animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi

W ciągu ostatnich dni jej życie okazywało się być przeogromną katastrofą. Jeszcze przed kilkoma tygodniami rzuciła wszystko, co czekało na nią w domu, będąc święcie przekonaną o tym, że podejmowała ryzyko koniecznie do osiągnięcia szczęścia w towarzystwie swojego ówczesnego partnera, ale prędko okazało się, że nic z tego. Okazało się również, że była prawdopodobnie największą idiotką nie tylko na tej półkuli, ale generalnie na całym świecie, a wszystko za sprawą tego, iż pozwoliła sobie uwierzyć, że facet, który nie tak dawno temu wyszedł z poważnego związku, będzie w stanie w stu procentach poświęcić się jej. Nie był, przez co teraz to ona znalazła się w takim punkcie i nie miała pojęcia co dalej ze swoim życiem zrobić. Odkąd się rozstali, nie było już nic, co trzymałoby ją w tym miejscu, ale co właściwie czekało na nią w Stanach? Nie miała pracy, mieszkania, wyłącznie rodzinę, na którą najpewniej ściągnęłaby tylko poczucie zawodu. No bo właśnie, pomimo tego, że Carlie podejmowała jedną głupią decyzję za drugą, po raz pierwszy w życiu poczuła się tak, jakby naprawdę przesadziła. Wstydziła się tego, co nawywijała, głównie z tego powodu odwlekając w czasie swój wyjazd. Musiała jednak w końcu podjąć jakąś decyzję.
Sposobem na to miało okazać się spotkanie z Darby, która, a przynajmniej taką Carlie miała nadzieję, mogłaby udzielić jej jakiejś rady. Zamiast zdecydować się na wspólny lunch, Faulkner wybrała oczywiście miejsce, w którym bezkarnie mogła zamówić sobie drinka, nie bacząc na to, że wskazówki na zegarku nie wskazywały jeszcze nawet południa. Powinna zrezygnować z alkoholu nie tylko przez to, ale również dlatego, że po nim popełniała jeszcze większe głupoty, ale jednocześnie był to jedyny sposób, aby zapomnieć o własnych porażkach. I właśnie dlatego siedziała w barowym ogródku, czekając na to, aż Darby do niej dołączy. Kiedy w końcu pojawiła się na horyzoncie, brunetka uśmiechnęła się szeroko. - Wynajęłaś pokój krokodylom? - rzuciła zaczepnie, nawiązując do ich wcześniejszej wymiany wiadomości. Przy okazji sięgnęła też po swoją szklaneczkę, z której wypiła kilka łyków. Naprawdę potrzebowała tego wyjścia.

darby maclerie
Pysiule
Magda
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
#5

Darby nie wiedziała co to życie bez katastrof. Naprawdę! Była do nich tak przyzwyczajona, że nawet krokodyle, które odebrały jej możliwość dotarcia do domu, nie zrobiły na niej specjalnego wrażenia. Prawie nic już na niej nie robiło wrażenia, nawet to że ostatnio jej torebka się jakaś cięższa wydawała, ale może to po prostu życie więcej ważyło ostatnimi czasy! Albo… ciążyło… no na pewno była jakaś metafora, która adekwatnie by się wpasowała do tej sytuacji, ale Darby nigdy nie była w nie zbyt dobra, jeśli miałaby być szczera. Zawsze coś pomieszała, poprzekecała i miała szklankę pół stłuczoną, a nie w połowie pełną, czy inne kwiatki. Niby mogło to do czegoś pasować, ale… no nie było to prawdziwe powiedzonko.
Carlie podjęła naprawdę świetną decyzję przychodząc po rady akurat do Darby, trochę jak człowiek, który wspina się na drzewo w trakcie burzy, żeby sprawdzić czy już sobie poszła. Niby robi to z rozsądnych (dla siebie) powodów, ale… no wiadomo jak się takie rzeczy kończą.
Ale przyszła! Przyszła, przybyła, usiadła i westchnęła głośno. - Śmiej się śmiej, ale jeszcze trochę i przyjdą do mnie po jakieś alimenty. No wiesz, jak u dzieciaków na wycieczkach, nauczyciel nie dopilnuje, a potem musi płacić - wyjawiła, unosząc brwi i mrużąc lekko oczy. - Czy my będziemy tutaj pić alkohol przed południem, tak jak damy nie piją? - dopytała, konspiracyjnym szeptem, nawet się do niej nachylając, żeby zapytać. Grizel jej na pewno napchała do głowy bzdur o tym co damy robią, a co nie wypada. I chlanie w barach? Przed 12? Wstyd! Ale czego kobieta nie widzi…
- Ale wiesz, przynajmniej krokodylom się układa życie uczuciowe, bo mi… - i tu zmarszczyła nos. - Ostatnio mi randkę wyprowadzili w kajdankach, wiesz? - zapytała, a potem pokręciła głową. - Odkąd Cole się do mnie wprowadził, spodziewałam się innego użycia kajdanek z facetem - dodała, też ciszej niż poprzednie wyznanie. I tak, wszystko ze sobą mieszając, ale nieważne, Darby miała sieczkę w mózgu i wychodziła z niej.. również sieczka.
