weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.

[akapit]

PIĘTNAŚCIE

Lata temu wydawało jej się, że może być szczęśliwa. Wydawało jej się, że jest w stanie poukładać sobie życie z drugą osobą, bo czy nie na to właśnie zasługiwała? Myślała również, że tego właśnie od życia chciała, ale ilekroć znajdowała się na takim etapie swojego życia, aby się do tego zbliżyć, ostatecznie działo się coś, co tylko wszystko komplikowało. Za pierwszym razem to ona pozostawiona została na lodzie, a za drugim… Cóż, kwestia jej ostatniego związku była dość skomplikowana, świeża i znacznym stopniu również dla Gemmy bolesna. Ilekroć uciekała myślami w jego kierunku, zmuszona była wyrzucić sobie to, jak wielką była idiotką. Ostatnio ciążyły jej obie te rzeczy – oba nieudane związki, które w postaci duchów przeszłości przypominały Fernwell o tym, że nie była nawet minimalnie bliska osiągnięcia szczęścia, którego kiedyś pragnęła. Uświadamiały jej również, że musiała mieć w sobie coś, co czyniło z niej raczej marną kandydatkę na stałą partnerkę. Chcąc odciągnąć swoje myśli od relacji, które i tak pozostawały już wyłącznie elementem przeszłości, Gemma ugięła się pod namową jednej ze swoich koleżanek, a później zaprosiła na randkę jednego z chłopaków z pracy, który już od pewnego czasu wydawał jej się całkiem fajnym facetem. Choć stresowała się trochę (nie była pewna, czy aby na pewno była już gotowa na to, aby zacząć randkować po zakończeniu związku z Hardenem), jakaś jej część naprawdę ekscytowała się na myśl o tym, że na trochę wyrwie się ze swoich czterech ścian i pozna lepiej kogoś nowego. Starała się cieszyć na myśl o tym wyjściu, bo tylko w ten sposób mogłaby pozostawić za sobą relację, za którą odrobinę jeszcze tęskniła.
Niepokoić zaczęła się po pierwszych piętnastu minutach spóźnienia. Kiedy jej znajomy ani się nie pojawił, ani też nie odpowiedział na wysłaną do niego znajomość, Gem postanowiła zaczekać jeszcze chwilę, nie będąc w stanie tak po prostu uwierzyć, że mógłby okazać się palantem, który wystawiłby ją bez słowa. Zaczekała więc kolejny kwadrans, następny, a później jeszcze jeden, a wtedy zrozumiała, że on wcale nie zamierzał się pojawić. Nie zamierzał najwyraźniej też dać jej znać, że wspólne wyjście wcale go nie interesowało, co sprawiło, że Fernwell poczuła się wyjątkowo głupio. Wyraźnie poirytowana zaistniałą sytuacją, sięgnęła po butelkę wina, która od dłuższego czasu znajdowała się w jej barku, a później wyniosła się z nią na ganek. Pogoda sprzyjała spędzeniu czasu na zewnątrz i to właśnie zamierzała zrobić, zupełnie nie przejmując się tym, iż niejedna osoba mogła wziąć ją teraz na wariatkę. Siedziała tu przecież w kiecce, w ładnym makijażu, a w jej dłoni znajdowała się lampka, w której zdecydowanie zbyt dużo było wina. Tym jednak nie zamierzała się przejmować, ponieważ dziś została i tak już wystarczająco upokorzona.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Mogli zbić ze sobą piątkę, ponieważ życie uczuciowe Claytona było równie beznadziejne. Od lat panowała w nim posucha, a wcześniej jego ostatni związek zakończył się w przykry dla niego sposób, co nadal go gryzło. Wiedział, że miał swoje za uszami, ale i tak był rozczarowany posunięciem żony, która odeszła do niego tylko dlatego, że znalazł się w poważniejszych tarapatach. Kiedy zostawiła go z tym wszystkim samego, poczuł się przez nią zdradzony. Nic jednak nie był w stanie z tym zrobić, jedynie podpisać te cholerne papiery rozwodowe, żeby nie przeciągać tego za długo. I tak nie widział powodów, by o cokolwiek walczyć, skoro nie była w stanie wspierać go w takiej chwili. Może poczuł się zbyt dotknięty, może oceniał ją zbyt srogo, ale starał się teraz zbyt wiele o tym nie myśleć. Nie zawsze wychodziło. Można powiedzieć, że czasem był w nastroju, aby rozdrapać stare rany i poznęcać się nad sobą. Na szczęście to jeszcze nie pchnęło go do jakichś głupich posunięć i wszystko zamykało się w przemyśleniach, z którymi nic nie robił i o których w końcu zapominał.
