Strażak — LORNE BAY FIRE STATION
29 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Będąc wiecznym dzieckiem ciężko jest żyć.
Nie zawsze w sklepie dostanie się ulubione żelki, ale w wieku lat trzydziestu nie wypada już płakać patrząc na pustą półkę.
Troy rzadko kiedy wychodził z domu, a tym bardziej rzadko kiedy robił samotne wypadu do baru. Pił mało, na tyle mało, że niektórzy myśleli, że mógłby się upić samym cukierkiem, który zawierałby alkohol. Hover zawsze zbywał to uśmiechem i kiwaniem głową, ale nigdy nie skomentował. Nie lubił rozmawiać na tematy trudne i może właśnie dlatego dzisiaj siedział przy barze bez żadnego towarzysza.
Niegdyś odwiedzał przyjaciółkę, tą która była dla niego bardzo ważna i tą którą wspierał jak tylko mógł. Zawsze odbierał jej telefony, a kiedy kazała mu iść do diabła to i tak siedział na kanapie wyżerając jej lody z zamrażarki cierpliwie czekając, aż odpuści sobie focha.
Wiedział, że Melis od dawna nigdzie nie wychodzi. Zamykała się na swojej farmie i czekała na gwiazdkę z nieba. Nie chciał być wobec niej krytyczny, bo zajmowała w jego sercu ważne miejsce, ale ostatnimi czasy stracił cierpliwość. Starał się z całych sił żeby zapewnić kobiecie chociaż chwilę rozrywki i radości. Tyle, że miał również wrażenie, że te starania są olewane i traktowane tak jakby to był jego obowiązek.
Upił trochę drinka ze szklanki i od razu poczuł się źle i niedobrze. Alkohol nie był trunkiem, który jego żołądek tolerował. Wręcz przeciwnie. Zapijanie smutków było ostatecznym wyborem na liście Hovera. Tyle, że wcześniej te smutki rozrywał z Melisą.
Czuł się w barze bezpieczny. Skoro kobieta nie wychodziła z domu to jakie mogło być prawdopodobieństwo tego, że nagle znajdzie się w barze? Czuł, że zerowe. Mimo to rozglądał się na boki wierząc, że w którejś z kobiet ujrzy te cudowne oczy przyjaciółki.
Barmanka spoglądała na niego z uśmiechem, ale widać było, że raczej jest to podyktowane żalem aniżeli jakąś sympatią. Oddał jej tym samym, a potem rzucił na stolik banknot wystarczająco wysoki żeby zapłacił za drinki i za stracony czas pracownicy. Wstał z krzesełka i chcąc je odsunąć na kilka milimetrów tak żeby móc się wydostać spomiędzy innych klientów odwrócił wzrok w kierunku wejścia. Wtedy poczuł, że musiał wypić za dużo albo ma jakąś fatamorgane. Przecież to jest niemożliwe.
Melisa tutaj? Wolne żarty!
Mimo to powrócił na swoje miejsce i ku niezadowoleniu barmanki poprosił o Coca Cole bez cukru z dodatkowym lodem. Zasłonił twarz dłonią wierząc w to, że kobieta go nie zobaczy lub że naprawdę okaże się jedynie złudzeniem. Przeczeka trochę, a potem szybko ucieknie.

melis huntington
ambitny krab
Troy Hover
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
zaszyła się na farmie, by pomagać rodzicom w stadninie i pozbierać swoje życie do kupy
  • 4
Ostatnimi czasy wydarzyło się tyle przykrych rzeczy, że Melis nie potrafiłaby zliczyć ich na palcach jednej ręki. Śmierć, rozstanie. Kolejna śmierć i kolejne rozstanie, a po drodze cała masa rzeczy, do których nie chciała wracać. Opuściło ją tylu bliskich ludzi, że cholernie bała się kolejnych strat. Troy był kimś, kto był przy niej zawsze. Był jej przyjacielem, ostoją, bratnią duszą. Mogłaby wymieniać w nieskończoność jego zalety, bez przerwy powtarzać jak ważny dla niej był, ale to nie miało sensu. Bo jej czyny sugerowały coś zupełnie odmiennego. Coraz bardziej odsuwała go od siebie, pozwalając, by myślał, że już nie jest częścią jej życia. To nie był żaden foch, to był ogromny strach, że pewnego dnia on również zniknie. I w końcu to się stało, na jej własne życzenie. Na początku wydawało jej się, że tak będzie lepiej. Troy nie powinien marnować czasu na kogoś tak skrzywionego jak ona. A jednocześnie tak bardzo za nim tęskniła. Nie potrafiła usiedzieć spokojnie w miejscu na myśl, że nie wpadnie do niej, nie rzuci się na kanapę i nie zażąda niczego do jedzenia. Bardzo tego potrzebowała, bo to ostatnimi czasy były jedyne momenty, kiedy się uśmiechała. Troy doskonale potrafił ją rozbawić.
