właściciel / barman — moonlight bar
41 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Agent federalny, którego na dno posłały narkotyki. Nie pamięta wielu lat swojego życia, więc czeka już tylko niecierpliwie na śmierć.
Miodowozłote promienie muskały tę rozwichrzoną czuprynę, która to pojawiała się, to znikała znów pomiędzy szarymi wzniesieniami. Przysiąc mógłby, że oto śledzi popisy ojca, który w latach swej młodości należał do jakiegoś ugrupowania australijskich hipisów. Znając ten jego portret wyłącznie z opowieści i czarno-białych fotografii, nie mógłby się jednak pomylić — ojciec płynąc w miejskim morzu na swej desce, uśmiechając się w sposób tajemniczy, zdawał się nie rozpraszać widownią. Tyle że postać, której poczynania od kilkunastu minut śledził Leon, siedzący na jednej z ławek (jak na starych ludzi przystało), twarz miała nieco inną. Bardziej łagodną, mniej ostrą. Ryder Fitzegarld odziedziczył urodę po obojgu rodzicach, tak złudnie ich momentami przypominając. Bardziej chyba niż Roo czy Gwen, chociaż i one naturalnie niosły w sobie ich cechy. Teraz chyba bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej, widać było, że Leonidas nie należy do tego obrazka. Nie z tymi kruczoczarnymi włosami, pociągłą twarzą i ciemną dziurą w sercu.
— Wiesz co — słowa rzucone w eter, na tyle głośno by Ryder, zręcznie chwytający deskę w dłoń (co też miało być zapewne popisem swych umiejętności), mógł swobodnie go usłyszeć. — Ja chyba jednak spasuję — ośmielił się stwierdzić z krzywym uśmiechem, na nos zsuwając okulary przeciwsłoneczne. Wiosenna aura zdawała się na dobre rozgościć już w Lorne Bay, choć o zimie przypominały jeszcze utrzymujące się nocą niskie temperatury i rzęsiste deszcze. Dni przyozdobione jednak w pełne słońce uprzedzały przed nadciągającymi upałami, już teraz zmuszając do rezygnacji z cieplejszych swetrów i kurtek. Leon, posiadający na swym ciele tak wiele blizn z czasów gangsterskich porachunków i kariery ćpuna, ów pogody naturalnie nie lubił. Nie czuł się swobodnie, gdy przyodziany w ciemny tshirt obnażał światu tę część swojego życia. — Ale Rorey miała rację, radzisz sobie całkiem nieźle — pochwalił go, choć naturalnie brat radził sobie wzorowo i nie należało jego zdolnościom umniejszać. A jednak z nim jedynym Leon póki co nie potrafił jeszcze swobodnie rozmawiać, jako że tak wiele czasu spędzili osobno. Mimo to za radą siostry wyciągnął go dzisiaj w to miejsce, pod fałszywym pozorem nauczenia się, jak w ogóle na desce skateboardowej stanąć. Zamiast jednak ruszyć się z miejsca, wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów. Nim wyjął z niej jednego, skierował ją w stronę Rydera, choć wciąż niósł w sobie to mylne założenie, że ten jest jeszcze za młody na cokolwiek.

Ryder Fitzgerald
leoś
katastrofa
benjamin | jude | pericles | othello | monty | cassius | vincent | dante | hyacinth
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
19.

