animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi

Kiedy zdała sobie sprawę z tego, że szansa na powrót do normalności – tej normalności, którą znała jeszcze sprzed ich bezsensownych związków – nie istniała, Carlie nie była w stanie przestać myśleć o tym, że to nie z Posy Albert powinien wiązać swoją przyszłość. Myśli o tym cały czas echem odbijały się w głowie, przez co sama desperacko zaczęła szukać czegoś, czym mogłaby temu zaradzić. W pierwszym odruchu chciała sięgnąć po alkohol, ale jej zraniona dłoń nadal czasami ją bolała, przez co większość czasu Faulkner spędzała na lekach przeciwbólowych, a nawet ona wiedziała, że to nie byłoby dobre połączenie. Chciała wyłącznie zdusić ciążące jej myśli, a nie narobić sobie jeszcze większych szkód, dlatego zmuszona była znaleźć inne rozwiązanie. To pojawiło się na horyzoncie, kiedy chłopak, z którym się spotykała, ponownie gdzieś ją zaprosił. Choć wcale nie bawiła się jakoś dobrze, w końcu zdecydowała się przenieść imprezę do mieszkania, gdzie większą część nocy spędziła na wybijaniu sobie głowy z Alberta. Nieskutecznie, skoro nawet w trakcie zbliżenia z kimś innym on przemknął przez jej myśli, tym samym sprawiając, że chciała jeszcze mocniej o nim zapomnieć. Tkwiła w błędnym kole, z którego nie umiała się wyrwać i nie była przekonana co do tego, czy to kiedykolwiek będzie możliwe.
Biorąc pod uwagę to, że przez swoją pokiereszowaną rękę od pracy miała wolne, Carlie musiała za wszelką cenę szukać sobie zajęcia, aby zbyt wielu myśli nie poświęcać brunetowi. Naprawdę chciała się z tego wyleczyć, ale to miało się okazać długim i mozolnym procesem, w którym pomóc mógł jej chyba wyłącznie nowy związek. Właśnie dlatego późne popołudnie również spędziła ze swoim prawdopodobnie-chłopakiem, decydując się nawet na to, żeby przyrządzić dla nich kolację. Nie byłaby sobą, gdyby tej nie spaliła, dlatego ostatecznie skończyli wyjadając z lodówki wszystko, co się tam znalazło. I szczerze? W ten sposób Faulkner po raz pierwszy poczuła się przy nim tak, jakby coś byli w stanie ze sobą zbudować. W końcu zaczęła się z nim dobrze bawić, dlatego reszta wspólnie spędzonego czasu uciekła jej całkiem szybko. Gdy go pożegnała, niechętnie zabrała się do sprzątania, co nie było tak prostym zadaniem, tym bardziej, że nawet naczyń nie była w stanie pozmywać ze swoją raną. Nie miała też kogo poprosić o pomoc, ponieważ żaden z jej współlokatorów nie znajdował się teraz w domu, przez co ona zdana była sama na siebie. I właśnie dlatego ogarniała kuchnię w ślimaczym tempie, ale była przy tym względnie zadowolona. Może jednak miała szansę na to, by pozbyć się uczuć, których przecież wcale nie chciała?

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Myślał, że da radę wyleczyć się z uczuć do niej i zobojętnieć na jej związek. Mało tego, wierzył, że był na dobrej drodze do tego, ale rzeczywistość szybko uświadomiła mu w jak ogromnym był błędzie. Wystarczyło, że przez cienkie ściany ich mieszkania, do jego pokoju zaczęły dobiegać dźwięki z sypialni obok, która należała do Carlie. Nie miał problemu ze zinterpretowaniem tych dźwięków, których słuchanie krępowało go. A także niemożliwe irytowało, ponieważ nie mógł znieść myśli, że Faulkner właśnie spędzała noc ze swoim nowym chłopakiem. Teoretycznie nie powinien się o to złościć, ponieważ sam był już bardzo blisko z Posy, ale nic nie mógł poradzić na to, że kiedy chodziło o Carlie to nadal nie mógł pogodzić się z tym, że widywała się z kimś innym. Dlatego od słuchania tego, co działo się w jej pokoju, robiło mu się niedobrze. Na tyle, że w końcu tego nie wytrzymał. Musiał się stąd wyrwać, dlatego wziął ze swojej szafy pierwsze lepsze rzeczy i naciągnął je na siebie, a później w pośpiechu wyszedł z mieszkania. Z początku nie miał pojęcia, co ze sobą zrobić, ale będąc już daleko od domu i nie będąc zmuszonym do słuchania dźwięków natury w wykonaniu Carlie i jej chłopaka, mógł trochę ochłonąć i zastanowić się nad tym, gdzie może spędzić resztę nocy. Postanowił pójść do Posy, którą obudził, ale pomimo tego i nieludzkiej pory na wizyty, O’Brallaghan wpuściła go do siebie, a także nie miała nic przeciwko temu, żeby został u niej na noc. Oczywiście nie powiedział jej o tym, że z własnego mieszkania wykurzyła go współlokatorka. Winę zrzucił na Rona, uznając, że ta wersja nie brzmiała tak źle i podejrzanie. Okłamywanie Posy nie było w porządku, ale nie chciał zasiać w jej głowie niewłaściwych myśli. Te może byłyby zgodne z prawdą, ale zdecydowanie mu nie na rękę, dlatego jak egoista, którym ostatnio najwyraźniej się stał, postawił na wygodniejszą dla niego wersję.
