animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi

Choć brzmi to jak coś niewykonalnego, w ciągu ostatnich dni Carlie całkiem skutecznie mijała się w domu z Albertem. Jeśli nie wyrobiła się dostatecznie wcześnie, nie wychodziła ze swojego pokoju do czasu, aż usłyszała, że brunet wyszedł do pracy, a kiedy wracała, decydowała się jedynie na szybki prysznic, aby później zaszyć się we własnym pokoju. Większość czasu spędzała więc poza domem, oddając się nie tylko pracy, w której brała nadgodziny, ale też wychodząc gdzieś z koleżankami, albo zwyczajnie włócząc się po okolicy bez celu. Choć odkąd tu przyjechała, znała już coraz więcej Lorne Bay, niektóre z jego dzielnic nadal pozostawały dla niej tajemnicą. W pojedynkę nie było to jednak na tyle fajne, jak robienie tego z kimś innym, a poza tym gdy nie była sama, mniejsze było ryzyko, że znów poświęci się własnym myślom, które atakowały ją w sposób niebywale natarczywy. Ostatnia dyskusja z Albertem nie dawała jej bowiem spokoju i raz po raz odbijała się w jej głowie echem, a jednak Faulkner nie zdobyła się na nic, dzięki czemu mogliby się pojednać. Po prostu pozwoliła temu płynąć we własnym tempie i… chyba powoli się rozpaść. Rzecz w tym, że tych kilka dni temu zrozumiała, że Albert wcale nie miał ochoty czegokolwiek naprawiać, ale dlaczego podchodził do sprawy w ten sposób, zrozumiała dopiero dzisiaj.
Gdy jedna z ich wspólnych koleżanek wyciągnęła ją na kawę, nie omieszkała nie wspomnieć o scenie, która w sylwestrową noc rozegrała się w ich mieszkaniu. Faulkner w końcu wyznała jej wszystko, co miało tam wówczas miejsce, a ostatnie, czego się spodziewała, to jej późniejsze wyjaśnienia. Okazało się bowiem, że jej znajoma rzuciła trochę światła na coś, co najwyraźniej okazało się wyłącznie idiotycznym nieporozumieniem. Nieporozumieniem, w które Faulkner z jakiegoś powodu uwierzyła. Właśnie dlatego nie przyszła z tym do bruneta od razu, najpierw dając sobie trochę czasu na to, aby wszystko poukładać sobie w głowie. Trochę to trwało, ponieważ tę silną potrzebę rozmowy odczuła dopiero w środku nocy, albo raczej o porze, którą przeciętny człowiek właśnie za to by uznał. Zegarek obok jej łóżka wskazywał bowiem drugą trzydzieści trzy, kiedy dźwignęła się z miejsca i po cichu podreptała w kierunku pokoju Alberta. Zanim weszła do środka, delikatnie zastukała w drzwi. - Śpisz? - zapytała chwilę po tym, jak wetknęła do środka głowę. Nie była tu od momentu, kiedy oskarżyła go o zdradę, a gdy zdała sobie z tego sprawę, coś zakuło ją w piersi. Czy teraz miała się tak czuć już za każdym razem, kiedy tutaj wejdzie? Jeśli tak, miała tego pożałować, bo kiedyś przecież naprawdę lubiła to miejsce. Kiedyś czuła się tu bezpiecznie.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Albertowi na rękę było to, że Carlie była rzadkim gościem w ich domu i mogli się w nim mijać. Chociaż nie zamierzał wywalać jej z ich wspólnego mieszkania, to jednak spotkania z nią byłyby dla niego zbyt trudne, dlatego obecny układ jak najbardziej mu odpowiadał. Być może kiedyś oswoi się z tym wszystkim i nauczy się żyć obok niej bez konieczności unikania jej, ale na razie nie potrafił sobie tego wyobrazić. To było dla niego zbyt trudne, ponieważ do niedawna Faulkner była dla niego kimś szczególnie ważny, tak właściwie nadal była, ale chciał to wreszcie zakończyć. Po tym jak został przez nią zraniony i zrozumiał, że ich relacja, przynajmniej na zasadach, na których rozgrywała się do niedawna, nie miała sensu, Raynott chciał wyleczyć się z uczuć do niej, aby być w stanie ruszyć naprzód. Tak, chociaż do niedawna chciał o nią walczyć, teraz się poddał. Nie przyszło mu to z łatwością, ale po tym wszystkim, co miało miejsce, powrót do tego, co było dawniej i tak wydawał się być niemożliwy. Dlatego to była pora nauczyć się żyć w tej nowej rzeczywistości, w której razem z Carlie nie tworzy już tego nierozłącznego duetu. Ze względu na to Albert starał się żyć normalnie. Pracował, widywał się ze znajomymi i robił wszystko to, czym zajmował się przed poznaniem Faulkner. Problem jedynie w tym, że brakowało mu dawnego zacięcia. Było po nim widać, że jednak coś nie grało, ale czy można mu się dziwić? Zakończył bardzo ważny dla niego związek i to w sposób wyjątkowo nieprzyjemny. Znalazł się przez to w dołku i potrzebował czasu na wygrzebanie się z niego… Bardzo dużo czasu.
