właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
#10 tylko włosy dłuższe

Ostatnie dni były bardzo dziwne. Gin starała się je zapełnić sporą ilością alkoholu tak na wszelki wypadek, gdyby znów sie coś odjebało. Chciała mieć wymówkę. Oczywiście to nie tak, że od rana łoiła wódę, bez przesady, nie była aż tak straszna. Wstawała później,, szczególnie, że do domu wracała ostatnio raczej dość późno. Musiała przewietrzyć tą swoją głupią główkę, która ostatnio zbyt wiele myślała o tym, którego imienia nie wolno wymawiać, a przynajmniej nie w obecności Blackwell. Nie chciała analizować tego co stało się kilka dni temu, miała w planach jak najszybciej o tym zapomnieć, z tym, że nie zawsze chcieć to móc. Tym razem nie było to takie łatwe, szczególnie wieczorami, gdy kładła się spać i nagle włączał się jej analizujący wszystko umysł. Dlatego starała się go otępić wlewając w siebie alkohol i przemęczając się tak, by po powrocie do domu po prostu paść ze zmęczenia na pysk i nie mieć już na nic więcej siły. Ten plan akurat działał całkiem nieźle.
Dzisiaj też chciała go realizować. Dlatego umówiła się na wyjście ze znajomymi, chciała poimprezować, potańczyć i zabawić się. Początkowo wszystko szło całkiem nieźle, machnęli sobie before u koleżanki i ruszyli zwartą ekipą w miasto, aż trafili do miejsca, w którym Blackwell kiedyś pracowała. Trochę tęskniła, bo może nie była to praca jej marzeń, ale przynajmniej życie było łatwiejsze. Nie musiała martwić się prowadzeniem firmy, podatkami i tym czy jabłka się nie zepsują. Może William miał rację i powinna sprzedać sad, a sama wrócić do pracy za barem? Nie. Nie mogła sobie pozwolić na myślenie o tym typku. Smutek był taki, że gdy tylko się na tym złapała to gdzieś w tłumie mignęła jej twarz Hendersona. Myślała, że się przewidziała. Pewnie za mało wypiła. Całe szczęście jej znajomi zawsze wiedzieli kiedy przynieść jej drinka i wyrwać do tańca. Na parkiecie zawsze czuła się jak ryba w wodzie i ruszając się w rytm muzyki umiała zapomnieć o całym świecie... tylko nie o swoim pęcherzu.
Złapała jedną ze swoich koleżanek i razem poszły w stronę toalet. Niestety tradycyjnie, do damskiej była kolejka, w której Blackwell pewnie spędziłaby z pół godziny, a szkoda jej było wieczora, by tkwić w takim miejscu. Postanowiła więc nie zgrywać cnotki i skorzystać z męskiej toalety, bo tam akurat nikogo nie było. Zrobiła co miała zrobić i wyszła z kabiny z zamiarem umycia rąk, bo jednak była higieniczną kobietą, ale stanęła zaskoczona widząc Lorda Voldemorta (jak zaczęła w swojej głowie nazywać Willa) stojącego przy umywalkach. Mogłaby się teraz spłoszyć i zapaść pod ziemię, ale starała się trzymać dobrą minę w tej złej grze. Dlatego z podniesioną głową podeszła bliżej i stanęła kilka umywalek dalej żeby umyć sobie ręce. - Cześć - rzuciła, tak jakby to nie było nic wielkiego, że znajdowała się w miejscu, w którym nie powinno jej być, z człowiekiem, którego widzieć nie chciała. Raczej nie chciała. Tak jej się wydawało. Może chciała? Nie, na bank nie chciała. Nie powinna chcieć.
