studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- No widzisz, a może fajnie by było, jakbyśmy w takim razie... - nie musieli szukać. O matko, jak to zabrzmiało idiotycznie, a przecież nie chciała, żeby sobie coś pomyślał, więc urwała, bo już wystarczyło im chyba niezręczności na cały wyjazd przez to, że jeszcze nie tak dawno temu wzruszali ramionami nad nieżyjącą już Laurelle i jakoś tak niemrawo szli do samochodu. - Na razie w sumie też jest fajnie - powiedziała zamiast tego, bo jakby miała chodzić teraz na randki z jakimiś obcymi chłopakami, opowiadać im o swoim życiu i próbować do siebie przekonać, to jej się wcale nie chciało. Cole był jej przyjacielem, zanim cokolwiek się z nim zadziało, z Lorcanem sprawa była dziwna, bo powinien ją potraktować czysto służbowo, ale wszystko się stało tak szybko, że właśnie nie mieli w ogóle czasu na to poznanie. A ona by chciała zacząć związek z kimś, kogo właśnie dobrze znała, o, tak dobrze jak Archiego, chociaż to było prawie niewykonalne!
- Widzisz? W ogóle nie umiesz siedzieć cicho! - i chociaż on nie mógł tego zobaczyć, to się złośliwie uśmiechała, bo właśnie zabrała mu możliwość widzenia i mówienia, więc się musiał czuć jakoś dziwnie. No, na tyle dziwnie, że ją jeszcze brutalnie zdzielił ręką po twarzy. - Chcesz nas zabić?! - zapytała dramatycznie, chociaż szczerze? Bardziej się bała o jakąś najmniejszą rysę w samochodzie i to był chyba przykład tego, jak śmiesznie i dziwacznie zarazem potrafi działać ludzki mózg. O, na przykład kiedy się poślizgnęło na schodach z kubkiem herbaty w ręku, to większość ludzi skupiała się maksymalnie na tym, żeby nie rozlać płynu, kiedy tak naprawdę chodziło o to, żeby się jednak przy tym upadku nie połamać, prawda? No chyba, że ktoś miał w domu bezcenną i zabytkową porcelanę, wtedy mogła zrozumieć, że wolał coś rozlać.
- No wiem - odpowiedziała, dumna z siebie, kiedy wykrzyknął swoje o rany! - Powiedziałabym, że możemy się trochę powspinać, ale to chyba nie jest najlepszy pomysł - dodała, pokazując na jakąś ścieżkę nieopodal, oznaczoną jako trudniejszy szlak. I absolutnie nie myślała tu o nodze Brooksa (może była skończoną egoistką?), ale bardziej o tym, że nie byli ani trochę przygotowani, a Raine to na drabinę wchodziła, jeśli chodziło o jakąkolwiek wspinaczkę i jej znoszone vansy pewnie niespecjalnie też nadawały się na górskie wędrówki. - Dobra, to powiedz mi teraz co i jak mamy robić po kolei - zażądała, bo przecież jeśli ktoś się tutaj znał na kempingu, był to Archie, więc Raine miała mocne postanowienie wykonywania poleceń przyjaciela. Cóż, przynajmniej do momentu, kiedy nie będzie uważała, że ma jakiś lepszy pomysł, bo wtedy to i może się pokłócić o coś, o czym nie ma zielonego pojęcia, ale it is what it is.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Czy to nie tak, że fajni ludzie powinni trzymać się razem? On był fajny, ona była fajna i to nawet bardzo, więc dlaczego tacy fajni ludzie nie łączyli się w pary i nie pozostawali ze sobą na zawsze? Był w wieku, kiedy wciąż jeszcze wierzył, że umiera się parami. I że jak ludzie zaczynają ze sobą być, to są ze sobą do końca. Tak na całkiem poważnie. Ale to, co mieli z Raine było wyjątkowe i chyba żadne z nich nie chciałoby tego popsuć. Oczywiście nie można z góry zakładać, że coś nie wypali, wtedy ludzie nie zawieraliby żadnych związków, a jednak jakieś obawy pozostawały. Zresztą Archer kiedyś słyszał taką pogłoskę, że z przyjaźni powstają najlepsze i najtrwalsze relacje. Właśnie takie na zawsze.
Ale na razie też było fajnie. A jak było fajnie, to po co cokolwiek zmieniać i komplikować?
- Już nie dramatyzuj - skarcił ją z rozbawieniem, kiedy od razu zaczęła go oskarżać o chęć doprowadzenia do rychłej śmierci. Raz - to ona siedziała za kółkiem, a dwa - trochę jednak wyolbrzymiała, bo nie klepnął ją aż tak mocno, żeby nagle straciła panowanie nad pojazdem.
Rozglądał się dookoła z niemałą fascynacją i pochłaniając widoki całym sobą. Musiał przyznać, tak totalnie bez bicia, że Barlowe porządnie go zaskoczyła. A wcale nie tak łatwo zaskoczyć Archera Brooksa, mili państwo. Bo Archie zawsze wszystko wie najlepiej i widział (prawie) wszystko, więc bywało, że wymądrzał się na tematy, o których nie miał bladego pojęcia, co działało na zasadzie nie wiem, więc się wypowiem. Nic dziwnego, że trudno było wprawić go w zdumienie, nie wspominając już o wprowadzeniu w zachwyt. Bo w zasadzie spodziewał się, że Raine wybierze niezłą miejscówkę na to ich wspólne biwakowanie, ale nie spodziewał się, że pomyśli o Mount Bartle Frere. Szczerze? On by na to nie wpadł i pewnie postawiłby na jakieś jezioro i lasy.
