podróży podczas gdy sama rozmowa trwałaby kilka minut. Chyba już teraz w pełni rozumiał jego intencję w wyborze miejsca.
Duncan przejawiał podobny tok myślenia, jak Beverly, z którym osobiście nie do końca się zgadzał. To, że był poważanym prawnikiem nie oznaczało, że musiał być poważny przez cały czas. Lubił żartować, lubił się czasem wygłupiać i droczyć. Wszystko jednak w odpowiednim miejscu i czasie, bo gdy zabierał się do pracy nie było mowy o nieprofesjonalnym zachowaniu. Zdecydowanie jednak nie miał kija w dupie. W przeciwieństwie do Duncana, który chyba za bardzo sie przejmował i zdecydowanie potrzebował odrobine wyluzować od czasu do czasu.
Zamyślił się na chwilę. Jakie miał hobby? Nigdy nic nie zbierał i nie kolekcjonował. Kiedyś chciał zebrać wszystkie numery jakiegoś miesięcznika z modelem statku do sklejania, ale wymiękł przy piątym numerze, którego zapomniał kupić. Gotować nie lubił i raczej unikał tego. Nie umarłby z głodu, gdyby nagle musiał sam sobie radzić, ale pewnie wolałby zjeść cos na mieście. Bo jeszcze bardziej niż gotowania nie lubił sprzątania po gotowaniu. A robił prawdziwy bajzel w kuchni. Jeśli było coś, na co bezproduktywnie tracił czas to była to plaża.
- Nie wiem, lubię tu przychodzić, lubię wypływać w morze, lubię nurkować na rafie... Lubię słuchać szumu fal, to mnie relaksuje - dodał po chwili namysłu. Tak, jeśli miał coś, co robił tylko i wyłącznie dla przyjemności to zdecydowanie był to czas spędzany blisko wody.
Po kolejnych słowach chłopaka i jego gwałtownej reakcji już wiedział, że włożył kij w mrowisko. Nie miał zamiaru go zdenerwować, ani obrazić.
- Źle mnie zrozumiałeś. Po prostu uważam, że niepotrzebnie sobie komplikujesz życie i ja bym sie na to nie zdecydował. Ale skoro możesz sobie pozwolić na zmarnowanie roku... - wzruszył ramionami. Dla niego było to trochę niepojęte. Duncan teraz będzie zakuwał australijskie prawo tylko po to, by za chwilę wyjechać i wszystko zapomnieć i zrobić miejsce na prawo brytyjskie, które znów będzie musiał zakuwać, by zdać kolejne egzaminy. No kompletna strata czasu i energii. I przede wszystkim pieniędzy. Chciał mu powiedzieć, że wcale nie uważa tego za zbyt ambitne, a po prostu za głupie, ale ugryzł się w język, bo czuł, że za to mógłby zarobić w nos.
- Nie gniewaj się - dodał cicho i położył dłoń na ramieniu mężczyzny ściskając je delikatnie. - Po prostu liczyłem, że zastąpisz Bena. Gdybyś teraz zadeklarował, że przyjmiesz moją propozycję, przytrzymałbym dla Ciebie miejsce, ale w tym wypadku muszę chyba zacząć rozglądać się za kimś innym - mruknął. Miał wrażenie, że sprawa była już przegrana i teraz Duncan specjalnie zrobi na przekór tylko po to, by zrobić mu na złość.
- Zrobisz jak będziesz uważał, Twoje życie. Mimo wszystko... Korporacja, którą reprezentuję ma swoje oddziały w Wielkiej Brytanii. Jestem w stałym kontakcie mailowym z pozostałymi prawnikami. Jak już podejmiesz decyzję, daj znać, a polecę Cię - uśmiechnął się blado cały czas trochę bezwiednie gładząc palcami jego ramię.
