animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi

Wyjazd do Brisbane był niebywale przyjemny, ale szara rzeczywistość w końcu zastawiła na nich swoje sidła. Po kilkudniowym, aktywnym odpoczynku, który spędzili na zwiedzaniu miasta i poznawaniu własnych, związanych ze świętami wspomnień, w końcu zmuszeni byli wrócić do Lorne Bay, w którym czekały na nich obowiązki. W przypadku Carlie nie było ich szczególnie wiele, ponieważ w tym okresie grafik jakby układał się sam, a rozrywki w domu spokojnej starości były podyktowane zbliżającymi się świętami. Teoretycznie gorzej miał Albert, który w tym okresie powinien mieć urwanie głowy, bo przecież na wigilię wszyscy chcą wyglądać zniewalająco, zatem kosmetyczki i fryzjerzy mają w tym czasie przepełnione kalendarze. Rzecz w tym, że po powrocie do miasteczka okazało się, iż Faulkner również miała na co narzekać, a tym okazała się nowa stażystka, którą ona dostała pod swoje skrzydła. Choć osoby trzecie mogłyby stwierdzić, że obie panie szczególnie się od siebie nie różniły, ponieważ były tak samo chaotyczne i zagubione, że bez wątpienia powinny się dogadać, ale tak się nie działo. Tamta dziewczyna doprowadzała brunetkę do szału, o czym zresztą kilkukrotnie wspomniała już swojemu chłopakowi. I nawet dziś, kiedy we dwójkę ubierali choinkę i stroili swoje wspólne mieszkanie, w tym wszystkim przeszkodził im nie kto inny, jak właśnie nowa współpracownica Carlie. Faulkner na moment zniknęła w swojej sypialni, tam odbierając od niej telefon. Kiedy wróciła do salonu, była już nabuzowana. - Wiesz czego chcę na święta? Zwłok tej głupiej małpy pod choinką - oznajmiła na wejściu, po czym złapała jedną z bombek spoczywających na wierzchu kartonu i zajęła się przedrzeźnianiem dziewczyny, z którą przed chwilą rozmawiała. - Cześć, czy to twoja bombka? Zostawiłaś ją na biurku. Skoro jest na niej napisane Carlie to niby czyja ma być? - prychnęła pod nosem, a później energicznie wcisnęła trzymaną przez siebie ozdobę na jedną z gałązek choinki. Chwilę po tym postanowiła sięgnąć po kolejną i w tym celu skierowała się do rozstawionych na kanapie kartonów, ale tym razem z jednego z nich wyłowiła coś, czego zdecydowanie nie spodziewała się tam znaleźć. I kiedy zdała sobie sprawę z tego, co to było, spojrzała z rozbawieniem na Alberta. - Pysiula, poprosiłam cię żebyś zapalił lampki... Ale nie zapalniczką - rzuciła z przekąsem, teraz już ewidentnie się z nim drocząc. Szybka zmiana nastroju jak na kogoś, kto jeszcze przed chwilą skłonny był rozszarpać osobę, z którą rozmawiał przez telefon. Rzecz w tym, że właśnie tak działał na nią Raynott. Wystarczyło, że był obok, aby na jej usta cisnął się uśmiech.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Dla Alberta to rzeczywiście był pracowity czas i miało to wyglądać w ten sposób do końca roku, w końcu niedługo po świętach przychodzi pora na Sylwester, a wtedy ludzie mają jeszcze większego bzika na punkcie tego, żeby dobrze wyglądać. Z jednej strony to dobrze, bo akurat w tym czasie miał szansę najwięcej zarobić, ale miał też przez to znacznie mniej czasu dla siebie, a o siłach chyba nie ma co wspominać. Ale nie zabrakło mu ich na to, aby przytaszczyć dziś do mieszkania choinkę, którą miał przystroić ze swoją dziewczyną. Spodziewając się tylko w jej domu, już na samym wejściu postanowił ją zaczepić. - Kochanie, połóż się teraz pod choinką, zaraz cię rozpakuję... JEZU NIE, TO NIE DO CIEBIE! - zreflektował się, gdy spostrzegł, że w pobliżu był ich współlokator, a nie Carlie. Oczywiście to nie pomogło i Raynott i tak musiał nasłuchać się głupich żartów, ale nimi w ogóle się nie przejął. Przyjął je z rozbawieniem i tak też na nie odpowiedział, na koniec żegnając się z przyjacielem, który właśnie wychodził do pracy. Albert zaś zajął się rozstawieniem choinki, którą niedługo miał zacząć stroić z Faulkner. Ta, swoją drogą, w końcu się znalazła, ale i tak trochę za późno, biorąc pod uwagę to, że nie ją powitał swoim specjalnym przywitaniem.