babeczka
-
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
W takim razie siedziały w tym razem, ponieważ Carlie od długiego czasu sprowadzała na siebie tylko klęski. Błądziła w życiu jak we mgle, a kiedy przyszło do podjęcia poważniejszej decyzji, bez pomyślunku wybierała to, co wydawało jej się w danym momencie odpowiednie. Niewielkie było prawdopodobieństwo, że za każdym razem człowiek zdoła coś spieprzyć, ale jeśli szukało się na to idealnego przykładu, była nim właśnie Faulkner, która, niezależnie od zamiarów, zawsze coś sobie w życiu komplikowała. Największy bałagan zrobiła jednak wtedy, kiedy zdecydowała się na ten cholerny wyjazd, przy okazji zaskakując swojego chłopaka, który najwyraźniej w najlepsze bawił się tu z inną. Z jednej strony żałowała tego, ponieważ tęskno było jej do czasów, kiedy wszystko im się układało, ale z drugiej strony powinna być samej sobie wdzięczna za to, że przyspieszyła sobie poznanie prawdy. Niby nie odejmowało jej to bólu ani tęsknoty, ale przynajmniej nie żyła dłużej w przeświadczeniu, że w jej związku wszystko było super, choć to niewiele miało wspólnego z prawdą. Dziś jednak, zamiast decydować o wszystkim samodzielnie, postanowiła poprosić o radę kolejnego głuptasa. Czy to oznaczało, że podjęta przez nią później decyzja mogła poskutkować podwójnym chaosem?
Kiedy usłyszała to porównanie do kolonii i nauczyciela, mimowolnie zaśmiała się pod nosem. - Lepiej martw się tym, co będzie, jeśli to tobie podrzucą je na wychowanie - skoro miała na tyle nieprzyzwoite aligatory w sąsiedztwie, aby nie przeszkadzały im igraszki w miejscu publicznym, kto wie czy nie wezmą przykładu z kukułek i również nie podrzucą jej jaj z młodymi? Ludzie dziwne zwierzęta trzymali w domach, ale z aligatorem na wychowaniu Carlie się jeszcze nie spotkała. - Nie wiem jak ty, ale ja zdecydowanie potrzebuję drinka. Możesz zamówić rum, wtedy będziesz jak pirat - nie miała pojęcia, czy dla Darby była to dobra zachęta, ale ona i tak zdecydowała się sięgnąć po swoją szklaneczkę i upić z niej kilka drobniejszych łyków. Przez to omal nie zakrztusiła się, kiedy usłyszała o kajdankach. Planowała wspomnieć o tym, że jej życie uczuciowe też było ostatnio wyjątkowo marne, ale to nagle stało się mniej istotne, bo… - Co? Musisz opowiedzieć mi o wszystkim. Najlepiej ze szczegółami. To znaczy, o tej randce, nie o potencjalnym użyciu kajdanek - sprostowała, będąc ciekawą wyłącznie tej konkretnej historii, może też po części dlatego, że jej ostatnia randka również skończyła się katastrofą, ale trochę mniejszą. Nikt nie został wyprowadzony przez policję, a to już chyba jakiś sukces.
Pysiule
Magda
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Ciągnie swój do swego! I jest chyba takie powiedzenie, że nieszczęścia chodzą parami, więc i ludzie które je do siebie przyciągają powinni! Razem to dawało… no matmę, której Darby ani trochę nie ogarniała, bo jak wpadały potęgi i jakieś skomplikowane wzory mnożenia, to zapominała jak się nazywa. A paradoksalnie, przecież często po matmę musiała sięgać, kiedy planowała różne wypieki, trzeba było mnożyć przez siebie ilość składników, czasem dzielić, a czasem w ogóle ogarnąć ile czego potrzebuje, żeby zrobić tort w kształcie łodzi podwodnej albo czyjegoś psa. Ale tak totalnie szczerze, to Darby była z tych osób, które zawsze robiły wszystkiego w zapasie! I z jednej strony miała miejsce na margines błędu i różne wpadki, a z drugiej zawsze znalazło się coś, co z tych resztek mogła jeszcze zrobić i zanieść komuś do zjedzenia. Ewentualnie zjadała sama, bo dobrego jedzenia nigdy nie może być za dużo.
