47 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Podobno budujesz swój własny dom w głębi pustyni.
   Stał na czerwonym świetle zaledwie kilka sekund, a już zdążył kilkakrotnie zmienić utwór wydobywający się z głośników samochodu. Nie, Eames nie był żadnym znawcą, krytykiem czy nawet jakimś muzykologiem, który już po kilku nutach mógł, stwierdzi czy utwór był godny poświęcenia kilku minut z jego życia. Mężczyzna był przeciętnym użytkownikiem Spotify. Użytkowaniem, który docenia brak reklam w aplikacji, cotygodniowe playlisty i podsumowania na koniec roku (które i tak, kiedy rzadko ogląda do końca), i zdecydowanie tym który po kilku początkowych sekundach piosenki uważa, że potrafi stwierdzić czy dany utwór wpasuje się do jego aktualnego nastroju. Tak więc sygnalizacja świetlna zdążyła się zmienić na zielony, a on nadal nie odnalazł tego jednego, wyjątkowego, wpisującej się w ponury, deszczowy dzień piosenki. Klikał w prawy trójkąt, czując się jak juror The Voice, który nie odwracając swojego fotela, skreśla dziesiątki kolejnych artystów. Jubilee Street? Nie, to zdecydowanie nie czas na Nicka Cave'a. Nightcall? Idealnie pasowałoby do ciemnego nieba, ale jednak nie tym razem.
  Eames kilka dalej, a z taką prędkością, jaka towarzyszy wyborze utworu odległość do przejechania zaczęła wydawać się dwa razy dłuższa, niż jaka jest rzeczywiście. Jeszcze kilka kliknięć i to chyba dobry dzień dla Pana, Panie Gosling pomyślał, kiedy w samochodzie rozbrzmiała jedna z piosenek nieistniejącego już prawdopodobnie zespołu aktora, a mężczyzna nie mógł szybko jej prze kliknąć, gdyż jego całą uwagę przyciągnęła postać idąca poboczem drogi. Gwałtownie skręcił na drugą stronę ulicy, aby nie opryskać jej, wyjeżdżając w sporą kałużę. Wrócił na swój pas i ponownie spojrzał w bocznym lusterku na osobę, która mimo gęstego deszczu dumnie maszerowała przed siebie. Z jednej strony chciał, jak powiadają nie mieszać się w nie swoje sprawy i ignorując osobę, jechać dalej. Z drugiej jednak mówią też, że jako dorosły człowiek powinno być się taką osobą, jaką potrzebowało się za dzieciaka, a Eames ponad kilkanaście lat temu nie pogardziłby podwózką, tym bardziej w taką pogodę.
   Zatrzymał się na światłach awaryjnych kilka metrów przed postacią, a kiedy ta znalazła się tuż przy samochodzie, pochylił się w lewą stronę, aby odtworzyć drzwi pasażera. – Jadę w tamtą stronę, a deszcz chyba nie zamierza przestać padać więc... – przerwał, kiedy w przemokniętej do szpiku kości postaci rozpoznał znajomą twarz. Nie wiedział jeszcze tylko gdzie ją umiejscowić.

Duncan Winchester
powitalny kokos
Piłsudski
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Och, pogoda była paskudna. Duncanowi nie uśmiechało się wychodzić gdziekolwiek, więc z niesamowitym grymasem na twarzy wyszedł na deszcz. Australia nie była miejscem, które pozbawione było deszczu, jednak w dni takie jak ten, Duncanowi wydawało się, że ponownie znajduje się w Wielkiej Brytanii. Kochał swój kraj, z którego pochodził, jednak Australia wydawała mu się miejscem, w którym powinno być pięknie, ciepło i słonecznie. Tutaj zaczął swoje nowe życie. Po śmierci rodziców deszczowe dni bardzo często przypominały mu o tym, jak to było kiedyś. Tęsknił za rodzicami codziennie, a deszczowe dni tylko to potęgowały.