Rzeczywiście rzadko opuszczała farmę. Dlaczego zdecydowała się to zrobić akurat dziś? Sama nie wiedziała. Lorne Bay było niewielkie, może liczyła, że spotka gdzieś Troya albo inną znajomą twarz, która sprawi, że na moment zapomni? Odwiedziła klub nocny, ale nie działo się tam nic, co przyciągnęłoby jej uwagę na dłużej. Nie spotkała również nikogo ciekawszego. Zdecydowała się na pub. Odrobinę spokojniejsze miejsce i bardziej w jej stylu. Potrzebowała piwa, a nie wymyślnego drinka. Zauważyła go właściwie od razu przy barze. Zaczęła przepychać się między ludźmi, by dostać się do niego. Sama nie wiedziała, co chce mu powiedzieć, dlatego po prostu się przysiadła. Poprosiła barmankę o piwo. - Gniewasz się? - zapytała, bo chyba miała trochę dosyć przepraszania wszystkich po kolei, więc chciała upewnić się, że musi.

Troy Hover
ambitny krab
martyna
Strażak — LORNE BAY FIRE STATION
29 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Będąc wiecznym dzieckiem ciężko jest żyć.
Nie zawsze w sklepie dostanie się ulubione żelki, ale w wieku lat trzydziestu nie wypada już płakać patrząc na pustą półkę.
Na nic zdały się ucieczki wzrokiem i zasłanianie twarzy. Jego zachowanie można było porównać do tego jakie przejawia szczeniak w nowym domu. Niby chce stawiać swoje zasady, ale na końcu i tak zaczyna słuchać właścicieli. Z Hoverem było podobnie. Chciał uciec najdalej gdzie się da, postawić Melisie swoje zasady tej gry, ale mimo to nadal siedział jakby z nadzieją, że podejdzie i zagada. Czuł się zraniony. Nie powinien nikogo oszukiwać i ściemniać, że jest inaczej. Uważał, że został niedoceniony, ale z drugiej storny wyrzuty sumienia nie pozwalały mu funkcjonować. Te dylematy z którymi walczył odznaczały się na jego twarzy. Byl zmęczony, mało sypiał i humor go trochę opuścił. Praca przez pewien czas nie była radością, a obowiązkiem. Całymi dniami rozmyślał gdzie po drodze popełnił błąd. Czasami budził się z myślą, że to nie on tutaj zawinił. Przecież to Melis przestała zwracać uwagę na Troya. Przyzwyczaiła się do tego, że zawsze był kiedy tego potrzebowała lub gdy chciała mieć święty spokój. Zdał sobie niedawno sprawę, że był przy niej zawsze. A ona?
Ona nagle podeszła. Rozpoznała go i nawet zagadała, a Hover w tej sytuacji nie wiedział co ma powiedzieć. Bo przecież skoro już spytała to powinien jej wyrzucić wszystkie uczucia jakie ma w środku. Tak podobno robią najlepsi przyjaciele. Rozmawiają.
Odwrócił głowę w kierunku kobiety, a gdy tylko spojrzał jej w oczy na twarzy mężczyzny od razu zagościł uśmiech. Ta złość, która się w nim kumulowała została zastąpiona przez jakąś dziwną radość. Zdał sobie sprawę, że brakowało mu Melisy mimo tych niepewności i wcześniejszej rezygnacji. Mimo wszystko nie chciał pójść przyjaciółce na rękę.
- Tu nie chodzi o gniew. - Powiedział opierając się na krzesełku już bez spięcia w mięśniach. Upił trochę dietetycznej Coca-Coli i przysunął wolne krzesło bliżej siebie żeby Melisa mogła na nim usiąść.