I dziś to był jeden z tych dni, kiedy gorsze wspomnienia nie dawały mu spokoju, dlatego postanowił wyrwać się gdzieś na chwilę, by przewietrzyć się i zmienić otoczenie w nadziei, że to pomoże. Zatem wskoczył na rower i pojechał na kilkugodzinną przejażdżkę za miasto, podczas której udało mu się osiągnąć cel i wywietrzyć z głowy wszystkie te myśli, które go dręczyły. Mógł dzięki temu wrócić do domu spokojniejszy i idealnie na czas, żeby zastać tę niecodzienną scenę na ganku Gemmy. Gdy zsiadał z roweru, spoglądał na brunetkę, zastanawiając się nad tym, czy powinien sprawdzić o co chodziło, czy może zostawić ją w spokoju. Ostatecznie postawił na pierwszą opcję, dochodząc do wniosku, że nic na tym nie straci. Dlatego odstawił rower obok kampera i podszedł do ganku. - To jakaś nowa moda, z którą jestem do tyłu, jak z noszeniem za małych ubrań? - zapytał, po czym omiótł ją wymownym spojrzeniem i uśmiechnął się. Po prostu zaciekawiło go to, co robiła w takim stroju właśnie tutaj, tym bardziej, że nie było to miejsce w domu najbardziej sprzyjające takim posiedzeniom. Jeśli miał być szczery, to wyglądała trochę tak, jakby wydarzyło się coś niedobrego i chyba właśnie dlatego bardziej się nią zainteresował. Chciał sprawdzić czy było wszystko w porządku, czy może powinien sprawdzać co godzinę, czy aby na pewno jeszcze żyła i jakoś się trzymała.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Miała swoje lata i swoje też w życiu przeżyła, dlatego była wystarczająco dojrzała, by wiedzieć, że sytuacja związkowa nie powinna jej definiować. Nie żyła przecież w wieku dziewiętnastym, kiedy to głównym zmartwieniem przeciętnej kobiety było znalezienie porządnego męża. Kiedyś zresztą potrafiła to manifestować – potrafiła być dumna z miejsca, do którego sama zabrnęła, i które bynajmniej nie miało związku z mężczyznami. Bo owszem, kiedy jeszcze pracowała w Kenii i zrobiła tak wiele dobrego dla tamtejszych zwierząt, w pewnym stopniu była z siebie dumna. Wiedziała jednocześnie, że jej działania były wyłącznie kropelką dobroci w morzu bestialstwa, a jednak nie pozwoliła, by ta myśl kiedykolwiek jej to zepsuła. Rzecz w tym, że spełnienie zawodowe mogło przynosić jej satysfakcję, ale to wcale nie oznacza, że było ono jedynym, czego oczekiwała od życia. Nie, Fernwell, pomimo tego, że starała się pokazywać coś innego, tak naprawdę też pragnęła, aby czyjaś uwaga skupiła się tylko na niej. Chciała mieć kogoś, kto chciałby spędzać z nią swoje wieczory i zamykać ją w swoich ramionach, kiedy cały dzień spędzony w pracy porządnie dałby jej w kość. Po prostu chciała normalnej codzienności w czyimś towarzystwie, a to przecież żadna zbrodnia.