- No jak to co, wtedy będę musiała się wyprowadzić, żeby nie zjadły mi psa. I Cole’a, jego zniknięcie trudno by było wyjaśnić jego rodzinie - przyznała szczerze, kiwając głową. Zwłaszcza że mieszkając u niej zaczynał swoje dorosłe życie, zaczynał od zera w nowej pracy i w ogóle! Trochę słabo jak skończy je po miesiącu, zjedzony przez rodzinę krokodyli… dobrze że miał służbową broń i chociaż nie odejdzie bez walki!
- Oooo, masz dobre argumenty - przyznała, unosząc lekko brwi - jak byłam mała to chciałam być piratem i mieć papugę. Ale nasza sąsiadka jedną miała i prawdę mówiąc była trochę wredna, ugryzła mnie w ucho jak ją wzięłam na ramię. Widzisz? Dalej mam bliznę o tu - wyjawiła i od razu pokazała, bo cóż, Darby jak się rozgadała, to nie było końca! I skakała z tematu na temat… no jak papuga z drzewa na drzewo. Ale za radą przyjaciółki poszła i zamówiła faktycznie rum w jakimś drinku, kiedy kelnerka się przy nich pojawiła.
- No to było strasznie dziwne! - przyznała, szczerze bardzo! - Siedzimy sobie, wszystko jest miło, nawet jeśli opowiadał mi dość dziwne komplementy… bo nie wiem, czy ktoś ci kiedyś mówił, że Twoja szyja bardzo ładnie pachnie, albo że masz bardzo zgrabne nadgarstki? - zapytała, mrużąc nieco brwi i oczy i nawet pokazała jej swój nadgarstek, żeby oceniła, czy naprawdę jest bardzo zgrabny i czy naturalnym odruchem jest komplementowanie go. Chociaż trochę się już przyjaźniły, może powiedziałaby to jej trochę wcześniej, gdyby tak było?
babeczka
-
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Carlie na bakier miała generalnie z nauką, o czym świadczył zresztą fakt, że kiedy już dobrnęła do etapu wyższej edukacji, ostatecznie te studia rzuciła, ponieważ to bynajmniej nie było dla niej. Załapała się natomiast do beznadziejnej roboty, w której wszystko robiła nie tak, jak trzeba, więc tak naprawdę nie istniało dla niej może wcale zajęcie idealne? Co się zaś tyczy przepisów, gotowania i innych takich, w tej kwestii również była koszmarna. Zupełnie nie radziła sobie w kuchni, przypalając często nawet wodę. Rzecz w tym, że kiedy wstawiała garnek na gaz, później zajmowała się czymś innym, więc ostatecznie zapominała o nim do momentu, w którym zapach spalenizny unosił się już po całym mieszkaniu. Wniosek? Tak naprawdę nie powinna tykać się niczego, bo tak, jak Midas zamieniał wszystko w złoto, tak Carlie potrafiła ze wszystkiego zrobić katastrofę i nawet nie musiała się o to starać.
- Czyli nie chcesz być pierwszą osobą, która udomowiła aligatora? Może doczekałabyś się wtedy swojego własnego programu telewizyjnego jak jakiś Bear Grylls czy coś - zauważyła całkiem spostrzegawczo, choć zaraz jednak przypomniała sobie jak dziwne i niebezpieczne rzeczy on czasami robił, a tego jednak dla Darby nie chciała. Byłoby słabo, gdyby na skutek jakiegoś dziwnego wypadku straciła jedną z nielicznych przyjaznych twarzy, które tutaj znała. Tym bardziej, że Maclerie najwyraźniej mogła zginąć nawet z rąk, a może raczej z dzioba papugi. - Pomyśl, że teraz możesz mówić, że to rany wojenne! To całkiem spoko - rzuciła z przekonaniem, bo w ten sposób zrobiłaby właśnie Carlie. Wymyśliłaby jakąś niestworzoną historyjkę i to właśnie jej by się trzymała, w ten sposób dodając ewentualnej bliźnie charakteru. Ta jednak straciła na znaczeniu, kiedy Darby zaczęła opowiadać o swojej randce. Faulkner wiele rzeczy widziała, ale to, o czym słuchała teraz na kilometr cuchnęło jakimś oblechem. - A za co konkretnie go przymknęli? Bo wiesz, to brzmi trochę jak komplementy w stylu gościa, który byłby w stanie zamknąć cię w swojej piwnicy, rozłożyć masę folii, żeby niczego nie zachlapać, a później cię poćwiartować i wsadzić twoje nadgarstki do formaliny - był to pewnie trochę zbyt dokładny opis, aby wspominać o nim w miejscu publicznym, ale Carlie tak już miała, że nie zawsze zastanawiała się nad tym, co wypadało powiedzieć, a czego nie. - Ja chyba wracam do domu. A przynajmniej powinnam - rzuciła ni z tego, ni z owego. Poczuła jednak, że był to dobry moment, aby podzielić się także swoimi problemami, które od kilku dni ją przecież przytłaczały.
