dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- Niestety nie. – Pokiwała głowę na boki żałując, że Florence nie pisała czegoś bardziej oczywistego i konkretnego. – Wspominała jedynie o ołtarzyku blisko Lorne, ale byłam tam i niczego nie znalazłam. – Niczego poza tym właśnie notatnikiem opisującym ów miejsce, do którego Flo najwyraźniej często chodziła i być może to tam spotkała na swej drodze kogoś, kto miał związek z komuną. – Może spisane przez nią słowa będą powielać się z wypowiedziami członków komuny. – Cały dzień szukała podobieństw, lecz jak na razie nie natrafiła na nic konkretnego. Jedynie zaznaczyła parę miejsc, o których wspominano w The Family, ale to nadal tylko poszlaki. Zbyt małe ziarenka, żeby móc je wykorzystać.
Słysząc pytanie zawiesiła uważne spojrzenie na Prescott. Czy brała tę opcję pod uwagę? Gdzieś podświadomie tak, ale długo nie dopuszczała tej myśli do głosu. Była ona cicha, prawie nic nieznacząca, bo łatwiej szukało się czegoś, co miało stałe miejsce zameldowania.
- Będzie trudniej – stwierdziła zgodnie z prawdą. – Możliwe, że nigdy ich nie znajdę chyba, że to oni będą chcieli znaleźć mnie. Nie dosłownie, ale muszą robić przystanki, żeby rekrutować nowych członków i najwyraźniej co jakiś czas jest nim również Lorne Bay. Wystarczy, żeby chcieli mnie zrekrutować. – A to będzie wymagać nieco więcej pracy i długiego czasu oczekiwania, ale była skłonna to zrobić. Dziennikarstwo wymagało poświęceń i choć Calie nie robiła tego dla artykułu, to gdyby rzeczywiście trafiła do komuny, najpewniej by go napisała. Trzasnęłaby cały felieton albo machnęłaby na książkę, o ile byłoby o czym pisać. Mogła się mylić i żadne The Family już nie istniało a Flo, Reggie i Poppy żyją sobie w poligamicznym związku gdzieś na Kajmanach.
Słuchała tego, co Presley miała do powiedzenia na temat kolonii, a potem poznanych w ciągu dnia osób. Przy tym wszystkim kiwała głową wzrok wciąż wbijając w ekran telefonu, na którym zaczytywała się na temat Dignidad. Drgnęła dopiero, kiedy papierowa torba uderzyła ją w dłoń z komórką.
- Mhm, dzięki. – Przez cały czas czytała, zaś drugą ręką na oślep grzebała w torbie. Najpierw załapała się na dwie frytki, które szybko wylądowały w buzi, a potem wyjęła ze środka zamówioną tortille z kurczakiem. Problem polegał na tym, że ta była opakowana a ona przecież miała zajętą drugą rękę. Zawiesiła się tak, wciąż nie odrywając spojrzenia od komórki aż znów poczuła coś zaskakującego. Uniosła wzrok na dłonie Presley, która z pobłażaniem odpakowała górną część trzymanego przed Calie jedzenia (bo jakby tak dalej siedziała, to nigdy by nie zjadła). - Próbował ci zaimponować – powiedziała czekając aż Prescott dokończy zadanie. – Tamten facet na desce. Na pewno nie pierwszy i nie ostatni amant. – Dwuznacznie pomachała brwiami sugerując, że w tym miejscu Presley na pewno miała branie. W Lorne też, ale wiadomo, że czasami lepiej poznawało się kogoś spoza miasta. Wtedy człowiek nie musiał się do czegoś zobowiązywać i nie spotykał tego kogoś na ulicy.
Wgryzła się w tortille wracając spojrzeniem na czytany tekst.
- Czemu nie.. – Zmieliła do końca i przełknęła resztkę tego co miała w buzi. – ..dziwi mnie, że założyciel był o oskarżony o pedofilie i zwiał z kraju? Mam wrażenie, że każdy z nich od czegoś uciekał. Nie tylko on. Wszyscy tacy ludzie byli szemrani albo mieli problemy psychiczne. Głównie skłonności narcystyczne, które karmili uważając się za bogów albo wielkich mędrców. Jak można wierzyć takim ludziom? Poleciałabyś na coś takiego? Na ich manipulacje i obietnice? – zapytała głównie z ciekawości, bo uważała, że sama by się nie dała. Wiedziała jednak, że komuny lub sekty nie wybierały pierwszej lepszej osoby. Był to ktoś, kto nie odnajdywał się w życiu, nie czuł przynależności do czegoś większego, nie był doceniony, kochany i wspierany przez bliskich (bo ich nie posiadał albo ci byli zjebani). Możliwe, że któregoś parszywego dnia, kiedy opuściłaby gardę mogłaby zostać zmanipulowana przez kogoś takiego.