- Pewnie, że możemy się powspinać - podłapał natychmiast i nie sądził, że to wahanie w głosie Raine wynikało z jego kalectwa, bo to ona jako jedna z nielicznych traktowała go po wypadku normalnie i nie dawała żadnej taryfy ulgowej, za co Archie był jej cholernie wdzięczny. - To znaczy, możemy przejść się kawałek, nie musimy pokonywać całego szlaku, nie? I może lepiej jutro, dzisiaj musimy przygotować nocleg - tak, to brzmiało dosyć rozsądnie.
Jeszcze kilka lat temu Brooks krzyknąłby, że yolo i sam poleciałby pierwszy ścieżką, która prowadziła na szczyt, ale jednak ta noga trochę go ograniczała. No i przede wszystkim miał towarzystwo i nie mógł pozwolić, żeby Raine spała pod gołym niebem, bo wiadomo - im wyżej, tym chłodniej.
- No to najpierw musimy rozbić namiot - oznajmił, wyciągając z bagażnika poszczególne rzeczy. - W ogóle myślisz, że spodoba ci się spanie w namiocie? Bo jak nie to mam opcję awaryjną, żeby zrobić na wyrko w bagażniku, tylko trzeba będzie złożyć siedzenia. Ale mówiłaś, że nigdy nie biwakowałaś, to trzeba to zmienić. A potem rozpalimy ognisko, póki jeszcze jest widno. I mógłbym pograć coś na ukulele, jeśli chcesz - Archer rozłożył wszystkie części od namiotu na trawie i zaczął składać poszczególne elementy. - Przytrzymasz? O tutaj - wskazał na dwie rurki od stelaża, które następnie trzeba połączyć z podłogą namiotu. I w sumie Brooks mógłby to wszystko zrobić sam, ale co dwie pary rąk, to nie jedna. A im szybciej się z tym uwiną, tym prędzej będą mogli zasiąść przy ognisku.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Nie dość, że wywróciła oczami, to jeszcze coś nie do końca zrozumiałego wymamrotała pod nosem, jak jej powiedział, że dramatyzuje, bo Raine Barlowe nigdy nie dramatyzowała, o nie! Co prawda teraz była na niego śmiertelnie obrażona i to całe piętnaście sekund, ale jeśli chodziło o ich docinki, to nie potrafiła być dłużej zła. Właściwie nie pamiętała, czy w ogóle byli kiedyś pokłóceni tak na poważnie, bardziej pasowałoby do nich fuck you and I'll see you tomorrow, jak jedno drugiemu dopiekło tak, że już trzeba było dramatycznie trzasnąć drzwiami wejściowymi od zewnątrz.
- Myślisz? A w ogóle tu nie ma niedźwiedzi? Nie zjedzą nas na szlaku? - ja nie mam zielonego pojęcia czy są w ogóle w Australii, ale Raine, nie dość, że martwiła się wymyślonymi potworami, które mogły ich zaatakować w namiocie, to jeszcze teraz przywołała takie prawdziwe potwory. O, ale Wielka Stopa też mogła być! I co wtedy? Czy oni umrą, czy ktoś zapłacze po ich śmierci? - Ale to lepiej takie rzeczy robić pewnie w ciągu dnia. I mam czekoladę jak coś, bo czytałam, że jak się idzie w góry, to trzeba z czekoladą - co prawda przejrzała jakiś poradnik na stronie internetowej, skierowany bardziej do bogatych turystów, którzy chcieli zwiedzać europejskie Alpy, a nie jakieś góry w Australii, ale niezależnie od miejsca dobrze było mieć przy sobie coś energetycznego do zjedzenia, prawda?
- Nie wiem, bo w sumie, no wiesz, ja śpię na dwuosobowym łóżku sama, więc jestem przyzwyczajona do przestrzeni - a namiot nie do końca jej taką przestrzeń dał. - Ale powiedziałam, że chcę spróbować, więc chcę spróbować! - zarządziła, bo żadnej taryfy ulgowej nie przewidziała. Ani awaryjnego spania w hotelu, ani powrotu do domu w środku nocy. - Ooo, szkoda, że już nie mam pickupa, bo tam by można było zrobić miejsce do spania na pace! - rozmarzyła się, bo chyba widziała coś podobnego w jakimś filmie, poza tym miała kilka miesięcy temu gościa, który rzeczywiście zalegał jej przez noc na samochodzie. - Ale dobra, to śpimy w namiocie i w ogóle super, że ty tak wszystko wziąłeś, to ja mogłam się skupić na prowiancie i tym razem możemy zjeść pianki na ciepło - sprzedała mu kuksańca w ramię, bo ostatnie ognisko było trochę wybrakowane, jeśli chodziło o jedzenie, ale nie ma tego złego, mogą się przecież poprawić.
- Ale to tak bez instrukcji będziemy to wszystko składać? Ty umiesz takie rzeczy? - co prawda doskonale wiedziała, że Archie lepiej sobie radzi z jakimiś złotorączkowymi pracami niż ona sama, ale, może przez to, że to był jej pierwszy raz, była naprawdę pod wrażeniem tego, że to się tak da. - A do czego jest to coś? - wskazała ręką na leżące gdzieś obok śledzie i jak sroka do świecidełek, od razu po nie sięgnęła, równocześnie puszczając elementy konstrukcji, które jej Brooks polecił trzymać, runęły więc na ziemię. Dobrze chociaż, że nie zdążyli się za to zabrać na poważnie i nie mieli już połowy zrobionej. - Sorki?

