prawniczka — kancelaria w melbourne
40 yo — 154 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka i alkoholiczka, świat wokół niej wali się i płonie, a ona do ugaszenia tego pożaru ma tylko burbon
Jaki typ osoby zamiast porządnej imprezy, wyprawia urodzinowy lunch? Polly nie miała odpowiedzi na to pytanie, do czasu gdy wspólna koleżanka Polly, Julii, Allyry i Josephine zaprosiła prawdopodobnie w s z y s t k i c h swoich znajomych na wielkie, urodzinowe "drugie śniadanie". Bezglutenowe, wegańskie i wolne od powszechnych alergenów - a przynajmniej tyle Polly wyczytała z eleganckiej broszury informacyjnej, która leżała przy każdym talerzyku pod menu na ten wybitny posiłek.
Lunch też oznaczał co najwyżej alkohole lekkie, ale i odpowiedni >ubiór< - obie te zasady po prostu zignorowała ubierając się wieczorowo i w torebce chowając dwie piersiówki z pikantnym rumem.
Na szczęście okazało się, że napoje wyskokowe, choć słabe, były dostępne w ogromnej ilości, także Polly nie musiała naruszać swoich tajemnych zapasów, zadowalając się szampanem z zamrożoną truskawką, i dość szybko po spróbowaniu każdego elementu wyszukanego menu dziewczyny były już w drodze powrotnej z Cairins do Lorne Bay. Polly na tylnym siedzeniu kiwała głową w rytm muzyki płynącej z radia (niezbyt do rytmu, chyba wypiła o dwa kieliszki bąbelków za dużo) i raz po raz pociągała jednak z piersiówki (bo przecież nigdy nie miała dość), aż tę przyjemną przejażdżkę nagle przerwał głośny, mechaniczny kaszel dobywający się gdzieś z okolic silnika i po chwili samochód zupełnie stanął, niebezpiecznie sycząc i parując spod samochodowej maski.
"KURWA MAĆ..." krzyczy Polly, nie skupiając się - jak zwykle - na doborze wyszukanego słownictwa, po tym gdy wysiada z auta. Kopie Louboutinem w oponę, jakby to cokolwiek miało pomóc, co oczywiście się nie dzieje, a tylko co najwyżej uszkadza drogie czółenka. Rozgląda się nerwowo na boki, jednak rzeczywistość prezentowała się o tyle nieciekawie, że były gdzieś w połowie drogi przez dżunglę i nawet najnowszy model iPhone'a nie łapał na tym zadupiu zasięgu.
"Ktoraś zna się na tym ustrojstwie?" pyta koleżanki z rezygnacją, domyślając się odpowiedzi. Niewiele myśląc odchodzi o kilka kroków od zepsutego pojazdu i nerwowo zapala papierosa, próbując opracować jakieś rozwiązanie dla zaistniałego problemu. Czy w okolicy nie było przypadkiem chaty leśnika z alarmowym telefonem?

Julia Crane
Allyra Clarence
Josephine Hirsch
mistyczny poszukiwacz
polly / kocialka#3936
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
malarka, która całe swoje życie poświęciła sztuce, obecnie przygotowuje kolejną wystawę w Cairns, w życiu prywatnym zaś debiutuje w roli dziewczyny Aidena i jest z tego powodu bardzo szczęśliwa
Julia mogła zamieścić w broszurze wykaz swoich wad, ale miała jedną niezaprzeczalną zaletę – przyciągała ludzi. Tym sposobem, w drodze magicznych sztuczek wszelakich udało się jej pogodzić wodę z ogniem i sprawić, by czwórka nieznajomych sobie dziewcząt stworzyła coś na wzór zażyłości.
Na razie krótkotrwałej, bo Posy dopiero co zmieniła deszczowe Seattle na skwar raju dla surferów, Polly ledwo trzymała się na nogach, bo nadal przeżywała przeprowadzkę w znajome i miłerejony, a Allyria… Nie miała pojęcia, że Julię zaczęło dręczyć coś (ktoś) jeszcze. Może dlatego potrzebowała tego bezglutenowego lunchu. Suto zakrapianego alkoholem przez dziewczyny, ale ktoś musiał być kierowcą i wypadło na nią.
