animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Gdzieś po drodze chyba po prostu się pogubili i przestali odróżniać to, co faktycznie mogło im pomóc od tego, co jedynie mogło im zaszkodzić. Jak widać było to problematyczne, ponieważ przez to bezustannie wyrządzali sobie krzywdę, co nie miało się zmienić, dopóki któreś z nich nie zmądrzeje. Albo raczej dopóki nie zrobi tego Carlie, ponieważ jako jedyna nie potrafiła zagrać z Albertem w otwarte karty, mało tego, nie umiała zagrać w nie ze sobą, jedynie jeszcze bardziej wszystko komplikując. A przecież nigdy nie chciała im zaszkodzić, jej celem było wyłącznie dobro ich relacji, ale do tego zabierała się na tyle pokracznie, iż niczego nie zdołała ugrać. Przez cały ten czas osiągała przeciwny efekt, a dziś jej działania spotęgowały się do tego stopnia, że czuła, jakby wszystko posypało jej się jak domek z kart. Nagle ich relacja zaczęła wydawać jej się cholernie niestabilna, a to, że pielęgnowali ją przez długie miesiące, straciło na znaczeniu. Było to naprawdę przykre, ponieważ pokazywało, że mieli na siebie tak destrukcyjny wpływ, iż w ciągu zaledwie kilku minut byli w stanie obrócić w proch coś, na co pracowali znacznie dłużej.
Nie mógł tego przewidzieć, ponieważ początkowo i ona nie spodziewała się tego, że wykona podobny ruch. Chciała jakoś im pomóc, załagodzić sytuację, w której się znaleźli, ale zdecydowanie nie planowała posuwać się do tego. Jej podejście zmieniło się w chwili, w której spojrzała w jego oczy i zdała sobie sprawę z tego, że nawet przyjaźniąc się z nim, nigdy nie będzie w pełni zadowolona. Do tego brakowało jej jego bliskości, o którą może w końcu chciała zawalczyć? Właśnie dlatego, kiedy Albert wycofał się na moment, serce Carlie zabiło szybciej, co związek miało z przerażeniem, które się w niej obudziło. Przestraszyła się, że planował ją powstrzymać, co prawdopodobnie również było w jej spojrzeniu dostrzegalne. Dopiero wtedy, kiedy na nowo połączył ich usta w pocałunku, Faulkner uspokoiła się. Przylgnęła do niego jeszcze bardziej, a później zarzuciła mu ramiona na szyję, w ten sposób chcąc chyba upewnić się, że Albert zaraz nie zmieni zdania i nie wycofa się. I szczerze? Kiedy teraz go całowała, zniknęło gdzieś to przeświadczenie, że nie powinna w ten sposób postępować. Nie, Carlie naprawdę tego chciała i czuła się z tym niesamowicie dobrze, co po raz pierwszy pozwoliło jej zwątpić w słuszność podejmowanych przez nią wcześniej działań. Choć na ich drodze nadal stały pewne przeszkody (choćby te w postaci ich partnerów, heh), ona chyba chciała się ich pozbyć, ale tym na razie nie zamierzała się przejmować. Teraz chciała po prostu kontynuować to i już nigdy więcej się z nim nie kłócić.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Prawdę powiedziawszy wciąż było mu trudno uwierzyć w to, co właśnie miało miejsce. Po tym wszystkim co rozegrało się nie tylko dziś, lecz również w ostatnich tygodniach, chyba nabrał przekonania, że nic już się między nimi nie zmieni, a już na pewno nie podąży w tym kierunku, dlatego był niesamowicie zaskoczony tym, co Carlie zrobiła. Jednak była to przyjemna niespodzianka, która sprawiła, że na chwilę zapomniał o wszystkim złym, co miało między nimi miejsce. Nie znaczyło to, że zostanie to wymazane. Nadal będą mieli parę rzeczy do przepracowania, ale o tym Albert na razie nie myślał, będąc skupionym