- Tak czułem, że się będziesz cykał, jak upadniesz to się podniesiesz, no dawaj! - zachęcił Leona, trzymając stopę na zagięciu deski, żeby swobodnie złapać ją w rękę. Czasy popisywania się, szczególnie przed kimś, kto nie miał o jeździe pojęcia, dawno już minęły. Lubił się wygłupiać, próbować nowych rzeczy, czasem chwalić się, kiedy coś bardziej skomplikowanego w końcu mu wyszło, ale przynajmniej nie był już jednym z tych irytujących dzieciaków, które wjeżdżały przechodniom pod nogi, wywracając się przy ollie - nie, żeby akurat jemu takie dzieciaki przeszkadzały, uwielbiał patrzeć na jazdę innych ludzi, a kiedy mógł to zrobić na żywo, nie tylko przez internetowe filmiki, tym bardziej mógł się zagapić.
- Całkiem nieźle, huh? - uniósł obydwie brwi do góry, jednocześnie wywracając oczami, bo sam nieskromnie uważał, że radził sobie mniej więcej zajebiście, szczególnie, skoro kilka lat temu dostał propozycję, żeby robić to zawodowo, ale zobowiązania nigdy nie były jego mocną stroną. - Rorey uważa też, że radzę sobie nieźle na studiach - a to już było trochę dziwne i Ryder miał szczerą nadzieję, że tylko wtedy żartowała, bo jeśli od czterech (?) lat twierdziła, że jej brat jest studentem, podczas gdy już w pierwszym tygodniu roku akademickiego okazało się, że nie dopełnił formalności i nic z tego, musiała być nieźle zakręcona w swoim obecnym życiu.
Wyciągnął rękę po papierosa, jednocześnie odnajdując obdrapaną zapalniczkę w kieszeni spodni, taką ledwo już działającą, ze śladową ilością gazu w sobie, która za każdym razem wyglądała, jakby nadawała się już tylko do wyrzucenia, a jednak w ostatnim momencie, przy ostatniej próbie dawała radę. - Dobra, to spalimy i dawaj, nie jesteś jeszcze taki stary - powiedział to chyba tylko dlatego, ze nigdy nie pamiętał dokładnie ile kto z jego rodzeństwa ma lat. Leon, starszy o piętnaście lat to była tak duża wiekowa przepaść, ze wypierał ja chyba całkowicie ze swojego umysłu, bo pewnie gdyby zdał sobie sprawę z tego, że bliżej mu już do czterdziestki (i to jak blisko!), nie proponowałby poważniejszych akrobacji na deskorolce, ale przyzwyczajony był, że wszyscy z jego rodzeństwa byli po prostu starsi, o dokładnym roku urodzenia już nie pamiętał.

leon fitzgerald
ryder fitzgerald
nata#9784
właściciel / barman — moonlight bar
41 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Agent federalny, którego na dno posłały narkotyki. Nie pamięta wielu lat swojego życia, więc czeka już tylko niecierpliwie na śmierć.
Wybiegając myślami w przyszłość dostrzegał ten swój upadek, który mógłby stać się nazbyt wielką metaforą obecnego życia. Prawdopodobnie właśnie to go paraliżowało, w tak infantylny sposób czyniąc z niego defetystę; ta jedna, pojedyncza myśl wskazująca, że z ów upadku by się nie podniósł. Jak niegdyś. Oczyma wyobraźni widział więc to wszystko, począwszy od ciężkiego wylądowania na betonowej ziemi, skończywszy na nowym uzależnieniu od leków przeciwbólowych. Ryzyko było zbyt wielkie. — Ryder, ja mam na głowie pięć siwych włosów, jestem z całą pewnością na to za stary — może nie pięć, a więcej; kto by to zliczył. A i serce siwiało mu już najwidoczniej, pod umysł podczepiając myśli kasandryczne. I gdzieś w tym wszystkim tylko podziw dla umiejętności tamtego, dla płynności w czynionych ruchach. Jak i niedowierzanie, wciąż tak trwałe, że są rodzeństwem. Nawet jeśli nieprawdziwie.
— Nie mam porównania, skąd mam wiedzieć, czy na pewno wymiatasz? — odparł złośliwie, acz przyjaźnie, śmiejąc się przy tym cicho. Wspieranie Roo przychodziło mu najłatwiej, prawdopodobnie dlatego, że z nią zdawał się mieć najlepszy kontakt. Poza tym przy rodzinie nieco głupiał, ważąc słowa zbyt słabo lub zbyt uważnie. Zawsze skrajność, nigdy nic pośrodku. — Dobra, musisz to chyba trochę wyjaśnić — skwitował, wpatrując się w niego z zaciekawieniem. On sam najpewniej niewiele wiedział o tych jego studiach, których nie było. Może ktoś mu mówił, może gdzieś w umyśle pałętały się myśli odpowiednie, których nie potrafił przywołać. Choćby dlatego, że zdanie wypowiedziane przez brata niosło w sobie jakąś skrajność, którą ciężko było zinterpretować. Miało to być jednak preludium do rozmowy niezwykle paskudnej, czyniącej z Leona w istocie człowieka starego. Na tyle, by nie zauważył nawet, że w pewien sposób przypominać będzie ich ojca.
— Nie uprzedzałem cię, ale ja w sumie nie mam nawet ubezpieczenia — podjął jeszcze jedną próbę walki, chowając już paczkę papierosów z powrotem do kieszeni. — Trochę kłamałem, jak mówiłem, że się chcę nauczyć — wyjawił, przez chwilę przekładając papierosa pomiędzy palcami. Jakieś ciężkie to było — przyznać się, że chciał spędzić z nim czas. Bo zważywszy na tę dzielącą ich przepaść, blisko im było do bycia kimś obcym dla siebie — szczególnie, że gdy Leon miał przed tym swoim zaginięciem szansę na poznanie Rydera, był pod wpływem prochów wszelkiej maści. Nie pamiętał więc dziś już nawet tego, jak wyglądały wówczas ich relacje — czarna dziura zakotwiczona w ciele jego pochłonęła już wszystko, na co składała się przeszłość.

