pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Nie sądził, że wszystko będzie przebiegać w jego życiu tak gładko. Wprawdzie był jednym z dzieci szczęścia, bo jego kariera potoczyła się całkiem naturalnie, podobnie jak jego związek i małżeństwo, ale wszystko zakończyło podpalenie. Od tamtej pory był wręcz przekonany, że ściga go karma za poprzednie uczynki i nie dał sobie nawet wmówić, że takie pojęcie oznacza grzechy popełnione w poprzednim życiu, a nie w obecnym. Był pewien, że przez jego rozrywkowy tryb życia stracił szczęście i odtąd będzie musiał pokutować. Właściwie jego przepowiednia się nieco spełniała, bo zanim się zdążył zorientować, z poczytnego pisarza stał się zapomnianym literatem, a jego żona wniosła pozew o rozwód.
Może i jej nie było mu żal, ale psa mogła zostawić.
Od tamtej pory liczył się z tym, że wiódł życie mizerne, pełne wspomnień o dawnej świetności i alkoholu, który już czasami przyszło mu wylewać na fotografie. Sądził, że najlepsze już przeżył i teraz nie może oczekiwać niczego. Właściwie to nawet już zdołał się z tym wszystkim pogodzić, a bourbon wieczorem był jego przyjacielem i powiernikiem najlepszych sekretów. Przywykł do tych myśli, czasami wręcz się rozkoszował poczuciem własnej beznadziei i smutnej egzystencji. Może nawet się łudził, że to właśnie z tego poczucia klęski i przegrania swojego życia powstanie książka, która będzie kamieniem milowym w jego karierze.
Stało się jednak inaczej. To Alaska, dziewczyna, która była związana z jego dawcą, zaszczepiła w nim dawną chęć życia. Nie mówił o tym głośno (cóż, nie do końca potrafił), ale powoli zakochiwał się w niej i z przyjemnością niweczył swoje dawne plany o popadnięciu w marazm. Nie był już przekonany, że zmarnował swoje życie, a raczej obstawiał, że to wszystko miało swój cel. W razie braku przeszczepu w końcu by jej nie poznał, bo przecież na ulicy nawet nie zwróciłaby na niego uwagi. Może i to kłóciło się z faktem zazdrości o nieboszczyka, ale po jej zapewnieniach naprawdę uwierzył, że tym razem wszystko będzie dobrze.
Pewnie dlatego wystarczył moment, by jego plany, marzenia i ta cała pewność legły w gruzach i to z powodu głupiego maila na który nie miał prawa trafić. Korzystała jednak z jego laptopa i po prostu otworzył pocztę, a wraz z nią wyfrunęła zła wiadomość, taka w której jego dziewczyna jest zainteresowana pracą po drugiej stronie globu. Tak po prostu… mając jego za swojego chłopaka, nie konsultując tego z nim. Ze złości omal nie rozwalił sprzętu, przypominając sobie w ostatniej chwili, że to jego narzędzie pracy i nie będzie miał za co, gdy już go zostawi.
A był pewien, że to zrobi, więc gdy wieczorem wpadła do niego na kolację, był dziwnie nieobecny i kompletnie nie rozumiał tego co mówiła. Jakie zresztą to miało znaczenie, skoro wyjeżdżała?

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
~8~
Ostatni dzień przed ślubem brata Alaski był zwariowany. Do tego stopnia, że musiała rano skorzystać z laptopa Chrisa, żeby zerknąć na maila, którego załącznik nie chciał się otworzyć na telefonie. Potem zadzwoniła mama, że coś tam i w efekcie Alaska nie wylogowała się ze swojej poczty. A potem kolejne kostki domina się posypały. Mini efekt motyla, jedno zdarzenie pociąga drugie, drobiazg przeradza się w coś wielkiego.
Ale po kolei...
Cały dzień biegania za rodzinnymi sprawami, ostatnie poprawki do sukienki, jakieś drobiazgi, ale za to w dużej ilości. Zaprosiła Chrisa na ostatnią chwilę, długo się wahając, nie ze względu na to, czy by się z nim dobrze bawiła, bo tego była pewna. Ale obawiała się spotkania mężczyzny z jej rodziną, ich reakcji, tego jak mogą go otoczyć. Dlatego właściwie nie zdziwiłaby się, gdyby Chris nie chciał z nią iść i proponując mu bycie jej plus jeden dała mu jasno do zrozumienia, że się nie obrazi, jeśli odmówi. Decyzja była jego, nie chciała by poczuł się do tego zmuszony. Finalnie mieli się pojawić jutro razem na ślubie najstarszego dziecka Lockwoodów.