Kiedy w którymś momencie podczas strojenia Carlie się ulotniła, Albert podczas jej nieobecność skupił się na programie, który mieli włączony w telewizji, oczywiście cały czas zajmując się także strojeniem choinki. - Jeśli to jest domek z piernika, to już wolę mieszkać na drzewie w Tingaree - rzucił do siebie, ani trochę nie dostrzegając uroku czyjegoś tworu w programie kulinarnym. Tuż po tym do pokoju wróciła Faulkner i to z tym specjalnym komentarzem, Raynott popatrzył na nią trochę zdezorientowany, a trochę rozbawiony. - Czego chcę na święta? Zwłok tej głupiej małpy pod choinką… Naprawdę, Carlie? - powtórzył po niej chyba po to, żeby uświadomić jej co powiedziała, po czym zapytał z wyraźnym niedowierzaniem. Nie dlatego, że nie wierzył w to, że mogła poprosić o czyjeś zwłoki pod choinkę, a dlatego, że takie zachowanie do niej nie pasowało i trudno było mu uwierzyć w to, że ktoś potrafił aż tak ją rozzłościć. Jasne, mówiła mu o tej nowej stażystce, wiedział, że za nią nie przepada, ale to aż taka niechęć? Żeby wszystko było jasne - nie czepiał się jej. Po prostu był tym zaskoczony. - Przecież nie próbowałem zapalić ich zapalniczką! - rzucił od razu na swoją obronę, z jakiegoś powodu przekonany o tym, że Carlie poważnie mu to zarzuciła.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Może i przesadzała, ale tak to już bywa, kiedy ktoś wybitnie działa nam na nerwy, a właśnie tak było w przypadku tamtej panny, która Faulkner doprowadzała do szału. Brunetka nie dostrzegała w niej ani jednej pozytywnej cechy, a wszystko to prawdopodobnie przez to, iż w jakimś stopniu czuła się zagrożona. Bała się, że wzrastająca sympatia pośród staruszków sprawi, iż w końcu to ten świeżak stanie się ich ulubieńcem, a to byłoby dla Carlie prawdziwym ciosem. Odkąd pierwszy raz wybrała się do domu spokojnej starości, traktowała to miejsce nie tyle jako pracę, ale przede wszystkim jako przyjemną odmianę od tego, jak jej życie zawodowe wyglądało dotychczas. W końcu znalazła bowiem coś, z czego czerpała przyjemność i do tej pory nie obawiała się, że zostanie tej pracy pozbawiona. Teraz nagle czuła się tak, jakby jej pozycja była zagrożona, a to nie podobało jej się ani trochę. Nie sądziła więc, aby jej reakcja była jakkolwiek ubarwiona. - No co? Mówiłam ci, że jest koszmarna. Nie wiem dlaczego w ogóle jeszcze ją tam trzymają, skoro tylko wszystko myli - burknęła pod nosem, a jeśli Albert uważnie słuchał jej wtedy, kiedy sama zaczynała pracę w domu spokojnej starości, bez problemu powinien znaleźć powiązanie. Początki brunetki wyglądały bowiem łudząco podobnie – ona również nie ze wszystkim odnalazła się tam od razu, ale wszyscy dookoła przyjęli ją bardzo ciepło i teraz powinna prawdopodobnie to samo zaoferować tamtej dziewczynie, ale nie potrafiła. Jak wspominałam, nie chciała, żeby ktoś sprzątnął jej sprzed nosa rolę ulubienicy tamtych staruszków. Na moment jednak przestała się tym przejmować, kiedy na nowo skupiła się na ubieraniu choinki, a w jej ręce wpadła zapalniczka, która zdecydowanie nie powinna znaleźć się pośród ozdób. Stanowiła jednak idealną okazję do dokuczenia Albertowi, z czego brunetka postanowiła skorzystać i najwyraźniej wyszło jej to naprawdę dobrze, skoro ten zdawał się naprawdę tym przejąć. - W takim razie co chciałeś z nią zrobić? Rozpalić płomień namiętności między tobą a Olim? Pisał mi coś o tym, że po powrocie dziwacznie się względem niego zachowywałeś - zapytała, nagle przypominając sobie o wiadomości, którą wcześniej dostała. Na skutek tego wspomnienia na jej ustach wymalował się wyjątkowo szeroki uśmiech, a wszystko przez to, że przytoczona przez ich współlokatora sytuacja naprawdę ją rozbawiła i Carlie wiele oddałaby za to, aby móc być jej świadkiem. Po tym nie dałaby Albertowi spokoju przez bardzo długi czas.