Tradycyjnie, jak niemal każdej innej nocy, tym razem Albert również nie spał w nocy. Zamiast tego grzebał w swoim telefonie, przeglądając w sieci najróżniejsze rzeczy od filmików z kotami po jakieś głupawe memy, które wywoływały na jego twarzy uśmiech i które rozsyłał do swoich znajomych. Właśnie wtedy naszła go brunetka. Nie usłyszał jak uchyliła drzwi, dlatego uwagę zwrócił na nią dopiero, gdy się odezwała. Podniósł n nią wzrok znad telefonu zaskoczony jej obecnością oraz tym, że się do niego odzywała. Od razu doszedł do wniosku, że to musiało być coś ważnego, skoro się na to zdecydowała. - Nie - odpowiedział krótko, po czym podświetlając swoją twarz komórką, posłał jej pytające spojrzenie, czym chciał jej zasugerować, że chciałby dowiedzieć się od razu po co tutaj przyszła. Trudno było mu ukryć to, że jej wizyta nie do końca była mu na rękę.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Szczerze? Nie miała pojęcia, co powinna teraz zrobić. Kiedy dotarło do niej to, jak koszmarnie między nimi namieszała, ogarnęła ją panika. Zdała sobie bowiem sprawę z tego, że zepsuła coś, na czym naprawdę jej zależało, w dodatku robiąc to prawdopodobnie w najgorszy z możliwych sposobów. Albert zdecydowanie nie zasługiwał na potraktowanie go w taki sposób, na pewno nie po tym, co przez cały czas dla niej robił. Odkąd go znała, była przekonana, że był najlepszą osobą pod słońcem, a już na pewno był wszystkim, czego ona potrzebowała. Czemu więc jak największa kretynka dopuściła do tego, aby wymknął jej się z rąk? Przez kilkadziesiąt minut zadawała sobie te pytania, próbując dojść do wniosku, który choć trochę by ją usprawiedliwił, ale nie znalazła go. Jedyne, co do niej dotarło, to fakt, że jej usposobienie bywało naprawdę paskudne, a ona sama musiała podjąć się walki z ciągłym sabotowaniem tego, co mogło przynieść jej szczęście. Pierwszym krokiem ku temu miała okazać się rozmowa z Albertem, na którą, swoją drogą, Faulkner naprawdę liczyła. Miała nadzieję, że jeśli będzie z nim szczera, on w końcu ją zrozumie, a później wspólnymi siłami będą mogli zacząć pracować nad naprawą tego, co zdołali zniszczyć. Choć odrobinę się stresowała, to jednak była pełna nadziei, ponieważ przez długi czas Raynott karmił ją swoją wyrozumiałością. I liczyła na to, że tej jeszcze sporo w nim pozostało, choć mina, którą zaserwował jej na wejściu, nieco przygasiła jej zapał. Sprawiła również, że Carlie zdenerwowała się jeszcze bardziej i znów miała wrażenie, jakby serce podeszło jej pod gardło. Zamiast się na tym skupiać, wypuściła głośniej powietrze, a później bez słowa weszła do środka. Chociaż domyślała się, że będąc na nią wściekły pewnie wolałby załatwić to szybko i na odległość, nie zamierzała się tym zrażać. Zatrzasnęła za sobą drzwi i podreptała w kierunku jego łóżka, na brzegu którego przysiadła. Teraz, kiedy miała już świadomość tego, że to nie Albert dopuścił się przewinienia, które zaważyło na losach ich związku, nie dbała już tak o zachowanie należytego dystansu. Mało tego, chciała chyba poczuć jego bliskość. - Porozmawiasz ze mną? - zapytała i wygięła usta w podkówkę. Miała nadzieję urobić go chociaż na tyle, aby pozwolił jej na wyznanie mu tego, z czym do niego przyszła. Albo inaczej, miała nadzieję urobić go na tyle, aby sam również zaangażował się w tę rozmowę, ponieważ teraz podwójnie zaczęło jej ciążyć to, jak sytuacja między nimi wyglądała. Przeszkadzało jej to co prawda już wcześniej, ale teraz, kiedy czuła się za to odpowiedzialna, było jej jeszcze trudniej.