Odważny wybór, biorąc pod uwagę jej ostatnie wizyty w szpitalu, ale chevrolet Ethana sprawdzał się doskonale. Miał klimę, komponował się z jej lakierem na paznokciach, a dziewczyny mogły nadal kontynuować imprezę z szampanem w tle. Odbije to sobie, ostatnio bycie nietrzeźwym groziło wybuchem nuklearnej bomby, więc wszystkie powinny być jej wdzięczne.
Albo były do momentu jak samochód nagle nie stanął.
- No pięknie, pięknie! – zepsuła mężowi auto? Wysiada prędko z samochodu, musiały przesadzić z tą klimatyzacją. Hale coś wspominał o tym, że musi zawieźć go do mechanika i ustawić komputer… A Crane, mimo że znała się na mechanice to nie miała pojęcia o tego typu elektronice. Z tej na której się znała, mogła zapuścić im tylko dobrego bita. – Ej, ej, Polly, chcesz, żeby mi mąż urwał głowę? – powstrzymuje przyjaciółkę przed bezczeszczeniem tego skarbu każdego faceta i podwija koszulkę do góry. Jest gorąco, szpilki to dla niej najmniejszy problem. – Dobra, chyba tym nie ruszymy, więc idziemy po pomoc? – pyta Ally, może ona ogarnia topografię tego miejsca, bo Posy może co najwyżej je reanimować, gdy zaczną panikować.

Allyra Clarence
Josephine Hirsch
Jordan Pollard
Dama poradzi sobie wszędzie?
34 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
34letnia rybaczka, zapalony stolarz, lubi sobie wychylić szklankę rumu, albo i dwie. W połowie Aborygenka.
Ally naprawdę była zdziwiona tym, że ona, Julia, Polly i Posy mogą mieć wspólną znajoma, która wyprawiałaby taki fancy lunch z bezglutenowym żarciem. Większość znajomości Ally ograniczała się do mieszkańców Sapphire River, a oni rzadko wyprawiali takie lunche ze słabym alkoholem. Mimo wszystko zgodziła się na tą imprezę pójść, zakładając, że nie będzie się dobrze bawić, nie zawracając sobie głowy dress codem i przeklinając się za to, że postanowiła ubrać buty na obcasie, gdy tylko wyszła z domu. Na szczęście okazało się, że alkoholu w rodzaju szampana było tam do woli, więc nie oszczędzała się, z lekkim zdziwieniem przyjmując, że to akurat Julia miała być przynajmniej w miarę trzeźwa, żeby po drodze z Cairns nie złapały ich gliny i nie wsadziły do aresztu do czasu wytrzeźwienia. I tak zebrały się z tego lunchu szybko, bo jedzenie w większości wydawało się Ally zrobione z papieru. Takiego ekologicznego z makulatury oczywiście.
Allyra usiadła na siedzeniu pilota, szybko zsuwając ze stóp te pieprzone buty, prostując nogi i opierając stopy przed przednią szybą, przyglądając się malowniczym widokom i lekko przysypiając, bo ten szampan ją zamulił. Szkoda, że Polly się nie podzieliła rumem. Tę względną sielankę przerwały dziwne odgłosy gdzieś spod maski samochodu, który następnie się zatrzymał. Przez sekundę panowała wymowna cisza, potem Polly siarczyście zaklęła. Allyra spojrzała z niewyraźną nadzieję na deskę rozdzielczą, licząc na to, że wraz z kolejnym przekręceniem kluczyka samochód odpali, albo że po prostu zabrakło benzyny, ale przypomniała sobie, że tankowali wracając z tego lunchu. Niedobrze. Założyła z powrotem te niepraktyczne obuwie i wyszła z samochodu, przyglądając mu się z tej perspektywy.
- Nie, nie patrz na mnie, samochód Ethana to inny level. - odpowiedziała. Owszem potrafiła majsterkować, ale nie przy samochodach. Koło wymieni, rozpozna zjechaną chłodnicę, ale jej samochód nie miał komputera i kiedy by jej tak stanął po środku niczego wiedziała, że równie dobrze mogłaby go oddać na szrot, bo taniej jej wyjdzie kupienie nowego, niż naprawa.
