39 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
Skorumpowany detektyw z wydziału narkotykowego. Lubi whiskey, pieniądze i niezobowiązujące znajomości.

#2


To był najzwyklejszy dzień tygodnia. Poniedziałek? Możliwe. Jakoś dawno nie patrzył w kalendarz. Lekkie śniadanie, szybki prysznic i kawa z samego rana, a potem prosto na posterunek. Chociaż Sykes zazwyczaj wstawał wcześnie, od tygodnia budził się jeszcze wcześniej i zapewne było to wynikiem ostatniego zaplanowanego skoku, który nie dawał mu spokoju. Stracili praktycznie milion dolarów, prawdopodobnie przez jego niedopatrzenie. Wciąż nie potrafił stwierdzić co się właściwie stało, że tak dobrze przemyślana akcja skończyła się fiaskiem. Większość wolnego czasu spędzał na dążeniu do rozgryzienia co poszło nie tak, co zresztą odbijało się nie tylko na ilości snu, ale także na codziennej pracy… Niezależnie od tego jak bardzo się starał, dało się zauważyć, że jest jakiś nieswój, że coś go trapi. Rzadko zdarzało mu się być rozkojarzonym, a tu proszę. Nawet na głupiej obserwacji nie mógł się skupić. Niby nic takiego, zwykła procedura, która tamtego wieczoru przypadła akurat jemu. I jej.
Lubił z nią pracować. Generalnie lubił kobiety, z którymi dogadywał się na płaszczyźnie zawodowej – a w ich przypadku również i poza nią. Z siedzącą na miejscu pasażera brunetką przychodziło mu czasem współpracować. Wtedy akurat przy tak banalnym zadaniu jak najnudniejsza w świecie obserwacja człowieka, który mógł mieć coś wspólnego z ostatnią grubszą sprawą przemytu kokainy. Tak, paradoksalnie była to właśnie ta sprawa, która dotyczyła również i Jace’a. Pasowało mu to, bo o ile informator wiedział gdzie dokładnie odbędzie się przerzut, o tyle nie miał bladego pojęcia kto za nim stał. Facet, którego mieli obserwować, kompletnie się z tym nie wiązał.
Zaparkował gdzieś w bocznej uliczce, z której mieli odpowiedni widok na dom podejrzanego. Zaczynało się ściemniać kiedy dotarli na miejsce, a po godzinie było już całkowicie ciemno. Nie stali non stop przy tym samym krawężniku – raz na jakiś czas odjeżdżał gdzie indziej, żeby stojący w ciemnościach samochód nie rzucał się w oczy. Znał te okolice jak własną kieszeń, w końcu mieszkał niedaleko. Zresztą, wyglądali bardziej jak para, która na kogoś czekała, niż policyjni obserwatorzy.
Od początku nic się nie zadziało, a w okolicy było nadzwyczaj cicho i spokojnie. W pewnym momencie rzucił krótkie „zaraz wrócę” i wysiadł z auta, wolnym krokiem udając się w stronę stacji benzynowej, którą widać było zza rogu. Kupił dwie kawy – dla siebie czarną, rzecz jasna – i wrócił.
Wyciągnął drugi kubek w stronę Langford — Przyda nam się — i mruknął zachęcająco, bo przeczuwał, że spędzą tu jeszcze kilka dobrych godzin. Gdyby tylko wiedziała, że robili to bez większego sensu.

Aisa Langford
powitalny kokos
izka
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
agentka wydziału narkotykowego z psem służbowym u boku, która potrafi skopać tyłek, bo musi być w czymś dobra, skoro w życiu miłosnym za cholerę jej nie wychodzi
5
..........Łapanie handlarzy narkotyków to praca, którą chciała robić. Nie był to żaden przypadek ani przydział, który po prostu się zdarzył, bo akurat brakowało im detektywa w wydziale narkotykowym, nie. Wszystko było zaplanowane i skrzętnie przemyślane; i właśnie dlatego, nawet przy tak nudnych zadaniach, jakim były obserwacje, stara się nie marudzić. Oczywiście niemal zawsze śmiertelnie się nudzi — i nie inaczej jest dzisiaj — aczkolwiek dobrze wie, że zawsze istnieje szansa na to, że coś może się wydarzyć; że dostanie to, czego potrzebuje, aby zamknąć kogoś za kratkami. I gdyby tylko wiedziała, że dzisiejsza obserwacja to jedno, wielkie kłamstwo, na pewno mocno by się wkurwiła.
..........Ale nie wie. Tak samo, jak nie wie, że siedzący obok niej mężczyzna, wcale nie jest takim dobrym gliną, za jakiego go uważa; że ma swoje za uszami i sam siedzi dość głęboko w tym przestępczym światku, zwodząc za nos zarówno ją, jak i innych detektywów. Gdyby wiedziała, zdecydowanie nie miałaby z nim tak dobrych relacji, a już na pewno nie siedziałaby obok niego w jednym samochodzie, zamiast tego najchętniej zakułaby go w kajdanki i zamknęła za kratkami. Tymczasem w tej chwili Jace jest jedynym powodem, dla którego jeszcze nie zasnęła, bo gdyby nie nawet lakoniczna rozmowa z nim, na bank już by smacznie chrapała na miejscu pasażera.
..........Kiwa głową na jego krótkie zaraz wrócę, nie interesując się, gdzie mężczyzna tak właściwie zmierza. Zamiast tego odsuwa się fotelem jak najbardziej do tyłu, po czym kładzie nogi na deskę rozdzielczą, starając się wyglądać na zwykłą kobietę, która znudzona na kogoś czeka. Gdyby siedziała wyprostowana i gapiła się przez lornetkę na śledzonego przez nich mężczyznę, na pewno prędzej czy później zostaliby zauważeni, a wtedy wszystko mogłoby pójść na marne. Gdyby tylko wiedziała!
..........Jesteś geniuszem — mruczy z wdzięcznością, odbierając od niego papierowy kubek ze swoją czarną, gorzką kawą. Tak, to jest właśnie to, czego potrzebuje — dawka kofeiny, która utrzyma ją na nogach jeszcze przez kolejną godzinę, może dwie. — Jak myślisz, wyjdzie dzisiaj w ogóle z tego domu, czy zmarnujemy tu całą noc? — pyta, zerkając raz jeszcze w stronę okien domostwa mężczyzny, którego dostali za zadanie śledzić. Początkowo wydawało jej się, że faktycznie może mieć coś wspólnego z ich sprawą, ale z godziny na godzinę ma coraz większe wątpliwości, że to ich facet.

Jace Sykes
powitalny kokos
nonsens#5543
ODPOWIEDZ