FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
[2]

Nie pamiętał, co się dokładnie stało. To stało się zbyt szybko, by był w stanie cokolwiek zarejestrować i zapamiętać. Poza tym był w szoku. Ciężarówka, która była przez cała godzinę przed nim, i która przewoziła materiały łatwopalne niespodziewanie wybuchła – cały jej tył zajął się ogniem. A potem… czy to była jego wina, że też ucierpiał? Czy odległość, którą zachowywał przez cały czas prowadząc, nie była wystarczająco bezpieczna? Nie pamiętał tego w tej chwili. Było późno, a on był już zmęczony, ale musiał pojawić się na posterunku o tej nieludzkiej porze i napić się kawy, i działać. Ale na posterunek już chyba dzisiaj nie dotrze. Nastąpił wybuch, pojawił się ogień, jego odrzuciło w bok. Cała szyba poszła w drobny mak. W samochód uderzyło coś z przodu – prawdopodobnie inny samochód – w wyniku czego jego prawa noga została w jakimś stopniu przygnieciona, bo bokiem samochodu z całej siły uderzył w budynek, gdzie ustawione było rusztowanie. Niezabezpieczone żadnymi środkami rusztowanie, jak zauważył zgryźliwie, gdy już czekał aż ktoś mu udzieli pomocy. Ta noga cholernie bolała, ale z tego wiedział, że jeszcze wyjdzie. Jeszcze nie ta noga była najgorsze. Mógłby przysiąc, że podczas wypadku zamknął oczy tylko na moment i gdy je otworzył w jego obojczyk coś było wbite – drut? Prawdopodobnie coś spadło z tego rusztowania. Z powodu jakiegoś dziwnego przeczucia, miał wrażenie, że ten drut czy cokolwiek to było przeszło przez jego ciało na wylot. To tez cholernie bolało i zaczął się zastanowić czy ten wystający drut przypadkiem nie uszkodził mu żadnych nerwów bądź czegokolwiek innego, na czym się nie znał w najmniejszym stopniu. Gdy ktoś do niego podszedł nakazał mu się tylko nie ruszać. Tyle to w sumie sam wiedział i to trochę też nie tak, że miał zamiar sobie teraz gdzieś pójść. Albo, że był w stanie. Właściwie ciągle miał wrażenie, że wokół słyszy głosy, choć tak naprawdę nikt nie mówił bezpośrednio do niego. Był tyłem do wypadku i do tego, co się działo teraz na drodze. Widział kolorowe światła odbijające się w jego lusterkach, słyszał ruch ulicy, głosy i hałas miejski, tak niespodziewany i dziwny jak na nocną porę. Spróbował się skupić na tych dźwiękach, bo tak naprawdę miał ochotę zwymiotować za każdym razem, gdy tylko spoglądał na swoje palce, które pokryte były krwią. Generalnie nigdy nie miał problemu z widokiem krwi – w końcu czasem pracował przy denatach, prawda – ale to była jego krew i to trochę pogorszało sprawę.
Nie wiedział ile czasu minęło aż ujrzał obok siebie twarz. Ktoś wsiadł od strony pasażera, bo o tej drugiej strony raczej nie było to możliwe, i kiedy Ezra lekko zwrócił głowę w stronę gościa w jego samochodzie, trochę zaniemówił. Bo albo to była konsekwencja szoku, albo właśnie widział najpiękniejszą kobietę, jaką przyszło mu oglądać w swoim życiu.

Blake Hargrove
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
  • #8
Nawet w Lorne Bay zdarzały się większe wypadki. Gdyby takich nie było to straż pożarna nie byłaby potrzebna. Z jednej strony wiele osób straciłoby pracę, a z drugiej czy nie byłoby miło pomyśleć o braku jakichkolwiek wypadków? Miasteczko byłoby o wiele przyjemniejsze - każde. Szkoda, że taki świat nie istnieje, ech... Ale o tym dzisiaj Blake nie myślała. Doceniała te spokojniejsze dni w remizie bo nawet jeśli brak zgłoszeń nie oznaczał pokoju w okolicy to chciała wierzyć, że wiele osób unika zagrożeń. Dzisiaj najwyraźniej albo ktoś nie przygotował odpowiednio transportu albo zdarzył się nieszczęśliwy wypadek z niczyjej winy. Do tego będą dochodzić później. Najważniejsze, że dotarli na miejsce zdarzenia tak szybko jak się dało - i w takich chwilach Hargrove żałowała, że teleportery wciąż nie istniały. Czy nie byłoby o wiele lepiej oraz przede wszystkim sprawniej, gdyby remiza była zaopatrzona w coś takiego? Na miejscu zjawialiby się w dosłownie kilka sekund po telefonie. Przez to właśnie sama droga do wypadku zawsze powodowała u Blake swego rodzaju stres tym czy nie zjawią się za późno. A bywało i tak niestety... Dlatego kiedy tylko zjawiali się na miejscu musieli działać od razu. Na szczęście dowódca nigdy czasu nie tracił na pogadanki, momentalnie oceniając sytuacją i rozdzielając grupy, tak by każdy dostał pomoc jak najszybciej. Część zajęła się centralnym miejscem wypadku. To, że wybuch był jeden nie znaczyło, że nie może być następnych. Zwłaszcza, że nie był to zwykły wypadek. Sporo osób wydawało się rannych - jak nie gorzej - i należało ustabilizować sytuację i zająć się tymi najbardziej potrzebującymi. Blake wraz z kilkoma towarzyszami miała te "bardziej" oddalone samochody, i tak trafiła do auta młodego blondyna. Wydawał się być młodszy... góra w jej wieku, ale stawiała na młodszego. Bardziej jednak skupiła się na jego widocznej "ranie", że tak się powie. Przebicie na wylot na pewno nie było czymś przyjemnym.