Ryder Fitzgerald
leoś
katastrofa
benjamin | jude | pericles | othello | monty | cassius | vincent | dante | hyacinth
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- No nie wiem, masz chyba nawet trochę więcej, wiesz? - co prawda aż tak blisko nie stali, ale ludzie włosów na głowie mieli całe mnóstwo! Ostatnio nawet czytał o tym, czy raczej kliknął w dziwną reklamę na facebooku, która zabrała go wprost do obrazków z faktami z życia codziennego, które miały wszystkich szokować i ten akurat zszokował młodego Fitzgeralda! Do tego stopnia, że podjął próbę policzenia wszystkich włosów na swojej głowie, ale wyszło to właściwie wcale, bo doliczenie do stu tysięcy chyba nie było tak łatwe, jak mu się wydawało. - Bo to przecież widać! - jeśli chodziło o kwestię deski, Ryder był pewien swego. Jeszcze nie tak dawno brał udział w zawodach, a jego pokój w rodzinnym domu musiały zdobić plastikowe medal za zajęcie jakiegoś miejsca na podium. Całkiem śmieszna sprawa, tak dobrze mu szło w czymś w życiu, a i tak zdecydował się to porzucić.
- No ale co tu jest do wyjaśniania, stara sprawa, nie? - rzeczywiście, było to kilka lat temu i o ile jeszcze nie tak głupim było, żeby Leon o tym nie wiedział, to jak ktoś, z kim miał codzienny kontakt mógł zapomnieć? - Przecież dostałem się na tę biologię morską, wtedy wynajęliśmy dom z Kasem, Rają i Gemmą, a potem troch pochodziłem na zajęcia, ale nigdzie mnie nie było na liście, no i okazało się, że czegoś tam nie doniosłem, więc nie jestem na liście studentów - wzruszył niby obojętnie ramionami. Pewnie mógłby wtedy jakoś próbować, poprosić o wydłużenie terminu, złożyć jakiś wniosek, cokolwiek, ale... no ale tego nie zrobił. - Ale serio, to było przecież tyle czasu temu, ja się nigdy nie kryłem - znów wzruszył ramionami, bo nic takiego strasznego w tym nie widział. No nie każdy musiał iść na studia, on nie poszedł, a teraz miał więcej czasu dla siebie, więc same plusy!
- Okej, dam ci coś do przemywania ran nawet jak nie masz ubezpieczenia - bo co innego mogło się stać, jak jakieś stłuczenie i zadrapanie? Nic mu konkretnego nie przychodziło do głowy, więc nie było to w oczach Rydera żadną wymówką, ani trochę! - Widzę właśnie, że nie chcesz, cykasz się! - Najmłodszy Fitzgerald był bardzo prostym w obyciu człowiekiem. Nie bawił się w żadne gierki i podchody, nie ukrywał żadnych przekazów między słowami i nie wyśmiewał cudzych intencji, bo doskonale wiedział, ze i jego mózg podsyła czasem dziwne myśli, więc chociaż wcale nie wyłapał, że Leon szukał tylko pretekstu do spotkania, nawet gdyby mu to uświadomił, pewnie odpowiedziałby, że to i tak zajebiście.

leon fitzgerald
ryder fitzgerald
nata#9784
właściciel / barman — moonlight bar
41 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Agent federalny, którego na dno posłały narkotyki. Nie pamięta wielu lat swojego życia, więc czeka już tylko niecierpliwie na śmierć.
przepraszamprzepraszamprzepraszam </3 </3 </3 </3 </3 </3