Spędzała u Chrisa coraz więcej czasu, niemal większość nocy, więc w sumie nawet odruchowo nogi niosły ją do niego. Była zakochana, była tego pewna, choć nie powiedziała tego jeszcze na głos. Nawet zaczynała myśleć nad tym, by znaleźć jakąś pracę na stałe w Lorne, taką która by ją fascynowała i satysfakcjonowała. Praca recepcjonistki miała być czymś tymczasowym, póki była w mieście. A teraz planowała zostać.
I tu pojawiał się paradoks tego wieczora, bo ona chciała zostać, a on myślał, że chce wyjechać.
Gdy przy kolacji ona opowiadała o tym wszystkim co się dziś wydarzyło, on był bardziej milczący niż zawsze. Powoli się go uczyła, tego co oznaczają różne miny, ton głosu. Mówił niewiele, ale zwykle mówił cokolwiek, zadawał pytania i uśmiechał się do niej. A teraz nic.
- Wszystko okej? - zapytała z troską. Pomyślała, że może coś z Pearl, że odkryła jego mały spisek, albo jego ukochany pies się pochorował. Nie sądziła, że to ona jest powodem tego milczenia, bo zapomniała na śmierć, że nie wylogowała się z poczty.

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Żył w iluzji. Znał się na nich, umiał je tworzyć poprzez słowa. To chyba nazywało się świat przedstawiony w którym główną rolę pełnił narrator. To on za pomocą pewnych stwierdzeń ożywiał krainę. Jasne, musiała się ona rządzić pewnymi prawami, głównie fizycznymi i biologicznymi, ale i tak była samodzielnym miejscem, gdzie mogło dziać się wszystko. W tej jego iluzji poznał pewną dziewczynę. Wprawdzie ich spotkanie było przypadkowe i mocno naznaczone bólem, ale potem wszystko potoczyło się lotem błyskawicy.
Spotkał ją i zakochał się w niej mimo wszelkich trudności. Wiedział, że jest narzeczoną, wróć, była narzeczoną człowieka, który pośmiertnie oddał mu twarz. To jednak nie powstrzymało fali uczuć między nimi. Wręcz przeciwnie, nie umiał oprzeć się pokusie bycia z tą dziewczyną i zanim się obejrzał, stanowili jedno. Brzmiało to tak nieprawdopodobnie, że ponownie zaczął marzyć o książce i o spisaniu wszystkiego na poczet nie tyle sławy co pokoleń. Może i nie planowali dzieci, które będą pytać jak poznali się rodzice, ale wierzył, że ta historia będzie miała swój szczęśliwy finał. Być może nawet przed ołtarzem a przecież obiecywał po rozwodzie, że już nigdy więcej przed nim nie stanie.
Wierzył w tę swoją iluzję i wierzył również w Alaskę, która była wyrozumiała, kochająca i tak szalenie seksowna w jego białej koszuli, że aż zapierało mu dech. A może dopiero teraz zaczęło na myśl, że może zwyczajnie ją stracić?
Zanim się jednak obejrzał, iluzja rozpieprzyła się na drobny mak, a on mimo, że usiłował pozbierać fragmenty to czuł, że zaraz się skaleczy. Pewnie dlatego nie zapytał wprost. Nie zniósłby prawdy i faktu, że jego dziewczyna zamierza go opuścić na dobre. Nie rozumiał przyczyny, ale już on wiedział jakie argumenty padną. Gnało ją w świat, była młoda, beztroska, nie mógł powstrzymywać ją stary dziad, który już przeżył najlepsze lata i to w ramionach innych.
Dlatego zmusił się do uśmiechu, choć czuł, że wargi rozciąga tak mechanicznie, że zaraz mu pękną. – Myślę o tym całym weselu – przyznał, to również mogło budzić w nim sprzeciw, zwłaszcza że jej rodzina chciała go spalić na wielkim stosie. Nie wiedział, że to tradycja weselna, ale najwyraźniej w rodzinie Lockwoodów właśnie tak traktowano konkurentów do ręki córki.
Po jej zachowaniu jednak przypuszczał, że nie mają się już czego obawiać. Bardzo możliwe, że przeminie z wiatrem, bo tak chciała jego ukochana dziewczyna. Cholera jasna, wręcz chodził z czystego gniewu, który przysłaniał mu obraz ukochanej.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Nie sądziła, że się jeszcze zakocha. Nie sądziła, że do kogoś poczuje coś tak intensywnego i mocnego, że była skłonna pozmieniać wszystkie swoje plany. Miłość miała być dla niej tematem zamkniętym. Może tak by nawet było łatwiej, bo miłość potrafiła boleśnie ranić. Tymczasem na jej drodze zjawił się Chris i choć wyglądał na pierwszy rzut oka jak Josh, to Joshem nie był. Jej serce przyspieszało na każdą myśl o nim, każde spotkanie wywoływało ekscytację. Działo się to między nimi bardzo szybko, może za szybko, za intensywnie, zbyt... Jeśli się jedzie za szybko, to tak łatwo wypaść z zakrętu i się rozbić.
