Sędzia — Cairns Courthouse
43 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ten dzień miał mieć właściwie wolny. Nawet przyszykował sobie wszystko na jachcie by zniknąć z radaru na cały dzień. Kochał swoją żonę, ale ostatnio nie mogli dojść do porozumienia, a w takich momentach najchętniej po prostu korzystał z tego, co oferuje jego rodzinne miasteczko i wypływał na szerokie wody. Tym razem też prawie mu się udało... Prawie, ponieważ kiedy już odwiązywał wszystkie liny cumujące jego łódź otrzymał ten telefon, którego się obawiał. Wiedział, że drugi sędzia miał jakieś problemy zdrowotne i może się wysypać. Też dlatego zamierzał zniknąć z zasięgu telefonów. Przecież ten czy inny złodziej może poczekać na swoją kolej jeden dzień. System prawny nie załamie się w Cairns jeśli przez jeden dzień nie odbędą się żadne sprawy. Korciło go żeby nie odbierać, ale nie mógł. Po prostu nie mógł.
Rzucając kilka przekleństw pod nosem zapakował się do samochodu i przejechał się do sądu. Tyle z jego wolnego dnia. Dwie sprawy później był już wolny, ale wypływanie po południu nie miało już żadnego sensu. Ile spędziłby na morzu? Dwie godziny i musiałby wracać żeby nie nawigować do portu zupełnie po ciemku? Skoro plany na ten dzień runęły w gruzach, a niespecjalnie chciało mu się od razu wracać do domu postanowił przy okazji odhaczyć coś, o co mieli już kilka spięć z małżonką. Miał wpaść do jej siostry odbębnić jakieś naprawy, za które sama raczej by się nigdy nie wzięła. On też trochę tę wycieczkę odwlekał. Nie dlatego, że nie chciał jej pomóc. Byli przyjaciółmi jeszcze z czasów licealnych i od tamtej pory pomógł jej o wiele bardziej niż dokręcając kran. Po prostu... Odkąd rozwiodła się z jego przyjacielem, no byłym przyjacielem, bo trudno im było utrzymywać kontakt przez ocean, zwłaszcza, że w pewnym momencie byli z dwóch, zupełnie innych, światów, czasami robiło się między nimi dziwnie. W ostatnich miesiącach spędzili trochę czasu w swoim towarzystwie kiedy jej rodzina wyciągała ją na różne wojaże żeby zapomniała o nieudanym małżeństwie. Wtedy, czasami, kiedy wypiła o lampkę za dużo robiła się flirciarska, a jemu ciężko było odmawiać bo, cóż... Była cholernie piękną kobietą, a on jeszcze w szkole średniej się w niej podkochiwał, więc tak... Mogło zrobić się trochę niezręcznie.
Jednak nie mógł tego odwlekać w nieskończoność. Wjechał na jej podjazd, zaparkował auto, wyciągnął z bagażnika torbę z narzędziami i udał się do drzwi. W tym dobrze skrojonym garniturze nie wyglądał do końca jak przeciętny hydraulik, czy majsterkowicz, ale tak musiał pokazywać się w sądzie. Powinien mieć jakąś koszulkę w torbie, może nawet spodnie. W końcu zadzwonił do drzwi witając kobietę szerokim uśmiechem.
- Wzywałaś złotą rączkę?

Mira Graysmark
ambitny krab
Kłapouchy
Agentka gwiazd — cały świat
42 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Myślałam do cholery to chyba tylko sen wciąż progi i bariery zmieniają życia bieg.
#1

Ciężko jej było przyzwyczaić się do pustego domu. Minęło już kilka miesięcy odkąd mąż ją opuścił, a dalej dziwnie mieszkało jej się tak zupełnie samej. Cisza jaka ją ogarniała była mocno niekomfortowa i trochę ją irytowała. Dlatego wiele czasu spędzała poza domem, potrzebowała kontaktu z ludźmi, ale też i chwili zapomnienia, którą dawał jej alkohol. Zupełnie nie przejmowała się usterkami, które zaczynały wyłazić jak grzyby po deszczu. Zepsuty kran stanowił dla niej w tej chwili naprawdę najmniejszy z jej problemów. Nie myślala o tym za wiele i przypadkowo powiedziała siostrze, gdy ta zapytała się jej jak sobie radzi ze wszystkim na chacie. Nie wpadłaby nawet na pomysł, że kobieta się w to zaangazuje, a w sumie to wrobi w naprawy swojego męża. Mira cieszyła się szczęściem siostry, sądziła, że ona i Salinger mają udane małżeństwo, ale nie mogła jakoś się oprzeć pokusie wyobrażania sobie siebie na jej miejscu. To było straszne i nie powinno mieć miejsca. Czuła się jakby była naprawdę złą kobietą... ale co jeśli popełniła w szkolnych latach jakiś wielki, życiowy błąd wybierając złego mężczyznę? A teraz los z niej boleśnie zadrwił i nie miała żadnego.
Starała się jak mogła żeby te myśli od siebie odgonić. W dni takie jek ten, siedziała sobie w ogrodzie i ciężko pracowała. Miała swoich stałych klientów, którzy potrzebowali jej opieki, za co była im wdzięczna, bo utonięcie w nadmiarze roboty sprawiało, że przynajmniej głupie myśli nie kłębiły się w jej głowie. Mogła się zresetować i skupić na pracy, z której wyrwał ją odgłos dzwonka do drzwi. Nie spodziewała się gości więc trochę była zaskoczona widząc swojego szwagra.
- Złotą rączkę? Nie wiedziałam, że sędziowie zarabiają na tyle mało, że po godzinach muszą dorabiać w hydraulice – rzuciła z uśmiechem otwierając mu drzwi nieco szerzej żeby mógł na spokojnie przejść. – Moja ukochana siostrzyczka niepotrzebnie zawracała Ci głowę – było jej głupio, że musiał tu specjalnie przyjeżdżać. – Napijesz się czegoś? Mam dobre wino – alkoholu jest u niej dostatek.

Salinger Trevelyan
ambitny krab
catlady#7921
Sędzia — Cairns Courthouse
43 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To w sumie całkiem zabawne, że to właśnie Mirę znał zanim poznał jej siostrę, a swoją przyszłą żonę. Czasami ciężko było oprzeć się wrażeniu, że może to właśnie oni powinni być razem. W końcu kiedyś się w niej podkochiwał, ona na pewno nie straciła swojego uroku, a w dodatku jakby nie patrzeć była teraz wolna. Najwyraźniej czas po prostu nie był dla nich łaskawy. Bo o to w tym wszystkim chodziło, wyczucie czasu. Zawsze byli dość blisko. Nawet jak wyjechał z Australii po tym wszystkim, co razem zrobili, nadal całkiem często się widywali. Ona, agentka dla gwiazd, a on adwokat dla tych samych celebrytów. Ich drogi dość często skręcały w tę samą stronę, lecz wtedy oboje byli w związkach. Bardzo szczęśliwych związkach.
