27 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Nie pierwszy raz zdarzyło mu się grać w lokalnym pubie, jednak jak zawsze zżerała go trema. Lubił to robić, inaczej by się przecież nie zgodził... Jednak dzielenie się z innymi swoją twórczością i sama świadomość, że ludzie rzeczywiście przychodzili, ba, nie raz postawili mu piwo albo shota. To było dla niego nadal dziwne, ale ciężko oczekiwać jakiejkolwiek pozytywnej samooceny od kogoś, kto przez większość życia był gnojony za to, co kochał robić. Ale hej, miał to już dawno za sobą i dobrze wiedział, że trema wynikała właśnie z tej neistniejącej samooceny, zastąpionej przez samokrytykę.
Miał swóją miejscówkę w kącie pubu, gitarę, mikrofon i kilka wzmacniaczy, jedno krzesełko do siedzenia, drugie do odstawienia piwa, które popijał między swoimi pięcioma piosenkami. Nigdy nie grał długo, z jednej strony dla tego, że to było dla niego dosyć osobiste przeżycie, a z drugiej strony - jego piosenki należały raczej do tych smutnych, więc nie zamierzał doprowadzić do upijania się na smutno.
Zanim jeszcze zejdę z tej sceny i pójdę się napić przy barze, chciałem wam wszystkim bardzo, bardzo podziękować za przybycie i za wsparcie. Jesteście wszyscy cudowni. - uśmiechnął się ciepło i tymi słowami zakończył swój występ i odłączył mikrofon, po czym wstał i skierował się na zaplecze, by odłożyć gitarę do futerału. Chwilę później, jak też powiedział to tak zrobił i siadł przy barze. W jego dłoni zaraz pojawiło się piwo, podsunięte przez barmana, a z pubowych głośników poleciała już ich regularna playlista.
Kilka osób podeszło go zagadać, zapytać o linki do social media, jednak jego uwagę odwrócił białowłosy, który usiadł kilka stołków obok. Dandy naprawdę chciał się skupić na rozmowie z mniej lub bardziej znajomymi, jednak jego spojrzenie co chwilę dryfowało w stronę tego człowieka. Czy to ten kolor włosów? TO jedno, a drugie: facet był przystojny jak cholera, więc ciężko było nie patrzeć. No, ale też bez przesady, nie chciał wyjść na creepa, który się gapi.

Merlin Monroe
powitalny kokos
nick
28 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Nie bywał w barach zbyt często. Tak właściwie to nie chodził do żadnych, bo niewiele pił. Alkohol nie był mu potrzebny do szczęścia, a bary i puby kojarzyły mu się też z ludźmi, których nie miał ochoty poznawać. Merlin miał wiele spraw na głowie i nie chciał się rozkojarzyć, jednak czasami potrzebował odpoczynku. Nie można było przecież cały czas przesiadywać nad kartkówkami i wyborem farb. Remont cały czas znajdował się w fazie przygotowań, co okropnie irytowało jasnowłosego, bo ten chciał już wszystko ogarnąć, by zwolniło mu się nieco czasu. Praca nauczyciela potrafiła nieco przytłoczyć, zwłaszcza gdy trzeba było nauczyć uczniów jakiegoś szczególnie trudnego tematu. Nie wszystkie rzeczy wchodziły dzieciakom z łatwością, czego Merlin oczywiście nie był w stanie zrozumieć.
   Zdecydował się na Rudd’s Pub. Na miejscu pojawił się, gdy występ trwał w najlepsze. W środku było już kilku słuchających klientów. Merlin uznał ten występ za dodatkowy plus, bo znacznie przyjemniej siedziało się w miejscu, gdzie było słychać coś więcej niż rozmowy pijanych ludzi. Sam zamówił sobie typowego drinka, którym był rum z colą. Nie był żadnym specjalistą, więc nie miał pojęcia, jakie specjały były najlepsze, ale też nie potrzebował takiej wiedzy. W domu posiadał kilka butelek dobrego wina, które mu wystarczyły. Lubił od czasu do czasu rozkoszować się lampką wina, zwłaszcza gdy w grę wchodziła jeszcze kąpiel.
   Występ powoli jednak dobiegał końca. Merlin nie znał się na muzyce na tyle dobrze, by móc ocenić śpiewającego, niemniej jednak jemu bardzo się podobało. Żałował nawet, że po występie właściciele pubu zdecydowali się na puszczenie znanych mu piosenek, które często słyszał w radiu. Oczywiście nie miał nic przeciwko tym piosenkom, ale przyjemniej słuchało się mężczyzny.
   Merlin powoli dopił już swojego drinka i zdecydował, że najwyższa pora wracać do domu. Odstawił więc swoją szklankę i zaczął się zbierać, ale jego uwagę przykuł wpatrujący się w niego mężczyzna, który niedawno zakończył swój występ. Uśmiechnął się do niego, skinięciem głowy pokazując wolne miejsce obok siebie. Nigdy nie odmawiał dobrego towarzystwa
Dandelion Turnbull
powitalny kokos
Merlin
ODPOWIEDZ