lorne bay — lorne bay
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
It was not the thorn bending to the honeysuckles, but the honeysuckles embracing the thorn.
Mała czarna z zeszłorocznej wyprzedaży Marks & Spencer opadła z łoskotem na drewniane oparcie krzesła. Czerń nie przyjęła się jako kolor ślubnych hulanek, nawet jeśli dodawała smukłości szyku i niewymuszonej elegancji. Zielonkawe tęczówki świdrowały stos sukienek, z których to najstarsze pamiętały jeszcze czasy licealnych domówek. Zawsze była sentymentalistką i potwornym zbieraczem. Nie miała w zwyczaju zanurzać się w odmienny swej garderoby co sezon, by ogołocić ją ze zbędnych elementów odzienia. Ślubną biel zapinanej na drobne guziki szmizjerki odrzuciła bez mrugnięcia okiem. Nie chciała mieć na pieńku z panną młodą, która to na pewno nie darowałaby jej tego bezpardonowego ograbienia z jednego ze ślubnych przywilejów. Ciemnozielona odcinana pod biustem sukienka, którą kupiła na poprawę samopoczucia, gdy szturmowała centrum handlowe świeżo po przeprowadzce do Duke'a. Musiało paść na nią. Była w porządku a Regan zdecydowanie nie miała już czasu na przebieranki. Za piętnaście siódma, dzień sądu, a raczej ślubu właśnie nadszedł. Nie mogła już zwlekać. Wyobrażanie sobie tego dnia musiał dobiegnąć końca. Nawet gdyby chciała ponakręcać się przez kolejne godziny, wiedziała, że teraz przyszedł czas na zmierzenie się z rzeczywistością. Ostatnia korekta makijażu przygotowywanego skrupulatnie według wskazówek internetowej makijażystki. Serdeczny uśmiech i nieco wymuszona swoboda. Tylko tyle, a może, aż tyle.
-Cześć! Chciałam zrobić jakąś kawę na drogę, ale zgubiłam wieczko od termosu, więc...z resztą nieważne.- uśmiechnęła się, przerywając, nerwowy, powitalny słowotok. Myślała, że każde kolejne spotkanie będzie prostsze, a każda kolejna minuta wspólnie spędzonego czasu pozwoli jej dojść do ładu ze wszystkimi kłębiącym się w jej głowie myślami. Myliła się i chcąc nie chcąc rozumiała to coraz dobitnej, wiercąc się nerwowo podczas zapinania samochodowych pasów. -Jak dobrze pójdzie, dotrzemy na miejsce przed czasem.
Rusty Overgaard
ambitny krab
e.
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
11.

Wciąż i na nowo odbijały mu się echem słowa Odette, która twierdziła, że jeśli pójdą razem na wesele, wrócą z niego też razem. Przypadkowe spotkanie z Regan w jednej z ulubionych kawiarenek, ugodowe wspólne zakupy, żeby uzgodnić wybierany prezent i w końcu ten dzień, kiedy mieli spędzić razem kilka godzin w podróży, a później jeszcze kilka, udając przed wszystkimi, że są parą.
Rusty nigdy nie był dobrym aktorem. Potrafił całkiem nieźle ukryć swoje emocje i odczucia, zamaskować nieprzyjemny komentarz lekkim uniesieniem kącików ust, ale wątpił w to, czy będzie umiał przez cały wieczór rozdzielić to, kim Buckley dla niego była i to, kim być miała. Cóż za ironia losu, że całkiem niedawno śmiał się z pomysłu znajomego, kiedy ten wspominał o poszukiwaniach udawanej narzeczonej, a teraz sam przygotowywał się do odegrania podobnego aktu, wstępem była pomoc dziewczynie w zapakowaniu wszystkiego do bagażnika samochodu, gdzie już czekał prezent. Jego ciemnogranatowy garnitur leżał gdzieś na wierzchu w pokrowcu, a sam Rusty na czas podróży założył płócienne spodnie i bawełnianą koszulkę, chcąc choć trochę dodać sobie komfortu.
- Możemy po prostu wstąpić gdzieś po drodze na kawę. Taka na wynos zawsze smakuje lepiej - jako ktoś, kto rzadko korzystał z domowego ekspresu i lodówki, doskonale widział gdzie w Lorne Bay i okolicach Cairns można dostać najlepszą filiżankę z idealną dawką kofeiny, ale niektóre stacje paliw również potrafiły nie zawieść. - Muszę jeszcze załatwić ten pokój, dalej nie mam potwierdzenia, czy coś jest wolnego - z powodu obłożenia hotelu weselnymi gośćmi, z jakiegoś powodu recepcjonista nie chciał założyć mu rezerwacji telefonicznej, ciągle utrzymując, że dowiedzą się w dniu wydarzenia na miejscu. Brak miejsca w hotelu oznaczał wspólną noc w jednym pokoju, a to niszczyło już pierwszą część planu o ograniczeniu kontaktów między tą dwójką, który sobie założył.
- Ale mam nadzieję, że im wszystko idzie tak, jak powinno - w końcu to był dzień pary młodej i dla nich całość powinna być bezproblemowa, a Overgaard bardzo by chciał, żeby ich jedynym problemem był odpadnięty kwiatek z bukietu panny młodej tuż przed rzuceniem go w tłum innych niezamężnych panien, czy jakiś pijany wujek, którego trzeba będzie wcześniej położyć do łóżka.

Regan Buckley
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
It was not the thorn bending to the honeysuckles, but the honeysuckles embracing the thorn.