Teraz, widząc ją w drzwiach nie mógł się nie uśmiechnąć. Wyglądała świetnie, jak zawsze z resztą. Strój wskazywał, że jeszcze dzisiaj raczej nie wychodziła z domu, co pewnie jego małżonkę by zmartwiło, aczkolwiek on doceniał wagę świętego spokoju. W jego życiu właśnie tego brakowało, więc trochę zazdrościł, że mogła po prostu zostać w domu i nie poddawać się całemu szaleństwu świata na zewnątrz, chociaż nie wątpił, że jakaś gwiazda potrzebowała jej pomocy, jak każdego dnia.
- Co mam Ci powiedzieć... Twoja siostra zabiera mi całe kieszonkowe, więc muszę sobie jakoś dorobić. - zrobił smutną minę po czym po prostu się do niej wyszczerzył przechodząc przez próg - Tak naprawdę wyświadczasz mi przysługę. Ma dzisiaj jakieś spotkanie dobrej książki, czy coś, więc uwierz, że ostatnie, czego chcę to być usadzony na tym dywaniku. - przewrócił oczami zdejmując od razu marynarkę i zostawiając ją na wieszaku - Kocham ją, ale ciężko mi już słuchać jak chwali się koleżankom, że jej mąż jest sędzią, pracował w Stanach i tak dalej. Czuję się wtedy jak trofeum na półce. - pokręcił głową z dość kwaśną miną i biorąc swoją torbę ruszył za kobietą do kuchni, łazienki, czy gdzie tam czekała go jakaś robota.
- Nie wątpię, że masz... - mruknął cicho, ale raczej mogła go usłyszeć.
Był świadom, że po rozwodzie alkohol zaczął stawać się dla niej problemem, którego jeszcze mogła nie być świadoma, chociaż na razie zatrzymywała się raczej na winie. Kiedy zacznie pić wódkę z gwinta pomyśli o wysłaniu jej na terapię.
- Mogę wypić jedną lampkę. Jestem już po pracy. - przytaknął w końcu uważając, że mu się należy - Tylko musisz wiedzieć, że żaden ze mnie certyfikowany majsterkowicz. Po prostu nauczyłem się tego i owego pracując przy swoim jachcie. Na szerokich wodach ciężko o pogotowie hydrauliczne. - zaśmiał się cicho odkładając gdzieś swoją torbę.

Mira Graysmark
ambitny krab
Kłapouchy
Agentka gwiazd — cały świat
42 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Myślałam do cholery to chyba tylko sen wciąż progi i bariery zmieniają życia bieg.
- Ohh, ale Ty jesteś biedny - rzuciła z drobną nurką ironii w głosie i pokręciła głową z rozbawieniem. Zazdrościła swojej siostrze radosnego związku pełnego miłości, miała to, co Mira straciła jakiś czas temu i z czym dalej nie mogła się pogodzić. - Moja siostra po prostu musi mieć wystarczająco dużo na waciki - zaśmiała się pod nosem, bo znała dość dobrze swoją rodziną i wiedziała jakie mają potrzeby, przynajmniej niektóre. Kochała swoją siostrę, tak samo jak i całą swoją rodzinę, chociaż czasem ją irytowali swoim wścibstwem i wtykaniem nosa w nie swoje sprawy. Tak jak to właśnie w tej chwili robiła jej siostra przysyłając tutaj Salingera do pomocy, o którą Mira nigdy nie prosiła. Była na to zbyt dumna. - No niech będzie, że to ja jestem Twoją Super bohaterką, a nie Ty moim Supermanem - szczerze wątpiła w to żeby dokręcanie rury było czymś lepszym niż chillowanie we własnym salonie, ale w sumie chyba trochę go rozumiała. Wiedziała, że siostra lubi się chwalić swoim życiem i pokazywać, że dobrze jej sie wiedzie, na dłuższą metę to mogło męczyć innych ludzi. Mira w tym wypadku była jej kompletnym przeciwieństwem. Nie chwaliła się nawet tym co sama osiągnęła, no bo po co? Jeżeli ktoś będzie chciał ją docenić to super, a jak nie to trudno. Lubiła swoją pracę, nawet jak musiała się użerać z rozpuszczonymi gwiazduniami prosto z Hollywood. Gdy wyjeżdżała do USA to cieszyła się, że może tam wpaść na Selingera, przynajmniej będąc w Stanach przez jakiś czas, nie czuła się tam super samotnie. - Ciesz się, że jesteś trofeum, a nie nagrodą pocieszenia, to byłoby o wiele gorsze - siostra pewnie sądziła, że wygrała los na loterii i w sumie Mira się jej nie dziwiła. - Chociaż trochę za mało się świecisz, powinieneś pomyśleć o sztucznej opaleniźnie podkreślonej dużą ilością oliwki na ciele - zażartowała sobie w ten sposób przyglądając mu się bardzo uważnie z uśmiechem na ustach. Uniosła delikatnie brew na ten jego przytyk na temat alkoholu, ale nie odezwała się. Sądziła, że nie ma żadnego problemu w wypiciu trochę wina do obiadu czy kolacji. Co z tego, że czasem była to cała butelka.
- Dobra, dobra... już się tak nie chwal tym jachtem - wywróciła oczami, oczywiście dalej sobie żartując w bardzo typowy dla siebie sposób, czyli poprzez drobne dogryzanie drugiej osobie. - Kran zaczął przeciekać od dołu, nie wiem czy to kwestia uszczelki, czy coś tam się poluźniło. Nie znam się na tym absolutnie - nie była złotą rączką, oj zdecydowanie nie. Kran znajdował się w kuchni więc nie miała daleko żeby nalać im wina do lampek i jedną z nich mu podała. - No i nie mam też zbyt wiele narzędzi, mój mężulek wszystko ze sobą zabrał przy wyprowadzce - starała się to mówić niby tak od niechcenia, ale jednak nie było to takie proste. Napiła się więc łyka wina, a później podciągnęła się żeby usiąść na blacie i obserwować poczynania Salingera. - Oglądałam kiedyś pornosa o kobiecie i hydrauliku, może powinnam kogoś takiego zatrudnić - to chyba nie był najlepszy żart na jaki sobie w tej chwili mogła pozwolić, ale znał ją już na tyle długo, by znać jej poczucie humoru.