Ich związek był tak silny jak ich uczucia, ale jednocześnie tak słaby, jak to czego o sobie nie wiedzieli, jak braki w zaufaniu i jak przeszłość która wdzierała się z butami w teraźniejszość.
Alaskę dużo kosztowało nie być wściekle zazdrosną o Pearl, ale obiecała sobie ufać Chrisowi. Aczkolwiek gdzieś w tyle jej głowy motała się myśl, jak wiele jeszcze takich "znajomości" miał w mieście jej ukochany i ile jeszcze zechcą go nawiedzić, w ten czy inny sposób. Trochę na szczęście nie miała czasu by o tym myśleć i to analizować. Zbyt była zabiegana i zajęta weselem. Pomyślała, że potem w końcu odsapnie, może wyciągnie Chrisa gdzieś za miasto by spędzili czas tylko we dwoje, z dala od wszystkich problemów. Nie sądziła, że na horyzoncie zbierały się chmury kolejnej kłótni. Pokłosie zbyt szybkiej jazdy?
- Nie martw się. Będą zajęci moim bratem. Poza tym w razie czego cię obronię. - uśmiechnęła się ciepło do ukochanego mężczyzny. Wstała by podejść do niego i usiąść na jego kolanach, ale zatrzymała się wyczuwając jakiś dziwny dystans z jego strony. - Nie chcesz ze mną iść? - zapytała ostrożnie, opierając się o stół. Przez myśl jej nie przeszło o czym mógł teraz myśleć on. Że wesele jej brata było tylko jakąś wymówką do unikania prawdy. Znów...
Na razie jechali szybko, zbyt szybko, ignorując znak o ostrym zakręcie który był przed nimi.

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Nie był dobry w wyznawaniu tego co czuje. Właściwie ostatnio, gdy rozmawiali, wyczerpał już na dobre pokłady swojej otwartości i miał obecnie wrażenie, że nie wytrzyma powtórki z rozmowy o uczuciach. Był tylko i aż mężczyzną, który w przeszłości mimo wszystko został zraniony. Nie potrafił podejść więc do tego z chłodną głową, zwłaszcza że ostatnio sam miał sobie sporo do zarzucenia. Niepotrzebnie wdzierał się butami w przeszłość. Drzwi do niej zostały z hukiem zaryglowane, a on gwałtownie je wyważał. Może i miał niezły powód, ale to wszystko mogło skończyć się dla nich utratą zaufania.
Przypuszczał nawet, że sam zaczyna wątpić w jej dobre intencje, bo nie jest święty.
Może i to brzmiało jak popis hipokryzji, ale Haynes miotał się coraz bardziej. Kochał ją i chciał spróbować spędzić z nią życie, więc ten mail kompletnie go zaskoczył. Dotąd nawet nie mówiła mu, że rozważa powrót do starej pracy, a teraz tak po prostu się na nią zgadzała. I na dodatek zamiast postarać się to jakoś wyjaśnić, drążyła temat durnego wesela, które go wcale nie interesowało.
To wszystko sprawiało, że był spięty, niespokojny i bardzo zdenerwowany. Do cholery, dlaczego on zawsze musiał aż tak się sparzyć? Niemal podskórnie czuł to napięcie, które przebiegało w jego myślach i bał się, że i ona to wyczuje.
Nie zamierzał jej jednak niczego ułatwiać. Skoro sama sobie nawarzyła piwa to powinna je teraz wypić. Spojrzał na nią zimno.
- A dziwisz się mi? Chcą mnie ukamienować, bo noszę twarz twojego byłego – nie był w porządku. Nie powinien kierować do niej takich słów, bo przecież nie odpowiadała za swoich krewnych i za ich podejście do tego przeszczepu. Mimo wszystko jednak chciał zadać jej ból, bo i ona swoim milczeniem o nowej pracy sprawiła przykrość jemu. Oko za oko, kodeks Hammurabiego najwyraźniej ciągle był w cenie i choć Haynes wiedział, że kiedyś pożałuje tych słów, najwyraźniej je wypowiadał gniewnie. Nie hamował się już wcale, język potrafił niósł śmierć i zgorszenie, a przecież on był niezłym literatem i potrafił przywoływać najgorsze życzenia, wypowiadane z ust, które niegdyś tak zachłannie całowała.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Jak na człowieka, który zarabia słowami, to zupełnie sobie z nimi nie radził w prawdziwym życiu. Znów niedopowiedzenia, znów niewłaściwe pytania i założenia. Do tej pory go nie okłamywała, dlaczego zakładał teraz, że ukrywa coś przed nim, coś co miałoby potencjalnie z nim związek.
