20 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Złamani do reszty, zatraceni w tańcu
Ostatni bal i karnawał
Czy zapatrzeni w paciorki różańca, tak jakby coś dawał...
Jeden

Ktoś mógłby powiedzieć, że praca w barze nie jest spełnieniem aspiracji zawodowych i że może stać ją na coś lepszego, niż nalewanie wódki do kieliszków już i tak upitych klientów i jeszcze użeranie się z nimi. Może było w tym sporo prawdy, stać ją było na więcej. Ale lubiła swoją pracę. Lubiła w niej ludzi i nie przeszkadzało jej to, że większość nocy spędza na nogach. Więc i tym razem, bez najmniejszego problemu naszykowała się i o odpowiedniej godzinie wyszła.
Znajomi się śmieją, że kiedy na ulice wyjeżdża biały seat to lepiej wiać jeśli życie miłe. I Lizzy zwykle przekręca oczami i udaje, że nie wie o co im chodzi. Ale prawda jest taka, że panienka Davies jeździ jak pirat drogowy i można się dziwić jak zdała prawo jazdy. Co prawda przepisy ruchu drogowego zna całkiem dobrze, tylko po prostu o nich zapomina... Albo ich nie respektuje. W końcu kto by się tam przejmował mandatami, zabraniem prawa jazdy czy pierdlem. Ale najbardziej wszystkich w koło chyba dziwiło to, że Liz nie spowodowała jeszcze żadnego wypadku. Nie mów hop, póki nie przeskoczysz.
Jeżdżenie 100km/h po mieście nie było inteligentnym posunięciem nawet o tak później porze. Sama nie wiedziała, w której chwili światło zmieniło się na czerwone i samochód przed nią zahamował. Ona oczywiście też wcisnęła hamulec ale na nieszczęście samochód zatrzymał się na dupie tego drugiego z głośnym hukiem.
- Cholera jasna. - Wyrwało jej się, widząc jak z znokautowanego samochodu wysiada barczysty typ, z miną jakby chciał jej zajebać. I zaczęła się obawiać, że nawet to że jest kobietą może go nie zniechęcić. Przełknęła jednak ślinę i wyszła z samochodu przyozdabiając twarz w swój najbardziej czarujący uśmiech. - Przepraszam Pana bardzo. Nie zdążyłam wyhamować, bo spieszę się do pracy. - Chciała powiedzieć coś więcej. Zbajerować go, powiedzieć że jakoś się dogadają. Ładnie się uśmiechnąć i uciec. Na dobrą sprawę aż tak wielkich uszkodzeń nie było jak się spodziewała. Na pewno się wyklepie. Ale gość wyglądał jakby póki co chciał wklepać jej...
- A co mnie obchodzi gdzie się spieszyłaś gówniaro! - Huknął z nerwami, że aż się jej gorąco zrobiło.
Rozejrzała się ostrożnie dookoła, ale ulica była pusta. Żadnych światków. Jakby ją zatłukł, a potem utopił ciało w rzece, nikt by się o tym nie dowiedział. Wykorzystała chwilę, by wysłać smsa do brata. Niech ją ratuję, zanim ten wściekły człowiek pozbawi ją młodego życia....

Connor Davies
powitalny kokos
Lovely
25 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
[4] ale chyba przed rodzinną grą, prawda?

Connor by tak mógł powiedzieć, ale nigdy by jej tego nie powiedział, bo nie wtryniał nosa w nieswoje sprawy. Z reguły. I jeśli Lizzy chciała pracować w barze, nie miał z tym problemu. To tylko praca, a Lizzy była młoda i musiała od czegoś zacząć. A zdaniem Connora taka praca na pewno sprawi, że Lizzy będzie bardziej wytrwała i będzie mieć „twardy tyłek”. O ile nikt jej tam nie napastował, to było w porządku – w innym wypadku pewnie miałby do czynienia z Connorem. Przecież praca za barem nie zawsze była zero jedynkowa i musiała się źle kojarzyć, dlatego jeśli nie było jej tam źle, to Connor nie zamierzał niczego negować. Daleko mu było do tego. Jednakże mógłby już negować jazdę siostry. Sam do tej pory nie wiedział, kto jej dał to prawo jazdy i jakim cudem w ogóle zdała egzamin praktyczny. Dlatego wcale się nie zdziwił, gdy do niego napisała. Z westchnieniem tylko pozbierał się z mieszkania i bez słowa sprzeciwu czy bez oczekiwania jakichkolwiek wyjaśnień, po prostu podjechał w lokalizację, którą mu podesłała. Chyba trochę się spodziewał, że w końcu do tego dojdzie. Ale czy spodziewał się, że temu przyjdzie ją ratować? Niekoniecznie. Właściwie bardziej spodziewałby się, że prędzej jego siostra zwróci się do Chrisa. Ale padło na niego i nie zamierzał z tym się kłócić. Shit post wychodzi, wybacz, ok. Dojechał szybko na miejsce i westchnął z zażenowanie. Jezu Chryste, pomyślał na widok tego mięśniaka, bo choć nie miał sobie nic do zarzucenia, to jednak masa ciała tego typa była dość zatrważająca. Zaparkował na boku i wysiadł z samochodu. Najpierw zmierzył siostrę wymownym spojrzeniem – bo czy ona przypadkiem nie szuka kłopotów w tym stroju? – a dopiero potem przeniósł wzrok na gościa. Z siostrą sobie pogada na osobności, na razie pasowało uspokoić typa. – Jestem jej bratem – odezwał się natychmiast stanowczym głosem. – Dogadamy się. Proszę wycenić szkody i spiszemy oświadczenie. – Od razu przeszedł do konkretów, bo nie ma po co się bawić we wzajemne oskarżenia. I choć Connor rzadko bywał tym rozważnym dyplomatą, to tym razem jednak postanowił postawić na rozwagę.

Lizzy Davies
powitalny kokos
anu
ODPOWIEDZ