Rano prosto od Posy poszedł do pracy, gdzie nie zaliczył swojego najlepszego dnia, co być może miało związek z jego nocnymi przygodami. Nie trudno się domyślić jaki miał humor po tym wszystkim. Albert marzył teraz jedynie o chwili spokoju, którą miał nadzieję zaznać u siebie w mieszkaniu. Liczył, że nie zastanie tam Harpera, ale oczywiście musiał się pomylić. Plus był taki, że jedynie minął się z nim na schodach, gdy wychodził, więc nie powinien być na dłużej skazany na jego towarzystwo, ale minus wydawał się jeszcze większy, bo jego obecność tutaj oznaczała, że spędził z Carlie sporo czasu. Ta myśl wywołała nieprzyjemny ścisk w żołądku u Alberta, jednak to nie miało być jego ostatnim nieprzyjemnym doświadczeniem po powrocie do domu. Raynott był obecnie na tyle poirytowany, że nie zamierzał nawet silić się na zachowanie jakichkolwiek pozorów, dlatego nie przywitał Carlie z uśmiechem, jak miał to w zwyczaju. Tym razem posłał jej chłodne spojrzenie, gdy tylko ją zobaczył. - Na przyszłość może bądźcie trochę ciszej nocą? - zasugerował, może będąc aż nazbyt bezpośrednim, ale był dziś tak zły, że było mu już wszystko jedno. Po rzuceniu tego komentarza od razu podszedł do lodówki, do której zajrzał tylko po to, żeby odkryć, że była niemal pusta… Czyżby zanosiło się na to, że zdenerwuje go kolejna rzecz?

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Uczucia, które w niej rozbudził, niemal zupełnie odjęły jej rozum. Nie była taka, nie chciała wyrządzić mu żadnej krzywdy, a jednak poprzedniej nocy celowo zachowywała się tak głośno, jakby chciała dać mu odczuć, że z kimś innym też mogło być jej dobrze. W rzeczywistości mogła chcieć to udowodnić przede wszystkim sobie, ponieważ od niedawna nie była w stanie odnaleźć szczęścia z kimś innym. Jej związek trwał już pewną chwilę, a początkowo naprawdę zapowiadał się dobrze, ale to legło w gruzach, kiedy Carlie odkryła, że Albert również z kimś się spotykał. To zadziałało na nią jak płachta na byka, przez co zupełnie nie była w stanie o tym zapomnieć. Zachowywała się jak małe dziecko, któremu ktoś odebrał ulubioną zabawkę, więc teraz za wszelką cenę musiało podkreślić swoje niezadowolenie. To nie było w porządku ani względem Raynotta, ani względem faceta, któremu niepotrzebnie zaprzątała głowę, ponieważ już teraz jakaś jej część wiedziała, że nic z tego nie będzie. Może zwodzenie innych po prostu leżało w jej naturze? Najwyraźniej nie potrafiła obcować z ludźmi zachowując się inaczej, przez co wiecznie dążyła do tego, że rozwalała kolejne relacje? Nie robiła tego świadomie, ale może powinna w końcu zwrócić na to większą uwagę, skoro dziś chodziło o coś, na czym naprawdę jej zależało. Nie chciała stracić Alberta, ponieważ był jej tutaj najbliższą osobą, ale jej zachowanie mogło sprawić, że to prędko się zmieni.
Kiedy krzątała się po kuchni, tak naprawdę miała nadzieję, że zaraz pojawi się tu ktoś, kto będzie w stanie jej pomóc. Naiwnie założyła, że Albert właśnie na to się zdecyduje, zupełnie nie przewidując tego, że mógł być na nią wściekły. Swoją drogą, gdyby trochę się nad tym zastanowiła, na pewno w końcu doszłaby do wniosku, że był to dobry znak, ponieważ oznaczał, że nadal go interesowała. Z drugiej jednak strony, mogło to również oznaczać, że nie był w stanie przez nich zasnąć, a złoszczenie się o to również byłoby uzasadnione. Z jakichś powodów Carlie nie wzięła tego jednak pod uwagę i kiedy powitał ją pretensjami, spojrzała na niego wyraźnie tym zaskoczona. - Dlaczego? Przeszkodziliśmy w czymś tobie i twojej dziewczynie? - wyparowała, nie będąc najlepszą osobą do tego, aby biernie przyjmować zarzuty. Faulkner była bowiem dość wyszczekana, a przynajmniej tak bywało wtedy, kiedy powinna trzymać język za zębami. I pewnie dzisiejszy wieczór miał okazać się jedną z tych chwil, ale ona znów postawiła na to, co niedobre. Poza tym… trochę ją teraz zirytował. Skoro zaledwie kilka dni temu dał jej odczuć, że byli wyłącznie przyjaciółmi, dlaczego teraz miał do niej pretensje? Czy nie powinien właśnie tym przyjacielem być i po prostu to przemilczeć?

