fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Albert nie potrafił pozbierać się po sylwestrowym zamieszaniu. Odkąd Carlie odeszła, wpadł w dołek, z którego nie potrafił się wydostać i tak naprawdę jakoś szczególnie nie próbował, ponieważ czuł się tak, jakby bez niej wszystko straciło na znaczeniu. Uważał, że do tego wszystkiego nie powinno dojść, w końcu było to wynikiem idiotycznego nieporozumienia, które mogli z łatwością sobie wyjaśnić, jednak Carlie się na to zgodziła. Częściowo ją rozumiał, jednak miał nadzieję, że kiedy już ochłonie, dojdzie do racjonalnych wniosków i przyjdzie do niego, żeby o tym porozmawiać, ale do tego nie doszło. W zamian za to dowiedział się od babci, że Faulkner wróciła do Stanów. Udało jej się zaskoczyć go tą wiadomością, ponieważ nie miał o tym pojęcia. Przez to nie potrafił dłużej ukrywać przed babcią, że między nim a Carlie nie było dobrze i musiał jej o wszystkim opowiedzieć. Po tej rozmowie wciąż było mu trudno uwierzyć w to, co usłyszał. Carlie wyjechała… Tak po prostu, bez słowa pożegnania, choć przynajmniej ono mu się należało, prawda? Najwyraźniej nie myśleli w podobny sposób, co dało mu powody do wściekania się na nią. Dotychczas starał się być wyrozumiały i nie dopuszczać do siebie żadnych pretensji, które mógłby do niej mieć, ale po tym odkryciu? Nie potrafił dłużej postępować w podobny sposób. Ale co z tego, że był na nią zły? W niczym mu to nie pomagało. Jedynie pogarszało jego samopoczucie, które poprawić postanowili jego koledzy. Już od dłuższego czasu próbowali przekonać go do tego, żeby wyszedł gdzieś z nimi i wyrwał się z mieszkania, którego za często nie opuszczał odkąd Carlie odeszła. Raynott uparcie im odmawiał, ale dziś w końcu wywiesił białą flagę i postanowił wyrwać się stąd, ponieważ nie mógł już znieść dłuższego pozostawania sam na sam ze swoimi myślami. I właśnie szykował się do wyjścia. Po ubraniu się, rozpoczął poszukiwania kluczy w całym mieszkaniu. Zupełnie nie pamiętał gdzie je odłożył, a bez nich przecież nie mógł nigdzie wyjść, dlatego chociaż powinien już być w drodze do baru, on nadal krzątał się po domu, przeczesując każdy kąt, za wyjątkiem pokoju Carlie. Go omijał szerokim łukiem, nie potrafiąc zdobyć się na zajrzenie tam, dlatego od sylwestra stał nietknięty. Po tym jak tamtej nocy Raynott stamtąd wyszedł, zamknął drzwi do niego i więcej tam nie wrócił, więc wszystko pozostawało nietknięte. Za każdym razem mijając drzwi do niego, Albert odczuwał nieprzyjemny ścisk w żołądku i chyba to w dużej mierze hamowało go przed przełamaniem się i zajrzeniem tam. Zresztą… I tak nie miał tam czego szukać, Carlie przecież tam nie było i nie miała już tam wrócić.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi

Choć tęskniła za domem ostatnio, jeszcze pewien czas temu nie pomyślałaby w ogóle, że mogłaby tam wrócić. To nie wydawało się możliwe nie tylko dlatego, że jej finanse sporo pozostawiały do życzenia, ale również przez to, że nie umiała wyobrazić sobie tego, że miałaby rozstać się z Albertem choćby na chwilę. Wydarzenia sprzed kilkunastu dni wiele jednak w ich relacji zmieniły, przez co Faulkner nie wiedziała już zupełnie, co powinna zrobić. Chciała na pewien czas się od tego odciąć i chyba też, choć to nie zdarzało jej się często, wypłakać się w maminy rękaw. Sięgnęła więc po telefon i w końcu przyznała przed swoją rodzicielką, jak wielką była porażką. Powiedziała jej o wszystkim i nie próbowała nawet protestować, kiedy ta zaoferowała jej bilet. Załatwiła sobie wolne, a później wsiadła w samolot i kilka ostatnich dni spędziła w Stanach, mając nadzieję, że tego właśnie potrzebowała. Choć pobyt z bliskimi rzeczywiście trochę poprawił jej humor, nie utrzymało się to długo. Faulkner cały czas myślała o tym, co zaszło na imprezie sylwestrowej, co nagle zaczęła poddawać w wątpliwość. Rzecz w tym, że późniejsze wiadomości od Alberta zasiały w jej głowie ziarno zwątpienia, ale i to