Mogłoby się wydawać, że zajmowanie miejsca na ganku było dość ryzykowne, bo przecież dojrzeć mógł ją tu każdy przechodzień, a ona rzekomo chciała spędzić ten wieczór w samotności. Wcale nie planowała rzucać się w oczy, ale może podświadomie chciała czegoś innego, by w ten sposób uchronić się przed uciekaniem myślami w te zakątki własnego umysłu, które budziły niepokój. Nie ubolewała więc jakoś szczególnie nad tym, że Clay, zamiast odnaleźć drogę do swojego kampera, skierował się w jej stronę. Podniosła na niego zmęczone spojrzenie i lekko zakręciła zawartością kieliszka, z którego na razie niewiele zdołała upić. Jego komentarz sprawił, że mimowolnie zerknęła na to, co miała na sobie. - Uważasz, że jest za mała? - zapytała, po czym znów podniosła na niego spojrzenie. Jasne, prezentowała się raczej żałośnie siedząc tutaj z tym kieliszkiem, ale do niedawna myślała, że – poza obecną scenerią – wyglądała naprawdę dobrze. Ostatnie, czego teraz potrzebowała, to uświadomienie jej, że było odwrotnie. W końcu jej samoocena i bez tego znacznie dziś ucierpiała.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Związki zdecydowanie nie powinny nikogo definiować, ale to nie zmienia faktu, że niemal każdy potrzebuje w swoim życiu drugiej osoby. Nawet taki Clayton, który upierał się, że nie potrzebuje nikogo, tak naprawdę jedynie uciekał przed swoimi pragnieniami, bo zawiodło go tyle osób, że teraz bał się otworzyć przed kolejną. Ale czuł się samotny, widział też, że w jego życiu brakowało kogoś bliskiego, ale zdecydował nic z tym nie robić. Wolał trzymać się tej nieprzyjemnej, ale bezpiecznej samotności, zamiast znów wystawić się na zranienie, bo wbrew pozorom jest osobą, którą bardzo łatwo skrzywdzić. Na pewno nie było tego po nim widać, bo wolał pokazywać po sobie coś zupełnie innego, ale za tą maską, którą pokazywał wszystkim, krył się uczuciowy facet, który niestety nie miał za dużego szczęścia w życiu, przez co skończył sam w kamperze na podjeździe obcej mu osoby. Kto z ich dwójki powinien znaleźć się na tych schodkach i pić to wino?
Powinien lepiej przekazywać swoje myśli? A może po prostu zastanawiać się nad tym, co mówił? Bo Gemma źle odebrała jego słowa. Tym razem to nie jej próbował dokuczyć tamtym komentarzem, dlatego od razu po usłyszeniu jej pytania pokręcił głową. - Nie mówiłem o tobie. Ty… Wyglądasz naprawdę dobrze. Zdecydowanie za dobrze, żeby siedzieć na schodach… samotnie - wyjaśnił i bez pytania o zgodę podszedł bliżej, żeby wcisnąć się na ten niewielki schodek w ciasnej przestrzeni. Zmuszony był usiąść bardzo blisko Fernwell, której postanowił dotrzymać towarzystwa, skoro nie pospieszyła z przegonieniem go stąd od razu, jak go zobaczyła. To dopiero znak, że było z nią źle. - I naprawdę coś w tym jest, skoro mówię to ja - dodał, spoglądając na nią wymownie. Mówił oczywiście o komplemencie, który padł z jego ust. Normalnie pewnie nie usłyszałaby go od niego, nawet jeśli dokładnie tak uważał - dziś wyglądała zniewalająco. Po prostu ich relacja nie pozwalała na takie uwagi, ale doszedł do wniosku, że dziś zrobi wyjątek. Widział, że to nie jest najlepszy dzień, żeby wychodzić z jakimiś przytykami w jej stronę. Nie był ślepy, rozumiał też to, jak należy obchodzić się z kobietami, nie jest przecież dzikusem, dlatego postanowił nie hamować się z mówieniem jej miłych rzeczy. I nawet nie musiał wykorzystywać do tego wyobraźni, ani kłamać, mógł być z nią zupełnie szczery.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Z Gemmą było zgoła podobnie, choć w ciągu ostatnich tygodni nabrała przekonania, że to właśnie ona zawodziła. Nie tylko zresztą mężczyzn, ponieważ przy okazji udało jej się spieprzyć także relację z najlepszą przyjaciółką, czego do tej pory nie umiała naprawić. Odkąd Elspeth wyznała jej swoje uczucia, Fernwell nie odezwała się do niej nawet słowem, a wszystko przez to, że rozegrało się to w niewłaściwym momencie. Ilekroć wracała do tego myślami, czuła się paskudnie, ponieważ wiedziała, że powinna była rozegrać to inaczej. Wiele rzeczy powinna zmienić, ale momentami zwyczajnie brakowało jej na to odwagi. Zabawne, prawda? Grała przecież taką niezależną, opanowaną, zatem wydawać by się mogło, że jej życie rzeczywiście było poukładane. Tak naprawdę Gemma próbowała w ten sposób ukryć fakt, że była chodzącą kupką nieszczęścia, co dziś, pod wpływem randki, do której nie doszło, wyszło na światło dzienne. Co więcej, po raz pierwszy to właśnie przed Claytonem pokazywała, że była bezbronna, a przecież miał być ostatnią osobą, której chciałaby to zaprezentować. Rzeczywiście musiała być w złej formie, skoro dziś nawet to nie powstrzymało jej przed wyjściem na ganek z alkoholem w tak żałosnym wydaniu.