Ona zupełnie nie miała pojęcia, że stało się to co się stało. Że widząc, że się nie wylogowała z poczty, zamiast ją wylogować, to zaczął czytać jej maile i opacznie jakiś zrozumiał. Myślał może, że skoro była kochanka takk go okłamywała, to wszystkie kobiety takie są. A może podświadomie chciał zniszczyć ich relację, żeby mieć wymówkę do powrotu w marazm i pijaństwo. Czasami ludzie działali autodestrukcyjnie, bo nie umieli żyć inaczej. Tak chyba nawet było łatwiej, obwinić cały świat i popaść w mrok, gdzie jedynym problemem było, żeby mieć za co kupić kolejną butelkę, ba... może nawet nie to, tylko to, by kolejna butelka jakoś magicznie się zjawiała, czy to przez kupno czy jakąkolwiek inną drogą.
W swoim życiu Alaska widziała ludzi, którzy pozwolili by pochłonął ich ten mrok. Josh swoim zwyczajem chciał pomóc wszystkim, dlatego czasami z Alaską szli do jakiejś jadłodzielni dla bezdomnych, by podać im jakiś ciepły posiłek. Oczywiście Chrisowi bardzo daleko było do tego stanu, ale to nie znaczyło, że ten mrok się gdzieś nie czaił. Zwłaszcza jeśli chował się przed słońcem w postaci Alaski.
Mogła mu powiedzieć o tym mailu, ale dla niej to nic nie znaczyło, bo nie planowała przyjmować tej propozycji. Jasne, przeszło jej to przez myśl kiedy zobaczyła go parę dni temu z Pearl, bo wydawało jej się, że ten związek i tak nie ma przyszłości. Ale teraz była pewna, że warto jest zostać, nawet może na dużo dłużej niż planowała od początku.
- Teraz to przesadzasz. - westchnęła. Dramatyzował jak urodzona drama queen - Są nieufni. Myślą, że kierują mną niewłaściwe powody. A, że ty wykorzystujesz moje przywiązanie. Troszczą się o mnie bo pamiętają jak poprzednio byłam przybita i jak uciekałam z Australii przy pierwszej możliwości. - wzruszyła ramionami. Jej rodzinę to zabolało, że zniknęła na tak długo i przez trzy lata była w domu może raz. To był jej pierwszy dłuższy pobyt w domu od śmierci Josha i Lockwoodowie nie chcieli, by Alaska znów zniknęła na tak długo. Znali ją i wiedzieli, że droga jest dla niej pociągająca, a ucieczka może nawet bardziej.
- Pomyśl sobie tak... chwilę się pomęczysz, ale zjesz dobre jedzenie, napijesz się darmowych drinków i może zaliczysz druhnę. - puściła mu oczko.

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Wiedział, że ma problemy z komunikacją. Poprzednie związki wymagały od niego pracy, bo mimo ujmującej powierzchowności (nawet z czasów przed transplantacją) był człowiekiem pozbawionym kręgosłupa moralnego. Musiał bardzo pilnować się, by nie zrobić świństwa żonie, zwłaszcza gdy fanki były na wyciągnięcie ręki. Starał się zachować w porządku, ale i tak pozwalał sobie na drobne flirty, które ją krzywdziły.
Uważał jednak, że póki jest nieświadoma to on sam żyje w grzechu, więc wszystko jest w normie. Może i to tłumaczenie było żałosne, ale sprawdzało się. Do momentu, gdy poznał Pearl i nie mógł się wytłumaczyć. Nie, gdy flirt przeszedł w bardzo zaawansowany romans, a potem zaczął się miotać. Okazało się wtedy, że jest wytrawnym oszustem i nie może udawać świętego. Nie, aż takim hipokrytą.
Do tej pory miał wyrzuty sumienia z tego powodu i prawdą był, że przez to spoglądał na ludzi przez pryzmat swojego zachowania. Skoro on z łatwością mógł oszukać kobietę, którą kochał to był wręcz przekonany, że może zrobić tak każdy. Nawet jeśli Alaska coś do niego czuła to mogła (jak on niegdyś) wybrać karierę. Wydawało mu się to całkiem naturalne i może nie do końca w porządku, ale przecież miała do tego prawo. Bardzo go to bolało, rzecz oczywista, ale przecież nie mógł nic na to poradzić.
Oprócz pytania wprost, a na to jak widać na załączonym obrazku, nie było go stać.
Dlatego choć zanosiło się na burzę, powstrzymywał się. Bał się pytania wprost, bo odpowiedź mogłaby złamać serce, a do tego nie przywykł. Krygował się więc praktycznie jak uczniak i z minuty na minutę sytuacja coraz bardziej się zaostrzała. Mimo, że wymyślił świetny pretekst do rozpętania awantury to wcale mu do niej nie było śpieszno.
