36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Obrazek
Melbourne, Australia, jakieś 3h samolotem od Lorne...
Co robiła Sara w miejscu takim jak to? Kilka dni temu odebrała połączenie z nieznajomego numeru, a po krótkiej rozmowie okazało się, że ma przyjemność konwersować z właścicielem jednej z najprężniej rozwijających się sieci klinik chirurgii plastycznej w kraju. Całość pogadanki nie trwała długo a finalnie padło pytanie i propozycja spotkania. Jego tematem miała być nowa praca dla Sary Smith na stanowisku… i tutaj przemiły głos po drugiej stronie zrobił krótką pauzę proponując spotkanie w 4 oczy, które miało rozwiać wszelkie wątpliwości. Dodatkowo poproszono blondynkę o zabranie całej dokumentacji związek z przebiegiem jej kariery. Czas na odpowiedź i potwierdzenie chęci spotkania – 3 dni. Wystarczająco aby odpowiedzieć sobie na kilka kluczowych pytań związanych z aktualnymi miejscami pracy. Oczywistym było, że musiałaby z czegoś zrezygnować jeśli oferta okazałaby się, określmy to – ciekawa. Pytanie czy byłby to szpital w Lorne, czy klinika w Geelong. W optymistycznym wariancie musiałaby zdecydować się na rezygnację z 1 miejsca, w pesymistycznym, w grę wchodziła nawet przeprowadzka. Opcja numer dwa niespecjalnie jej się uśmiechała ale nie byłaby sobą gdyby nie skorzystała z zaproszenia chociażby po to aby przekonać się co takiego chcą jej zaproponować. Ludzka, a bardziej kobieca ciekawość wzięła górę.
Godzina spotkania wyznaczona została na 2 po południu. Sara mając do dyspozycji całe przedpołudnie postanowiła poddać się zupełnemu relaksowi i udać się na… zakupy! Zbliżało się lato i termin odbioru jachtu więc potrzebowała przynajmniej dwóch nowych strojów kąpielowych i już to było zupełnie dobrym powodem do zajechania na parking jednej z galerii. Miejsce odnalazła na samym dole gdzie porzuciła swoje wynajęte bmw i bez zbędnego pośpiechu udała się w stronę wejścia. Ogromna reklama na budynku głosiła, że sklep, który ją interesował znajdował się na 2 piętrze więc biorąc pod uwagę jej dzisiejszy ubiór, właściwe było skorzystanie z windy. Wysokie na 10 cm szpilki, szerokie, czarne, materiałowe spodnie sprawiające wrażenie schronienia dla nóg niemal do nieba (ach te babskie sztuczki), również ciemne body i marynarka idealnie komponowały się z kontrastem jej jasnych pukli ułożonych w fale. Już na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie kobiety godnej zaufania a strój dodawał jej pewności siebie. Aby nie męczyć stóp postanowiła wsunąć się za drzwi windy i zrobiła to w ostatniej chwili przed zamknięciem blaszanych drzwi. Zadowolona z nikłego sukcesu wpatrzyła się w niewielką ilość guzików i nacisnęła cyfrę „2” a gdy drzwi zasunęły się, przeniosła spojrzenie na osobę obok bo nie była sama. I to był dokładnie ten moment gdy jej mina wyraźnie zrzedła a usta rozchyliły się.
Jak duże trzeba mieć szczęście/pecha aby natrafić w 5 mln mieście na byłego kochanka w windzie?
Ogromne.
– Alexander? – zrobiła krok w bok będąc szczerze zdziwiona jego obecnością ale nie było jej dane dokończyć wywodu zakładającego opcje śledzenia jej, gdyż w blaszanej puszcze nagle zrobiło się ciemno, a nieprzyjemne szarpniecie sprawiło, że prawie straciła równowagę.