nie zmusiło jej do tego, aby podjąć się z nim rozmowy. Błądziła więc po omacku, przynajmniej do momentu, kiedy dwa dni temu zdobyła się na szczerą rozmowę ze swoją babcią. Był to pierwszy raz, kiedy obie aż tak się przed sobą otworzyły, ale to właśnie wówczas Carlie poczuła się lepiej. Zrozumiała również, że nawet jeżeli jej relacja z Raynottem miała dobiec końca, musiała przynajmniej zdobyć się na rozmowę z nim i pozwolić mu to wyjaśnić, aby dopiero później, na podstawie tej rozmowy, podjąć jakąś decyzję. Spędziła więc w domu rodzinnym jeszcze jeden dzień, a później na nowo spakowała swoją walizkę, tym razem z zamiarem wrócenia do tego domu, który czekał na nią w Australii. Czy się tego obawiała? Cholernie, a wszystko przez to, że nadal nie wiedziała co ją tam czeka. Nie wiedziała też czy Albert w ogóle będzie chciał z nią rozmawiać, bo przecież od pewnego czasu nie odzywał się, a to trochę ją martwiło. Po pierwsze dlatego, że wydawało jej się, iż zupełnie stracił zainteresowanie nią, a po drugie dlatego, że przez to znów zaczęła wierzyć, że coś mógł mieć na sumieniu. Starała się jednak nie wyciągać żadnych wniosków przed konfrontacją, choć cały, kilkunastogodzinny lot spędziła na zastanawianiu się nad tym, co zastanie w ich wspólnym mieszkaniu. I czy ono w ogóle było jeszcze ich wspólne? W każdym razie w Lorne Bay pojawiła się późnym wieczorem, zmęczona nie tylko lotem, ale też szamotaniną z walizką, którą musiała wnieść po schodach. Na odpowiednim piętrze zatrzymała się, żeby złapać oddech, a także ogarnąć własne myśli przed wejściem do mieszkania. Dopiero później wsadziła do zamka kluczyk, ale kiedy zorientowała się, że drzwi wcale nie były zamknięte, pchnęła je i już na samym wejściu trafiła na Alberta. Nim cokolwiek do niego powiedziała, wepchnęła do mieszkania swoją walizkę. - Cześć - odezwała się, a później omiotła bruneta spojrzeniem. Jej serce mimowolnie zabiło szybciej, po części dlatego, że się denerwowała, ale w znacznie większym stopniu przez to, że cholernie się za nim stęskniła i teraz nie marzyła o niczym, jak skrycie się w jego ramionach. Na to jednak na razie nie mogła sobie pozwolić, dlatego posłała mu tylko uśmiech, ale ten wcale nie zwiastował szczęścia. Nie, był smutny, dokładnie tak, jak bez niego była ona.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Za jego milczeniem stały nieco inne powody niż jej się wydawało. Z początku, po tamtej wymianie wiadomości, nie odzywał się, ponieważ czekał na jakiś sygnał od niej, jednak już wtedy założył sobie, że jeśli zebranie się do wysłania go zajmie jej zbyt dużo czasu, to sam jeszcze raz do niej napisze, albo odwiedzi ją w pracy. Zmienił zdanie dopiero po tym, jak dowiedział się od babci, że Carlie wyjechała z kraju. Zszokowała go tą informacją, ponieważ nie spodziewał się tego, że sprawy posuną się tak daleko, iż dojdzie do czegoś takiego. Jednak to nie szok sprawił, że postanowił się do niej odzywać. Nie, za to odpowiadała złość, bo nie mógł uwierzyć w to, że zniknęła bez słowa. Nie było między nimi dobrze, ale zasługiwał na to, żeby o tym wiedzieć i mogła powiedzieć mu o tym przynajmniej przez głupiego smsa, jeśli nie potrafiła zrobić tego twarzą w twarz. Skoro nie potrafiła mu o tym powiedzieć, to jaki sens był kontaktowania się z nią? Tym bardziej, że nie miał pojęcia czy zamierzała wrócić, a jeśli tak, to pewnie nie do niego… Przekaz był dosyć jasny i Albert coraz częściej myślał o tym, że sytuacja była nie do odratowania, przez co jeszcze bardziej się złościł, bo jak taka głupota mogła urosnąć do takich rozmiarów? Jak ona mogła na to pozwolić? Czy ich związek tak niewiele dla niej znaczył? I on oraz wszystko, co zrobił odkąd się poznali? Bo ten brak zaufania właśnie to w jego odczuciu oznaczał, a z tego powodu było mu po prostu przykro, ponieważ jego starania okazały się być nieistotne. Wystarczyło jedno nieporozumienie, żeby Carlie poddała w wątpliwość wszystko co robił.