Śmiech począł mu stale towarzyszyć odkąd wrócił do miasta. Dziwny był to stan, zapomniany i unicestwiony przez lata zakrapiane uzależnieniem (bo wtedy tylko depresja i epizody maniakalne, nic więcej), niepasujący jakby nagle już do tej szubrawej twarzy. A jednak z jakąś śmiałością przychodziło mu unoszenie kącików ust, głównie wtedy, gdy zwykł czas spędzać z rodziną. Pośród licznych sekretów niedostępnych dla świata skrywała się istota jego obecnej egzystencji, a raczej odpowiedź na zadane na terapii pytanie, dlaczego żyje jeszcze. Dlatego, by Ryder wytykał mu ilość włosów na głowie, by zmuszał go do przełamania strachu i tych wszystkich innych momentów, cennych chwil (jak patetycznie) przeżywanych z rodzeństwem. Dlatego w pojednawczym geście uniósł jedną dłoń ku górze i skinął głową; zaciągając się nikotynowym dymem myślał chwilę o tym wszystkim, co nieutracone jeszcze i świat zdał się mu jakby weselszym miejscem. — Liczyłem na jakąś ckliwą odpowiedź, ale szanuję tę zwięzłość — a więc godził się już na to docenianie jego zdolności, choć rozbawiony był wielce tą jego młodzieńczą jeszcze zawziętością.
Jeśli mówić tu o normie, to jasne, dziwnym byłyby te wszelkie luki w historii jego życia. Tyle że Leonidas pod normę już nie podbiegał, a więc i sprawy błahe wirowały w umyśle jego w nieznanych konfiguracjach. Toteż doskonałym zabiegiem zdawało się wyjawianie mu wszystkiego w sposób jasny, by odpowiednio zdołał skrawki posiadanej wiedzy ze sobą dopasować. — I ci to pasuje, tak? Że cię tam nie ma jednak? — pozwolił się spytać wprost, jako że jednak tylko to było tu ważne. — No i poczekaj, Roo też to wszystko wyjaśniałeś? — gdzieś się pogubił w tym wszystkim, a chciał pomóc jakoś, jeśli to brata dręczyło. A skoro Rorey nazywała go dobrym studentem, to chyba coś jednak było nie tak? — Czy to jednak taki moment, w którym potrzebujesz jakiegoś pchnięcia, żeby jednak studiować? — nie zamierzał go dręczyć, jako że sam nie był przecież dowodem na to, że studia cokolwiek dają. Mimo to chciał, by życie Rydera ułożyło się w sposób graniczący o ideał. No a przynajmniej taki, by będąc w wieku Leona, nie żałował w równym stopniu wszystkiego jak i on.
— Cykam — przyznanie się do winy uleciało z niego wraz z ostatnią stróżką papierosowego dymu, a on sam dźwignął się ostatecznie nogi. Pozbywając się niedopałka w wyznaczonym do tego miejscu (ćpun, ale pseudo ekolog, choć to absurdalne) zwrócił się do brata z niepewnym uśmiechem. — Ale niech będzie, bo potem wszyscy się będziecie nabijać — a na coś umrzeć trzeba, w końcu, cóż. Może będzie pierwszą w historii osobą, która przewracając się niezgrabnie, skręciła przy tym kark.

Ryder Fitzgerald
leoś
katastrofa
benjamin | jude | pericles | othello | monty | cassius | vincent | dante | hyacinth
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- Że nie muszę wstawać co rano, uczyć się po nocach i mam po pracy czas na swoje życie? Tak, całkiem mi to pasuje - wzruszył ramionami, bo widział po swoich znajomych, przyjaciołach, jak czasem ciężko im było zebrać się w sobie i spędzić dzień w bardziej wyluzowany sposób. On miał na głowie tylko pracę i nawet to wychodziło mu całkiem gładko, bo rodzinny bar nie stanowił dla chłopaka wyzwania, tak samo jak samo zajęcie, które w nim wykonywał. Ryder był człowiekiem, który czasem, jak chyba każdy, potrzebował zamknąć się w swoich czterech ścianach, w swoim kącie, bez niczyjej ingerencji, jakby w ten sposób ładował baterie, ale jednocześnie uwielbiał towarzystwo ludzi, a stanie za barem umożliwiało mu rozmowy, często bardzo luźne, w końcu podchmieleni klienci byli dużo bardziej otwarci, niż ludzie spotkani na ulicy, bardziej śmiali w swoich zachowaniach, a on, choć momentami miał dosyć pijackiego bełkotu, przez większość czasu to lubił. - Czy wyjaśniałem Rorey, że nie muszę się uczyć do egzaminów, bo nie mam sesji? - uniósł do góry brew, zaskoczony trochę tym pytaniem. Nie uważał, że komukolwiek winien jest wyjaśnienia, a ta sytuacja z siostrą była dla niego aż nazbyt dziwna. Zupełnie jakby wymyśliła sobie w głowie obraz życia najmłodszego brata i niewrażliwa na ich rozmowy, codzienne zachowanie, próbowała wcielić go w życie. - Nie wiem co takiego mógłbym studiować - interesowała go deska, surfowanie, dobre jedzenie i spędzanie czasu ze znajomymi. Nie było chyba studiów, które odpowiadałyby tej liście, a sam Ryder nie był pewien czy w ogóle po takim czasie byłby w stanie wrócić do systematycznej nauki. Podobno to coś, co z wiekiem przychodzi coraz ciężej, a jednocześnie tak łatwo jest się wybić z rytmu, przy czym on nigdy nie był pilnym uczniem i gdyby nie pomoc przyjaciół, którzy wiecznie przypominali mu o dodatkowych projektach i zadaniach, miałby dużo gorsze oceny i dużo mniej wiedzy, z której i tak już wiele udało mu się wyrzucić z głowy.
- Dobra stary, to jest właśnie Fitzgerald! - prawie zaklaskał w dłonie z radości, podbijają morale rodzinne, a potem nogą nacisnął na jeden koniec deskorolki, żeby z łatwością złapać ją w dłoń. - Spokojnie, nie każę ci robić ollie, ani jeździć po najbardziej stromej rampie, na początek możesz na niej po prostu stanąć - zaproponował, bo co jeśli nie potrafiłby nawet w takim momencie utrzymać równowagi?