Alexander Goodnight
dzielny krokodyl
Sara Smith
27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
Outfit

Ostatnie tygodnie, narzucały szaleńczy tryb pracy, a przerwy na regenerację i odpoczynek były zminimalizowane w grafiku do absolutnego minimum, co w efekcie sprawiało, że bywały dni, kiedy nie opłacało mu się wracać do mieszkania w miasteczku, a sypiał w hotelach nieopodal lotniska, aby oszczędzić czas, który spędziłby za kółkiem w podróży. Ten tryb życia był niezwykle wyczerpujący, lecz jakże satysfakcjonujący jeśli chodziło o premie i dodatkowe bonusy, które dodatkowo zasilą wypłatę. Nigdy nie przykładał wielkiej wagi do pieniędzy, i nie należał do ludzi oddających się, całkiem pracy, to jest, lubił ją, lecz nie należał do pracoholików, daleko mu było do takowego, aczkolwiek ostatnie tygodnie niebezpiecznie go przybliżyły do obrazu, jaki ci muszą oglądać nieprzerwanie. Całe szczęście jego praca miała swoje plusy i nie zawsze wymagała w pełni skupienia na tym co robił, zwłaszcza że gdy samolot leciał, i nie było konieczności chwytania za ster, to autopilot sam prowadził podniebną maszynę, a pilot jedynie nadzorował ją, aby w razie konieczności zareagować. A że pracowali w parach, a nawet i w trójkę, to była możliwość, aby nieco odetchnąć, chociaż i tak uważał się za osobę, która miała dobre akumulatory i była wytrzymała na zmęczenie i zachowanie niekwestionowanej czujności, za sterami.
Loty krajowe, nigdy nie należały do jego ulubionych, jakoś specjalnie za nimi nie przepadał, jednakże czasem i takie obsługiwał.
W Melbourne miał spędzić dwie doby, a że niezbyt uśmiechało mu się, kiblowanie w hotelu postanowił wybrać się na zakupy do jednej z większych galerii, nie miał jasno określonego planu, ot po prostu chciał zabić myśli oglądaniem wystaw i przymierzaniem ciuchów, nie przepadał za zakupami i chodzeniem po sklepach znacznie bardziej wolał zakupy przez internet, ale i ta forma była w obecnej sytuacji zadowalająca, ponieważ zjadała czas, niesamowicie skutecznie, a na tym mu przecież zależało w gruncie rzeczy. Wysiadł z taksówki w podziemiach i szedł niespiesznie w kierunku windy, gdyż ta była znacznie bliżej niż schody. Wybrał ją dyktowany lenistwem, nieświadomy zagrożenia płynącego ze złośliwości rzeczy martwych. A przynajmniej mając nadzieję raczej uśpioną, że dzisiejszego dnia nic złego go przecież, nie spotka, prawda? Wchodząc do niewielkiej stalowej puszki, nacisnął interesujący go numerek i sięgnął po telefon, aby zacząć przeglądać wiadomości. Ostatnio starał się być z nimi na bieżąco, tak z tymi z kraju, jak i ze świata, jakby oczekiwał, że ktoś mógłby go przepytać z tego co się obecnie działo i która waluta umacnia się, kosztem której.
Kiedy drzwi się zamknęły, poczuł nutkę kobiecych perfum i lekkie szarpnięcie zwiastujące ruch windy. Dopiero dziwnie znajomy głos sprawił, że podniósł wzrok znad ekranu i spojrzał na blondynkę, a jego twarz nagle spochmurniała, jeszcze bardziej, chociaż sztuka ta wydawała się niewykonalna. Kiedy światło zamigotało i zgasło, a winda miast w górę osunęła się w dół i zatrzymała, westchnął, zrezygnowany. Przyświecając sobie telefonem, dotarł do konsoli i wcisnął alarm, który miał zawiadomić odpowiedzialnych za stan windy o jej awarii. Nikłe światło czerwonej diody nad ich głowami oświetliło niewielką przestrzeń, w jakiej utknęli.
Cześć – przywitał się i schował telefon do kieszeni. Oczywistym był brak zasięgu, acz miał nadzieję, że alarm wpłynie motywująco i nie spędzą w zamknięciu, zbyt wiele czasu. Kwaśny uśmiech mimowolnie wypełzł na twarz pilota. Nie było rady, należało zdać się na cierpliwość i tak też zrobił. Oparł się o chłodną powierzchnię plecami i zamknął oczy.