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
On również nie przypominał sobie jakiejś większej kłótni, która wynikłby między nimi z mniejszego lub większego powodu. Archer dobrze znał fochy Raine, a ona doskonale wychwytywała te jego obrazy majestatu, kiedy kręcił nosem, a i nóżką czasem tupnął niczym rozhisteryzowana małolata w podartych rajstopach. Bo prawda była taka, że z ich dwóch to Brooks bardziej wyolbrzymiał i robił z przysłowiowych igieł widły. Trudno stwierdzić z czego to wynikało. Może z tego, że był najmłodszym spośród braci, więc jego siłą przebicia często były krzyki i płacz, bo nikt wokół go nie słuchał? A może po prostu lubił być w centrum uwagi, mimo że w tych sprzeczkach z Barlowe częściej zdarzało mu się wyciągać rękę na zgodę. Nawet, jeśli nie do końca wina leżała po jego stronie. Po prostu uważał to za słuszne. No i nie potrafił długo nie odzywać się do Raine. I tęsknił za nią, kiedy nie widział jej zbyt długo.
- Prędzej kojoty - odparł, dumając nad tym namiotem. - Chociaż jakieś niedźwiedzie też mogą się kręcić. Ale po to rozpalimy ognisko, nie? Płomienie powinny odstraszyć dziką zwierzynę, a jak dobrze dorzucimy do ognia, to będzie tlić się aż do rana - pokiwał głową zadowolony z własnego pomysłu, chociaż każdy głupi wpadłby na coś takiego. - Czekolada daje zastrzyk witamin i energii, pewnie dlatego warto mieć ją zawsze przy sobie podczas takich wypraw. Dobrze, że pomyślałaś, bo ja nie mam niczego słodkiego - pewnie dlatego, że Archie nie spodziewał się wyprawy w góry i obstawiał wypad nad jezioro.
Łączył ze sobą te rurki i przy pomocy Raine, choć całość jeszcze nijak miała się do namiotu i trochę potrwa zanim będą mogli rozkładać w środku rzeczy i przymierzać się, jak wygodniej będzie się spało - wzdłuż czy w poprzek.
- A śpiwór wzięłaś? I karimatę? - on swoje miał. I miał też koc, ale jeśli przyjaciółka zapomniała, to podzieli się z nią wszystkim. Tylko wtedy będą musieli spać w jednym śpiworze ściśnięci jak sardynki, więc chyba lepiej byłoby, gdyby oddał jej swoje spanie, sam opatulił się kocem. - Jak nie będzie ci się podobać, to złożymy te siedzenia i otworzymy bagażnik, to wtedy będzie widać ładnie niebo. Ale w suficie namiotu też jest takie odsuwane okienko i widać przez nie gwiazdy, wiesz? Zresztą sama zobaczysz - machnął ręką, bo co on będzie jej opowiadał, skoro zaraz sama będzie mogła sprawdzić. To znaczy gwiazd jeszcze nie było widać, ale chodziło sam fakt okienka namiotowego.
- No popatrz, jakoś skład... - zanim dokończył, Raine naruszyła całą konstrukcję i wszystko runęło na ziemię. Dosłownie wszystko. Faktycznie dobrze, że jeszcze nie zabrali się za to na poważnie, bo wtedy Archer mógłby się nieco zirytować. - Składałem. Bez instrukcji. I szło mi całkiem nieźle, dopóki tego nie popsułaś - jego ton był poważny, ale Barlowe z pewnością mogła wyczuć w jego głosie rozbawienie. - To? - podążył wzrokiem za jej ręką, którą wskazywała na jeden z niezbędnych elementów. - To są śledzie. Wbija się je w ziemię, żeby linki trzymały namiot. Ale jak na razie nie ma żadnego namiotu, więc ci nie pokażę - a chętnie pokazałby, tylko jak, skoro Raine po mistrzowsku zburzyła ten niewielki kawałek konstrukcji, z którego Brooks był tak ogromnie dumny?

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Ale po co specjalnie wymyślasz i mnie straszysz? - Raine nigdy w życiu nie widziała na żywo żadnego dzikiego niebezpiecznego zwierzęcia. To znaczy owszem, widziała krokodyle niedaleko jej domu, widziała jadowite węże i pająki, widziała jak nietoperz wbija swoje pazury komuś w szyję i nawet widziała tę podejrzanie słodką mordkę wombata, zanim ugryzł ją w nogę, a niedźwiedzia to widziała chyba kiedyś w zoo. I nie była głupią dziewczyną, ale kojot się jej skojarzył od razu z kreskówkową postacią, która goniła strusia, a że niewiele się o takich mówiło, przynajmniej niewiele ona o nich słyszała, to uznała, że to jakaś ściema i nawiązanie do śmiania się z jej potworów pod łóżkiem. A one akurat były prawdziwe! - Ha! Zawsze wiedziałam, że jem wystarczająco dużo witamin! - co prawda te witaminy w czekoladzie to też były dla niej wątpliwe, ale przecież ziarna kakaowca były z rośliny, a rośliny z założenia były zdrowe, więc i pewnie w takiej tabliczce czekolady można było znaleźć wszystko to, co w jabłku na przykład, o!
- Jak to czy wzięłam? - aż ją na chwilę zamurowało, bo po co Archie się jej pytał czy spakowała coś, czego nawet nie posiadała w swoim domu? - A to ty nie wziąłeś? - a może chodziło mu o to, że powinna wyjąć coś z bagażnika? Tylko po co na etapie składania namiotu? Tego jeszcze się jej rozgryźć nie udało, ale to Brooks był tutaj od zadań specjalnych i w ogóle bardziej był doświadczony, Raine miała znaleźć miejsce i ich przywieźć, a skoro dojechali, to mogłaby się obijać, prawda?