leon fitzgerald
ryder fitzgerald
nata#9784
właściciel / barman — moonlight bar
41 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Agent federalny, którego na dno posłały narkotyki. Nie pamięta wielu lat swojego życia, więc czeka już tylko niecierpliwie na śmierć.
I to było zasłonięte jakby mgłą, jawiąc się jako wspomnienia cudze — ten czas nauki, studiowania, poszukiwania swojej drogi w życiu. Dawniej oburzyłoby go to podejście brata, bo gdzieś tam, w tymże niewielkim procencie dawnego jestestwa, pozostawała pamięć rozpaczy o braku szans na studia. Nie było pieniędzy, nie było możliwości, a Leon mający lat siedemnaście uznawał to za największą z możliwych tragedii. Teraz wyśmiałby tego typu zachowanie, bo ta jego nauka, ucieczka z domu i stypendium, o którego podtrzymywanie zabiegał pieczołowicie, okazały się drogą ku szaleństwie. — Skoro tak, to nie będę udawać ojca i mówić ci, że podjąłeś złą decyzję. Myślę nawet, że wcale by tak nie uważał, tylko byłby zadowolony z tego, że dokonujesz własnych wyborów — stwierdził luźno, wzruszywszy ramionami. I uśmiech swój podtrzymywał, by przypadkiem ta niezobowiązująca pogawędka nie nabrała wrogiego wydźwięku. — Jestem prawdopodobnie ostatnią osobą, która mogłaby ci dawać rady, ale czasem chyba trzeba coś powtórzyć tysiąc razy — zasugerował, choć i w tej kwestii nie zamierzał się spierać. Człowiek, który odkrył, że pod warstwą dna jest kolejne dno, powinien mieć raczej zakaz toczenia jakkolwiek ważnych rozmów. — No i wiesz, nie musisz wcale teraz decydować, prawda? Masz jakieś dziesięć lat, całe życie jeszcze przed sobą — zaśmiał się, chcąc dodać coś jeszcze, ale niekoniecznie gotów był na niszczenie tak przyjemnego popołudnia. Bo jako starzejący się człowiek powinien chyba wykazać, że ten bar ich to nie wszystko, że trzeba mieć inny plan w zapasie, że może lepiej byłoby wyjechać, by tę przyszłość swoją przemyśleć. Póki co wolał zaufać bratu i jego wyborom, jako że nie miał nigdy wcześniej szansy na zacieśnienie tej łączącej ich relacji. A to było ważne. Ryder był ważny i jego obecność w życiu Leona.
Chyba tylko dlatego się zgodził na tę deskę; biorąc głębszy wdech i niepewnie spoglądając na ten przedziwny wynalazek, postawił na niej jedną nogę. — No ale dobra, stanąć tak po prostu? Czy do tego trzeba mieć jakąś specjalną pozę, bo wiesz, balans i tak dalej? — dodał w celu upewnienia się, bo wizja tego, że deska odjechałaby mu nagle spod nóg, a on wylądowałby twardo na tyłku, nie była wcale kusząca. Nie chciał nawet pytać, czym było to całe ollie — pewien był, że jeśli już uda się mu wejść na deskę i utrzymać się na niej kilka sekund, uzna tę dzisiejszą lekcję za wystarczającą.