Sara Smith
sumienny żółwik
Alex
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Moment, w którym winda szarpnęła ich nieprzygotowane na taki ruch ciała, wcale nie był przyjemny. Sara złapała się instynktownie srebrnej, owalnej poręczy czując dziwny ścisk w żołądku. Chwilę później w niewielkiej puszcze zgasło światło a cały świat zdawał się wybuchnąć głośnym śmiechem gdy winda postanowiła zastrajkować i uwięzić ich w swych objęciach na przynajmniej kwadrans. Ciche westchnięcie zawodu opuściło usta kobiety gdy na chwilę jej spojrzenie spotkało się z czekoladowym spojrzeniem byłego kochanka. To nie było prawdopodobne, to nie mogło się wydarzyć. Ich spotkanie w przypadkowej windzie w całkowicie przypadkowym mieście Australii było tak niesamowite jak wygrana głównej nagrody w loterii więc tym bardziej Smith nie mogła uwierzyć w to co właśnie działo się wokół. – To się nie dzieje – zaprzeczyła faktom próbując nacisnąć wszystkie guziki w kolejności, naturalnie bez żadnego skutku. Jeszcze raz obejrzała się na Alexandra, który był mężczyzną, który powinien w tej sytuacji jakoś żywo zareagować, coś zrobić, ale zamiast tego oparł się spokojnie o lustro będące jedną ze ścian i przymknął oczy.
Typowy facet,,,
– Będziesz tak stał? – nutka wyrzutu w głosie Smith pomieszana ze złością miała sprowokować pilota do działania. Jakiego? Sama nie umiała określić. Nie wyglądał na gości, który nosi w kieszeni łom, linę i cholera wie co jeszcze aby wydostać się z zatrzaśniętej windy. Powodem jej zdenerwowania nie był sam fakt blokady ale strach przed tym, że spóźni się na rozmowę o pracę. W końcu była pracoholikiem więc było to dla niej tym, czym jest zamknięcie monopolowego dla alkoholika – niemal końcem świata.
Głęboki wdech, wydech, przecież pomoc zaraz nadejdzie. Czerwone światło nad ich głowami zgasło powodując głębie czerni, nicości otulającej ich coraz ciaśniej i ciaśniej. Z pomocą nadszedł naładowany telefon lekarki, którego światło zwróciła w pustkę zwartych drzwi kucając na wprost ich. Jej szczupłe place wsunęły się w gąszcz włosów analizując skrupulatnie sytuację. Krok po kroku przeszła przez wszystkie etapy począwszy od paniki, a skończywszy na akceptacji. –Ja pierdolę – wyrzuciła opierając się również o ścianę z szyby. Tyle, że znacznie bliżej podłogi. Na tyle aby zrzucić z nóg buty i móc na niej usiąść co było aktem zupełnej rezygnacji. Prawdopodobnie właśnie koło nosa przechodziła jej okazja życia. Kto uwierzy w zaciętą windę nawet jeśli będzie miała na to jakieś potwierdzenie z serwisu? Kompromitacja na całej linii.
– Gdzie ta Twoja miłość – burknęła wyraźnie zła ale nie na niego, na siebie, że była na tyle leniwa aby wpakować się do tej cholernej puchy. Przecież mogła wskoczyć na ruchome schody, przecież mogła wejść po zwykłych schodach do tego sklepu z bielizną. W tej chwili, jak nigdy wcześniej chciała cofnąć czas. Albo przytoczyć legendarne rozwiązanie. Coś w stylu deus ex machina… wyjście równie proste co banalne. Gdyby tylko z szybu zjechał tron otoczony kwiatami, na który można by wskoczyć i wydostać się jakby nigdy nic… Gdyby tylko było można…
Otoczyła dłońmi twarz czując, że zaczyna się jej robić duszno. Małe pomieszczenie o bardzo dyskusyjnym oświetleniu, to nigdy nie wróży niczego dobrego. Zwłaszcza jeśli z grę wchodzą emocje i sytuacja, która wymyka się spod kontroli.