- A to w każdym samochodzie się tak da? - bo kojarzyła takie zdjęcia z różnych samochodów, ale czort jeden wiedział, czy Jaguar Sameen nie był aż tak premium, że miał zupełnie inne funkcje niż wszystkie samochody? - No ale to nieważne, śpimy w namiocie i kropka! Samochód może być najwyżej na następny raz - bo z nimi to przecież tych razów będzie jeszcze i jeszcze, tak do końca świata, w końcu chyba mieli być przyjaciółmi na całe życie, prawda? - Ale to ja niechcący! - od razu rzuciła swoim usprawiedliwieniem, chociaż głupio jakby celowo im coś próbowała rozwalić, szczególnie, że to coś, to miało być ich schronieniem. Ale na wszelki wypadek dorzuciła jeszcze do tego zupełnie niewinną minę, usta wygięte w podkówkę i szeroko otwarte oczy, jakby chciała imitować kota w butach ze Shreka, tak jakby jednak Archer miał być na nią choć w trochę zły.
- Dobra, to poskładamy na szybko na nowo i będzie jeszcze lepiej. Ta rurka idzie do tej rurki, a ta powinna iść tutaj, a to... - wystawiła język, co się jej czasem zdarzało przy zastanowieniu i na szybko spróbowała odtworzyć konstrukcję ułożoną przed kilkoma minutami przez chłopaka, ale chociaż normalnie rozkręcanie i skręcanie sprzętów elektronicznych nie stanowiło dla niej najmniejszego wyzwania, tak nie do końca potrafiła się połapać o co tutaj chodziło i trzeba było przyznać, że czuła się bardzo zdeterminowana do rozgryzienia jak to powinno wyglądać, bo jak to tak ona nie umie? - Nie, poczekaj, to nie tak, no i czemu mnie mylisz? - mruczała tam jeszcze pod nosem jak próbowała poszczególne rurki do siebie przykładać, a oberwało się biednemu i niewinnemu Archerowi.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
- Wcale cię nie straszę! - zastrzegł od razu, bo zaczęła wymierzać w jego kierunku jakieś paskudne oszczerstwa. - Ja po prostu lojalnie cię ostrzegam i przygotowuję na czyhające niebezpieczeństwo. Nie powiedziałem, że kojoty i niedźwiedzie są tu na pewno, ale lepiej wziąć pod uwagę, że mogą być - tak było chyba uczciwie, nie? Na wszelki wypadek, gdyby potem faktycznie jakiś się zjawił i Barlowe miałaby pretensje, dlaczego Archie wcześniej jej nie uprzedził. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Ponownie zabrał się za składanie tego przeklętego namiotu, więc szybko wygrzebał się z punktu wyjścia i po krótkim momencie znów był na tym samym etapie, co wcześniej. Oj, chyba trochę by się wkurzył, gdyby mieli już więcej niż połowę i Raine odwaliłaby podobne zniszczenia.
- No mam jeden śpiwór. Nawet jakbym chciał, to nie wziąłbym więcej, bo nie mam. Myślałem, że ty masz swój - trochę takie oczywiste wydało mu się, że wszyscy powinni mieć śpiwory. I naturalnie żył w błędzie, bo jak widać, nie wszyscy byli w posiadaniu takowego. - Na pewno w większości samochodów można złożyć siedzenia. Wiadomo, najpierw trzeba wypróbować, ale i tak nieważne, skoro jesteś taka przekonana o spaniu w namiocie - uśmiechnął się do niej, ale wcale nie będzie wyzywał jej od mięczaków, kiedy nagle zmieni zdanie. Miała do tego prawo, nie dla wszystkich było tego typu nocowanie. Zwłaszcza, że Raine miała spać pod namiotem pierwszy raz w życiu!
Podawał jej kolejne rurki, żeby zaraz inne wyrywać jej z dłoni i łączyć po swojemu. Trochę ta współpraca im nie szła - Brooks chciał wszystko zrobić sam, za to Barlowe za wszelką cenę próbowała odkupić swoje wcześniejsze winy.