na tym, co obecnie miało miejsce. Po tym jak przerwał pocałunek, chciał po prostu upewnić się, że to naprawdę miało miejsce, a także czy doszło do tego z właściwych pobudek i wystarczyło, że spojrzał w jej oczy, żeby odnośnie tego się upewnić. Jej spojrzenie mówiło mu w tej chwili tak wiele, że była niczym otwarta księga, dlatego Raynott miał pewność, że mógł się temu poddać i nie pożałuje tego. Oczywiście mógł się mylić, nie byłby to pierwszy raz, ale pozwolił sobie ten ostatni raz na naiwność, chcąc uwierzyć w to, że Carlie znajdowała się w dokładnie tym samym miejscu, co on. Dlatego ponownie połączył ich usta w pocałunku i kiedy jej ręce spoczęły na jego karku, on objął ją w talii, trwając z nią w ten sposób dłuższą chwilę, aż w końcu postanowił jeszcze raz przerwać ten pocałunek. Niechętnie, ale choć było to niesamowicie przyjemne i to niezaspokojone pragnienie podpowiadało mu, że chciał więcej, na razie musiał powiedzieć sobie pas. - Mogę to zepsuć? - zapytał, wciąż ją obejmując i nie odsuwając swojej twarzy daleko od jej. Jednak jeszcze nie otworzył oczu. Choć o wiele bardziej wolałby kontynuować ten pocałunek, w który wkładał wszystkie swoje uczucia, musiał ją o coś zapytać. Musiał usłyszeć od niej coś, czego dotychczas jeszcze mu nie powiedziała. Chociaż był w stanie teraz to z niej wyczytać, po tylu niewypałach i nieporozumieniach, teraz chciał, żeby sytuacja była jasno postawiona tak, aby nie było już żadnych niedomówień. Dlatego musiał przerwać tę przyjemną część i skupić się na poważnej rozmowie, co może nie do końca do niego pasowało, ponieważ był raczej tym spontanicznym typem, który pozwalał porwać się chwili, ale tym razem chciał rozegrać to ostrożniej. Było to zbyt ważne, żeby podszedł do tego lekko, dlatego postanowił z nią porozmawiać, jednak… Jeśli jej odpowiedź będzie poprawna, nie miała powodów do obaw, ponieważ swoim przyjściem tutaj sprawiła, że z niego również zeszły całe nerwy. Już się nie złościł, ponieważ przestał obawiać się tego, że ją straci. Pomogła mu uwierzyć w to, że jeszcze może być dobrze.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Potrzebowała znacznie więcej czasu, aby w końcu tam dotrzeć, ale teraz chyba rzeczywiście znajdowała się w tym samym miejscu, co on. Albo przynajmniej w tym samym miejscu, w którym Albert znajdował się jeszcze pewien czas temu, ponieważ Carlie nie mogła ręczyć za to, że w ciągu ostatnich tygodni nie zmienił zdania i nie zdecydował się całkowicie postawić na nich kreski. Za to nie mogłaby go winić, ponieważ wnosząc po ilości krzywd, które im wyrządziła, zdawało się to całkiem logicznym posunięciem, na które porwałaby się rozsądna osoba. Całe szczęście, że im obojgu tego rozsądku czasami brakowało, bo może to właśnie dzięki temu mogli na nowo odnaleźć drogę ku sobie. Kiedy Carlie po raz pierwszy złączyła ich usta w pocałunku, prędko doszła do wniosku, że naprawdę jej tego brakowało. Ogromnie stęskniła się za jego bliskością, co było kolejnym sygnałem ku temu, że wcześniej nie powinna była się opierać. Chciała być przy nim, a może raczej z nim i teraz, kiedy w końcu odważyła się po to sięgnąć, miała nadzieję, że Albert nie postawi na nich od razu kreski, tylko da jej szansę na to, aby się wykazała. Skoro doszła już do wniosku, że nie tylko nie umiała, ale też nie chciała go sobie odpuszczać, teraz powinna też spróbować się postarać.
