animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi

Jej praca na ogół była prosta i przyjemna, dlatego Carlie rzadko kiedy wracała z niej zmęczona. Lubiła to, czym się zajmowała, a kiedy udawało jej się dostrzec uśmiech na ustach któregoś z jej podopiecznych, cieszyła się tym dwa razy mocniej. Grymas ten na szczęście obserwowała całkiem często, dlatego sama do domu wracała zadowolona – oczywiście za wyjątkiem tych kilku sytuacji, kiedy to irytowało ją wszystko, włącznie z faktem, że w ogóle musiała się w tamto miejsce udać. Dzisiejszy dzień nie był na szczęście tym strasznym, dlatego po wyjściu z pracy Carlie naprawdę dopisywał humor. I choć normalnie udałaby się od razu do mieszkania, dziś nieco odsunęła to w czasie, uprzednio decydując się na uzupełnienie lodówkowych zapasów. Pomimo tego, że każdy z nich zazwyczaj zaopatrywał sam siebie, a jedynie najbardziej podstawowe rzeczy zakupywali wspólnie, dziś w koszyku Faulkner znalazło się kilka rzeczy, których normalnie by tam nie wrzuciła, jak chociażby słoiczek tej wstrętnej, warzywnej pasty, której smaku i zapachu nadal nie znosiła. Wrzuciła tam również składniki, których potrzebowała do upieczenia tego sławetnego placka, co zaplanowała sobie na dzisiejsze popołudnie, zakładając oczywiście, że nic jej tych planów nie zepsuje. Jak miała w zwyczaju, do kasy dotarła ze zdecydowanie zbyt dużą ilością zakupów, nie tylko pod względem zapotrzebowania, ale również w kontekście tego, iż tak wielkiej ilości toreb nie byłaby w stanie udźwignąć. Właśnie dlatego o pomoc poprosiła jednego z miejscowych pijaczków, który po okolicy poruszał się z niewielkim, metalowym wózkiem, w którym zazwyczaj przewoził butelki taniego alkoholu do swojego lokum. Razem z nim przebyła drogę dzielącą ich od mieszkania, a później nawet pomógł jej wnieść zakupy na górę! Właśnie dlatego Faulkner pod drzwiami znalazła się ze starszym, śmierdzącym alkoholem panem, który stopą zastukał w drzwi, tym samym dając mieszkańcom do zrozumienia, że ktoś potrzebował pomocy. Zanim ktokolwiek im otworzył, Carlie otworzyła drzwi łokciem, a później pchnęła je lekko ramieniem. - Albert! Potrzebuję pomocy! - krzyknęła, po czym wtoczyła się do środka i odstawiła na podłogę dwie gigantyczne torby, które wniosła na górę sama. Zaraz też zajęła się odebraniem pozostałych od jej dzisiejszego pomocnika, a kiedy już to zrobiła i położyła resztę zakupów obok pozostałych, pognała naprędce do kuchni, z której zabrała otwarte, śmierdzące siarką wino, które kilka dni temu kupili na próbę i prędko doszli do wniosku, że było ohydne, aby wręczyć je w podziękowaniu swojemu wybawcy. W drodze powrotnej zastała już Raynotta w korytarzu, dlatego przelotnie cmoknęła go w policzek, a później podreptała pod drzwi i zapłaciła swojemu pomocnikowi alkoholem, a kiedy ten podziękował, zamknęła za nim drzwi.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Albert po powrocie z pracy zamierzał tylko na szybko wskoczyć do mieszkania, wziąć swoją torbę i pójść na siłownię. Regularnie ćwiczył i na ogół starał się trzymać swoich stałych dni na treningi, dlatego pomimo problemów ze znalezieniem swojego karnetu, nie zamierzał tego przekładać. Postanowił zamiast tego zabrać się za poszukiwania z nadzieją, że nie potrwają długo. Na początek zaczął przeszukiwać swój portfel, torbę na siłownię, a później ubrania, które ostatnio nosił. Gdy to zawiodło zajrzał pod łóżko, do szafki nocnej, a w końcu te poszukiwania zaprowadziły go do kosza z praniem i innych miejsc, których przerzucenie wywołało spory chaos wokół, ale nadal nie natrafił na trop zaginionego karnetu. Wtedy postanowił sprawdzić mniej oczywiste miejsca jak kanapa, a dokładniej między jej poduszkami, pod dywany, a nawet do lodówki! Tam przy okazji zgarnął jakąś przekąskę, z którą przystąpił do dalszych poszukiwań, obecnie przerzucając jakieś ulotki i magazyny, które znajdowały się w salonie i które w dużej mierze należały do Carlie… Chyba, że to Oliego interesowała kobieca moda i nowa kolekcja lakierów do paznokci. Niestety nie było tam śladu po jego karnecie, ale w oczy rzuciło mu się coś innego. Albert nie należało do osób, które przeglądałyby cudzą korespondencję. Był temu przeciwny, ale