Pysiule
Magda
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Darby już dobrze wiedziała, że to nie dyplomy stanowią o czyjejś inteligencji, a to…. no dobra, nie wiedziała co, ale jednak spotkała dość sporo osób, które na papierze były od niej o wiele mądrzejsze, a w praktyce już nie do końca. I prawdę mówiąc sama niby liceum skończyła, a była tak głupiutka, że przedszkola zaliczyć nie powinna! Na studia nawet się nie wybierała, mimo że jej babcia tego chciała (oczywiście jako pretekst żeby poznać więcej przyszłych lekarzy, polityków i prawników, wiadomo, nie żeby się kształcić), więc nie mogła nikogo oceniać, kto studia skończył albo jak Carlie, je rzucił. I jeśli miałaby być szczera, to ją podziwiała. Rezygnacja z czegoś, co ci nie odpowiada, zamiast ciśnięcia dalej to godna podziwu sprawa. Trzeba mieć odwagę przyznać, że coś nie pasuje, nie działa, albo że coś było pomyłką. I nie można zbyt długo w tych pomyłkach tkwić, bo to jednak bardzo toksyczna sprawa…
- Bardzo uważnie słuchałam bajek, Kapitan Hak mówił, że nie należy się z nimi za bardzo spoufalać i pokazywać im swoich zegarków - przypomniała jej bardzo poważnym tonem, bo bajki uważała za skarbnicę ludowej mądrości. Głównie dlatego, że jej babcia jej je czytała na dobranoc, z wielką powagą i groźną miną, te krwawe wersje… więc nie omieszkała w lesie zawsze iść wyznaczoną drogą od punktu A do punktu B. I zawsze brać ze sobą bochenek chleba, gdyby rodzice chcieli ją tam porzucić.
- Zawsze byłam ciekawa jaki jest Bear, wiesz? Czy sobie z nim siedzisz, rozmawiasz, a tu on nagle łapie węża jedną ręką, czającego się za plecami i mówi że go zje… - rzuciła, tak w ramach… no ciekawostki. I swojego gadulstwa, bo tego nie potrafiła powstrzymać, Darby miała bardzo dużo do powiedzenia w życiu!
I tak, Darby na sto procent by umarła w trakcie takiej przygody. Albo Bear by zginął, a ona jakimś dziwnym trafem by przeżyła…. pechowcy też tak czasem mają. Jeśli nie ugryzie ich jakaś mordercza pchła w pierwszych sekundach wycieczki...
- Tak, bardzo groźny… smok - pokiwała głową, bo papuga i smok to przecież prawie ta sama rodzina! Prawie ani trochę, ale nieważne, na pewno w jakiejś historii fantasy była wielka i groźna papuga.
- No właściwie to mówili, że zabił jakieś poprzednie randki swoje… i miał kolekcję ich rąk z nadgarstkami, robił sobie taką wystawę - przyznała, chyba trochę zbyt optymistycznie - a czekaj… ty myślisz że on mnie też chciał tak zabić i pociąć? - zapytała zszokowana, tak jakby do tej pory nie wpadła na to, że o mały włos a by się stała kolejną ofiarą. Typowa Darby, niektóre rzeczy zajmowały jej trochę więcej czasu i takie wnioski zdecydowanie do nich należały!
- Ale czemu, przecież dopiero co przyszłam - rzuciła, zasmucona, myśląc że tak, że mówi o domu w Australii i już jej się znudziło wspólne siedzenie….
babeczka
-
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Tylko gdzie ta jej odwaga ją zaprowadziła? Do miejsca, w którym miała na karku dwadzieścia pięć lat i zero perspektyw na jakąkolwiek sensowną przyszłość? Bo właśnie w tym problem - Carlie podejmowała decyzje według tego, co podpowiadało jej serce, ale zazwyczaj wychodziła na nich marnie. Nie była jedną z tych ambitnych osób, które rzucały naukę, aby zaryzykować i postawić wszystko na karierę. Nie miała zatem żadnego planu na siebie, co jej samej zdawało się nie przeszkadzać, ale to dlatego, że Carlie zdawała się nigdy nie traktować życia na poważnie. Była lekkoduchem, który brał to, co w danej chwili było jej oferowane, a poważne decyzje uzależniała od chwilowych kaprysów. Nie tak powinna zachowywać się dorosła osoba, a jednak u niej było to na porządku dziennym i to chyba dlatego, że więcej miała w sobie z małej dziewczynki niż z dojrzałej kobiety.