Salinger Trevelyan
ambitny krab
catlady#7921
Sędzia — Cairns Courthouse
43 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Przez to, co mi wyciąga z portfela na pewno. - prychnął niby oburzony, ale szybko zmienił to w zaczepny uśmiech tak żeby wszyscy zainteresowani wiedzieli, że tylko sobie żartują - Waciki? Te waciki kosztują drożej niż przegląd Mercedesa. - wywrócił oczami - Dobrze, że w ogóle pozwala mi jeszcze mieć osobne konto, inaczej pewnie byśmy zbankrutowali. - pokręcił głową tym razem trochę bardziej na serio.
Kochał swoją żonę, ale naprawdę trochę przesadzała z trwonieniem jego pieniędzy, kiedy jej zajęcie tak dużo do domowego budżetu nie wprowadza. Może to brzmieć trochę materialistycznie, ale ciężko harował na wszystko, co teraz miał, chociaż powiedźmy sobie szczerze, większość przywiózł zza oceanu. Sędziowie nie zarabiali AŻ tak dużo. Nie byłoby źle, lecz to jego poprzednie starania pozwalały im prowadzić tak swobodne życie. Nie oceniał ludzi po zawartości portfela, ale patrząc na Mirę chciałby by jej siostra była trochę bardziej jak ona. Ogarnięta biznesowo, samodzielna... Nie, zdecydowanie nie powinien tak myśleć, jednak czasami samo tak mu się nasuwało.
- Tak... Sorry, gdzieś zgubiłem te obcisłe trykoty. - zaśmiał się cicho na wspomnienie tych dawnych filmów z Supermanem - Ale Ty wyglądałabyś całkiem nieźle jako Wonder Woman. - puścił jej oczko przechodząc obok niej w korytarzu bez zbędnego podtekstu.
To, że był żonaty, nie sprawiło, że nagle wszystkie kobiety przestały być dla niego atrakcyjne. Po prostu nie mógł sobie na nic więcej pozwolić niż komplementy. A Mira... Cóż, pomimo częstych wyjazdów, a przez to nie do końca zdrowego trybu życia nadal wyglądała obłędnie i na pewno nie brakowałoby jej niczego by zagrać akurat tę rolę na wielkim ekranie. Pewnie nie bez znaczenia jest fakt, że podobała mu się już za czasów szkolnych, lecz to na razie lepiej jest po prostu przemilczeć.
- Byłoby, ale raczej żadne z nas nie wie jak to jest być nagrodą pocieszenia. - spojrzał na nią zupełnie nieskromnie, to również coś, co przywiózł ze Stanów, tam po prostu trzeba było być pewnym siebie - Oh... Nawet nie przypominaj mi o sztucznej opaleniźnie. Nadal nie mogę zapomnieć jak jeden z tych Twoich aktorów zaprosił mnie na pewną imprezę po tym jak uratowałem mu tyłek przed pozwem. - aż się wzdrygnął na to traumatyczne wspomnienie.
- Nie chwalę się, jedynie ubolewam, że dzisiaj nie udało mi się uciec zanim do mnie zadzwonili. To miał być mój dzień... - ostatnią część mruknął nieco ciszej przyjmując od niej swoją lampkę - O ile nie trzeba wymienić całego kranu powinienem sobie poradzić. - położył narzędzia na ziemi żeby zaraz dość dużymi łykami upić już połowę lampki. Był trochę spragniony.
- Nie ma sprawy, przyniosłem swoje. - uśmiechnął się lekko wiedząc, że cały ten temat jest dla niej niekomfortowy i nie zamierzał w nim grzebać.
Znali się już na tyle długo żeby wiedziała, że może do niego z tym przyjść, kiedy będzie tego potrzebować. On z drugiej strony ufał jej na tyle by wierzyć, że to zrobi zanim zrobi się to dla niej naprawdę poważnym problemem. Na szczęście nie pytała go jeszcze o zdanie w tej kwestii, bo pewnie musiałby skłamać mówiąc, że jej ex mąż to dobry facet.
- Oh..? - spojrzał na nią unosząc brew bo właśnie zaczął rozpinać swoją koszulę - Cholera, nie sądziłem, że akurat Ty mnie nakryjesz! Proszę nie mów swojej siostrze! Zrobię... Wszystko. - uśmiechnął się do niej szarmancko robiąc większe widowisko z rozpinania tych guzików niż powinien - To gdzie masz tę oliwkę i zwitek banknotów? Mężczyzna musi zarobić na życie. - kiedy pozbył się już koszuli jeszcze zapozował cicho się śmiejąc.
To nie tak, że robił przy niej striptiz. Nie widziała teraz niczego, czego wcześniej nie widziała na plaży na którymś wyjeździe ze swoją rodziną. Teraz po prostu się zgrywał, tak jak kiedyś w Stanach, bo nadal byli tylko przyjaciółmi, prawda?

Mira Graysmark
ambitny krab
Kłapouchy
Agentka gwiazd — cały świat
42 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Myślałam do cholery to chyba tylko sen wciąż progi i bariery zmieniają życia bieg.
- Lepszej i tak nie znajdziesz, więc niech ma i waciki całe ze złota - musiała chwalić swoją siostrę, która była przecudowna i Mira wiedziała, że nawet nie ma się co do niej porównywać. Graysmark nie miała takiego szczęścia w życiu, chociaż nie narzekała na nie do czasu, aż jej małżeństwo zaczęło się psuć. Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że sama sobie na to zapracowała, ale nawet jej kłamstwo odnośnie córki nie było przyzwoleniem do zdrady i porzucenia. Ta cała sytuacja z jej eks mężem mocno wpłynęła na samoocenę Miry, która nie była teraz najwyższa. W tym wypadku siostra też była jej zupełnym przeciwieństwem.