Regan w przeciwieństwie do niego nie była tak wylewna nawet względem najbliższych przyjaciół. Rady, nawet te szczere i w pełni od serca, sprawiały, że zbierało jej się na mdłości. Nie negowała tego, iż przyjaciele chcą dla niej jak najlepiej, ale była przekonana, że zbyt wielu doradców może namieszać jej w głowie. W głowie, w której i bez tego miała cholerny mętlik. Nie chciała rozpamiętywać ich związku i nakręcać się na cokolwiek. Owszem, z tyłu głowy miała, że wspólny wyjazd może w jakimś stopniu wpłynąć na ich relację, ale naprawdę nie chciała poddawać tego faktu zbędnym refleksjom. To, co było między nimi, w pewnym sensie skończyło się na dobre, a fantazje o nowym początku zdecydowanie nie były tym, co trapiło ją teraz najmocniej.
-Jasne, pewnie po drodze miniemy coś z drive thru.- zgodziła się, kiwając głową. Ona również nie była wybitną aktorką, która bez mrugnięcia okiem prekonałaby wszystkich, że są wciąż para rodem z filmu. Jak mogłaby okłamywać najbliższych z pełnym przekonaniem, kiedy nawet siedząc w samochodzie Rustiego trzęsła się jak osika. Choć na ten fakt z pewnością poza wszechobecnym stresem składała się szarżująca w aucie klimatyzacja. - Może nie jestem najlepszym kierowcom, ale w razie czego mogę cię zmienić na jakiejś ekspresówce.- zagaiła, bardziej dla zasady, bo oboje dobrze wiedzieli, że jej poziom umiejętności prowadzenia pojazdów był odpowiedni do krótkich wypadów do marketu z przestronnym parkingiem. Jednak czego się nie robi, by dodać sobie animuszu? W tych nerwach najpewniej zgodziłaby się pilotować śmigłowiec byle tylko pokazać swoje opanowanie i dystans, do którego nie potrafiła przekonać nawet siebie.
-Wciąż nie dali ci znać?- zapytała wyraźnie zmartwiona. Cóż, w zasadzie mogli się tego spodziewać, biorąc pod uwagę, że pokoje w hotelu na ten weekend było zapewne rezerwowane już długie tygodnie temu. Owszem oboje mogli pomyśleć o ogarnięciu czegoś sensownego wcześniej, ale kto świeżo po rozstaniu miałby na uwadze tego tupu kwestie? W gąszczu tych wszystkich przeprowadzkowych perturbacji wyrzuciła ten ślub z pamięci, ale noclegowa farsa wciąż nie była tym, czego potrzebowałaby po tak długiej podróży i weselnym przestawieniu pod tytułem ''nasz związek ma się lepiej niż kiedykolwiek przedtem''. -Może dadzą radę zorganizować nam jakąś dostawkę, albo w pokoju będzie kanapa. Zresztą nie ma co martwić się na zapas, coś na pewno wymyślimy.- westchnęła niby to niewzruszona całą sytuacją, zupełnie jakby kilka sekund wcześniej nie wpatrywała się z głęboką paniką w Rustiego. Jednak w sposób typowy dla siebie wolała nie myśleć o problemach, dopóki nie zderzy się z nimi z impetem niczym Harry podczas pierwszej nieudanej próby wtargnięcia na peron 9 i 3/4. - Pogoda ma być całkiem niezła, a to najważniejsze. Mam nadzieję, że obejdzie się bez pękniętych rur i nagłych wypadków jak podczas tego wesela w Sydney, na którym byliśmy dwa alta temu. Pamiętasz?- złośliwość rzeczy martwych to coś, czego nie dało się ustrzec. Nawet gdy postaramy się dopiąć wszystko na ostatni guzik, nie zapewni nam to stuprocentowej pewności, że wszystko potoczy się po naszej myśli. Tak czy inaczej, wspomnienie imprezy sprzed lat wciąż przyprawiał ją o dreszcze. Która panna młoda podeszłaby na chłodno do zamienienia ukochanych szpilek na gumiaki w zalanym hotelowym lobby? Na pewno nie ona, chociaż w jej przypadku, tak czy inaczej, nie zapowiadało się na szybko ożenek.
Rusty Overgaard
ambitny krab
e.
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- Chcesz jeszcze coś zjeść, zanim dojedziemy? - drive thru kojarzyło mu się z typowymi przydrożnymi fast foodami, które na skutek długiej podróży, albo braku czasu, kusiły swoimi ofertami, bo niby ciężko było zjeść cały powiększony zestaw, szczególnie za kierownicą, ale jednocześnie to wszystko miało tyle wspomagaczy smaku, że było pyszne i dlaczego sobie czegoś takiego zawsze odmawiać? - Właściwie ja bym zjadł - uśmiechnął się, kiedy jak na zawołanie zaburczało mu w brzuchu. Drogi mieli przed sobą sporo, a zanim przyszykowanie się i ceremonia, zdążą jeszcze zgłodnieć drugi raz na weselny obiad. - Dzięki, nie będziemy chyba jechać aż tak długo, ale będę pamiętał - tak jak pamiętał, że za czasów ich związku to on najczęściej prowadził samochód i nie czuł specjalnej potrzeby zmiany. To nie tak, że nie ufał Regan, że nie rozwali mu auta, ale jako jego właściciel czuł się pewniej, gdy sam prowadził, nie był też szczególnie przyzwyczajony do zajmowania miejsca pasażera, no chyba, że w taksówce na tylnym siedzeniu.