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Udało jej się osiągnąć cel, dotarło do niego, że z kimś innym mogło być jej dobrze, jednak co jej to dawało? Naprawdę chciała po prostu rozzłościć Alberta? I jeszcze zranić? Jakby poprzednim razem było jej tego mało. To gratuluję, wszystko to odhaczyła, wprawiając Raynotta w paskudny nastrój, a dodatkowo jeszcze wykurzając go z mieszkania, bo naprawdę nie mógł tego znieść. Swoją drogą, tym zachowaniem pchnęła go prosto do osoby, z którą sama nie chciała go oglądać, więc nie wszystko chyba poszło po jej myśli, ale tego wiedzieć nie mogła, bo Albert od poprzedniego wieczora nie miał z nią żadnego kontaktu. W dzień do niej nie pisał, ani nie dzwonił, a w domu pojawił się dopiero teraz, wcześniej nie mając ochoty się tutaj pokazywać. Mógł wpaść tu przed pracą, żeby przebrać się w coś innego, ale doszedł do wniosku, że ryzyko natknięcia się na Carlie lub na Harpera było zbyt wysokie, dlatego z tego zrezygnował. Dlatego jego pierwszy kontakt z brunetką miał miejsce dopiero teraz i cóż, nie można powiedzieć, żeby poszło to najlepiej. Minięcie się na klatce z jej facetem sprawiło, że wprawił się w bojowy nastrój, a kolejne rzeczy po wejściu tutaj sprawiały, że irytacja rosła w nim coraz bardziej. A zatem nie, jego komentarz nie był najgorszym, co mogło nadejść… I co prawdopodobnie nadejdzie. Już sam widok pustej lodówki sprawił, że miał ochotę trzasnąć jej drzwiami i powstrzymał się przed tym. Zamknął je normalnie tuż przed usłyszeniem pytania Faulkner. Ton jej głosu ani trochę mu się nie spodobał. Nie miał pojęcia o co jej chodziło tak swoją drogą, bo w przeciwieństwie do niej, on z Posy raczej takiego hałasu nocami nie robił, więc dlaczego w ogóle o niej wspominała? - Nie, przeszkodziliście w czymś mnie. Wyobraź sobie, że niektórzy chodzą do pracy i w nocy chcą się wyspać, zamiast słuchać tego jak jego współlokatorka zabawia się ze swoim gachem - tak, celowo nazwał Harpera w ten sposób, zamiast użyć jakiegoś łagodniejszego i nie naładowanego tak negatywnie określenia. Nie lubił go i w tej chwili nawet nie miał ochoty udawać, że było inaczej. Nie zależało mu już na zachowaniu jakichkolwiek pozorów, bo był na tyle poirytowany tą sytuacją, że już wszystko miał gdzieś. Chciał jedynie dać Carlie do zrozumienia, że takie sytuacje nie mogły się więcej powtórzyć, bo… Bo tak naprawdę nie chodziło o sam hałas, a o to, że dotyczyło to właśnie jej. Nie mógł znieść tego, że było jej dobrze z kimkolwiek innym. I że ten ktoś inny mógł z nią być, przytulać ją, całować i robić o wiele więcej, otrzymując od niej dokładnie to samo. Sam fakt, że poświęcała komuś innemu uwagę irytował go, a to, że miał ją jeszcze w tak intymny sposób sprawiało, że coś się w Albercie gotowało. Ale oczywiście do tego przyznać się nie potrafił.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Chciałabym napisać, że nie do tego zmierzała, ale to byłoby wierutne kłamstwo. Faulkner pragnęła go zirytować, ponieważ było jej przykro z powodu tego, co odkryła niedawno. Niby o jego związku wiedziała już od pewnego czasu, ale to wydawało jej się mniej przytłaczające, kiedy mogła wmawiać sobie, że nie było to nic poważnego, a Albert nie był z tamtą panną blisko. To zmieniło się niedawno, przez co jedynym sposobem na poradzenie sobie z tą sytuację wydawało jej się dokuczenie mu i może też w jakiś sposób odbicie tego sobie. I choć stwierdzenie, że w ten sposób namieszała między nimi jeszcze bardziej, nie byłoby kłamstwem, Carlie chyba była zdania, że i tak było między nimi wystarczająco źle. Mieli wrócić do przyjaźni, ale to nie było wykonalne. Wkradło się między nich zbyt wiele skomplikowanych kwestii, włącznie z uczuciami, których ona nie była w stanie tak po prostu się pozbyć. Próbowała, naprawdę, ale to wszystko było bezskuteczne. Nie był jej obojętny, co widoczne było nie tylko w tym, że nie umiała sobie odpuścić, ale również w tym, jak bardzo wściekała się, że przy jego boku był ktoś inny. I teraz, kiedy próbował jej coś zarzucać, sama unosiła się nie dlatego, że była o te pretensje zła, ale raczej przez to, że miała mu za złe jego związek. Zabawne, jak w oka mgnieniu to wszystko się pokomplikowało.