- Wonder Woman? Serio? Czy to nie jej plakaty miałeś nad łóżkiem jako nastolatek? - Zapytała unosząc brew, ale trzeba było się bez bicia przyznać, że Mira absolutnie się nie znała na superbohaterach więc równie dobrze to mogła być Pamela Anderson ze Słonecznego Patrolu. - Ale już wiem co założyć na najbliższą imprezę halloweenową - dodała rozbawiona i zachichotała sobie pod nosem spuszczając wzrok, bo coś jej się kojarzyło, że taki kostium byłby dość skąpy. Pewnie wstydziłaby się w nim wyjść, ale nie zaszkodzi pomarzyć. Dobrze, że za marzenia nie trzeba było płacić, ani się z nich tłumaczyć, bo Mira miałaby wtedy wiele za uszami. Rozmyślała nie raz i nie dwa nad różnymi scenariuszami, które mogły pojawić się w jej życiu. Oczywiście pierwszym z nich było to jak wszystko, by się ułożyło, gdyby nie oddała swojej córki do adopcji. Czy teraz byliby szczęśliwą rodziną? Czy byłaby dobrą matką? Na to nigdy nie pozna odpowiedzi. Czasem zdarzały się też momenty, w których nachodziło ją pytanie co, by było, gdyby w liceum zaczęła spotykać się z Salingerem zamiast swojego eks-męża. Może teraz mieszkaliby w pięknym domu w USA i mieli gromadkę małych szkrabów. Wiedziała, że tego nigdy się nie dowie i pewnie nie powinna o tym nawet myślec.
- O nie... Jonathan - zaśmiała się w głos - on jest bardzo specyficznym człowiekiem, ale jest nieszkodliwy, chociaz rzeczywiście mogłabym mu zaproponować rolę pomarańczy z takim kolorem skóry - niektórzy zdecydowanie przesadzali z upiększaniem samych siebie i to w taki tandetny sposób jak sztuczna opalenizna i to jesczze zrobiona nie najlepiej. - Co to był za pozew? O tym mi już nie raczył wspomnieć... - a Salinger pewnie nie będzie mógł jej powiedzieć ze względu na tajemnicę zawodową, ale z drugiej strony Mira potrafiła być bardzo dociekliwa jak się chciała czegoś dowiedzieć i umiała znaleźć sposób żeby postawić na swoim.
- Okropne, nie możesz mieć nawet chwili dla siebie - już ona to znała, bo jej praca miała nielimitowane godziny, zawsze było coś do zrobienia. - Może mnie kiedyś weźmiesz na tą łódź co? Zawsze to jakaś forma relaksu. - Nie była jakimś super marynarzem, ale z żaglami mogłaby mu pomóc, gdyby jej tylko zademonstrował jak to zrobić!
Wybuchła głośnym śmiechem widząc zaistniałą sytuację i to jak zaczął z siebie ściągać koszulę. Oczywiście goła, męska klata nie była dla niej nowością, ale nigdy nie widziała go w takiej wersji gdy byli zupełnie sami w pustym domu. Chcąc nie chcąc wzrok sam jej jakoś uciekał żeby zaobserwować czy się roztył czy jednak dba o formę. - A nie mogę Ci zrobić przelewu? - Zapytała rozbawiona siedząc sobie dalej na blacie i napiła się łyka piwa. - "Za profesjonalne usługi hydrauliczne " - Taki byłby tytuł przelewu. - Może później zobaczysz też na klimatyzację, bo chyba zrobiło mi się nagle gorąco - żartowała sobie, o czym świadczył głupi uśmiech na jej ustach. Nie powinna w ten sposób rozmawiać z własnym szwagrem, ale zanim jesczze zostali rodizną byli dobrymi przyjaciółmi i cięzko było wyzbyć się pewnych nawyków. - Odwdzięczę Ci się i jak następnym razem moja siostra znów zorganizuje u Was klub książki czy inny syf to uratuję Cię od towarzystwa napalonych na ploty kobiet jakimś niezwykle ważnym problemem, który będziesz musiał rozwiązać - wiele rzeczy się w tym domu mogło popsuć, ale mogła też po prostu potrzebować miłego towarzystwa i spędzania czasu z kimś znajomym.

Salinger Trevelyan
ambitny krab
catlady#7921
Sędzia — Cairns Courthouse
43 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Mira miała trochę racji, więc mógł się tylko przepraszająco uśmiechnąć. Jego żona nie była zła. Tego by o niej nigdy nie powiedział. Miała po prostu kilka trochę irytujących cech charakteru, które wyszły na jaw dopiero po tym jak wzięli ślub. To też po części on jest winny tym standardom, którym ciężko sprostać przez to, że nigdy nie był w stanie całkowicie zapomnieć o swojej pierwszej żonie. Była jego ideałem, prawdziwym aniołem, który potrafił zarówno uchylać mu nieba, jak i trzymać za pysk, kiedy przesadzał w swojej pracy i robił się zbyt egocentryczny. Może też dlatego czasami patrząc na Mirę nie widział tylko siostry swojej żony, a coraz częściej po prostu swoją pierwszą miłość, która nigdy nie miała szansy się ziścić? Czasami żył przeszłością i kiedyś pewnie mocno ugryzie go to w tyłek.
- Powołuję się na piątą poprawkę. - co z tego, że nie byli wcale w Stanach Zjednoczonych, oboje żyli tam na tyle długo by wiedzieć, że jest to prawo do nie odpowiadania na pytania, które mogą pogrążyć siebie samego.
Oczywiście zrobił to z nonszalancją oraz klasą na jaką było stać bardzo obeznanego prawnika. Nie omieszkał też zadziornie się do niej uśmiechnąć bo miała rację. To właśnie plakat z Wonder Woman, razem z innymi wisiał nad jego łóżkiem, kiedy był jeszcze nastolatkiem. Czasami nawet leżał i wyobrażał sobie jak Mira w swojej młodszej wersji wyglądała by właśnie w takim stroju. Historia najwyraźniej lubi zataczać koło ponieważ słysząc jej kolejny komentarz znów robił to samo. Czas był dla niej łaskawy, wyglądała świetnie. W stroju Wonder Woman pewnie wyglądałaby jeszcze lepiej niż aktorka, która grała ją na wielkim ekranie. Tak, Sal nadal lubił komiksy oraz superbohaterów, więc jego dygresja wcale nie była przypadkowa. Był na bieżąco, a to, że strój był skąpy... Można tylko winić scenarzystów z minionego wieku. Wtedy czasy były trochę inne i nikomu ta nagość tak nie przeszkadzała. Zwłaszcza facetom. Teraz też by mu nie przeszkadzała, dlatego miał nadzieję, że kobieta tylko żartowała, bo jeśli rzeczywiście to zrobi, pewnie będzie musiał się gęsto tłumaczyć przed swoją żoną.
- Na pewno daliby mu rolę w każdej reklamie samoopalaczy. - dodał trochę złośliwie uśmiechając się rozbawiony - Nie ma opcji, przywilej klient, prawnik, nawet jeśli już nie jest moim klientem. - gestem dłoni zamknął sobie usta na kłódkę i wyrzucił kluczyk.