- Ty mnie mylisz - prychnął, wyjmując rurkę, którą źle połączyła. - Źle robisz, daj mi to. O widzisz, teraz jest lepiej, bo tamta nie była do tej, a teraz pasuje. A tą wciśnij tam. Albo nie, oddaj, ja zrobię to lepiej. No daj mi to, Raine - trochę się z nią poszarpał, ale zaciskała swoje drobne palce na elemencie tak mocno, że nie mógł jej przechwycić, a gdyby siłował się z nią dłużej, to jeszcze przypadkowo zrobiłby jej krzywdę i taki byłby z tego finał. - Ale ty uparta jesteś. No to śmiało, mądralo, sama rozkładaj skoro wiesz lepiej jak to zrobić. No dalej - zachęcił ją kiwnięciem głowy, puścił rurkę i odsunął się nieznacznie, krzyżując ręce na piersiach. I właśnie z takiej pozycji obserwował poczynania dziewczyny. Nie wróżył jej świetlanej przyszłości, chociaż nie obstawiał, że nie uda jej się przynajmniej częściowo rozłożyć namiotu, bo wtedy mógłby się mocno zdziwić. Może nawet tak bardzo, jak wtedy, gdy znaleźli się u podnóży Mount Bartle Frere. A może nawet i jeszcze bardziej, zważywszy na fakt, że przyjaciółka nigdy nie miała do czynienia z podobnymi konstrukcjami i nawet nie wiedziała, do czego służą poszczególne części.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Ale ja nie mam śpiwora - bąknęła, bo jak widać strasznie głupio założyła, że Brooks ich kompleksowo zaopatrzy w cały zestaw do biwakowania, kiedy tak naprawdę, to... To było całkiem logiczne, że na jedną osobę przypadał jeden, ale skąd ona miała o tym wiedzieć, skoro po raz najpierwszy w życiu zamierzała spać gdzieś pod gołym niebem. Bo namiot się liczył do tego określenia? I tak samo jak nie wiedziała nic o wspinaczce, ani o dzikich zwierzętach, czyhających na szlaku, czy o roli ogniska w obozowisku, tak samo nie wiedziała właśnie o tym, co jeszcze może ją czekać tego wieczoru. Czyżby była taką typowo miastową dziewczyną, która nie miała zielonego pojęcia o spędzaniu czasu na łonie natury? Co prawda czasem lubiła posiedzieć przy rzece w Sapphire River, albo pójść na plażę, ale pewnie wiele jej brakowało i może to trochę przez to, że miała same sporo starsze siostry, a też jej rodzice nie należeli do najmłodszych, więc nie fundowali sobie wspólnych rodzinnych wypadów. - To może wypróbujemy innym razem. Jak go jeszcze będę miała! - bo głęboko była przekonana o tym, że Sameen chce dostać swój drogi samochód z powrotem i ani trochę nie podejrzewała, że to w jakiś pokręcony sposób miał być dla niej prezent od kobiety, która była jej bliższa, niż Barlowe w ogóle w najśmielszych snach mogłaby przypuszczać.
- No właśnie ty mnie mylisz, ja bym sama zrobiła dobrze! - prychnęła na Brooksa, a sama nie przypuszczała, że ma w dłoniach tyle siły i zaparcia, że kiedy chłopak próbował jej odebrać jedną z części z ręki, to zacisnęła palce tak mocno, że pobielałe kłykcie jasno mówiły, że nie odpuści. Musiał powiedzieć coś takiego, że wzbudził w niej chęć rywalizacji, udowodnienia czegoś. Na uczelni często musiała udowadniać, że wcale nie jest głupia i nie flirtuje z wykładowcami, żeby mieć dobre oceny, więc może to się jej właśnie udzieliło, bo we wszelkich męskich zajęciach zawsze się próbowała wykazać. Pech chciał, że o składaniu namiotu nie miała zielonego pojęcia, za to Archer i owszem, więc powinna odpuścić, ale była w tym przypadku uparta jak przysłowiowy osioł. - A żebyś wiedział, że złożę! - odpowiedziała walecznie, a na jej poliki aż wypłynęły delikatne rumieńce, bo najwyraźniej jeszcze bardziej uruchomił w Raine mechanizm konkurowania za wszelką cenę, choć łatwiej byłoby przyznać, że on jest w tym lepszy. O nie, kiedy już nie widziała wśród poszczególnych patyków dłoni Archera, to ani trochę nie wiedziała co z nimi począć, ale skoro miały te wszystkie złączki i temu podobne rzeczy, to chyba nie mogło to być tak trudne? W końcu to nie fizyka kwantowa, powinna ogarnąć!
Szło jej jednak topornie, co oczywiście w myślach zrzucała tylko i wyłącznie na obecność Brooksa i to, że się przyglądał, po chwili jednak do niej dotarło, że albo się ugnie, albo będą spać pod gołym niebem, więc przerwała swoje mamrotanie pod nosem i odchrząknęła, podnosząc na niego głowę. - Będziesz tak stał, czy mi pomożesz, bo ja w takiej atmosferze to się w ogóle nie mogę skupić! - oznajmiła, jakby to wszystko było jego winą, ale równocześnie... to był Archie, no jak mogłaby się na niego tak prawdziwie gniewać? Pewnie dlatego kącik ust jej drgnął, co zaraz ukryła, pochylając głowę, że niby się tak nie podda bez walki!

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Pomyślał o wszystkim tylko nie o tym, żeby wziąć zapasowy śpiwór. Już nie chodziło o to, że nie miał drugiego, bo pożyczyłby od braci albo od wujka Deeka, ale po prostu z góry założył, że Raine ma śpiwór. Przecież każdy ma, no nie? Oczywista oczywistość. Szkoda tylko, że nie oświeciło go, kiedy wspomniała o swoim niedoświadczeniu w kempingach. No nic, coś wymyślą. W samochodzie mieli jakieś koce, więc nie było rzeczy niemożliwych. A jeszcze będzie czas na nocowanie w aucie, jeśli nie w tym pożyczonym, to w tym Archera. W końcu klasyczny Chrysler Valiant CM Regal z siedemdziesiątego dziewiątego był nadal w nienagannym stanie. Archie dbał o niego lepiej niż od samego siebie, ale nic dziwnego, wszak samochód to jedna z niewielu rzeczy jakie pozostały w rodzinie po ojcu. Pani Brooks podczas zmagań z depresją sprzedała prawie wszystko, co przypominało zmarłego męża. I nikt nie miał prawa mieć do niej pretensji, kiedy nagle została sama z siódemką nieletnich dzieci.