Nie tego się spodziewała. Naprawdę nie przypuszczała, że z jego ust mógłby paść jakiś komplement, dlatego w jej spojrzeniu wymalowało się szczere zaskoczenie. Nie zbyła tego jednak kąśliwą uwagą – co zrobiłaby w interakcjach z nim w każdych innych okolicznościach. Teraz naprawdę doceniała to, że chyba próbował poprawić jej humor, dlatego nawet uśmiechnęła się kącikiem ust. Kiedy zajął miejsce, wyciągnęła w jego stronę napełniony winem kieliszek. Drugiego przy sobie nie miała, ale to nie przeszkodziło jej w podzieleniu się z nim alkoholem. - Nie planowałam siedzieć na schodach, ale to chyba nadal lepsze niż picie do lustra - wspomniała, po czym lekko wzruszyła ramionami. - Nawet jeżeli to na twoje towarzystwo jestem skazana - dodała po chwili, a jej usta wykrzywiły się w zaczepnym uśmiechu. Tym razem w jej komentarzu nie było nic, poza tym rodzajem złośliwości, który wynikał raczej z sympatii, nie ze szczerej niechęci. Bywały bowiem chwile, kiedy nie lubiła go jakoś tak mniej.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Każdy czasem popełnia błędy. Mniejsze lub większe i najważniejsze jest to, jak później je rozwiązujemy. Pierwszym krokiem w przypadku Gemmy było to, że żałowała. Teraz, jeśli tylko zdecyduje się naprawić to, co zepsuła, nie powinna okazać się wcale taka zła. Clayton, gdyby tylko jego żona spróbowała naprawić to, co spieprzyła, pewnie by jej wybaczył. Pod warunkiem, że nie zwlekałaby z tym latami. W końcu kochał ją i była osobą, z którą myślał, że się zestarzeje. Niestety to nie wypaliło i obecnie był samotnym, zgorzkniałym facetem, któremu życie w ogóle się nie układało. Nie potrafił zmotywować się, żeby wziąć się w garść i ogarnąć cały ten bałagan. Może właśnie przez to, że nie miał obok nikogo, kto dał mu tego motywacyjnego kopa, a ostatnia osoba, która miała się tym zajmować, wbiła mu nóż w plecy. Dlatego jego życie obecnie wyglądało dosyć żałośnie, ale nie można też powiedzieć, żeby wyciągał z niego jedynie złe rzeczy. Co zaskakujące, ta samotność oraz możliwość zatrzymania się na chwilę i oderwania od rzeczywistości, pomagała mu z coraz większym dystansem spojrzeć na to, jak kiedyś wyglądało jego życie. Dzięki temu zrozumiał parę rzeczy. Pojawiało się jednak coraz więcej znaków, które mówiły, że jeśli dalej będzie to ciągnąć, w końcu nawet te drobne rzeczy przestaną go cieszyć.