Prychnęła pod nosem, kiedy usłyszała jego zarzut. Od kiedy to niby miał tak łagodny sen? Poza tym, do niedawna nieprzespane noce w ogóle mu nie przeszkadzały, był przecież nocnym Markiem, o czym ona sama niejednokrotnie się przekonała, zatem jego argument w ogóle do niej nie trafiał, co zresztą było po niej widać. A jednak nie tego się przyczepiła, bardziej denerwując się czymś innym. - Gachem?! Poważnie, Albert, jaki ty masz z nim problem? Jest o niebo lepszy od tej wymuskanej cizi, którą ty tu przyprowadzasz - i w końcu to zrobiła. Wytknęła mu to, co przeszkadzało jej najmocniej, jednocześnie nie robiąc tego w bezpośredni sposób. Nie powiedziała mu, że wadził jej jego związek, ani tego, że tak naprawdę chciała znajdować się na miejscu tamtej dziewczyny. Obróciła to tak, jakby nie w tym leżał problem, choć czy to rzeczywiście było niedostrzegalne? Sposób, w który teraz na niego patrzyła, słowa, które z siebie wyrzucała, to wszystko dość wyraźnie sugerowało, że próbowała mu przekazać coś głębszego – coś, co bała się powiedzieć bezpośrednio, ponieważ na to było już za późno. A przynajmniej być powinno.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
I łatwiej nie byłoby powiedzieć mu o tym wprost? Wyrządziłoby to większe szkody niż to, co wyprawiała obecnie? Bo wydaje się, że jednak o wiele lepszą opcją byłoby porozmawianie z nim o tym, co leżało jej na sercu, zamiast odgrywanie się na nim i sprawianie, że czuł się tak, jak obecnie, czyli paskudnie. Sama zresztą nie czuła się z tym wszystkim najlepiej. Może nie z tym, co sama zrobiła, ale z tym, co robił on, a co mogło się zmienić, gdyby z nim porozmawiała. Może nie miała żadnej gwarancji, ale na pewno o wiele większą szansę na powodzenie niż po tym, co robiła teraz. Bo chyba nie liczyła na to, że rzuci jej się teraz w ramiona, prawda? A czy naprawdę chciała jeszcze bardziej go od siebie odsunąć? Bo powinna uświadomić sobie to, że obecnie właśnie do tego dążyła i można to było poznać po powitaniu, które jej dziś zafundował. A dalsza dyskusja mogła wyklarować to jeszcze bardziej, bo Albertowi najwyraźniej puściły hamulce i teraz nie miał problemu z tym, żeby parę rzeczy wygarnąć jej wprost, począwszy od tego, że Harper był dla niego jakimś gachem, a nie jej partnerem. I kiedy porównała go z Posy, Raynott parsknął śmiechem. - No oczywiście, jest fantastyczny. Aż nie da się na niego patrzeć - odparł, czym chciał dać jej do zrozumienia, że nie chciał go tutaj oglądać. Może nie powinien mówić takich rzeczy, ale nic nie mógł poradzić na to, że nie mógł znieść jego obecności. A skoro przestał się hamować, wreszcie mógł jej to powiedzieć. Swoją drogą, dopiero po powiedzeniu tego zwrócił uwagę na naczynia, które Carlie przyniosła do kuchni. - Chociaż może to ja powinienem przestać pokazywać się tutaj? Mój pokój też mu oddasz? - zapytał, zerkając wymownie w stronę swojego kubka. Niby była to głupota, zwykły kubek, ale chodziło o to, że był to jego kubek i nie miał ochoty dzielić się z nim jej gachem. Poza tym drażniło go to, że Faulkner to najwyraźniej było za mało, teraz musiał sięgać również po jego rzeczy. Czuł się tak, jakby przypadało mu wszystko, co chciał mieć on sam. Myślenie w ten sposób nie było w porządku, wiedział przecież, że Carlie nie była jego własnością, ale nic nie mógł poradzić na to, że drażniło go to i to niemiłosiernie. Nie jest to powód, żeby żywić do kogoś aż taką niechęć, bo nic tutaj nie było winą Harpera, ale jednak miał tego pecha, że znalazł się między Carlie i Albertem, przez co obrywało mu się przy okazji, bo ta dwójka w ogóle nie potrafiła ze sobą rozmawiać o uczuciach.