- Nie dali - pokręcił powoli głową na boki i ciężko westchnął. - Ale jest szansa, że coś jeszcze się uda, tylko mają jakąś dziwną politykę z tymi miejscami na ostatnią chwilę i przy zorganizowanych imprezach, nie wiem zupełnie o co chodzi - pewnie powinien nie wspominać o tym, że są gośćmi weselnymi. Może już zdarzały im się w przeszłości telefoniczne rezerwacje od mniej ogarniętych ludzi, którzy twierdzili, że nie mają zarezerwowanego pokoju i robili to na własną rękę, a na miejscu okazywało się, że zupełnie niepotrzebnie, bo para młoda o nich zadbała? Wtedy przecież nic nie płacili, a hotel był zwyczajnie stratny i nawet coś podobnego recepcjonistka tłumaczyła mu, kiedy dzwonił, ale musiał przyznać, że nieszczególnie wsłuchiwał się w jej tłumaczenia, bo jeśli nie dawała się przekonać prostym komunikatem, to pewnie niezależnie od podanego powodu nie dałby rady tego zmienić. - Masz rację, na pewno coś się uda, w końcu jak skomplikowana sytuacja to może być? - zgodził się z Regan. Nie chciał zamartwiać się na zapas, wystarczyło, że już i tak zamknięci byli razem w tym samochodzie, z weselnym prezentem w bagażniku i perspektywą całej nocy odgrywania wymyślonej farsy, bo stchórzyli, kiedy trzeba było przed sobą i znajomymi przyznać, że po prostu im nie wyszło i już nie wyjdzie. Wystarczyłby jeden prosty komunikat, a nie zachowywaliby się jak gdyby mieli grać główne role w jakiejś komedii romantycznej, z którą chyba żadne z nich nie chciało mieć nic wspólnego. - Pamiętam, że podwijałem spodnie prawie do połowy łydki i nigdy nie odratowałem swoich butów - to akurat może nie było najważniejsze w całej imprezie, ale z pewnością zostało z nim jako najwyraźniejsze wspomnienie, może dlatego, że rozklejone buty były jednymi z ulubionych? - O, tu ci pasuje? - wskazał palcem (choć to nieładnie) na banner reklamujący knajpę za dwa kilometry, po ich stronie trasy, mogli więc podjechać właśnie tam, żeby zaopatrzyć się w przekąski i upragnioną kawę.

Regan Buckley
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
It was not the thorn bending to the honeysuckles, but the honeysuckles embracing the thorn.
-Nie, mną się nie przejmuj. Zjadłam spore śniadanie, a lepiej nie ryzykować popołudniowych korków.- sprostowała od razu, chociaż pewnie nawet o tej porze byłaby w stanie wciągnąć jakiś zachęcający fast foodowy zestaw. Sęk w tym, że naprawdę nie chciała być tą, która przysporzy im dodatkowych kłopotów w tej całej weselnej eskapadzie. O międzymiastowe korki nie było trudno, a przecież wciąż czekało ich nie byle jakie zadanie. Poza tą całą grą pozorów, którą rozpoczęli już jakby nie patrzeć kilka dni temu, wciąż musieli wybłagać pracowników hotelu o udostępnienie im dodatkowego pokoju, przy czym należałoby to zrobić w sposób w miarę dyskretny. W końcu wścibskie spojrzenia i gumowe uszy to coś, co jakby nie patrzeć stanowiło nieodzowną część wszystkich tego typu imprez. Nigdy nie miała nosa do plotek i najpikantniejsze newsy z miasteczkowego życia zazwyczaj ubiegały jej uwadze. Do czasu, gdy była gościem domówki lub okolicznościowego zgromadzenia. Wtedy wszystkie karty zazwyczaj zostawały wyłożone na stół, a ona z wypiekami na twarzy musiała wsłuchiwać się w te wszystkie rewelacje.
-Och, w takim razie zjedźmy gdzieś. Lepiej nie bawić się na pusty żołądek.- dodała nieco zażenowana swoją uprzednią reakcją. Ups. No, cóż jedyne co mogła w tej sytuacji zrobić to posłanie mu szerokiego uśmiechu, co by nie pomyślał, że nie zamierza spoglądać na niego wilkiem i naprawdę nie żałuje mu drugiego śniadania. Wprawdzie spodziewała się, że ich wyjazd będzie naszpikowany tego typu gafami, biorąc pod uwagę, że z wiadomych względów nie czuli się już w swoim towarzystwie tak swobodnie jak niegdyś, ale nie spodziewała się, że pierwsze wtopy przyjdzie jej zaliczyć tak szybko. - Nie ma sprawy.- w tej kwestii, akurat nie zamierzała nalegać. Szanse na to, że auto Rustiego skończyłoby w komisie, byłby wtedy niezwykle prawdopodobne. Nigdy nie była wybitnym kierowcom, a egzamin na prawo jazdy zdała, tak czy inaczej, zwyczajnym fartem. Bracia czasem żartowali, że egzaminator zaliczył jej przejazd tylko dlatego by nie musieć po raz kolejny widzieć się z nią na wspólnej przejażdżce. Irytowali ją tym niemiłosiernie, ale po części wiedziała, że mają rację.
-Na pewno coś wymyślimy, nie uwierzę, że mają komplet.- lub jak kto woli ''nie chcę nawet myśleć o tym, że mają ten cholerny komplet''. Mimo iż podobne scenki widziała w komediach romantycznych, szybko odrzuciła rozpraszające ją myśli. To nie był czas i miejsce na tym podobne dywagacje, robienie sobie nadzieję na cholera wie co i doszukiwanie się w tych wszystkich drobiazgach jakiegoś znaku od losu. Nakręcanie się na zapas nigdy nie wychodziło jej na dobre. Tego niestety była już pewna.