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
- Pozwolisz się zrekrutować? - zapytała, unosząc brwi znad swojego hamburgera. Oczywiście dyskutowały czysto teoretycznie, o ile Calie kiedykolwiek wpadłaby na jakiegoś członka komuny. - To głupie. Bez urazy, Goldsworthy, ale to duży akt desperacji. Brzmisz jak jakaś fanatyczka i chyba zaczynasz mieć obsesję - Presley pokręciła głową z nieukrywanym niedowierzaniem. Chęć rozwikłania zagadek związanych z tajemniczymi zniknięciami mieszkańców z Lorne to jedno, ale pakowanie się w to całe gówno tylko po to, żeby dowieść prawdy, zupełnie nie zważając na własne bezpieczeństwo jakoś nie przemawiało do Prescott. Jasne, nie miała zamiaru odwodzić od niczego dziewczyny, jednak nie popierała jej zachowania. To, co hipotetycznie planowała wydawało się Pres po prostu niedorzeczne. Wszystko miało swoje granice, zwłaszcza jeśli chodziło o własne zdrowie czy nawet życie.
Zagryzła burgera frytką i wzdrygnęła się na samą myśl, że jakiś stary dziad próbował jej zaimponować. Dobra, może nie był taki stary, ale z pięćdziesiąt lat to miał na bank. Wprawdzie nie wyglądał źle, ale chyba Presley wyraźnie dała mu do zrozumienia, że nie była zainteresowana. Bardzo dosadnie kazała mu spływać. Dosłownie.
- To coś kiepsko mu poszło, bo wyszedł z wody ze smutną miną i bez mojego numeru telefonu - wzruszyła lekko ramionami, bo nie pierwszy i nie ostatni raz potraktowała kogoś w taki sposób. Nie miała dużych wymagań co do potencjalnych partnerów łóżkowych czy związkowych, ale jeśli na początku nic nie zaklikało, to wiedziała, że później również nie zaklika. Chemia musiała pojawić się od razu, musiał być ten błysk w oku, to dziwne uczucie w okolicach serca, który nijak miał się do objawów zawału. I tu już nawet nie chodziło o wiek tego gościa, bo jakby faktycznie zaiskrzyło, Presley nie siedziałaby tego wieczoru w motelowym pokoju w towarzystwie Calie. - Nie przyjechałam tutaj na podryw - przypomniała dziewczynie, tak na wszelki wypadek, gdyby tej wypadło to z głowy. Chciała pomóc, a przy okazji połapać większe fale, chociaż te i tak niewiele różniły się od tych w Lorne Bay.
Skrzywiła się na samą myśl, że mogłaby uwierzyć w czyjeś obietnice o wspaniałym życiu. Nie, nie wyobrażała sobie czegoś takiego zważywszy na fakt, że Prescott nie była podatna na manipulacje i jeśli już, to chyba prędzej ona uchodziła za manipulatorkę niżeli ktokolwiek inny.
- Stara, nie poleciałam na gościa, który był dla mnie nadzwyczaj miły, a miałabym osiąść w osadzie, w której rzekomo miałoby czekać na mnie lepsze jutro? - parsknęła pod nosem, zastanawiając się, jak zdesperowani i samotni ludzie musieli być ludzie, którzy decydowali się na taki krok. I co musieli mieć w głowach, że faktycznie wierzyli w takie cuda na kiju. - A ty? Poleciałabyś, gdyby ktoś obiecywał ci gwiazdkę z nieba? - zapytała i już miała dodać, że chyba Apollo działał podobnie, ale w odpowiednim momencie ugryzła się w język. A właściwie zacisnęła zębiska na garści frytek, łapczywie pakując je sobie do gęby, byle nie palnąć czegoś nieodpowiedniego. Było miło, po co psuć to na siłę swoją niewyparzoną gębą?

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Musiała przyznać, że ze wszystkich znanych jej osób Prescott była ostatnia, którą typowałaby do przyłączenia się do komuny. Musiała jednak zadać to pytanie ciekawa, czy coś przegapiła. Jasne, nie znały się aż tak dobrze, ale pewne zdanie wyrobiła sobie na temat dziewczyny, która ani trochę nie zaskoczyła jej odpowiedzią.
- Różnie bywa. – Wzruszyła ramionami, bo na pewno nie chciała w ten sposób obrazić Presley oraz jej siły życiowej, dzięki której nie dawała się namawiać na byle co. – Podobno w takich miejscach stosują wymyślne techniki manipulacji a rekrutujący mają tak ogromną siłę perswazji, że nim się obejrzysz a już tkwisz w baraku, który dzielisz z nastoma współlokatorami z komuny. – Bardzo dużo o tym czytała, acz nie wszędzie doszukała się rzeczywistych przykładów ów metod. Możliwe, że nawet sami członkowie sekt nie potrafili ich skutecznie przytoczyć. Wielu z nich podobno czuło się wtedy jak oślepieni przez słońce, pozbawieni rozumu lub krztyny asertywności. Całkowicie odcięci od świata chłonęli piękne słowa, bo wierzyli, że już nic więcej im nie zostało. Mieli tylko komunę i osobę ich prowadzącą.