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Jasne, jej uczucia względem pojawienia się kogoś nowego, kto w jej odczuciu może zagrozić jej pozycji są jak najbardziej zrozumiałe. Ale zdaniem Alberta nie miała czego się obawiać, nikt nie byłby w stanie jej tam zastąpić. Znał przecież mieszkańców domu seniora, niektórzy byli jego klientami, inni znajomymi jego babci, a pozostałych miał okazję poznać podczas wolontariatu i czasami z nimi rozmawiał, dzięki czemu wiedział, że uwielbiali Carlie i cenili sobie jej obecność. W takim razie dlaczego mieliby się jej pozbyć. Bo przyszedł ktoś nowy? Nie sądził, żeby to mogło jej zaszkodzić i sama powinna nabrać więcej pewności siebie. - Wszystko myli? - zapytał, spoglądając na nią tak, jakby nad czymś się zastanawiał. - Nie brzmi to znajomo? - popatrzył na nią wymownie, chcąc dać jej do zrozumienia, że sama też na początku popełniała błędy. Nie chciał jej pouczać, ale uważał, że gdyby spojrzała przychylniej na tamtą dziewczynę, mogłoby to wyjść jej na dobre i właśnie na tym mu zależało. Nie chciał, żeby tyle się denerwowała, tym bardziej, że nie miała czym.
Za łatwo dawał jej się nabrać. Nic jednak nie mógł poradzić na to, że przy niej robił się zaskakująco łatwowierny i przejmował się niektórymi rzeczami dwa razy bardziej niż powinien. - Oli ma za długi język - skomentował gadulstwo swojego przyjaciela, krzywiąc się przy tym wyraźnie. - Nie jesteś zazdrosna? Nawet troszeczkę? - zapytał, jakby jego przypadkowe zaloty do współlokatora jednak były celowe, a na radarze pojawiła się nowa konkurencja dla Carlie. Tak jednak nie było, Albert nie chciałby podrywać swojego przyjaciela… Ani kogokolwiek, kto nie był Faulkner. Tylko nią był w ten sposób zainteresowanych, więc tak naprawdę nie miała powodów do zmartwień. Ale dla zgrywu? Nie zaszkodziłoby, gdyby chociaż poudawała chwilę zazdrosną, skoro normalnie Raynott nie dawał jej ku temu powodów i nie miał okazji przekonać się o tym, jaka była w takim wydaniu. Chyba zapomniał już o popisach Carlie z czasu, gdy nie byli razem i wręcz kipiała z zazdrości przez to, że spotykał się z kimś innym. Albo może nie brał tego pod uwagę, bo miało to miejsce zanim zostali parą? Tak czy inaczej, nie miałby nic przeciwko temu, żeby poudawała zazdrosną z tak błahego powodu, jak przypadkowe podrywanie ich współlokatora. Kiepskie, swoją drogą, skoro wszystkich udało mu się tym jedynie rozbawić.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Problem w tym, że tutaj wcale nie chodziło o utratę pracy, ponieważ nie tego Carlie się bała. Znacznie bardziej niepokoił ją fakt, że przez to nagłe zainteresowanie nową osobą, ona może stać się numerem dwa, a przecież lubiła swoją dotychczasową pozycję. Była to pierwsza praca, w której czuła się na tyle pewnie, aby nie bać się sięgać po więcej, a wszystko dzięki temu, że ludzie stamtąd naprawdę dawali jej odczuć, że wykonywała kawał dobrej roboty. Nie popełniała już błędu za błędem, czego zresztą oduczyła się naprawdę szybko jak na nią! Kiedy jeszcze mieszkała w Monterey i jedyne, co miała przed sobą, to perspektywa spędzenia całego życia w przebraniu kelnerki, jakoś szczególnie się nie starała. Popełniała podstawowe błędy, co miało związek z tym, że nie wierzyła, iż kiedykolwiek uda jej się osiągnąć coś więcej. Tu nie czuła uwiązania do swojego obecnego stanowiska – jasne, lubiła je, ale angażowała się też po części dlatego, iż przekonana była, że tym razem naprawdę może się sprawdzić. I kiedy Albert zasugerował jej, że tak naprawdę niewiele różniła się od nowej stażystki, Carlie spiorunowała go wzrokiem. Nawet jeżeli miał rację, nie było to porównanie, na które powinien się porywać. Biorąc pod uwagę to, jak bardzo Faulkner jej nie lubiła, ostatnie czego chciała, to uświadamianie jej, że