towarzyska meduza
catlady#7921
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
#24

A William… William naprawdę nie wiedział czego chce i co ma robić. Prim już tutaj nie było, a jednak wciąż czuł jakiś ciężar gdzieś tam w piersi. I to że spał z Effie, a potem z Gin nic nie ułatwiało. W ogóle miał wrażenie, że wpadł w jakiś dół, z którego nie wiedział jak wybrnąć. Wiedział jednak, że chlanie w domu do pustej ściany to nie jest rozwiązanie. I że miał problem. Póki co jednak nie wiedział jak sobie z nim poradzić, co było dla niego absolutnie typowe. W końcu nigdy nie poradził sobie tak oficjalnie ze stratą rodziców, z poronieniem… i pewnie całą masą innych rzeczy. Wiedział jednak, że nie poprosi o pomoc, był na to zbyt uparty. Zamiast tego zamienił picie w domu, na picie w barach i to mu chyba całkiem spoko wyszło wtedy z Seamusem. Następnym krokiem było odebranie poczty, gdzie się nazbierało zajebiście dużo rzeczy. I właśnie kiedy miał to wszystko wnieść do domu, przyszedł goniec i musiał podpisać decyzję z sądu. Oficjalną. Ostateczną. Decyzję o rozwodzie. Wiedział że to ona jeszcze zanim otworzył kopertę, ale i tak musiał to zrobić, żeby się upewnić, że wszystko załatwione. Prim tego potrzebowała, a on odpowiadał za tą część, więc wszystko musiało być dopracowane. A po wszystkim nie wiedział co ma ze sobą zrobić. I pewnie dlatego przyjął głupią propozycję, żeby wybrać się do klubu, czego pożałował jak tylko usłyszał muzykę w środku. Nie miał nastroju do tańca, ani właściwie do niczego. Siedział więc ze swoim drinkiem, udawał że słucha towarzystwa, mimo że nawet się nie starał podążać za rozmową. A kiedy tylko miał okazję, poszedł się wysikać, nacieszyć się chwilą ciszy i spokoju. Oczywiście, nie na długo, bo jak tylko umył ręce, zobaczył w lustrze.. .Gin.
- Twój towarzysz zaraz do nas dołączy? - zapytał, zamiast przywitania, no ale byli w toalecie w klubie, na dodatek w męskiej, więc wiadomo co się tam robiło. I tak, zapomniał się przywitać, ale o tym że jest gburem i chamem już wiedziała. I chyba nie powinna zapominać, dla własnego dobra…
happy halloween
-
właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
Miała problem z tym żeby pojąć jakim cudem udało jej się unikać Willa przez te wszystkie lata, a teraz gdy nie chciała go widzieć, to wpadali na siebie randomowo w sklepach, albo męskich łazienkach. No, albo zupełnie przypadkowo w swoich mieszkaniach, chociaż te wizyty były równie wielką niespodzianką co te spotkania na ulicy czy innych miejscach. Blackwell wywróciła oczami słysząc jego słowa i pewnie powinna się ugryźć w język i nic nie mówić, ale niestety nie potrafiła. - Nie wiedziałam, że kręcą Cię takie trójkąty, ale spoko, można coś ogarnąć - no skoro chciał żeby ktoś do nich dołączył i to facet, no to okej. Niech będzie. Poświęci się. Wiedziała, że powinna ten jego przytyk zignorować i po prostu udawać, że go nie słyszy, ale wtedy nie mogłaby się nazwać Ginevra Blackwel, a jednak lubiła być sobą. Całe szczęście. - Nie bądź zazdrosny, to nie przystoi facetowi w Twoim wieku - dodała jeszcze poprawiając sobie włosy, chociaż w lustrze bardziej przyglądała się Williamowi niż własnemu odbiciu. Sądziła, że chyba nigdy nie będą już w stanie ze sobą porozmawiać tak na normalnie, teraz dane było im tylko się tak wzajemnie denerwować. Nie było to najgorsze co mogło się przytrafić, bo akurat w ciętych ripostach Blackwell była taka nie najgorsza. Na dłuższą metę mogło to być jednak męczące, całe szczęście, że przecież nie planowała się z Williamem widzieć jakoś wybitnie często. Starała się na początku naprawić ich relację, przyszła z sercem na dłoni, zlał ją, więc teraz jest jak jest. Nie miała chęci za nim latać i prosić się o to, by z nią rozmawiał. Była na to za dorosła.
towarzyska meduza
catlady#7921
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
To na pewno była jej wina. Tkwili w swoich okopach, siedzieli w swoich dziurach, zajęci swoim sprawami. Ale to ona postanowiła przyjść do niego i to z kijem, a następnie trącić jego mrowisko. I to ona to wszystko spowodowała, całą lawinę wydarzeń. Zwłaszcza, że to ona nalegała najebana żeby z nim iść na plażę, ona gadała głupoty po alko i ona zmusiła go do tego, żeby przyszedł ją o to wszystko wypytać. Jak nic - jej wina. Ona go też gwałtownie pocałowała i dała mu zielone światło do tego, czego odmówiła tamtej pierwszej nocy. Więc tak, zdecydowanie za wszystko można było obwiniać Gin. A już na pewno Wiliam zamierzał bezwstydnie to robić. A może i bezczelnie, kto wie.