Nie zamierzał gardzić jej propozycją, dlatego odebrał od niej kieliszek i upił z niego łyk wina. Tuż po tym oddał jej szkło. Czy spodziewał się, że kiedyś znajdą się w takiej sytuacji? To znaczy będą razem siedzieć, niemal przyklejeni do siebie (co wyglądało w ten sposób tylko dlatego, że było tu niemożliwie ciasno) i pijący alkohol z tego samego kieliszka. Miał wrażenie, że to tak nierealny scenariusz, iż gdyby go tutaj nie było, nie uwierzyłby w niego. - Daj spokój. Jestem pewny, że mogłaś trafić gorzej… hm? - uniósł brwi, spoglądając na nią i próbując powiedzieć jej w ten sposób, że czekał na potwierdzenie własnych słów. Też lubił od czasu do czasu usłyszeć coś miłego. Choć z drugiej strony, przecież już jedną taką rzecz usłyszał przed chwilą. Chyba zaczynał uczyć się wyczuwać kiedy próbowała mu dowalić, a kiedy dokuczała mu jedynie dla zasady, tak naprawdę przemycając w tym jakiś pozytywny przekaz i wydawało mu się, że przed chwilą miała miejsce właśnie ta druga sytuacja. Jeśli by się mylił, na pewno nie chciałby być wyprowadzany z błędu.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Gemma od pewnego czasu miała zaledwie namiastkę tego, czego kiedyś pragnęła od życia. Lata temu chciała przecież ułożyć sobie życie w Afryce, włączając w to partnera, który by jej w tym wszystkim towarzyszył. To właśnie praca w Nairobi przynosiła jej najwięcej satysfakcji, ale i wówczas nie chciała być przecież sama. Rzeczywistość zweryfikowała jednak jej plany, zmuszając Fernwell do tego, aby na drugi koniec świata wyjechała sama. Z tym była w stanie się pogodzić – nie od razu, ale w końcu przebolała zakończony związek, w czym zdecydowanie pomogło jej tamto miejsce. To właśnie w Kenii rozwinęła skrzydła i po raz pierwszy poczuła się tak, jakby była we właściwym punkcie. W końcu jednak i to się zepsuło, a Gemma ugięła się pod ciężarem żałoby, która spadła na nią dość gwałtownie. Afryka była zarazem piękna, jak i niebezpieczna, a samotne życie w niej przestało przynosić brunetce radość. Powrót do domu wydawał się więc dobrą opcją, ale nie taką, która mogłaby zagwarantować jej pełnię szczęścia. Nie, tu miała wyłącznie jego drobny fragment, a gdyby tego było mało, cały czas znajdowało się coś, co było w stanie jej go odebrać.
Ona też nie spodziewała się, że sąsiedzka codzienność zaprowadzi ich kiedyś w takie miejsce, co nie oznacza jednak, że zamierzała z tego powodu narzekać. Potrzebowała teraz czyjegoś towarzystwa, a skoro to właśnie Clayton mógł jej to teraz zaoferować, planowała to docenić. Usłyszawszy jego odpowiedź, Gemma uśmiechnęła się, ale zaraz ukryła ten uśmiech za szkłem kieliszka, który od niego przejęła. Upiła łyk wina, w ten sposób trochę też zwlekając z odpowiedzią. - Może znalazłabym kilka gorszych opcji - przyznała zgodnie z prawdą, po czym przeniosła spojrzenie na wino, które poruszyło się w kieliszku na skutek kolistego ruchu, który wykonała dłonią. - Wychowywałeś się tu? - odezwała się po chwili milczenia, doskonale znając odpowiedź na to pytanie. Trochę przecież na jego temat poczytała, a poza tym mniej więcej kojarzyła historię jego rodziny przez to, że co nieco opowiedział jej jego brat. Nigdy nie miała jednak okazji zapytać o to Claya, a odrobinę mogła być jednak ciekawa jego perspektywy. Ten temat wydawał jej się zresztą przyjemniejszy niż ewentualne wspominanie o tym, w jak podły sposób została dzisiaj wystawiona. Nie chciała się kompromitować.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
On nie mógł powiedzieć, żeby miał nawet namiastkę tego, co sobie wymarzył. Kiedyś przecież wydawało mu się, że zrobi karierę w branży filmowej i to wokół niej będzie obracało się jego życie. Myślał również, że będzie miał przy swoim boku rodzinę, a co z tego wyszło? Mając 36 lat nie miał żadnej z tych rzeczy. Ani kariery, ani rodziny. Miał za to kampera, który był jego jedynym domem, szybko kurczące się środki do życia i brak perspektyw. Nadal nie miał pojęcia co ze sobą począć, ponieważ brakowało mu jakiejkolwiek motywacji. A strach przed kolejną porażką i wypominaniem poprzednich hamował go przed podjęciem jakiejkolwiek nowej próby. Nad tym jednak nie zamierzał dziś się rozczulać. W ogóle wolałby tego nie robić, dlatego o własnych problemach starał się myśleć jak najmniej, chyba zapominając przy tym, że w ten sposób oddalał się od znalezienia jakichś rozwiązań. Albo po prostu mu na nich nie zależało, jak zresztą na wszystkim innym.