tym razem nie potrafił się powstrzymać, gdy w oczy rzuciło mu się hasło związane z kończącą się wizą. Raynott wczytał się wtedy w treść listu i gdy zrozumiał już o co w nim chodziło, ogarnęła go panika. Przestraszył się, że Carlie nie dopilnowała formalności i będzie musiała niebawem opuścić Australię. W końcu wcześniej nic nie wspomniała mu o tym, że zajęła się przedłużeniem wizyt, więc nabrał przekonania, że zapomniała o tym i niedługo znajdzie się w poważnych tarapatach. Obawiając się tego, Albert zaczął zastanawiać się nad jakimś rozwiązaniem tego problemu, tracąc już chęci na kontynuowanie poszukiwań, a także wizytę na siłowni. Zaszył się u siebie i tam krążył w kółko, zastanawiając się nad tym wszystkim i w ogóle nie zwracając uwagi na to, co działo się wokół, dlatego nie usłyszał tego pukania. To, że ktoś, a dokładniej Carlie, wrócił do mieszkania, zauważył dopiero, gdy go zawołała. Wyłonił się wtedy ze swojego pokoju i ruszył w stronę drzwi, po drodze będąc przywitanym tym przelotnym buziakiem w policzek. W milczeniu przyglądał się tej wymianie dóbr w drzwiach, a kiedy Faulkner je zamknęła, posłał jej pytające spojrzenie. - Powinienem się martwić? - zapytał odnośnie jej nowej znajomości z okolicznym pijaczkiem, którego Raynott od czasu do czasu widywał. I choć skupił się teraz na tej kwestii, wcale nie zapomniał o tym, co jeszcze przed chwilą zajmowało jego myśli. I co martwiło go znacznie bardziej niż nowy kolega jego dziewczyny.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Kiedy ta znajomość wcale nie była martwiąca, w dużej mierze dlatego, że przecież wcale nie była znajomością. Faulkner kojarzyła tego mężczyznę z widzenia, a także z życzliwości, którą wykazywał się pomimo tego, że życia najprzyjemniejszego najwyraźniej nie miał. Ilekroć mijali się na podwórku, zawsze się z nią przywitał, obdarzył uśmiechem, a to sprawiło, że właśnie przez pryzmat takich zachowań spoglądała na niego Carlie, która nie zamierzała zrażać się tym, że czasami pił trochę za dużo. Jedyne, co powinna wziąć pod uwagę, to fakt, że prawdopodobnie nie było to zbyt dobre dla jego zdrowia, a co za tym idzie, wręczanie mu kolejnej butelki alkoholu na pewno nie było rozsądne. Czy jednak nie z tego słynęła Faulkner? Ona rzadko kiedy wykazywała się rozsądkiem, zamiast tego popełniając raczej błąd za błędem. Rzecz w tym, że w podziękowaniu za pomoc chciała zwyczajnie sprawić temu mężczyźnie przyjemność, stąd butelka alkoholu, po którą sięgnęła. W efekcie jej pomocnik rzeczywiście wydawał się zadowolony, dzięki czemu i na jej ustach gościł uśmiech, kiedy już się z nim pożegnała i mogła w końcu spojrzeć na Alberta. Wyglądał na odrobinę rozkojarzonego, ale to pewnie przez to, że nie spodziewał się jej powrotu do domu w takim towarzystwie. Gdy o tym pomyślała, uśmiech na jej ustach jeszcze się poszerzył, a nie zapominając o tym, że nie przywitała się z nim należycie, brunetka pokonała dzielącą ich odległość i tym razem cmoknęła go w usta, odrobinę mniej przelotnie niż wcześniej. - O to, że sprawnie radzę sobie ze zorganizowaniem wsparcia? Powiedziałabym raczej, że powinieneś się cieszyć, bo dzięki temu nie fatygowałam cię po to, żebyś pomógł mi dostać się tu ze sklepu - wyjaśniła, po czym lekko wzruszyła ramionami. Chwilę później jej spojrzenie spoczęło na tych ciężkich torbach, które nadal spoczywały na podłodze, a przecież musiały zostać doniesione do kuchni, aby tam je rozpakować. Nie zwlekała więc z pochwyceniem jednej z nich, a kiedy już ją uniosła, posłała brunetowi ponaglające spojrzenie. - No? Pomożesz mi? - zapytała, po czym wymownie zerknęła w kierunku toreb, które jeszcze zostały w korytarzu. Później, nie czekając już na Alberta, pomaszerowała powoli w kierunku kuchni, gdzie przyniesiony pakunek postawiła na jednej z szafek. Niemal od razu zajęła się jego rozpakowywaniem, odkładając poszczególne produkty do odpowiednich szafek – albo raczej tam, gdzie sama zwykła je wkładać, choć ich pierwotne miejsce było zupełnie inne. Bo nie, Carlie nadal nie nauczyła się panujących tu wcześniej zasad, ale to chyba dlatego, że nigdy tak naprawdę nie przywiązywała do nich zbyt dużej uwagi.