- Czyli odwiedzasz męskie toalety solo, bez towarzysza? - zmarszczył brwi i nawet spojrzał w tamtą stronę, ale faktycznie, nikt za nią nie wychodził. Czyżby był zazdrosny? Kto wie, w każdym razie dobrze że o nic. - Bo właśnie w męskiej jesteśmy, może cię to zdziwi - dodał, żeby uciec od tematu faceta, którego wcale nie było. Zachować twarzy, czy coś tam trzeba podobno.
- Najpierw trzeba mieć o co być zazdrosnym, a tu nie ma nic w moim posiadaniu - podsumował sucho, robiąc krok w tył od umywalki, a potem patrząc na nią przenikliwym wzrokiem. I to chyba był błąd, bo zdecydowanie powinien był zachować jak największy dystans między nimi. Ani trochę sobie nie ufał, nie bez powodu jej w końcu unikał! I nie bez powodu wyszedł wtedy z jej domu, zamiast zostać i.. no właściwie to nie wiedział "i co", ale czuł, że to go chyba najbardziej przerażało. Jakieś "coś", które wyczuwał także w tym momencie, kiedy przeszywał ją intensywnym spojrzeniem.
happy halloween
-
właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
Oj nie... jeżeli ktoś tu kogoś trącał kijem, to raczej Will Gin, if you know what i mean. Ostatnio czuła się bardzo trącona. No i gdyby się jej Will posłuchał i po prostu poszedł z nią na imprezę na plażę zamiast zachowywać się w stosunku do niej bardzo niemiło to o niczym dalej, by nie wiedział. Ona by się nie wkurwiła i nie wygadała się w przypływie emocjo, a tak to mieli teraz co mieli. Nawet jeżeli to "coś" było jedną wielką niewiadomą.
- Tak, potrafię się sama sobą zająć jak trzeba - odpowiedziała wzruszając ramionami, a później obróciła twarz w jego stronę i szerzej otworzyła oczy. - No co Ty nie powiesz? - Nie mogła się powstrzymać od tej drobnej ironii. - Do damskiej jest strasznie wielka kolejka, nie będę bezsensownie tracić pół godziny - a tu miało być pusto i było, ale niestety później pojawił się William, no i cóż. Genialny plan Gin na szybkie, niezauważone siku w męskiej, nagle przestał być taki genialny.
- Tu akurat się zgadzamy - rzuciła przyglądając się przez chwilę jego odbiciu w lustrze. Mógł sobie posiadać co tylko chciał, ale Gin na pewno nie, głównie dlatego, że była kobietą, a nie rzeczą, którą sobie można było wziąć i mieć. Była panią swojego losu i w ten sposób chciała o sobie myśleć.
Gdy już skończyła poprawiać te swoje włosy to odwróciła się w jego kierunku i oparła się tyłkiem o umywalkę. - Jestem zaskoczona, że nie pijesz samotnie w domu przy mrożonej pizzy - spojrzała na jego twarz, a później powoli wzrokiem przesunęła po całej jego sylwetce, nie za bardzo wiedząc czy powinna w ogóle zagajać rozmowę, czy po prostu lepiej byłoby teraz wyjść. Nagle jakoś dziwnie mała się zrobiła ta łazienka.
towarzyska meduza
catlady#7921
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
Dobra dobra, metaforycznym kijem! I o wiele bardziej skutecznym swoją drogą… chociaż William się bardzo starał nie zastanawiać nad tym co się wtedy działo i że… no… no nie, po prostu nie. Zero wspomnień, zero myśli, jakby nigdy nic się nie stało. Bo przecież nie powinno się stać, ale się stało, więc trzeba o tym zapomnieć, nie? No właśnie. Dla Willa to była najlepsza metoda, udawać że nic się nie dzieje, dopóki nie będzie… no dopóki nie minie, cokolwiek tam się działo. I w związku z Gin i w związku z Prim. Nawet się rymowało, więc chyba trzeba wierzyć, że się uda.