Co jak co, ale trzeba było mieć trochę integralności w tym zawodzie. Wiedział zdecydowanie za dużo o niektórych z jej klientów i musiałaby być naprawdę przekonująca, żeby puścił parę z ust.
- To świetna forma relaksu. - poprawił ją - Ale jesteś świadoma, że ja wypływam tam żeby być poza zasięgiem? Tak żeby odpocząć od tego wszystkiego. Jesteś w stanie odłożyć telefon i pozwolić swoim klientom przez część dnia oraz noc zostać bez opieki? - zaśmiał się cicho, bo mając z nimi trochę do czynienia wiedział, że są jak dzieci, a jej zadaniem było dopilnować żeby nie zrobiły sobie krzywdy na karuzeli.
- Nie, twoja siostra zna moje hasła. Obawiam się, że przyjmuję tylko gotówkę, a skoro tej nie ma... - wzruszył ramionami i zrobił minę, jakby naprawdę było mu przykro po czym wyjął z torby zwykły biały tshirt i w końcu się zakrył - Wiesz, że jak chcesz zobaczyć mój wypinający się, zgrabny tyłek, to wystarczy zapytać? - sam parsknął na swoją pewność siebie - Na co oczywiście powiedziałbym nie, bo jestem już zajętym facetem, ale dobra próba. - puścił jej oczko szczerze rozbawiony tą wymianą.
- Nie mogę się doczekać tego, co wymyślisz. Czy te problemy będą zależne od tych pornosów, które oglądasz? - wyszczerzył się do niej wyciągając wszystko z szafki pod zlewem - Uwaga, wchodzę. - cicho wzdychając wyłożył się na ziemi i częściowo wsunął do szafki świecąc sobie telefonem - Bądź tak miła złotko i puść wodę.

Mira Graysmark
ambitny krab
Kłapouchy
Agentka gwiazd — cały świat
42 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Myślałam do cholery to chyba tylko sen wciąż progi i bariery zmieniają życia bieg.
- Typowy prawnik, zawsze znajdzie wyjście z sytuacji - prychnęła pod nosem wyraźnie rozbawiona całą tą sytuacją, ale czasem chęć nie udzielenia odpowiedzi była również odpowiedzią. Tak jak to było w tym wypadku. Teraz już wiedziała, że coś było na rzeczy skoro nie zaprzeczył jasno i wyraźnie. To zadziwiające jak łatwo przychodziło jej uśmiechanie się w jego towarzystwie. Humor miała zdecydoeanie lepszy niż się spodziewała i naprawdę doceniała to, że ich znajomość przetrwała lata. Teraz nie byli tylko przyjaciółmi, ale także rodziną i Mira sądziła, że jej siostra jest prawdziwą szczęściarą, chociaż na głos tego nie powiedziała. Jej nie pozostało już nic oprócz cieszenia się swoimi ostatnimi latami, w których wyglądała jeszcze dobrze. Może dlatego ten strój Wonder Woman był dla niej naprawdę kuszącym rozwiązaniem na Halloween, kto wie, może by jeszcze wyrwała jakiegoś rozwodnika albo wdowca, bo teraz to już tylko w takich kategoriach mogła się obracać.
- Nie wiem tylko czy taka reklama, by kogokolwiek zachęciła do kupownaia - parskła śmiechem - czy jestem okropna dla swoich klientów? - Zapytała, bo teraz to aż się jej głupio zrobiło, że się naśmiewała z biednego amerykanina. - No dobra, niech to będzie Wasza słodka tajemnica - ale żałowała, że niemoże czegoś się na ten temat dowiedzieć, bo cholernie ją to ciekawiło. Może kiedy indziej.
- Hmmmm - zaczęła udawać, że się mocno zastanawia. Jej praca często była męcząca, głównie dlatego, że jej klienci mieszkali w różnych strefach czasowych, a ona musiała być dostępna dla każdego, wtedy, gdy tego potrzebował. Z drugiej strony od dawna nie była na jakimś urlopie, więc chyba jeden dzień, by nikogo nie zabił. - Są dorośli, myślę, że jakoś, by sobie beze mnie poradzili, albo przynajmniej by za mną zatęsknili i docenili- musiałaby tylko wszystkich wcześniej poinformować, że nie będzie przez pewien czas dostępna. Miała też prawo doodpoczynku i zamierzała w końcu z niego skorzystać. - Jak mi pokażesz co i jak to nawet mogę Ci jakoś tam pomóc - chciaż absolutnie się na tym nie znała więc być może byłoby lepiej, gdyby tak sobie tylko leżała i ładnie wyglądała. - Moja siostra z Tobą pływa? - Zapytała, bo nie słyszała opowieści o wspólnie spędzonym czasie gdzieś na pełnym morzu, a dla Miry było to w sumie nawet romantyczne. Jej mąż nie był fanem łódek, chociaż może dla swojej kochanki, by się przekonał. Dla Miry tego nigdy nie zrobił.
- No trudno, moja strata - westchnęła trochę nawet smutno, gdy tak zakładał tą koszulkę, a później napiła się kolejnego łyka wina. - Moja siostra nigdy nie umiała się dzielić, na stare lata pewnie jej się to tylko pogorszyło - rzuciła rozbawiona całą tą sytuacją. To była miła odmiana, tak się pośmiać, zamiast ciągle siedzieć smutną i przygnębioną. - Jestem pewna, że jak dobrze poszukam, to gdzieś znajdę nagranie Twojego zgrabnego tyłka - pewnie na jej weselu, albo na jego weselu, coś się na bank by znalazło, ale komu się to chciało przeszukiwać?! Mira nie była aż tak zdesperowana. - Jasne, następnym razem przyjdziesz naprawić ksero albo przyniesiesz mi pizzę - fabuły pornosów nie były jakoś mocno wyrafinowane więc też nie było w czym za bardzo wybierać. Minus jest taki, że nie ma u siebie ksero, ale chyba nikt nie musiał o tym wiedzieć. - Chyba, że masz lepszy powód - bo nie chciało jej się wierzyć, że sam nie oglądał jakiś filmów dla dorosłych.
- Tylko bądź delikatny - odpowiedziała, bo aż się prosił o takie słowa, mówiąc coś o wchodzeniu. Mira nie miała wyrafinowanego poczucia humoru. Szkoda. - Dobrze sreberko, juz idę - dopiła resztki wina i zgrabnie zsuneła swój tyłek z blatu, a później podeszła do zlew, który później odkręciłą bardzo powoli. - Może dam Ci jakąś ściereczkę na wszelki wypadke co? - Zapytała, ale nie zdążyła nawet się rozejrzeć za czymś takim, bo naglerozległ się huk, a uszczelka, która resztą sił utrzymywała wodę w ryzach, nagle pękła i z rury zaczął wylewać się spory strumieć wody.