- Przynajmniej kostki miałeś całe, ja prawie skręciłam swoją, pomagając pannie młodej wydostać się z hotelu bez bonusowej metamorfozy na gnijącą pannę młodą.- zaśmiała się przy tym, na wspomnienie swojego ulubionego jesiennego filmu. Tamto wesele, mimo iż tragiczne to bez dwóch zdań przywodziło na myśl wiele przezabawnych wspomnień. Wcześniej tego nie doceniała, ale teraz musiała przyznać, że jeszcze jakiś czas temu jej życie było naprawdę sielskie i satysfakcjonujące. Ile by dała by jej dawne bolączki byłby jedynymi problemami, z którymi miałaby się teraz mierzyć.
-Pewnie, zaraz sprawdzę, co tam mają, ale pewnie to, co wszędzie.- przytaknęła, po czym rozpoczęła poszukiwania menu na stronie internetowej wskazanego przez bruneta lokalu. Do wszystkiego podchodziła strategicznie nawet do czegoś tak trywialnego jak wypad do przydrożnej knajpki. W końcu kto nie chciałby wiedzieć piętnaście minut wcześniej czy przyjdzie mu skosztować pysznych cebulowych krążków, no kto?
Rusty Overgaard
ambitny krab
e.
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- Pięć minut nas chyba nie zbawi, co? - odpowiedział dość ostrożnie, bo to, że na razie było spokojnie i miło nie oznaczało, że zaraz się nie zacznie. Niezręczność, którą odczuwał w towarzystwie Regan wynikała z tego, że nie wiedział, czy nie powinien spodziewać się jakiejś ostrzejszej odpowiedzi. Wiadomo, że patrzyli na siebie wzajemnie ze sporą dawką zachowawczości i każde ich słowo mogło być wzajemnie inaczej zinterpretowane, a nie chciał żadnych kwasów już na sam start. Jeśli chcieli przetrwać ten wyjazd razem, musieli zrobić wszystko, co tylko się dało, żeby nie działać sobie wzajemnie na nerwy i zabawne, jak szybko Rusty przypomniał sobie te wszystkie drobne rzeczy, które irytowały Buckley podczas ich codziennych zajęć. Nie zamierzał ich wykorzystywać, wręcz przeciwnie, chciał się raczej wszystkiego wyzbyć, żeby nie mogli sobie wzajemnie dać powodu do kłótni, ale przez to czuł się po prostu niezręcznie w ciasnej samochodowej przestrzeni.
- Sprawdzałem ich w internecie i nie wyglądali na cudowne miejsce, gdzie każdy się wręcz zabija o miejsce - uśmiechnął się pod nosem, bo to nie restauracja z gwiazdką Michelin, żeby kolejki ustawiały się wręcz latami, dlatego był dobrej myśli. - Ale nie było źle, tak po prostu normalnie - dodał zaraz, żeby dziewczyna przypadkiem nie nastawiła się na ciężkie warunki, bo po zdjęciach wcale nie było tego widać. Nie chciał też narzekać, kiedy to para młoda szukała miejsca, w którym może wynająć sporo pokoi i zamiast wydać te pieniądze na luksusowy pobyt, mogli dołożyć sobie na jakąś podróż poślubną, a to, gdzie się będzie spało po imprezie nigdy chyba nie było aż tak ważne, jak sama impreza, więc też Overgaard nie wymagał nie wiadomo jakiego poziomu, a choć urodził się w całkiem bogatej rodzinie i rzeczy, które dla niektórych były niedostępne, dla niego stanowiły normalność, to nie był też żadnym snobem.
- Pamiętam, jak się wtedy bałem, że nasze wese... - urwał nagle, zdając sobie sprawę, że nigdy nie powiedział Regan o rozmowie, którą odbył z ówczesnym panem młodym po kilku kieliszkach mocniejszego alkoholu. To chyba wtedy postanowił, że się jej oświadczy i zaczął na poważnie myśleć o ich wspólnym życiu, kiedy widział jak kolega podchodzi do całej sprawy, nie zważając na wszelkie przeciwności. - Ale całe szczęście wszystko się dobrze skończyło, bez osobistych dramatów - odpowiedział zamiast tego i wlepił spojrzenie w drogę, jakby musiał się bardzo skupić na prowadzeniu samochodu po prostej jezdni, gdzie nawet nikt nie chciał ich wyprzedzić.
- Wszędzie mają to, co wszędzie - a kiedy już skręcali, zapytał Regan co jej wziąć, sam dorzucił coś do swojego zamówienia i podjechał do okienka z odbiorem, robiąc miejsce pomiędzy nimi, żeby było gdzie wstawić kawę, której im tak bardzo miało brakować, jednak torbę z jedzeniem do rozdysponowania dostała dziewczyna, bo on za zadanie miał prowadzić. - Rzeczywiście lepiej uniknąć korków - dodał, nie chcąc się zatrzymywać na parkingu, bo przecież nie ma nic trudnego w jedzeniu po drodze.

Regan Buckley
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
It was not the thorn bending to the honeysuckles, but the honeysuckles embracing the thorn.
-Nie raczej nie.- zgodziła się, tak by w porę zamaskować swoją wcześniejszą gafę. Zresztą, doskonale pamiętała, jak entuzjastycznie potrafili skakać sobie do gardeł. Kłótnie i niesnaski to w końcu podstawa związku wiszącego na włosku, prawda? Zawsze niezwykle fascynowała ją ta zależność. Im więcej pozytywnych emocji i wspomnień wchodziło w grę, tym ludzie potrafili być dla siebie dwójnasób bardziej okrutni, gdy relacja zbliżała się do końca. Mimo iż w ich przypadku nie było tak dramatycznie, to wciąż nawet oni nie potrafili unikać tych kilku gorzkich słów na otarcie łez. Jednego dnia jesteście niezwykle blisko, a kolejnego marzycie o tym, by wymazać z pamięci każdy spędzony wspólnie dzień. Niby nic nadzwyczajnego jednak przygnębia dobitnie, gdy w grę wchodzi twoje własne życie miłosne.