I nie, Will na pewno nie byłby szczęśliwy na imprezie, bo nie miał nastroju na imprezy. Jak było widać na załączonym obrazku.
- Sama zająć sobą, jak trzeba, w męskiej toalecie? - powtórzył za nią, bo chyba wiedziała jak to dziwnie zabrzmiało! I nawet uniósł brwi. W normalnych czasach by ją wyśmiał, ale teraz trochę nie pamiętał czym był śmiech… jakkolwiek makabrycznie by to nie brzmiało…
- Pewnie teraz żałujesz, że w niej nie stoisz - dodał, bo cóż, wątpił że można to nazwać miłym spotkaniem i miłą pogawędką. I pomyśleć, że mógł już sobie dawno stąd wyjść! Ale… ale…. no ale cóż. Jednak dalej tutaj był i stał.
- Świetnie - podsumował, bardziej sucho niż zamierzał. Sam nie wiedział, czy bardziej zły jest na nią, na siebie, czy w ogóle na cały świat. Ale bez wątpienia złość była dość mocno wybijającym się uczuciem w tym wszystkim. Na szczęście, Złość to była dobra emocja, bardzo głośna i niepozwalająca dochodzić innym do głosu. A na tym mu zależało.
- Ty naprawdę nie powinnaś się odzywać - zdecydował po chwili ciszy, kiedy usłyszał jej słowa. Głównie dlatego, że niewiele wiedziała kiedy i jak się upijał. Ale żeby nie być gołosłownym zbliżył się i złączył ich usta w pocałunku, żeby trochę pomóc jej tą ciszę zachować.
happy halloween
-
właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
Czyli jednak Will miał podobnie jak Gin. Jak coś nie pasowało i było za dziwne lub za trudne do rozwiązania to po prostu udawał, że tego nie było. Tak samo Blackwell robiła ze swoimi uczuciami względem niego te cztery lata temu, a to mały hipokryta ma do niej teraz pretensje. Nie ładnie. Łatwiej było udawać, że nic się nie dzieje niż stanąć oko w oko ze swoimi problemami. Norma. Pewnie dlatego przez tyle lat się ze sobą przyjaźnili, bo podejście do życia mieli dość podobne. O ironio, to właśnie to podejście negatywnie wpłynęło na ich znajomość.
- W męskiej, damskiej, co za różnica - chociaż jak już się miała masturbować to raczej nie w klubowym kiblu. Bez przesady. No ale w sumie wszystko jest dla ludzi więc może powinna spróbować. Nie. To złe tory, szczególnie, że jej rozmówcą był Will. Chociaż też tak nie do końca rozmową to można było nazwać, bardziej wymianą jakiś spostrzeżeń i suchych faktów niż taką normalną konwersacją.
- Byłam w gorszych miejscach i sytuacjach - wzruszyła ramionami, bo cóż, nawet ich pierwsze spotkanie po latach było gorsze. Teraz było tylko trochę niezręcznie, a jednocześnie jakoś tak dziwnie elektryzująco. Nie wiedziała jak mogłaby to nazwać. Cała ta atmosfera była dziwna, bo z jednej strony chciałaby sobie stąd wyjść i wrócić do swoich znajomych, a z drugiej coś ją tu trzymało i nie mogła się ruszyć.
- Bo co mi zrobisz? - Zaśmiała się, no bo mógł sobie gadać co chciał i ona też sobie mogła mówić to na co miała ochotę, a przynajmniej tak jej się wydawało do momentu, w którym do niej podszedł i tak niespodziewanie ją pocałował. Trochę była tym zaskoczona, ale i tak odwzajemniła pocałunek kładąc dłonie na jego klatce piersiowej, a później przejechała nimi wyżej i ułożyła je na jego karku. Gdzieś z tyłu głowy pojawił się jakiś cichy głosik, który mówił "stop, przestań, idź sobie stąd", ale Blackwell zupełnie go zignorowała przysuwając swoje ciało bliżej jego. - Musiałeś już dużo wypić - mruknęła na chwilę zabierając swoje usta z jego warg, bo tak, wolała sobie wmawiać, że oboje są teraz ostro nawaleni, chociaż dobrze wiedziała, że to nie do końca prawda. Nie zwlekała jednak długo i po chwili sama zainicjowała kolejny pocałunek.