   Ubrał się w kurtkę i odnalazł płaszcz przeciwdeszczowy. Nie miał zamiaru zmoknąć do suchej nitki, więc chciał zabezpieczyć się przed deszczem jak najlepiej mógł. Gdyby było mu wolno, to na ulicę wyszedłby w tej powietrznej kuli, którą używało się do chodzenia po wodzie. To byłoby idealne rozwiązanie. Niestety nie posiadał takiej kuli, a dodatkowo uważał, że nie byłoby to jednak najbardziej praktyczne i wygodne rozwiązanie. Musiał wystarczyć mu płaszcz i parasolka. Dom opuścił dość szybko. Niepotrzebnym było odwlekanie złego w nieskończoność. Im bowiem dłużej Duncan miał zamiar odkładać wyjście na deszcz, tym więcej powodów i wytłumaczeń był w stanie odnaleźć, by jednak ponownie zawędrować prosto do swojego łóżka, w którym chciałby spędzić każdy taki deszczowy dzień.
   Nie minęło dużo czasu, nim chłopak przekonał się, że wyjście na zewnątrz nie było dobrym pomysłem. Niestety był zawzięty i gdy już coś sobie postanowił, to musiał te sprawę załatwić. Nie widział innego wyjścia. Z resztą prawda była taka, że bez sensu było wracanie do ciepłego i przytulnego domu, gdy było się już mokrym. Na całe szczęście płaszcz i parasol całkiem nieźle ochraniały go przed deszczem, chociaż buty i końcówki nogawek miał już całkowicie przemoczone. Dzielnie i niestrudzenie parł jednak przed siebie, udając że pogoda w ogóle go nie rusza. Nie miał jednak przed kim tego udawać, bo poza nim na ulicach nie znajdowała się ani jedna żywa dusza. Wszyscy pewnie nie mieli większej ochoty, by doświadczać takiej pogody.
   Nie zauważył nawet, gdy podjechał pod niego samochód. Spojrzał zaskoczony na mężczyznę, który siedział w środku, a że twarz wydała mu się znajoma, to bez większego zastanowienia się, młody Winchester postanowił złamać wszelkie zasady, które wpajał mu starszy brat, z których najważniejszą było niewsiadanie do samochodu nieznajomych ludzi.
   – Mam nadzieję, że szybko się skończy ten deszcz – powiedział i ostrożnie strzepał parasol, żeby nie przynieść ze sobą do środka jeszcze większej ilości wody. Spojrzał również na odbicie mężczyzny w lusterku, żeby móc ogarnąć, z kim tak właściwie miał do czynienia, ale nic nie przychodziło mu jeszcze do głowy. Było to oczywiście odrobine niekomfortowe, ale postanowił przyjąć dobrą minę do złej gry i ciągnąć to dalej.
Eames Hewson
przyjazna koala
Duncan Winchester
47 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Podobno budujesz swój własny dom w głębi pustyni.
   Kojarzył go. Na pewno go kojarzył, ale skoro był tego stuprocentowo pewny, jakim cudem nie mógł sobie przypomnieć, gdzie miał okazję go już widzieć. - Powiadają, że nadzieja matką głupich, ale jeśli to prawda to jesteśmy nimi obaj, bo podzielam twoje myśli. Mam już zdecydowanie dość takiej pogody — mówiąc, spoglądał na mężczyznę nie tyle, aby pokazać swój szacunek oraz zainteresowanie rozmową (bo jak rozmowa o pogodzie może być w ogóle interesująca), co po to, aby moc bardziej przyjrzeć się (nie)znajomemu pasażerowi. — Gdzie idziesz? — zapytał i przez moment zastanowił się, czy nie zabrzmiał jak jakiś porywacz, ale przecież gdyby nie zapytał, wyszedłby na większego psychopatę.