były do siebie podobne. Nie powiedziała tego jednak głośno, ale Raynott bez problemu powinien domyślić się tego po wyrazie jej twarzy, który w tamtym momencie stanowił swego rodzaju ostrzeżenie. Miał szczęście, że później całkiem szybko udało jej się rozpogodzić. A skoro o tym mowa, kiedy zapytał ją o to, czy nie była zazdrosna, Faulkner spojrzała na niego tak, jakby do reszty postradał rozum. Zaraz jednak wyraz jej twarzy nieco się zmienił, ponieważ przywdziała na usta ten charakterystyczny dla niej, niewinny uśmiech. - Daj spokój, Pysiula. Zamiast się złościć, wolałabym po prostu do was dołączyć - odparła, w międzyczasie sięgając po jeden z choinkowych łańcuchów, który chwilę później przewiesiła sobie przez szyję. Zaraz po tym zerknęła na bruneta i poruszyła zaczepnie brwiami. Czy chciała obrócić tę zabawę przeciwko temu? Chyba odrobinę, a wszystko przez to, że podobnie jak on, ona również nie miała okazji oglądać go w tym zazdrosnym wydaniu. Nie od momentu, w którym zostali parą i w końcu przestali dawać sobie ku temu powody.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
No, może Albert się nie popisał, ale uważał, że spojrzenie na tę dziewczynę pod nieco innym kątem, mogłoby Carlie wyjść na dobre. Jasne, mógł wtórować jej w czepianiu się nowej stażystki, ale uznał, że więcej pożytku przyniesie zwrócenie uwagi jego dziewczyny na to, że jako bardziej doświadczona koleżanka z pracy powinna tamtej pomóc. Podzielić się wiedzą i pokazać jak odnajdywała się na swoim stanowisku oraz pośród mieszkańców domu seniora, zaznaczając w pewnym sensie swoją pozycją, a przy okazji nie tworząc konfliktu, który tak naprawdę mógł jej zaszkodzić, bo odciągał ją od tego, co powinno być dla niej najważniejsze w jej pracy. Jednak widząc jej minę, bezpieczniej będzie wycofać się z tej taktyki i stanąć w jej narożniku z innym nastawieniem. Ostatnie czego chciał, to żeby złościła się na niego przez jakąś stażystkę z jej pracy… Po co by mu to było? Od początku jest wiadome, że woli żyć w zgodzie z Carlie, więc nawet jeśli chciał jakoś zapobiec pogłębianiu się konfliktu w jej pracy, nie chciał robić tego kosztem zgody między nimi.
I znów udało jej się go podejść. Gdy tylko wspomniała o dołączeniu do nich, Raynott momentalnie spochmurniał, jednak nie, nie zamierzał się boczyć. Zamiast tego podszedł do swojej dziewczyny, ustawiając się za nią. Objął ją rękoma w talii, po czym pochylił się i pocałował ją delikatnie w szyję. - Skąd pomysł, że mógłbym chcieć podzielić się Olim? - zapytał, wychylając się przez jej ramię, aby móc przystawić swój policzek do jej policzka, podczas gdy na jego twarzy pojawił się uśmiech. Po tonie jego głosu dało się wyczuć, że to wcale nie o dzielenie się przyjacielem chodziło, a o Carlie, o którą potrafił być zazdrosny. Na tyle, że nawet w żartach nie potrafił przyznać, iż mógłby z kimś się nią podzielić, dlatego od razu dał jej do zrozumienia, że jej propozycja w ogóle nie wchodziła w grę. Może nie powinien być aż tak terytorialny, ale nic nie mógł poradzić na to, że jeśli chodziło o nią, to jednak w pewnych aspektach chciał mieć ją tylko dla siebie. I na szczęście pod tym względem się rozumieli, bo nie sądził, żeby brunetka mogła kiedykolwiek zaproponować cokolwiek podobnego do propozycji rzuconej przed chwilą w formie żartu. Mógł się mylić, bo podobny temat tak właściwie nigdy nie wypłynął, ale przeczucie podpowiadało mu, że byli po jednej stronie, a jeśli nie… Carlie powinna już zorientować się jakie było jego stanowisko w tym temacie.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