- I tak ci urwie. - zauważyła przewrotnie, sięgając do własnej torebki, aby sprawdzić czy jej telefon (żaden tam IPhone, zwykły Samsung) złapie zasięg. Gównodupa. Westchnęła ciężko, kiedy Julia zasugerowała, że to ona powinna wykazać się jakąś znajomością topografii, orientacją w terenie, albo coś w tym stylu. Odeszła kilka kroków od samochodu z grymasem na twarzy, gdy bąble na jej stopach znów dotknęły wewnętrznej podeszwy butów.
- Okej, więc...w którąś stronę musimy dojść do jakiejś cywilizacji. - stwierdziła, nie miała tylko pojęcia w której części lasu są. Mogły po prostu iść dalej prosto, ścieżką, którą jechały i na bank je to gdzieś zaprowadzić ..prawda? -Albo znaleźć rzekę, która zaprowadzi nas do Sapphire River. A gdzieś w kierunku północno wschodnim powinna być Fluorite View.

Julia Crane-Hale
Jordan Pollard
Josephine Hirsch
niesamowity odkrywca
mamabear
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
You saved me life….Not forever, not for good. Probably just temporarily. But you saved my life, and now I’m yours. The me that’s me right now is yours. Always.
Tęskniła za przyjaciółkami, które zostawiła w Seattle. Nawet jeśli nie był to pierwszy raz, gdy zniknęła z ich życia, a ich kontakt ograniczał się do rozmów na facetime to… tęskniła za nimi. Tęskniła za wieloma aspektami swojego dawnego życia i chyba właśnie dlatego tak łatwo dawała się wyciągać z domu ludziom, których sukcesywnie poznawała w nowej rzeczywistości. I było jej to zupełnie obojętne, czy to grzeczny lunch, czy wyjście do klubu wieczorową porą. Jeśli akurat nie miała dyżuru – łapała się wszystkiego, co mogłoby pomóc jej tu zbudować jakieś życie i zacząć się czuć jak w domu. I dziewczyny, z którymi wypiła dzisiaj zdecydowanie za dużą ilość szampana niewątpliwie jej w tym pomagały. I chwała im za to.
Przynajmniej do czasu, gdy wszechświat nie postanowił z nich zakpić. Gdy auto wydało z siebie niepokojące dźwięki, a później jak gdyby nigdy nic zatrzymało się pośrodku niczego… poczuła jak krew zaczyna jej szybciej krążyć w żyłach. Ale nie był to pozytywny skok adrenaliny, niestety. Wysiadła z auta za dziewczynami, chociaż szumiąca głowa, wysokie szpilki, krótka kiecka i droga na końcu świata – to nie mogło być dobre połączenie. Jeszcze gorszym jednak mogła być wycieczka w kierunku cywilizacji. Bo właśnie… tu była gdzieś w ogóle jakaś cywilizacja? Cokolwiek. Patrzyła na każdą z dziewczyn, mrugała nienaturalnie szybko i trochę nie wierzyła, co właśnie słyszała – Ale czekajcie, czekajcie… – zatrzymała je zanim zdążyły jak gdyby nigdy nic ruszyć w kierunku dżungli – Chcecie tam iść. Gdziekolwiek? Nigdy nie byłam szczególnie dobra z geografii, a większość życia spędziłam na pustyni a nie w lesie… ale czy Australia nie ma do siebie tego, że a) odległości między punktami a i b są OGROMNE i b) wszystko chce cię tu zeżreć? Albo przynajmniej zabić i zostawić czemuś innemu na pożarcie? Widzicie siebie, prawda? – wskazała na każdą jedną odstrojoną w ciuchy, którymi może zadawały szyku, ale daleko im było do outfitu na piesze wycieczki – Jesteście świadome tego ile wypiłyśmy alkoholu? – nadal patrzyła na każdą jedną z cichą nadzieją, że znajdzie się inne rozwiązanie niż wycieczka po pomoc. Nie wyglądały na przekonane – Kurwa – przeklęła pod nosem – Mam nadzieję, że znajdziemy pomoc szybciej niż zginiemy. Jesteśmy na to za młode i ładne. – pomarudziła jeszcze chwilę pod nosem, ale i tak ostatecznie zamierzała się trzymać grupy. Bo bardziej od śmierci w dżungli – bała się samotnej śmierci w dżungli.