- No właśnie widzę jak składasz - wymamrotał cicho, bacznie obserwując jej poczynania. I chociaż trzymał dystans, to i tak nie spuszczał z Barlowe oczu. No co? Tak się wymądrzała, a teraz szło jej co najmniej marnie. I jeszcze nawet nie miała odwagi na schowanie dumy do kieszeni i zwrócić się o pomoc. O, a może jednak? - Dobra, przesuń się - w końcu opuścił ręce i przyklęknął przy tych rurkach i linkach, aby zacząć je ze sobą łączyć. - I co? Nie można było tak od razu? Ja wiem, że ty umiesz dużo rzeczy, ale do tego namiotu nie ma nawet instrukcji, a ty nigdy nie rozkładałaś podobnego. Ba, żadnego nie rozkładałaś - przypomniał jej, gdyby przypadkiem wyleciało jej z głowy. Trzeba mieć na uwadze. żeby nie wychodzić przed szereg, kiedy nie ma się o czymś bladego pojęcia. Nawet Archer tak nie robił. On co najwyżej wypowiadał się na jakiś temat i zgrywał pseudointeligenta, ale prawda była taka, że na wielu rzeczach jednak się znał. Obrotny był z niego chłopak, wielofunkcyjny i miał obszerną wiedzę w każdej dziedzinie. Okej, może nie w turbinach wiatrowych, ale od tego to akurat miał Raine.
Pewnie z dobrą godzinę męczyli się nad doprowadzeniem namiotu do stanu używalności, ale ostatecznie mogli popatrzeć na niego z nieukrywaną satysfakcją.
- Niezła robota, Barlowe - pochwalił dziewczynę i uścisnął jej dłoń w ramach gratulacji i owocnej współpracy. - Teraz wejdź do środka i sprawdź czy wszystko tam gra, a ja będę podawał ci rzeczy - mówiąc rzeczy Archie miał na myśli koce i inne takie. - A ten śpiwór to ci pożyczę, a sobie coś zorganizuję. Może tak być? - nie musiała nawet odpowiadać, sam zdążył wszystko ustalić, więc ona nie miała nic do gadania. Nie chciał, żeby zamarzła, a noce w górach bywały chłonne. Wprawdzie to Australia i wyższe partie Mount Bartle Frere porośnięty był lasami, a temperatura nie spadała tam poniżej dziesięciu stopni, ale dziesięć stopni to i tak mało i przez noc może nieźle wypizgać.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Zacisnęła mocno zęby, bo Archie Archiem, ale nie lubiła jak jej ktoś mówił, że coś jej nie wychodzi. Taka już z niej była Zosia Samosia, że wszystko musiała własnymi siłami, a nawet jeśli jej nie wychodziło, to wolała zostać ze swoją porażką, niż prosić kogoś o pomoc. Nie wiedziała skąd się jej to wzięło i wiedziała, że czasami bywa zbyt uparta, robiąc sobie specjalnie tylko pod górkę, ale lubiła to poczucie, że daje sobie radę ze wszelkimi trudnościami. Lubiła to, że mogła wiele rzeczy zrobić samodzielnie, ale zdecydowanie nie lubiła tego, że nie umie poskładać cholernego namiotu. I na siłę próbowała tam wciskać wszystkie rurki w odpowiednie miejsca, ale szło jej to wszystko marnie, więc w ciągu dziesięciu minut zdążyła się na siebie obrazić, pogodzić z faktem, że musi poprosić Brooksa o pomoc i znów uwierzyć, że jest w stanie to zrobić wszystko sama. No co, przecież kobieta zmienną jest! - Jak mi tak będziesz teraz wszystko wypominał, to sam sobie organizuj powrót do domu - burknęła, bo wiadomo, że ciężko się było przyznać do porażki, a chłopak wcale nie ułatwiał. Co prawda nigdy w życiu by go nie zostawiła samego w górach i chociaż mogła się tak w żartach odgrażać, to gdyby tylko prawdziwie się pokłócili, siłą by go próbowała zaciągnąć do wozu. A że była mniejsza i ogólnie raczej mniej tej siły miała w rękach, to pewnie by go mocno uszczypnęła, albo ugryzła, albo jeszcze podrapała, żeby nadrobić mniejszą masę mięśniową, więc niech mu lepiej nic podobnego nie przychodzi do głowy, bo może być boleśnie.
- To jednak twoja zasługa, Brooks - przyznała w końcu, uścisnąwszy jego dłoń i zdziwiona zmarszczyła brwi, że chce, żeby to ona sprawdziła, czy wszystko jest okej, ale ściągnęła szybko buty i wsunęła się do środka. - Woow, zupełnie jak taki fort z koców, tylko, że inaczej! - wychyliła się przez drzwi wejściowe, w oczach miała prawdziwe iskierki i już wyciągała ręce po cokolwiek, co jej miał Archer teraz podać. - Nie no, nie mogę ci zabrać śpiwora, bo będzie ci zimno! - zaprotestowała od razu, tak samo jak zwykła protestować, kiedy ktoś chciał ją poratować bluzą. Uważała, że to bardzo miły gest, ale dlaczego chłopak miał marznąć, bo dziewczyna jakoś nie pomyślała o tym, żeby się ciepło ubrać, albo, w tym przypadku, zaopatrzyć w śpiwór? - I nie mów, że nie, bo wzięłam ciepłe skarpety, pamiętasz? - wyznała mu swój wielki sekret o spaniu w skarpetkach przez potwory, a to były ważne rzeczy!