I dobrze, że nie próbował dalej tego kontynuować, ponieważ Carlie potrafiła być największym uparciuchem właśnie wtedy, kiedy nie miała racji. Tak było właśnie w przypadku tej sytuacji, w której nie chciała dostrzec tego, że słowa Alberta mogły mieć sporo sensu. Była przecież zła na tamtą dziewczynę i z jakiegoś powodu wcale nie chciała się z nią godzić, dlatego wolała, żeby brunet na ślepo jej przyklaskiwał, zamiast łagodzić jej nastawienie. Może jest to głupie, ale jedyne czego potrzebowała to jego wsparcie, bez którego na pewno byłoby jej trudniej. Jasne, gdyby naprowadził ją na właściwe tory, prawdopodobnie w końcu dostrzegłaby, że jej zachowanie nie miało sensu i musiałaby niechętnie przyznać mu rację, ale to pewnie i ich kosztowałoby kilka gorszych momentów. Zamiast ryzykować ich pojawieniem się, Albert mógł spróbować wesprzeć ją na zasadach, które to Carlie wyznaczyła. Właśnie na to się zdecydował, za co ona była mu wdzięczna. Może nie pokazała tego, ani nie mówiła o tym głośno, ale już sama ta późniejsza zmiana humoru świadczyła o tym, że dzięki niemu poczuła się trochę pewniej i wyluzowała, a wszystko dzięki temu, że to właśnie on zapewniał jej największy komfort.
Kiedy znalazł się za nią i objął ją w pasie, na ustach Carlie pojawił się uśmiech. Była zadowolona, ponieważ wydawało jej się, że swoimi słowami osiągnęła zamierzony cel. Kiedy jednak Albert się odezwał, okazało się, że może nie do końca miała rację, ale to ani trochę jej nie przeszkadzało. Dostała przecież trochę czułości, a to, że zasugerował, iż tak naprawdę to swoim współlokatorem mógłby nie chcieć się dzielić, nie miało żadnego znaczenia. Przecież wiedziała, że Raynottowi zależało na niej równie mocno, jak jej zależało na nim, a skoro o tym mowa, nie musiał obawiać się tego, że Faulkner nie była gotowa na wyłączność. Nie bez powodu tak prędko zerwała z Harperem, kiedy pojawiła się szansa na to, aby oni spróbowali coś ze sobą zbudować i z tego samego powodu czekała na Alberta, kiedy on domykał sprawy ze swoją byłą. Chciała być tylko z nim, a także z nikim nie chciała się nim dzielić, a już na pewno nie z ich współlokatorem. - Jeśli nie chcesz… - zaczęła, po czym obróciła się i zsunęła ze swojej szyi ten świąteczny łańcuch, aby chwilę później móc przewiązać go przez szyję bruneta, w ten sposób jakby go obejmując. - To obawiam się, że musimy radzić sobie we dwójkę. No chyba, że nie pasuje ci taki układ - zanim skończyła, wychyliła się w jego stronę, jakby chciała musnąć jego usta własnymi, ale gdy dodała ostatnie zdanie, tylko cofnęła się nieznacznie i spojrzała na bruneta podejrzliwie. Grała jedynie, w rzeczywistości doskonale wiedząc, że musiało mu to odpowiadać. W innym wypadku wcale by o to nie zabiegał.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Na całe szczęście zdążył już poznać ją na tyle dobrze, żeby wiedzieć, iż czasami lepiej jest odpuścić i postąpić po jej myśli. Albert jest na tyle ugodową osobą, że nie miał z tym problemu tym bardziej, że nie uważał, aby ten problem wymagał jego interwencji. Wierzył, że z czasem sam się rozwiąże, dlatego jeśli Carlie wolała teraz ponarzekać na nową koleżankę z pracy, cóż… Jej chłopak na pewno nie zamierzał jej w tym przeszkadzać, a i pewnie przytaknąć będzie w stanie, choć zdaje się, że na razie ten temat ucichł i dobrze. Po co mieli psuć sobie nastrój przez tamtą dziewczynę, jeśli zaplanowali sobie na dziś przyjemne popołudnie, spędzone na wspólnym ozdabianiu ich mieszkania? A zatem zamiast poświęcać czas komuś, kto nie interesował żadnego z nich, lepiej było skupić się na realizacji planów i sobie nawzajem, czego Raynott ochoczo się podjął. Co prawda zajmował się jedną rzeczą, kosztem drugiej, ale krótka przerwa w strojeniu choinki, podczas której w pełni mógł skupić się na Faulkner, nie powinna stanowić problemu, prawda? Na pewno nie wyglądało na to, żeby Carlie mogła mieć o to do niego pretensje, dlatego nie uciekał przed jej bliskością i wciąż trzymał ją zamkniętą w swoich ramionach.