Zmarszczyła nos, już skłonna zapytać o co dokładnie z tymi zegarkami chodziło, ale wtedy uświadomiła sobie, że to i tak nie było ważne, a one obie miały na głowie znacznie poważniejsze problemy. Darby również, nawet jeżeli sama mogła nie być tego do końca świadoma! Ewidentnym było przecież to, że umawiała się z jakimś pokręconym typem, ale do tego dopiero miały dojść, zatem… - Jeśli rzeczywiście się tak zachowuje, na pewno nie miałabym ochoty się z nim kumplować. Węże są ohydne - jak zresztą większość płazów i wszelkiego rodzaju robactwa, prawda. Carlie zatem szczerze podziwiała tego faceta, chociaż trochę też uważała go za szurniętego. W końcu kto przy zdrowych zmysłach na własne życzenie pakuje się do dziczy i opycha się tam różnym syfem, byle tylko przetrwać? Ona wolała zamówić sobie porządny kebab i oglądać takich wariatów przed telewizorem.
Skupiłaby się na tej smoko-papudze, naprawdę! Rzecz w tym, że prędko rozproszyla się historią o tej przerażającej randce, a szczęka omal nie opadła jej, kiedy Darby kontynuowała swoją opowieść. Carlie po czymś takim na pewno potrzebowałaby opieki psychologa. - Nieee… na pewno nie chciał. Ale na wszelki wypadek nie korzystaj już z tego randkowego źródła, z którego go wzięłaś, dobrze? Może zamiast tego ja cię z kimś umówię? - zaproponowała, choć może nie powinna, skoro sama była gigantyczną, randkową katastrofą? Kogoś takiego jak ona powinno trzymać się z dala od związków. I najwyraźniej nauczyć też precyzyjniejszego wyrażania swoich myśli, ponieważ przez to reakcja Darby odrobinę zbiła Carlie z tropu. - Co? Nie, oszalałaś? Chodziło mi o to, że powinnam wracać do Stanów. Tam do domu - wyjaśniła, a później wypuściła głośniej powietrze, bo zbierała się w sobie do tego, aby powiedzieć jej o czymś, co bolało ją w sumie najbardziej. - Grisham ze mną zerwał - odezwała się w końcu, a potem wzięła w dłoń swojego drinka. Darby na pewno wiele o nim słyszała, bo przecież Carlie była w nim po uszy zakochana. Uważała go za ósmy cud tego świata, dlatego tak chętnie podkreślała, że ten wspaniały facet był właśnie jej. Czas zweryfikował jednak, że jego serce nadal należało do kogoś innego, a to, które kryło się pod piersią Carlie, połamane było na drobne kawałki. Przez to nic nie trzymało jej już w Lorne, ale ona z jakichś powodów i tak nie spieszyła się do wyjazdu.
Pysiule
Magda
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Darby nie potrafiła patrzeć na życie w takich ciemnych i szarych kolorach! Nawet kiedy świat rzucał jej piach w oczy, rozwalał auto, zmieniał cudowną, uroczą cukiernię w której pracowała w obleśną cukiernię erotyczną, albo podpalał jej domek. Zawsze uważała, że jakoś to będzie, że jutro na pewno będzie lepiej i… no że jakoś to będzie. I tak naprawdę kiedy wyjeżdżała tutaj była przerażona i zagubiona, ale to była najlepsza decyzja świata. I nawet teraz, kiedy było tak źle, to i tak wolała być tutaj niż tam… i chyba żyła w przekonaniu, że nie ma co się cofać w życiu, trzeba przeć do przodu, a dalej to się zobaczy! I mogła się tym podejściem podzielić z Carlie, bo od czego są przyjaciele?
- Węże są słodkie! To pająki są ohydne - zauważyła, chociaż nie do końca wiedziała czemu rozmawiają o wężach, ale były o wiele fajniejsze niż krokodyle! Bo miały mniej zębów. I nie chciały człowieka zeżreć, co najwyżej udusić… otruć… ale tylko czasem! - Ale nie wiem jak ze smakiem, mogę komentować tylko wygląd - dodała, bo zorientowała się, że trochę się zapędziła w obronie wężowatych i chyba zgubiła gdzieś po drodze wątek. Czasami miewała takie przebłyski mądrości.
- Jasne, z chęcią! A z kim chcesz? - zapytała, z zaciekawieniem. - I nie mów, na pewno by nie chciał mnie zabić… bo czemu by chciał? Czy ja wyglądam jak dobry materiał do zabicia? - i tak, musiała jeszcze na moment wrócić do tego tematu, bo jednak to było coś nowego, że ktoś chciał ją zabić! Nikt wcześniej nie próbował. Pewnie Grizel czasami myślała, że warto by było ją udusić, ale nigdy nie próbowała, więc Darbs nie miała w tym doświadczenia….