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Albert uważał go za niegroźnego pijaczka, ale mimo wszystko swój kontakt z nim wolał ograniczyć do minimum, którym było rzucenie na ulicy dzień dobry, ewentualnie niekonkretna odpowiedź na temat tego dokąd zmierza lub jak minął mu dzień, to tyle. Zaś pokazanie mu gdzie się dokładnie mieszka uznał za kiepski pomysł, bo nie miał pojęcia czy nie zacznie ich tu nachodzić licząc, że Carlie wesprze go kolejną butelką, ale też nie zamierzał robić jej żadnych lektur. Jeśli ona nie miała problemu z doprowadzeniem tu tego pijaczka, Raynott nie zamierzał doszukiwać się w tym problemu, bo rzeczywiście pan okazał się być pomocny, dostarczając tu dosyć spore zakupy Faulkner. A czy coś później z tego wyniknie, przekonają się. Albert i tak miał na głowie inne, o wiele poważniejsze zmartwienia, o których nie potrafił zapomnieć nawet na chwilę. Był zaniepokojony tym, że być może Carlie będzie musiała niedługo wyjechać. I dziwiło go to, że ona zupełnie się tym nie przejmowała. A przynajmniej takie wrażenie sprawiała. To też trochę go irytowało, bo zastanawiał się czy może ten wyjazd nie był jej na rękę? Niby nic nie wskazywało na to, żeby zmiany w ich relacji, jakie zaszły pewien czas temu, w jakikolwiek sposób jej przeszkadzały, ale może po prostu tego nie zauważał, bo był zaślepiony własnym szczęściem? Naprawdę nie miał pojęcia co o tym wszystkim myśleć i miał wrażenie, że za chwilę głowa mu od tego pęknie. Przez to rzeczywiście mógł obecnie wyglądać na trochę rozkojarzonego. Co chwila odpływał swoimi myślami gdzieś indziej, dlatego Carlie zaskoczyła go tym buziakiem. Mimo to Albert i tak uśmiechnął się pod naciskiem jej ust i ten grymas nie zmienił się nawet wtedy, gdy brunetka już się wycofała. - Tak długo jak tacy panowie ci pomagają, może rzeczywiście powinienem być zadowolony - rzucił żartobliwie i mrugnął do Carlie, sugerując, że gdyby skorzystała z pomocy kogoś zadbanego, pewnie byłby odrobinę zazdrosny i zaraz zadeklarowałby się, że powinna zawsze dzwonić po niego, heh.
Kiedy zasugerowała mu, że powinien wziąć się za noszenie toreb, Raynott doszukał się w tym okazji do dyskretnego poruszenia tematu, który od niedawna chodził mu po głowie. Miał nadzieję, że delikatne sugestie sprawią, iż Carlie się otworzy, dlatego postanowił od razu podjąć się tej misji. - Oczywiście, zawsze ci pomogę. Możesz na mnie liczyć ze wszystkim, Carlie - zapewnił ją, zbierając z podłogi trzy pełne torby i z przesadą podkreślając swoją pomocność, jeśli spojrzy się na to, o co został poproszony. Rzecz w tym, że chciał w ten sposób przekazać jej, iż mogła liczyć na jego pomoc nawet ze swoim większym problemem, o którym nie chciała mu powiedzieć. I uznał, że noszenie siatek z zakupami, z którymi udał się do kuchni, jest idealną okazją do podkreślenia tego.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Musiał być naprawdę przeogromnym kretynem, jeśli choć przez chwilę pozwolił sobie uwierzyć w to, że ewentualny wyjazd byłby jej na rękę i to w dodatku z powodu tego, że ich relacja przechodziła pewne zmiany. Carlie chciała tu zostać, co zresztą udowodniła już w momencie, w którym jej poprzedni związek dobiegł końca, a ona nie ruszyła się z Lorne Bay nawet na kilometr. Pozostała w tym miasteczku, choć na dobrą sprawę nie trzymało jej tutaj już nic, bo jedyna osoba, dla której tu przyjechała, postanowiła zacząć układać sobie życie z kimś innym. I choć można tłumaczyć to faktem, że początkowo myślała o próbach odzyskania swojego poprzedniego partnera, żadnej z nich ostatecznie się nie podjęła. Została tutaj, ponieważ nie chciała wracać w rodzinne strony, a później po prostu się tu zadomowiła. Obecnie nie wyobrażała sobie tego, aby mogła wieść życie gdzieś indziej, choć czasami tęskniła za swoimi bliskimi. Jej miejsce było jednak w Australii, a obecnie wydawało jej się również, że było ono u boku Alberta. I przekonana była o tym, że całkiem dobrze udowadniała mu, że zależało jej na nim równie mocno, co jemu na niej, ale może gdzieś po drodze coś poszło nie tak, skoro udało mu się w to zwątpić? A może to jej poprzednie błędy odbijały się na nim echem i nie pozwalały uwierzyć w to, że rzeczywiście chciała z nim być i nie istniał żaden haczyk?