- Cześć. Jestem Blake. Jak się do ciebie zwracać? - przed wejściem do samochodu zdjęła nakrycie głowy. Nie byli tuż przy oparach, a musiała ogarnąć w jak bardzo złym stanie chłopak jest. No i lepiej się rozmawia z twarzą niż hełmem, prawda? - Wiem, że będzie to brzmiało głupio, ale możesz mi powiedzieć co cię boli? Nawet to co uważasz za oczywiste i widoczne - mówiła łagodnie i powoli, bacznie mu się przyglądając. Czasem coś oczywistego nie bolało, więc dobrze mieć wszystkie informacje. - Postaraj się nie ruszać za bardzo - powiedziała coś prędko przez radio, ale z samochodu nie wyszła na tą chwilę. Oględziny były podstawą. A ona na jego miejscu sama wolałaby nie zostawać, gdyby ją coś przebiło.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
O ile łatwiej byłoby żyć w świecie Harry’ego Pottera – nie tylko kominki, sieć fiuu, świstokliki, ale przede wszystkim umiejętność teleportacji! Gdyby takową Ezra posiadał; nie doszłoby do takiego wypadku. Z wielu względów. Czy tylko mnie się wydaje, że świat czarodziejów i czarownic jest jakiś taki bardziej bezpieczny? O ile oczywiście w świecie magii nie grasuje jakiś fanatyk aka szaleniec, aka najpotężniejszy czarnoksiążnik świata, który pragnie wybić pół populacji. No, bo wtedy faktycznie nie ma co porównywać poziomu bezpieczeństwa. W każdym razie… o tym, że w Lorne Bay nie było zbyt bezpiecznie, wiedział doskonale Ezra. Nigdzie nie było bezpiecznie, ale jakoś świadomość tego uderzała dopiero, gdy miało się zawód związany bardziej z zawodami takimi jakimi parali się Ezra czy Blake. Ewentualnie tych związanych przecież z medycyną. Chyba dopiero wtedy można było realnie odczuć to, na jakie niebezpieczeństwo ludzie byli narażeni na co dzień. A dopiero znalezienie się w sytuacji zagrożenia życia, uświadamiało człowiekowi, że ten wcale nie jest nieśmiertelny.
Ezra – odparł powoli i przełknął nerwowo ślinę. Nie wiem jakim cudem udało jej się tak bezbłędnie określić jego wiek w tym momencie, on jak na razie miał problemy ze skupieniem i nie potrafiłby powiedzieć ile lat może potencjalnie mieć ta kobieta. – Miło mi cię poznać Blake, chociaż okoliczności pewnie mogłyby być nieco lepsze… – wypowiedział nerwowo i ironicznie. Silił się na bycie zabawnym, choć rzeczywiście do śmiechu mu nie było. Nieomal się nie roześmiał, gdy mu zadała pytanie o to, co go boli. – No właśnie nic… ale ta krew… to moja krew i będąc szczerym bardzo mnie mdli od jej widoku – powiedział z grymasem i na moment przymknął oczy. – To dobrze, że nie czuję bólu? Czy przeciwnie? Czy takie przebicie mogło poważnie uszkodzić układ nerwowy do tego stopnia, że nie będę czuł już zupełnie nic…? – paplał nerwowo, ale był w sytuacji stresowej, wiec chyba nie ma się co dziwić. – Chociaż moja noga… – mruknął po chwili z ciężkim westchnieniem, bo coś go jednak bolało. – Nigdzie się nie wybieram – powiedział nieco oschle i z lekką irytacją. Aczkolwiek poruszył się odrobinę i natychmiast syknął z bólu. Momentalnie pożałował tego czynu.