Kiedy odezwała się, a później zaczęła obracać, Albert przyglądał się jej z zainteresowaniem, czekając na to, aż dokończy myśl. Nim jednak to zrobiła, przerzuciła przez jego szyję łańcuch, co wywołało na jego twarzy pogodny uśmiech. Chociaż trochę go tym łaskotała, nie przeszkadzało mu to. - A dlaczego miałby mi nie pasować? - podpytał ją, wcześniej wyglądając na wyraźnie rozczarowanego tym, że nie doprowadziła do końca tego, co zaczęła i nie pocałowała go. Albert uwielbiał wszelkiego rodzaju czułości, dlatego był na nie potwornie łasy i kiedy przechodziły mu koło nosa, cóż, nie krył się z towarzyszącym mu wtedy zawodem, czasem celowo wyolbrzymionym. Dlaczego? Bo miał nadzieję, że w ten sposób uda mu się urobić Faulkner i zaraz dostanie to, na co liczył. Tym razem jednak skupił się na rozmowie, przez co nie mógł odegrać typowego dla siebie teatrzyku, ale może jeszcze do tego wróci? A może nie będzie musiał, bo Carlie bez tego wcześniej się zreflektuje? Na pewno nie narzekałby na taki obrót zdarzeń, ale na razie chciał usłyszeć jej odpowiedź. Był ciekawy jak uzasadni swoją sugestię. Lubił ciągnąć ją za język, tak po prostu.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Jak wspomniałam, Carlie wcale nie uważała, że w tym układzie coś mogłoby mu nie pasować. Oboje pragnęli mieć siebie na wyłączność, a rozmowa sprzed chwili była wyłącznie skutkiem niewinnych żartów – czegoś, czego żadne z nich nie brało na poważnie. Bo nie, Faulkner ani nie podejrzewała bruneta o to, że mógłby nagle zacząć interesować się ich współlokatorem w kontekście innym niż przyjaźń, ani też sama nie myślała o nim w taki sposób. Odkąd miała przy sobie Alberta, nie interesował jej żaden inny facet, choć może taki stan rzeczy miał miejsce już wcześniej? Przecież stał się jej bliski jeszcze zanim zdecydowali się dać sobie szansę i choć wówczas próbowała zbudować coś z inną osobą, to zupełnie jej nie wychodziło. Nie umiała przelać na tamtego mężczyznę zainteresowania, które należało się Raynottowi, zatem można przyznać, że brunet rozegrał swoje karty właściwie. Choć nie wyszło mu to od razu, w końcu zaprzątnął jej umysł do tego stopnia, iż nie potrafiła go stamtąd wyrzucić. Ale też nie próbowała. - Bo jeszcze przed chwilą chciałeś podrywać kogoś innego? - odparła tak, jakby mówiła mu właśnie największą oczywistość na świecie. Na jej ustach błąkał się jednak uśmiech, który sugerował, że nie wierzyła w to ani trochę, ale nie byłaby sobą, gdyby choć odrobinę nie spróbowała się z nim podroczyć. Swoją drogą, pocałunków wcale nie planowała mu ograniczać. No przynajmniej tak nie do końca, bo najpierw chciała, żeby jednak przyznał, że to poza nią świata nie widział, heh. - A ja przecież przyszłam tu z nadzieją, że zrobisz tak… - zaczęła i trochę wychyliła się w bok, sięgając po ten niewielki krzaczek, który spoczywał na stoliku. Tak naprawdę Faulkner nie miała pojęcia czy to aby na pewno była jemioła, kiedy to kupowała, ale wydawało jej się, że właśnie tak ona wygląda. Była jednak na tyle niezorientowana, że dałoby się wcisnąć jej wszystko, ale czy to tak właściwie miało jakiekolwiek znaczenie? Mogła potrzymać nad swoją drogą kaktusa, jeśli i on sprawiłby, że byłaby bliżej Alberta. A skoro o tym mowa, uniosła zieloną roślinkę na tyle wysoko, aby znalazła się nad ich głowami, a później uśmiechnęła się zaczepnie. - I tak - dokończyła i w końcu wychyliła się w jego stronę, żeby cmoknąć go w usta. Delikatnie, pospiesznie, chyba po raz kolejny trochę się z nim drażniąc i licząc na to, że sam sięgnie po więcej.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