Wzruszyła tylko lekko ramionami, uznając ciągnięcie tego tematu za niepotrzebne. Potrzebowała pomocy, znalazła ją, a jej zdaniem nie miało znaczenia to, czy osoba, która jej tej pomocy udzieliła, była starszym, podpitym panem, czy może raczej atrakcyjnym młodzieńcem, za którym oglądały się wszystkie panny. Na Carlie nie zrobiłoby to większego wrażenia, ponieważ jej oczy od pewnego czasu wpatrzone były w Raynotta – choć nie zrozumiała tego od razu, nie dało się obecnie zaprzeczyć temu, że za nim szalała. A jednak potrafiła dostrzec, kiedy zachowywał się dziwacznie, dlatego zwróciła uwagę na ten komentarz, który sprawił, że spojrzała na niego tak, jakby był niespełna rozumu. - To może sam porozkładasz te zakupy i upieczesz ciasto, a ja po prostu sobie poleżę, skoro tak ze wszystkim mogę na ciebie liczyć? - zapytała z przekąsem, na moment przerywając dalszą walkę z zakupami. Zamiast tego postawiła na szafkę obok siebie słoiczek vegemite, a później oparła się o blat pośladkami i skrzyżowała na piersi ramiona, przyglądając się temu, co wyczyniał Albert. Nie miała pojęcia o co mu chodziło, ale zdołał ją tym stwierdzeniem rozbawić, co zresztą dość wyraźnie malowało się w uśmiechu, który przywdziała na usta.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
To nawet nie tyle chodziło o przeszłość i to jak wcześniej go odtrącała, a raczej o to, że wcześniej nie wspomniała mu o swojej kończącej się wizie. Musiała mieć jakiś powód, żeby przemilczeć to oraz swój prawdopodobny wyjazd, który mógł niedługo nastąpić i Albert nie wiedział jak ma to uzasadnić. Chodziło o to, że bała mu się o tym powiedzieć, bo nie chciała go zranić, a zamiast tego wolała nacieszyć się pozostałym czasem? A może planowała ucieczkę przed nim i nie chciała, żeby wcześniej znalazł rozwiązanie dla jej problemu? Naprawdę trudno było mu to rozgryźć, bo Faulkner z nim o tym nie rozmawiała, a on miał niemożliwe bujną wyobraźnię, dlatego łatwym było dla niego znalezienie miliona powodów, nawet tych najbardziej irracjonalnych, odnośnie tego, dlaczego nie powiedziała mu o tym, czego dowiedział się z tamtego listu. Tak swoją drogą, listu, którego nie powinien był czytać. Trochę było mu z tym głupio, ale tak samo powinno być Carlie przez to, że mu o nim nie powiedziała. A przynajmniej tak mu się wydawało teraz, że powinno być jej głupio.
Traktował to bardzo poważnie, ok? Dlatego to, jak zareagowała na jego deklarację, sprawiło, że skrzywił się zniesmaczony, odkładając na blat zakupy, które tu dotaszczył. Robiła jakieś uniki? Tylko tak potrafił odebrać jej słowa. Jednak jeśli myślała, że w ten sposób zniechęci go do drążenia tematu, była w ogromnym błędzie. Albert dopiero się rozkręcał. - A, nie… Nie to miałem na myśli. Z tym świetnie poradzisz sobie sama - machnął ręką i uśmiechnął się, ale nie ze względu na własny wykręt, a raczej na widok vegemite, które Carlie wypakowała z torby. Widząc, że pomyślała o nim podczas zakupów, od razu zrobiło mu się cieplej na sercu i doszedł do wniosku, że podejrzewanie jej o ucieczkę przed nim było głupie. Gdyby miała go dość, nie troszczyłaby się o niego w ten sposób. I dlatego upewnił się, że teraz to on musiał zatroszczyć się o nią, choć może nie w sposób, który zasugerowała mu przed chwilą. Nawet jeśli powiedział, że mogła liczyć na niego we wszystkim, najwyraźniej wciąż istniały pewne wyjątki. - Ale może potrzebujesz mojej pomocy z czymś innym? Większym? - starał się naprowadzić ją na właściwy tor. Nie chciał mówić wprost o co mu chodziło, ponieważ wtedy wydałoby się, że przeczytał jej list, a nie był pewny czy to byłby dobry pomysł. Niby częściowo była to jej wina, bo zostawiła go w salonie, gdzie dostęp do niego mieli wszyscy, ale to chyba nadal nie do końca upoważniało go do przeczytania tego listu, a przynajmniej tak mu się wydawało.


Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
W pewnym sensie rzeczywiście miała powód, aby mu o tym nie wspominać – to po prostu nie było istotne, ponieważ wszystkie formalności zostały dopełnione przez miejsce, w którym zaczęła pracę. Kiedy zdecydowali się ją zatrudnić, Faulkner nakreśliła im swoją sytuację, a może raczej zrobiła to niedługo po tym, jak sami zapytali ją o wizę. Zreflektowali się jednak w porę, dzięki czemu jej pracodawca mógł za nią poręczyć, a Carlie nie musiała martwić się o dalszy powrót w Australii, przynajmniej nie do momentu, w którym zaprzestałaby współpracy z domem spokojnej starości. Miało to na nią działać jako dodatkowa motywacja ku temu, aby odpowiednio się postarać i nie zaprzepaścić tej szansy, choć to nie wydawało się konieczne. Faulkner bowiem naprawdę lubiła to miejsce, ludzi, z którymi przyszło jej pracować i ani myślała o tym, aby stamtąd uciec. W końcu znalazła coś, w czym naprawdę czuła się dobrze, dlatego zaprzepaszczenie tego wydawałoby się ogromną głupotą. Albert nie miał zatem o co się martwić – Faulkner nigdzie się nie wybierała, ponieważ nie było takiej konieczności, a ona też nie miała ochoty robić tego dobrowolnie. To właśnie tutaj czuła się najlepiej.
Dostrzegła wyraz jego twarzy, ale i tak nie przestała się uśmiechać. Jasne, może i traktował tę deklarację poważnie, ale padła ona w takich okolicznościach, iż taki wydźwięk zdawał się zupełnie do niej nie pasować. Carlie założyła więc, że po prostu się zgrywał, choć nie rozgryzła jeszcze do końca tego, co mogło nim kierować. Dopiero kiedy odezwał się po raz kolejny, coś jej zaświtało, ale i tym razem nie wpadła na to, co naprawdę chodziło Albertowi po głowie. Co więcej, odebrała jego słowa zupełnie na opak. - Pysiula? - odezwała się, spoglądając na niego trochę tak, jakby miała wrażenie, że mocno uderzył się w głowę. Trochę tak teraz w jej odczuciu brzmiał, ok? - Czy ty teraz próbujesz zaciągnąć mnie do sypialni? Bo jeśli tak, nie jestem pewna czy rozumiem te podchody. Wolę standardowy sposób - stwierdziła, spoglądając na niego z wyraźną konsternacją. Skoro proponował jej swoją pomoc w tak pozornie dyskretny sposób, Faulkner doszła do wniosku, że chodzić mogło wyłącznie o pieszczoty. W innych przypadkach byłby przecież bardziej konkretny, prawda? No chyba, że chodziłoby o jakiś sekret, ale o istnieniu takiego Carlie nie miała bladego pojęcia.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
A jednak wychodzi na to, że był jeden powód, który powinien przekonać ją do powiedzenia mu - mianowicie obecna sytuacja. Gdyby wspomniała mu o tym, że ma uporządkowaną sprawę z wizą, Albert po przeczytaniu listu nie wpadłby w panikę i nie zachodziłby w głowę jak jej pomóc, a także dlaczego mu o tym nie powiedziała. Powinna wziąć pod uwagę to, że spotykała się z głuptasem, któremu najprostsze rozwiązania rzadko od razu przychodzą do głowy, przez co nie wpadł na to, że jego dziewczyna już wszystko załatwiła i nie było czym się martwić. Uczepił się myśli, że jej wiza niebawem wygaśnie, a ona będzie musiała wyjechać, co ani trochę mu się nie podobało. I może dlatego właśnie tak się na tym skupił? Bał się tego, że mógłby ją stracić, przez co ciężko było mu myśleć o czymkolwiek innym. A temu nikt dziwić się nie powinien, w końcu kiedy chodzi o ukochaną osobę, takie zmartwienia zawsze w pełni zajmują myśli i Raynott pod tym względem nie był żadnym wyjątkiem.