Pamiętał jeszcze z okresu swojego małżeństwa, że tego typu drobiazgi, nagłe różnice zdań doprowadzają potem do całkowitego rozpadu, a przecież Alaska była ważna i nie chciał dopuścić, by wszystko się tak skończyło. Tyle, że ona już podjęła decyzję. Te słowa wibrowały pod jego czaszką i choć próbował skupić się na weselu to nie mógł. Nie, gdy myślał o tym, że go po prostu zostawi.
- Wykorzystuję twoje przywiązanie do czego? – zapytał, drążąc jej słowa. Myślał, że (całkiem słusznie, zresztą) boją się jego reputacji i w tym rzecz, nie zaś w fakcie, że miałby wykorzystywać biedną Alaskę. Wydawało się mu to trochę przesadą, a ona śmiała twierdzić, że to on przesadza?! Niemal się wzdrygnął z obrzydzenia.
- Zaliczysz – powtórzył po niej. – A więc o to chodzi! – wrzasnął. – O to, że mogę cię tylko zaliczać i z głowy?! – nie był zbyt poważny, ba, można by rzec, że faktycznie dramatyzował, ale wzbierała w nim złość i nie myślał za logicznie.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
- Moje przywiązanie do ciebie. - odpowiedziała, zupełnie nieświadoma tego, że każde jej kolejne słowo zostanie odebrane w zupełnie odwrotny sposób i stanie się przyczyną awantury, chyba największej w historii ich krótkiego acz intensywnego związku. Wcześniejsza okazała się łagodniejsza niż się można było spodziewać. Widocznie autodestrukcyjna natura Chrisa pchała ich w stronę tej awantury, zauroczona możliwością wybuchu, lecąca w jego stronę jak ćma do ognia. Po drugiej stronie była niczego nieświadoma Alaska, która odpowiadała z normalną dla siebie beztroską, aż Chris nagle podniósł na nią głos. Nie... nie podniósł... wrzasnął. Krzyknął na nią. Wcześniej nigdy nie przeszkadzały mu dwuznaczne żarciki, a przecież mówiła o sobie, więc w czym problem. Otworzyła szeroko oczy, szczerze zdumiona i... przerażona. Nie rozumiała, przecież oboje ustalili kilka dni wcześniej, że są razem, że im na sobie zależy. W czym problem?
- Nie... nie rozumiem. - głos jej zadrżał. Dawno nikt na nią nie krzyczał, nigdy nikt bliski tak na nią nie wrzasnął. Była dobrą dziewczyną, zdarzały jej się w życiu sprzeczki i kłótnie, ale nie przypominała sobie by ktoś na nią wrzasnął i to właściwie bez powodu. - Przecież wiesz, że to tylko taki żarcik. Łączy nas coś więcej niż tylko seks... przecież wiesz. Dlaczego krzyczysz? - odruchowo odsunęła się od niego. Czuła się teraz tak okropnie bezbronna, bo nie wiedziała o co w tym wszystkim do cholery chodzi.
Nie sądziła, że poszło o tekst o zaliczeniu druhny, bo to by było totalnie bez sensu.
- O co tak na prawdę chodzi Chris? Jak masz mnie dość, to wystarczy powiedzieć, nie musisz się na mnie wydzierać o jakieś pierdoły. - teraz ona podniosła nieco głos, czując, że musi się bronić. Nie w jej stylu było bycie ofiarą. Wyprostowała się dumnie i uniosła brodę. Gdyby jeszcze uniosła pięści do góry, można byłoby pomyśleć, że szykuje się do pojedynku. Tymczasem stała jednak wyprostowana, gotowa odeprzeć atak. Nie miała sobie nic do zarzucenia. A jeśli Christopher chciał skończyć ich relację, to lepiej niech to zrobi teraz, zanim przebuduje sobie dla niego życie, by być bliżej niego. Będzie cholernie boleć, bo się zakochała jak idiotka w kimś, kto według opinii wszystkich jej bliskich na to nie zasługiwał. Nie chciała by mieli rację. Ona wiedziała, że on jest lepszy niż się wszystkim wydaje, niż się jemu wydaje. Dla niej był dobry, dla niej był idealny. Ale dziś... dziś sprawiał, że traciła całą swoją wcześniejszą pewność.

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Nie powinien być taki porywczy, ale zapominał o jej uczuciach, o niej, o ich wspólnych deklaracjach. Wszystko nagle przestało mieć znaczenie, bo miał wrażenie, że dziewczyna go oszukuje. Nie umiał sobie z tym poradzić, znalazł się po raz pierwszy w takiej sytuacji i już serdecznie współczuł tamtym dziewczynom, które okłamywał bez końca. Nigdy nie umiał tak naprawdę zrozumieć ich bólu i wyrzutów, a teraz, przy jej słowach dotarło do niego jak bardzo to boli.