Choć starała się ukryć ten uśmiech, on i tak nie umknął uwadze blondyna, który spoglądał na nią i wszystko widział. Musiał przyznać, że było jej z nim do twarzy. Ale czy nie mówi się, że ładnemu we wszystkim ładnie? A przecież Hensley uważał ją za atrakcyjną kobietę i kto wie, być może, gdyby ich relacja wyglądała inaczej, bardziej by się nią zainteresował… lub nie, patrząc na to, jaka posucha panowała w jego życiu uczuciowym od dłuższego czasu. - Wiedziałem - odparł i uśmiechnął się triumfalnie, jakby właśnie usłyszał od niej nie wiadomo jak wielki komplement. Było oczywiście widać, że celowo robił to nieco na wyrost. A kiedy zadała mu kolejne pytanie, wyciągnął rękę w jej stronę, żeby odebrać od niej kieliszek z winem, którym właśnie się bawiła. Bo czy to nie była jego kolej? - Nie wiem czy chodzi ci o tu w Lorne Bay, czy tu w tym domu, ale tak - przyznał, po czym bez chwili zwłoki upił łyk wina z kieliszka. - Mieszkałem tu pół życia, dopóki nie wyjechałem do Sydney, żeby wkręcić się do branży filmowej - dodał po chwili, postanawiając nie ograniczać się tylko do tamtej krótkiej odpowiedzi, której udzielił jej wcześniej. Nim jednak rozwinąłby się jeszcze bardziej, chciał dowiedzieć się co tak właściwie ją interesowało, bo nie, nie miał powodów, żeby nie opowiedzieć jej co nieco na swój temat. Nie był to żaden sekret, a skoro postanowił wprosić się na jej jednoosobową imprezę i jeszcze pił jej alkohol, to przynajmniej tyle był jej winny.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Najwyraźniej tak to już w życiu jest, że tylko nieznaczny odsetek ludzi jest w stanie spełnić swoje marzenia. Może potrzeba do tego nie tylko zaparcia, ale też psychiki na tyle silnej, aby nawet największe tragedie nie były w stanie jej złamać. Gemmie zdecydowanie brakowało tego drugiego, a jednak nie uważała tego za swoją wadę. Wydawało jej się, że to właśnie ten brak obojętności na krzywdę innych czynił ją bardziej wartościową osobą, a jeśli zatracenie własnych wartości miało być ceną, którą musiałaby ponieść za wymarzoną przyszłość, wolała z niej zrezygnować. Nie oznacza to jednak, że się poddała. Starała się chociaż po części przybliżyć do tego, o czym kiedyś marzyła, a to pozornie się sprawdzało. Może i nie była tak w stu procentach szczęśliwa, ale czy rzeczywiście tak wiele jej brakowało? Obecnie nie była tego pewna.
Szczerze? Nie umiała określić, jaki tak właściwie miała do niego stosunek. Przez sporą część czasu, przynajmniej początkowo, niemożliwie ją drażnił, co przekładało się na brak kierowanej w jego stronę sympatii, ale czy obecnie dalej mogła powiedzieć to samo? Chyba niekoniecznie, ponieważ w którymś momencie ta niechęć zaczęła słabnąć, a Hensley musiał przy okazji wyczuć moment by zaprezentować się z trochę lepszej strony i może nawet ją do siebie przekonać? Coś musiało w tym być, ponieważ obecnie Fernwell nie zamierzała narzekać na jego towarzystwo. Mało tego, wolała chyba, żeby był obok, niż aby miała spędzić ten wieczór sama. Kiedy więc wyciągnął w jej stronę dłoń, oddała mu kieliszek, a sama sięgnęła po stojącą obok jej nogi butelkę, aby chwilę później dopełnić szkło. Gdy to zrobiła, odstawiła butelkę na bok i sama też upiła jeszcze kilka łyków, nie zwlekając z podaniem kieliszka blondynowi. - I dlaczego stwierdziłeś, że powrót tutaj to dobry pomysł? - zapytała, nie pijąc jednak do jego porażek. Wcześniejszy research gwarantował jej całkiem dobrą wiedzę na temat tego, jak potoczyło się jego życie na krótko przed przyjazdem tutaj, dlatego o to wcale go nie pytała. Nie chciała rozdrapywać świeżych ran, ale była zwyczajnie ciekawa tego, dlaczego zdecydował się na Lorne Bay. Był przecież w Sydney – w mieście, które mogło dać mu o wiele więcej perspektyw na zaczęcie nowego życia, a jednak z jakiegoś powodu znalazł się tu. Nie rozumiała tej decyzji, a może jednak powinna? Czy sama nie zdecydowała się przed trzema laty na to samo?