- Aaaa - odpowiedziała, trochę jednak z ulgą! Trwała ona jednak tylko sekundę, bo po chwili dotarło do niej co naprawdę przyjaciółka chciała jej przekazać. - O nie, ale to wtedy… no kto będzie w Twoim domu tutaj? - zapytała, zdziwiona, a potem zmarszczyła brwi. - A to wstręciuch, palant i parszywy typ! Co za… śmierdzący śmierdziel - podsumowała, używając wszystkich przekleństw jakie miała pod nosem - nigdy mi się nie podobał, zawsze wydawał się jakimś krętaczem kręcącym i totalnie nie wartym Ciebie - dodała, bo niech Carls wie, że jest po jej stronie! - Nigdy go nie lubiłam, chociaż nawet go nie poznawał, nie zasługiwał na Ciebie - dodała, bo czemu nie! A potem westchnęła cicho. - Ale naprawdę chcesz wracać? Nie myślisz że… no ktoś fajniejszy tu może być? - zapytała, trochę nieśmiało, bo nie chciała jej tracić. W Stanach ich dzień był nocą, a to utrudnia przyjaźnie!
babeczka
-
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Przez długi czas podchodziła do życia podobnie. Poważnie, mogła popełniać błąd za błędem, a i tak była z tego zadowolona. Miała dość luźne podejście do życia, ale związek, w którym była jeszcze niedawno, był dla niej zbyt ważny, dlatego postanowiła gnać na drugi koniec świata, aby go utrzymać. To i tak nie przyniosło zamierzonego skutku. Mało tego, okazało się, że w ten sposób tylko wszystko skomplikowała, a jej partner wolał odejść do kogoś innego. To właśnie to rozstanie sprawiło, że jej entuzjazm nieco przygasł, ale za to winić mogła wyłącznie siebie. W przeszłości, kilka lat temu, już raz przejechała się na wierze w to, że Grisham czuł coś do niej. Tamten cios był mniej bolesny, ponieważ wtedy wcale nie byli razem, a jego uczucia były wyłącznie iluzją, którą Faulkner wytworzyła w swojej głowie, a i tak solidnie ją to bolało. Teraz, kiedy naprawdę ją miał i dobrowolnie z niej zrezygnował, Carlie nie umiała się z tym pogodzić.
- To nadal o k r o p n e, Darby - stwierdziła, a wyraz jej twarzy jasno mówił o tym, że nie wyobrażała sobie kontaktu z którymkolwiek z tych stworzeń, a co dopiero ze zjedzeniem któregoś z nich. Na samą myśl o tym robiło jej się ciężko na żołądku. - W sumie… Mój kolega ma współlokatora, który chyba jest wolny. I całkiem przystojny i na pewno nie ma fioła na punkcie nadgarstków, więc tym akurat nie musiałabyś się martwić. No i miałam okazję go poznać, więc mam pewność, że jest w porządku i na pewno nie pogardzi randką - no dobra, odrobinę może przesadzała, bo tak naprawdę nie miała pojęcia czy ten chłopak z nikim się nie spotykał, ale miała nadzieję, że kiedy poprosi go o to, ten się zgodzi. W najgorszym wypadku poprosić mogła swojego kolegę, a ten na pewno znalazłby sposób, żeby go namówić, chociaż… Carlie była zdania, że wystarczyło powiedzieć o tym, jak świetną osobą była Darby. Coś musiałoby być z nim nie tak, aby nie chciał się z nią umówić. - No… kogoś na pewno znajdą. To motel, Darby - przypomniała jej, na wypadek gdyby Maclerie zapomniała o tym, gdzie Carlie tutaj pomieszkiwała. To miejsce było tak paskudne, że ciężko było je nazwać domem. Co się zaś tyczy jej zakończonego związku, Faulkner uśmiechnęła się słysząc tę wiązankę. Może było to dziecinne, ale chyba naprawdę tego potrzebowała. Szkoda tylko, że kiedy Darby wspomniała o kimś fajniejszym, pojawił się kolejny problem. - No… W sumie to byłam na randce dwa dni temu, ale to była kompletna porażka, Darbs. Cały czas myślałam o Grishamie, wypiłam trochę za dużo, a na koniec zaproponowałam mu, żebyśmy poszli do mnie. Po tym, jak minęło pół godziny! - jęknęła, po czym schowała twarz w dłoniach. Dziewczyny z klasą tak nie robią, prawda? - Ale odmówił. Odprowadził mnie do domu, a rano przyniósł przyniósł kawę i owoce. Jest naprawdę fajny, ale to za szybko - no bo przecież nie była w stanie wyleczyć się z Grishama z dnia na dzień i, chociaż był palantem, ona nadal go kochała. - A wczoraj… przeleciałam go na niby w przymierzalni - no, jeśli historie Darby nie miały sensu, znalazła sobie w tym idealną towarzyszkę, ponieważ to, co wydobywało się obecnie z ust Carlie też nie miało sensu. Najgorsze w tym wszystkim bylo jednak to, że ten bezsens był w stu procentach prawdziwy, a ona nie wiedziała co z nim zrobić.