Alexander Goodnight
dzielny krokodyl
Sara Smith
27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
Sytuacja, w jakiej się znaleźli, należała do grona, tych nieprzyjemnych i niespodziewanych, ale jednak statystycznie prawdopodobnych zarówno awaria windy, jak i spotkanie w obcym mieście oddalonym o setki kilometrów, od domu, były cóż w potrzasku i sytuacja nie wyglądała, aby miała ulec zmianie w przeciągu najbliższych minut, a to było nieprzyjemne doświadczenie. Gdyby rzecz tyczyła samego pozornego i zupełnie przypadkowego spotkania, to i może, nie byłoby katastrofy, raczej obojętnie, by przeszedł nad tym zdarzeniem do porządku dziennego, lecz kapryśny los zakpił sobie z parki ex-kochanków wystawiając ich, na dłuższe przebywanie w swoim towarzystwie.
Pierwsze słowa blondynki przyjął z lekkim, cynicznym uśmiechem i nawet nie otwierał oczu, aby na nią spojrzeć. Rozumiał jej stan i wykrywał w głosie zdenerwowanie, nie było rady innej, jak zdanie się na cierpliwość i to właśnie postanowił zrobić, jednakże ona kontynuowała.
Tak – uśmiech i obojętne spojrzenie taksujące kobietę, były dostateczną odpowiedzią potwierdzającą zamiary pilota. Nie było innej opcji, jak czekanie, aż osoba odpowiedzialna za stan techniczny windy, otworzy ją od zewnątrz, on to rozumiał, ona cóż, była zła.
Nie musiał jej obserwować, aby czuć jej obecność i to jak reaguje na sytuację, aczkolwiek trudno powiedzieć, aby mógł temu w jakiś konkretny sposób zaradzić zwłaszcza jeśli zachowywała się, w taki, a nie inny sposób. Domyślał się, co mogło ją przyciągnąć do miasta, a galerie handlowe i modne sklepy wydawały się jej receptą na wszystko, więc podejrzewał, iż ta niemoc związana z oddawaniem się ulubionemu zajęciu sprawiała, że kobieta prezentowała się tak, a nie inaczej. Uśmiechnął się, pod nosem do własnych myśli, dostrzegając diametralne różnice i to, co dla różnych osób znajdowało się na szczycie hierarchii ważności w życiu.
Spokojnie, do godziny nas wydostaną – uspokoił ją, i spojrzał na ekran telefonu, który rozświetlił ciemność. Przynajmniej taką, miał w tym względzie nadzieję, aczkolwiek wątpił, aby prace nad otwarciem windy mogły trwać dłużej, zwłaszcza że w przypadkach prawdziwie fatalnych, wzywana jest straż pożarna i ta dysponuje odpowiednim sprzętem i poradziliby sobie z taką przeszkodą dość szybko.
Słucham? – nie bardzo rozumiał, co miała na myśli, a raczej, do czego zmierzała, stąd pytanie. Chociaż, prawdę mówiąc, jego życie prywatne było tylko i wyłącznie jego sprawą, to zastanawiał się, co mogło kierować blondynką, że akurat taką uwagę w jego kierunku rzuciła.

Sara Smith
sumienny żółwik
Alex
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Całe zajście można rozpatrywać dwojako skupiając się z jednej strony na niesamowitym zbiegu okoliczności, który na dobrą sprawę miał perspektywę na pogłębienie konfliktu lub pole do załagodzenia istniejącego napięcia. Nic nie dzieje się bez przyczyny i wszystko ma większy lub mniejszy sens. Co więc kryło się za przypadkiem wpychającym dwoje poróżnionych osób na mały metraż szczelnie otulony z każdej strony blachą? Gdyby ich życie było jednym wielkim reality showem, wielce prawdopodobne, że to właśnie telewidzowie zagłosowali wysyłając SMS’y z odpowiednim kodem na taki a nie inny psikus. Ciekawość ludzka nie zna granic a dwójka kochanków porzucających siebie wzajemnie w nerwowej atmosferze to łakomy kąsek dla niejednego psychologa.