-To pewnie jakiś podrzędny hotel.- zawtórowała mu, ale nie przez wzgląd na nagłą potrzebę solidarności. Nie była ekspertką w organizacji tego typu imprez, ale to żadna tajemnica tak czi inaczej. Na lokalizacje rodem z instagramowych profili topowych influencerek trzeba płacić krocie i poczekać przy dobrych wiatrach tak koło roku. W trzy, maks cztery miesiące cudów nie można zdziałać. No, chyba że przeznaczy się na to krocie, a przecież ani oni, ani ich najbliżsi znajomi do nowobogackich elit nie należeli. - Załatwiali wszystko dość późno jak na taką uroczystość, pięciogwiazdkowy Hilton nie byłby przecież dostępny z tylko kilkumiesięcznym wyprzedzeniem.- dodała po chwili, by podzielić się swoimi przemyśleniami z Rustym. -Jeśli dadzą nam ten dodatkowy pokój, będę bardziej podekscytowana niż z wypadu na Malediwy.- stwierdziła z bladym uśmiechem wymalowanym na smukłej twarzy. Nigdy nie była szczególnie wybredna i wygodnicka, trudno powiedzieć czy to z braku funduszy, czy przez wzgląd na wychowanie. Buckleye od lat preferowali campingi od kurortów, a na urodziny dawało się prezenty od serca, a nie gadżety za połowę przeciętnej wypłaty w klasie pracującej. Tak, więc w kwestii jej oczekiwań poprzeczka nigdy nie została zawieszona wysoko a w tym momencie, tak czy inaczej za jedyny priorytet miała ten ekstra pokój, do którego to tak tęskno sobie wzdychali. -Na szczęście nie musimy się już tym martwić.-odarła gorzko, gdy słowa bruneta zmroziły ją znienacka. Ich wesele. Zdawała sobie sprawę, że nie zrobił tego umyślnie. Rozstanie wciąż było świeżym tematem, czymś, co musieli sobie przepracować. Nie oczekiwała nawet, że przyjdzie jej to łatwo, ale teraz naprawdę żałowała, że dali się wmanewrować w tę całą eskapadę. Męczyli się oboje. To uważane na każde słowo, chodzenie na paluszkach i nerwowe zerkanie przez szyby. Będzie ciężko. -To...chcesz frytkę? Są całkiem niezłe.- zapytała, zerkając do papierowej torby, w której jak trofeum dzierżyła całe ich zapasy. Typowe fast foodowe frykasy, które zdecydowanie nie mogły smakować źle. Wszystko, co wyjdzie z frytury, smakuje podobnie. - Jak dobrze pójdzie, niedługo powinniśmy być już na miejscu.- dodała po chwili, zerkając na wyświetlacz telefonu. Upiła kilka łyków kawy, choć z tego stresu była zdecydowanie nazbyt rozbudzona i bez dodatkowej kofeiny.
Rusty Overgaard
ambitny krab
e.
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
Bliscy sobie ludzie potrafili ranić bardziej niż ktokolwiek inny. Nie dość, że doskonale wiedzieli co ich drugiej połówce działa na nerwy i czego unikać, tworząc w życiu w pewnym sensie labirynt, w którym musieli się dobrze poruszać, żeby nie robić sobie na złość, bo każdego do szału doprowadzały zupełnie inne rzeczy. I w przypadku par łatwo było działać sobie na nerwy, kiedy w kłótni, w nerwach, specjalnie przytaczało się właśnie te przykre sytuacje, ciężkie argumenty, a później, cóż, później się tego wszystkiego żałowało. - Nie wiem czy pięciogwiazdkowy Hilton to coś, co załatwia się w ogóle na wesela - odpowiedział z uśmiechem, bo może nie bywał na takich wyjazdowych zbyt często, ale zawsze, czy raczej najczęściej, pokoje były po prostu w tym samym budynku, w którym odbywała się główna uroczystość, a to było wystarczająco dużą zaletą, aby nie szukać luksusów i raczej też w podobnych miejscach nie dało się ich znaleźć, bo nie było takiej potrzeby. Ludzie szykowali się tam do ceremonii, później wracali zmęczeni i często nietrzeźwi, żeby rano znów na szybko się przygotowywać do wyjścia, a to raczej nie sprzyjało docenianiu wystroju, czy też mebli, albo dostępnych kanałów telewizyjnych. - Myślę, że Malediwy to nie będą, ale tak będzie zdecydowanie wygodniej - kiwnął głową, bo cały ten wyjazd miał się zaliczać raczej do jednego z bardziej niezręcznych i stresujących, a jednocześnie żadne z nich nie chciało z niego zrezygnować, co może nie było najmądrzejszym posunięciem, ale skoro już się na to zdecydowali i postanowili to zrobić, to, cóż, nie mogli się teraz wycofywać, to byłoby dopiero bezsensowne. - Tak, na szczęście - głośno westchnął, bo nie wiedział co by mógł na ten temat powiedzieć więcej. Nie wiedziała nic o pierścionku i o tym, że dalej go miał. Że próbował go ostatnio wyrzucić, choć pewnie bardziej opłacalnie byłoby sprzedać, ale mu się nie udało, bo wizytę nad wodą przerwał mu niespodziewany przechodzień, więc pudełeczko dalej znajdowało się w jego domu, czekając na... sam w sumie nie wiedział na co.