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Oczywiście, że nie zasługiwał na to, jak został przez nią potraktowany. Nawet on, człowiek pełen wyrozumiałości, nie potrafił tak po prostu wybaczyć jej tego, z jaką łatwością posądzała go o zdradę, kreując paskudny obraz jego osoby, podczas gdy on cały czas próbował jej wyjaśnić, że pomyliła się i źle odczytała sytuację. To jednak nie docierało do niej, ponieważ, jak przekonał się dopiero przy tej okazji, nie ufała mu. To odkrycie również było dla niego sporym ciosem, ponieważ wydawało mu się, że było między nimi dobrze i nie mieli powodów, aby w jakiejkolwiek sprawie sobie nie wierzyć. Niestety, najwyraźniej tylko on myślał w ten sposób i musiał się z tym pogodzić. I starał się to robić, choć to wcale nie było takie proste. Carlie go unikała, a on skupił się na innych rzeczach, wciąż jednak nie potrafił przestać o niej myśleć. Miał wrażenie jakby uczepiła się go i za nic nie chciała puścić, co teraz było dla niego niezwykle kłopotliwe. I jakby tego było mało, nagle postanowiła przestać go unikać i złożyła mu wizytę w jego pokoju. Raynott nie miał pojęcia jaki powód się za tym krył, nic nie przychodziło mu do głowy, gdy się nad tym zastanawiał. I może najlepiej byłoby, gdyby odprawił ją z kwitkiem, ale nie potrafił tego zrobić. Może to ciekawość, a może coś innego, ale chciał dowiedzieć się dlaczego nagle zaczęła zachowywać się inaczej, choć wcześniej samodzielnie doszła do wniosku, że najlepiej będzie nie wchodzić mu w drogę.
Gdy weszła do środka bez słowa, a później przysiadła na łóżku, nie wyraził żadnego protestu, ani nie odsunął się. Siedział w dokładnie takiej samej pozycji, jedynie opuścił swój telefon na łóżko, nie potrzebując go teraz w ręce. Jeśli liczyła, że jej mina zrobi na nim wrażenie, to niestety tym razem się przeliczyła. Jasne, działało to na niego, ale starał się zdusić w sobie wszelkie niemile widziane reakcje i podejść do tego ostrożnie, nie dając się jej urobić, bo miał wrażenie, że właśnie do tego dążyła, ale nie miał pojęcia dlaczego… To tylko jeszcze bardziej rozbudziło jego ciekawość. - O czym? - zapytał ją chłodno. Zachowanie dystansu i utrzymanie tej chłodnej fasady wymagało od niego ogromu wysiłku, ale musiał to robić, aby chronić się. Carlie już dostatecznie go zraniła i nie chciał wystawiać się na kolejne ciosy. Był ciekawy o czym chciała z nim rozmawiać i skąd wzięła się ta nagła zmiana w jej zachowaniu, ale musiał pamiętać o tym, co między nimi zaszło i jaką przykrość mu to sprawiło. Czegoś takiego nie można tak po prostu zbyć machnięciem ręki.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Może rzeczywiście powinien odprawić ją z kwitkiem i jasno dać do zrozumienia, że nie powinna liczyć na pojednanie, jeżeli on już zdawał sobie z tego sprawę? Biorąc pod uwagę ich napięte stosunki, niezależnie od oblicza problemu, z którym przyszłoby jej się zmierzyć, Carlie z całą pewnością nie do niego zwróciłaby się z pomocą. Jej obecność w jego pokoju sugerowała więc, że jedyne, o czym chciała rozmawiać to oni sami, z czego Raynott musiał przecież zdawać sobie sprawę. Nie znajdowali się przecież w miejscu, w którym mogliby ucinać ze sobą luźne pogawędki, tak jak zwykli robić to kiedyś. Teraz wszystko było znacznie bardziej skomplikowane, choć może nie jest to ujęte w odpowiedni sposób? Sytuacja między nimi nie tyle była pogmatwana, co zwyczajnie nie istniała, ponieważ po ostatniej dyskusji każde z nich zdecydowało się na dystans, który bardzo ich od siebie oddalał. Coś, o co walczyli przez długie miesiące, przestało istnieć w ciągu zaledwie kilku dni, a przecież nie zawsze było takie kruche. Stało się takim dopiero pod wpływem ich idiotycznych działań, które doprowadziły ich do tego miejsca. I Carlie wcale nie cieszyła się, że się w nim znaleźli, co odczuła jeszcze intensywniej w momencie, w którym Albert zadał jej to