- Zastanówmy się.. – Udawała, że naprawdę się nad tym zastanawia, ale odpowiedź była bardzo prosta. Owszem, mogłaby mydlić oczy Prescott i zapewniać ją, że wcale nie dałaby się zmanipulować. Że tak naprawdę nie była naiwniaczką, za którą mieli ją inni, ale prawda była taka, że chciała wierzyć ludziom. Często wiedziała, że głupio robiła, a jednak konieczność dawania kolejnych szans była silniejsza. Bo naprawdę im wierzyła. W kłamstwa, w obietnice.. we wszystko. – Tak – odpowiedziała wprost po krótkim „zastanawianiu”. – Wstyd się do tego przyznać, ale taka jest prawda a trochę już o mnie wiesz, więc bez sensu byłoby kłamać. – Wzruszyła ramionami, jakby to ją nie ruszało, chociaż tak naprawdę czuła się porażką (na wielu poziomach). Opuściła wzrok na swoje jedzenie, na moment zapominając o trzymanym w dłoni telefonie i udawała, że nagle bardzo ważna stała się tortilla. Jej smak, to co miała w środku i wszystko inne. – To głupie, wiesz? Bo jestem świadoma tego, jak łatwo jest mną manipulować, a jednak kiedy przychodzi co do czego, to w głowie dochodzi do zwarcia i „róbtca co chceta”. – Otworzyła ramiona otwierając się na Presley, na ten pokój i na świat, bo taka właśnie była. Otwarta, gotowa do poświęceń i zdesperowana w kwestii znalezienia Florence, dla której dałaby się zrekrutować do komuny. – Ale się uczę. – Pokiwała głową z uznaniem dla samej siebie. – Na przykład z czasem nauczyłam się odpyskować tobie – W tym skrajnych momentach, kiedy czuła się przyparta do muru. – i wiem już jak zamknąć ci usta. – Dwuznacznie pomachała brwiami śmiało sugerując całowanie, do którego doszło na klatce schodowej. – Kto wie, do czego by doszło, gdybym nie wpadła na schody. – Czasami się nad tym zastanawiała nie tylko z powodu tego, że całowała się z Presley tuż po kłótni z Apollo (i powinna czuć się winna), ale też dlatego, bo jej się spodobało. Bałaby się jednak pójść o krok dalej, nawet ten spontaniczny krok, bo nie miała zbyt dużego doświadczenia z tą samą płcią. – Myślałaś o tym? – zapytała znów wbijając spojrzenie w telefon, na którym przecież czytała o super ważnej kolonii, a potem po paru sekundach uniosła wzrok spodziewając się ujrzeć typową dla Presley minę luzaka olewaka.

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Presley wiedziała co nieco o manipulacji, sama wykorzystywała tę sztukę do swoich niecnych celów, co było totalnie zamierzone. Wykorzystywała ludzi, ale przynajmniej nie namawiała ich do wstąpienia do sekty i nie obiecywała cudów na kiju. No i z reguły wywiązywała się ze swoich obietnic. Była niczym Lannisterowie, którzy zawsze spłacali swoje długi.
- Fakt, trochę cię znam - nie mogła iść w zaparte, że niczego nie wiedziała o Calie. Ba, wbrew pozorom wiedziała o niej całkiem sporo. Prescott obserwowała ludzi i wychodziło jej to naprawdę całkiem nieźle. Na co dzień była raczej powściągliwa i inni mieli ją za dziewczynę niewielu słów, ale za to nie można było ująć jej roli słuchacza. Dlatego patrzyła, słuchała i kodowała w głowie to, co mówili i jak zachowywali się inni. - To wcale nie głupie - dodała po chwili, wymierzając w Goldsworthy frytką. - Ludzie różnią się od siebie. Wyobrażasz sobie, żeby wszyscy byli tacy sami? Totalna nuda - wzruszyła ramionami, bo sama tego nie widziała. Jedni byli mniej podatni na manipulacje, inni bardziej. Niektórzy mieli silne charaktery od zawsze, inni musieli nad tym popracować. I to było w porządku. Kiedyś Pres faktycznie robiła sobie podśmiechujki z tych słabszych psychicznie, właściwie dalej to robiła, ale nie wobec Calie. Zupełnie jakby ich relacja wskoczyła na wyższy poziom.