Pysiule
Magda
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Darby nigdy nie była tak zakochana. Właściwie to… według takich kryteriów, to ciężko powiedzieć, czy w ogóle kiedykolwiek była w poważnym związku. I odpowiedź raczej brzmiała ‘jednak nie’. Wielkie romanse przeżywała co najwyżej na ekranie i przy książce, co najwyżej sobie wyobrażając, że jest główną bohaterką. I prawdę mówiąc chyba nie istniała taka, z którą nie umiała się utożsamić. Pewnie dlatego nie czytała żadnych książek medycznych, bo zaraz myślała, że ma te wszystkie choroby!
- Wiesz co jest okropne? Jedzenie ślimaków, przecież są takie obślizgłe - wyjawiła, krzywiąc się nieco, bo naprawdę nie wiedziała czy byłaby w stanie ich spróbować!
- I opowiedz mi coś o nim, co lubi? - zapytała, zaciekawiona! I z jednej strony była zaciekawiona, a z drugiej trochę się jednak bała, bo… no była kiepska na randkach, jakichkolwiek! I wiedziała, że jak zrobi coś super głupiego, to się będzie musiała przez nią Carlie później wstydzić…
- Nie nie, to nie tylko motel, to Twój pokój, który jest bardzo Twój! I znalazłybyśmy ci przecież ładne inne miejsce, które też by było tylko Twoje - rzuciła, bo jakoś tak… no była przyzwyczajona do swojego metrażu, który nie był wiele większy od jej pokoju motelowego, że brała to za normalne warunki do życia. - Ale ja nikogo nie znajdę - dodała, trochę smutniejąc, bo nie chciała żeby wyjeżdżała. I no dobra, Darby nie była aż takim smutasem, miała przyjaciół, ale… no Carlie była tylko jedna!
- Upiłaś się w pół godziny? - zapytała zdziwiona - ale zaraz, co to za facet, powiedz mi o nim więcej! - no i halo, co to były za ograniczone informacje, Darby chciała więcej detali! A potem zmarszczyła brwi - odmówił? - zdziwiła się, przechylając lekko głowę w bok. - Ojej, ale to miłe, że przyniósł ci śniadanie - zauważyła, zdziwiona - mi nigdy nie przynoszą - zauważyła, chociaż jej życie seksualne było jak zapomniany strych. Niby ktoś tam kiedyś był, ale od tej pory pojawiło się tyle pajęczyn i kurzu, że nie ma na to twardych dowodów.
- Przeleciałaś go na niby…. - powtórzyła za nią…. - ale że jak? Był tam jego płaszcz? - zapytała, bo no nie rozumiała! - Manekin do niego podobny? - dodała, bo była na tyle mądra, żeby wiedzieć, że Carlie nie jest samolotem, więc winny sposób lecieć po nim nie mogła.. chyba….
-...on wie w ogóle, że go przeleciałaś? - dopytała, zdezorientowana.
babeczka
-
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Gdyby zapytała Carlie o zdanie kilka dni temu, na pewno powiedziałaby jej, że są to uczucia tak piękne, iż Darby miała czego żałować. Obecnie była jednak trochę innego zdania i gdyby tylko było to możliwe, cofnęłaby się do czasu, kiedy jeszcze nie znała Grishama. Ich rozstanie naprawdę ją złamało, co świadczyło o tym, jak głębokimi uczuciami musiała go darzyć i jak bardzo naiwna była, skoro wydawało jej się, że on te uczucia odwzajemniał.
Nie powiedziała nic więcej, ale w sumie nie musiała, bo jęk obrzydzenia, który wydała z siebie chwilę po tym, jak Darby wspomniała o ślimakach, dość dobitnie określał jej podejście. Nie wyobrażała sobie, aby mogła coś podobnego umieścić we własnych ustach. - No wiesz… Chyba raczej standardowe rzeczy. Gry komputerowe, sporty. Zdaje się, że wspominał też coś o grze na jakimś instrumencie - zmarszczyła brwi, chwilę się nad tym zastanawiając. Od razu widać, że raczej marna była z niej swatka, skoro nie do końca wiedziała cokolwiek o pasjach tego chłopaka, ale to zawsze mogła nadrobić. Wystarczyło tylko, aby podpytała o niego swojego kolegę, a ten na pewno powie jej wszystko. Teraz jednak nie tym się martwiła, bo kiedy Darby zaczęła tak wspominać nie tylko o motelu, ale również o sobie, Carlie zrobiło się trochę przykro. Było to zresztą widać po jej wyrazie twarzy, co znów zasiało w jej głowie myśl, że wcale nie miała ochoty stąd wyjeżdżać. Może więc naprawdę powinna rozważyć poszukanie tu czegoś dla siebie i zostanie na dłużej? Zastanowiła się nad tym, ale nie powiedziała