pytanie. Choć samo w sobie było raczej niewinne, neutralne, to jednak ton głosu, który mu towarzyszył, jasno sugerował, że brunet nie bardzo miał ochotę z nią rozmawiać. Świadomość tego naprawdę ją zabolała, co dało się dostrzec w jej spojrzeniu. Na ten temat nie zająknęła się ani słowem, a jednak potrzebowała chwili, aby mu odpowiedzieć, ponieważ najpierw musiała zwalczyć zakłopotanie, które pojawiło się w niej na skutek jego pytania. - O tym, co się dzieje - odezwała się w końcu, po czym nerwowo oblizała dolną wargę. Kiedy tu szła, układała sobie w głowie to, co chciała mu powiedzieć, ale jego podejście sprawiło, że straciła wcześniejszą pewność siebie. Teraz po prostu bała się przed nim odsłonić, bo z jakiegoś powodu nabrała przekonania, że to i tak nie przyniesie zamierzonego skutku. I prawdopodobnie wcale się nie myliła. - Chciałam cię przeprosić. Nie powinnam była w ciebie wątpić - zaczęła, a później posłała mu pewne niepewności spojrzenie. Dalsza część tej rozmowy zależała tak właściwie od niego – od tego, jak miał się do jej słów odnieść. Carlie przyszła tutaj, ponieważ chciała w końcu położyć temu kres i poukładać to, co się między nimi zepsuło, ale jeśli dla Alberta byłoby to zbyt dużo, tym razem to ona będzie musiała po prostu to przełknąć.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Rzecz w tym, że jemu wydawało się, iż była masa innych, ważnych rzeczy, które mogłaby chcieć z nim omówić. Albo inaczej, nie miałaby innego wyboru niż porozmawiać o nich właśnie z nim. Zakładając, że to tego rodzaju sytuacja, postanowił wysłuchać o co chodziło, choć tak naprawdę nie miał ochoty na jakąkolwiek rozmowę z nią, ale czy można mu się dziwić? Skrzywdziła go, wciąż starał się z tym uporać i oglądanie jej nie pomagało mu w tym. Albert nie widział dla nich nadziei, nie po tym, co się wydarzyło i jakie słowa między nimi padły, bo Faulkner dała mu odczuć, że postrzegała go jako osobę zdolną do zdrady, co najlepiej nie wróżyło ich relacji, bo co… Mieli się teraz przez cały czas mierzyć z obawami, że wywinie jej jakiś numer? Funkcjonowanie w ten sposób oraz sam fakt, że mogła podejrzewać go o coś takiego, wydawały mu się irracjonalne. Był na nią zły, że mogła pomyśleć o nim w ten sposób i uznać za dobry pomysł wytknięcie mu tego, ale koniec końców miała prawo do własnego zdania, prawda? Tylko nie powinna liczyć na to, że nikt nie będzie mieć z nim problemu, bo Raynott go miał i to ogromny, na tyle, że nie potrafił jej tego zapomnieć. Dla niego taka opinia i to gdy padała właśnie z jej ust, była potwornie krzywdząca.
Gdy wspomniała o powodzie swoim wizyty, on jeszcze bardziej ściągnął ku sobie brwi. Nie wiedział co więcej mogła chcieć dodać do tego, co dotychczas zostało powiedziane. Wydawało mu się, że powiedzieli sobie wszystko, ale jeśli tak nie było, nie potrafił powstrzymać swojej ciekawości przed usłyszeniem, co więcej Faulkner mogła chcieć mu wyznać. Przeprosiny były daleko na liście jego podejrzeń, dlatego zaskoczyła go nimi. Przez to z początku nie miał pojęcia jak powinien na nie zareagować, ani też nie zdołał zapanować nad swoim grymasem, który nieco złagodniał. Można było po jego minie poznać teraz, że od dłuższego czasu chciał to usłyszeć i częściowo skruszyło to mur, który zbudował wokół siebie po ich ostatniej rozmowie. Nim jednak otwarcie ucieszyłby się z usłyszenia tych przeprosin, które były miłym zaskoczeniem, nie mógł powstrzymać się przed zadaniem jednego pytania, które go teraz nurtowało. - Skąd ta zmiana nastawienia, Carlie? - zapytał, po czym zacisnął usta w wąską linię, pragnąc jak najszybciej usłyszeć jej wyjaśnienia. Jeśli odpowiedziałaby teraz prawidłowo, być może byłaby jeszcze dla nich jakaś nadzieja?