towarzyska meduza
catlady#7921
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
Owszem, pewnie dlatego tak dobrze im się przyjaźniło! Przed laty. Bo teraz… no teraz tego przyjaźnią przecież nie można było nazwać. Już bliżej było w tym wszystkim do nienawiści, bo zachowywali się przecież jak dwójka ludzi, która ewidentnie się nie znosi. No, poza swoją nagością, bo to im wyszło całkiem dobrze, o czym też oczywiście Will nie chciał myśleć. Bo… no nie. Nie chciał tego analizować. Prim dopiero co wyjechała, jego papiery rozwodowe były jeszcze ciepłe po wydrukowaniu. To nie był czas na takie rzeczy, myśli i czyny. Jeszcze trochę i sam wyjedzie na jakąś kopakabanę, czy inne coś, co nie wiem nawet jak poprawnie i profesjonalnie napisać, a googlować mi się nie chce. Chociaż pewnie tam Gin też jakoś wyląduje, jak ta mała dziewczynka, która dryfowała po oceanie na dmychanym flamingu i jakoś nic jej się nie stało. No dziwniejsze rzeczy się działy w tym świecie.
- Nie wątpię - mruknął cicho, nie dopytując czy mówił o miejscach dosłownie, czy jednak… no tak metaforycznie. W życiu. Bo z tym ostatnim miał doświadczenie, ale no, nie chciał o tym gadać, oczywiście. Jakżeby Will mógł chcieć rozmawiać o czymkolwiek? Albo raczej o czymkolwiek głębokim? O wiele łatwiej mu wychodziły rzeczy, które słów nie wymagały. Dlatego wywrócił oczami na jej zaczepne pytanie, a potem właśnie to zrobił, po raz kolejny ją pocałował, chociaż dobrze wiedział jaki to był cholerny błąd. Najgorsze, co mógł w tym momencie zrobić, ale stało się, ich usta były złączone w pocałunku, a jego dłonie powędrowały na jej biodra.
- Bardzo bardzo dużo - mruknął, bo co prawda pił, ale nawalony zdecydowanie nie był. I ona też nie miała problemu ani z poruszaniem się, ani mówieniem. I dobrze, bo teraz Will szybkim ruchem podniósł ją, oplatając sobie jej nogami pas, a potem cofnął się z nią (czy raczej cofnął ją, sam szedł przed siebie) do tej samej toalety, z której przed chwilą wyszła. Więc dobrze jeśli zostawiła tam po sobie ładny porządek, bo inaczej zepsuje im nastrój jeszcze bardziej niż ja teraz, hehe. #romantyzmdwatysiącesto
happy halloween
-
właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
No i cóż, Ginevra zachowywała się tak bardzo nieodpowiedzialne, że aż miała ochotę sobie sama przywalic i może byłby to jakis sposób na otrzeźwienie i zaczęłaby myśleć głowa. Na razie tego zdecydowanie nie robiła i dała się ponieść emocjom. Niedługo pewnie będzie mieć dużego kaca moralnego, bo zdawała sobie sprawę, że nie powinni tego robić. Nie po raz kolejny. Jaką tym razem mogli mieć wymówkę? Nie mogli się nawet nakręcić przez jakaś większą kłótnie tak jak to było po raz ostatni, bo przecież teraz wymienili tylko kilka zdań, może nie najmilszych, ale też bez przesady. Może ktoś teraz powinien wejść do łazienki i uratować ich od popełnienia kolejnego błędu, ale nic takiego się nie wydarzyło i Gin dała mu się podnieść dalej trzymając dłonie na jego karku, tym razem też po to żeby nie spaść.
Blackwell niestety wypiła za mało, mogła sobie tylko wmawiać, że alkohol miał spore znaczenie w tym wszystkim, chociaż wiadomo, że to bujda wielka. Trudno. Będzie się tym martwić później. Na razie była zajęta czymś innym. Co to w ogóle jest za pomysł, że miałaby zostawiać syf po sikaniu, bitch please, ona była damą. Czasem. W każdym razie gdy już znaleźli się w kabinie to zabrała jedna rękę żeby zamknąć za nimi drzwi, bo nie chciałaby żeby ktoś im tu wparował. Zsunęła się też tak, by teraz stanąć na własnych nogach. - Siadaj - mruknęła, bo jej plecy do tej pory były trochę obite po ostatnim zderzeniu ze ścianą, tutaj mogli w ramach urozmaicenia wykorzystać zamkniętą toaletę. No i dobrze też, że Gin miała na sobie sukienkę, bo to jednak wiele ułatwiło. Dlatego dość szybko ściągnęła z siebie dolną część bielizny, a później złapała jego dłonie, które włożyła pod swoją sukienkę układając je na jej ładnych pośladkach.