Parsknęła pod nosem i ponowie zerknęła na dziewczynę, uśmiechając się przy tym zawadiacko. Owszem, potrafiła jej odpyskować i całkiem skutecznie wychodziło jej zamykanie ust. Znów musiała przyznać jej rację i zrobiła to, skinąwszy lekko głową.
Ale czy wiedziała do czego by doszło, gdyby Calie nie wpadła wtedy na schody i nie przywaliła w nie tyłkiem? Nie mogła tego wiedzieć, nie była jebanym jasnowidzem. Mogła jedynie snuć przypuszczenia, ale po co miała to robić? To i tak do niczego nie prowadziło, takie całe gdybanie.
- Myślałam - przyznała szczerze, całkowicie zgodnie z prawdą. - Pewnie zaciągnęłabym cię na górę do swojego mieszkania i wykorzystała - dodała pewnie, choć takiej pewności nie miała. Nie była aż tak zaborcza, mimo że bezpośredniości jej nie brakowało. Poza tym wtedy Goldsworthy faktycznie mogłaby oskarżyć ją o molestowanie. - Ale jeśli też myślałaś, to wiesz, jeszcze nic straconego - mrugnęła do niej porozumiewawczo, wpychając sobie kolejną frytkę do ust. - Zawsze można to powtórzyć. No może z wyjątkiem tego feralnego upadku, szkoda twojego fajnego tyłka - co prawda to prawda, Calie miała świetny tyłek, Presley nawet nie śmiałaby tego zanegować. Była estetką i ceniła sobie ładne rzeczy. I ładne części ciała.

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- Może i nuda, ale czasami sobie myślę jakby to było żyć, gdybym tak bardzo nie wierzyła w ludzi. – W tej konkretnej chwili nie wyobrażała siebie z takim podejściem. Po prostu nie umiała i wiedziała, że tego nie zmieni. Jasne, wszystko miało swoje granice, ale te u Calie były bardzo daleko. Chociażby w przypadku Apollo, który dla innych przekroczył ją już bardzo dawno, ale dla Calie miał jeszcze szanse. Wciąż mu ją dawała, aż wreszcie dotarł do magicznej linii, zza której nie było powrotu. I dobrze.. bo żałośnie byłoby gdyby po tym wszystkim Goldsowrthy pozwoliła mu wrócić.
Może jednak nie była taka zła? Nieco naiwna, wierząca w ludzi i w świat, a jednak nie taka zmanipulowana, żeby nie móc dostrzec momentu, w którym wreszcie trzeba się wycofać. Jeszcze będą z niej ludzie.
Możliwe, że jakaś kobieta obruszyłaby się słysząc określenie „wykorzystałabym cię”, ale Calie nie potraktowała tego źle. Właściwie była pod wrażeniem samej siebie, że ktoś w ogóle chciałby to zrobić. Nie żeby się nie doceniała, ale z kwestiach intymnych z kobietą miała do czynienia tylko raz. Jeden jedyny i nie wspominała tego najlepiej. Było fajnie, ale wiadomo, jak to bywało z tymi pierwszymi razami. Było dużo niezręczności i wpadek.
- Mój tyłek nie narzekał. Ustom się podobało. – A to co robiły usta było ważniejsze od bolącego tyłka, do czego doszła właśnie teraz zaskoczona własnymi bezpośrednimi słowami. Nie krępowała ją intymność sama w sobie. Z mężczyznami nie miała problemu, ale przy kobietach czuła się niepewnie głównie przez swe marne doświadczenie. – Trochę o tym myślałam – dodała odpowiadając na poprzednie pytanie i bezwiednie odłożyła telefon na pościel obok dokumentów, na które rzuciła okiem, bo wstydziła się patrzeć prosto w oczy Presley. – I w sumie dobrze, że do niczego nie doszło, bo.. – Wzięła głębszy wdech świadoma, jak ta cała rozmowa brzmiała, gdy obie siedziały na jednym łóżku. Z myślą o pracy, ale od paru chwil niespecjalnie o niej rozmawiały. – ..tylko byś się zawiodła. – Postarała się prychnąć, jakby nieco rozbawiona, bo to przecież super zabawne, prawda? A ona jedynie kryła swą krępację. Podrapała się po policzku. – Nie mam zbyt dużego doświadczenia z kobietami. Właściwie robiłam to tylko raz – Nie popisałaby się a lubiła to robić, a raczej uwielbiała flirtować i sugerować niegrzeczne rzeczy. Uwielbiała seks, ale tylko wtedy kiedy wiedziała co robić a pewne doświadczenie z mężczyznami już miała, czego nie mogła powiedzieć o płci pięknej, która przecież też ją kręciła.