Usłyszawszy dźwięk otwieranych drzwi, myślał, że to Oli wrócił wcześniej do domu, bo kto inny miałby to być? Powrotu Faulkner przecież się nie spodziewał, dlatego nie potrafił ukryć zaskoczenia, gdy to jej twarz spostrzegł po odwróceniu się w stronę wejścia do mieszkania. Patrzył na nią tak, jakby zobaczył ducha i w pierwszej chwili nie potrafił wydusić z siebie słowa. Miał wrażenie, jakby serce podeszło mu do gardła i miało się stamtąd wyrwać. - Cześć - odpowiedział jej dopiero po chwili, po czym przemknął ślinę, nie odwracając od niej wzroku. Miał wrażenie, jakby w tej jednej chwili tęsknota za nią uderzyła w niego ze zdwojoną siłą, przez co nie potrafił sobie z nią poradzić, dopóki nie zerknął na jej torbę i nie przypomniał sobie o tym, jak został przez nią potraktowany. - Już nie w Stanach? - rzucił, starając się zabrzmieć obojętnie, jednak ton jego głosu zdradzał, że to mogło wzbudzać w nim więcej emocji niż starał się pokazać. Tym pytaniem chciał dać jej do zrozumienia, że wiedział co się z nią działo, pomimo tego, że ona nie raczyła go o tym poinformować.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Nie powinien był wysnuwać żadnych wniosków nie posiadając szerszej perspektywy i tego samego nie powinna była robić ona. Oboje popełnili błędy, przez co ich relacja stała teraz pod znakiem zapytania. Nie powinna, ponieważ wbrew wydarzeniom ostatnich dni, im obojgu naprawdę na sobie zależało i Carlie zdawała sobie z tego sprawę, choć teraz przechodziła najwyraźniej przez jakieś zaćmienie umysłu. Ono nie było jednak wywołane zachowaniem Alberta, a raczej problemami, które siedziały w niej na skutek dawnych doświadczeń. Wiedziała niby, że nie powinna patrzeć na bruneta przez pryzmat tego, co zrobił jej ktoś inny, ale to było znacznie prostsze, kiedy między ich dwójką było dobrze. Gdy pojawiły się komplikacje, Faulkner się pod nimi ugięła i teraz to rzeczywiście ona szkodziła im bardziej, niż było to konieczne. Wystarczyło przecież wyjaśnić całe to nieporozumienie i wrócić do tego, co było wcześniej, ale Carlie, jak to Carlie, wybrała oczywiście okrężną drogę. I przy okazji zapomniała o tym, że Albert, poza byciem jej chłopakiem (byłym?), był także jej przyjacielem, przez co sama również była mu winna jakieś wyjaśnienia.
Sama powinna być na to bardziej przygotowana, ale chyba nie spodziewała się trafić na niego już w wejściu. Kiedy ich spojrzenia skrzyżowały się ze sobą, coś ścisnęło ją w żołądku na tyle mocno, że nabrała wrażenia, jakby miała się rozchorować. Stresowała się tym spotkaniem, ale to tylko sugerowało, że Albert nadal sporo dla niej znaczył. Choć ich sytuacja była niepewna i niewykluczone, że się nie poprawi, to i tak nie miało się zmienić. Brunet pełnił w jej życiu naprawdę ważną rolę, dlatego teraz popełniała błąd za błędem. Gdyby znaczył dla niej mniej, łatwiej byłoby jej poradzić sobie z problemami, przed którymi nagle stanęli. I może to byłoby dla nich lepsze? Nie musieliby wówczas wzajemnie niszczyć sobie nerwów. - A wolałbyś, żebym tam była? - zapytała, po czym powoli omiotła go spojrzeniem. Nie patrzyła na niego tak, jak robiła to zazwyczaj, ponieważ teraz zabrakło jej dotychczasowej pewności. Wyglądała trochę tak, jakby czymś była speszona, co w sumie nie mijało się z prawdą. Rzecz w tym, że przez ich kłopoty, Carlie nie wiedziała, co powinna na jego temat myśleć, a już tym bardziej nie miała pojęcia, co siedziało w jego głowie i przez to czuła się cholernie zmieszana. Wiele dałaby za to, aby móc odczytać jego myśli.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
To prawda, nie powinien tego robić, tym bardziej, że niemal o to samo miał pretensje do Carlie, ale… Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Faulkner nie chciała z nim rozmawiać, przez co trudno było mu połapać się w tym, co mogła myśleć. Jej odcięcie się było dla niego sugestią, że być może nie chciała mieć z nim nic do czynienia, bo po tym, jak poprosił ją o to, żeby przemyślała sobie to wszystko i później odezwała się do niego, ona nagle i bez słowa wyjechała z kraju. Jak miał to interpretować? W jego odczuciu był to dosyć wyraźny przekaz, który ani trochę mu się nie podobał. Dlatego tak się zdenerwował i odkąd dowiedział się o tym, nie potrafił przestać o tym myśleć. Być może ta sytuacja byłaby o wiele prostsza dla niego, gdyby Carlie przynajmniej dała mu znać o swoim wyjeździe. Wtedy przynajmniej wiedziałby co się działo i nie czułby się przez nią zupełnie zignorowany, dzięki czemu nie dopuściłby do siebie myśli, że przed nim uciekała, a tak? Nie można mu się dziwić, że doszedł do podobnych wniosków i czuł się tak źle ze wszystkim, co miało miejsce po sylwestrze, bo podczas gdy on starał się walczyć, z jej strony nie dostrzegł nawet minimalnych chęci rozwiązania problemu i pojednania.