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Działała na gorąco, zatem nie nad wszystkimi kwestiami zdołała się zastanowić. Nie miała pojęcia, że jej słowa sprzed kilku dni aż tak bardzo go dotknęły, ale może to dlatego, że do tej pory nie próbowała postawić się w jego sytuacji? I cały czas poddawała to wszystko w wątpliwość, choć od samego początku powinno być dla niej jasne, że Albert nie byłby w stanie wyrządzić jej takiej krzywdy. Kiedy w końcu dostała potwierdzenie, że między nim a tamtą dziewczyną do niczego nie mogło dojść, Faulkner nagle jakby doznała olśnienia. Teraz rzeczywiście zdołała to pojąć, ale przykre było to, że potrzebowała do tego zapewnienia ze strony innej osoby. Przecież i bez niego powinna uwierzyć brunetowi, który przez długie miesiące zapewniał ją o szczerości swoich uczuć. I teraz, kiedy było im ze sobą naprawdę dobrze, ona zniszczyła to za sprawą jednej, głupiej wpadki, która bezpodstawnie zasiała w jej głowie ziarno zwątpienia. Kiedy zrozumiała przynajmniej tę część własnego błędu, pognała to z nim wyjaśnić, mając szczerą nadzieję, że jeszcze zdołają to wszystko naprawić. Gdyby okazało się, że na to naprawdę nie istnieje już szansa, Faulkner prawdopodobnie nigdy by sobie tego nie wybaczyła. Do niedawna był przecież najlepszym, co ją w życiu spotkało.
Rozchyliła usta, chcąc udzielić mu odpowiedzi, ale nie była tak do końca pewna tego, czy powinna powiedzieć mu prawdę. Właśnie dlatego pokręciła lekko głową, zamierzając oszczędzić mu szczegółów dzisiejszej rozmowy z koleżanką. - A czy to ma tak właściwie jakieś znaczenie? - zapytała, po czym wypuściła głośniej powietrze. - To było głupie, Albert. Ja naprawdę nie wiem co sobie wtedy myślałam, ale… Zgłupiałam przez to wszystko. I zachowałam się jak kretynka. A to ostatnio… no przecież ja wcale tak nie myślę - wyrzuciła to wszystko z siebie, przy okazji serwując mu kolejną z tych min, które jasno sugerowały, że żałowała swojego błędu. I żeby było jasne, wcale nie próbowała go w ten sposób urobić, a jedynie w końcu zaczynała zachowywać się przy nim naturalnie. Wiele brakowało jej jeszcze do pełni swobody, ale robiła w tym kierunku małe kroczki, które miały się utrzymać tylko wtedy, jeśli Albert jej na to pozwoli. Na chwilę obecną nie wiedziała jeszcze na czym stała, ale chciała dać mu odczuć, że pragnęła to wszystko naprawić.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Dokładnie tak, powinna uwierzyć mu, kiedy tłumaczył jej, że do niczego nie doszło i nie mógłby wywinąć jej takiego numeru. Nie powinna za to potrzebować zapewnień trzeciej osoby, żeby dotarła do niej prawda. Niestety, wychodzi na to, że Carlie znacznie bardziej ufała jakiejś koleżance niż swojemu chłopakowi, który podczas trwania ich związku nie dał jej powodów, by mogła poddawać w wątpliwość jego prawdomówność. I tym go zraniła - że po wszystkich jego staraniach, ona i tak nie ufała mu i przekreślała go za jedną sytuację, w której przecież też robił wszystko, żeby zachować się jak należy wobec wszystkich zaangażowanych stron. To jednak nie wystarczyło. W takim razie Raynott nie był w stanie nic więcej zrobić, ponieważ wygląda na to, że poza jego mocą było przekonanie jej do tego, iż mogła mu zaufać. Zresztą, czy jeszcze miał po co próbować to robić? Dała mu przecież odczuć, że uważała go za kogoś niegodnego zaufania, komu najwyraźniej należy patrzeć na ręce, żeby nie zrobił czegoś niewłaściwego. Nie chciał tego. Nie wyobrażał sobie relacji utrzymywanej na takich zasadach, a teraz wydawało mu się, że tak właśnie było między nim a Carlie… Że spędzała z nim tak wiele czasu i wychodziła z nim wszędzie nie do końca dlatego, że chciała z nim to wszystko przeżyć, tylko być może pilnowała go, bo cały czas w niego wątpiła. Może dodawał sobie coś, nie miał pojęcia, ale ostatnio tak często zostawał sam na sam ze swoimi myślami, że niczego nie mógł poradzić na ciągle napływające do jego głowy pomysły, które nie stawiały ich związku w najlepszym świetle. A to było dla niego cholernie przykro, bo myślał, że łączyło ich coś wyjątkowego, ale teraz nie był już aż tak pewny.