Ryder Fitzgerald
leoś
katastrofa
benjamin | jude | pericles | othello | monty | cassius | vincent | dante | hyacinth
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- To trochę śmieszne, bo nawet mógłbyś być moim ojcem - uśmiechnął się szeroko, doskonale świadomy różnicy wieku między nimi i tego, że Leon był chyba najstarszą znaną Ryderowi osobą. Poza jakimiś dalszymi ciotkami i rodzicami znajomych oczywiście, ale chociaż nie mieli ze sobą wcale bliskiej relacji, to dla najmłodszego Fitzgeralda jasne było, że są rodziną. I że jako członek tej rodziny pewnie będzie się wtrącał w różne rzeczy, w końcu wszyscy traktowali go jeszcze jak wielkiego dzieciaka, którym zresztą był. - A z tym powtarzaniem to nie było tak, że jak się wystarczająco dużo powtórzy kłamstwo, to stanie się prawdą? - nie dało się chyba jaśniej dać do zrozumienia, że studiowanie ma się gdzieś, a przez to, że wszyscy wymagali od ludzi w jego wieku zdobycia dyplomu - jakiegokolwiek, byleby był, jeszcze bardziej nie miał ochoty na tłumaczenia. - Może kiedyś postanowię zostać lekarzem. Albo prawnikiem! Albo... - nagle wszystkie inne kierunki studiów po prostu wyparowały mu z głowy. Nawet nie pamiętał czym zajmowali się jego współlokatorzy i aż kilkukrotnie zamrugał szybko, jakby to mu miało pomóc sobie przypomnieć, zanim nie pokręcił głową, odpędzając nudne myśli.
- Stanąć tak po prostu - kiwnął głowa, bo tu chodziło o wyczucie, a nie dokładne instrukcje. Pewnie dlatego Ryder nigdy nie zdobył się na żadne szkolenia z tego zakresu, a jedynie w przypadku desek surfingowych zdarzało mu się dorabiać w lokalnej szkółce, tam jednak był dużo większy zakres ruchów, tak samo jak dużo więcej różnych czynników, wpływających na utrzymanie się na powierzchni. - Zobacz, o tak - pewnym ruchem ułożył obydwie stopy i spojrzał na brata trochę z góry, bo chociaż ten był minimalnie wyższy, to na moment role się odwróciły. - Możesz, no wiesz, zgiąć nogi i się trochę wyluzować, albo mnie złapać w razie czego - stanie, choć nie dla wszystkich łatwe, było jednak podstawowym elementem i bez rozpędzonej deski, zjeżdżającej po rampie, albo wpadającej na kamień, nie mogło mu sie nic stać chyba, że był skończoną ofermą, ale o takie rzeczy Leona nie posądzał.

leon fitzgerald
ryder fitzgerald
nata#9784
właściciel / barman — moonlight bar
41 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Agent federalny, którego na dno posłały narkotyki. Nie pamięta wielu lat swojego życia, więc czeka już tylko niecierpliwie na śmierć.
Niezgodność brzmienia poszczególnych partii jego jestestwa, toczących jakby te same wojny wciąż na nowo, jasno powinna wskazywać, że człowiek ten, Leonidas Fitzgerald, nie powinien być dla nikogo żadnym wyznacznikiem. Może i te długie lata na karku, odznaczające się w siwiejących włosach i lekkich zmarszczkach wykrzywiających twarz, powinny sprawiać, że rady jego mogły być jakkolwiek ważne, ale zdecydowanie ta praktyka w istnieniu na tymże świecie nie łączyła się z żadną zapierającą dech w piersiach mądrością. Gdyby tylko Ryder chciał, mógłby go uciszyć raz na zawsze. Zmienić jego zdanie na każdy, dowolny temat, bo mu było wszystko jedno, tak jakby, bo z drugiej strony po prostu nie wiedział, jak powinno się żyć. — Mógłbym — przyznał więc ze zgrozą, bo rzeczywiście w jego wieku to już dzieci, dorosłe i zuchwałe, a Leon nawet psa czy kota nie posiadał. — Ale dobrze, że nie jestem, bo byłbym potworny w tej roli — może i było to śmieszne, ale w żarcie tym kryło się tak wiele przerażających wizji, że lepiej było je odsunąć od siebie. I zając się niedawaniem rad, za którymi nie stała żadna mądrość życiowa. Teoretycznie. — Widzisz, ty byłbyś lepszym ojcem — odparł więc tylko, nadając tej rozmowie abstrakcyjnego wydźwięku, odbiegając znacznie od tematu. Nie uważał, że studia były jedynym wyznacznikiem życia, ale — jak to starzy ludzie mają w zwyczaju — uznawał je za dobry plan zapasowy. Mimo to nie chciał wcale na Rydera naciskać, bo ten sam potrafił stwierdzić, co jest dla niego najlepsze, prawda? — Albo synoptykiem, bardzo ważny zawód — dokończył za niego, kiwając lekko głową. — Nie wiem, Ryder, ja o swoich studiach marzyłem i wzbraniałem się przed tym, żeby siedzieć w tym przeklętym barze rodziców. A teraz okazuje się, że w nim jest mi lepiej — rzucił niedbale, generalizując zaistniały problem. Może gdyby nie studiował i tak zostałby ćpunem, może taka kariera od samego początku była mu pisana.
Skinął potem głową, przyglądając się mu uważnie jeszcze, a potem odważnym ruchem — przewidując, że jakakolwiek niepewność sprawi, że w istocie się przewróci — stanął na tej nieszczęsnej desce. Na kilka sekund naturalnie, bo gdy tylko ta zaczęła drgać, Leon jedną nogę ściągnął, a druga kawałek, tkwiąc na desce, pojechała do przodu. Ale żył, nie przewrócił się, nie uszkodził, było dobrze. — No i super, czy to znaczy, że już mogę z tobą konkurować? — spytał złośliwie, ale w sposób przyjazny, oczywiście, bo nigdy by nie śmiał.