„Zamknijmy ich razem na jakiś czas” rzekł pomysłodawca Truman Show obsadzając w roli głównej Alexandra jako aktora pierwszoplanowego.
To nie miała się wydarzyć.
A jednak miało miejsce.
Tu i teraz.
– Ciebie to bawi? – zapytała zbyt piskliwym głosem, w którego ton zaplątała się zagubiona nuta histerii. Nie mogła stracić nad sobą kontroli i wpaść w atak paniki bądź szału.
Spokojnie. Zaraz ktoś Cię wyciągnie. Oddychaj - przemawiał wewnętrzny głos będący echem rozsądku i dojrzałości. Przecież nie miała 5 lat i nie zgubiła się mamie w sklepie podczas świątecznego szału zakupów. To winda, zwykła kupa złomu. A złom się czasem zawiesza i zawodzi, tak jak teraz. Ale galeria nie jest miejscem pozbawionym ludzi, wręcz przeciwnie, szybko ktoś zauważy niedyspozycje żelastwa i zgłosi awarie.
– Którą mamy – rzuciła w eter choć pytanie nie miało konkretnego odbiorcy. Było powodem do ponownego rzucenia okiem na ekran telefonu. Jeśli pilot miał racje i w ciągu godziny drzwi puszki znów zostaną otwarte, to Smith ma realną szansę na dojazd w odpowiednim czasie. Rzecz jasna sprawa z kostiumem już dawno poszła w odstawkę i nawet nie analizowała czy aby na pewno nie uda jej się zaliczyć chociażby jednego butiku.
Zdecydowanie innym razem.
Chociaż… skąd taki Alex mógł znać się na procedurze otwierania zaciętej windy? – Ile razy już utknąłeś ? – najgorsza z możliwych odpowiedzi jakiej mogła się spodziewać brzmiała mniej więcej „widziałem na filmach”. A to już przelałoby czarę goryczy pogłębiając spirale stresu.
Skąd tekst o domniemanej miłości, który miał być zwykłą, babską uszczypliwością? A no efekt zmuszenia się do odwrócenia uwagi. Mechanizm obronny mający na celu zajęcie czymś innym myśli, zmianą kierunku analizowania beznadziejnej sytuacji. – Pytam o kobietę, z którą spałeś. Jesteś szczęśliwy? – mimo, że pierwsze zdanie nasączone było jadem, chęcią prowokacji dopełnionej nieszczerym uśmiechem, tak pytanie padło w zwykłej, można rzec normalnej tonacji. Oparta o lustro, siedząc na podłodze i wpatrując się w zaciśnięte drzwi, masowała dwoma palcami prawą skroń przewidując nadchodzącą migrenę lub coś podobnego.
Wdech i wydech, będzie dobrze.
– Źle się czuje – bo grunt to mówić jasno o swoich problemach. Zwłaszcza jeśli za chwile jej problem może stać się również jego problemem. – Chyba nie lubię tak ciasnych pomieszczeń – spuściła wyraźnie z tonu przechodząc z fazy „wielkiego cwaniaka” do istoty bezbronnej, wymagającej jakiegoś wsparcia, którego na dobrą sprawę nie umiała nazwać. Czego oczekiwała? Pomocy ekipy technicznej albo chociaż zapewnienia, że to dziadostwo nie spadnie piętro w dół robiąc im krzywdę.
Wróć… – Duszno tu jest – szczypnęła kilka razy materiał bluzki wpuszczając w dekolt odrobine powietrza. Odchylając się do przodu zsunęła z ramion marynarkę. Tak, to dobry pomysł.