Blake Hargrove
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
W świecie magii, takiej Blake łatwo byłoby w jednej chwili pomóc rannemu. Nie cierpiałby i szybko poczułby się lepiej. Tym bardziej szkoda, że nie mogli tego załatwić raz dwa - dla dobra chłopaka musieli uważać tym bardziej. Z jednej strony działać szybko - ogarnąć jak bardzo obrażenia są rozległe - a z drugiej ostrożnie aby nie pogorszyć jego stanu. Pamiętała te czasy błogiej nieświadomości. Oczywiście zawsze wiedziała, że nie ma na świecie super bezpiecznego miejsca bez chociażby małych incydentów, ale jak się pracuje w zawodach ratujących życie i reagujących na pierwsze wezwania to widzi się straszne rzeczy o wiele częściej niżby się mogło wydawać. Jak teraz - niby najstraszniejszy widok to nie był, ale do tych błahych było mu zdecydowanie daleko. Każdy wypadek Hargrove traktowała indywidualnie i już wiedziała, że będzie tutaj do czasu zabrania blondyna z miejsca wypadku. Biedak... z tego co widziała nie miał nic wspólnego z całym wypadkiem - choć nie ona będzie ustalać szczegóły przebiegu - a musiał cierpieć za samą jazdę samochodem.
- Jesteś pierwszym Ezrą jakiego poznaje - nie żeby aktualnie była wielce towarzyska, ale poznała sporo osób w życiu już. A starała się podtrzymać go rozmową by na tą chwilę nie tracił przytomności i mógł się skupić na rozmowie z kimkolwiek - byleby chociaż troszkę myśli odciągnąć od tego co się działo z jego ciałem. - W takim razie trochę cię oczyszczę, ale postaraj się nie patrzeć na krew. Postaraj się spokojnie oddychać. Wybierz sobie jeden punkt i na nim skup wzrok - aktualnie nie mogła pozbyć się całej krwi z jego ubrań, ciała... samochodu... ale powierzchowne rozpryski mogła spróbować. Wyjrzała za otwarte drzwi samochodu, gdzie była jej torba i wyciągnęła z niej wilgotne chusteczki. Następnie - delikatnie i ostrożnie - zaczęła "zmywać" krew - wpierw z jego rąk, następnie lusterko... to co na widoku było najbardziej. - Nie, nie. Spokojnie. Brak bólu nie zawsze oznacza uszkodzone nerwy. W takich przypadkach adrenalina często swoje robi i nie czuje się bólu. Nie będę cię jednak okłamywać... możesz go poczuć kiedy będziemy cię wyciągać - póki co lepiej dla niego, że nie czuł tej całej dziury w ciele. Co innego jak zaczną go ruszać, a będą musieli. - Która noga? - musiała znać szczegóły. Momentalnie też spojrzała na nogi, ale jeden z wezwanych kolegów po fachu właśnie podszedł by podać o co prosiła. - Założę ci teraz kołnierz, dobrze? Ustabilizuje cię nieco - i tak musiała to zrobić dla bezpieczeństwa, ale przecież się na niego nie rzuci. Dlatego jeśli nie dostała sprzeciwu to powoli wzięła się za zakładanie kołnierzu - zrobiłaby to szybciej, ale za dużo miejsca to tu nie było, a nie mogła pozwolić sobie na dodatkowe uszkodzenia Ezry.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Niesamowicie miło było z jej strony to postanowienie, aczkolwiek Ezra jak na razie nie miał jak się o nim dowiedzieć. Natomiast bardzo doceni jej oddanie sprawy i to, że zostanie z nim do końca, jeśli faktycznie z nim zostanie. Szczerze mówiąc, sam nie wiedział czy w tym momencie nie wolałby chyba być nieprzytomnym. Przynajmniej nie musiałby się zastanawiać nad tym czy jeszcze kiedykolwiek podniesienie się na drążku na siłowni i czy nie będzie kulał do końca życia. Może trochę panikował – wewnętrznie – ale nie da się przecież być optymistą w takiej sytuacji, widząc tyle zniszczeń, krwi i siedząc w niezbyt dogodnej pozycji w aucie bez szyby.
Niezbyt popularne imię – przyznał i odruchowo westchnął. Na co natychmiast syknął z bólu i zacisnął powieki. Stłumił w ustach przekleństwo, co udało mu się chyba jakimś cudem, naprawdę. Wiedział, że próbowała podtrzymać rozmowę. W końcu jakby nie patrzeć obracali się w podobnym środowisku – i nie musiał być ani ratownikiem, ani tak na dobrą sprawę stróżem prawa by wiedzieć, że z ofiarą wypadku trzeba rozmawiać żeby nie utraciła przytomności, czyli zazwyczaj aż do przyjazdu karetki, bo potem zostawało się przejętym. Ciężko było w tej sytuacji być rozmownym, ale mimo wszystko starał się bardzo skupiać na jej twarzy i badać ją wzrokiem. Jej rysy twarzy, nos, oczy. Pozwalało mu to tak bardzo nie skupiać się na bólu. Zresztą robił po prostu to, co mu nakazała. Skupił wzrok na jej twarzy i starał się spokojnie oddychać, i nie poruszać za bardzo. Był jej wdzięczny za to, że starała się oczyścić obszar z krwi, by go tak nie rozpraszała.