Ryder Fitzgerald
leoś
katastrofa
benjamin | jude | pericles | othello | monty | cassius | vincent | dante | hyacinth
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- Ja byłbym lepszym ojcem? Co ty, nie ma takiej opcji! - od razu z lekkim strachem zamachał przed sobą dłońmi, bo wizja bycia ojcem jawiła mu się jako prawdziwy koszmar. Nieszczególnie uważał z zabezpieczeniami, czy stałymi partnerkami, a gdyby taka mu właśnie próbowała powiedzieć, że spłodził jej potomka, byłoby to w jakiś sposób prawdopodobne, a wtedy... Cóż, wtedy nie pozostałoby mu nic innego, jak wpaść do domu, kazać Kasprowi spakować wszystkie swoje rzeczy i uciec w siną dal, nie oglądając się za siebie. Co musiało by być najgorszą możliwą opcją dla potencjalnego dziecka i jego matki, ale Ryder wypisywał się z tych wszystkich rodzinnych założeń. - Przecież ja sam jestem jeszcze dzieckiem! - i nie miał żadnego problemu, żeby to przyznać przed bratem. Przed kimkolwiek. Był trochę samodzielny, ale jednocześnie miał też w sobie coś, co sprawiało, że ludzie chcieli mu pomóc, a jeśli oni chcieli pomóc, to on nie wyrywał się do takiego życiowego ogarnięcia się. I może dziecko by mu w tym wszystkim pomogło, ale jednak dziecko nie było od rozwiązywania problemów dorosłych ludzi!
- Synoptykiem - powtórzył powoli po Leonie i, wstyd się przyznać, ale przez chwilę nie wiedział czym zajmuje się synoptyk, dopiero po chwili jego usta więc ułożyły się w nieme "o", potwierdzające ten wybór. - A to mogłoby być akurat całkiem ciekawe - nigdy nie wiedział skąd brały się prognozy pogody i gdyby tylko wierzył w magię, cóż, przypisałby to właśnie magii. Musiał się zatem dowiedzieć skąd to wszystko się bierze, bo trochę wstyd nie wiedzieć. - Może rodzice jednak czasem wiedzą lepiej? - domeną młodych ludzi był bezsensowny bunt, za to tych doroślejszych, próba namówienia na tylko i wyłącznie swoje metody życia, przez co łatwiej się było pokłócić, niż dojść do jakiegoś kompromisu i wybrać to, co rzeczywiście było dobre do dalszego życia.
- Widzisz? Nawet się nie przewróciłeś! - a to był już jakiś sukces, siły w końcu trzeba było mierzyć na zamiary. - Proszę bardzo, jedziesz pierwszy? - jak konkurować, to konkurować, wskazał więc ruchem głowy na kilka przeszkód przed nimi, bo jeśli miał ochotę na taką jazdę, to bardzo proszę, chociaż Ryder juz sobie w głowie układał co powie przez telefon, przy wzywaniu pogotowia.

