19 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
I'm not afraid to tear it down and build it up again It's not our fate, we could be the renegades
I'm here for you
Are you here for me too?
005
Każdy wiek rządził się swoimi prawami. Maluchy były nieostrożne i każde błędy były im wybaczane, bo nie znały życia, nie wiedziały czym jest niebezpieczeństwo i nie potrafiły przewidzieć konsekwencji swojego zachowania. Nastolatki w porównaniu do dzieci, potrafiły przewidzieć następstwa swojego zachowania, ale nikt nie zwracał na to uwagi, dopóki rzecz jasna, nie stało się coś strasznego, bądź nieprzyjemnego. Młodsi ludzie mieli to do siebie, że choć potrafili wycenić swoje siły ponad możliwości, to dość często tego nie robili. Żyli w przekonaniu, że są pełnoletni, wszystko im wolno i mogą podbijać świat, a ich jedynymi przeciwnikami była policja spisująca za narkotyki. Rozwaga toczyła wewnętrzną walkę z odwagą, a ciekawość korzystała z konfliktu tej dwójki i w ostateczności przejmowała dowodzenie.
Ciekawość wygrywała również w przypadku trójki młodych chłopaków, którzy postanowili wybrać się na urbex. Opuszczona farma, stary wiatrak... To przecież nic takiego, prawdziwym wyzwaniem był Zagajnik matki Lucindy o którym krążyły różne plotki. Jedna historia mówiła, że kobieta była chora psychicznie, inni twierdzili, że opętana i po zabiciu męża w piwnicy, zakopała go na podwórku, a inni, że była dziwną starszą panią, bo kto normalny mieszka w niemalże w środku dżungli ? Była jedna rzecz łącząca te wszystkie historie. Podobno kobieta zmarła nagle, na swoim wózku inwalidzkim, a teraz w jej domu straszy i nie wiadomo czy to jej duch, czy może demon który rzekomo ją opętał. Nikt oczywiście nie był w stanie sprawdzić, czy te plotki były prawdziwe, czy to tylko durne historyjki. Nikt, aż do tej pory. Dopóki właśnie ta trójka śmiałków nie postanowiła przyjrzeć się temu bliżej.
Umówili się pod wieczór nieopodal ogrodzenia, które oddzielało zagajnik od reszty lasu. Dopiero, gdy na miejsce dotarł Jeremy oraz Aled, byli gotowi by ruszyć dalej.
— Podobno gdzieś jest jakaś dziura w ogrodzeniu. W górę nie ma co się wspinać, bo tylko się pokaleczymy — Zauważył, zadzierając głowę w górę, by spojrzeć na wysokie ogrodzenie, przyozdobione drutem kolczastym. Miejsce samo w sobie było naprawdę ciekawe, nie tylko ze względu na historie które o nim krążyły, ale też ze względu na ogrodzenie. Nie wiedział, jakie niebezpieczeństwa czyhały po drugiej stronie ogrodzenia, prócz starych drzew, które mogły się w każdym momencie wywalić. Wystarczyłby mocniejszy podmuch wiatru.
— Ciekawe co tam jest, ogrodzenia nie powstydziłoby się więzienie. Może przeprowadzają jakieś eksperymenty na ludziach? — Zainteresował się, choć jego teoria była raczej... Prześmiewcza. Szczerze w to wątpił, choć z drugiej strony... W samym centrum tak rozległego lasu, można było spodziewać się wszystkiego. Może nie dosłownie wszystkiego, bo nie należało wyciągać pochopnych wniosków i powoływać się na wyobraźnię, która w takich miejscach potrafiła płatać niemałe figle. Jakby nie patrzeć, zarówno miejsce, pogoda jak i godzina dawały dużo możliwości, a psychika podpowiadała różne scenariusze. Grunt to nie dać się zwariować, nietrudno o zaburzenia na pograniczu kory mózgowej ciemieniowej i czuciowej, gdy sceneria wyglądała jak z horroru. To miejsce aż prosiło się o to, by widzieć tutaj duchy i słyszeć głosy. Czego oni szukali? W zasadzie, Roy nie spodziewał się niczego wielkiego, żadnych duchów czy zjaw, liczył tylko na klimat i na to, że znajdą coś ciekawego, lecz materialnego.

Jeremy Carvalho aled janvier
ambitny krab
blueberry#4059