Kiedy Carlie zapytała go czy to ma tak właściwie znaczenie, w głowie zapaliła mu się czerwona lampka. Znów, może dopatrywał się tam czegoś, czego nie było, ale dla niego zabrzmiało to jak unik, który nie spodobał mu się, ale wysłuchał jej do końca, nie przerywając jej. Od kilku dni właśnie to chciał od niej usłyszeć. Miał nadzieję, że po sylwestrze przyjdzie do niego i powie mu dokładnie to, co teraz, ale długo się tego nie doczekał, a teraz… Choć czuł jak po jego ciele rozeszło się przyjemne ciepło, ale nie poddał się temu uczuciu, ponieważ nie czuł się jeszcze usatysfakcjonowany tym, co usłyszał. Wydarzyło się tak wiele, że teraz to było dla niego za mało. - Ja też nie wiem co sobie wtedy myślałaś, Carlie. I jak w ogóle mogłaś zasugerować, że mógłbym ciebie… Mógłbym kogokolwiek zdradzić? Jeśli wcale tak nie myślisz, jak na to wpadłaś? - zapytał, nie kryjąc się z tym, że wciąż był dotknięty jej słowami. Tamten zarzut zabolał go i nie potrafił o nim zapomnieć, jeszcze nie teraz. - I dlaczego to wszystko dotarło do ciebie dopiero teraz, a nie po sylwestrze, nie po wysłanych przeze mnie wiadomościach… Nie po twoim powrocie, hm? - kontynuował ten wątek, ponieważ chciał ją zrozumieć. Chciał dowiedzieć się, co pomogło jej uświadomić sobie, że jednak mogła mu ufać. W tym temacie było to bardzo ważne, dlatego tak się tego uczepił.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
W porządku, Carlie zachowała się głupio i zwątpiła w niego na skutek bardzo idiotycznego zajścia, ale czy naprawdę myślał, że wszystko to, co udało im się razem przeżyć, było wyłącznie skutkiem tego, że ona chciała go pilnować? Przecież to nie miało najmniejszego sensu, ponieważ większość wspólnych wspomnień zdołali wykreować jeszcze wtedy, kiedy wcale nie byli razem, zatem chęć kontrolowania go w ogóle nie wchodziła w grę. I szczerze? Faulkner nie jest jedyną, która namieszała w ich związku, bo pomimo tego, że nie uwierzyła mu od razu, próbowała się przełamać. Odkąd ponownie pojawiła się w Australii, cały czas towarzyszyła jej myśl, że chciała to wszystko naprawić, nawet wtedy, gdyby jej podejrzenia okazały się prawdą. To skomplikowało się dopiero na skutek ich ostatniej rozmowy, po której to Albert ją przekreślił i najwyraźniej wcale nie miał zamiaru dać jej realnej szansy. Stawiał na niej kreskę na skutek jednego błędu, choć niby tak wiele dla niego znaczyła. Ale może to dobrze? Może on nie był w stanie jej tego wybaczyć, a Carlie nie przy nim miała nauczyć się zaufania, zatem lepiej dla ich dwójki będzie, jeżeli w swoje strony rozejdą się już teraz, nim jeszcze bardziej siebie zranią. Choć Faulkner wcale nie chciała dla nich takiego scenariusza, może z perspektywy czasu zdoła się z nim pogodzić.
Nie umiała udzielić mu odpowiedzi na to pytanie, ponieważ sama nie wiedziała skąd wzięły się te wątpliwości. One po prostu pojawiły się w jej głowie i nie pozwalały jej uwierzyć, że do niczego złego wówczas nie doszło. Próbowała z tym walczyć, ale nie umiała całkowicie się im oprzeć, więc to wcale nie tak, że zdecydowała się nie wierzyć mu z premedytacją. Nad pewnymi rzeczami po prostu nie miała kontroli i podobnie było z biegiem tej rozmowy. Nie potrzebowała wiele, aby zorientować się, że Albert najwyraźniej chciał od niej lepszych wyjaśnień, ale tych wcale nie mogła mu dać. Nie dlatego, że chciała robić wielką tajemnicę z rozmowy, do której dzisiaj doszło, a raczej dlatego, że odpowiedź na jego pytania wcale nie istniała. - A co ty byś sobie pomyślał, Albert? Spróbuj postawić się w moim miejscu i powiedz, że ani przez sekundę nie pomyślałbyś, że do czegoś tam doszło. Nie masz pojęcia jakie to uczucie, ani jaki miałam w głowie mętlik. Dzisiaj rozmawiałam ze Stacey i… Zresztą, po prostu potrzebowałam czasu, żeby sobie to wszystko poukładać. Musisz to zrozumieć - wyjaśniła, właśnie tego od niego oczekując – zrozumienia. Ich sytuacja nie była prosta, a jednak Carlie chciała ją naprawić. Nie mogła jednak dać mu nic więcej poza tymi przeprosinami, bo niby co innego miałaby zrobić? Czasu nie była w stanie cofnąć, ale mogła natomiast zadbać o to, aby nigdy więcej nie dopuścić do siebie podobnych obaw, chociaż czy to rzeczywiście mogłaby mu zagwarantować?