Nie chciała tego jednak przerywać, ponieważ jego bliskość działała na nią tak, że Faulkner zapominała o otaczającym ją świecie. Kiedy więc Albert wycofał się, z jej ust wyrwał się pomruk niezadowolenia. W przeciwieństwie do niego rozchyliła powieki niemal natychmiastowo, dzięki czemu miała okazję przyjrzeć mu się z tak bliskiej odległości. Szczerze? Tym pytaniem odrobinę ją przestraszył, ponieważ zabrzmiało ono tak, jakby miał mieć dla niej złe wieści. Przez to jej serce zabiło szybciej, ale nie pozwoliła sobie na panikę. Najpierw wypuściła głośniej powietrze, chwilę przez to zwlekając z odpowiedzią. - A musisz to psuć? - zapytała, w pewnym sensie chyba chcąc odwlec to, do czego mógł zmierzać. Jak wspomniałam, naprawdę bała się, że będzie to coś, co ani trochę jej się nie spodoba, a znała już przecież smak odrzucenia z jego strony i nie miała ochoty przechodzić przez to po raz kolejny, ponieważ nie było to nic przyjemnego. Przez to nadal obawiała się trochę sięgnąć po jego bliskość i najwyraźniej potrzebowała solidnego kopniaka, aby się na to zdecydować. Wolałaby więc, żeby tym razem jej się to opłaciło, albo raczej żeby nie musiała tego żałować.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Z całą pewnością rozsądniej byłoby dać sobie spokój i zapomnieć o Carlie, ale Albert nie potrafił tego zrobić. Próbował, to prawda, ale poniósł porażkę. Brunetka tak skutecznie wkradła się do jego serca i tak mocno się go trzymała, że Raynott nie był w stanie jej stamtąd wyrzucić, czego wielokrotnie w ostatnim czasie żałował, jednak teraz to uczucie zniknęło. Wciąż nie miał pewności, że dobrze odczytywał sytuację, jednak jeśli się nie mylił, a przeczucie podpowiadało mu, że tym razem nie mogło tak być, to mogli zmierzać w stronę czegoś, czego od dłuższego czasu pragnął. I czego chcieć mogła także Carlie, a sama myśl o tym sprawiała, że Raynott cieszył się jak jeszcze nigdy. Tylko ona potrafiła sprawić, że ogarniał go ten rodzaj radości, co było dla niego sygnałem, że była wyjątkowa. Niby wiedział to od dawna, ale ostatnio chyba zaczęło mu to umykać lub zaczął to ignorować przez całe to zamieszanie i wszystkie komplikacje, które się pojawiły. Ale jak pozytywna ta chwila by się nie wydawała, wciąż pozostawało coś, co nie dawało mu spokoju. W końcu ile razy doszło między nimi do czegoś podobnego? I za każdym razem Albert niepotrzebnie robił sobie nadzieję. Nie chcąc, żeby to się powtórzyło, tym razem musiał dostać od Carlie jakieś zapewnienie, dlatego nim zacznie w pełni się tym cieszyć, najpierw musiał je usłyszeć. Z tego względu przerwał pocałunek, jednak nie odsunął się od niej, co powinno być dla niej dobrym sygnałem. Gdyby uznał, że popełniał błąd, na pewno zrobiłby kilka kroków do tyłu, aby złapać dystans od niej i wyznaczyć granicę. - Niestety… Muszę cię o coś zapytać - odparł po otwarciu oczu. Wtedy spojrzał na Carlie i delikatnie się do nich uśmiechnął, czym chyba chciał ją uspokoić. - Dokąd z tym zmierzasz, Carlie? - zapytał po chwili milczenia, skupiając spojrzenie na jej oczach. Pytał ją na poważnie i takiej też odpowiedzi od niej oczekiwał. Po tym, co przeszli, musieli już teraz się określić, żeby więcej się nie ranić. Nie chciał tego. Nie chciał jej ranić i tak samo nie chciał sam być zraniony, ponieważ kolejny raz to mogłoby być dla niego już zbyt wiele. I tak ostatnio naprawdę dużo zniósł, sam był zaskoczony tym, że sobie z tym poradził, choć pewnie gdyby nie pomoc Rona, nie poszłoby mu to tak dobrze. Mając tego świadomość wiedział, że tym razem musi postąpić ostrożniej, żeby więcej nie narażać się w ten sposób.