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Celowo może i wcale do tego nie dążyła, ale nie da się zaprzeczyć, że była to również jakaś taktyka. Choć w pewnym sensie się starali, powrót do przyjaźni sprawiał im problemy. Oboje ewidentnie chcieli czegoś więcej, o czym co pewien czas sobie przypominali, przy okazji uwydatniając swoje najgorsze cechy. Bo owszem, zagrywka Carlie była tak samo słaba jak to, co przed kilkoma tygodniami Raynott zrobił, kiedy za jej plecami zdecydował się porozmawiać z jej chłopakiem. Nie postępowali jak przyjaciele, a raczej jak osoby, które nigdy nie powinny nimi być, zatem kłamstwem nie byłoby stwierdzenie, że tkwili obecnie w jakiejś toksycznej relacji, z której najlepiej byłoby się uwolnić. I może właśnie nad tym powinni się zastanowić, korzystając z wojny, która teraz miała między nimi miejsce. Powinna ona otworzyć im oczy na to, że nie tworzyli wcale tak zgranego duetu, jak mogło im się wydawać. Nie od chwili, kiedy wkradły się między nich uczucia, ponieważ przez nie zaczęli popełniać błąd za błędem, w efekcie czego teraz skakali sobie do gardeł.
Gdy dostrzegła jego reakcję, jej twarz stężała. Nie podobał jej się w takim wydaniu, co zresztą powinno być zauważalne w jej spojrzeniu. Nie patrzyła na niego tak, jak spoglądała na niego wcześniej, więc może rzeczywiście w końcu udało im się doszczętnie zepsuć to, co było między ich dwójką? Brzmi prawdopodobnie, prawda? - Zachowujesz się jak dupek - zauważyła, z jakiegoś powodu nie pojmując jego podejścia, co wydaje się zabawne, jeśli pod uwagę wziąć fakt, że w przypadku ich obojga jakoś szczególnie się one nie różniły. Carlie przecież też pałała do Posy ogromną niechęcią, choć nigdy nie miała szansy lepiej tej dziewczyny poznać, ale takie właśnie były skutki zazdrości o osobę, która miała coś, czego Faulkner bardzo pragnęła. - Śmiało - burknęła, a później uśmiechnęła się sztucznie. - Ja nie będę przeszkadzać tobie, ty nie będziesz przeszkadzać mi. Tylko to ze sobą zabierz - poleciła, a później pchnęła w jego stronę nie tylko ten kubek, który należał do niego, ale również ten, który pewien czas temu kupił jej. Doprowadzał ją teraz do szału, dlatego zachowywała się w ten sposób, ale w rzeczywistości wcale nie chciała, żeby zniknął gdziekolwiek. Mało tego, wolałaby mieć go jeszcze bliżej siebie, stąd ten ogrom negatywnych emocji, który jej towarzyszył, a z którym Carlie ewidentnie nie potrafiła sobie poradzić.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
To nie do końca tak, że problemy nadeszły z chwilą, gdy pojawiły się uczucia. Psuć zaczęło się dopiero wtedy, gdy do każdego z nich dotarło, że nie dostaną tego, czego najbardziej pragnęli. Byli jak dzieci, które nie potrafiły pogodzić się z tym, że nie będzie tak, jak oni by tego chcieli. I byli przy tym cholernie toksyczni, więc być może faktycznie jest coś w tym, że powinni pożegnać się ze sobą, ponieważ ta relacja zmierzała w coraz gorszym kierunku. Tylko czy ta para głupków potrafiłaby wyrzucić siebie nawzajem ze swoich żyć? Bardzo możliwe, że Albert by temu podołał, bo nawet jeśli Carlie niemożliwie go irytowała to nadal była kimś, na kim bardzo mu zależała. I chociaż go raniła to i tak był zdania, że lepiej było mieć ją w swoim życiu niż nie mieć, co też nie brzmi jak najzdrowsze podejście, ale co można na to poradzić? Był uparty i najwyraźniej również uzależniony od Faulkner, skoro nie zauważał tego jak negatywny wpływ ostatnio na niego miała i nie dopuszczał do siebie myśli, że to mogła być już pora, aby każde z nich poszło w swoją drogę.
