aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
:crab: 1 :crab:
Gdyby przyszło Chandrze wymienić jakie czynności najczęściej codziennie powtarza, to prócz mycia zębów po każdym posiłku i paćkaniu się przy nakładaniu lodów w The Little Ice Cream Shop, na czołówce tej listy znalazłoby się niewątpliwie odganianie przed owadami, które - odkąd pojawiła się w Australii - zewsząd ją atakowały. Już w pierwszych dniach pobytu w Lorne Bay wypsikała kilka płynów, które rzekomo miały od niej odstraszać wszelkie latające ustrojstwo, a z jakichś niewiadomych przyczyn okazywały się nieskuteczne. Musiała jakoś temu zaradzić, zwłaszcza nie chcąc dodawać klientom dodatkowej mięsnej wkładki (choć niektórym z premedytacją dodałaby do posypki z kilo szarańczy!), dlatego wybrała się na zakupy, by tym razem znaleźć produkt, który spełniałby jej oczekiwania w co najmniej stu procentach!
Ze wzrokiem wlepionym w wyświetlacz telefonu, próbowała odnaleźć na mapie miejsce, które rzekomo oferowało pożądane przez nią owadzie odstraszacze i jakoś dopasować je, do pozycji w której się znajdowała.
- Sio! Siooo! A kysz! Spadajcie stąd! - rzucała pod nosem, raz po raz wymachując ręką, gdy tylko słyszała blisko ucha jakieś bzyczenie.
I kiedy myślała, że nie może być gorzej, do ekipy natrętnych owadów dołączył szczeniak, który pojawił się właściwie znikąd i z niezrozumiałego powodu zaczął ją zaczepiać, najwyraźniej myląc ją z kimś innym. Tak przynajmniej myślała na początku, bo po tym jak przyspieszyła kroku, wykonując przy tym dość chaotyczne próby odpędzenia psa, zaczynała przypuszczać, że to stworzenie ma chyba niezły ubaw, widząc jak Chandra bezskutecznie próbuje się go pozbyć.
- Odczep się, złośliwa bestio! No już! Zjeżdżaj! - burczała coraz bardziej wyprowadzona z równowagi, próbując zgubić tego małego czworonożnego intruza, który, chcąc nie chcąc, odwodził ją od celu jej przechadzki. - Obiecuję ci, że jak się nie odczepisz, to przerobię cię na karmę dla… - nie dokończyła, bo zaaferowana szczeniakiem w ogóle nie zwróciła uwagi, że nagle zza zakrętu wytoczył się żółw. - Żółwia? - zapytała cicho, uznając, że to dobry moment by przetrzeć oczy, bo może ma jakieś zwidy.
Ginsberg stanęła jak wryta, z niedowierzaniem przyglądając się, jak niezrażone jej pokrzykiwaniem stworzenie, powoli sunie do przodu.
- Co jeszcze?! Może, kurwa, łoś? Słoń? Albo tygrys? A najlepiej wszystko w jednym! Przeklęta Australia! - warknęła Chandra, tuż po tym jak minął pierwszy szok. Miała wrażenie, że przyciąga coraz głupsze stworzenia, które zaczynają być o wiele bardziej kłopotliwe, niż jakieś tam - pchające się do otworów ciała - muszki.

Sunny Harding
chandra ginsberg
◠‿◠