   Przez dłuższą chwilę skupił się tylko i wyłącznie na drodze, aby później ponownie kątem oka zerkać na towarzysza. Gdzieś z tylu głowy miał nadzieję, że mężczyzna nie czuje na sobie jego intensywnego wzroku. Lepiej wróćmy do prośby rozszyfrowania jego tożsamości, pomyślała Eames, czując się, jakby grał w grę typu „Zgadnij kto to". Przez ciemne chmury i wieczorne już niebo nie mógł zaobserwować szczegółów wyglądu chłopaka, a połowa twarzy, która nie wykazywał aktualnie żadnej emocji, zdecydowanie nie pomagała. Chociaż te włosy, które teraz kontrastowa na jasnym wnętrzu auta... Już kiedyś zwrócił na nie uwagę, wtedy jednak kontrastowały na jasnej ścianie i nie były tak wilgotne od deszczu. Eames po tych kilku minutach, które poświęcił na skanowaniu twarzy chłopaka, musiał stwierdzić, że bezimienny pasażer był w jego typie i zaczął się nawet zastanawiać, czy nie kojarzy go właśnie z tego powodu. W końcu w Lorne Bay był już całe sześć lat i zdążył już poznać kilka osób jak nie na dłużej to na jedną noc.
   Ale nie, nie. Te włosy, ta twarz, w jego pamięci nie pasuje do sypialni. Zatrzymał się przed sygnalizacją świetlną i dopiero teraz w świetle latarni miejskich, neonów zapraszanych do supermarketów kilka metrów dalej zobaczył twarz w pełnej okazałości. Światło najwyraźniej nie oświetliło tylko twarzy bruneta, ale też umysł starszego mężczyzny, gdyż właśnie w tamtym momencie skojarzył kontrast ciemnej fryzury, na który zwrócił uwagę kilka miesięcy temu w jego jasnym biurze w hotelu. — Kurwa — przeklną, nie wiedząc dokładnie, z jakiego powodu. Z tego, że tych kilka miesięcy temu z powodu złego humor nie zorganizował mu stażu, a może z tego, że przez za kilka niezręcznych minut w aucie, pomyślał o chłopaku jako o potencjalnym kochanku. Douglas? Dancan? Duncan? Ile on właściwie miał lat? Eames poczuł wręcz zażenowanie swoimi myślami. — Dostałeś się gdzieś na praktyki? — zapytał, nie będąc nawet pewien dlaczego. Może chciał się upewnić, że swoją odmową nie zmarnował mu przyszłości.

Duncan Winchester
powitalny kokos
Piłsudski
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Na dobre rozgościł się w samochodzie. Oczywiście nie było zbyt rozsądnym wsiadanie do samochodu człowieka, którego w ogóle się nie znało. Niemniej jednak, pomimo tej rzekomej anonimowości, Duncan ciągle nie mógł oprzeć się wrażeniu, że nieznajomy był… znajomy. Miał całkiem niezłą pamięć do twarzy, więc myśl, że ta dwójka mogła już kiedyś się ze sobą spotkać nie dawała chłopakowi spokoju. Typowo więc dla siebie starał się rozszyfrować tożsamość mężczyzny, która była skryta w jego świadomości. W tym celu wpatrywał się więc w nieznajomego, którego odbicie znajdowało się w lusterku i nie spuszczał wzroku, nawet w chwilach, gdy ich spojrzenia się spotykały.
   – Przed siebie – odpowiedział na pytanie mężczyzny. Nie chciał mówić dokładnie, gdzie się wybiera, bo czemu miałby dzielić się taką informacją z kimś obcym. Nie chodziło o to, że nie wiedział, po co nieznajomemu ta informacja i co ten mógłby z nią zrobić, ale po prostu nie odczuwał większej potrzeby do dzielenia się z ludźmi swoją prywatnością. Wyjrzał przez szybę, oglądając zmieniający się krajobraz, jednak co jakiś czas powracał wzrokiem w kierunku lusterka, by móc bardziej przyjrzeć się mężczyźnie, chociaż widok był ograniczony jedynie do obszaru lusterka, w którym widział jedynie część twarzy. Chłopak doskonale wiedział, że skąd się znali. Początkowo, podobnie jak nieznajomy, pomyślał, że może spotkali się kiedyś w jakimś barze. Duncan miał dziwną słabość do starszych mężczyzn, której ciężko było mu się pozbyć. Jednakże chociaż mężczyzna był bardzo przystojny, to raczej nie dane było im się spotkać na stopie czysto towarzyskiej. Umysł Winchestera pracował na wysokich obrotach. Westchnął cicho, próbując wygrzebać z kieszeni telefon, kiedy to nieznajomy zaklął. Tylko to wystarczyło do tego, by odpowiednie trybiki w końcu zaskoczyły. Słyszał już bowiem to słowo wypowiadane dokładnie tym samym głosem. Doskonale pamiętał również sytuację, kiedy przyszło mu to przekleństwo usłyszeć. Jego nastrój zmienił się całkowicie.