Alexander Goodnight
dzielny krokodyl
Sara Smith
27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
Nie było mu do śmiechu, to jedno trzeba przyznać, a widok, jaki w skąpym świetle miał na kobietę, wybitnie świadczył, iż i jej daleko, było do zachwytu. Sytuacja, w jakiej się znaleźli była kłopotliwa, owszem, należała do nieciekawy, a jakże, ale nie była beznadziejna i to było pocieszające. Prawdę powiedziawszy Goodnight przyjął zaistniałą sytuację ze stoickim spokojem, stąd mogło wydawać się lekarce, iż ten ma pogodne nastawienie, wprawdzie nie widział większych powodów do smutku, a jakakolwiek złość i agresja na niewiele się zdadzą jedynie, mogą zaszkodzić w obecnej sytuacji. Minusem, chyba nawet bardziej dokuczliwym, niżeli awaria windy, było spędzenie czasu z byłą kochanką, na co w normalnych okolicznościach nie miałby najmniejszej ochoty, bo chociaż rozstali się dość gwałtownie, to jednak uznał temat za zakończony i jakakolwiek rozmowa, była niewskazana. Podchodził do tej sprawy dość jasno i zdecydowanie. Zamknięty rozdział, a raczej kilka stron, bo wszak ich znajomość, była dość krótka i niewiele wnosiła do ich życia poza oczywistymi korzyściami. Stąd też grymas niezadowolenia i kwaśny uśmiech na twarzy pilota.
W żadnym wypadku. – Chciał pospieszyć i z drugą odpowiedzią, lecz nim sięgnął po telefon, kobieta go uprzedziła, dlatego też zmilczał i nic nie odpowiadał.
Drugi raz, ale przywykłem do sytuacji stresowych, a ta, to pikuś– uśmiechnął się, lekko, całkiem pogodnie w przeciwieństwie do niedawnych grymasów, jakimi raczył blondynę, wydawał się, w pełni pogodzony z obecnym losem i zdał się w stu procentach na odpowiednie służby. Miał tylko cichą nadzieję, że faktycznie przyjdą im z odsieczą szybciej, niż to z początku założył, gdyż w pomieszczeniu robiło się duszno, a blondynka dodatkowo prezentowała się znacznie gorzej, niż można byłoby się tego spodziewać po kimś, kto teoretycznie w sytuacjach stresowych powinien zachować spokój i opanowanie. Nie wiedział jaka była w pracy, ale na pewno nie taka.
Uśmiech zamarł na twarzy pilota. Wiedział, a raczej domyślał się, od samego początku, do czego uderza i zastanawiał się nad podjęciem gry w przepychanki słowne, jednakże teraz jej słowa straciły na jadowitości i wydawałoby się, to najzwyczajniej niekulturalne odpowiadać w sposób niegrzeczny. Rozumiał złość i to dlaczego była poirytowana, ale i docenił fakt, że potrafiła zapanować nad tą emocją i zapytać wprost. Co sprawiło, że Goodnight, miał mały problem zastanawiając się, nad tym jak ubrać myśli w słowa, aby zabrzmiały najodpowiedniej.
Myślę, że mogę ją pokochać, bardziej, niż kogokolwiek wcześniej. – Odparł, zupełnie szczerze. Szczęście, było przejściowe, ot ulotne niezwykle, ale miłość i pragnienie bliskości, nawet nie fizycznej, ale świadomość, iż jest, ktoś na tym świecie komu na tobie zależy, była niezwykle przyjemna i budująca zwłaszcza w trudnych chwilach.
Oddychaj głęboko, pomyśl o czymś przyjemnym i zamknij oczy. – Poradził, bo po prawdzie nie miał nic innego, do dodania sięgnął, bez chwili wahania do plecaka i wyciągnął butelkę wody. – Trzymaj – powinno pomóc, przynajmniej na chwilę. – Miło spędziłaś ostatnie dni, tygodnie? – Zapytał, aby zapytać, by zająć umysł blondynki czymkolwiek.

Sara Smith
sumienny żółwik
Alex
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
– Nie dla mnie bo tak się akurat składa, że mam dzisiaj rozmowę o pracę – bach… i teraz wszystko stało się jasne i klarowne. Powód zdenerwowania i irytacji Smith, który tym razem szybował na niebywale wysokim poziomie był wręcz oczywisty. Nic nie ceniła w swym życiu bardziej niż zawód jakiemu oddawała się z zaangażowaniem i pasją. – Wygląda na te, że zmarnowałam cholernie dużo czasu – bo jak innymi słowy określić konieczność wzięcia urlopu, spakowanie kilku szmat do walizki, oczekiwanie na lot, odbiór bagażu, wynajęcie auta i spędzenie swojej rozmowy w windzie.