Salinger Trevelyan
ambitny krab
catlady#7921
Sędzia — Cairns Courthouse
43 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Na wzmiankę o swoich zdolnościach prawniczych mógł się tylko perfidnie uśmiechnąć. Znajomość prawa jeszcze nigdy nikogo nie skrzywdziła, a że on był naprawdę dobry w swoim poprzednim fachu, dlaczego z tego nie skorzystać? Wyciągnięcie z niego czegokolwiek wbrew jego woli graniczyło z cudem, przynajmniej legalnymi w myśl konwencji genewskiej metodami. Jeszcze w Stanach nie jedna piękna kobieta została zesłana na przeszpiegi podczas jakichś większych sukcesów. Nabrał się może na to ze dwa razy, kiedy dopiero zaczynał swoją karierę, aczkolwiek przez całą resztę swojego pobytu nie puścił pary z ust. A już na pewno nie da się złapać na czymś, co by go prywatnie pogrążyło. Dlatego kobieta może się tylko zastanawiać, co działo się za drzwiami tej nastoletniej sypialni i... lepiej żeby tego nie robiła. Dla nich obojga.
- Okropna..? Nie... Mają szczęście, że mają Cię po swojej stronie. - uśmiechnął się do niej wesoło - Ja byłem dla swoich straszny, a mimo to za każdym razem dzwonili w pierwszej kolejności do mnie ze swoimi legalnymi problemami. Naprawdę. Jednemu kazałem uklęknąć i nazwać mnie królem. Nie żartuję. Po tym dzwonił do mnie jeszcze częściej. - parsknął przypominając sobie tamtą sytuację.
To były dobre czasy. Teraz tylko przedstawia wyroki i najlepsze, na co może liczyć to jakiś odgrażający się wariat. Życie w Stanach na pewno było trochę bardziej kolorowe. Dawało to poczucie wyższości, którego kiedyś potrzebował. Teraz, po latach, wiedział już, że nie jest to takie ważne. Przestało być w świetle normalnych, ludzkich tragedii. Skoro już o tym mowa to cieszył się, że w jego towarzystwie Mira trochę promieniała. Znów zaczynał widzieć tę wesołą dziewczynę, którą poznał w szkole średniej. Słyszał też ten sam cięty komentarz kobiety, którą później spotkał za oceanem. Taka właśnie powinna być, wesoła i beztroska. Jego przyjaciel nigdy na nią nie zasługiwał. Jeśli było mu przykro z powodu ich rozwodu to tylko dlatego, że ona ciężko go przeżywała.
- Ps. To działa. Czasami trzeba dać klientom zatęsknić i pokazać im, gdzie jest ich miejsce. Inaczej wejdą Ci na głowę, ale... Tego raczej nie muszę Ci mówić. - wzruszył ramionami z przepraszającym uśmiechem bo nie chciał jej pouczać, a jedynie dać radę na podstawie własnych doświadczeń.
W końcu jego klientela była często jeszcze bogatsza od jej, a w dodatku przyzwyczajona do tego, że wszystko idzie po ich myśli bo przejęli firmę swojego tatusia, czy mamusi. Najgorszy typ miliardera.
- Widzisz, takich towarzyszy morskich przygód mi potrzeba. Wciągną żagiel na maszt i będą przy tym dobrze wyglądać. - uśmiechnął się puszczając jej oczko - Nie... Twoja siostra jest raczej typem pluskającym się na plaży. Raz ze mną wypłynęła i musieliśmy wracać bo zaczęła panikować, kiedy ląd zniknął z horyzontu. No i toaleta była dla niej za mała. - mógł tylko bezradnie wzruszyć ramionami - Z resztą... Proszę nie mów jej tego, ale czasami muszę od niej odpocząć i to jest mój sposób na zebranie myśli. - spojrzał na nią nieco niepewnie nie będąc do końca pewnym tego jak zareaguje na te wieści.
W samej morskiej wycieczce nie widział nic złego. Jego żona raczej nie będzie miała nic przeciwko by zabrał ze sobą jej siostrę. Przynajmniej nie będzie się martwić, że tak często bo zabiera jakieś lafiryndy na pokład. A Mira... Zawsze się dość dobrze dogadywali. To może nie być taki najgorszy pomysł.
- Wiedziałem, że coś jest z waszą rodziną nie tak! - pokazał na nią palcem - Jesteście swingersami? Wymieniacie się partnerami w rodzeństwie?! - spojrzał na nią udając przerażonego i nawet obrzydzonego taką myślą, chociaż nie miałby nic przeciwko żeby kiedyś zamienić się z Mirą, za co zaraz się w myślach skarcił jednocześnie pokazując jej szeroki uśmiech kończąc już z tym żartem.
- Na pewno nie na tych portalach, co przeglądasz. - uśmiechnął się do niej zadziornie wymownie unosząc brew, bo tak, nie odpuści tych pornosów tak łatwo - Pizzę..? I to wytłumaczy dlaczego zniknąłem na kilka godzin? Musisz być bardziej kreatywna... - pokręcił głową z lekkim rozczarowaniem - Powinnaś jej powiedzieć, że razem trenujemy, czy coś. Tylko wyobraź mnie sobie w legginsach. - spojrzał na nią z rozbawionym uśmiechem badając jej reakcję bo tak, wiedział, że wyobraźnia zadziała.
- Wyrosłem już z delikatności. - wyszczerzył się do niej zawadiacko podłapując jej tok myślenia zanim zniknął pod zlewem.
Pewnie kontynuowali by tę uszczypliwą wymianę, gdyby uszczelka i jedna z tych cholernych rur nie puściła. Nagły strumień wody zalewający jego twarz, tułów oraz resztę szafki nie pomagał zbytnio w rozmowie. Zwłaszcza kiedy woda nagle dostaje Ci się do ust i zaczynasz się trochę dławić. Na szczęście był na tyle szybki by złapać cieknące miejsce i po kilku odkaszlnięciach wziąć wreszcie głębszy oddech.
- Zakręć, zakręć! - warknął lekko zachrypłym głosem czekając na efekt swoich słów - Dobra, olejku już nie potrzebujemy. - zaśmiał się wychodząc z szafki z mokrym, prześwitującym materiałem przylegającym do ciała - Chyba jednak możesz się cieszyć, że przyjechałem. - uśmiechnął się zaczesując mokre włosy do tyłu i przyciągając zaraz swoją torbę żeby znaleźć odpowiedni klucz.