   – Ach, więc to ty – odpowiedział, bezceremonialnie przechodząc na ty. Skrzyżował ręce, wpatrując się na lustrzane odbicie mężczyzny. – Owszem, dostałem, zaproponowano mi nawet stałą posadę po studiach – powiedział, nie mając pojęcia czemu zdecydował się na takie przechwałki. Może chciał pokazać mężczyźnie, że swoją głupią i nieprzemyślaną decyzją stracił całkiem dobrego kandydata na ewentualnego pracownika? Duncan przykładał się do tego, co robił i zawsze starał się wykonywać wszystko perfekcyjnie. Jego starania i ciężka praca w kancelarii, w której odbywał staż, nie przeszła niezauważona. Ostatnie rozmowa z Harveyem, podczas której ten powiedział mu, że chce go mieć w swojej kancelarii, tylko podbiła ego chłopaka.
   – Zgaduję, że twój hotel też jeszcze stoi – mruknął, czując jak rośnie w nim podirytowanie decyzją mężczyzny. Nie mógł bowiem zrozumieć, jak to było możliwe, że ten nie chciał go na staż. Może jednak zbyt wiele oczekiwał od mężczyzny, który obecnie prowadzi hotel…
Eames Hewson
przyjazna koala
Duncan Winchester
47 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Podobno budujesz swój własny dom w głębi pustyni.
   — Przed siebie — powtórzył wolno i wyraźnie słowa chłopaka, jakby próbował ich smaku. Nie mógł powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy. Odpowiedź bruneta, mimo że nie była dokładna, przez co w dalszym ciągu nie wiedział, gdzie powinien się kierować i gdzie go zostawić, przypadła mu do gustu. Przed siebie — była w tych słowach ukryta pewna niewinność, która bardzo pasowała do aktualnego wizerunku młodszego mężczyzny. Przemoknięty, idzie przed siebie poboczem drogi. Brakowało jeszcze tylko kwiatów we włosach i wierszy Allena Ginsberga na ustach. — Wcale oryginalny kierunek — odparł tylko i jak na ten moment postanowił przestać dopytywać. W końcu i tak chłopak będzie zmuszony powiedzieć i gdzie chce się dostać, gdyż Eames nie ma najmniejszej ochoty zostać oskarżonym o porwanie.
   W chwili odkrycia tożsamości chłopaka pewna części mężczyzny jeszcze bardziej pożałowała, że w ogóle się zatrzymał. Zabieranie przypadkowych osób do samochodu samo w sobie bywa niebezpieczne, w końcu nigdy nie jesteśmy pewni, na kogo tak właściwie trafimy. A Eames w tamtym momencie zdecydowanie wolał trafić na osobę całkowicie obcą niż na osobę, która samym byciem zepsuje mu i tak już nadszarpnięty przez pogodę humor. — Widzisz? Może akurat dobrze się stało, że znalazłeś je gdzieś indziej — powiedział. Bo co innego mógł powiedzieć? Pierwsze i jednocześnie jedyne spotkanie Eamsa z Duncanem można określić jako przeżycie emocjonujące. Tego dnia na mężczyznę w pracy czekało niemałe zamieszanie związane z grupą urlopowiczów z Europy, dziesiątki wiadomości od byłej żony i brak czasu na chociażby małą kawę, a dwudziestolatek szukający praktyk był tylko wisienką na torcie, którą jak się okazało, Eames nie był w stanie już przełknąć. Wypowiedział wtedy trochę niemiłych słów o całym studiowaniu prawa, o Lorne Bay, jak i również o samym chłopaku, który na dobrą sprawę też nie zostawił całej sytuacji bez komentarza. Po całym spotkaniu miał nadzieję, że nie będzie im dane spotkać się ponowie. I przez te kilka miesięcy wydawało się, że tak właśnie będzie. Mężczyzna wręcz prawie zapomniał o całym zajściu, aż do dzisiaj... — Nie mylisz się, najwidoczniej każdy robi to, w czym jest dobry — dodał. Nie musząc już skupiać się na rozszyfrowaniu jego tożsamości, skupił się wyłącznie na drodze. — Cóż a może kiedyś jak postanowisz wyjechać z Lorne Bay, aby zwiedzić trochę świata i znajdziesz się w Londynie, to akurat wtedy będę mógł Ci pomóc — słowa mężczyzny były bardziej bezsensownym gdybaniem niż czymś realnym, ale chyba w tamtym momencie nie było to ważne.