Wszelkie życiowe plany i nadzieje łączył z nią, a ona zadrwiła sobie z niego. Miał wrażenie, że ponownie ktoś rzucił jego skórę do ognia, bo czuł, że najchętniej by ją z siebie zdarł paznokciami.
Łączyła go przecież z jej byłym, któremu obiecała małżeństwo. Dla Haynesa zaś miała maila, którego przeczytał ukradkiem. Nie sądził jednak, że jest zdolny do takiej eskalacji emocji. Właściwie dawne zgromadzone lęki obecnie uformowały się w wielką chmurę gradową, która zawisnęła nad nimi i właśnie musiał się z nią zmagać.
On też, bo choć krzyczał na nią to wcale nie czuł, by tylko ona cierpiała. Wręcz przeciwnie, to on czuł, że wypruwa z siebie wnętrzności. Niepotrzebnie po raz kolejny komuś zaufał i teraz otrzymywał boleśnie wysoki rachunek za to.
Za swoje winy.
- Ja mam cię dość?! – powtórzył, wydawało mu się czy Alaska z cudownej kobiety nagle zmieniła się w hipokrytkę? On miał jej dość, skoro to ona postanowiła przyjąć pracę na drugim krańcu świata? Tak to właśnie wygląda?
Piękne słowa, a po kryjomu wbijanie komuś sztyletu aż po rękojeść? Aż mu się zrobiło dziwnie gorąco i na moment miał wrażenie, że eksploduje, ewentualnie, że wyjdzie z siebie i stanie obok. – Ja pierdolę, zostawiasz mnie dla pracy i mówisz, że ja mam ciebie dość – powtórzył szorstko, nieprzyjemnie, ale przynajmniej uformował jakiś zarzut zamiast błąkania się po odzywkach niegodnych prawdziwego dżentelmena.
Mimo wszystko był nim, bo nie zbliżył się nawet o centymetr do niej, a gdy wstał, delikatnie ją przesunął. Obecnie chciał tylko znaleźć papierosy, które pomogą mu uspokoić skołatane nerwy. Czuł, że cały płonie od jej zdrady, a to dopiero był początek historii i miał tego serdecznie dosyć. Zapewne popełnił błąd na etapie na którym zaczęło mu na niej zależeć, ale do tego nie przyznałby się przed samym sobą.
- Więc jedź w takim razie, droga wolna! – pokazał jej drzwi, bo wiedział, że nie może jej niczego zabronić, a jednocześnie nie chciał, by widziała jak się rozpada.
To wszystko było tak cholernie skomplikowane.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Trudno powiedzieć co bolało bardziej - jego ton czy brak zaufania. Nakręcił się jak małe dziecko, które upiera się na nową zabawkę, płacząc na środku sklepu. Z małego problemu robił się wielki, emocjonalna kula śniegowa była wielkości domu i pędziła w dół zbocza prosto na stojącą na jej drodze zdezorientowaną Alaskę.
Próbowała poskładać sobie w całość to wszystko co wykrzyczał, ale sama zaczynała być zdenerwowana, więc było jej trudniej niż zwykle odczytać co go gryzie. Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, wodząc za nim wzrokiem, zachowując dystans. Jeśli nie chciał się jej "pozbyć", to o co chodziło? A niby to kobiety trudno zrozumieć. W ich związku to Chris czasami zachowywał się jak baba, która mówi "domyśl się", podczas gdy Alaska była otwartą księgą. Tak jej się przynajmniej wydawało, bo teraz najwyraźniej on coś sobie wkręcił, coś co może zrobiła, albo powiedziała. W końcu jednak coś powiedział konkretnego. "Zostawisz mnie dla pracy"...
Milczała przez chwilę, bo nie skojarzyła w pierwszym momencie. Owszem, początkowy plan był taki, że wróci do pracy na jachcie na kolejny sezon. Przyjechała tu na ślub brata i pobyć trochę z rodziną, za kilka miesięcy miała wrócić, ale o tym jeszcze nie rozmawiali. A i sama zaczęła rozważać opcję zostania na dłużej. Ale nadal - to nie było coś, o czym rozmawiali. Gdyby miała wyjechać to na pewno z nim by porozmawiała odpowiednio wcześniej. Poza tym nie musiała wyjeżdżać na tak długo jak poprzednio. Mogła pojechać tylko na jeden sezon na północnej półkuli. To był jej wybór trzy lata temu, że została tak długo, obskakując obie strony świata, załapując się na ciągłe lato niemalże. Nadal jednak nie zrobiłaby tego bez rozmowy z nim. Za bardzo ceniła sobie szczerość w związku i za bardzo jej na nim zależało, by go stawiać przed faktem dokonanym i kończyć ich relację tak nagle.