leon fitzgerald
ryder fitzgerald
nata#9784
właściciel / barman — moonlight bar
41 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Agent federalny, którego na dno posłały narkotyki. Nie pamięta wielu lat swojego życia, więc czeka już tylko niecierpliwie na śmierć.
Coś na kształt znikomej ulgi przecięło jego twarz, pozwalając na zaczerpnięcie metaforycznego oddechu. Nazywanie Rydera dzieckiem byłoby sporą niedorzecznością, nawet jeśli dzieliło ich tak wiele lat, a mimo to nie chciałby go wcale oglądać teraz w roli ojca. Jeszcze nie, bo prawdopodobnie wyzbywając się wszelkich żartów i tak mógłby szczerze uznać, że Ryder poradziłby sobie całkiem nieźle z taką odpowiedzialnością.
Skoro tak uważasz — stwierdził z rozbawieniem, tym bardziej przekonany, że daleko mu już do bycia dzieckiem. Bo choć tego nie widział, potrafił podejmować rozsądne i poważne decyzje, a tak wielu osobom podobnej umiejętności brakowało. Na przykład mu samemu, chociaż szczęśliwie nie mógł uznać żadnej wpadki i bękarta za jedną ze swych życiowych pomyłek.
Może? W życiu bym tego przed nikim nie przyznał, więc dobrze że... — że już nie żyją? To miały być tylko żarty, niż jakakolwiek szczera ulga (no, może trochę wytchnienia w tym było), ale chyba lepiej podobnych kwestii nie wypowiadać. Tym bardziej, że Leon wcale nie był zadowolony z tego, jak się sprawy ułożyły, bo wielu rzeczy nie zdążył z rodzicami naprawić, a trochę się tego wszystkiego przez jego nieomal czterdziestoletnie życie nazbierało. Miał tylko nadzieję, że Ryder wybaczy mu ten nietakt, bo pewnie któraś z sióstr zdążyłaby się już obrazić. — W każdym razie, ważne żebyś był szczęśliwy, czy coś — rzucił swobodnie, wzruszywszy lekko ramionami. Po to jedynie, by jakoś to wszystko zgrabnie podsumować i by nie było wątpliwości, że Leon w miarę możliwości będzie go wspierać.
Tylko jeśli są tu jakieś rampy dla dzieci — bo może gdyby były takie dla niemowląt, to faktycznie skusiłby się na tę samobójczą misję, a tak... Musiało jednak wystarczyć to, że chociaż czegoś spróbował. — Chyba jednak wolałbym się uczyć surfowania — dodał po chwili z przekonaniem, bo jednak morze zdawało się bardziej sprzyjające przy wszelkich upadkach i wypadkach, które mimo starań zawsze towarzyszyły Leonowi. A wiedząc, że Ryder i na tym polu się sprawdza, dawał im kolejną szansę na spędzenie ze sobą kolejnego dnia. Naturalnie pod warunkiem, że młody miałby na to ochotę.

Ryder Fitzgerald
leoś
katastrofa
benjamin | jude | pericles | othello | monty | cassius | vincent | dante | hyacinth
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- To ja jestem nikim? - w naturalny dla siebie, ryderowy sposób, chłopak wcale nie dokończył w myślach zdania w taki sposób, o jakim myślał Leon, a co za tym szło, egoistycznie pomyślał o sobie, w końcu poniekąd starszy Fitzgerald właśnie przed nim przyznał, że może mieli rację. Oczywiście nie była to poważna i prawdziwa pretensja, Ryder rzadko był zdolny do wszczynania jakichkolwiek kłótni, niezależnie od tego kto był w nie zamieszany, bo szkoda było mu czasu i uwagi, żeby przejmować się jakimiś głupotami, ale kiedy już prawdziwie się złościł, mówił o tym szczerze i otwarcie, oznajmiając, że nawet nie chce mu się o tym gadać i potrafił być bardzo drobiazgowy i pamiętliwy. - To chyba każdy powinien być - i każdy zasługiwał poniekąd na to szczęście, było ono marzeniem, planem, do którego tak wielu dążyło i gdyby tylko Ryder wiedział co to dla niego oznacza, też mówiłby wszystkim zawsze, że po prostu chce w życiu szczęścia, a tak sprowadzał swoje marzenia do prostszych rzeczy, do najedzenia się, do wyjścia nad wodę, do spokojnego weekendu - takie marzenia się spełniały i ciężko było o zawód.
- Nie ma czegoś takiego jak rampy dla dzieci - pokręcił rozbawiony głową, choć może nie powinien się śmiać, bo jeśli chodziło o jazdę na deskorolce, nie było powszechnie znanych szkół, instruktorów, więc jeśli ktoś mocno się nie interesował, nie miał skąd nawet brać informacji i niektórym początkującym bywało ciężko. - A to też da się załatwić i pierwsze lekcje są dużo spokojniejsze, tak na lądzie - czasem nawet dorabiał sobie w szkółce surfingu w Lorne Bay, więc znał caly przekrój ludzi, którzy chcieli spróbować tego sportu po raz pierwszy i którzy tak bardzo różnili się między sobą wiekiem, umiejętnościami. - To co, następnym razem ta inna deska? - nie miał pojęcia jakim cudem Leon nigdy nie jeździl, ani nie pływał, ale był gotów z nim tego popróbować, nawet jeśli miało mu się nie spodobać, przynajmniej by wiedział.

zt. x2

leon fitzgerald
ryder fitzgerald
nata#9784
ODPOWIEDZ