Jemu również na niej zależało. Nawet jak go wkurzała, to nie potrafił przestać ciepło o niej myśleć i wyrzucić jej ze swojego serca. A poza tym nie chciał tego robić. Nie chciał, żeby ich wspólna historia zakończyła się właśnie w ten sposób, ale to wszystko nie prezentowało się obecnie najlepiej i Albert miał obawy, że to już się nie zmieni. Chciałby, żeby ktoś wyprowadził go z błędu, ale nie był pewny czy rzeczywiście tak bardzo się mylił. I znów zwlekał z odpowiedzią. Bił się ze swoimi myślami, jednocześnie za wszelką cenę starając się za bardzo przed nią odkryć, ponieważ nie miał pojęcia co tutaj robiła. Przyszła po resztę rzeczy? Wróciła tylko dla mieszkania? A może chciała z nim porozmawiać? Nie potrafił powiedzieć jaki był jej powód. - A ma to jakieś znaczenie? - zapytał szczerze, ponieważ ostatnio czuł się tak, jakby to, co myślał i czuł w ogóle się nie liczyło. Ale oczywiście wcale nie wolał, żeby Carlie wróciła do Stanów. Chciał, żeby została tutaj i wróciła do niego, ale obawiał się, że jako jedyny mógł tego chcieć. A jeśli tak było… Tak właściwie to nie miał pojęcia co wtedy. Nie chciał się nad tym zastanawiać, ponieważ wolałby, żeby wszystko się ułożyło.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Wbrew temu, co mogło mu się wydawać, Carlie wcale nie próbowała przed tym wszystkim uciec. Ona po prostu potrzebowała złapać trochę dystansu i poukładać sobie to wszystko w głowie na gruncie, na którym nic by jej o nim nie przypominało. Na coś takiego nie mogła liczyć w Lorne Bay, ponieważ tutaj prawie każde miejsce przywodziło jej na myśl jego. Albert towarzyszył jej praktycznie od samego początku przygody z tym miasteczkiem i to właśnie z nim zbudowała tu najlepsze wspomnienia, dlatego teraz ciężko było jej się od tego uwolnić. Nawet do pracy nie była w stanie pójść nie myśląc o nim, ale to akurat wiązało się nie tylko z faktem, że to on po raz pierwszy ją tam zaprowadził. Nie, wystarczyło bowiem, żeby Faulkner się tam pojawiła, a nagle była atakowana ogromem pytań, które wiązały się z nim. Tak, on też był jedną z ulubionych osób tamtejszych mieszkańców, a odkąd Carlie otwarcie mówiła o tym, że się ze sobą spotykali, stał się też ich ulubionym tematem. Faulkner wiedziała więc, że tego nie byłaby w stanie znieść, nie na krótko po tym, jak wbiła sobie do głowy, że najwyraźniej ją zdradził, dlatego na moment musiała się odciąć. Od początku zakładała jednak, że w końcu wróci i z nim porozmawia, ale najpierw potrzebowała trochę czasu. Może z jego perspektywy wydawało się to trwać długo, ale dla niej było to w sam raz.
O wszystko mógł ją przecież zapytać. Choć w ostatnim czasie nie była skłonna do toczenia z nim rozmowy, teraz jej nastawienie się zmieniło. Nie wściekała się już jak wcześniej, co zresztą dostrzec można było w jej spojrzeniu. Teraz kryła się w nim już głównie tęsknota, a w ślad za nią przyszła też myśl o tym, czy gdyby jednak zrobił coś złego, potrafiłaby mu wybaczyć? Kiedyś wierzyła, że ze zdradą tak się nie da, ale czy on przypadkiem nie dawał jej zbyt dużego szczęścia? Po tych kilku dniach rozłąki wiedziała, że z nim było jej znacznie lepiej niż bez niego, ale zanim podejmą jakiekolwiek kroki ku naprawie tej relacji, wszystko musieli sobie wyjaśnić. Carlie musiała również zyskać pewność, że rzeczywiście była na to gotowa. Teraz jednak to na jego pytaniu się skupiła, choć też nie odpowiedziała mu od razu. Zacisnęła natomiast dłoń na rączce swojej walizki i raz jeszcze zlustrowała go spojrzeniem. Zamiast cokolwiek powiedzieć, po prostu pokiwała głową. Tak, to co myślał naprawdę miało znaczenie, ale tylko pod warunkiem, że byłby z nią szczery. W zasadzie tylko to mogło pomóc jej w poukładaniu sobie w głowie tego, czego od kilku dni nie umiała sama uporządkować.