towarzyska meduza
catlady#7921
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
Gdyby nagle zaczęła samą siebie tutaj bić, to na pewno skutecznie zrujnowałoby nastrój, nie ma się co oszukiwać. William nie popierał fizycznej agresji… no w większości przypadków. Ostatecznie bicie się to ból w twarzy i ból w ręce, nie mówiąc o innych częściach ciała, w które się celuje… więc tak, zdecydowanie oficjalnie tego nie popierał i obawiałby się, że to już druga kobieta w jego otoczeniu musiałaby wylądować na specjalnym oddziale w szpitalu. Zamkniętym. A dwie kobiety, którym psychika aż tak podupadła, że trzeba interweniować…. no to na pewno musiałaby być wina Willa. Nie żeby teraz się nie obwiniał o to co zrobiła Prim, bo oczywiście że to robił.
I cóż, w łazience też robił to co podpowiadało mu… no coś na pewno. Nie chciał tego nazywać, nie chciał nawet zwracać na to uwagę, starając sie z całych sił po prostu o tym nie myśleć. Bo zbyt wiele pytań zaczynało mieć całkiem sensowne odpowiedzi, tyle że on nie chciał ich słuchać. Rozsądek został gdzieś za drzwiami, a oni znaleźli się w małej przestrzeni, w której bardzo szybko znaleźli sobie przyjemne i intensywne zajęcie. I na pewno starali się być jak najciszej, ostatecznie pamiętając, że nie są u niej w domu… i chociaż Will pomógł jej z tym ściąganiem bielizny, ostatecznie nawet chowając jej majtki do kieszeni i oczywiście od razu o tym zapominając, kiedy już po wszystkim łapali z ledwością oddech, jego chęć pomocy jakoś gdzieś uciekła. Bo teraz ta chęć pomocy musiałaby być po prostu dążeniem do zrozumienia tego, co się właśnie między nimi wydarzyło.
- Wyjdę pierwszy - rzucił więc, zamiast jakiegoś ‘było miło’, ‘dzięki’, czy czegokolwiek innego. Bo słyszał za ścianą głosy i uznał, że to dobra wymówka, żeby znów zwiać, tym razem pod pretekstem... no dobra, bez pretekstu. Po prostu uciec.
happy halloween
-
właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
Gin pewnie nie miała nic przeciwko drobnym klapsom, w niektórych sytuacjach. Nigdy w życiu nie chciałaby popełnić samobójstwa, bo uważała to za tchórzostwo. Była realistką i wiedziała, że w życiu zawsze może być gorzej, że życie nie jest łatwe i daje człowiekowi popalić, ale zdawała sobie też sprawę, że istnieje wyjście z wielu sytuacji, nawet jeżeli na pierwszy rzut oka widać, że nie do końca tak jest. Oczywiście, ona wszystkie swoje bolączki ukrywała za maską, która mówiła "mam wyjebane", nawet jeżeli nie miała. Jak już jej się przytrafiło okazać jakieś uczucia to i tak kończyło się to nie najlepiej. Dlatego podejście "jebać to" i duża dawka alkoholu pomagały jej przetrwać ciężkie chwile i zapomnieć o rzeczach, o których pamiętać nie chciała. Czy było to zdrowe? Absolutnie nie. Czy pomagało? Trochę tak, chociaż patrząc na to co właśnie działo sie w kabinie to można mieć pewne wątpliwości.
Nie było w tym żadnej logiki, prędzej jakieś prymitywne, zwierzęce instynkty, nad którymi Gin nie miała siły panować więc dlatego skończyło się tak, jak się skończyło. Przez tą krótką chwilę nie musiała myśleć o niczym, a już na pewno nie o tym dlaczego nie przywaliła mu w twarz gdy ją pocałował, albo dlaczego nie wyszła z łazienki, gdy go zobaczyła. To tak się powinno skończyć i dotarło to do niej dopiero, gdy było już po wszystkim, a William sie odezwał.