Jordan Pollard
Julia Crane-Hale
Allyra Clarence
ambitny krab
nie#5225
prawniczka — kancelaria w melbourne
40 yo — 154 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka i alkoholiczka, świat wokół niej wali się i płonie, a ona do ugaszenia tego pożaru ma tylko burbon
Podczas wypalania drugiego papierosa Polly wyciąga z torebki piersiówkę i upija spory łyk, natychmiast czując przyjemne ciepło. Stary dobry Kapitan Morgan. Poza Ally jedyny żeglarz, jakiemu dałaby się wciągnąć na jakąkolwiek chwiejną łajbę. Tym razem jednak przygoda, czy też potencjalna katastrofa, nie miała nic wspólnego z pływaniem, a z cholerną dżunglą.
Upija kolejny haust i przekazuje piersiówkę towarzyszce Clarence, pod skórą wyczuwając, że rybaczka-Aborygenka chętnie chlapnie więcej procentów. Bezceremonialnie wsiada za kółko jeszcze raz i agresywnie usiłuje odpalić maszynę, jednak bezskutecznie.
Zrezygnowana wysiada i znów sięga po telefon. Zasięgu nie ma, ale kompas powinien działać.
”Północny wschód powiadasz?” pyta bez przekonania, wprawnie jednak paląc swojego papierosa bez wyciągania go z ust. Strzałka wskazuje drogę prosto przez gęste zarośla. Polly jakoś nie ma pewności, czy to dobry pomysł, ale pamięta, że ta konkretna droga jest raczej rzadko uczęszczana i czekanie na inny samochód może się wiązać z kilkunastoma godzinami oczekiwania.
A nuż wcale nie są aż tak daleko od cywilizacji jak im się wydaje?
Śmieje się jednak na uwagę Posy o ich strojach. Naprawdę, gorzej nie mogły być ubrane na pieszą wycieczkę, niemniej jednak Polly woli iść naprzód, zamiast czekać na wybawienie.
”Masz rację, ale czekanie tutaj chyba też nie ma sensu” opiera ręce na biodrach, rzucając tylko krótkie spojrzenie na swoje buty. Lepsze chyba jednak wysokie szpilki, niż spacer boso - i niewiele myśląc rusza w stronę krzewów w drzew.

Julia Crane-Hale
Allyra Clarence
Josephine Hirsch
mistyczny poszukiwacz
polly / kocialka#3936
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
malarka, która całe swoje życie poświęciła sztuce, obecnie przygotowuje kolejną wystawę w Cairns, w życiu prywatnym zaś debiutuje w roli dziewczyny Aidena i jest z tego powodu bardzo szczęśliwa
Jeśli chodzi o to w jakiej sytuacji się znalazła (znalazły) to chyba była najbardziej w ciemnej dupie ze wszystkich. Nie dość, że już widziała minę Ethana na wieść o tym, że pożyczyła jego cudeńko, które zapewne kochał bardziej od niej, to jeszcze jako jedyna była trzeźwa, a to wszystko utrudniało.
Zamiast więc skupić się na szukaniu w bagażniku czegokolwiek przydatnego (koc, apteczka) sięga po zapomnianą przez męża butelkę wina i pakuje do swojej jakże niepraktycznej torebeczki. Cholera, może gdyby nie miały takich butów, to byłby to dobry pomysł, ale tak pewnie za chwilą padną.
- Możemy czekać tutaj na kogoś, ale ta droga jest tak nieuczęszczana, że całkiem możliwe, że zostaną z nas kościotrupy – posyła Posy uśmiech z wyjaśnieniem bieżącej sytuacji i z ogromnym bólem, ale wymienia wino na butelkę wody niegazowanej. Przyda się im. Na tym kończą się zapasy Julii Crane- Hale, bo oczywiście nie posiada ani obuwia na zmianę ani wygodniejszych ubrań.
W samochodzie walają się jedynie papierosy, ale pasjami palili z Ethanem przed seksem, po, a czasami nawet w trakcie.