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Miał rację. Wiele razy dochodziło między nimi do podobnych zbliżeń, które później traciły na znaczeniu, ponieważ Carlie panikowała i do tego właśnie dążyła. Uciekała przed uczuciami, które miały szansę się między nimi zrodzić, bo bała się, że one wszystko między nimi zepsują, zupełnie nie zauważając tego, że to właśnie ona im szkodziła tym bezustannym motaniem się. Powinna była zdecydować się od razu i trzymać się tej jednej decyzji konsekwentnie, zamiast raz po raz pozwalać sobie na kolejne błędy. To może udałoby jej się, gdyby nie fakt, że w życiu Alberta pojawił się ktoś inny, na myśl o czym Faulkner dosłownie szalała. No i teraz mieli tego skutki – najpierw wściekli się na siebie, wytknęli sobie rzeczy, które w pewnym stopniu nie były nawet prawdą, aby ostatecznie chyba się pogodzić. I może nawet wykonać krok naprzód? Bo chyba tym właśnie był ten pocałunek, choć kiedy Albert zapytał ją o zamiary, Carlie ewidentnie się zmieszała. Nie dlatego, że nie wiedziała czego chce, a raczej przez to, że nadal czuła się dziwnie z myślą o tym, że miałaby powiedzieć to na głos. Nie chciała popełnić gafy, co wydawało się nieco zabawne, bowiem przed chwilą sama rzuciła mu się na szyję, a teraz nagle bała się wypowiedzieć swoje myśli na głos? Przecież i tak dała im już upust. - Nie wiem - odezwała się, a później nerwowo zagryzła dolną wargę. Prędko pokręciła głową, a całe to dziwaczne zachowanie sugerowało, że nie mówiła prawdy. Doskonale wiedziała, co chodziło jej po głowie, ale nie umiała powiedzieć tego na głos. - Chodzi o to, że… nie chcę, żebyś się wyprowadzał - palnęła, chwilę później zdając sobie sprawę z tego, jak pokracznie to zabrzmiało. - Ale to nie o to chodzi! - poprawiła się natychmiastowo, teraz już całkowicie zmieszana. Jeśli nie chciał, żeby język zupełnie jej się zaplątał, Raynott powinien przyjść jej na ratunek i wybawić od tych katuszy, a właśnie tym było dla niej mówienie o uczuciach, przynajmniej po raz pierwszy. - Po prostu lubię z tobą być i chciałabym być z tobą więcej - wyjaśniła na tyle pokracznie, iż sama zerknęła na niego nieco zakłopotana. Niby nie miała powodów, aby obawiać się jego reakcji, ponieważ znała jego uczucia, a przynajmniej te, które towarzyszyły mu niedawno, ale cień zwątpienia i tak gdzieś się pojawił. Chyba po prostu martwiła się, że w ostatnich tygodniach na tyle przywiązał się do swojej nowej dziewczyny, iż teraz to on mógłby uznać ich zbliżenie za zły pomysł. I za to nie mogłaby go winić, choć na pewno byłoby jej przykro.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Po całym tym zamieszaniu i ciągłych nieporozumieniach, jasno postawiona sprawa mogła być dla nich dobrym początkiem, dlatego Albert postanowił zacząć właśnie od tego. Przerwany przez niego pocałunek był niesamowicie przyjemny i można było się w nim zatracić, ale nim do tego doszło, Raynott zdołał powiedzieć sobie pas, żeby wyjaśnić tę jedną niewiadomą, która nie dałaby mu spokoju, gdyby nie poprosił Carlie o jakieś wyjaśnienia. I na te czekał, nie odwracając wzroku od jej oczu. Warto jednak zaznaczyć, że na pewno nie czekał na odpowiedź nie wiem, która padła z ust brunetki i to było po nim widać. Nagle przestraszył