Usłyszawszy jej przytyk, Raynott prychnął i wywrócił oczami. - Jeśli ja zachowuję się jak dupek to ty jak pieprzona frajerka - odgryzł się jej, choć może powinien ugryźć się w język, ale to było teraz już poza jego kontrolą. Jednak jeśli myślała, że to było najgorszym co mógłby zrobić podczas tej kłótni, to nie doceniała go. Samo to, że nie chciała go tutaj widzieć, co mu przed chwilą zasugerowała, nie zabolało go tak, jak ten oddany kubek, który był w pewnym stopniu symboliczny. I pozbycie się go przez brunetkę również samo w sobie było symboliczne, ponieważ oznaczało, że odrzucała jego przyjaźń, czego uświadomienie sobie nie było dla niego przyjemne. Wywołało u niego ścisk w żołądku, a poza tym sprawiło, że poczuł jakiś dziwny ciężar na sercu… Prawdopodobnie gdyby nie nerwy, w jego oczach pojawiłyby się teraz łzy. Albert przez chwilę milczał, spoglądając na przysunięte w jego stronę kubki, po czym chwycił je oba w jedną rękę i podniósł spojrzenie na Faulkner. - Nimi mogę zająć się od razu - rzucił, po czym podszedł do śmietnika i cisnął je oba do niego. Po chwili po pomieszczeniu rozległ się huk, sugerujący, że kubki lub przynajmniej jeden z nich musiał się potłuc. Albert nie przykuł do tego uwagi. Kontynuował swój pokaz, wiążąc worek na śmieci, który po chwili wyciągnął z kosza. - Nikomu się już nie przydadzą - rzucił do niej, a następnie wyniósł ten worek za drzwi mieszkania, żeby właśnie tam go zostawić. Tak, był w tej chwili dramatyczny, ale tak już chyba miał podczas kłótni. - Mnie też zaraz tu nie będzie - rzucił, gdy wrócił już do środka i właśnie zmierzał do swojego pokoju z zamiarem spakowania swoich rzeczy. Nigdzie się nie wyprowadzał, ale skoro dała mu do zrozumienia, że nie chciała go tutaj oglądać, zamierzał dać jej dokładnie to, czego chciała i przynajmniej na kilka dni gdzieś się wynieść. Najpewniej do swojej babci.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Chyba jeszcze nigdy nie widziała go w takim stanie, a oglądanie tego było dla niej nie tylko szokujące, ale też zwyczajnie przykre. Rozchyliła szerzej powieki, w którymś momencie otwierając również usta, jakby miała zamiar zaprotestować, do czego jednak nie doszło. Carlie miała natomiast wrażenie, jakby całe to zajście odebrało jej zdolność zapanowania nad własnym ciałem, przez co ona sama stała się wyłącznie bierną obserwatorką. I szczerze? Ani przez sekundę nie pomyślała, że to wszystko posunie się tak daleko. Kiedy wypowiadała tamte słowa, a później przysunęła do niego te kubki, wcale nie miała na myśli tego, że chciała usunąć go ze swojego życia. Nie mogłaby, ponieważ w rzeczywistości chciała go tam bardziej, niż próbowała to przed sobą przyznać. I chyba w tamtym momencie zrozumiała, że tego wszystkiego było już po prostu za dużo. Bezustannie sobie szkodzili, co do tej pory Faulkner zrzucała na ich uczucia, ale przecież to nie była ich wina. Były w to zamieszane, owszem, ale głównym winowajcą byli oni sami, a może w szczególności ona i to, jak rozgrywała swoje karty. Teraz już była naprawdę bliska tego, aby zniszczyć wszystko, co udało im się w ostatnich miesiącach wypracować, a kiedy o tym pomyślała, przestraszyła się. Tak, udało mu się ją wystraszyć tym, że chciał z tego mieszkania zniknąć, ale przez to zawieszenie sprzed chwili nie była w stanie zainterweniować od razu. Zanim cokolwiek zrobiła, brunet zatrzasnął za sobą drzwi pokoju, na co ona zareagowała głośnym westchnieniem. Przetarła zdrową dłonią twarz, a później oparła się o umywalkę, starając się zebrać myśli. Szczerze? Nie miała pojęcia co zrobić, ani co mu powiedzieć, aby jakoś to wszystko odkręcić, ale nie chciała tego tak zostawiać. Choć jeszcze przed chwilą była na niego wściekła, teraz jej nastawienie drastycznie się zmieniło. Pragnęła zatrzymać go w tym mieszkaniu, niezależnie od tego, jaką rolę miałby w jej życiu pełnić, dlatego w końcu zebrała się w sobie i oderwała od podłogi nogi, które jeszcze przed chwilą sprawiały takie wrażenie, jakby do niej przyrosły. Podreptała w stronę drzwi do sypialni Raynotta i chociaż przez chwilę się zawahała, w końcu w nie zastukała. Delikatnie, cicho, co sugerowało, że bojowe nastawienie musiało gdzieś wyparować. Nie chciała z nim walczyć, bo jej również na nim zależało, może nawet bardziej niż powinno, czego oczywiście nie umiała mu okazać. Miał więc rację, była pieprzoną frajerką, ale przy okazji też frajerką, która – co przemknęło przez jej myśl po raz pierwszy! – była w nim zakochana.