- Zawsze to jakiś punkt zaczepienia nim rozpoczniesz własną praktykę. No chyba, że to też godzi w Twoje ambicje [/b

Duncan Winchester
ambitny krab
Harvey Winston
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   – Och, no proszę – zaśmiał się z tego zwolnienia. Najlepsze i tak z tego wszystkiego było to, że jego przygoda z kancelarią i tak się skończy, bo musiał też skupić się na studiach. Nigdy nie planował dłuższego zatrudnienia w tym miejscu. Chciał zdobyć doświadczenie, które mógłby sobie wpisać w CV. Nie wykluczał oczywiście możliwości, że po skończonych studiach, nie złoży tutaj ponownie swojej kandydatury, ale żeby do tego doszło, to musiał się skupić właśnie na nauce. Chciał skończyć studia z dobrymi ocenami wysokimi wynikami egzaminów końcowych. Lubił się uczyć i nie miał z tym większych problemów, by zapamiętywać śmieszne prawnicze żargony i przepisy. Szybko wszystko zapamiętywał, nawet jeśli niektóre rzeczy były zapisane w taki sposób, że trudno było to wszystko zrozumieć. Duncan pamiętał, że na samym początku ciężko mu było wgryźć się w żargon, ale było to konieczne, żeby móc przejść przez kolejne kursy i kodeksy. A tych było multum. Winchester zawsze kupował sobie kolejne kodeksy, w których mógł pisać i zaznaczać różne słówka, żeby łatwiej było mu przegryźć się przez te ściany tekstu. Dla wielu osób pisanie po książkach było olbrzymim grzechem, ale jemu to pomagało.
   Nie do końca chodziło mu o to, że traktował mężczyznę, jakby był zbyt poważnym człowiekiem, tylko po prostu nie miał okazji poznać go jeszcze od tej nieco bardziej rozrywkowej strony. Oczywiście domyślał się, że Harvey zrzuca swój prawniczy płaszcz, gdy już znajduje się w nieco bardziej prywatnym środowisku. Nie można być przecież poważnym przez całe życie i nawet Duncan czasami pozwalał sobie na rozerwanie się. Ciągle jednak Harvey był szefem jego szefa, a więc tym samym należało go postrzegać jako większy autorytet. Duncan nie mógł nic poradzić na to, że właśnie w takim świetle go widział, ale zbliżająca się impreza miała okazję do pokazania mężczyzny w kompletnie innym, nieco przystępniejszym świetle.
   – Rozumiem, też lubię przychodzić na plażę – przyznał. Na całe szczęście od domu nie miał daleko, przez co znacznie łatwiej było mu przyjść na plażę i rozkoszować się słońcem, niż gdyby musiał specjalnie przyjeżdżać tutaj z innej lokacji. Uważał, że miał prawdziwe szczęście, mieszkając w tej dzielnicy, bo mógł rozkoszować się takimi widokami częściej. On sam uwielbiał spędzać swój czas na świeżym powietrzu. Zazwyczaj jednak robił coś konkretnego i ciekawszego niż siedzenie i wpatrywanie się przed siebie. Oczywiście był to przyjemny odpoczynek, ale Duncan nie potrafił zbyt długo siedzieć i nic nie robić. Musiał ciągle być w ruchu, nawet jeśli jedynym ruchem było myślenie.
   – Ja cię źle zrozumiałem albo ty źle dobierasz słowa – odparł szybko, gryząc się w język, żeby nie dodać czegoś głupiego. Ochłonął jednak. Nie złościł się długo. Poza tym, rozumiał również, co mężczyzna mógł mieć na myśli i że pewnie chciał dla niego dobrze, ale nie zmieniało to faktu, że Duncan nie prosił go o opinię na temat tego, co miał zamiar zrobić. Mógł się bowiem założyć, że w życiu Harveya również pojawiły się osoby, które mówiły mu, że zakładanie kancelarii jest zbyt ambitne. – Nie gniewam, ale nie lubię, jak ktoś mówi mi, co mam robić – wyjaśnił. Miał nadzieję, że Harvey weźmie sobie te słowa do serca. Duncan był uparty i wiedział, że byłby w stanie zrobić coś tylko i wyłącznie dlatego, że ktoś powiedział mu, że ma zrobić inaczej. Nie znosił takiego zachowania. Nie był już dzieckiem i nie miał zamiaru czuć się, jakby ciągle znajdował się pod czyjąś kontrolą.