- Mhm, jasne - wyciągnął rękę, nie odwracając wzroku od drogi, bo jednak jedzenie, kiedy było się kierowcą nie było najłatwiejsze. - Ten zjazd? - zapytał jeszcze, widząc znak nad zakrętem, świadczący o tym, że są już rzeczywiście niedaleko, a kiedy ujechali jeszcze kawałek, już wolniej, bo droga była węższa i bardziej kręta, do tego minęli znak, mówiący o ograniczeniu prędkości, na horyzoncie zamajaczył im dość pokaźny budynek, który najwyraźniej miał być celem ich dzisiejszej podróży, a Rusty poczuł dziwną mieszankę ulgi i poddenerwowania na wieść o tym, że są na miejscu. - Spodziewałem się chyba czegoś gorszego - przyznał, bo inaczej sobie ten hotel wyobrażal, nie wiedział jak, ale inaczej.

Regan Buckley
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
It was not the thorn bending to the honeysuckles, but the honeysuckles embracing the thorn.
Właśnie dlatego Regan nie była zbyt śmiała w zawieraniu kolejnych znajomości zarówno przed jak i po Rustym. Na swoim koncie nie miała zbyt wielu poważnych związków, czy też romansów, które wspominałaby z wypiekami na twarzy i żalem głęboko zakorzenionym w sercu. Wszystkie kłótnie, o których to zwykła mówić, że spływają po niej jak po kaczce, w rzeczywistości przez długie miesiące spędzały sen z jej powiek. Miała to do siebie, że dość szybko przywiązywała się do drugiej osoby, chciała ofiarować swoje zaufanie i sekrety osobom, które w szybkim czasie potrafiły obrócić to przeciwko niej. Oczywiście w ich przypadku tak nie było, w każdym razie Regan nigdy nie doszła do tak dramatycznych związków. Tak czy inaczej, rozstanie, które wciąż było dość świeże, sprawiło, że na pewien czas postanowiła odpuścić sobie randki i barowe flirty.
-Zależy, kto je organizuje. Jedni wolą budżetowe rozwiązania inni idą na całość i wyjeżdżają na egzotyczne wyspy.- stwierdziła nieco rozbawiona, bo całkiem niedawno śledziła na portalach plotkarskich rewelacje z zaślubin dziedziczki hotelarskiej fortuny, czyli wszystkim nam znanej Paris. O takim przepychu w zasadzie sama nigdy nie marzyła. Buckleye chowali swoje dzieci skromnie, toteż zarówno o Regan jak i jej bracia nigdy nie mieli wygórowanych oczekiwań względem rzeczy materialnych. Nie była, więc typem osoby oczekującym drogich prezentów, kosztowności i ciągłego obdarowywania prezentami. W większości przypadków podobne temu działania odbierała za niepotrzebne wydatki, które na pokaz uszczuplają czyjś budżet. Nie zmieniało to jednak faktu, że od czasu do czasu do poduszki lubił sobie pomarzyć o balu rodem z ekranizacji pięknej i bestii z Emmą Watson. - Chociaż faktycznie, Hilton jest mało weselny. Za to na rozwodową imprezę sprawdziłby się pewnie całkiem nieźle, chyba.- westchnęła, nieco podłamana swoim gadulstwem. W tych nerwach strzelała gafę za gafą, jak gdyby ostatnia szara komórka w jej mózgu postanowiła wraz z nimi zrobić sobie weekendowe wolne od obowiązków. Nie chciała urazić Rustiego ani tym, ani poprzednią wzmianką o szczęśliwym nie planowała wesela. Nie chciał powiedzieć też wielu innych słów, które z pewnością padły z jej ust, gdy widzieli się podczas ostatniego spotkania. Było tak wiele rzeczy, które z perspektywy czasu wolałaby rozegrać inaczej, ale było już za późno. Płakanie nad rozlanym mlekiem nigdy nie było jej domeną, jednak coraz częściej łapała się na tym, że rozpamiętywała przeszłość. -Na pewno będzie świetnie.- skwitowała co by nie wyjść na marudę. Nie wiedziała o cholernym pierścionku. Nie wiedziała o ewentualnych zaręczynach. Nie wiedziała o niczym. Wszystko, co mógłby uznać za jakiś znak, za poszlakę, umknęło jej w gąszczu codziennych spraw i bolączek. Jak zawsze z resztą.
-Tak, to tutaj. Chyba udało nam się dojechać przed przyjazdem większości.- stwierdziła, posyłając przeciągłe spojrzenie kierunku samochodów zaparkowanych a niedużym parkingu przed lokalem. Niewiele z nich miał znajomą rejestrację, co w zasadzie odebrała jako fakt na ich korzyść. Najbliższe znajomi nie będą świadkami ewentualnej walki o dodatkowy pokój, która bez dwóch zdań mogłaby ich zdemaskować. Gdy otworzyła drzwi po swojej stronie, jej również ulżyło, a przynajmniej tak identyfikowała to co właśnie czuła. Wspólna podróż nie okazała się wprawdzie tak tragiczna jak się spodziewała, ale wciąż nie była tym, co brunetka potrafiłaby ciągnąć jeszcze kilka kwadransów dłużej. W końcu kto dałby radę tłumić tak wiele emocji, by godzinami siedzieć jak na szpilkach w towarzystwie swojego ex? -To co, od razu do recepcji? W międzyczasie wyślę sms'a młodym, że jesteśmy na miejscu. Pewnie gdzieś się tu kręcą.-zaproponowała, spoglądając w kierunku drzwi wejściowych. Znając imprezowe perypetie związane z przygotowaniami, panna młoda pewnie walczyła teraz z ostatnim i przymiarkami, makijażem i fryzjerem i zakłócanie jej spokoju telefonami chyba nie byłoby dobrym rozwiązaniem. A grzecznościowy sms, przynajmniej utwierdzi ją w przekonaniu, że kolejny z gości bezpiecznie dotarli na miejsce. Zaskakujące jak rozważna potrafiła być Regan, gdy nie chodziło o jej własne życie i problemy.