- Byłem przy Tobie zawsze. Zawsze kiedy tego potrzebowałaś i nagle stanąłem z boku i zobaczyłem, że przechodzisz obok mnie jakbym był czymś regularnym w Twoim grafiku. Nie mam Ci tego za źle. Jest mi po prostu z tym źle. - Westchnął ramionami, bo to i tak nawet nie połowa tego co chciałby jej powiedzieć. Znali się od małego, więc czemu teraz takie rozmowy sprawiają im trudność?
- Wiem co przeżyłaś, ile wycierpiałaś i jedyne czego bym chciał to żebyś mnie nie odtrącała. - Chciał ją objąć ramieniem i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale czy aby na pewno? Każde z nich ma swoje życie i może Melis wcale nie chciała widzieć w swoim Troya?

melis huntington
ambitny krab
Troy Hover
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
zaszyła się na farmie, by pomagać rodzicom w stadninie i pozbierać swoje życie do kupy
Nie chciała zachowywać się w dziecinny sposób. Udawać, że go nie zna, czy dalej go ranić. To zupełnie nie było w jej stylu, wolała trudną konfrontację. Poza tym, naprawdę nie chciała go stracić. Wiedziała, że jej zachowanie było głupie i pozbawione sensu, ale miała swoje powody, które chciała mu ujawnić. Tak, spodziewała się, że mógł nie przyjąć takiego tłumaczenia, ba! nie przyjąć jej na nowo do swojego życia, ale zamierzała zaryzykować. Brakowało jej go, był przy niej zawsze, nikt nie potrafił jej tak rozbawić czy wyciągnąć z kanapy, kiedy sytuacja była naprawdę kryzysowa. Zasługiwał przede wszystkim na przeprosiny. Wiedziała, że stuprocentowa wina leży po jej stronie, Troy nie zrobił niczego złego, więc wyrzuty sumienia, które miał były zupełnie bezpodstawne. Musiała to jakoś naprawić i dlatego tutaj przyszła, dlatego usiadła obok i w nieudolny sposób spróbowała rozpocząć rozmowę. Poprosiła barmankę o drinka. Jakiegokolwiek. Do tej rozmowy potrzebowała alkoholu. - Wiem, bardzo to doceniam i jest mi wstyd za to, jak się zachowywałam. Robiłam to celowo - przyznała. Nie pozwoliła, jednak sobie przerwać. - Odtrącałam cię, bo bałam się, że będziesz kolejną osobą, która zaraz zniknie. Nie wiem, co robię źle, ale wszyscy mnie zostawiają i byłam pewna, że ty też będziesz miał mnie dość - wyjaśniła. W końcu stało się to, czego się obawiała i czego jednocześnie chciała. Troy odszedł zmęczony nią i jej zachowaniem. Nie była zdziwiona. Westchnęła cicho, próbując zebrać myśli, a kiedy kelnerka podała jej alkohol, Melis upiła kilka solidnych łyk. Wcale nie rozjaśniło jej to w głowie. - Przepraszam - powiedziała tylko. Chciała więcej, ale nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć, co pomogłoby jej naprawić tę sytuację. A to słowo było naprawdę szczere.

Troy Hover
ambitny krab
martyna
Strażak — LORNE BAY FIRE STATION
29 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Będąc wiecznym dzieckiem ciężko jest żyć.
Nie zawsze w sklepie dostanie się ulubione żelki, ale w wieku lat trzydziestu nie wypada już płakać patrząc na pustą półkę.
Mógł nie rozumieć wielu rzeczy i wiele również tłumaczyć po swojemu żeby kogoś wybielić. Bo naprawdę nie chciał żeby przyjaciółka odczuwała jakiś dyskomfort i wyrzuty sumienia z powodu sytuacji jaka między nimi zaszła. Pomimo, że jemu zależało i próbował walczyć, dawać wszystko co miał i wspierać to zdążył zauważyć, że cierpliwość ludzi jednak szybko się kończy. Doznał uczucia kiedy stoi z boku i czuje ból z powodu odepchnięcia, a jednocześnie walczy sam ze sobą. Bo czy zostawienie jednej z ważniejszych osób to jednak rozwiązanie? Czy warto stawiać swoje dobre wyżej niż dobro kogoś innego? Walczył z tym przez kilka dni próbując dojść do porozumienia z myślami. Czuł się jak na tych grafikach z liceum kiedy anioł kłócił się z diabłem, a człowiek musiał wybrać jedno z nich. Hover zawsze wybierał tego dobrego, ale ostatnio nie wytrzymał i przeszedł na ciemną stronę mocy. To nie powinno mieć miejsca.