się, obawiając się tego, że mogłaby znów się wycofać, co najpewniej po raz kolejny złamałoby mu serce, bo chociaż starał się podchodzić do sprawy na chłodno, poniósł w tym klęskę. Zdążył już nastawić się na to, że wszystko zmierzało w pożądanym przez niego kierunku, dlatego wolałby się nie rozczarować. I może wcale nie musiał? Kiedy Faulkner ponownie zabrała głos, Raynott ściągnął ku sobie brwi, uważnie się jej przyglądając. Kolejny jej strzał również był nietrafiony, ponieważ zabrzmiało to tak, jakby podjęła się tej desperackiej próby tylko po to, żeby zatrzymać go w mieszkaniu, a nie dlatego, że chciała go, co ponownie spotkało się z jego wyraźnym rozczarowaniem. I kiedy myślał już, że na tym się zatrzyma, Carlie ponownie się odezwała, a on powoli już się w tym gubił. Ta rozmowa, choć nie była długa i raczej jednostronna, była niczym przejażdżka rollercoasterem. Jednak przez całą tę przejażdżkę nawet przez moment nie był zadowolony. Zmieniło się to dopiero, gdy usłyszał ostatnie wypowiedziane przez nią zdanie. Właśnie wtedy na jego twarz wkradł się pogodny uśmiech. Ucieszył się, nie potrzebując w tej chwili już niczego więcej do szczęścia. Jej tłumaczenie być może było pokraczne, ale w końcu dla niego zrozumiałe, a poza tym też zadowalające, bo właśnie to chciał usłyszeć - że go chciała. - Ja też chciałbym być z tobą więcej - przyznał, uśmiechając się do niej jeszcze szerzej. - Ale zanim to zrobię, najpierw chciałbym się czymś zająć. Nie chcę robić tego na pół gwizdka - spojrzał na nią znacząco, chcąc jej zasugerować w ten sposób, że zanim zrobią coś więcej, on najpierw chciałby domknąć sprawy z Posy. Chciał zachować się uczciwie względem niej, a przede wszystkim względem Carlie, która nawet jeśli bywała okropna, to jego zdaniem zasługiwała na to, żeby być z kimś kto był gotowy od samego początku w pełni się zaangażować. A poza tym on w ten sposób zyskiwał motywację, żeby zająć się tą sprawą od razu, zamiast odkładać ją w czasie, co pewnie robiłby, bo bał się takich konfrontacji. Nie lubił ranić ani rozczarowywać innych, a obawiał się, że mógł zrobić to Posy.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Jeśli chciał, żeby uspokoiła go natychmiastowo, wybrał sobie do tego nieodpowiednią osobę. Carlie z reguły była wyszczekana, bezpośrednia i zawsze zdawała się wiedzieć co powinna powiedzieć, ale gdy w grę wchodziły tak poważne rozmowy, błądziła w nich po omacku. Nieco inaczej wyglądało to wtedy, kiedy jej relacja z drugą osobą była już w pełni ukształtowana, a ona miała pewność, że mogła pozwolić sobie na szczerość bez obawy o to, że się skompromituje. Teraz niby też powinna o tym wiedzieć, wcale nie przez wzgląd na potencjalne uczucia Alberta, ale raczej dlatego, że traktowali się jak przyjaciele, zatem powinni szanować swoje uczucia i obchodzić się z nimi delikatnie. Nie było jednak tajemnicą, że to nie wychodzi im najlepiej, ponieważ do tej pory tylko szkodzili sobie wzajemnie, zachowując się raczej jak toksyczny duet niż osoby, które miały na siebie pozytywny wpływ. I teraz chyba też się tym wykazywali, skoro żadne z nich nie pozwalało temu drugiemu ruszyć ze swoim życiem naprzód. Mało tego, kiedy układało im się z kimś innym, świadomie temu szkodzili, co na pewno nie było fair. To zdawało się jednak nie liczyć w obliczu pragnień ich obojga, a chyba stwierdzeniem nad wyrost nie byłoby napisanie, że te całkowicie się pokrywały.