Nie przeszło jej przez myśl, że się nie wylogowała z poczty, zapomniała przy tym kompletnie o tamtym mailu. Tak wiele spraw było na głowie. I tak, przez chwilę rozważała wyjazd, gdy przyłapała go na spotkaniu z Pearl, bo myślała, że ten związek nie ma przyszłości. Zapomniała o tym gdy się okazało, że przyszłość jednak ma i, że im na sobie zależy. I teraz jego złość świadczyła o tym, że mu zależy, że nie chce jej stracić. Ale okazywał to w najgorszy możliwy sposób.
- O czym ty do cholery mówisz? Zostawić cię dla pracy? Skąd ten pomysł? - potrzebowała więcej konkretów. - Nigdzie nie zamierzam wychodzić póki mi nie wyjaśnisz skąd się urodził w tej twojej głowie absurdalny pomysł, że zostawię cię dla pracy! - podeszła krok w jego stronę, wyzywająco podnosząc głowę do góry. Na dodatek wyrwała mu z ręki paczkę papierosów, żeby przypadkiem nie myślał, że przy niej będzie palić. Umiała się postawić jeśli trzeba było. Nie musiała przy tym krzyczeć, ton jej głosu był silny i stanowczy bez podnoszenia głosu. I nie spuszczała wzroku z Chrisa, rzucając mu spojrzeniem wyzwanie.

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Mówi się, że mężczyźni to duże dzieci i dużo w tym racji. Przynajmniej Haynes faktycznie czuł się rozwrzeszczany bachor, któremu zabiera się ukochaną zabawkę. Może i dla dorosłych pojęcie zabawka byłoby obraźliwie, ale dla malca zazwyczaj to jest cały świat. Właśnie tak odczuwał utratę Alaski. Zupełnie jakby ktoś przyszedł i powiedział mu wprost, że kończy się jego życie i powinien się z tym pogodzić. Nie umiał i nie mógł, bo zakochał się dosłownie jak uczniak i najbardziej na świecie bał się tego, że dziewczyna może nie odwzajemniać jego uczuć.
Może i ten lęk przed utratą jej przypominał nawet obsesję, ale sama znała gwałtowność ich relacji. Etapy, które zwykli ludzie pokonywali w odstępach czasu, oni wręcz przebiegali w kilka tygodni i miał wrażenie, że to jest bajka. Ta z gatunku najpiękniejszych, ale również krótkotrwałych. Nie mogło zawsze być tak pięknie i czuł, że wyczekuje wilka z lasu. Tego mitycznego potwora, który zakończy ich wzajemną sielankę i sprowadzi niepokój.
Być może zarzuty, które jej stawiał, były samospełniającą się przepowiednią, bo teraz byli niemalże od krok od zaburzenia swojego związku. Z jego winy, bo komunikacja ze strony Haynesa leżała i kwiczała, a on zamiast używać słów, zachowywał się jak mocno zraniony szczeniak, który stracił zaufanie i teraz gryzie w kostki swego pana, by pokazać jak bardzo został skrzywdzony.
To jednak sprawdzało się w wypadku zagrożenia, a nie związku, który mimo wszystko chcieli ocalić.
- Przeczytałem twojego maila. O wyjeździe – wycedził. – Kiedy… - a gdy zabrała mu paczkę, spojrzał na nią i zacisnął palce na jej nadgarstkach. Górował nad nią wzrostem i siłą, ale rzecz jasna, nigdy by jej nie skrzywdził. Nie miał nawet takiego zamiaru, choć kipiał ze wściekłości, bo zabrała mu papierosy.
Nie był jednym z tych nawiedzonych palaczy, którzy budzą się z fajką w ustach, ale zazwyczaj używał nikotyny, by nieco uspokoić rozszalałe nerwy. Po operacji nie powinien w ogóle palić i czasami miał straszne koszmary w których jego twarz odrywa się od struktury kostnej przez nadużywanie zakazanej substancji, a mimo to teraz potrzebował papierosa. Po to, by uścisk jego dłoni na jej nadgarstkach został zluzowany, a on przestał myśleć o tym, że ją traci. Miał wrażenie, że to już ostatnie podrygi jego związku, skoro wyjeżdża i czuł się przez to jak uwięzione zwierzę w klatce, które niepotrzebnie się szarpie.
- Kiedy… - powtórzył. – Zamierzałaś mi powiedzieć, że rozważasz wyjazd stąd?! – doprecyzował i widać było w jego oczach, że wymaga od niej szczerości, bo inaczej przestanie być sobą. Sam nie wierzył w to, że jakakolwiek kobieta (poza Pearl, ale to inna historia) może doprowadzić go na skraj wytrzymałości psychicznej, ale najwyraźniej Alasce się to udawało bez mrugnięcia okiem.