- To teraz przydałaby się taka długa kłoda jak ta, którą mieliśmy na plaży - westchnęła, kiedy już względnie upakowali wszystko do namiotu i czas było zająć się ogniskiem. Co prawda w pobliżu nie widziała żadnego wyznaczonego miejsca, ale sprawdziła wszystko związane z zakazami rozpalania ognia i podobnymi rzeczami, więc miała pewność, że mogą to zrobić legalnie. - Pójdę na razie poszukać tych drobnych gałązek do rozpalenia - zapowiedziała i rozejrzała się po otaczających ich krzakach, chociaż dała chwilę Brooksowi na reakcję, w końcu to on tutaj był mistrzem biwakowania, nie ona.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
- No nie bądź taka! - czy ona właśnie szantażowała go, że nie będzie miał podwózki do Lorne? To było cios poniżej pasa. Aż się chłopak zestresował, że faktycznie zostanie sam o podnóży gór, choć wiedział, że ostatecznie przyjaciółka nie zostawiłaby go na pastwę losu. A może jednak? Nie, na pewno nie, za bardzo go lubiła. A jeśli nie aż tak bardzo? Niemożliwe, wtedy nie trzymałaby się z nim przez te tyle lat.
Dopiero jak Raine wpełzła do środka namiotu i wychyliła się z niego z tymi charakterystycznym błyskiem w oku, to wiedział, że jednak bardzo go lubiła i nigdzie go nie zostawi. Ani nigdy. Ochoczo podawał je koce, poduszki i ten jeden jedyny śpiwór, który mieli.
- Nie zmarznę - zastrzegł natychmiast. - Mam ten ciepły polar. I spójrz tylko ile mamy koców - w tym miejscu Archer wskazał na wszystko, co wrzucili do namiotu. - Opatulę się i będzie mi super ciepło. A jak zmarznę, to mnie przytulisz i będzie mi jeszcze cieplej - wyszczerzył się do niej, a kiedy wyszła na zewnątrz, sprzedał jej zadziornego kuksańca w bok.
Archie też wziął ciepłe skarpety. Może nie po to, żeby chroniły go przed potworami, bo te na pewno poradziłoby sobie sprawnie z zdarciem ich ze stóp, czego następstwem byłyby pożarte nogi, ale po prostu zapamiętał sobie słowa Raine, w których ta ujęła, żeby wziąć ze sobą nieco cieplejsze ubrania. No to wziął.
- Tylko nie oddalaj się za bardzo! - krzyknął za nią tuż po tym, jak się oddaliła. - Bo jeszcze się zgubisz. Albo poczekaj, pójdę z tobą - pokuśtykał w jej stronę czymś, co miało przypominać bieg, ale wyszło mu to co najmniej biednie. Jeszcze ta wysoka trawa niczego nie ułatwiała. - Wiem, że wzięliśmy jedzenie z tego festiwalu jedzenia, ale jakbyś miała ochotę, to mogę naostrzyć kijki i upiec nam kiełbaski na kolację - zaproponował, zbierając chrust; drzewo było suche i Brooks od razu wiedział, że będzie super się palić. I wcale nie trzeba będzie podkładać żadnej kłody, jak wtedy na plaży. Miał też ze sobą podpałkę i gazety, więc tym razem naprawdę nie można było mu zarzucić, że się nie przygotował. - Kiełbaski z ogniska są najlepsze. Serio. Lepsze niż z grilla, bo tak fajnie przesiąkają tym dymem z gałęzi - rozmarzył się trochę, a gdy miał już większą ilość chrustu, odwrócił się i nieudolnie wskazał palcami lewej dłoni na miejsce, gdzie trawa nie była aż tak wysoka. - Tutaj będzie dobrze? Nie wieje za bardzo? - dopytał, bo może to on znał się na biwakowaniu, ale to ona znała się na turbinach, więc pewnie na wietrze również. Lepiej wybrać miejscówkę rozsądnie, żeby potem się nie przesiadać i nie narzekać, że trzeba było rozpalić ognisko nieco niżej i trochę dalej.


Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- No ale to jest twój śpiwór, więc równie dobrze to ja się mogę opatulić kocem i najwyżej ty mnie przytulisz. Zresztą to ma więcej sensu, bo masz dłuższe ręce, no zobacz - złapała jego dłoń i chociaż Raine wcale nie należała do bardzo niskich, albo bardzo drobnych, to tak śmiesznie ich palce wyglądały obok siebie, bo jednak odziedziczyła po rodzicach dość smukłe palce. I ładną płytkę paznokcia, jak to powiedziała jej kiedyś kosmetyczka! Zaraz jednak stanęła do niego bokiem, żeby pokazać, że jej ręka się kończy gdzieś w połowie jego ramienia, choć ta demonstracja była bez sensu, bo na pierwszy rzut oka było widać, że jedyne, co ma dłuższe od Archera to włosy na głowie. No, może też paznokcie, ale musiałaby zapuszczać.
- Ej no, mam orientację w terenie - wywróciła oczami, ale jak zaproponował, że się przyłączy, to i na niego poczekała, bo razem zawsze raźniej grzebać po krzakach, tak w wypadku, jakby wyskoczył na nich jakiś jadowity wąż, albo ten kojot, o którym Brooks opowiadał. Strach z domu wychodzić jak się mieszkało w Lorne Bay, może dlatego nigdy wcześniej nie biwakowała, może rodzice mieli w przeszłości jakieś nieciekawe historie i spotkania z florą i fauną? - Myślisz, że to jedzenie nam wystarczy na tak długo? Bo mi się wydaje, że bez kiełbasek będzie cienko - uśmiechnęła się szeroko, niemo przystając na propozycję. Co prawda kupili coś na wynos, ale wcześniej dzielili się wszystkim po połowie i tylko może tego śledzia Archie zjadł więcej niż ona, więc pewnie też jego brzuch miał się później wieczorem odzywać i domagać kolejnego posiłku. - Poza tym mam pianki, więc tym razem możemy je upiec tak wiesz, nie na scyzoryku - żartobliwie nawiązała do ich ostatniego ogniska, kiedy to Archie próbował wymyślić jakieś przyrządy, na których mogliby upiec pianki, a skończyło się podjadaniem tych zwykłych, prosto z opakowania, razem z piwkami. - Ognisko w ogóle brzmi jak super alternatywa do normalnego gotowania, może po prostu zrobię sobie palenisko i tak załatwię problem z brakiem umiejętności? - jak do tego, że nie umie złożyć namiotu nie chciała się przyznać za żadne skarby świata, tak tutaj nie miała najmniejszego problemu, bo nie wychodziło jej to tak stuprocentowo i uważała, że nie musi być idealna w KAŻDEJ dziedzinie życia, poza tym najwyraźniej od ogarniania jedzenia miała Archiego i nie zapomniała, że miał ją trochę podszkolić.