Mira Graysmark
ambitny krab
Kłapouchy
Agentka gwiazd — cały świat
42 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Myślałam do cholery to chyba tylko sen wciąż progi i bariery zmieniają życia bieg.
- Oczywiście, że mają. Nie znajdą drugiej takiej jak ja – nikt nie znajdzie. Była jedyna w swoim rodzaju. Jej mąż mógłby o tym pamiętać, chociaż najwyraźniej dla niego nie była wystarczająca ani potrzebna. Smutne. – Nie wierzę... serio? To okropne – zaśmiała się na wzmiankę o nazywaniu królem. – Co za debile – pokręciła tylko głową, bo strasznie ją to bawiło. Ludzie czasem serio nie mieli szacunku do samych siebie, co było widać na przykładzie celebrytów. Czego to się nie robiło dla sławy i pieniędzy. To było żenujące i Mira już wiedziała dlaczego nigdy nie wkręciła się bardziej w świat show biznesu. Miała taką możliwość, gdy jako nastolatka występowała w jednym z australijskich seriali, ale dobrze, że w to dalej nie poszła. Wolała być szarą eminencją i działać w cieniu. Nie potrzebowała sławy i rozgłosu, wystarczyło jej to, że dobrze wykonywała swoją pracę. Taka z niej skromna babeczka.
- Oj mi to już chyba dawno weszli na głowę – westchnęła, bo jednak była na każde zawołanie przez większość czasu. Może to był dobry moment na to, by to zmienić i zająć się własnym życiem. Tak, zdecydowanie tak właśnie było. – Polecam się – była idealnym towarzyszem wypraw zresztą sam się o tym przekona niedługo. – Ciężko jej dogodzić – znała swoją siostrę na tyle długo, by wiedzieć, że czasem zaczyna włączać się w niej mała księżniczka, która wszystko musi mieć idealne. – Doskonale Cię rozumiem, mieszkałam z nią przez 20 lat – nie były to łatwe czasy, ale obie się kochają i jakoś dawały radę mimo wszelkich zawirowań, ale w rodzinie to chyba było normalne. – Także spokojnie, nie powiem jej, twoja tajemnica jest ze mną bezpieczna – nie miała zamiaru na niego kablować, bo to normalne, że czasem każdy potrzebował chwili dla siebie. Doskonale go rozumiała.
Wybuchła śmiechem słysząc jego zarzuty. – Absolutnie nie – pokręciła energicznie głową. – Nie miałabym się już kim wymieniać, więc musimy przełożyć takie zabawy, do momentu aż się jakiś naiwny znajdzie – chociaż Mira nie lubiła się dzielić, nawet z własną siostrą, a już na pewno nie mężczyznami. No, bo to przecież było okropne, prawda? Prawda!? – Jak widać nie znam się na tym, ale powinieneś być mi wdzięczny, że przynajmniej się staram coś wymyślić – wywróciła oczami, bo niestety miała limitowany dostęp do fabuł pornosów, które były w wielu przypadkach takie same. – Hmm tak, jestem w stanie to sobie wyobrazić, ale jeszcze nie wiem czy mi się ten obraz podoba, czy tak nie do końca – stwierdziła marsząc czoło, bo leginsy mogły być czymś dobrym jak i złym. Zależy od figury. – Jakbyś poszedł ze mną trenować to nie mógłbyś się skupić na treningu, zaufaj mi – dodała jesczze puszczając do niego oczko. Czy był to jakiś dziwny flirt? Chyba. Czy powinna tak robic? Absolutnie nie, ale niestety nad tym nie panowała.
Trochę się przestraszyła gdy strumień wody nagle wystrzelił spod szafki. Szybko zakreciła wodę, próbując jakoś uratować sytuację. – No zakręcam! – Rzuciła, a gdy już wszystko się uspokoiło to sama nie wiedziała, czy się śmiać czy płakać. – Zdeycdowanie jesteś teraz miss mokrego podkoszulka – uśmiechnęła się, bo już chyba nic jej nie zostało. – Trochę mi nawet mokro – dodała, ale no stała w kałuży wody więc miała do tego prawo! – Nic Ci nie jest? – Zapytała z troską, bo jednak dość mocno go woda zalała. Wzięła nawet jakąś ściereczkę, żeby zetrzeć mu trochę wody z twarzy. – Trzeba było mówić, że chcesz zostać Aquamanem, poszlibyśmy na plażę – rzuciła z rozbawieniem, gdy zaczął szukać klucza. Ona natomiast postanowiła zająć się sprzataniem kałuży wody, która znajdowała się teraz na podłodze.

Salinger Trevelyan
ambitny krab
catlady#7921
Sędzia — Cairns Courthouse
43 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Serio, serio. Tak uczyłem swoich klientów, że mogą być dupkiem dla każdego, ale nie dla mnie. - uśmiechnął się bez cienia wstydu - Dla mnie tak naprawdę też mogli być dupkami, ale... Dupkiem trzeba potrafić być żeby to tak nie raziło w oczy i było do przełknięcia. Ten nie potrafił, więc pokazałem mu, gdzie jego miejsce. - wzruszył ramionami nadal nie czując się w żaden sposób winny.
Miał dobrego mentora, który pokazał mu jak nie dać sobie wejść na głowę w mieście wypełnionym bogatymi kutasami, którzy myślą, że świat mają u stóp. Korporacyjny na pewno, ale byli tacy ludzie, jak jego firma, którzy potrafili się postawić. Czasami kosztowało ich to klienta, a czasami zdobywało szacunek i lojalność. Właśnie tego potrzebowali. Cała reszta mogła znaleźć sobie kogoś innego. Dobry klient to lojalny klient. W Nowym Jorku można było kupić wszystko, ale pozostało kilka wartości, które były bezcenne. Dlaczego lojalność oraz dobre imię były dla niego tak ważne? Dlatego, że dobry prawnik pracował bez rozgłosu. To on sprawiał, że sprawa nigdy nie trafiała przed ławę przysięgłych, a już na pewno nie do gazet. Pracował w cieniu i tego od nich oczekiwano. Dyskrecji.
- W takim razie akurat będziesz miała okazję pokazać im jak dużo dla nich robisz kiedy zabraknie twoich usług na dwadzieścia cztery godziny. - uśmiechnął się jakby wszystko już było ustalone, chociaż nawet nie obgadał tego jeszcze z żoną, ale chyba nie będzie mieć nic przeciwko, że gdzieś wyciąga jej siostrę? Sama usiłuje to robić kiedy tylko może.