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Takiego rozwoju zdarzeń nie spodziewał się również on, ale Carlie skutecznie udało się wyprowadzić go z równowagi. Choć już do mieszkania przyszedł dziś w bojowym nastroju, ta wymiana sprawiła, że nakręcił się do tego stopnia, iż zrobił rzeczy, do których w normalnych okolicznościach by się nie posunął. Nic jednak nie mógł poradzić na to, że było mu przykro i to niemożliwie, a te uczucia powodowały u niego obecnie coraz większą złość. Tą wyładował na kubkach, które chciał za wszelką cenę pozbawić posiadanego znaczenia, dlatego wrzucił je do tego śmietnika, tym samym je uszkadzając pewnie bezpowrotnie. Ich przyjaźń po tej kłótni mogła wyglądać podobnie i to chyba jej znacznie bardziej żałował niż tych dwóch przedmiotów, których widoku po tym wszystkim pewnie nie mógłby zdzierżyć. Ale kiedy wystawił je za drzwi mieszkania to wcale nie poczuł się lepiej. Nie pomogło mu również zamknięcie się w pokoju i upchnięcie do plecaka bluzy oraz koszulki. Tak, naprawdę zamierzał się spakować i wyjść stąd, ale gdy został na sam na sam z buzującymi w nim emocjami, nie miał sił nawet na dokończenie pakowania. Czuł się tak, jakby uginał się pod ciężarem własnych nerwów, dlatego porzucił pakowanie i usiadł na łóżku, a później oparł głowę na rękach, które wsparł na swoich kolanach i przez chwilę wisiał w ten sposób, żeby w końcu w złości zedrzeć z siebie czapkę i cisnąć ją w kąt pokoju. Był rozżalony jak jeszcze nigdy w swoim życiu. Wcale nie wściekał się na Carlie. On zwyczajnie cierpiał z powodu tego, co działo się z nimi, z ich relacją. Nie chciał, żeby wyglądało to w ten sposób. Nie chciał jej stracić, ale wszystko wyglądało tak, jakby nieuniknienie ku temu zmierzało i co gorsza nic nie mógł z tym zrobić. To wydawało się już poza jego kontrolą, a ta bezsilność jeszcze dodatkowo go teraz złościła. Nie wiedział co ma zrobić, dlatego siedział na tym łóżku, wpatrując się w jakiś punkt na podłodze, od czego oderwało go to ciche pukanie, które usłyszał. Nie miał pojęcia o co jeszcze mogło jej chodzić, ale chociaż na pewno nie chciał wracać do sceny sprzed chwili, nie zamierzał odprawić jej z kwitkiem. Wstał z łóżka i otworzył przed nią drzwi do swojej sypialni, po czym posłał jej pytające spojrzenie. Nie odezwał się do niej słowem, czekał aż ona zrobi to pierwsza i może wyjaśni, dlaczego postanowiła jeszcze tutaj przyjść. Przecież tylko jej przeszkadzał, prawda?

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Prawda. Przeszkadzał jej w zachowywaniu zdrowego rozsądku, w traktowaniu go tak, jakby nie znaczył dla niej więcej, niż znaczyć powinien przyjaciel. Przeszkadzał jej tak właściwie w każdej czynności, a wszystko przez to, że od pewnego czasu nie umiała przestać o nim myśleć. Gdy po raz pierwszy to dostrzegła, zaczęła od tego uciekać i udawać przed samą sobą, że to nie miało żadnego znaczenia, ale ile mogła się oszukiwać? Ile jeszcze szkód mogła im wyrządzić, zanim w końcu dostrzegłaby, że tak naprawdę jedynie sabotowała tę relację, ponieważ bała się tego, co mogłoby się stać, gdyby pozwoliła jej rozwijać się w kierunku, w którym od jakiegoś czasu zmierzała? Pewne rzeczy już i tak uświadomiła sobie za późno, ponieważ potrzebowała tego, aby Albert związał się z kimś innym, żeby zrozumieć, że naprawdę go pragnęła. I z tą świadomością zupełnie nie umiała się odnaleźć, przez co jeszcze bardziej ich pogrążała. Była jak tykająca bomba, która tylko czekała na zapalnik, aby roztrzaskać ich relację w drobny mak i dzisiaj… Dzisiaj w zasadzie się o to otarła. Mało tego, wystraszyła się, że naprawdę to zrobiła, stąd wizyta pod jego drzwiami i ta