Rusty Overgaard
ambitny krab
e.
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- Taki bogaty i rozrzutny chyba nie będę nigdy – zaśmiał się, bo wyjazdy na tropikalne wyspy były raczej… zbędne? Rusty wychował się w rodzinie, która akurat mogła pochwalić się całkiem sporym majątkiem – nie wiedział jak to jest martwić się o rachunki i pieniądze, bo w jego początkowych dorosłych latach, kiedy był jeszcze na studiach, rodzice opłacali dosłownie wszystko, a on sam mógł rozwijać się na uczelni i później podczas bezpłatnych staży, przebierając dzięki temu w ofertach. Zdawał sobie sprawę ze swojego uprzywilejowania, bo nie każdy mógł mieć tyle czasu na naukę, jak i bezpłatne praktyki, ale równocześnie nie do końca potrafiłby się wczuć w sytuację osoby, która zwyczajnie nie mogłaby sobie na podobne rzeczy pozwolić. Dom, w którym aktualnie mieszkał, też był kupiony dzięki pomocy rodziców. Pomimo młodego wieku mógł się cieszyć stosunkowo niedużą ratą kredytu hipotecznego, który pozwalał mu nie rezygnować z codziennych przyjemności, chociaż Rusty nie należał też do rozrzutnych osób. Nie lubił wydawać pieniędzy na głupoty, a takie drogie wesele było dla niego wręcz synonimem trwonienia swojego majątku. – Impreza rozwodowa? Takie rzeczy się w ogóle robi? – nie przypominał sobie, żeby Kirby organizował coś podobnego, kiedy rozwodził się z Panam, a oprócz niego raczej nie miał zbyt wielu kolegów, którzy byli po ślubie, co dopiero po rozwodzie, także wesela były dla niego nowością, a przynajmniej wesela, które organizował ktoś ze znajomych, bo te rodzinne to też zupełnie inna sytuacja. – Ale też myślę, że będzie super, są raczej z tych ludzi, którzy mają gust – wiadomo, ślub był głównie dniem dla nowożeńców, nie dla gości i powinni wszystko przygotować pod siebie, ale jednak jako gość Overgaard chciał się też dobrze bawić.
- Tak, możemy ogarnąć rzeczy jak już się zameldujemy w pokoju – skinął głową, zamykając samochód i kierując się w stronę wejścia do budynku, a w środku również recepcji. – Dzień dobry, Rusty Overgaard i Regan Buckley – wskazał ruchem głowy na dziewczynę. – Mieliśmy zarezerwowany pokój na jedno z tych nazwisk, ale chciałbym też zapytać, czy mają państwo jakiś wolny, który moglibyśmy wynająć – zaczął, przy okazji wyciągając z kieszeni portfel, żeby mieć go w gotowości, kiedy nadejdzie moment płacenia. Młoda recepcjonistka skinęła głową i powiedziała, że sprawdzi w systemie, a Rusty pokazał Regan dwa skrzyżowane ze sobą palce, tak na szczęście, w końcu oboje nie do końca chcieli spędzić ten nadchodzący weekend we wspólnym pokoju, wystarczyło już, że mieli siedzieć obok siebie przy stole i udawać, że dalej są razem, chociaż zaledwie dwa tygodnie temu spotkali się ze sobą po raz pierwszy od tak długiego czasu i to wszystko było cholernie niezręczne, a oni niewiele mogli w tej sytuacji na to poradzić, dla dobra pary młodej jednak musieli utrzymać fason, a przynajmniej próbować ze wszystkich sił, posłał więc nawet dziewczynie przyjazny uśmiech, w końcu możliwe, że w pobliżu kręcił się ktoś znajomy, musieli utrzymać najwyższą dyskrecję.

Regan Buckley
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
It was not the thorn bending to the honeysuckles, but the honeysuckles embracing the thorn.
-Słusznie, bo nie ma sensu. Gdzieś czytałam o parze, która ogarnęła sobie całą ceremonię na platformie do skoku na bungee a później dali nura z pięćdziesięciu metrów.- przytaknęła, wywracając oczami.--Aż tak bym chyba nie zaszalała, ale wystawne wesela to pieniędzy i nerwów.- dodała, po raz kolejny poddając refleksji dość nierealną obecnie okoliczność jej własnych zaślubin. Niejednokrotnie słyszała o naprawdę ekstremalnych rozwiązaniach, począwszy od wspomnianego już skoku, a skończywszy na ślubie w markecie lub torze wyścigowym. Niektóre pary swoją kreatywnością wręcz onieśmielały Regan, której wizje weselnych wojaży ograniczały się jedynie do księżniczkowych wizji rodem z baśni lub animowanych opowieści pokroju "Barbie jako księżniczka i żebraczka". Nie miała w zasadzie sprecyzowanej wizji ślubu, wiedziała natomiast, że o ile nie ma co oczekiwać na luksusy to przystawać na ślub w przydrożnej kapliczce z cateringiem z fast fooda też nie było sensu. Na podobny pomysł wpadł bowiem narzeczony jednej z jej dobrych koleżanek, który to resztę zaoszczędzonych pieniędzy postanowił wydać na bilety na koncert ulubionej kapeli. Do ślubu oczywiście nie doszło, ale Regan wciąż włos się jeżył na myśl o zajadaniu się nuggestami podczas ich pierwszego tańca odbywającego się najpewniej między tabliczką informująca o mokrej świeżo umytej podłodze a elektronicznym kioskiem do składania zamówień. -Tak słyszałam. No wiesz taki before po ślubie. Co kto lubi.- wzruszyła ramionami, bo to akurat wydawało jej się przezabawne. Wprawdzie jedyne osoby, które zgodnie z jej wiedzą wyprawiły podobne przyjęcie, zaliczały się do wszystkiego grona gwiazd i celebrytek, ale nawet to nie odbierało tej inicjatywie uroku w oczach brunetki. Popijanie dobrych drinków, palenie ślubnych fotografii i cięcie ślubnej kreacji ostrymi norzycami mogło być na swój sposób oczyszczające. Chyba.