Jęknęła wyraźnie niezadowolona, kiedy usłyszała jego odpowiedź. Choć to zupełnie nie tak, że musiała mieć go tu i teraz, świadomość pewnych ograniczeń nadal jej doskwierała. Wiedziała jednak, że Albert miał rację, a ona musiała także pozbyć się swoich, ponieważ nie chciała ani przez chwilę grać na dwa fronty. Jeszcze niedawno sama została wystawiona w ten sposób, dlatego nie chciała potraktować tak kogoś jeszcze. Wbrew temu, co myślał Albert, Harper był naprawdę fajnym facetem i nie zasługiwał na to, aby za plecami doprawiać mu rogi. - Nie jest jeszcze za późno na telefon - zauważyła, kiedy zdrową ręką chwyciła go za nadgarstek i zerknęła na znajdujący się tam zegarek. Żartowała, ok? Mogła nie żywić do Posy ciepłych uczuć, ale to wcale nie oznacza, że życzyła jej źle. Po prostu nie chciała, żeby miała Alberta dla siebie, ale nie musiało stać się to w sposób, przez który bardziej by cierpiała. Faulkner może i nie zawsze zachowywała się w porządku, ale nie była potworem. Zamierzała uszanować granicę, którą Raynott im wytyczył. - Dokończę sprzątać - odezwała się po chwili, po czym cofnęła się o krok. Wtedy jeszcze łagodnie się do niego uśmiechnęła, powoli zsuwając dłoń po jego ramieniu. Niby miała tylko wrócić się do kuchni, ale i tak nie chciała się z nim rozstawać. Mówiła szczerze, naprawdę chciała być z nim więcej.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Teraz widział, że nie powinien oczekiwać od Carlie prostej odpowiedzi. Wcześniej był przyzwyczajony do tej wygadanej i konkretnej wersji brunetki, dlatego zobaczenie jej tak zakłopotanej było dla niego czymś nowym, ale ciekawym do odkrycia. Oczywiście do takich wniosków doszedł dopiero po czasie, bo kiedy mierzył się z tym nowym dla niego wydaniem Faulkner, to przeżywał takie wahania nastroju, że ciężko mu było z czegokolwiek czerpać przyjemność. Dopiero kiedy Carlie udało się dobrać odpowiednie słowa i przekazać mu to, co chciała powiedzieć od samego początku, Raynott uspokoił się i zaczął zwracać uwagę na pozytywne aspekty doświadczenia sprzed chwili. Jednocześnie, chociaż miał na to ogromną ochotę, nie dał się porwać chwili. Skoro zanosiło się na to, że wszystko wreszcie zmierzało we właściwym kierunku, chciał rozegrać to jak należy, dlatego zanim do czegokolwiek by między nimi doszło, w pierwszej kolejności chciał pożegnać się z Posy i miał nadzieję, że Carlie zdecyduje się na to samo w przypadku Harpera. Uważał, że dopiero kiedy oboje będą mieli to za sobą, będą mogli coś ze sobą zacząć, a na razie musieli zachować pewien dystans. Dlaczego tak się przy tym upierał? Ponieważ chciał, żeby z nią wszystko było takie jak należy, a także wyjątkowe. Nie chciał psuć tego graniem na dwa fronty lub czymkolwiek innym, ponieważ było to dla niego zbyt ważne.