Na całe szczęście mieli Ally i Julia z rozrzewnieniem wspomina czasy, gdy za podobną wiadomość ucałowałaby ją wcale nie tak platonicznie, ale jak na razie obejmuje ją tylko swoimi ramionami.
- Zupełnie nie mam pojęcia, co do mnie właśnie powiedziałaś, ale wierzę ci na słowo – nie sprawdza jak reszta dziewczyn zasięgu, unikanie kontaktów z mężem w jej przypadku trwa najlepsze, więc może przyda się jej taka przygoda w dżungli.
Doceni to co ma i przypomni sobie, że Polly to przyjaciółka, a nie wróg publiczny numer jeden. Właśnie idzie za nią (bo ma rum), gdy jej stopa niemalże nie staje obok pająka.
O kurwa, o kurwa, kurwa.
Sekundę trwa w Julii walka pod tytułem a niech stanie, zobaczymy co się dzieje, po czym łapie ją za kołnierz jak niesforne dziecko i z całym impetem odsuwa w tył.
- CZARNA WDOWA, PATRZ POD NOGI! – nie chce wrzeszczeć, ale udziela jej się panika, co jeśli by tego nie zauważyła?
Czy one naprawdę wyjdą stąd żywe? Nie przyjmując sprzeciwu sięga do torebki Jordan i wyjmuje z niej piersiówkę. Nie na trzeźwo, nie pozwoli zjeść się bez alkoholu we krwi, bo przynajmniej w ten sposób wytruje tego skurwysyna, który chciał ją zeżreć.

Allyra Clarence
Josephine Hirsch
Jordan Pollard
prawniczka — kancelaria w melbourne
40 yo — 154 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka i alkoholiczka, świat wokół niej wali się i płonie, a ona do ugaszenia tego pożaru ma tylko burbon
Z każdym kolejnym krokiem żałuje podjętej decyzji coraz bardziej. Im głębiej wchodzą w las, tym większy wzbiera się w niej niepokój i nie pomaga ani alkohol, ani papierosy, ani intensywne wpatrywanie się naprzemiennie w kompas i fragment przestrzeni przed sobą.
Jej piersiówka robi rundę wokół, że każda z koleżanek może łyknąć odrobinę procentów, aż wraca do właścicielki i Jordan nie czeka długo by posmakować rumu kolejny raz. Nagle jednak czuje jak ktoś ją gwałtownie zatrzymuje - i słusznie. Zajęta piciem, paniką i obsesyjnym trzymaniem kierunku zupełnie nie zauważa wielkiego pająka, który zapewne zaatakowany Louboutinem odgryzłby jej pół nogi.
”Ja pierdolę, zginiemy tutaj” sili się na żartobliwy ton, ale jej nie wychodzi.
Teraz już czuje prawdziwy strach. Jakim cudem wszystkie trzy towarzyszki zgodziły się na jej c h o r y pomysł, że lepiej będzie przejść przez dżunglę, zamiast poświęcić wszystkie palce u stóp z góry skazane na amputację po kilkunastomilowym marszu w wysokich obcasach, ale po relatywnie bezpiecznej szosie?
Idą jednak dalej, z jakiejś porąbanej przyczyny.
Szkoda tylko, że po kilku minutach Polly orientuje się, że zostały z Julią same. Odwraca się gwałtownie i zaczyna się rozglądać, jednak po Posy i Ally nie ma śladu.
”Josephine! Allyra!” krzyczy, ale nie uzyskuje żadnej odpowiedzi z zielonej gęstwiny. ”Kurwa, zgubiłyśmy je…” mówi, tak jakby Julia sama nie dała rady tego wywnioskować.
Gorączkowo zastanawia się co teraz. Co jeśli Ally nie miała racji i kierunek, który obrały jest błędny? To przecież oznacza niemal pewną śmierć w tej cholernej dżungli. Nagle dochodzi do nich dźwięk z pobliskich zarośli. Nie brzmi jednak jak ich zgubione koleżanki, a raczej jak czające się zwierzę.
”Chyba czas uciekać” mówi i niewiele myśląc zaczyna biec, na tyle, na ile pozwalają jej buty, podłoże i przeszkody po drodze.

Julia Crane-Hale
mistyczny poszukiwacz
polly / kocialka#3936
ODPOWIEDZ