niema prośba o to, aby jeszcze dał jej szansę to naprawić. Czy wierzyła, że jej otworzy? Chyba tak, ponieważ nie od dziś wiedziała, że pod wieloma względami był od niej lepszy, włącznie z tą kwestią, która dotyczyła dawania ludziom drugiej szansy. Kiedy więc drzwi jego pokoju uchyliły się, Carlie jakoś mimowolnie wstrzymała oddech. Niemal od razu odnalazła spojrzeniem drogę do jego oczu, posyłając mu przepraszające spojrzenie, w którym tym razem kryło się też coś więcej. Może to kwestia tej wcześniejszej wojny, a może tego, że uczucia do niego już od jakiegoś czasu jedynie w niej wzbierały, ale emocje w końcu dość wyraźnie wymalowały się na jej twarzy. Nie powiedziała więc nic, przez dłuższą chwilę po prostu wpatrując się w jego oczy w milczeniu, jakby chciała doszukać się tam choćby cienia szansy na to, że jeszcze chociaż trochę jej chciał. I choć powinna, nie zapytała o pozwolenie, tylko podjęła się ryzyka, jakim było wpicie się w jego usta bez jakiegokolwiek ostrzeżenia. Mógł być to z jej strony kolejny nierozsądny i nieprzemyślany ruch, ale do tej pory najgorzej wychodziła na tych, które skrupulatnie sobie zaplanowała. Teraz pozwoliła dojść do głosu swoim uczuciom i, prawdopodobnie po raz pierwszy, zagrała z nim w otwarte karty, nie skradając się już z dyskretnym sugerowaniem mu tego, że chciała czegoś więcej. Bo chciała, nawet jeżeli przez długi czas nie umiała tego przyznać.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Oboje popełnili po drodze trochę błędów, a dziś chyba było ich najwięcej. I w Albercie zrodziła się obawa, że tym razem mogli zaszkodzić swojej relacji bezpowrotnie, co zaczęło go przerażać, gdy został sam na sam ze sobą. Bał się, że ta jedna kłótnia sprawi, iż straci Carlie. Wizja życia bez niej przerażała go, poważnie. Nie chciał mierzyć się z rzeczywistością, w której mogłoby jej zabraknąć, co powinno zmotywować go do walki o inną przyszłość, ale… Nie miał pojęcia co zrobić. Nie wiedział czy jego starania cokolwiek przyniosą, ponieważ obawiał się tego, że ona mogła już postawić na nich kreskę. A poza tym, co niby miałby zrobić, żeby to naprawić? Czuł się tak, jakby znalazł się teraz pod ścianą, dlatego pozostał bezczynny. I w ten sposób pozwalał, żeby własne emocje go przygniatały, co miało miejsce do czasu, aż Carlie zapukała do jego drzwi. Zaskoczyło go to, ponieważ było to ostatnią rzeczą, której by się po niej spodziewał. Dzięki temu rozbudziła się w nim ciekawość i częściowo to ona odpowiadała za to, że zdecydował się otworzyć jej drzwi. A poza tym, jakiś cichy głosik podpowiadał mu, że gdyby tego nie zrobił, później mógłby tego pożałować, dlatego musiał sprawdzić o co mogło jej chodzić.
Gdy stanęli twarzą w twarz, Albert w milczeniu spoglądał w jej oczy, czekając na jakieś wyjaśnienia z jej strony. I choć widział, że własnym spojrzeniem próbowała mu coś przekazać, nie miał pojęcia jak to zinterpretować, dlatego sam nie zrobił nic i nadal czekał… I wtedy właśnie Faulkner udało się zaskoczyć go po raz kolejny. Zupełnie nie spodziewał się tego pocałunku, dlatego na początku nie zareagował, a później… Później odsunął się od niej. Nie jakoś znacząco, a jedynie na tyle, żeby móc jeszcze raz spojrzeć w jej oczy. Zrobił to, żeby upewnić się, a gdy już znalazł tam to, czego szukał, jeszcze raz połączył ich usta w pocałunku. Jego myśli chyba jeszcze nie nadążały za tym, co miało tutaj miejsce. Panował w nich istny chaos, nad którym nie potrafił zapanować. Nie miał pojęcia czy to, co miało tutaj miejsce, oznaczało to, co myślał, a jeśli tak to… Co mogło to dla nich zmienić? Niczego nie był w tej chwili pewny. No, poza dwiema rzeczami: tym, że nadal mu na niej zależało, a także pragnął jej. Wciąż niezmiennie to tylko ona się dla niego liczyła. Dopiero teraz zrozumiał, że do teraz oszukiwał się, iż wreszcie ruszał naprzód. Wcale tego nie dokonał. Cały czas stał w miejscu i czekał na nią, aż chyba wreszcie się doczekał. I właśnie ta myśl sprawiła, że na sercu od razu zrobiło mu się cieplej.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
ODPOWIEDZ