Następnie skupił się na jej słowach i nieco mu ulżyło. Widocznie niepotrzebnie pozwalał sobie na panikę, ale naprawdę ciężko było na tym zapanować. – Okej, tylko błagam wyciągnijcie mnie stąd jak najszybciej – jęknął niemal błagalnie. To znaczy, miał zamiar pozwolić im działa we własnym zakresie i czasie i nie narzekać na nic, ale naprawdę istotne dla niego było, żeby wydostać się stąd możliwe jak najszybciej. – Prawa – odpowiedział zgodnie z prawdą i nieco pochylił głową, co znowu było błędem. – Cholera. Zapomniałem, żeby się nie ruszać – warknął, zły sam na siebie przede wszystkim i znów skupił wzrok na jakimś punkcie w samochodzie. Zgodził się na ten kołnierz, aczkolwiek poczuł się nieco zestresowany tym, że może go to dodatkowo zaboleć. Ale pozwolił jej na to i postarał się być zastygłym w ruchu, gdy zakładała mu kołnierz. – Co teraz? – spytał ją, gdy już się z tym zapewne uporała. Znów uderzała go panika, a gdy opanowywała go ta nerwowość to odruchowo zaczynał gadać.

Blake Hargrove
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
Panika w takiej sytuacji była u poszkodowanego czymś normalnym. Co prawda miała okazję spotkać się już z kimś kto nawet w najgorszej sytuacji widział świat w jasnych barwach, ale to właśnie panika była najbardziej zrozumiała. Ba, Blake pracowała z tym na co dzień, ale każdy wypadek był okropny, a ona na miejscu np. Ezry pewno też nie czułaby nawet krzty spokoju. Tym bardziej starała się zawsze jak mogła. Tak jakby to ona chciała być potraktowana w podobnej sytuacji.
- Powiedziałabym, że dzięki temu wyjątkowe - tak jak zawsze próbowała rozmowy podtrzymywać, tak nigdy starała się nie kłamać, więc serio tak myślała. Nie żeby wcześniej to jej do głowy przyszło, no ale pierwszy raz Ezrę jakiegoś spotkała. Notabene uważała, że i tak dobrze sobie radził. Musiało go boleć strasznie - co było widać - ale walczył z tym i stosował się do zaleceń. Niby proste rzeczy jednak nie każdy tak reagował. Niektórzy krzyczeli źli na cały świat, a w tym i na ratowników. Również należało to wliczać do zrozumiałych sytuacji, ale gniew poszkodowanych nie usprawniał pracy strażaków - wręcz przeciwnie. Wszak byli rozpraszani, a musieli pracować uważnie by ofiarę ratować.
- Zrobimy to najszybciej jak się da, ale musisz jeszcze trochę wytrzymać. Za parę chwil zajmiemy się wyciąganiem ciebie, ale dla jasności informuję, że samochód z tego nie wyjdzie... w przeciwieństwie do ciebie - dodała ostatnie słowa bardzo pewna swego. Przy wycieraniu krwi miała już pewność, że noga chłopaka musiała ugrząźć - a on swym bólem sam to potwierdził - więc musiała to zgłosić i czekać aż kilku towarzyszy przyniesie sprzęt i będą mogli rozprawić się z maszyną sprawniej aby wyciągnąć Ezrę w jednym kawałku. I choć już teraz auto nie wyglądało dobrze, tak po ich działaniach nie będzie szans w ogóle czego zbierać.
- Teraz głębokie oddychanie. Obiecuję ci, że za parę minut będziemy cię wyciągać, ale musimy się postarać byś do tego czasu był przytomny. Potem będziesz mógł odpocząć - jeśli straci przytomność może mu się pogorszyć, a oni mogą mieć utrudniony ratunek przez brak miejsca. Przytomny zawsze ich zawiadomi jeśli będzie go coś boleć. Swoją drogą odruchowo się skrzywiła kiedy chłopak zapomniał o nieruszaniu się. Oby kołnierz, który założyła lepiej mu o tym przypominał. - Może opowiesz mi, gdzie się wybierałeś? Na wycieczkę? Do pracy? Na randkę? - nie w głowie było jej przesłuchiwanie, więc strzelała w lekki temat. Strasznie ją korciło aby spoglądać w stronę samego wypadku i wypatrywać kolegów, ale musiała skupiona być, więc dzielnie wzrok trzymała na blondynie. Niech wie, że tu jest i będzie gadać o niczym jak będzie trzeba.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Ezra po prostu nie cierpiał nie czuć kontroli nad sytuacją – tak samo jak nie cierpiał niespodzianek. A w tej konkretnej sytuacji nie miał kompletnie kontroli nad tym, co się działo. Mógł tylko stosować się do poleceń, ale tak na dobrą sprawę nawet nie wiedział czy jeszcze będzie po tym w pełni sprawny. Bo o tym czy przeżyje niespecjalnie chciał myśleć, jakoś nie brał pod uwagę, że ktoś miałby robić oględziny przy jego ciele. Ktoś! To znaczy jego kumple z posterunku i nad tym naprawdę nie chciał się dłużej zastanawiać. O wiele łatwiej było mu paplać głupoty i wpatrywać się w twarz pięknej Blake i tylko na tym się skupiać. – Staroświeckie – skomentował i choć mogło to zabrzmieć jak skarga, to tak naprawdę nigdy mu nie przeszkadzało to imię, a już na pewno nie przeszkadzałoby mu gdyby nawet faktycznie było staroświeckie. Ezra posiadał i bez tego starą duszę.