Ponownie westchnął, przeczesał włosy, alkohol wypity kilka chwil wcześniej zaczął dawać o sobie znać. Troy nie miał mocnej głowy i każdy kto go znał wiedział, że jeden kieliszek potrafi czasami zwalić go z nóg. Nie chciał się już więcej kłócić, ale coś w środku dalej się burzyło. Coś nieokreślonego.
- Czegoś tu jednak nie rozumiem. Skoro bałaś się, że odejdę to czemu mnie odtrącałaś. Powinnaś zdawać sobie sprawę, że właśnie takie zachowanie może spowodować moje odejście. - Powiedział próbując odnaleźć się we własnych myślach. Nie rozumiał tego tłumaczenia. Przecież właśnie dlatego się starał i był przy niej żeby nie znikać z jej życia. A ona go odtrącała celowo? To się nie trzyma logiki.
Czy przyjął przeprosiny? Przynajmniej powinien chcieć je przyjąć. Chciał żeby było jak dawniej. Chce dnia w których wpadnie do niej, rzuci się na kanape i wypije jej cały zapas gorącej czekolady. Tyle, że nie chciał ponownie zostać odsunięty. Nie chciał być człowiekiem, który innym szybko się nudzi.
- Jak Ci życie mija ostatnio? - Spytał bez większych emocji. Nie chciał pokazywać, że jednak mu zależy i to bardzo.

melis huntington
ambitny krab
Troy Hover
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
zaszyła się na farmie, by pomagać rodzicom w stadninie i pozbierać swoje życie do kupy
Nie powinien być tak wyrozumiały wobec ludzi, którzy go ranili. Melis naprawdę nie chciała żadnej taryfy ulgowej. Zdawała sobie doskonale sprawę, że spieprzyła w momencie, kiedy Troy już więcej do niej nie przyszedł. Ewidentnie jej unikał i miał do tego prawo. Nie była wobec niego w porządku, nawet, jeśli wydawało jej się, że pobudki są szlachetne albo że jej powody są sensowne. Wcale takie nie były i uświadomiła to sobie, kiedy więcej się nie pojawił. Bo nie chciała, żeby zniknął z jej życia, bo ta strata bolała cholernie bardzo i nie chciała jej ponownie odczuwać. To miała być forma zabezpieczenia, ale stało się zupełnie na odwrót. Zraniła się jeszcze bardziej. Myślała, że jego zniknięcie będzie bolało zdecydowanie mniej albo że ten ból szybciej się rozpłynie, ale wcale tak nie było. Im więcej dni mijało, tym bardziej zdawała sobie sprawę, że to był szalenie głupi pomysł i musi naprawić tę sytuację. Nie wiedziała tylko jak, bo przecież Troy mógł nie chcieć z nią rozmawiać, prawda? Mógł w końcu zdecydować, że ma dość tak irytującej, głupiej i bezmyślnej dziewczyny w swoim życiu. Westchnęła cicho, bo nie umiała mu tego wytłumaczyć. - Nie wiem. Sądziłam, że jeśli stanie się to prędzej niż później i na moich zasadach, to będzie jakoś łatwiej. Ale wcale nie jest łatwiej, nie chcę, żebyś odchodził. Nigdy - trudno było jej mówić takie rzeczy, naprawdę. Bardzo rzadko uzewnętrzniała się w ten sposób i Troy doskonale o tym wiedział, ale musiała zrobić wszystko, żeby jej wybaczył, naprawdę wszystko. - Całkiem normalnie, bez zbędnych komplikacji, ale też nieekscytująco - odpowiedziała. - Cały czas spędzam w stadninie - to nie było nic nowego. Próbowała wyciągnąć stadninę z długów, dlatego starała się większość obowiązków wykonywać samotnie, żeby nie musieć nikogo zatrudniać. Wiedziała, jednak że to będzie kwestia czasu, kiedy będzie potrzebowała pracownika, który się tym zajmie, bo tylko robiąc zdjęcia dla magazynu mogła zarobić tyle, by jakoś spłacić kredyty rodziców. - A ty co porabiałeś przez ten czas? - zapytała, patrząc na niego z ciekawością. Upiła łyk ze swojej szklanki.

Troy Hover
ambitny krab
martyna
ODPOWIEDZ