Kiedy Carlie złapała go za rękę i uniosła ją, posłał jej pytające spojrzenie. I nie zmienił tego spojrzenia nawet wtedy, gdy już wyjaśniło się o co jej chodziło. - Już dzwonię - rzucił z przekąsem, a później uśmiechnął się i korzystając z tego, że druga jego ręką nadal spoczywała na jej ciele, nieco ją przesunął, aby móc delikatnie uszczypnąć ją w bok. A kiedy chciała mu się wywinąć i wrócić do sprzątania, Raynott postanowił ją zatrzymać i chwycić za nadgarstek. - Z tą ręką? - zapytał i zerknął wymownie na jej opatrzoną rękę, a po chwili ponownie podniósł spojrzenie na jej twarz. - Nie wolisz zostać tu ze mną i coś obejrzeć? Wciąż nie dokończyliśmy serialu - który odkładali od bardzo dawna przez całe to zamieszanie. Chociaż postawił pewną granicę między nimi, wcale nie oznaczało to tego, że nie mogli razem spędzać czasu dopóki nie zakończą swoich obecnych związków. A on przecież też chciał być z nią więcej, nawet jeśli teraz miało ograniczać się to do spędzania razem czasu jako przyjaciele. - A porządkami się nie przejmuj, ja później to ogarnę. Albo może Ron zobaczy to, zdenerwuje się i uprzedzi mnie ze sprzątaniem - uśmiechnął się niby niewinnie, ale prawda jest taka, że właśnie na ten scenariusz liczył, ponieważ nawet jeśli się zadeklarował, to jednak sprzątanie po randce Carlie z innym facetem średnio mu leżało. Mimo to postanowił to zrobić, ponieważ ona i tak nie tylko nie powinna, ale nie za bardzo miała jak zajmować się myciem naczyń.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Trochę się w tym pogubiła. Zaledwie kilkanaście minut temu wręcz skakali sobie do gardeł, a teraz nagle wszystko zdawało się być dobrze. Mało tego, ich sytuacja poprawiła się na tyle, iż teraz całkiem poważnie myśleli o tym, co mogło się między nimi rozwinąć. Myśl o tym sprawiła, że serce Carlie zabiło szybciej, co jednak nie wiązało się wyłącznie z ekscytacją wywołaną tym, że jej nie odrzucił. Nie, jakaś jej część po prostu zaczynała panikować, bo kiedy kierowała się do jego pokoju, działała impulsywnie i wcale nie nastawiała się na to, że chwilę później padną jakieś deklaracje. Również to, co powiedziała mu sama, nie było próbą przekonania go do tego, że teraz powinni spróbować swoich sił jako para. Nie miałaby odwagi go o to prosić, choć rzeczywiście pragnęła wrócić do tego, co mieli wcześniej – do wzajemnego zainteresowania i drobnych odchyleń od tego, jak wyglądać powinna przeciętna przyjaźń. Nie oznacza to jednak, że nie chciała spróbować – chciała, tylko do tej pory nie umiała chyba ubrać tego w słowa. I właśnie przez to nieco przestraszyła się, gdy usłyszała jego sugestię, ale nie był to ten rodzaj strachu, który mógłby sprawić, że by się wycofała.
Kiedy ją uszczypnął, Carlie delikatnie zmarszczyła nos. Nie lubiła tego uczucia, ale w chwili obecnej nieszczególnie jej ono przeszkadzało, a wszystko przez to, że jego sprawcą był Raynott. Przy nim wszystko było jakieś lepsze, nawet to, z czego na ogół nie dało się czerpać przyjemności. - I teraz chcesz go oglądać? - zapytała z przekąsem, ale od razu było po niej widać, że nie miała nic przeciwko. Po pierwsze, chciała spędzić z nim trochę czasu, ponieważ w ostatnich tygodniach nie miała ku temu zbyt wielu okazji. Kiedy oboje spotykali się z kimś innym, unikali chyba siebie nawzajem, ponieważ ich przyjaźń nadal nie wróciła na odpowiednie tory. Dziś, kiedy w końcu mieli na to szansę, Faulkner chciała ją wykorzystać, nawet jeżeli miało to oznaczać, że Ron później wścieknie się na nich oboje za ten bałagan. - Przyniosę chrupki - odezwała się po chwili, po czym wspięła się na palce i musnęła jego policzek ustami. Była to chyba forma bliskości, na którą mogli sobie pozwolić, prawda? W każdym razie nie minęło wiele czasu, zanim Carlie zniknęła za drzwiami, chcąc naprawdę przynieść im przekąski. Gdy wróciła, zagrzebała się w jego pościeli, na samym środku układając dodatkową poduszkę, w ten sposób chcąc zagwarantować, że nie będą bawić się w żadne przytulanki. Jeśli Albert chciał rozegrać to właściwie, musieli zadbać o to w każdym aspekcie. I właśnie dlatego, kiedy już zrobiło się późno, Carlie wróciła do siebie.

zt.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
ODPOWIEDZ