   – Polecenie na pewno się przyda – mruknął. Oczywistym było, że wszelkiego rodzaju referencje i rekomendacje się przydawały, a w środowisku prawniczym były na wagę złota. Nie miał więc zamiaru odmawiać w takiej sytuacji.
Harvey Winston
przyjazna koala
Duncan Winchester
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Szczerze mówiąc, gdy Harvey zgodził się na przyjęcie stażysty przez Bena, był pewien, że to będzie już ten właściwy staż wymagany do otrzymania dyplomu, a nie tylko studencka rozgrzewka. Gdyby wiedział wcześniej pewnie by się nie zgodził, bo naprawdę potrzebował kogoś na miejsce Benjamina i liczył na to, że stażysta zostanie i będzie miał problem z głowy. A tu Duncan zrobił mu taki wykręt. Uparty gówniarz. Gdyby się zgodził zostać to tak jakby złapał Pana Boga za nogi, a on woli sobie komplikować i utrudniać. No siłą go nie zmusi, ale i tak łatwo nie odpuści i będzie miał go na oku nawet jeśli odejdzie z kancelarii, bo może jeszcze kiedyś uda mu się go przekonać.
Skoro Duncan postrzegał go jako większy autorytet, to chyba dobrze, że pokazywał mu, że prawnik nie musi być sztywniakiem. Dobrze, że nie poznał jego ojca, który był wyrachowanym, zimnym chujem, który chyba nigdy w życiu się nie uśmiechał i czepiał się wszystkiego. Harvey na swoim stażu w jego kancelarii nie miał łatwego życia, a fakt, że był synem swojego ojca wcale mu nie ułatwiał. Wręcz przeciwnie, ojciec rzucał mu kłody pod nogi, by udowodnić wszystkim, że nie ma dla niego taryfy ulgowej. Pan Winston był świetnym prawnikiem, ale marnym ojcem. Teraz nie miał mu tego za złe, bo dzięki jego twardej ręce był teraz tu, gdzie był.
- Przepraszam, Kiedyś obiecywałem sobie, że nigdy nie będę jak mój ojciec, a teraz gadam jak on. Ale kiedy trafiasz na kogoś, na kim Ci zależy... - pogładził palcami kark mężczyzny, a potem zabrał rękę jak oparzony. - Nie ważne. Zapomnij. I zawsze rób tak, jak podpowiada Ci serce, bo rozum często się myli - dodał uśmiechając się blado. Gdyby tylko ktoś kiedyś mu to powiedział... Czy byłby prawnikiem? Pewnie tak. Ale czy miałby kochającą żonę? Pewnie nie. Ale czasu nie cofnie, wybrał swoja drogę i musiał nią podążać. Dlatego też wysunął z kieszeni telefon udając, że odczytuje wiadomość, by mieć jakiś pretekst do ucieczki. Bo jeśli zostanie tu z nim dłużej sam na sam, to może zepsuć wszystko jeszcze bardziej.
- Muszę już iść - powiedział zbierając wszystkie swoje śmieci do pustego już kubka i wstał otrzepując się z piasku.
- Podrzuć mi jutro kosztorys - dodał jeszcze na chwilę kładąc dłoń na ramieniu mężczyzny, a potem chwycił swoje buty i rzucając krótkie "na razie" ruszył szybkim krokiem zdecydowanie nie w stronę domu. Musiał pozbierać myśli, nim wróci do domu i ucałuje żonę z czółko.

(zt)
Duncan Winchester
ambitny krab
Harvey Winston
ODPOWIEDZ