– Wierzysz w przeznaczenie? – zapytała nagle naciskając boczny przycisk iPhone tak, że ten znów stał się urządzeniem bez życia na tle otaczającej szarości. I wypowiadając słowa, wcale nie miała na myśli ich niezwykłego i dziwnego zarazem spotkania ale złośliwość rzeczy martwych i to, że ktoś tam na górze, jeśli istnieje, zechciał zatrzymać ją w Lorne przy pomocy tak banalnego psikusa. Najwyraźniej tak miało być ale nim Sara przyjmie to do wiadomości upłynie nieco czasu, a jeszcze więcej zajmie jej pogodzenie się z sytuacją.
Jej wachlarz ‘sytuacji stresowych’ ukierunkowany był na nieco inną kategorię. Dla niej wyjście z opresji podczas zabiegu czy poważnej operacji polegało na tym, że działała. Miała władzę i nie musiała stać (lub siedzieć) bezczynnie niczym kołek. Właśnie to denerwowało ją najbardziej – wręcz nienawidziła być bezradna.
Bezradność jest czymś najgorszym, podcinającym skrzydła.
– Każdy zasługuje na szczęście – owszem, ale nie każdy go bezgranicznie pragnie. Jeżeli szczęście = miłość, to Smith była niezwykle kiepska z matematyki odpychając od siebie możliwość odmrożenia skostniałego serca.
W gruncie rzeczy to tylko kawał mięsa, mięśnia nie mającego nic wspólnego ze słodkim znakiem graficznym, który znają dzieci od najmłodszych lat. To, że wtedy zareagowała dość… zwięźle i nieprzyzwoicie zarazem, wynikało najprawdopodobniej z żalu nad zniszczeniem czegoś co jej niezwykle odpowiadało.
Tamto wtedy było przyjemne i wygodne.
W sam raz dla hedonisty.
– Pomyślę o momencie otwierania tych drzwi – delikatny sarkazm to też jakiś sposób na radzenie sobie z negatywnymi emocjami, a tych teraz jej nie brakowało. – Dzięki – przejęła butelkę i napiła się odrobinę pamiętając, że są również pozbawieni toalety a damski pęcherz w sytuacjach nerwowych reaguje dość szybko. – Lepiej – ponownie przymknęła oczy trzymając w jednej dłoni marynarkę, w drugiej zaś butelkę wody. – Mógłbyś usiąść obok mnie? – zadarła głowę pragnąc poczuć, że nie jest tutaj sama. I nie chodziło jej o uściski, przytulenie czy trzymanie za dłoń. Chciała poczuć chociażby jego ramię wspierające się na jej ramieniu.
– Wyjechałam na krótki urlop – zaczęła wracając do wspomnień ze słonecznej plaży. – Opalałam się i piłam chłodne drinki. Było przyjemnie i dziwnie nudno. Nie umiem się nudzić, zapomniałam jak to jest nie mieć obowiązków albo nie spieszyć się gdzieś – przyznała szczerze odzyskując spokój ducha bo przecież pod zamkniętymi powiekami malował się obraz złotego piasku i delikatnie spienionego morza.
Było błogo i odlegle.



Alexander Goodnight
dzielny krokodyl
Sara Smith
27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
Uśmiechnął się smutno widmo rozmowy o pracy, która zostanie przesunięta lub odwołana przez złośliwość rzeczy martwych była, a jakże deprymująca i mogła stresować, każdego, co prawda nie bardzo rozumiał, dlaczego blondynka pomimo dobrych dwóch posad sięga po kolejną, w dodatku taką, która była oddalona o setki kilometrów od miejsca, w jakim mieszka obecnie, być może szykowała się do przeprowadzki? Nie zdziwiłby się specjalnie, gdyby tak w istocie było, i on należał do ludzi, którzy bez zawahania się, potrafili rzucić wszystko i wyjechać za lepszą pracą, z miłości, czy kaprysu, na drugi koniec kraju, a może i świata, w swoim fachu pracę zawsze znajdzie, tu był ogromny plus, a nawet jeśli nie to zawsze miał smykałkę zarówno do gotowania, jak i majsterkowania przy samochodach, a wyrobienie odpowiednich papierów to tylko kwestia czasu i odrobiny zaangażowania.