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Oczywiście, że tak nie myślał i nie chciał myśleć o ich związku, ale nic nie mógł poradzić na to, że do jego głowy napływały różne myśli i nie wszystkie można było uznać za pozytywne. A nawet można powiedzieć, że większość z nich miała negatywny wydźwięk. Ale jak można się temu dziwić, skoro został przez Carlie naprawdę niesprawiedliwie potraktowany? I to wcale nie tak, że on ją przekreślił przez jeden błąd. Jemu wydawało się, że to ona już dawno ich przekreśliła i tak naprawdę nie było o co walczyć, bo jeśli uważała go za kogoś zdolnego do zdrady, to o czym mieli rozmawiać? Co ratować, jeśli na tak kruchych fundamentach nie da się wybudować stabilnego związku? Nawet on przy swojej naiwności rozumiał to i próbował pogodzić się z tym, jednocześnie nie ukrywając, że Faulkner udało się solidnie go zranić. Może nie był tu bez winy, może zamiast się unosić, powinien dać szansę na wyjaśnienie czego tak naprawdę chciała, ale po tym, co ostatnio powiedziała, nie miał ochoty dłużej jej słuchać. Jeśli tak chciała usprawiedliwiać swoje postępowanie, to zwyczajnie nie był zainteresowany dogadaniem się z nią. - Carlie… Rozumiem dlaczego pomyślałaś to, co pomyślałaś tamtej nocy, naprawdę, ale to co powiedziałaś ostatnio, jak próbowałaś się usprawiedliwić? Jak zarzuciłaś mi, że twoim zdaniem byłbym zdolny do zdrady, to był cios poniżej pasa, naprawdę - wyznał gorzko, próbując przedstawić jej swój punkt widzenia, bo chyba nie rozumiała, że najbardziej zabolało go nie to, co się stało w samego sylwestra, a raczej wszystko, co miało miejsce później. - A teraz próbujesz mi powiedzieć, że co, dopiero jak porozmawiałaś ze Stacey, to zrozumiałaś, że jednak nie mógłbym tego zrobić? Czyli co, inni rozumieją i znają mnie lepiej niż moja dziewczyna? A może Stacey ufasz bardziej niż mi i dlatego moje tłumaczenia nie zdały się na nic? - po raz kolejny posłał jej pytające spojrzenie, pragnąc ją lepiej zrozumieć, bo to nie tak, że zupełnie ją przekreślał. Nawet jakby chciał, nie potrafił tego zrobić. Po prostu chciał dowiedzieć się, co działo się w jej głowie. - Chciałbym, żeby było między nami dobrze, naprawdę, ale… Muszę wiedzieć, że mam obok siebie kogoś, kto mi ufa i nie będzie poddawać w wątpliwość mojej uczciwości, jesteś w stanie mi to zagwarantować? - pytał szczerze. Nie próbował w tej chwili sugerować, że nie mogła mu tego zagwarantować, a raczej pytał, żeby usłyszeć od niej, że tak, umiała to zrobić. To ułatwiłoby mu przepracowanie tego wszystkiego i kto wie… Może jeszcze byłaby dla nich jakaś nadzieja?

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Czuła, jak fala nieprzyjemnego gorąca powoli ją zalewa. Z każdym kolejnym z wypowiadanych przez niego słów bała się coraz bardziej, ponieważ wiedziała, do czego zmierzał. Nie próbował wyjaśnić jej tego wszystkiego, aby na końcu powiedzieć, że nic wielkiego się nie stało i teraz mogli już wrócić do normalności. Nie, słowa Alberta od samego początku zmierzały w kierunku tego, że nie mieli już czego ratować, a kiedy podobne myśli pojawiły się w głowie Carlie, na jej twarzy wymalowały się pierwsze oznaki paniki. Choć w ciągu ostatnich dni nie było między nimi dobrze, a ona cały czas miała względem niego jakieś wątpliwości, w głębi duszy wierzyła, że uda im się ze sobą porozumieć. Przez cały ten czas miała nadzieję, że moment przełomowy w końcu nastąpi, a oni wrócą do siebie i wszystko znów będzie dobrze. Dopiero teraz dotarło do niej, że ich problemy były znacznie poważniejsze, bardziej realne, a co za tym idzie, prawdopodobnie też permanentne. Nagle zdała sobie też sprawę z tego, że miała stracić go nie przez to, że zrobił jej coś złego, ale przez własne, bezpodstawne obawy. Myśl o tym sprawiła, że jej broda zadrżała gdzieś w okolicach tego, kiedy Albert poruszył temat Stacey. Już wtedy łzy powoli cisnęły jej