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Dawno przestała wierzyć w ludzi. Wiedziała, że liczyć może wyłącznie na siebie. Ewentualnie na braci, bo ich się nie traci, a rodziny się nie wybiera. Zbyt dużo razy się zawiodła, a może... A może to ona zawodziła na każdym kroku? Gdyby nie zerwała zaręczyn, może tkwiłaby w szczęśliwym związku z facetem, który stracił dla niej głowę i naprawdę kochał. A może skończyłoby się to szybciej niż przypuszczała, złamałby jej serce i zostawił z dwójką dzieci? Dlatego bezpieczniejszą opcją wydawało się złamanie mu serca na samym wstępie, żeby nie uniosło się to zbyt wysoko i na nich nie spadło w najmniej odpowiednim momencie. Tyle, że Presley miała wtedy w głowie pstro, nie wiedziała czego chciała od życia. Dalej nie wiedziała, wciąż niewiele ją to nauczyło, ale przynajmniej ta sytuacja dała jej pstryczka w nos. Od tamtej pory ciężko było jej zaangażować się w coś na poważnie. Chyba po prostu nie nadawała się do tego, a cała idea związków i miłości... Nie, to nie było dla niej, chociaż podświadomie pragnęła, żeby ktoś wyprowadził ją z błędu.
Powędrowała wzorkiem za oczami Calie, które dziewczyna utkwiła w stercie dokumentów, po czym upiła kilka łyków coli z plastikowego kubeczka przez papierową słomkę. Kurwa, kto to w ogóle wymyślił? Przecież to rozmokła prawie od razu, kiedy Prescott wcisnęła ją do środka.
- Jesteś pełna niewiary, Goldsworthy - powiedziawszy to, odłożyła kubek na nocną szafkę i przysunęła się bliżej, tym samym zmuszając Calie, aby ta w końcu na nią spojrzała.
Tylko byś się zawiodła, zahuczało jej pod kopułą ciemnych, spiętych wysoko włosów. I chociaż Pres zawodziła się wielokrotnie, jakoś szczerze wątpiła w to, że zawiodłyby ją ciepłe pocałunki i błądzące pod ciele dłonie, które nie umiałby znaleźć sobie miejsca, bo byłyby tak spragnione. Co najwyżej Goldsworthy mogłaby ją zwodzić, a Presley pomyślała przez chwilę, że nawet mogłaby jej na to pozwolić.
Uniosła rękę i założyła dziewczynie kosmyk włosów za ucho. Zwykły gest, w którym niektórzy z pewnością zaczęliby doszukiwać się jakieś czułości. I faktycznie coś w tym było. Coś, czego Presley sama nie do końca potrafiła zrozumieć.
- No to mnie rozczaruj - wyszeptała prosto w jej usta tuż po tym, jak pochyliła się, a ich twarze dzieliła znikoma odległość. Wargi Calie były dosłownie na wyciągnięcie tych jej, a jednak Pres nie zdobyła się na pocałunek, pozostawiając dziewczynie wolną rękę.
Twój ruch, Goldsworthy.

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Usłyszała szelest na pościeli wciąż wstydząc się unieść oczy, w których kącikach zauważyła skrawki nóg Presley znajdującą się bliżej niż wcześniej. Z początku nie zareagowała, ale gdy zrozumiała, że to nie chwilowe, że Prescott nie zamierzała patrzeć na leżące na łóżku dokumenty ani zmienić pozycji na wygodniejszą, uniosła swe ciemne tęczówki zaskoczona napotkaniem tych drugich. To nie tak, że nigdy na siebie nie patrzyły. Robiły to rozmawiając i wtedy, kiedy się kłóciły, ale teraz Calie poczuła się inaczej. Jakby niezręcznie i zarazem jak wtedy, kiedy wydzierały się na siebie na klatce schodowej. Jak w chwili, kiedy odepchnęła od siebie całującą ją Presley, a potem sama przywarła do jej warg pchana czymś, czego w tamtej chwili nie chciała analizować. W końcu miała chłopaka i nie powinna dopuścić do takiej sytuacji. Nie powinna być tą złą dziewczyną, co po kątach mizia się z innymi laskami.
Teraz jednak sytuacja była inna. Teraz była wolna, a jednak wciąż niepewna swych możliwości, bo z jakiegoś powodu chciała być dobra. Nie byle jaka, nie znośna ani tolerowana, a dobra z perspektywy drugich warg, którego niespodziewanie pojawiły się blisko jej własnych. Dobra w tym co robiła, w całowaniu i całej reszcie wobec kogoś, kto wykonał w stosunku do niej skromny gest. Jeden gest, ten pieprzony kosmyk za uchem, a jednak Calie reagowała na takie rzeczy i leciała na nie jak mucha do lepu.