Szkoda, że była tak niedomyślna. Albertowi wydawało się, że po takich sugestiach załapie już o co mu chodziło i porozmawia z nim o swoich problemach z wizą, ale najwyraźniej nadal coś w ich komunikacji nie chciało zagrać. Być może to, że Carlie nie zdawała sobie sprawy z istnienia problemu, do którego on próbował nawiązać? Albo inaczej, ona po prostu już o tym problemie zapomniała, ponieważ dawno był rozwiązany i nie było czym zaprzątać sobie myśli. Tylko szkoda, że on o tym nie wiedział. Kiedy zapytała go o to, czy próbuje zaciągnąć ją do sypialni, Raynott stanowczo pokręcił głową, bo zupełnie nie do tego zmierzał. Teraz nie był w nastroju na igraszki, więc nic z tego. - Nie, ja… - nie dokończył, a zamiast tego jęknął sfrustrowany, nie wiedząc jak ma z nią rozmawiać, żeby zrozumiała o czym mówił. - Chodzi mi o to, że w razie co wszędzie z tobą pojadę i chcę, żebyś o tym wiedziała - wyjaśnił, wciąż nie tłumacząc z czego te przemyślenia wynikały, ponieważ był przekonany, że ona będzie wiedziała. A zanim ponownie zabrał głos, najpierw podrapał się po policzku, zastanawiając się nad tym, co zamierzał jej zaraz powiedzieć. - Ale w sumie nie musielibyśmy nigdzie wyjeżdżać gdybyś za mnie wyszła. Wtedy nikt by już się ciebie nie czepiał i mogłabyś spokojnie zostać, więc może powinniśmy to zrobić? - zaproponował trochę niepewnie, ale nie dlatego, że nie wiedział czy na pewno mógłby to dla niej zrobić, a raczej ze względu na to, że nie miał pojęcia jak ona na taką opcję się zapatrywała. Jemu wydawało się, że to byłby całkiem dobry pomysł, ponieważ uprościłoby to i przyspieszyło cały proces przyznawania wizy na stały pobyt, dlatego uznał, że powinni to przemyśleć. I to nie byłoby też takie dziwne, bo byli parą, co prawda wydaje się, że zaledwie od pięciu minut, ale tak czy siak nie byłoby to tak podejrzane i łatwiej byłoby im wiarygodnie sprzedać się urzędnikom jako dwójka zakochanych w sobie osób, bo właśnie nimi byli.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Do tej pory nie przypuszczała, że mogło być to choćby w minimalnym stopniu istotne, a wszystko przez to, że nie miały dopaść ich żadne kłopoty. Carlie miała zapewniony pobyt tutaj, dlatego nie wpadła na to, że musiała o czymkolwiek mu mówić. Oczywistym wydawało jej się to, że skoro milczy, nie znajdowała się w żadnych tarapatach, ale najwyraźniej Albert nie był tego taki pewien. Biorąc pod uwagę to, jak często bywała roztargniona i popełniała podstawowe błędy, w jego podejściu nie ma niczego dziwnego. Jest ono w pełni zrozumiałe, ponieważ Carlie nigdy nie była szczególnie rozsądna, dlatego możliwym byłby scenariusz, wedle którego po prostu zaniedbałaby konieczne formalności, ale tak się nie stało. Tym razem zadbała o wszystko i nie miała czym się martwić, a przynajmniej tak jej się wydawało do momentu, w którym Albert zaczął zachowywać się dziwnie. Wówczas to on napędził jej stracha, ale zanim do tego doszło, udało mu się ją rozbawić, czego efekt cały czas widniał na jej ustach w postaci uśmiechu.
Gdy wydał z siebie ten pełen frustracji dźwięk, Carlie ściągnęła brwi ku sobie. Naprawdę go nie rozumiała i miała nadzieję, że Raynott prędko wyjaśni jej co tak bardzo go dręczyło. Kiedy jednak zaczął kontynuować, jej mina jeszcze skuteczniej wyrażać zaczęła zagubienie. Zupełnie nie rozumiała do czego zmierzał i dlaczego nagle chciał gdzieś z nią wyjeżdżać, o co zresztą planowała go zapytać, ale zanim do tego doszło, Albert odezwał się po raz kolejny, na skutek czego twarz Carlie wyraźnie pobladła. Czy on właśnie zaproponował jej małżeństwo? - Co? - wyrwało jej się, a później zamrugała gwałtownie i jakoś tak odruchowo spróbowała cofnąć się o krok, ale przez to obiła się tylko o kuchenną szafkę, obok której stała. Jedna z jej dłoni zacisnęła się na brzegu blatu, a w głowie jej zawirowało. Miała wrażenie, że jeżeli nie usiądzie, zaraz po prosu tu zemdleje. Była przerażona, ponieważ spotykali się zaledwie od kilkunastu dni, zatem to zdecydowanie nie był dobry moment na takie propozycje. Carlie na razie nie chciała za nikogo wychodzić. - Ja… My… - zaczęła dukać, intensywnie kręcąc przy tym głową. Chciała z nim być, ale miał być to raczej niewinny związek, który stopniowo zyskiwałby na powadze. Mieli podejść do tego tak, jak podchodziły wszystkie inne pary – bez pośpiechu i błędów, których później mogliby pożałować. - Nie możemy - zauważyła, spoglądając na niego w taki sposób, jakby wręcz błagała go o to, aby jej przytaknął. Potrzebowała tego – potrzebowała zapewnienia, że on wcale nie uważał tego za dobry pomysł i nie chciał już teraz ciągnąć jej przed ołtarz, ponieważ dla Carlie byłoby to teraz zbyt wiele. Nie dlatego, że jej na nim nie zależało, a właśnie przez to, że pragnęła go bardzo i nie chciała niczego spieprzyć.