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Dla niego te dni niemiłosiernie się ciągnęły. Czuł się tak, jakby była nieobecna kilka tygodni, a nie dni, co nie działało na korzyść ich sytuacji, ponieważ Albert był nią coraz bardziej rozdrażniony. Potrzebował jasności, na którą nie mógł liczyć, gdy Carlie znajdowała się na innym kontynencie i nie odzywała się do niego. Przez to znalazł się w cholernie niewygodnym położeniu i nie miał pojęcia, jak ma poradzić sobie z narastającą frustracją. Ilekroć przypominał sobie o swojej bezradności wobec tego problemu, zaczynał denerwować się na tyle, że musiał tę złość na czymś wyładować, a przecież kto jak kto, ale Raynott do osób agresywnych nie należy. A jednak teraz poddawał się emocjom, którym zwykle nie ulegał, przez co lampka nocna w jego pokoju miała połamany klosz, a figurka z kolekcjonerskiej edycji jego ulubionej gry trafiła do kosza, ponieważ nie prezentowała się już najlepiej. Momentami, przy okazji takich ataków, Albertowi trudno było poznać samego siebie i tylko jeszcze bardziej denerwował się na siebie, że zachowywał się w ten sposób. Nie podobało mu się to, ale nie potrafił poradzić sobie z tymi wszystkimi emocjami. Nie chciał z nikim o nich rozmawiać, zamiast tego dusił je w sobie i prawdopodobnie to najbardziej mu szkodziło. Albert jest jednak otwartą osobą i preferuje dzieleniem się swoimi problemami. Niestety teraz czuł się tak, jakby nie miał z kim o tym porozmawiać, ponieważ najbliższa mu osoba zostawiła go. Odeszła, bo najwyraźniej nie był godny zaufania i uwierzenie w to, iż mógłby kogoś zdradzić, było wyjątkowo łatwe. Czy naprawdę sprawiał wrażenie takiej osoby? Z tą myślą czuł się tak, jakby wszystko nie tak robił w swoim życiu. A zatem nie ma co się dziwić temu, że był tak bardzo dotknięty tym, co się działo. To odbijało się nie tylko na tym, jak postrzegał swoją relację z Carlie, ale też samego siebie.
Niecierpliwie czekał na jej odpowiedź, zastanawiając się nad tym, co od niej usłyszy. To mogło zaważyć o ich dalszej sytuacji, dlatego stresował się na samą myśl o tym, że jej odpowiedź mogłaby być niekorzystna, ale… O dziwo wcale taka nie była. Kiedy Faulkner pokiwała głową, on swoją przekrzywił nieznacznie na bok, przyglądając się przy tym brunetce. W końcu wypuścił głośniej powietrze i odwrócił wzrok, ewidentnie nie będąc w stanie powiedzieć tego, patrząc jej w oczy. Wyglądał teraz tak, jakby był zawstydzony. - W takim razie nie, ale to powinnaś wiedzieć bez mojej odpowiedzi - oznajmił, jeszcze raz dając jej do zrozumienia, że niepotrzebnie w niego wątpiła, już kolejny raz, tak swoją drogą. To nie on ją odrzucił, tylko ona jego. - Co tu robisz, Carlie? - wypalił po chwili, a następnie popatrzył na nią wyczekująco. Od razu przeszedł do rzeczy, ponieważ chciał wreszcie poznać jej cel wizyty. Jeśli nie przyszła tutaj dla niego, wolał wiedzieć to od razu, żeby nie robić sobie złudnych nadziei.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Poniekąd sama zgotowała im ten los, ale jej również nie było łatwo. Bywały dni, kiedy rozsądek przedzierał się do jej umysłu i wyraźnie sugerował, że Albert nie byłby w stanie wyrządzić jej takiej krzywdy, ale gdzieś w ślad za nim wędrowało zwątpienie. Nie miała pojęcia co powinna na ten temat myśleć, a za większość szkód odpowiadał chyba po prostu jej brak wiary w siebie. Bo owszem, przez ogrom niepowodzeń Carlie chyba przestała wierzyć, że coś mogłoby jej się udać – że mogłaby w końcu trafić na osobę, która traktowała ją jak równą sobie, a może nawet stawiała na piedestale? To nie z nim miała więc problem, a z samą sobą, co teraz odbijało się na ich relacji. Relacji, która stała pod znakiem zapytania, ponieważ Faulkner od dłuższego czasu nie była w stanie zdobyć się na szczerą rozmowę. Jeszcze będąc w stanach kilka razy sięgała po telefon z zamiarem odezwania się do niego, parę razy wystukała nawet dłuższą, pełną własnych przemyśleń wiadomość, ale zanim wcisnęła wyślij, za każdym razem się rozmyślała. Nie chciała zresztą załatwiać tego w ten sposób, ponieważ nie byli dziećmi, które swój związek opierały wyłącznie na kontakcie telefonicznym. Nie, wbrew pozorom byli przecież parą dorosłych ludzi, w dodatku takich, którym naprawdę na sobie zależało, ale ewidentnie mieli problem z tym, aby się ze sobą porozumieć. Swoim przyjazdem Carlie chciała jednak dać mu do zrozumienia, że planowała dać temu szansę. Nie mogła co prawda obiecać mu tego, że od razu im się uda, ale chciała przynajmniej spróbować jakoś to naprawić, jeśli w ogóle istniała taka możliwość.