Duncan Winchester
powitalny kokos
Piłsudski
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Cóż, Duncanowi daleko było do niewinności, nawet jeśli sam chciał myśleć inaczej. Wiele przeżył i wiele głupich rzeczy zdążył już zrobić w swoim życiu, by stracić łatkę niewinnego, ale na pewno miło by mu się zrobiło, gdyby usłyszał myśli mężczyzny. On sam nie wiedział, co miał myśleć o nieznajomym, bo nie widział go, a jedynie tył jego głowy i fragment twarzy, odbijany w lusterku. Na tej postawie niczego nie mógł sobie wyobrazić poza tym, że mężczyzna z całą pewnością był skłonny do niesienia pomocy. Winchester również tego nie odmawiał. Zawsze był pierwszą osobą, która zamawiała nieznajomym taksówki, gdy ci byli zbyt pijani, by trafić samemu do domów.
   – Ogólnie wydaje mi się, że jestem oryginalny – stwierdził, chociaż uważał się również za niesamowicie nudną osobę, bo rzadko decydował się na jakieś ciekawe rzeczy. Nie chciał robić głupich błędów, nawet jeśli była to naturalna rzecz do robienia dla osoby w jego wieku. Jedyne co chciał to skończyć studia i zacząć pracę w dobrej kancelarii.
   Z chwilą rozgryzienia tożsamości mężczyzny, jego nastrój zaczął przypominać to, co działo się za szybą. Momentalnie spochmurniał. Przypomniał sobie ten okropny dzień, kiedy to jego chęci i ambicje zostały zrównane z ziemią, gdy tylko stanął twarzą w twarz z Eamesem. Jedyne co pozwoliło mu wyjść z tego spotkania z twarzą, to jego niewyparzony język i kilka słów, które rzucił w kierunku mężczyzny. To spowodowało, że w jakiś dziwny sposób nie załamał się po tamtym dniu. Warto jednak zaznaczyć, że rzadko ktoś mu odmawiał czegokolwiek. Winchester przeważnie dostawał to, czego chciał, więc słowa mężczyzny stanowiły kubeł zimnej wody, który nieco otrzeźwił chłopaka w jego dalszym postępowaniu. Ciężko było jednak powiedzieć, żeby wiele się zmieniło, biorąc pod uwagę, że do tej chwili już praktycznie nie pamiętał całego zdarzenia.
   – Owszem, wątpię, że zdobyłbym porównywalne doświadczenie w innym miejscu – odpowiedział. Był to lekki przytyk, ale ciężko mu było ocenić, jaką kancelarią była ta, w której rządził Eames. W ogóle nie znał mężczyzny, jeśli chodzi o jego karierę, poza tym co udało mu się przeczytać przed rozmową z nim.
   – Rozważam opcję pracy w Londynie, ale nie potrzebuję twojej pomocy – stwierdził. Ciekawe, że całkiem niedawno o tym samym rozmawiał z Harveyem, który ewidentnie miał inne podejście do opcji studiowania za granicą.
Eames Hewson
przyjazna koala
Duncan Winchester
ODPOWIEDZ