Jęknął tylko – tym razem totalnie w formie skargi i poniekąd protestu na wieść, że samochód nie wyjdzie z tego cało. Trochę mu było szkoda, ale zdążył chyba się przyzwyczaić do myśli, że ostatnio wszystko idzie totalnie nie po jego myśli. Nie mógł chyba jednak bardzo narzekać, skoro w tym momencie wszyscy skupiali się na tym, by mu jednak pomóc, a nie na tym, by jego auto wyszło bez szwanku w tym wypadku. I to było totalnie zrozumiałe przecież. Słuchał jej uważnie, ale darował sobie skinienie potwierdzające głową, gdy nakazała mu głębokie oddychanie, nie ruszanie się i przede wszystkim utrzymanie przytomności. Nie czuł się zmęczony, nie czuł nawet, że odlatuje i choć nigdy wcześniej w swoim całym życiu nie zemdlał, to jednak miał wrażenie, że wiedziałby gdyby zrobiło mu się słabo. Miał tylko nadzieję, że pani strażak również w porę to dostrzeże. Nagle zadała mu pytania, a on potrzebował dobrej chwili by się skupić. – Ja nie… Nie pamiętam – wydukał w końcu nieco oszołomiony i znów wytężył umysł. – Ale jeśli chodziłoby o randkę, to byłaby to wyjątkowo smutna randka i pewnie nic z tego by nie było. To znak… – Mimo wszystko zdobył się na żart i nagle mu się przypomniało. Wziął głęboki oddech. – Do pracy… jechałem do pracy – oznajmił zdecydowanie, przypominając sobie o tym nagłym wezwaniu. Aż w sumie dziwne, że do tej pory nikt do niego nie zadzwonił. A może po prostu stwierdzili, że raz na jakiś czas spóźnienie jest dopuszczalne? A może po prostu rozładował mu się telefon? – Gdzie jest mój telefon? – wymamrotał nagle i tylko cudem przypomniał sobie, że miał się nie ruszać. – Muszę zadzwonić na posterunek – powiedział z dziwną determinacją w głosie.

Blake Hargrove
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
Od czasu szkolenia wiedziała, że będzie zawsze robić wszystko co w jej mocy aby uratować czyjeś życie. Kto by pomyślał... bo na pewno nie ona w czasach szkoły czy studiów kiedy to wybierało się swoją drogę kariery. Ale może lepiej nie informować Ezry o tym, że Blake pracuje jako strażak od jakiegoś półtora roku dopiero. Już miała wiele wezwań, przeszła wcześniej naturalnie wszystkie potrzebne szkolenia i wiedziała, że nie puszczono by jej w teren, gdyby jej nie ufano - tak jak ona ufała swoim towarzyszom z pracy. Nieraz już udowodnili, że mogła na nich liczyć i miała nadzieję, że i ona się wywiązywała dobrze. Nie podejmowała pochopnych decyzji, a zawsze dowódce mogła zapytać o plan działania, prawda? Teraz wytyczne dostali oczywiście i dotrzymywała swojej roboty. Choć w takich chwilach nie myślała o tym jak o pracy, a serio ratowaniu życia. Nawet jeśli aktualnie niewiele robiła to musiała cierpliwa być. Nie tylko Ezra ucierpiał i może też nie musiał posiadać informacji o innych ofiarach... póki sam tego chcieć nie będzie, ale tu i teraz on był najważniejszy.
- Staroświeckie też ładne. No i nikt nigdy nie pomylił cię z płcią przeciwną - zauważyła, troszkę dla rozluźnienia... o którym mowy raczej być nie mogło, ale przecież lepiej mówić coś lekkiego niż jakby miała wyciągać ciężkie tematy. Poza tym skoro miał jej o sobie mówić, to i ona mimochodem może o sobie coś rzucić.
- Niestety... - dodała przepraszająco kiedy chłopak jęknął na wieść o pojeździe. W sumie lepsza reakcja niż złość o to, że myśli się o takich rzeczach teraz. - Był ubezpieczony? Nie wiem czy będzie to pomocne, ale zostawimy ci namiary na to co z niego zostanie. Nie zwróci ci to kosztów całego samochodu, ale... zawsze coś będzie - o proszę, jaka normalna rozmowa - zdecydowani informująca o tym jak Blake była pewna tego, że będzie "potem" i że chłopak z tego wyjdzie. Źle, że będzie się martwił pojazdem, ale za złom też pieniądze jakieś będą. No i najważniejsze by przeżył do tego.