Zacisnęła zęby na swojej dolnej wardze. Ciężko było jej teraz na niego spoglądać, a wszystko przez to, że zachowanie Alberta jasno sugerowało, że czuł się z tym wszystkim nieswojo. Nie rozumiała jednak dlaczego odwrócił wzrok, kiedy odpowiadał na jej pytanie. Czyżby rzeczywiście miał coś do ukrycia i teraz nie potrafił spojrzeć jej w oczy? Taka myśl przemknęła przez jej umysł, w ślad za sobą pociągając nieprzyjemne ukłucie w piersi. - Miałam nadzieję, że jeszcze tu mieszkam - odparła, a później lekko pokręciła głową. Nie o to pytał, a ona też nie chciała w ten sposób mu odpowiadać. - Po prostu pomyślałam, że powinniśmy porozmawiać - przyznała, tym razem darując sobie wszelkiego rodzaju podchody. Choć zdarzało się, że w kwestii ich relacji bywała bardzo ostrożna, teraz i tak niewiele miała już do stracenia, więc czy musiała jeszcze się tym martwić? - Ale chyba nie trafiłam na dobry moment - dodała po chwili, po czym wymownie zlustrowała go spojrzeniem. Wychodził gdzieś, a ona czuła dziwny niepokój na myśl o tym, że nie wiedziała gdzie. Czyżby nagle zaczęła zmieniać się w jedną z tych dziewczyn, które traktowały swoich facetów tak, jakby żyli na uwięzi? Przecież to zupełnie do niej nie pasowało.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Tak się złożyło, że jednak wreszcie udało jej się trafić na taką osobę. Albert stawiał Carlie na piedestale, twierdząc, że wiążąc się z nią złapał Pana Boga za nogi. Dlaczego? Bo wydawało mu się, że była najlepszym, co go w życiu spotkało i długo ta wersja pokrywała się z rzeczywistością. Faulkner uszczęśliwiała go jak nikt inny i Raynott był przekonany o tym, że są zgraną parą jak mało kto, ale wystarczyło jedno nieporozumienie, żeby otworzyć mu oczy na pewne problemy, które były obecne w ich związku, tylko do niedawna były dobrze zamaskowane. Co prawda to nie zmieniało tego, jak postrzegał ich związek. Wciąż uważał, że Carlie była najlepszym, co go w życiu spotkało, ale dotarło do niego, że wcale nie było między nimi tak dobrze, jak mu się wcześniej wydawało i musieli zająć się pewnymi poważnymi problemami. Tylko jak miał to zrobić, jeśli ona nie chciała z nim rozmawiać? Przez jej podejście zaczął zastanawiać się nad tym, czy jeszcze była dla nich nadzieja i ma o co walczyć. A nawet przemknęła mu przez głowę myśl czy w ogóle powinien to robić, jeśli ona nie wyglądała na zainteresowaną tym i dawała mu do zrozumienia, że w ogóle nie miała do niego zaufania to jak miał cokolwiek z nią budować? Czekał na nią cały czas, ale im dłużej zwlekała, tym trudniejszy miał być dla nich powrót do tego, co było, bo w nim budziło się coraz więcej wątpliwości.