To idealnie się składało, bo on również świata poza nią nie widział. Już od bardzo dawna Carlie była jedyną kobietą, która zaprzątała jego myśli. Jasne, nie tak dawno temu próbował zbudować coś z Posy, ale bardziej robił to po to, żeby wyleczyć się z Carlie niż ze szczerego zainteresowania kimś innym. To nie było w porządku, wiedział to, ale wtedy musiał spróbować, ponieważ wydawało mu się, że Faulkner nigdy nie spojrzy na niego w ten sposób. To na szczęście jednak się zmieniło i cóż, teraz mogli cieszyć się sobą nawzajem, jednocześnie nikogo nie krzywdząc i nie wykorzystując. To naprawdę był najlepszy układ z możliwych i Raynott cieszył się, że udało im się do niego dojść, zamiast dalej błądzić, chociaż tak naprawdę oboje pragnęli dokładnie tego samego. - Chciałem? - poddał w wątpliwość w jej słowa, uśmiechając się przy tym zadziornie. Droczył się z nią, było to po nim widać, może z jakimś konkretnym zamiarem, a może wciąż niepewny tego dokąd go to zaprowadzi. Tak czy inaczej dobrze się przy tym bawił, dlatego nie mógł przepuścić tej okazji. - Hm? - mruknął, czekając na jakieś dalsze wyjaśnienia i spoglądając na nią pytająco, gdy sięgała po coś. Nie miał pojęcia do czego zmierzała, dlatego chyba musiał poczekać na to, aż wreszcie pokaże mu o czym zrobiła i gdy to zrobiła, Albert zerknął nad ich głowy i uśmiechnął się na ten widok. I jak tu nie twierdzić, że ma uroczą dziewczynę? Nie protestował, gdy postanowiła sprzedać mu buziaka, jednak był on na tyle krótki, że nie zdążył odpowiednio na niego zareagować, przez co wypadł trochę jednostronnie. - Tylko tak? - zapytał, spoglądając na nią podejrzliwie spod zmrużonych powiek, po czym korzystając z tego, że jemioła wciąż znajdowała się nad nimi, bez ostrzeżenia pochylił się nad Carlie, żeby ją pocałować. Jednak on postanowił zrobić to dłużej od niej, nie ograniczając się tylko do zwykłego cmoknięcia, a raczej decydując się na coś głębszego, ale nadal czułego. - Tak nie byłoby lepiej? - zapytał, po odsunięciu się od niej i poruszył zaczepnie brwiami. Pomimo jego komentarza, tak naprawdę ani na jedną, ani na drugą wersję sam nie mógł narzekać, ponieważ lubił buziaki od niej w każdym wydaniu. Nawet te delikatne i przelotne cieszyły go, co zresztą było po nim widać, dlatego nie sądził, żeby Carlie miała odnośnie tego jakieś wątpliwości, a jego droczenie się było szkodliwe.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Ona nie rozszyfrowała swoich uczuć od razu, a jednak to niekoniecznie musiało okazać się czymś niewłaściwym. Choć wyrządziła sporo szkód, dzięki nim uświadomiła sobie to, jak ważna była dla niej ta relacja, dlatego obecnie tak bardzo zabiegała o to, aby wszystko układało im się tak, jak powinno. Dbała o to, co mieli, a jej zaangażowanie powinno być widoczne, nawet jeżeli nie robiła rzeczy nadzwyczajnych. Rzecz w tym, że dało się dostrzec, jak bardzo się starała, co sugerowało, że to nagłe zainteresowanie brunetem nie było skutkiem chwilowego kaprysu. Nie chciała mieć go tylko dlatego, że nagle przelał swoją uwagę na kogoś innego, choć to na pewno popchnęło Carlie do wykonania jakiegoś kroku. Nie stanowiło jednak głównego powodu, a jedynie uświadomiło jej, że mogło jej przejść koło nosa coś, na czym naprawdę jej zależało. I obecnie wiedziała, że gdyby tak się stało, zdecydowanie miałaby czego żałować.