- Tylko upewnij się, że wiedzą, jak się podcierać albo pozakładaj im pampersy, bo po powrocie może być różnie. - zaśmiał się naprawdę widząc te wszystkie gwiazdy jak dzieci i to takie mało wydarzone - Dzięki, doceniam to. - uśmiechnął się trochę nieśmiało.
Nie uważał by spędzanie wolnego czasu bez swojej drugiej połówki było czymś złym, ale trochę ciężko było się do tego przyznawać przed jej rodziną. Nawet jeśli tą rodziną jest całkiem bliska przyjaciółka. Przynajmniej kiedyś, bo tak naprawdę ich kontakt trochę się urwał, kiedy bardziej skupiła się na swoim małżeństwie, a on kiedy stracił swoją żonę odsunął od siebie naprawdę wiele osób. Pozostali w jego życiu tylko najwytrwalsi. Odnaleźli się na nowo dopiero kiedy z powrotem się tutaj sprowadził. Nawet poznała go z przyszłą żoną. Taki zwrot akcji był zdecydowanie nieprzewidziany. Znów ominęła ich ta szansa. Nigdy nie mogli się zgrać.
- Mhm... Usta mówią jedno, ale to jak na mnie patrzysz, drugie. - spojrzał na nią sceptycznie po czym zakrył się w żartach w intymnych miejscach jakby był co najmniej nagi i się roześmiał - Wiedziałem, że jesteście dziwni, ale żeby aż tak... - mruknął jeszcze z zadziornym uśmiechem na ustach.
- Oh..? Tak myślisz? - uśmiechnął się wymownie unosząc brew - Wydaje mi się, że to jednak Tobie byłoby się ciężko skupić. Nie widziałaś mnie jeszcze po dobrym wycisku. - poruszył wymownie brwiami, a z jego ust nie schodził ten zawadiacki uśmiech.
- Misterem, proszę nie zmieniać mojej płci. To, że się ożeniłem nie znaczy od razu, że twoja siostra mnie wykastrowała i trzyma klejnoty w jakimś tajemniczym miejscu. - przewrócił oczami na ten bolący stereotyp kręcąc zaraz głową - Patrz, coś nas łączy. - wyszczerzył się do niej odklejając od skóry koszulkę w kilku miejscach - Tak, to nie moje pierwsze podtopienie. - uśmiechnął się kiedy wycierała mu twarz - Aquamanem?! - obruszył się wyciągając klucz z torby - I co, moją mocą będzie gadanie z krabami? Zostanę przy Supermanie. - spojrzał na nią nieco wrogo, a że akurat przykucnęła żeby zetrzeć chociaż część wody z podłogi to tylko delikatnie ją szturchnął, żeby wylądowała tyłkiem w tej kałuży - Rzeczywiście Ci mokro... Nieładnie Mira, tak przy szwagrze? - wyszczerzył się do niej zanim bardzo szybko zanurkował z powrotem w szafce by nie mierzyć się z jej odwetem, a gdyby taki wpadł jej do głowy od razu zakręcił zawór.

Mira Graysmark
ambitny krab
Kłapouchy
Agentka gwiazd — cały świat
42 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Myślałam do cholery to chyba tylko sen wciąż progi i bariery zmieniają życia bieg.
Zaśmiała się w głos. - Nie przesadzaj, nie są aż tak upośledzeni - pokręciła lekko głową. - To kiedy masz wolne żebyśmy mogli złapać wiatr w żagle? - Musiała wiedzieć, bo trzeba było się wcześniej na taką wyprawę przygotować, szczególnie w pracy żeby nikt nie miał później do niej pretensji. Trochę w sumie była podekscytowana wizją spędzenia czasu w ten sposób, bo dawno nie robiła nic co nie byłoby po prostu piciem w samotności albo wyjściem na imprezę tylko po to, by poczuć się hot póki jeszcze mogła. Strasznie to było słabe, ale trudno. Była w ciężkiej sytuacji życiowej i trzeba jej wybaczyć takie głupie zachowanie.
- Tak mówisz? A jak na Ciebie patrzę? - Normalnie aż ją zaciekawił! Może nie była świadoma tego w jaki sposób obcina go wzrokiem, albo zupełnie przypadkowo zbyt długo patrzy się mu w oczy przygryzając lekko wargę. To był chyba u niej jakiś odruch bezwarunkowy, który może zachował się jeszcze z licealnych czasów. Gdy miała męża wszystko było łatwiejsze, bo całą swoją uwagę skupiała na nim, a teraz nagle została w towarzystwie przystojnego mężczyzny, z którym czuła się bardzo komfortowo i już dziewczynie odwalało. Co było debilne, bo nosił obrączkę i przysięgał wierność jej siostrze.
- Okej, to kiedyś to sprawdzimy... bo uwierz mi, może już jestem stara, ale tyłek mam jeszcze dobry - i żeby to podkreślić to nawet się klepnęła lekko w cztery litery cały czas się przy tym głupkowato uśmiechając. Doceniała to, że w jego towarzystwie nie musi się niczym martwić i mogą sobie w ten sposób pożartować... chociaż podobno w każdym żarcie było odrobinę prawdy.
- Nie chcę wiedzieć co moja siostra robi z Twoimi klejnotami - aż uniosła ręce w obronnym geście, bo to byłoby już za wiele szczegółowych informacji, których wolała nie dostawać. Zdecydowanie powinni skupić się na naprawie tego kranu, a nie gadaniu głupot i jakiś dziwnych flirtach, które w ich przypadku były po prostu zabronione. Łamali teraz reguły. - Będziesz mógł śpiewać "Na morza dnie", a na koniec zamienisz się w syrenkę, kupię Ci stanik z muszelek żebyś się mógł wczuć w klimat - tak mu dogryzła znów się uśmiechając od ucha do ucha, jednak uśmiech spełzł jej z twarzy, gdy ją popchnął i wylądowała na tyłku w kałuży. - No weź... - jęknęła - wyglądam jakbym się posikała, a to jest mało seksowne... chyba, że Cię kręcą takie rzeczy, ale wolę chyba tego nie wiedzieć - może przesadzała, a może nie. - Dobra, posuń się trochę - skoro już i tak była mokra to postanowiła zanurkować pod tym zlewem razem z nim, żeby dowiedzieć się co tam sie popsuło. - Muszę wiedzieć jak to naprawić na przyszłość - wytłumaczyła się wciskając się obok niego. - Pomóc Ci w czymś? - Mogła mu coś przytrzymać, albo dopingować.

Salinger Trevelyan
ambitny krab
catlady#7921
ODPOWIEDZ
cron