Właściwie to nie zinterpretowała tego uniku tak źle, choć pewnie myślała, że ukrywała coś innego niż to w rzeczywistości było. Raynott był zakłopotany. Nie miał pojęcia na czym stali, przez co było mu trudno mówić o tym, czego pragnął. Nie chciał w żaden sposób się wygłupić, dlatego odwrócił wzrok, żeby dodać sobie choć trochę odwagi. Gdyby powiedział coś nie tak, nie musiałby mierzyć się z czymś nieprzyjemnym, co mogłoby kryć się w jej spojrzeniu. - I nic się pod tym względem nie zmieniło, to twój dom - odparł, zanim powiedziała coś więcej, bo niezależnie od tego, jak wyglądała ich sytuacja, nie zmieniało to faktu, że mieszkała tutaj. Nie zatrzymywała się tu tylko dlatego, że trzymała się z Raynottem. Może na początku wyglądało to w ten sposób, ale teraz miała prawo mieszkać tu tak samo, jak pozostali lokatorzy. - To nic ważnego. Porozmawiajmy - odparł tuż po tym, jak zrozumiał o co jej chodziło. To wyjście było nieistotne, jeśli miał okazję wreszcie porozmawiać z nią o ich sytuacji, chociaż… Nawet gdyby miał spotkanie z angielską królową, z niego również zrezygnowałby dla Carlie. - Teraz czy mam poczekać? - dopytał, bo nie miał pojęcia czy była tuż po podróży i chciała się odświeżyć, czy tak samo jak on, nie miałą ochoty zwlekać, a zamiast tego wolała od razu zabrać się za wyjaśnienia.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Może musiała w końcu pojąć, że to wcale nie było żartem. Albert naprawdę traktował ją jak kogoś wyjątkowego, a jeśli on patrzył na nią w ten sposób, powinna zadbać o to, aby kimś takim właśnie dla niego się stać. Zamiast do tego dążyć, Carlie wolała poddać to wszystko w wątpliwość, ale może właśnie tak postępowała zawsze? Żaden z jej związków nie udał się przecież na dłuższą metę, czego przyczyną wcale nie musiał być fakt, że Faulkner źle dobierała sobie facetów. Może oni odchodzili od niej, ponieważ jedyne co potrafiła, to sabotować własne szczęście, ponieważ z jakichś powodów wydawało jej się, że wcale na nie nie zasługiwała. Jeśli spojrzeć na to, co wyczyniała obecnie, ten scenariusz rzeczywiście wydawał się prawdopodobny, a jednak teraz coś uległo zmianie. Zamiast w nieskończoność uciekać i pozwolić na to, aby na skutek jednego nieporozumienia wszystko obróciło się w pył, Carlie w końcu zdecydowała się stawić temu czoła. Pojawiła się nie tylko w Australii, ale przede wszystkim w progu ich wspólnego mieszkania, ponieważ chciała w końcu przedyskutować z Albertem to, co między nimi zaszło. Nie miała pojęcia do czego ich to doprowadzi i czy w ogóle cokolwiek w ten sposób osiągną, ale zależało jej na nim na tyle, że chciała przynajmniej spróbować. Bała się jedynie, że to, co od niego usłyszy, sprawi, że jednak nie będzie zdolna mu tego wybaczyć.
Szkoda, że zabrakło mu teraz odwagi, bo gdyby się na nią zdobył, Carlie może nie uciekłaby znów we własne wątpliwości. Obecnie jednak była na tyle rozbita, że starała się analizować każdy jego krok, ale robiła to na tyle pokracznie, że docierała do wniosków, które w ogóle jej się nie podobały. Podobnie zresztą było z łapaniem go za słówka. Nic się pod tym względem nie zmieniło. Szkoda, że inne uległy zmianie. - Jesteś pewien? Jeśli musisz być gdzieś indziej, to może poczekać - przyznała, i choć starała się zabrzmieć wiarygodnie, od razu było widać, że wcale tak nie uważała. Chciała, żeby został tutaj z nią. Chciała dostrzec, że mu zależy. Kiedy więc jasno dał jej do zrozumienia, że nigdzie się nie wybierał, Faulkner zawahała się przez moment. Nie marzyła o niczym innym, jak prysznic, ale obawiała się, że jeśli odłożą tę rozmowę na później, w końcu zabraknie jej odwagi. - Odstawię tylko walizkę, dobrze? Zaraz do ciebie wrócę - obiecała, a jak powiedziała, tak też zrobiła. Zaciągnęła do swojego pokoju torbę, którą przed chwilą wtargała ze sobą na odpowiednie piętro – całe szczęście, że tutaj mogła po prostu skorzystać z jej kółek, bo na więcej nie miałaby już siły. Zerknęła też we własne lustro, a kiedy naprędce poprawiła rozczochrane po podróży włosy, wyszła z pokoju i skierowała się prosto na salonową kanapę. Tam przysiadła, podciągając kolana pod brodę. - Nie wiem od czego zacząć - odezwała się po chwili milczenia. Nie była dobra w takie rozmowy, ponieważ nie czuła się w nich swobodnie. Cały czas miała przez to wrażenie, że zaraz wszystko się spieprzy. Ale czy to przypadkiem już się nie stało?