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Gdyby chociaż przebąknęła mu coś na temat zapewnionego przez pracę pobytu, całe to zamieszanie w ogóle nie miałoby miejsca. Dlatego może powinni pomyśleć o mówieniu sobie nawet o rzeczach, które wydawały się nieistotne? Wtedy mieliby pewność, że nie dojdzie do idiotycznych nieporozumień, jak to obecne, choć, żeby zaczęli się nad tym zastanawiać, Albert najpierw musiał dowiedzieć się, że niepotrzebnie panikował, a problem, który wymyślił, tak naprawdę w ogóle nie istniał. W takiej sytuacji jego propozycje wyjazdu i pobrania się nie tylko były zbędne, ale też z perspektywy Carlie musiały być niesamowicie irracjonalne, a może nawet po prostu głupie? Dlatego jej reakcja była jak najbardziej zrozumiała. Chociaż… Albert nie znając prawdy również ją za taką uznał, ponieważ to była poważna decyzja i może wydawało się jej, że on chciał aż za bardzo się dla niej poświęcić? A ona przez skromność i niechęć do sprawiania mu kłopotów, postanowiła odmówić. Miało to sens, ale Raynott gotowy był zapewnić ją, że dla niego to nie stanowiło problemu. Chętnie jej pomoże, jeśli w ten sposób będą w stanie rozwiązać jej problemy, a wierzył, że dokładnie tak będzie. - Możemy - zapewnił ją i uśmiechnął się do niej ciepło, aby ją uspokoić. - Wszystko sobie dokładnie przemyślałem. Jeśli się pobierzemy, nie będziesz musiała się przejmować tym, że ci odmówią. A nie powinno też być problemu z wiarygodnością, w końcu naprawdę jesteśmy razem, mieszkamy ze sobą już kilka miesięcy i dużo o sobie wiemy, więc nie powinny wyniknąć z tego żadne problemy - wyjaśnił jej, chcąc w ten sposób zapewnić ją, że to była bezpieczna opcja, z której nie wynikną żadne problemy, dlatego nie musiała martwić się niczym, zgadzając się na jego pomoc. Żadne z nich nie powinno wpakować się w jakiekolwiek tarapaty, a przy okazji nie myślał o tym w ten sposób, że mogłoby to wygenerować problemy między nimi, bo dlaczego miałoby? Braliby ten ślub ze względu na jej wizę, a nie na poważnie. Na prawdziwe małżeństwo mieli jeszcze czas, Raynottowi również się do tego nie spieszyło i nie traktowałby tego ślubu jako coś prawdziwego. Carlie nadal byłaby jego dziewczyną, z którą chciałby po kolei stawiać wszystkie kroki w tej relacji, bez przyspieszania czegokolwiek. Pod tym względem zgadzali się ze sobą, bo on również nie chciał niczego spieprzyć. Zależało mu na niej i właśnie dlatego zaproponował jej to wszystko, chciał jej jedynie pomóc.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Uniknęliby tego kłopotu, gdyby on od razu powiedział jej czego się obawiał. Carlie nie miała bladego pojęcia o tym, że jego propozycje nie były podyktowane faktycznym szaleństwem, dlatego w chwili obecnej była szczerze przerażona. Jasne, od pewnego czasu dostrzegała to, że zależało mu na niej, ale do niedawna było to raczej jedynie niewinne zauroczenie, które w końcu doprowadziło do tego, że mogli określić się mianem pary. Faulkner polubiła go, a później też zaczęła darzyć cieplejszymi uczuciami, ale te nie były jeszcze na tyle głębokie, aby skłonna była tak po prostu dać mu się zaobrączkować. A nawet jeśli rozkwitające uczucia nie byłyby problemem, kłopotem nadal był krótki staż ich związku, który w dodatku swój początek miał dość burzliwy. Przed podejmowaniem tak poważnych decyzji powinni najpierw wszystko sobie uporządkować i upewnić się, że ich relacja działała tak, jak powinna. I choć obecnie wydawało im się, że było w porządku, niewiele mówiło to o ich relacji, ponieważ ta nie zdołała jeszcze dobrze się rozwinąć. Właśnie stąd jej reakcja, która była szczerym przerażeniem. Co