- W porządku. Oszołomienie jest czymś normalnym. Plusem jest to, że wiesz jak się nazywasz - a niestety i tego się zapominało przy podobnych wypadkach, więc jakaś jasna strona. - Dlaczego? Na pewno nie byłoby tak źle. Nie trzeba być cały czas radosnym - bo nie bardzo wiedziała, dlaczego randka miałaby być smutna. No, ale nie znała chłopaka tak dobrze. Nie żeby sama ostatnio na randkach bywała. Za to uśmiechnęła się, gdy sobie przypomniał, gdzie jechał. Zanim jednak go pochwaliła to padło pytanie o telefon. - Zaraz znajdę. Posterunek? Tam pracujesz? - bo jakby zbiegiem był to raczej by tam nie dzwonił. A ona w tym czasie zaczęła przeszukiwać samochód... i znalazła telefon - który ewidentnie ucierpiał przez szkło z szyb. To też tłumaczyło braku sygnału. - Telefon nie miał szczęścia... Ale z karetki zadzwonimy do kogo będziesz chciał. Ezra... jak nazwisko? - na pewno, gdzieś tu walały się dokumenty, ale lepiej zapytać jakby tak chłopak stracił przytomność. A nazwiska wcześniej nie podał.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Nie oceniłby jej, a przynajmniej tak by sobie mógł wmawiać, gdyby faktycznie się dowiedział. Tyle, że wiedza ta nie była mu zupełnie potrzebna. Jakoś tak podświadomie pokładał nadzieję w ludzi, którzy pracowali jako stróże prawa, strażacy i lekarze, nie myśląc o tym jak długi mają staż pracy. Liczył, że skoro ktoś zaufał im na tyle, by mogli pracować z ludźmi, to byli tego godni. A Blake wydawała mu się bardzo stanowcza i pewna siebie, jakby na swoim miejscu. Miał wrażenie, że ona naprawdę wie co robi. Zresztą, w obecnej sytuacji wolałaby nie zostać wyprowadzony z błędu, bo to tylko spotęgowałoby jego panikę. A to było zupełnie niepotrzebne.
Chyba nie bardzo rozumiem – powiedział szczerze. Zwalił to na chwilowe otępienie, ale w ogóle nie pokojarzył, że ktokolwiek mógłby wziąć Blake za mężczyznę – zresztą w tym momencie, kiedy widział jej twarz, było to naprawdę ciężkie do wyobrażenia sobie i nawet nie pomyślał, że owa pomyłka mogłaby nastąpić tylko w wyniku znajomości samego imienia. Niemniej, posłał jej pytające spojrzenie.
Tak, był, ale to i tak niezbyt dobra wiadomość. Ale… Dzięki ¬– powiedział krótko. – Będę wdzięczny – dodał jeszcze uprzejmie. Wiadomość była kiepska, ale chyba były rzeczy jednak na ten moment ważniejsze niż jego samochód. Niemniej, doceniał, że chociaż tyle będzie w stanie otrzymać. Zaczął się też zastanawiać jak długo jeszcze potrwa to wyciąganie go, nie śmiał jednak ponownie się skarżyć i pytać.
Nie… chodziło mi bardziej o to, że… No, bo wiesz… czy randka zalicza się do udanych, jeżeli podczas powrotu miało się wypadek? – Był poniekąd w szoku, że naprawdę o tym rozmawiali i mieli rozkminy na takim poziomie podczas gdy on tutaj siedział z wbitą rurką i zastawiał się jeszcze chwile temu czy będzie mu dane to przeżyć. Jeśli przeżyje, to chyba totalnie powinien pójść wreszcie na jakąś randkę. Najlepiej z dziewczyną równie piękną i miłą co Blake. Bo w jego odczuciu Blake był miła. Przynajmniej na ten moment.
Tak. Jestem fotografem kryminalnym. – I nagle poruszył się bardzo gwałtownie, bo mu się coś przypomniało. Ten gwałtowny ruch był ogromnym błędem, bo przez jego ciało przebiegała fala bólu i nie potrafił powstrzymać zduszonego okrzyku. Mimo to wymamrotał: – O szlag… aparat… – I w ogóle pewnie cały sprzęt, bo skoro z telefonu nic nie zostało, to nawet nie łudził się, że sprzęt, który znajdował się na tylnych siedzeniach jest cały. Pewnie, że to nie był jego osobisty sprzęt, tylko własność posterunku, ale i tak wiedział, że odzyskanie dowodów i zdjęć spraw może być po prostu bardzo ciężkim i papierkowym procesem, którym nie chciał się teraz martwić. Ani później też – tak w gwoli ścisłości. – Brooks. Ezra Brooks – wypowiedział powoli i wyraźnie. Zamrugał gwałtownie. Ból był nieznośny, ale to nie wszystko – nagle uderzyła w niego perspektywa tego jak wiele rzeczy po tym wypadku będzie musiał załatwić. Nie dość, że miał problemy z mieszkaniem, to jeszcze jako dodatkowy wydatek dojdzie tutaj rachunek ze szpitala (prawdopodobnie) i zapłata za auto, bo nie liczył, że ubezpieczenie zaoferuje mu jakąś super kwotę, nie oszukujmy się.