-Na pewno będzie miło.- przytaknęła, bo byli to przecież ich dobrzy znajomi. Mimo nielicznych nieudogodnień wesele zapowiadało się naprawdę dobrze. To była ich noc i z pewnością ani Regan, ani też Rusty nie zamierzali odbierać im choć odrobiny z tej niepowtarzalnej przedślubnej euforii.
Euforii, której zdecydowanie brakowało Regan, gdy wraz z Rustym nerwowo wpatrywali się w recepcjonistkę. Brunetka, dzierżąc swoją niewielkich rozmiarów torbę, starała się wyglądać na maksymalnie zrelaksowaną, podczas gdy w rzeczywistości każda chwila spędzona przed wysokim pulpitem dłużyła jej się niemiłosiernie. Niechęć do czekania towarzyszyła jej jeszcze w czasach studenckich, gdy w sposób absurdalny przeżywała nie tyle egzaminy ile każdy kolejny dzień, który spędzała chcąc nie chcąc na nerwowym odświeżaniu poczty w oczekiwaniu na wyniki kolokwium.
-Niestety nie mogę zaproponować państwu pokoju jednoosobowego. Możemy zorganizować dostawkę. Jest także możliwość przekwaterowania jednej osoby do pokoju wieloosobowego. - odparła po chwili, przyglądając się jaśniejącemu wyświetlaczowi, skrywającemu klucz do wybawienia Regan i Rustiego.
Rusty Overgaard
ambitny krab
e.
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- Wszyscy dali nura? - dopytał, bo to w sumie ciekawy koncept. Z jednej strony, gdyby był zaproszony na podobne wydarzenie i miał tylko stać obok, to byłby trochę... zawiedziony? Celebracja związku dwóch osób, ale bez tych dwóch osób? Bo pewnie nie było to logistycznie najłatwiejsze, żeby potem ich z tego bungee zabrać, przebrać i wszystkich przetransportować do jakiejś sali. No i te buty! Rusty może i rozchodził już swoje weselne pantofle do tego stopnia, że nie sprawiały mu znaczących problemów, ale bywał na ślubach nie raz i nie dwa - na części też z Regan, więc doskonale wiedział, że damskie szpilki nie były wygodne do tego samego stopnia, o nie. Z drugiej strony gdyby każdy z gości musiał wziąć udział w skoku, to... o matko, już sobie wyobrażał te wszystkie ciotki, które przyszły tylko pozbierać materiał na plotki z sąsiadkami, a tu ktoś im każe przedwcześnie pożegnać się ze swoim życiem. - Before po ślubie? - powtórzył po niej pytająco, bo before to z samej nazwy był przecież przed, a tu w ogóle nie o ślub chodziło, tylko o rozwód, więc, może trochę głupio, ale pomyślał, że to jakiś bardziej kobiecy wymysł i on swoim umysłem tego nie ogarnie. No bo w ogóle impreza rozwodowa sama w sobie brzmiała jednak trochę komicznie i raczej nie jak coś, co chciałby świętować, bo on raczej wolałby zamieść swoją związkową porażkę pod dywan, ale może niektórzy cieszyli się z podziału majątku, uwolnienia od toksycznego partnera, albo po prostu powrotu do stanu związku wolny w jakichś randkowych aplikacjach. Chociaż jak się jest w małżeństwie to się nie powinno mieć randkowych aplikacji, ale wiadomo, różnie ludzie robią.
- Pokoju wieloosobowego? - powtórzył powoli po kobiecie, bo chyba te ślubne i hotelowe, czy też rozwodowe sprawy wyprowadziły jego umysł z równowagi na tyle, że już nic, zupełnie nic nie rozumiał. Do tej pory myślał, że zakwaterowanie w wieloosobowym pokoju mogło się przytrafić w jakimś górskim schronisku, albo na kolonijnym wyjeździe ze szkoły, czy może w jakimś hostelu, bo oglądał całkiem niedawno program o podróżowaniu za grosze. I o ile mógł zrozumieć, że niektórym to nie przeszkadza i jak najbardziej lubią w tej sposób spać, to on nie wyobrażał sobie spędzenia nocy w podobnych warunkach. Już wolałby się przekimać na tylnej kanapie w samochodzie, gdyby tylko nie istniało ryzyko, że ktoś go rozpozna.
Spojrzał niepewnie na Regan, później znów na recepcjonistkę, potem znów na Regan. - Nie, wieloosobowy odpada, nie macie państwo NIC wolnego? - ani on, ani ona nie będą przecież spali z obcymi ludźmi, bo to w ogóle było pomysłem idiotycznym i skoro przemęczyli się w samochodzie przez te kilka godzin, to już wolał mieć świadomość, że Buckley chrapie gdzieś obok, nie nieznajomy facet. W końcu żyli ze sobą tyle czasu razem pod jednym dachem, co się mogło stać? - Nie, to niemożliwe, że nie macie nic wolnego, pieniądze nie grają roli - sam jeszcze chwilę temu mówił, że nie jest rozrzutny, a tu - proszę bardzo, gotów był wcisnąć dziewczynie pieniądze, żeby znalazła im coś oddzielnego.

Regan Buckley
przyjazna koala
nata#9784
ODPOWIEDZ