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Szkoda, że w tym nieznacznym odsetku nie znalazł się Clayton. Albo szkoda, że przynajmniej w jakimś ułamku nie udało mu się spełnić własnych marzeń, bo obecnie miał wrażenie, że nic mu w życiu nie wyszło. To oczywiście nie była prawda, swojej kariery w pełni nie zaprzepaścił, a dopóki jej nie porzucił, prezentowała się całkiem dobrze. Tylko, no właśnie, on z niej zrezygnował, ponieważ było mu w tamtym czasie ciężko i miał wszystkiego dość. Obecnie, choć czasami zastanawiał się nad powrotem do kręcenia filmów i miał nawet kilka propozycji od osób, które o nim nie zapomniały, za nic się jeszcze nie zabierał. Nadal nie był gotowy na powrót i potrzebował więcej czasu, żeby uporządkować swoje życie oraz przygotować się na to, co czekało na niego, jeśli zdecyduje się jeszcze raz wkroczyć do show biznesu, który niestety nie należy do najłaskawszych. Mimo to Hensley lubił swoje dawne zajęcie i tęsknił za nim, wciąż jednak nie planował powrotu do niego.
Tak samo trudno mu było odnieść się do tego, jaki miał do niej stosunek. Najpierw chciał ją wykorzystać, jednocześnie trzymając ją na dystans, później nie potrafił zostawić jej zaczepek bez odpowiedzi, bo niemożliwie go irytowała i przy wielu okazjach sprzeczał się z nią, utrzymując, że nic nie sprawi, by mógł ją polubić, a teraz… Teraz tak właściwie to sam nie wiedział. Okazało się, że Gemma wcale nie jest tak straszna, jak mu się początkowo wydawało i potrafi być nie najgorszym towarzystwem, przez co coraz częściej decydował się spędzać z nią czas. - Po tym, jak podróżowałem po kraju ostatnie dwa lata, jeśli dobrze liczę, chciałem gdzieś się zatrzymać i odpocząć. Dorastałem tu, więc jakoś tak wpadłem na Lorne Bay i wydawało się, że to niegłupia opcja. Tym bardziej, że mam tu dom… tak mi się przynajmniej wydawało - przyznał i wymownie popatrzył na nią spod zmrużonych powiek, ale choć teoretycznie próbował wyglądać na zirytowanego, tak naprawdę było widać, że nie kryła się za nim jakaś niechęć do niej. Clayton nie miał jej za złe tego, że okupowała dom, w którym on planował się zatrzymać, bo to nie była jej wina. Niczyja tak naprawdę, po prostu tak wyszło, a on jakoś sobie z tym poradził. W końcu to nie tak, że skończył bez dachu nad głową, miał przecież kampera, od którego niby chciał wcześniej odpocząć, ale mógł równie dobrze dalej toczyć w nim swoje życie. Jakoś szczególnie mu to nie przeszkadzało, bo prawdę powiedziawszy nie miał wielkich wymagań względem tego, w jakich żył warunkach.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Gem także tęskniła do swojej dawnej rzeczywistości, ale wiedziała, że powrót do niej nie zagwarantowałby jej tego, czego oczekiwała. Nostalgia, którą odczuwała, była kierowana w stronę czegoś, co minęło bezpowrotnie. Zdarzenia z Nairobi, które miały miejsce przed trzema laty, odcisnęły się na jej umyśle tak mocno, iż nie była w stanie tak po prostu o nich zapomnieć. To było silniejsze od niej – powiązanie tamtego miejsca ze stratą, którą przeżyła. Z raju na ziemi Kenia stała się dla niej prawdziwym piekłem, na co nie miała żadnego wpływu, ale jednocześnie naprawdę tego żałowała. Chciałaby móc zrobić cokolwiek, aby to naprawić, ale to nie było zależne od niej. To życie zagnało ją do miejsca, w którym znajdowała się obecnie, i w którym zdecydowanie nie była w pełni szczęśliwa. Z tym jednak zdołała się pogodzić, albo raczej nauczyła się to akceptować. Nie wiedziała, co innego mogłaby zrobić.