Blake Hargrove
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
W takim miejscu pracy pewność siebie była podstawą. Można było być kimś nieśmiałym, małomównym itp., ale przy ofierze wypadku należało pokazywać, że wie się co robić. Gdyby postępować inaczej i okazywać niepewność to stres w poszkodowanym tylko by wzrósł - a i tak jest na pewno nie mały. Sama Blake również wolała by w razie wypadku zajmował się nią ktoś kto się zna na robocie i tego nie schrzani. I bardzo się starała! Aktualnie musiała głównie dotrzymać mu towarzystwa i utrzymywać go przytomnym do czasu aż kilku wolnych strażaków się zjawi i wezmą się za wyciąganie Ezry. Niestety z uwięzioną nogą nie potrwa to jedynie kilku sekund.
- Oww... Blake to również męskie imię. Przez to czasem następuje pomyłka. Zwłaszcza w dzieciństwie było to częste - o czasach studiów nie wspomni bo to anegdotki raczej na przyjemniejsze sytuacje, gdzie można się pośmiać, a tutaj... Po pierwsze nie chciała o sobie gadać za wiele, a po drugie jeśli faktycznie zacznie się śmiać za bardzo to może mu zaszkodzić. A miała nie szkodzić! No, ale urocze, że nie skojarzył o co chodziło. Chyba, że to przez otępienie to współczucie, a nie urocze...
- Raczej nie... Kolejny powód by wypadków unikać - trochę na rozluźnienie tekst bo wiadomo, że jakby się dało to by za wszelką cenę unikało się takich okropności. - Za jakiś czas będziesz opowiadał jak bohaterstwo wyszedłeś z tej całej kraksy. To na pewno doda ci parę punktów na randce - zero wątpliwości, że z tego wyjdzie. Co prawda nie wyglądało to dobrze, ale miał na tą chwilę wszystkie kończyny, a pręt, który się wbił - i nieco materiału z jej strony - radziły sobie z krwawieniem. Tak... zdecydowanie nie należało tego ruszać dopóki nie będą w szpitalu. A to oznaczało, że razem z tym chłopak będzie musiał jechać. Niezbyt wygodne, ale ich zespół da radę. Lepiej niech Brooks myśli jak składać teksty na podryw z bohaterskiego wyjścia, o. Na pewno to lepsze od... od tych negatywnych myśli. No i randki są bardziej przyziemne.
- Kolega po fachu - może nie był typowym stróżem prawa, ale fotograf kryminalny również się zaliczał do danego określenia - według niej. Gdy jednak Ezra zbyt gwałtownie się ruszył, momentalnie do niego podskoczyła - nie chcąc go uszkodzić, ale unieruchomić by nie powstała jeszcze większa dziura w tułowiu. - Okej, już dobrze. W porządku. Poszukam go, ale się nie ruszaj - odsunęła się nieco i niechętnie, ale zdjęła z Ezry wzrok by rozejrzeć się za aparatem. Dużo miejsca nie było - nie pozostało - więc niedługo to zajęło, gdy znalazła go na tylnym siedzeniu. Gdy jednak po niego sięgała to przypadkowo zrobiła sobie zdjęcie. No co! Nie znała się na takich profesjonalnych aparatach, a i nie zwracała uwagi jak to bierze. Grunt by uspokoić trochę blondyna. - Wydaje się, że działa, więc możesz odetchnąć - dodała, pokazując mu aparat. Oczywiście nie wiedziała jak tam w środku z filmem czy cokolwiek tam było, ale pstryknęło zdjęcie, więc sprzęt miał się lepiej od komórki.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Zachowanie Blake rzeczywiście sprawiało, że Ezra czuł się trochę spokojniejszy. Na pewno miał świadomość tego – a przede wszystkim chciał w to gorąco wierzyć – że znajduje się w dobrych rękach. Nie zwykł panikować i był raczej z tych, co zachowują zimną krew, ale sytuacja bynajmniej nie należała przecież do najłatwiejszych. I naprawdę cieszył się, że trafiła mu się taka Blake, która była miła, stanowcza w swych działaniach i przede wszystkim wydawała mu się kompetentna i miął tylko nadzieję, że się nie pomylił w osądzie. Kompletnie nie rozumiał dlaczego ktoś miałby pomylić Blake z mężczyzną – choć oczywiście docierało do niego wytłumaczenie, że jej imię to zarówno damski i męski odpowiednik, ale i tak – dlatego nie odpowiedział na to już zupełnie. To chyba jeszcze nie była rozmowa na ten temat, choć pewnie skutecznie odwróciłaby jego uwagę od tego, co się działo wokół.