- Czekaj, sprawdzę moim wiatrometrem - odpowiedziała z pełną powagą i pośliniła palec wskazujący, następnie wyciągając go przed siebie. - Udzielam pozwolenia na rozpalanie ogniska - skinęła głową, oczywiście analizując wszystkie możliwe czynniki, jakie tylko były. Turbiny były prostsze, tam najpierw stawiało się takie coś (czego nazwę Raine pewnie znała), co kontrolowało siłę wiatru i warunki atmosferyczne przez okrągły rok, a jeśli wychodziło z obliczeń, że będzie się opłacać, dopiero wtedy stawiano taką prawdziwą turbinę. - O, patrz, tam leżą takie kamienie, to możemy trochę położyć dookoła, żeby nam się nic nie rozprzestrzeniło - nie było sucho, ale lepiej było dmuchać na zimne i nie wywoływać pożaru. Zajęła się szukaniem odpowiedniej wielkości kamyków, niesamowicie skupiona, żeby przypadkiem nie odkryć jakiegoś gniazda żmii, czy innego węża, który sobie mógł tam żyć. - Ej, a co umiesz grać? Musimy jeszcze zrobić jakieś siedziska, ale na tyle daleko od siebie, żeby nie było słychać jak nucę! - bo Raine ABSOLUTNIE nie potrafiła śpiewać, ani trochę, nawet w szkole, jak razem z klasą wykonywali jakąś piosenkę, to pani jej powiedziała, żeby może tylko ruszała ustami.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Z takim tokiem myślenia, to równie dobrze oboje mogli zrezygnować z okrywania się czymkolwiek i po prostu przytulać się do siebie w ramach utrzymania prawidłowej temperatury ciał. To wcale nie brzmiało tak głupio. Właściwie ten pomysł bardzo spodobał się Archerowi, kiedy Raine trzymała jego rękę; miała miłe dłonie, w przeciwieństwie do niego, bo on opuszki palców miał nieco stwardniałe od grania na ukulele.
- Oboje możemy wcisnąć się w ten śpiwór. Wtedy nie będzie innej opcji i trzeba będzie się przytulać - zaproponował z uśmiechem, ale czy mówił poważnie, to już pozostawił do stwierdzenia Barlowe. A z racji, że znała go nie od dziś i nawet nie od wczoraj, z pewnością wiedziała, kiedy trzymały się go żarciki.
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że festiwalowe jedzenie nie wystarczy im na długo, ale kiełbasek nie musieli piec koniecznie dzisiaj. Równie dobrze mogli zjeść to, co im zostało, a tym machaniem kijkami nad ogniskiem zająć się jutro.
- Pewnie nam nie wystarczy, a ja już jestem głodny - powiedział i przycisnął rękę do brzucha, żeby dramatycznie zwizualizować, jak to umiera z głodu. Przydałoby się jeszcze efekty dźwiękowe, ale burczenie w żołądku było zbyt ciche, żeby Raine mogła cokolwiek usłyszeć. Ale burczało mu, naprawdę! - Jakby tak się zastanowić, to w twoim ogrodzie można byłoby zrobić miejsce na palenisko. Wyobraź sobie tylko, moglibyśmy przesiadywać wieczorami przy wesoło trzaskającym ogniu, piec pianki i opowiadać sobie straszne historie - w tym miejscu Archie machnął ręką wskazując gdzieś na niebo, bo chciał, żeby Barlowe faktycznie mogła sobie to wyobrazić. - Albo śmieszne historie - zreflektował się pamiętając, że dziewczyna bała się potworów, to co dopiero, gdyby zaczął opowiadać o jakichś zjawach.
Po tym, jak wiatr został profesjonalnie sprawdzony (mokry od śliny paluch nigdy się nie mylił!), Brooks rzucił obok te gałęzie, które wciąż dociskał do piersi i zajął się wspominanymi kamieniami. Tak, lepiej było ogrodzić ognisko od tych wysokich, suchych traw. Chwila nieuwagi i faktycznie mogliby zaprószyć ogień, a wtedy to mogliby mieć naprawdę sporę kłopoty. A kłopoty to specjalność Archera.
- Potrafię zagrać dużo utworów. A jak mi zanucisz, to będę nawet umiał zagrać ze słuchu - przydeptał jeden z kamieni, żeby lepiej trzymał się w ziemi. - Ale musisz śpiewać, Barlowe, bo inaczej to nie ma sensu. No nie gadaj, że się wstydzisz, jesteśmy tutaj całkiem sami - nie mogła nie przyznać mu racji, wokół nie było żywej duszy, a prawdopodobieństwo, że akurat ktoś będzie tędy przechodził było naprawdę niewielkie. Archie, wraz ze swoją wiedzą matematyczną, doskonale obliczył to sobie w głowie.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
ODPOWIEDZ