gorsze, kiedy Albert odezwał się po raz kolejny, wcale jej nie uspokoił, a raczej pogłębił ten stan, ponieważ utwierdził ją w przekonaniu, że mówił poważnie. Chryste, czy on naprawdę chciał się z nią ożenić?! - Zwariowałeś?! - pisnęła, zupełnie nie bacząc na to, że mówił od rzeczy. Przez to, że skupiła się na samej propozycji zamążpójścia, Faulkner była na tyle podenerwowana, iż nie potrafiła wyłapać tego, że część jego słów nie miała większego sensu. Może gdyby odpowiednio się skupiła, zrozumiałaby, że Albert nie wychodził z tą propozycją bez powodu i tak naprawdę po raz kolejny padali ofiarami nieporozumienia. Aby to pojąć była zwyczajnie zbyt przestraszona. - Nie będzie żadnego ślubu - oznajmiła stanowczo, po raz kolejny kręcąc przy tym gwałtownie głową, jakby w ten sposób chciała dobitniej zobrazować mu swoją decyzję. Nagle znów uderzyła w nią powaga sytuacji, przez co trochę zrobiło jej się słabo. Zaraz po tym poklepała się po ubraniu, jakby szukała czegoś w kieszeniach. - Zapomniałam masła - oznajmiła, co było wierutnym kłamstwem, tym bardziej, że nowa kostka spoczywała właśnie na kuchennej szafce. Faulkner potrzebowała jednak pretekstu, aby czym prędzej się stąd ulotnić i wszystko sobie uporządkować, ponieważ ta dziwaczna rozmowa odrobinę ją przytłoczyła. Nie była gotowa na takie pytania, dlatego jej wewnętrzna panikara podpowiadała jej, że prościej będzie po prostu się stąd ulotnić, co zresztą spróbowała zrobić, naprędce wymykając się do korytarza, gdzie rozpoczęła walkę ze swoimi butami, co w całym tym zamieszaniu stało się jakby pięć razy trudniejsze.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Nie tłumaczył jej tego, ponieważ wydawało mu się, że Carlie doskonale wiedziała o czym mówił. Dlaczego miałaby tego nie rozumieć? Rzucał przecież pewne sugestie, odnoszące się do jej sytuacji z wizą, co dodatkowo z propozycją ślubu powinno być dla niej oczywiste. I może by takie było, gdyby rzeczywiście miała problem z uzyskaniem wizy, ale w sytuacji, gdy taki problem nie istniał? To zrozumiałe, że miała go za szaleńca. Propozycja ślubu przy tak krótkim stażu związku była idiotycznym pomysłem i on również zdawał sobie z tego sprawę. Ale on nie proponował jej normalnego małżeństwa, a raczej coś, co zapewniłoby jej stały pobyt w Australii. Nie chciał źle, starał się wyłącznie jakoś jej pomóc, do czego zabierał się pokracznie, ponieważ najpierw powinien był spróbować jakoś to wszystko z nią wyjaśnić, zamiast od razu wyskakiwać z propozycją wspólnego wyjazdu lub ślubu. Ale oczywiście Raynott jak zwykle musiał popełnić błąd, przez co ona się bała, podczas gdy on nie potrafił zrozumieć jej zachowania, mając wrażenie jakby przesadzała. Nie musiała przecież aż tak wzbraniać się przed skorzystaniem z jego pomocy. - Carlie… - tylko tyle zdążył powiedzieć zanim Faulkner ulotniła się pod pretekstem powrotu po masło, jakby było teraz najważniejszą rzeczą. A przecież nie było! Bez masła się obejdą, ale ona bez wizy nie, dlatego zupełnie nie potrafił zrozumieć jej podejścia. I nie mógł tak łatwo jej odpuścić, dlatego poszedł za nią, oczekując jakichś wyjaśnień z jej strony, bo obecnie wydawało mu się, że zachowywała się nieracjonalnie. No bo… Jaki miała powód, żeby nie skorzystać z jego pomocy? - O co ci chodzi? Nie chcesz wizy? Tym ślubem mogłabyś przecież łatwo ją sobie zagwarantować, więc dlaczego nie? - wreszcie powiedział o co chodziło mu z tą propozycją, choć oczywiście nadal był przekonany o tym, że od początku było jasne i ona to wiedziała. Albert czuł się w tej chwili lekko zagubiony, a jednocześnie zirytowany. To była cholernie dziwna sytuacja, w której nie spodziewał się kiedykolwiek znaleźć, ale chociaż wcześniej nie miał w planach żadnego ślubu w ciągu najbliższych kilku lat, dla niej zdecydował się nagiąć swoje zasady, ponieważ mu na niej zależało. Ale dlaczego ona nie chciała z tej pomocy skorzystać? Miała jakiś inny plan? A może z jakiegoś innego powodu aż tak się temu opierała? Chciał to usłyszeć, ponieważ nie pojmował tego dlaczego reagowała tak gwałtownie i stale mu odmawiała, chociaż zapewniał ją, że dla niego nie było to żadnym problemem.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
ODPOWIEDZ