Uśmiechnął się lekko. Domyślał się, że chciała nieco podnieść go na duchu, bo i skąd mogła wiedzieć, że Ezra nie jest z tych, który by się przechwalał takimi rzeczami? Albo kimś, kto stara się wzbudzić współczucie w drugiej osobie. Tyle, że nie powinien tego brać tak bardzo do siebie – przecież Blake tylko żartowała. Nie miał jednak siły, by się roześmiać. Nie w momencie, gdy coś tkwiło w jego ciele tak boleśnie wbite. Zastanawiał się, ile to jeszcze potrwa, bo choć przyjemnie mu się rozmawiało z panią strażak, to jednak odczuwał spory dyskomfort z każdą kolejną minutą.
Uspokoił się momentalnie, gdy obiecała, że poszuka jego sprzętu. Co prawda ból przeszył go na wskroś i Ezra zdawał sobie sprawę ze swojej głupoty, ale musiał przyznać natychmiast, że o wiele lepiej się poczuł, gdy kobieta naprawdę poczęła rozglądać się za tym aparatem. I faktycznie odetchnął, trochę też nieświadomy tego, że Blake zrobiła sobie selfiaczka aparatem służbowym. Powoli zaczynał czuć się dziwnie, jakby trochę odpływać. To chyba ta ulga spowodowana odnalezieniem aparatu sprawiła, że Ezra wyluzował ciut za bardzo i poczuł, że jego powieki są coraz cięższe. – Hmm… chyba trochę odpływam – zawiadomił ją cichszym głosem. Cichszym niż dotychczas.
Blake Hargrove
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
Jakieś doświadczenie już miała, więc zachowywała się profesjonalnie - a przynajmniej miała taką nadzieję. Przy czym człowieczeństwa nie zatraciła bo każdy wypadek był inny, ale każdy równie groźny. Jakby zaczęła się zastanawiać ile osób jest poszkodowanych - i czy wszystkie żyją - zamiast skupić się na tym konkretnym jednym zadaniu to sama mogłaby panikować zacząć. Ale cały czas pamiętała, że to ona jest jedną z tych osób wykwalifikowanych, które pomoc niosą i musi być podporą dla innych. W tym przypadku dla Ezry.
Nie zrobiła tego zdjęcia specjalnie! Było mało miejsca, a i ważniejsze rzeczy na głowie były, więc nie patrzyła jak trzyma ten cały profesjonalny aparat. Uważała jedynie co by go nie zepsuć skoro jakimś cudem ocalał. Może to dobry znak? Skoro aparat życie to i jego właściciel będzie cały. A już na pewno służby ratownicze tego dopilnują.
- Nie, nie. Jeszcze chwila. Nie zasypiaj. Będzie nam potrzebna twoja pomoc - odstawiła aparat na deskę rozdzielczą - czy to co z niej zostało - by delikatnie go poklepać po policzkach. Nie mógł teraz stracić przytomności. Co prawda on pewnie uznałby, że to lepiej bo może bólu nie będzie aż tak czuć, gdy będą go wyciągać, ale dla ogólnego dobra lepiej by ich właśnie informował kiedy boli. Szczęście w nieszczęściu, że przy klepaniu nadbiegło kilku kolegów strażaków ze sprzętem i mogli się do pracy wziąć. A łatwo nie było przez ustawienie pojazdu. Wpierw musiano go odrobinę przesunąć co by mieli dojście, a potem zaczęło się... jeszcze większe uszkadzanie samochodu. No, ale wyciągnąć go musieli, prawda? Zwłaszcza, że noga ugrzęzła. Blake robiła co mogła aby utrzymywać Ezrę przytomnego, ale było to coraz trudniejsze. Przez to musieli sobie radzić bez niego i... jakoś dali radę i nikt przypadkiem chłopakowi nogi nie odciął. Wreszcie mogli go wyciągnąć, zacząć opatrywać profesjonalnie - na tyle na ile mogli w takich warunkach co by do szpitala dotrzymał. Dano mu odpocząć... Hargrove musiała zostać na miejscu bo jeszcze wiele osób potrzebowało pomocy. Nie mogła też aparatu oddać do karetki bo nie było tam nikogo znajomego i mógł zaginąć, dlatego wrzuciła go do swojej torby i wróciła do pracy... Dopiero po paru dobrych godzinach pracy - jeszcze w całym "umundurowaniu" - odwiedziła szpital i odstawiła aparat do pokoju, w którym po operacjach spał Ezra. Odetchnęła, że żyje i wyszła, nie mając zamiaru go budzić.

zt x2

ezra brooks
ODPOWIEDZ