Tak – odparł, bez namysłu, szczerze, lecz po chwili dodał: – Samo przeznaczenie, jednak to za mało, trzeba jeszcze wyjść mu naprzeciw, bo inaczej cię ominie, a konsekwencje niepodjęcia działania mogą ciągnąć się latami i zakorzenić się w umyśle, pod znakiem zapytania: co by, było gdyby? – Uśmiech, dość serdeczny rozpromienił twarz pilota, który zdawało się, popadł w filozoficzny nastrój, do prawienie mądrości życiowych. Gdy w istocie faktem, było, że ostatnie miesiące przybliżyły go z mechaniką działania przeznaczenia i wydawało mu się, iż poznał je dość dobrze, aby móc ocenić siłę tegoż. I chociaż w głębi ducha był marzycielem, to rozsądek ostrzegał, że wpadanie w odrealnione wizje codzienności może skończyć się nieprzyjemnie.
Tak, mam nadzieję, że kiedyś je odnajdziesz – szczęście, samo w sobie było zbyt ulotne, zbyt cenne, aby mogło trwać ciągle, przez to, tak upragnione, bo gdyby mogło trwać dłużej, to spowszechniałoby, straciłoby swój czar. – Wierzę, że jest ktoś na tym świecie, kto cię pokocha – i tego jej życzył w zgodzie ze sobą, bo nawet jeśli zaprzepaścił szansę na szczęśliwy i dobry związek z tą kobietą, to chciał mimo wszystko, aby mogła w końcu odnaleźć tę osobę, która będzie dla niej wszystkim i dla której ona będzie całym światem. Sam Goodnight czuł się z tą myślą bardzo dobrze i nie chował do Smith urazy, nie miał niczego do zarzucenia kobiecie, potrafiła cieszyć się życiem, a że czasem przypominała bardziej nastolatkę, niż dorosłą i odpowiedzialną panią doktor, to cóż taki jej urok. Naiwnie wierzył, że i ona mu przebaczy i nie skrzywdził jej nieodwracalnie. Nie chciał tego, w żadnym wypadku, a świadomość, iż wyrządził jej krzywdę, męczyła sumienie.
Słuchaj jej w zamyśleniu, dopiero po chwili zareagował na jej prośbę, lecz potok słów płynął swoim torem, a gdy podszedł, nie usiadł. Jedynie przystanął w niewielkiej odległości od niej i spojrzał na drzwi windy, które zdawało mu się, że drgnęły. – Grunt, że zresetowałaś umysł – stwierdził, wpatrzony w żelazną zasłonę, co nieoczekiwanie uchyliła się i wpuściła do środka światło dnia. Uśmiechnął się, nieznacznie i bez namysłu odruchowo podał kobiecie dłoń, aby mogła się, oprzeć na niej wstając. Pomrukiwania techników zbył raczej, pospieszając blondynkę, do wyjścia z windy chciał, aby zdążyła na rozmowę, być może był to punkt zwrotny w jej życiu, a jeśli nawet nie, to lepiej żałować czegoś, co się zrobiło, niżeli męczyć się z pytaniami, na które odpowiedzi były w zasięgu ręki.
Powodzenia na rozmowie! – Rzucił, ponaglając blondynkę do mobilizacji i sprężania się w sobie, aby zmotywowana, tym miernym dopingiem ruszyła przed siebie i oczarowała ludzi, z jakimi przyjdzie jej rozmawiać.

Sara Smith

zt x2
sumienny żółwik
Alex
ODPOWIEDZ
cron