się do oczu, ale Carlie starała się zrobić wszystko, aby nie pozwolić im popłynąć. Stało się to jednak cholernie ciężkie w obliczu tego, że już chwilę później zdała sobie sprawę z tego, że nie mogła dać mu odpowiedzi, której od niej oczekiwał. Nie mogła dać mu jedynego, co prawdopodobnie pozwoliłoby im na utrzymanie tego związku w ryzach. W tamtym momencie całkiem się rozsypała. - Daj spokój, Albert. Przecież wiesz, że to nie tak. Ja… - pokręciła lekko głową, mając wrażenie, jakby brakowało jej słów, żeby to opisać. Wszystko przez to, że tak naprawdę sama nie rozumiała tego, co działo się w jej umyśle i prawdopodobnie sama tez nie była w stanie nad tym zapanować. Potrzebowała pomocy z zewnątrz, a on nie był w stanie jej jej udzielić, jeśli sam nie zdawał sobie sprawy z istnienia problemu. - Przecież ci ufam, tylko… Nie umiem tego wyjaśnić. Nie możesz nas przez to skreślić, Albert - i naprawdę chciała wierzyć, że nie mógł. Chciała też, żeby on w to uwierzył, dlatego spojrzała na niego błagalnym, szklącym się wzrokiem i z drżącą brodą, która wcale nie chciała się zatrzymać. Nie mógł tego zrobić, prawda? No nie mógł tak po prostu jej teraz skreślić. Nie mógł.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Tak prawdę powiedziawszy to Albert nie miał pojęcia dokąd z tym wywodzie zmierza. Chciał po prostu wszystko jej wytknąć, żeby zrozumiała co tak właściwie mu zrobiła i jak się z tym czuł. I może w ten sposób nie tyle co chciał przekreślić ich szanse na pojednanie się, a raczej otworzyć im drogę do tego? W końcu dopóki nie zrozumieją się wzajemnie i nie będą wiedzieli co myśleli i czuli, nie mieli jak naprawić tej sytuacji. Bez tego próba pogodzenia się byłaby jak zaklejanie plastrem głębokiej rany - może i zasłoniłaby szkody, a nawet na chwilę przytrzymałaby wszystko w ryzach, ale zaraz wszystko wróciłoby ze zdwojoną siłą… Ta rana potrzebowała czegoś więcej, żeby się zagoić, dlatego może dobrze, że teraz byli ze sobą otwarci. Swoją drogą, dopiero kiedy skończył mówić, Albert zwrócił uwagę na to w jakim stanie była Carlie. Wcześniej tego nie zauważył, dlatego mówił i mówił, a teraz, na ten widok, poczuł ukłucie w piersi, ponieważ nie chciał oglądać jej w takim stanie. Nie chciał być powodem jej płaczu, dlatego zaczął czuć się źle z tym, jak daleko sprawy zabrnęły. Dlatego zaczął intensywnie zastanawiać się nad tym, co powinien teraz zrobić. Czuł się przez nią zraniony, ale czy naprawdę chciał przez to z niej zrezygnować? Przecież była dla niego ważna, mało tego, od niedawna myślał, że chyba ją kocha, więc jak mógł teraz pozwolić jej odejść? Nie mógł i to do niego dotarło w momencie, gdy Carlie tym błagalnym tonem poprosiła go o to, żeby ich nie skreślał, a potem spojrzała na niego tym szklącym się wzrokiem. W tamtej chwili Raynott bez słowa przysunął się do niej i zamknął ją w swoich objęciach, delikatnie przyciskając jej głowę do swojej piersi. Chciał w ten sposób pomóc jej się uspokoić, bo jeśli mieli do czegoś dojść, nie mogła być tak roztrzęsiona. A tak, Albert chciał się z nią dogadać, ale… To chyba będzie wiązało się z nieprzespaną nocą, bo czekała ich długa rozmowa. - Nikogo nie skreślam, po prostu… Chciałbym, żebyś zrozumiała jak się z tym wszystkim czuję - oznajmił, po czym wypuścił głośniej powietrze i pogładził ją dłonią po włosach. Nie spodziewał się, że to wszystko potoczy się właśnie w ten sposób, ale… Tak chyba było lepiej, w końcu on również nie chciał z niej rezygnować. Złościł się, czuł się zraniony, ale to nadal była ta sama Carlie, na której mu zależało i której nie chciał stracić. A to co się stało? To nie może być czymś, nad czym nie mogliby popracować, w końcu czy nie na tym polega budowanie związku? Na rozwiązywaniu problemów, gdy się pojawiają, zamiast rezygnowania z siebie przy pierwszej przeszkodzie.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
ODPOWIEDZ