Była naiwna i słaba. Podatna, ale też pełna seksualnej werwy. Wystarczyła chwila, krótki dotyk i idąca za nim myśl by poczuła w podbrzuszu przyjemne łaskotanie. Przegryzła dolną wargę i wzięła głęboki wdech skuszona propozycją rozczarowania. Przed paroma chwilami wstydził się tego, że rozczaruje Presley swym brakiem profesjonalizmu, aż nagle zapragnęła to zrobić.
Spojrzała w dół na wargi, później na jasne oczy i znów w dół.
Rozczarowana czy nie; niech się stanie.
Mocno i gwałtownie wpiła się w drugie wargi. Zrobiła to szybko, wręcz nachalnie, jakby na siłę dobierała się do laski, która jej nie chciała. Wszystko przez zrodzoną niedawno niepewność, która szalała w jej głowie niczym dzieciak u sąsiadów na górze, który latał po mieszkaniu jak stado popieprzonych słoni. Bach, bach. Bach, bach. Całowała i napierała na Presley, której nie dawała chwili na wytchnienie, dopóki ta sama się tego nie doprosiła odrywając się od jej ust.
Goldsworthy znów opuściła spojrzenie w dół.
- Przepraszam. – Wiedziała, że przesadziła. Że zachowała się jak napalony drań, który był gotów połknąć swą ofiarę. Nie tego chciała. Po prostu poczuła presję i zarazem bała się, że ta szansa zniknie zanim z niej skorzysta. Że Prescott się rozmyśli, do czego właśnie dała jej powód. Co za żenada.. – Nie wiem, co mnie napadało..Nie kłam.Właściwie to wiem i trochę spanikowałam. – Znów wzięła głęboki wdech posyłając Prescott delikatny uśmiech sugerujący, że to „Preska ją napadła”, a raczej „napadła ją chcica na Presley”.
Spojrzała na swe dłonie, które gdzieś tam w trakcie wylądowały na nogach dziewczyny, a potem na jej wargi ku którym się zbliżyła niepewna, czy znów mogła je pocałować. Musnęła drugie wargi na znak, że już nie będzie tak na nie napierać. Że nie będzie predatorem, który nawet nie pozwalał odetchnąć przy okazji niszcząc wszystko na swej drodze.
Zabrała jedną dłoń tylko po to, żeby odepchnąć od nich stos dokumentów. Część kartek wciąż zostało na łóżku, ale to nie było ważne. Liczyło się tylko to, że gdy ręką wróciła do drugiego ciała, od razu zacisnęła palce na koszulce przy plecach Presley. Nie chciała jej puszczać. Jeżeli już to tylko po to, żeby wsunąć dłoń pod materiał i poczuć ciepłą skórę.

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Nie była najlepsza w gry wstępne. Zwykle od razu przechodziła do rzeczy, darując sobie kokietowanie i zbędne flirty, które przecież i tak prowadziły do jednego i tego samego, więc nie widziała sensu, żeby przedłużać to, co i tak wkrótce miało nastąpić. Ale teraz nigdzie jej się nie spieszyło. Zwłaszcza, że nie chciała odstraszyć Calie, która swoimi słowami dała jej do zrozumienia, że i tak nie czuła się zbyt pewnie.
Nie myślała o konsekwencjach i o tym, jaki wpływ może to mieć na ich dalszą relację. Jedno było pewne - żadna z nich przynajmniej nie wróci do Lorne Bay z brzuchem. Jednak Presley nie chciała, żeby później było dziwnie. Dziwnie pod tym względem, że trochę czasu zajęło im bycie w miejscu, w którym się znalazły. Wcześniej potrafiły tylko na siebie warczeć i mówić, jakie to nie są popierdolone.
Przez moment przemknęło jej przez głowę, że nie chciałaby złamać dziewczynie serca i sama nie wiedziała, kiedy stała się nagle taką altruistką. Mimo to naprawdę nie pragnęła, żeby Goldsworthy angażowała się w cokolwiek, bo Prescott nie nadawała się do czegoś więcej niż łóżkowe igraszki. Nie była dobra w jakichś większych relacjach. Jako kumpela była świetna, zajebiście sprawdzała się w roli przyjaciółki i powierniczki, ale jeśli ktoś oczekiwał do niej czegoś więcej - panikowała. Wewnętrznie, nie dając po sobie poznać, że coś było nie tak. Każdy jej związek kończył się fiaskiem, bo nie rozumiała, że można być zazdrosnym o to, że obściskuje się z kimś innym, że spędza dużo czasu poza domem, że wciąż imprezuje zamiast skupiać się na pielęgnowaniu czegoś, co ktoś próbował z nią stworzyć. Presley była zbyt wielkim szogunem, żeby to ogarnąć, a takie gwałtowne zmiany wywoływały u niej nieodwracalny szok.