nic, żeby przypadkiem nie zrobić przyjaciółce złudnej nadziei. - Nie, nie. To znaczy tak, wie, tylko… to bardziej pogmatwana sprawa - zaczęła, po czym poprawiła się na miejscu, aby wygodniej było jej kontynuować opowieść. - Po prostu byliśmy w sklepie, w którym pracuje matka jego byłej dziewczyny i nie lubi go bardzo. Wydawało mi się, że zabawnie będzie wyciąć jej numer, Albert też się z tym zgodził, no i tak jakoś wylądowaliśmy w tej przymierzalni, prawie bez ubrań, no bo przecież wystawały nam nogi, a musiało być wiarygodnie. To bylo dziwne, Darby, wiesz? Niby do niczego nie doszło, a ja i tak czułam się trochę tak, jakby coś się jednak stało. Czy coś jest ze mną nie tak? - zapytała, no bo teraz miała solidny mętlik w głowie. Lubiła tego chłopaka, ale nie chciała zrobić nic, co zepsułoby ich relację, a przecież tak mogło się to skończyć, gdyby zaangażowała się w coś, na co nie była gotowa. Wiedziała o tym, nawet ona, choć przecież do najrozsądniejszych osób nie należała. Szkoda tylko, że bywały momenty, kiedy naprawdę ją pociągał, co zresztą zamierzała teraz Darby zasugerować. - Trochę chciałam go wtedy pocałować - ściszyła głos głos szeptu, jakby obawiała się powiedzieć to na głos. No i trochę się bała, bo do tej pory nie przyznawała się do tego nawet przed sobą. Czy to naprawdę oznaczało, że była jakaś wybrakowana, skoro czuła na raz dwie sprzeczne ze sobą rzeczy?
Pysiule
Magda
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Miłość pojawiałą się, kiedy człowiek nie szukał! A Darby jednak była tak wpatrzona w te swoje filmy i seriale, że jej się marzyła taka romantyczna miłość, jak z Titanica albo jak z bajki i… no miała zdecydowanie zbyt wysokie oczekiwania. Bardzo możliwe, że przez to przegapiła sporo szans na szczęście, skupiając się na nieodpowiednich facetach i cóż. Robiąc życiowe głupoty, jak to z Darby bywało!
I no, miłość niesie ze sobą nie tylko szybkie bicie serca, ale także mocne łamanie go, jak właśnie tak się to kończyło… a to nie wiadomo czy by Darby przetrwała, czy wzorem tych filmów i bajek, rzuciłaby się przez ukochanego w morską otchłań. Jak Ariel w oryginale, bo to oryginalne bajki jej babcia czytała, jak była mała.
W ogóle nie miała po nich koszmarów, zero!
- Też lubię grać w różne gry - pokiwała głową, bo wiadomo że gry zbliżały ludzi! I w ogóle były fajną rozgrywka, rozwijały mózg. Nie ten Darby, bo on jej się zatrzymał i nie chciał mądrzeć, ale inne mózgi na pewno.
- I jesteś na sto procent pewna, że nie morduje ani ludzi ani zwierząt? - dopytała, bo teraz to chyba powinna być ważna sprawa na jej mapie randkowego życia, unikać ludzi, którzy mordują, ćwiartują i porywają. Nie żeby wcześniej starała się ich znaleźć…
- Chwila… chciał udawać… że uprawia seks…. przy mamie…. jego byłej… dziewczyny? - powtórzyła za nią, bardzo zdziwiona - ale… czy jego kręcą matki? - zapytała, bo naprawdę nie wiedziała co właściwie Carlie jej mówiła! I o co w tym chodziło! - Ja czytałam Grey’a i wiem, że niektórzy faceci to tak lubią sobie… baraszkować z kobietami, które wyglądają jak ich mamy, ale myślałam że to tylko niektórzy faceci w książkach… nigdy takiego nie spotkałam - przyznała, całkiem szczerze, bo tak się zaplątała w tym co mówiła Carlie, że oczywiście musiała dodać jeszcze jeden temat do tego bałaganu, żeby wszystko miało jeszcze mniej sensu!
- Może trochę się stało… no wiesz… jak robienie tego przez smsy, też się liczy - dodała, konspiracyjnym szeptem. A potem przesunęła lekko głowę w bok i przez moment jej się przyglądała zdziwiona.
- Ale tak sama? Pierwsza? Tak można? - zapytała zdziwiona, bo nie miała nigdy odwagi jako pierwsza kogoś pocałować i… no wydawało jej się, że tak to tylko w filmach się dzieje! - Ale nie zrobiłaś tego? - dopytała, bo cóż, najwyraźniej trzeba ją ciągnąć za język! - Nie umyłaś zębów? - i dopytała, ciekawa czy to to ją powstrzymywało, czy jednak coś innego. - W filmach mówią że nie trzeba - dodała, żeby wiedziała, że nie trzeba się aż tak przejmować!
babeczka
-
ODPOWIEDZ