Pokiwała głową, kiedy zadał jej to pytanie. Wiedziała, że wcale nie potrzebował odpowiedzi, tym bardziej, że ta niewiele miała wspólnego z prawdą. Jego wpadka sprzed kilkudziesięciu minut była przecież jedynie głupotą, której brunetka czepiała się teraz, bo nie byłaby sobą, gdyby tak po prostu mu odpuściła. Zresztą, ostatecznie te docinki opłaciły się im obojgu, skoro teraz stali w swoich objęciach, a niewielki, zielony krzaczek sprzyjał wzajemnemu oferowaniu sobie czułości. - Mhm - mruknęła pod naciskiem jego ust, delektując się pocałunkiem, który złożył na jej wargach niedługo po tym, jak sama cmoknęła go zaczepnie. Choć było to przyjemne, Carlie nie wyglądała na w pełni zadowoloną, dlatego pozwoliła na to, żeby trzymana przez nią roślinka na nowo odnalazła swoje miejsce na stoliku, a ona sama objęła bruneta za szyję, nie zaprzątając sobie głowy choinkowym łańcuchem, który dalej zaczepiony był o jedną z jej dłoni. Ozdabianie choinki mogło jeszcze chwilę zaczekać, ale tego samego nie można powiedzieć o tym chwilowym pragnieniu czułości, które obudziło się w Faulkner na skutek tych zaczepek. Teraz po prostu chciała poświęcić chwilę jego bliskości, dlatego postanowiła jeszcze trochę to przeciągnąć i raz jeszcze zamknęła jego usta w pocałunku.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
I właśnie to się liczyło, że w końcu otworzyła swoje oczy, a także serce na niego, dzięki czemu mogli teraz wieść szczęśliwe życie we dwójkę. Alberta cieszyła ich wspólna codzienność i nawet jej najmniejszy element sprawiał mu przyjemność. I nie miał nawet najmniejszych wątpliwości odnośnie tego, że z nią było podobnie. Raynott od samego początku wierzył w nią i nie przypuszczał, że danie mu przez nią szansy było tylko chwilową zachcianką, wynikającą z tego, że chciała mieć coś, co należało do kogoś innego. Wiedział, że taka nie była, dlatego nigdy nie poddał w wątpliwość jej motywacji i dał jej szansę… A raczej im dał tę szansę, wierząc, że uda im się zbudować coś wartego tych starań. Przecież gdyby myślał inaczej, nie zabiegałby tak o nią, prawda?
Całe szczęście, że prędko od tematu wpadki byli w stanie przejść do czegoś przyjemniejszego, dzięki czemu Albert nie musiał długo wstydzić się za swoją drobną pomyłkę. Chociaż, jak już mówiłam, starał się nią w ogóle nie przejmować, bo dlaczego miałby? Z Olim cały czas gadają do siebie różne głupoty, więc dlaczego ta miałaby nie przejść jako coś typowego dla nich? Tak czy siak, to nie jego najlepszy przyjaciel obecnie zaprzątał jego myśli. Zamiast tego był w pełni skupiony na osobie, którą miał przed sobą. I która wyraźnie domagała się uwagi, a także czułości, a tych Albert na pewno nie zamierzał jej odmawiać, dlatego kiedy zamknęła jego usta w pocałunku, odwzajemnił go, powoli zaczynając prowadzić ją w stronę kanapy. Teraz i on nabrał chęci na nieco więcej czułości i postanowił wykorzystać to, że ich współlokator niedawno wyszedł do pracy, dzięki czemu na dłuższy czas mieszkanie mieli tylko dla siebie. To pozwalało im na sporo swobody, z której skorzystali, poświęcając nieco czasu na czułości na ich salonowej kanapie. Te skradły im część popołudnia, którą poświęcić mieli na strojenie mieszkania, ale to akurat nic straconego! Kiedy zregenerowali siły, wrócili do tego, co porzucili i choć z drobnym opóźnieniem, na koniec dnia ich mieszkanie prezentowało się magicznie. Dało się wyczuć w nim magię świąt, co Raynottowi bardzo się podobało. Nie miał pojęcia czy działało to w ten sposób tylko na niego, ale kiedy ich cztery ściany wyglądały właśnie w ten sposób, jeszcze chętniej spędzał w nich czas.
KONIEC
Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
ODPOWIEDZ