Uśmiechnęła się między jednym, a drugim pocałunkiem, kiedy Calie natarczywie przyciskała swoje usta do jej, a potem pokręciła lekko głową, dając jej do zrozumienia, że nie zrobiła niczego złego. Tak było dobrze, taki obrót spraw bardzo jej odpowiadał.
- Nie musisz obchodzić się ze mną jak z jajkiem - mruknęła jej do ucha, które przygryzła, w celu pobudzenia jeszcze większej ilości zmysłów. Nie tylko dziewczyny, ale również swoich.
Złapała za materiał koszulki Goldsworthy i pociągnęła ją na tyle, żeby swobodnie ściągnąć ją z niej i rzucić gdzieś w nogi obok stosu papierów, które w dalszym ciągu połowicznie znajdowały się na łóżku. Ale nie za długo, bo po chwili Presley z premedytacją strąciła je stopą. Będą miały trochę do segregowania i uporządkowania, ale to później. Teraz chyba żadna z nich o to nie dbała, bo miały znacznie ciekawsze rzeczy do roboty.
Ujęła twarz Calie w swoje dłonie i wdarła się językiem między jej ciepłe wargi. Dopiero po dłuższej chwili oderwała się od nich, odchyliła nieznacznie i spojrzała brunetce w ciemne jak noc oczy.
- Tylko się nie zakochaj - ostrzegła lojalnie, wędrując palcami po jej plecach i zatrzymała je dopiero przy haftce od stanika. Niech sytuacja będzie jasna i niech obie potraktują to jako dobrą zabawę, bez żadnych niepożądanych zobowiązań.

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Obawiała się, że nie będzie wiedziała jak się zachować w bliskości z drugą kobietą. Jej pierwszy raz był dziwny, trochę nieporadny i nie do końca satysfakcjonujący. Miała wtedy zbyt duże wymagania opierając wszystko na jednym pocałunku, który zaliczyła z przyjaciółką swojej starszej siostry. Był pierwszy i magiczny dla młodej dziewczyny, która znała wszystko jedynie z teorii lub z opowieści zasłyszanych w damskiej szkolnej toalecie. Oparłszy to jedno doskonałe doświadczenie, które jej nastoletni mózg idealizował, wymagała od swojej ówczesnej partnerki do eksperymentów naprawdę wiele. Okazało się, że usta były nie te i obie traktowały się bardzo delikatnie. Było w tym zbyt wiele pytań, zastanowienia i przerw na dalsze działanie. Dopiero z czasem, gdy Calie w pełni poświęciła się bliskości z chłopakami oraz związkowym intymnościom odkryła, że seks wcale nie musiał tak wyglądać i że nie był zły. Po prostu miała jedno złe doświadczenie, po którym skreśliła dziewczyny i nawet gdy zrozumiała, że niepotrzebnie to zrobiła, nie miała kiedy nadrobić zaległości. Teraz nadarzyła się okazja. Dość niespodziewana, jak pocałunki podczas kłótni z Presley, ale wcale nie taka zła biorąc pod uwagę to, że nie miała do czynienia z laikiem ani kimś, kto przemilczy coś co mu się nie podoba. Calie czuła, że w takim razie może wszystko. Pozwoli ciału działać i nie będzie zastanawiać się, czy przesadza. Najwyżej dostanie po łapach.
Dłonią odgarnęła włosy Prescott i wargami zjechała na jej szyję, kiedy gdzieś tam parę papierów pofrunęło na podłogę. Nie zareagowała na nie a jedynie na ruch dziewczyny spodziewając się, że ta chce zmienić pozycję. Zanim jednak im to zaproponowała złapała kontakt wzrokowy z jasnymi oczami i jedyną odpowiedź, na którą teraz było ją stać to krótkie:
- Spoko. – Była zbyt nakręcona świadomością rozładowania energii w ten przyjemny sposób, żeby jakkolwiek przeanalizować usłyszane stwierdzenie i samej odpowiedzieć na niej bardziej elokwentnie.
Rozum może i nie pracował, ale cała reszta miała się dobrze, dlatego niespodziewanie złapała Presley za przedramiona i mocno na nie naparła tym samym uniemożliwiając jej rozpięcie stanika. Zacisnęła palce na rękach, które zmusiła do opuszczenia w dół i wymieniła z dziewczyną prowokacyjne spojrzenie. Przegryzła dolną wargę i puściła ręce Prescott zanim ponownie oddała się łapczywym pocałunkom, w trakcie których uniosła się na kolana. Mocno naparła na drugie ciało zmuszając je do położenia się.