Pieprzona miłość.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Miłość bywała gwałtowna. Gdyby tak nie było, to nie powstałoby na ten temat tyle książek, filmów, sztuk, piosenek, czy obrazów. Zapewne większość tego, co ludzie nazywali sztuką wiązało się z miłością. A ta intensywna, nieszczęśliwa, gwałtowna, była o wiele ciekawsza niż taka monotonna i łagodna.
W Alasce coś przeskoczyło gdy przyznał się do czytania jej maili. Nie była na tym punkcie jakoś specjalnie przewrażliwiona, ale uważała to za co najmniej niekulturalne, czytanie cudzej korespondencji. I pewnie gdyby właśnie nie byli w trakcie awantury stulecia, to spokojnie by mu o tym powiedziała. Ale okoliczności były inne, a Alaska z pozycji obronnej właśnie przechodziła w pozycję ataku.
Syknęła, gdy chwycił ją za nadgarstek, ale zacisnęła zęby i papierosów nie oddała. Można było mieć wrażenie, że walka toczy się i na poziomie werbalny, fizycznym i psychicznym.
- Przeczytałeś mojego maila? - powtórzyła. Zrozumiała - zapomniała się wylogować, a on to wykorzystał. - Zobaczyłeś, że jestem zalogowana i zamiast jak na kulturalnego człowieka przystało mnie wylogować, to postanowiłeś sobie poczytać moje maile?! - podniosła głos, nie krzyczała, ale mówiła głośniej. Szarpnęła ręką, żeby wyrwać swój nadgarstek z jego uścisku. - Kurwa Chris! Cały czas byłam z tobą szczera, a ty i tak się zabawiłeś w detektywa. Dlaczego mi do cholery nadal nie ufasz?! Przestań mnie mierzyć miarą swoich byłych kochanek! - teraz ona się nakręciła - A skoro już zacząłeś czytać te pieprzone maile, to trzeba było przeczytać wszystkie, a nie robić mi awanturę o domniemany wyjazd! Zobaczyłbyś, że nic nie potwierdziłam! Jakbyś mnie spokojnie zapytał, to bym ci wszystko powiedziała. Wszystko! - wrzasnęła - Ale ty wolisz być pieprzonym dupkiem! - z całej siły cisnęła paczkę papierosów w jakiś odległy kąt pokoju. W końcu uwolniła też drugą rękę. Zrobiła krok w tył i pokręciła głową z niesmakiem. Była rozczarowana, zraniona.
- Nie planowałam przyjmować tej pracy, choć dostałam świetną propozycję. W miesiąc zarobiłabym tyle co w cały sezon. I tak, przeszło mi przez myśl się zgodzić, ale wtedy kiedy myślałam, że zdradziłeś mnie z Pearl. A potem zwyczajnie zapomniałam odpisać na maila. - wyjaśniła spokojnie, zbyt spokojnie... chłodnym, wyprutym z emocji głosem. - Ba! Głupia zaczęłam szukać sobie pracy tutaj na miejscu, jakiejś ciekawszej niż recepcjonistka w hotelu. Postanowiłam zostać w Lorne na dłużej... Dla ciebie... Bo się jak głupia zakochałam. - pokręciła głową. - Nie mam już do tego siły... nadal mi nie ufasz... A przecież nie dałam ci żadnego pretekstu byś mi nie ufał. Nie grzebię ci po szafkach, nie zaglądam przez ramię jak piszesz. Nawet się zgodziłam na twoje spotkania z byłą. Bo ci ufam, ale to bez sensu kiedy to nie działa w obie strony. - przez cały czas cofała się, kroczek po kroczku, w stronę drzwi. - Jestem zmęczona... I nie mam ochoty tu być. - odwróciła się i ostatnie kilka kroków w stronę drzwi, zrobiła już tyłem do ukochanego mężczyzny. Zranił ją. Swoimi słowami, swoim zachowaniem. Nadgarstek ją piekł, ale ignorowała to. Odwróciła się już stojąc w drzwiach. - Acha... i jakby to nie było oczywiste... Nie musisz pojawiać się na ślubie mojego brata. - wycedziła przez zaciśnięte zęby. Wyszła i zatrzasnęła za sobą drzwi tak głośno, że pewnie szafki w kuchni zadrżały. Za drzwiami oparła się o ścianę i rozmasowała nadgarstek. Następnie wzięła głęboki wdech i ruszyła przed siebie. Nie wiedziała czy jest bardziej smutna czy wkurzona. Ale wiedziała, że musi się na razie gdzieś zaszyć, z dala od wszystkich i sobie zwyczajnie popłakać.

Chris Haynes
/zt
misio
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