Najwyraźniej analizowanie tego było zbędne, skoro żadne z nich nie umiało otwarcie przyznać czy darzyło to drugie sympatią, czy jednak niekoniecznie. Nie ma w tym również nic dziwnego, bo przecież ich znajomość zaliczała się raczej do grupy tych skomplikowanych. Nie zaczęła się w sposób przez kogokolwiek pożądany, a później potoczyła się już własnym torem, ostatecznie doprowadzając ich do tego miejsca. Do punktu, którego raczej żadne z nich nie było w stanie przewidzieć. - Bez obaw, tym nie będziesz musiał zbyt długo się martwić - przyznała, po czym uśmiechnęła się łagodnie. Wydawać by się mogło, że powinna mieć do niego żal o to, jaki zamęt wprowadził do jej codzienności, ale teraz nie wyglądała na wściekłą. Nie chciała przecież w nieskończoność z nim walczyć. - Za kilka tygodni najem wygaśnie i będziesz miał swój dom dla siebie - dodała, po czym upiła spory łyk alkoholu. Nadal nie zaczęła rozglądać się za nowym mieszkaniem, a wszystko dlatego, że sama myśl o przewożeniu wszystkich swoich rzeczy naprawdę ją bolała. Dopiero niedawno odebrała od Hardena to, co jeszcze pozostawiła w ich wspólnym domu, a teraz nagle miała ruszać z tymi pudłami gdzieś dalej? Nie brzmiało to zachęcająco, ale też nie wyobrażała sobie tego, że miałaby tu zostać. Nie wobec zmian, które zaszły na jej podwórku wraz z przyjazdem Claytona. Choć nauczyła się żyć z jego obecnością, to nie tak wyobrażała sobie swój własny kąt. Wolała po prostu się stąd usunąć, tym samym gwarantując odrobinę spokoju nie tylko sobie, ale również jemu. Bądź co bądź na to właśnie zasługiwali.

Clayton Hensley
wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Choć Clayton nie przeżył tragedii na taką skalę, jemu również trudno było wrócić do Sydney, które kiedyś było jego domem i miejscem, gdzie czuł się naprawdę dobrze. Teraz nie potrafił zdobyć się na ponowną wizytę tam, więc o zamieszkaniu w tym mieście nawet nie ma co wspominać. Dlatego też błąkał się po kraju, tak naprawdę nie potrafiąc znaleźć sobie miejsca, przez co nigdzie nie zagrzał miejsca na dłużej. Niemal cały czas był w trasie i dopiero po przyjeździe do Lorne Bay zatrzymał się na dłuższą chwilę, lecz czy w końcu znalazł tutaj to, czego tak poszukiwał? Nie wydawało mu się, dlatego prawdopodobnie jego rodzinne strony ostatecznie staną się tylko kolejnym przystankiem na jego drodze i w końcu stąd wyjedzie. Nie potrafił jeszcze powiedzieć kiedy, nie miał żadnego planu na to, co robił. Potrzebował jednak nieco więcej czasu, żeby odpocząć od ciągłego bycia w trasie. Ale w obliczu takich jego planów, te Gemmy wydawały się niepotrzebne. Nie musiała nigdzie uciekać, bo za kilka tygodni to jego mogło już tutaj nie być, tym bardziej po tym, co usłyszał. Nie chciał przecież jej stąd wypędzić, tym bardziej po tym, jak zaczął dostrzegać jej lepszą stronę. Widział również to, że dobrze zajmowała się tym domem i chyba wolałby, żeby ten pozostał w rękach kogoś takiego. Przynajmniej w ten sposób mógłby mieć pewność, że dom, w którym dorastał i który kiedyś był tak ważny dla jego rodziców, nie popadnie w ruinę. Nie zamierzał jednak podzielić się z brunetką tymi przemyśleniami, nie potrafił tak się przed nią otworzyć. - Tak szybko się poddajesz? Rozczarowujesz mnie - teatralnie westchnął na koniec, po czym uśmiechnął się do niej zadziornie. To jedyny sposób, w jaki mógł zasugerować jej, żeby tak szybko nie odpuszczała sobie tego miejsca. Była to bardzo delikatna aluzja, ale jedyna, na jaką było go stać. Gem mogła ją załapać lub nie. W tym drugim przypadku całkiem prawdopodobne stałoby się to, że za tych kilka tygodni ich obojga nie będzie już w tym miejscu i dom znów będzie stać pusty. To dopiero będzie strata, prawda? Claytonowi z jakiegoś powodu ta wizja nie do końca już leżała, ale zamiast w jakiś sposób zachęcić brunetkę do zostania tu, zdobył się tylko na upicie kolejnego łyka wina, zanim ponownie przekazał jej kieliszek. Nie potrafił tak po prostu szczerze z nią porozmawiać i zdobyć się na miły gest, bo czegoś się obawiał, ale sam nawet nie miał pojęcia czego konkretnie.

Gem Fernwell
dziobak
Edyta
ODPOWIEDZ