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
W takim razie jeśli nie chciała sabotować kolejnego związku, musiała jak najszybciej coś z tym zrobić. Albert nie chciał się poddać, ponieważ zależało mu na Carlie i wolałby naprostować to nieporozumienie, zamiast z niej rezygnować, ale jeśli niczego od niej nie dostanie, jeśli nie zobaczy, że jej tak samo zależało, a do niedawna raczej tego nie pokazywała, to może w końcu zrezygnować. Każdy ma swoje granice, nawet on. Nie mógł wiecznie się katować, zabiegając od kogoś, kto odrzucał go i to przez coś, czego nie zrobił. Było mu przykro, że Faulkner traktowała go w taki sposób i nie potrafiła okazać mu odrobiny zaufania, czego teraz cholernie potrzebował. Chciałby zobaczyć, że wierzyła mu i to, co robił do czasu tamtej niefortunnej sytuacji, miało jakieś znaczenie. Dlatego ruch należał teraz do niej i na szczęście wykonała go. Choć jej pojawienie się tutaj to nie było wiele, był to dobry początek. Teraz czekało ich najtrudniejsze, skoro Faulkner wykazała już chęć rozmowy. Rozmowy, której tak swoją drogą, Raynott nie chciał odkładać na później. Dlatego kiedy zapytała go o to, czy jest pewny, pokiwał głową. - Nigdzie indziej nie muszę być, porozmawiajmy teraz - powiedział stanowczo, aby zrozumiała, że nie chciał być nigdzie indziej. Chciał porozmawiać z nią i wreszcie twarzą w twarz wyjaśnić z nią tamto nieporozumienie. Miał nadzieję, że tym razem będzie chciała go wysłuchać, zamiast upierać się przy swoich niczym nie popartych podejrzeniach. - W porządku - skinął głową i na ten moment porzucając swoje poszukiwania kluczy, wycofał się i poszedł do salonu, gdzie usiadł na fotelu. Chwilę mościł się na nim, próbując znaleźć wygodną pozycję, ale jak na złość nic mu nie pasowało. Chyba to przez stres przed rozmową, która ich czekała. Denerwował się, ponieważ zupełnie nie wiedział czego ma się spodziewać. Dlatego to moszczenie się przerwał dopiero, gdy Carlie tu przyszła i była to cholernie niekomfortowa i dziwna pozycja, ale tak już musiało zostać. - Ja też nie - przyznał, spoglądając na nią z wyraźnym zakłopotaniem. Zacisnął usta w wąską linię, również nie mając pomysłu na to, od czego mogliby zacząć tę rozmowę. Nie wiedział, co mógłby jej teraz powiedzieć. Wiele wyjaśnień z jego strony padło tuż po tamtym zdarzeniu, później w smsach, a teraz… Teraz chyba chciał usłyszeć coś więcej od Faulkner. Chciał dowiedzieć się co teraz myślała, czy cokolwiek się zmieniło, a może po prostu chciała mu powiedzieć teraz, że to już koniec? Nie miał pojęcia.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Po raz pierwszy odjęło jej przy nim mowę. Kiedy usiadła na tej kanapie i w końcu miała z nim porozmawiać, nie miała pojęcia od czego zacząć. Było wiele rzeczy, które chciała sobie uporządkować, ale jednocześnie wiedziała, że nie o wszystkie może go zapytać. Części odpowiedzi też po prostu się bała, dlatego wolała ich unikać, mając wrażenie, że te zdołają ją skrzywdzić. I naprawdę żałowała, że nie potrafi czytać mu w myślach, bo gdyby posiadała taką zdolność, byłoby jej o wiele łatwiej. Musieli jednak zmierzyć się z tym w sposób standardowy, dokładnie tak, jak robiła to większość par. Swoją drogą, jeśli miało im się udać, może był to dla nich odpowiedni test? Jeśli już teraz nauczą się ze sobą porozumiewać w trudnych chwilach, później będą w stanie stawić czoła już wszystkim problemom. Rzecz w tym, że Carlie nie wiedziała tylko czy ta obecna sytuacja to nie było dla nich zbyt wiele. Bała się, że po tym niczego już nie zdołają razem przeżyć. - Właśnie tego nie chciałam, wiesz? - odezwała się, wzrok wbijając w jakiś martwy punkt po drugiej stronie salonu. Dopiero po chwili przeniosła na niego spojrzenie na tyle niepewne, że i tak uciekła nim gdzieś w bok. Zaraz po tym oparła dłonie na swoich policzkach i zerknęła na własne kolana. Najwyraźniej nie on jeden nie miał odwagi spoglądać jej w oczy, kiedy mówił o rzeczach, którymi do tej pory z nikim się nie dzielił. - Zanim… Zanim zaczęliśmy się spotykać. Właśnie tego chciałam uniknąć. Teraz nawet nie wiemy jak ze sobą rozmawiać - westchnęła ciężko, ewidentnie przytłoczona tym, co właśnie tracili. Psuł się bowiem nie tylko ich związek, ale przede wszystkim przyjaźń, którą ona naprawdę sobie ceniła. I chyba właśnie dlatego zdecydowała się w końcu powiedzieć coś więcej. Jeśli cokolwiek mieli uratować, nie było tu już miejsca na ukrywanie własnych uczuć. - Pamiętasz jak było wcześniej? Jak oboje spotykaliśmy się z kimś innym? Dostawałam szału jak widziałam cię z Posy, ale to? Cholera, Albert, nie masz pojęcia jak to zabolało - wyznała, a później w końcu przeniosła na niego wzrok. Nie było jej łatwo mu o tym mówić, co zresztą wymalowane było w jej oczach, a jednak chciała, żeby o tym wiedział. Chciała, żeby zdawał sobie sprawę z tego, że nawet jeżeli do niczego tam nie doszło, oglądanie go w łóżku z inną naprawdę ją zabolało. I porządnie też namieszało jej w głowie, przez co czuła się z tym tak koszmarnie, że nie potrafiła nawet tego opisać. Było po prostu źle.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
ODPOWIEDZ