- Poczekaj aż wyjdą - syknęła cicho, bo gdyby teraz wyszedł, a kabina dalej zostałaby zamknięta to mogłoby to wzbudzić jakieś podejrzenia i w sumie Gin zupełnie nie wiedziała dlaczego nagle jej przeszkadzało, że ktoś mógłby pomyśleć, że uprawiała z kimś seks w męskim kiblu. Chociaż, wtedy byłoby też wiadomo z kim i może to Gin przeszkadzało, bo nie chciała głupich plotek. Poza tym, to pewnie długo nie potrwa, bo przecież ludzie sobie zbyt długich pogawędek w kiblu sobie nie urządzali. Nawet seks był szybki.
towarzyska meduza
catlady#7921
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
To zdecydowanie nie była taka sytuacja. To była bardzo skomplikowana sytuacja. I nie wiem czemu przeszłaś od klapsów do samobójstwa, to był bardzo dziwny przeskok, r u ok?
Anyway, dobrze że Gin nie chorowała na depresję, bo to była bardzo skomplikowana i poważna choroba, z którą wiele osób przegrywało. I dzieci. Will coś jednak o niej wiedział, dlatego nie podchodził do tego tak zero-jedynkowo. Ale on stracił o wiele więcej w swoim życiu, przede wszystkim rodzinę ze dwa razy, więc Blackwell ze swoją szczęśliwą familią nie bardzo mogła się łączyć w solidarności. Po prostu tego nie rozumiała, a on nie zamierzał jej tego wyjaśniać. Nie chciał przecież nawet o tym myśleć sam, a co dopiero o tym mówić na głos i rozpracowywać na części pierwsze. O wiele bardziej wolał stawiać na wyparcie. I chyba oboje tak mieli, patrząc na ich aktualną sytuację, która no… właśnie się komplikowała, z każdym kolejnym spotkaniem, chociaż jedyne co się na nich działo to seks. Ale przynajmniej dobry seks.
- O… okej - mruknął, ale nie wiedział, czy to dobry pomysł. Zdecydowanie byli zbyt blisko siebie, wciąż widział jak kobieta szybko oddycha, a wręcz czuł jak mocno wali jej serce. Przy muzyce w klubie dochodzącej przez otwarte drzwi toalet to nie lada osiągnięcie. A może po prostu on za bardzo się na tym skupiał. I na jej oczach. I na jej ustach…. Will nie myślał o byciu przyłapanym, bo nie byli w Lorne, była spora szansa, że większości osób tam nie znają. Poza osobami, z którymi tu przyszli. A jak o przychodzeniu, czy raczej dochodzeniu mowa… bliskość Gin okazała się jednak zbyt kusząca. Nie wytrzymał zbyt długo zanim znów jej nie pocałował i znów nie przyciągnął bliżej. Ostatecznie to był lepszy sposób na zabicie czasu, niż niezręczna rozmowa, prawda? Właśnie dlatego znów wprawił ich ciała w zsynchronizowany ruch, szybko zanim dotrze do nich że to bez sensu. A kiedy skończyli, nie powiedział nic, zanim nie wymknął się z kabiny, gdzieś w połowie klubu sobie uświadamiając jak bardzo głupie i dziecinne to wszystko jest. Niestety nie na tyle żeby zawrócić i z nią porozmawiać, co to to nie. Zamiast tego napisał wiadomość do osób z którymi tutaj był i po prostu wyszedł na świeże powietrze, którego bardzo potrzebował i usiłował złapać taksówkę. I jak to zwykle w takich chwilach bywa, poczuł że ktoś się na niego patrzy, więc odwrócił się i zmarszczył lekko brwi widząc Ginevrę na zewnątrz. Więc uznał, że halo, będzie dorosły!
- Gin… przepraszam za to co się tam stało. I u Ciebie. Nie powinniśmy tego robić - powiedział, zanim zdążyła się odezwać, robiąc krok w jej stronę. - Dopiero od dziś jestem w ogóle oficjalnie po rozwodzie, więc cokolwiek to jest…. nie powinno mieć miejsca, tak po prostu - dodał, wskazując to na siebie, to na nią. - Zwłaszcza przez Twoje… uczucia - podsumował bez podkreślania, że to były uczucia z przeszłości. Chyba wiedział, że były całkiem świeże.
happy halloween
-
ODPOWIEDZ