Niczego nie planowała. Po prostu się działo, więc nie myślała o tym, że nie pozbyła się koszuli, która teraz niezwykle mocno jej wadziła, kiedy dłonią wkradła się pod materiał, a potem podwinęła nieco wyżej całując ciepłą skórę tuż pod stanikiem. Wkurzona na koszulę przeczesała włosy do tyłu i powróciła wargami do pocałunków jednocześnie biodra dociskając do tych drugich. To jednak było za mało, dlatego znów uniosła tułów i spragnionymi dotyku dłońmi pociągnęła za koszulkę tym samym zmuszając Presley do podniesienia się. Gdzieś po drodze ich wargi znów się spotkały a uśmiech wkradł się na wargi Goldsworthy, kiedy poczuła, że traci kontrolę i to ona teraz ląduje na plecach. Korzystając z okazji wsunęła ręce między nie i sięgnęła do zapięcia w spodniach dziewczyny dopiero teraz, kiedy zajrzała między ciała, zauważając jak mocno i szybko oddychała. Rozpięła guzik i zamek, ale zbyt zajęta skupianiem się na tym co robiła Presley zdołała jedynie wsunąć dłonie pod spodnie i paznokciami przejechała bieliźnie na pośladkach.
Niespodziewanie z przyzwyczajenia i z automatu pośpiesznie jedną z dłoni nacisnęła na mostku Presley i na moment przerwała ich pocałunki wiedząc, że powinna zapytać o coś ważnego. Tylko, że to coś ważnego było pytaniem "Czy masz gumki?", co w jej rzeczywistości było oczywiste, wręcz ściśle połączone z seksem, który do tej pory uprawiała.
- Nieważne - rzuciła tylko i jakby nigdy nic dłoń, którą trzymała na mostku zacisnęła na piersi skrytej pod stanikiem i uniosła głowę ku drugim wargom, od których domagała się kolejnych pocałunków.

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Szczerze mówiąc, Presley nigdy nie przywiązywała większej uwagi do intymności. Seks miał dawać upust emocjom i zwykle nie wiązał się z uczuciami. Dla niej były to dwie odrębne kwestie i nie musiał pieprzyć się wyłącznie z kimś kogo lubiła. Ba, nie musiała go nawet dobrze znać. I chociaż nieczęsto wskakiwała ludziom do łózek i wpierw dokonywała starannej selekcji, to jednak zdarzało jej się popłynąć. Zwłaszcza po tym, jak zerwała zaręczyny miała taki dziwny okres kiedy skakała z kwiatka na kwiatek. Właśnie wtedy w szczególności próbowała udowodnić całemu światu swoją niezależność i chciała pokazać, jak to jej się świetnie w życiu wiodło. A prawda była taka, że całkiem skutecznie oszukiwała nie tylko siebie, ale również wszystkich wokół.
Pozwalała jej na wszystko i nie miała oporów przed odwzajemnianiem dotyku i prowokowania kolejnych pocałunków, z których czerpała całe multum przyjemności i o czym mogły świadczyć jej ciche pomruki i fakt, że pozwoliła sobie na wbijanie paznokci w skórę Calie, mimo że akurat tej czynności zupełnie nie kontrolowała.
Trochę to wszystko wyglądało jak wrestling, jakby prześcigały się w tym, która pierwsza rozłoży tę drugą na łopatki. Ale to nie ich wina, że dobierały się do siebie zdecydowanie szybciej niż przysłowiowy pies do jeża. Odpięta haftka od stanika, poluzowany guzik przy spodniach. Wszystko działo się w szybki, ale swoim tempie i Presley całkowicie wyłączyła myślenie. Nie zastanawiała się gdzie ułożyć dłoń na ciele Goldsworthy, jak podgryźć jej wargę i czy powinna teraz przejąć inicjatywę. Pewnie dlatego, że z tym ostatnim nigdy nie miała problemu i lubiła dominować. A czasem pozwalała sobie na bycie uległą, ale tylko w łóżku, żeby co do tego nie było żadnych wątpliwości.
- Co? Co mówiłaś? - wydyszała gdzieś w kącik ust dziewczyny, choć nawet gdyby ta powtórzyła wypowiedziane wcześniej słowa, istniało małe prawdopodobieństwo, że do Prescott cokolwiek by dotarło. W tym momencie, kiedy właśnie siłowała się z jeansami Calie, była niczym w transie. Czasem zapominała, jak ciężko było ściągać czyjeś spodnie, jednocześnie próbując nie odrywać spragnionych ust od miękkich, kobiecych warg, które nie pozostawały dłużne i odwzajemniały każde pojedyncze muśnięcie.
Chwilę potrwało zanim spodnie Goldsworthy wylądowały na podłodze; Presley miała z nimi lekki problem, a po części celowo, z czystą premedytacją grała na zwłokę, bo musiała po cichu przyznać, że zniecierpliwienie na twarzy towarzyszki sprawiało jej niemałą satysfakcję. Chciała nieco się podroczyć mając nadzieję, że nie zniechęci Calie do dalszych działań. Byłoby trochę szkoda.

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
ODPOWIEDZ