29 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
rezydentka interny, która żyje swoją pracą, choć ostatnio zaadoptowała psa i zaczęła częściej wychodzić na spacery; zapalona ogrodniczka z brakiem powodzenia w życiu miłosnym
1
..........Po ciężkim tygodniu w pracy zdecydowanie zasługuje na drinka. Może nawet dwa, choć wie, że przesadzić też nie może, bo owszem, jutrzejszego dnia może i ma wolne od szpitala, ale od życia już nie. Wciąż czeka na nią Baku, żeby zabrać go na spacer, wciąż musi zrobić zakupy, wciąż musi odbyć kilkugodzinny wolontariat w schronisku dla bezdomnych. Pragnie jednak skorzystać z tego jednego wolnego wieczora. Przez moment zastanawia się nawet, czy nie zadzwonić do kogoś znajomego, umówić się z kimś, aby nic pić w samotności. Stwierdza jednak, że jeśli nie znajdzie żadnego towarzystwa w barze, a niemal zawsze pojawi się tam ktoś znajomy, to najwyżej wtedy po kogoś zadzwoni. No, chyba że stwierdzi po jednym drinku, że woli wrócić do domu, przytulić się do swojego psa i w samotności obejrzeć coś w telewizji. Bo tak też można spędzić fajnie wieczór, tak?
..........Wchodząc do lokalu, nawet nie rozgląda się dookoła. Jedyne, co ją w tej chwili interesuje, to jakiś dobry drink, więc od razu rusza do baru, by coś sobie zamówić. Jednocześnie cieszy się, że w środku jest o wiele chłodniej, niż na zewnątrz, bo pomimo dość kusej sukienki, tak czy inaczej na dworze się wręcz topiła. Tutaj jednakże panuje przyjemny chłód, który jej ciało wita z niemałą ulgą, tak samo jak zimnego drinka, którego dostaje już po chwili. Uśmiecha się promiennie do barmana i dopiero wtedy, gdy już dzierży w dłoni drinka, rozgląda się dookoła po lokalu.
..........Wiele jest znajomych twarzy, wszakże Lorne Bay to wcale nie taka duża miejscowość. Kojarzy więc barmankę ze swojej ulubionej kawiarni, miłego starszego pana, który sprzedaje gazety na rogu ulicy, a także grupkę nastolatków, która czasem wałęsa się po miasteczku. To jednak na widok mężczyzny, którego zna trochę lepiej, na jej usta wypływa szeroki uśmiech. Podnosi się czym prędzej ze swojego miejsca, po czym podchodzi do stolika, przy którym siedzi Samuel.
..........Wolne? — pyta, po czym, nawet nie czekając na odpowiedź, wsuwa się na wolne miejsce, tuż naprzeciwko mężczyzny. Nic nie może poradzić na to, że na jego widok jej serce odrobinę przyspiesza. Jest przystojny i pociągający, a rozmowa z nim zawsze przychodzi jej z łatwością. I gdyby tylko wiedziała, że ma żonę, a ta żona na dodatek jest siostrą jej byłego, to na pewno uciekłaby gdzie pieprz rośnie, nie chcąc pakować się w coś tak skomplikowanego. Ona jednak żyje w niewiedzy, w przekonaniu, że mężczyzna jest sam, a ona nie musi się przejmować żadną inną. — Ciężki dzień? — pyta z zaciekawieniem, mieszając słomką swojego drinka, by po chwili wziąć kilka drobnych łyków orzeźwiającego napoju. Jest ciekawa, co u niego słychać. Jest ciekawa co lubi, a czego nie lubi, co robi w wolnych chwilach i jakie ma zainteresowania. Nie za wiele dowiedziała się o nim podczas poprzednich spotkań, ale stwierdziła, że przecież będą mieli jeszcze na to czas.

Samuel Callister
ambitny krab
nonsens#5543
38 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Glina przed czterdziestą, od zawsze w Lorne Bay, od kilku lat żonaty, niedawno stracił dziecko.
#3 + stylówka (niekoniecznie z giwerą XD)

Ostatnimi czasy Sam miał wrażenie, że wszystko obraca się przeciwko niemu - a nawet jeśli nie, to że coś takiego wisi powietrzu, co na niego czyha i co nie chce pozwolić mu do końca odetchnąć. Coś, co wciąż ciąży mu na płucach i sprawia, że nie jest w stanie rozwinąć skrzydeł. I nie, nie chodziło tutaj o jego żonę - w końcu nadal była dla niego ważna, nadal ją kochał. Nie umiał określić co konkretnie mu dolegało, ale ostatnimi czasy zapełniał tę pustkę w swoim życiu głównie alkoholem. Przypuszczał, że ma to dość spory związek z niedawnym poronieniem Charlie i coś czuł w kościach, że nieszybko uda im się po tym pozbierać.
Wizyta w barze była jednym ze stałym punktów w normalnym tygodniu życia Sammy'ego, tym bardziej ostatnio. Po pracy przyjechał więc do jednego z bardziej obleganych lokali w mieście (nie żeby był tu przesadnie duży wybór, co to to nie) i zasiadł przy wolnym stoliku z zamówionym wcześniej piwem. W pewnym momencie z rozmyślenia wyrwał go znajomy kobiecy głos, a gdy podniósł wzrok, żeby upewnić się w swoim przeczuciu uśmiechnął się pod nosem i skinął głową, zapraszając ją gestem do stolika.
- Jasne, siadaj - odchylił się nieco na krześle i przyjrzał się dziewczynie, a na jego twarzy powoli zagościł coraz szerszy uśmiech; nie mógł się powstrzymać, bo gdy ją widział, to jego problemy automatycznie znikały (co prawda później i tak wracały, ale liczyło się to co tu i teraz). - Ciężki... jak zawsze. Ale wiedziałem jaką pracę wybieram - zaśmiał się cicho i upił parę niewielkich łyków piwa ze swojego kufla, chwilę później odstawiając szkło na stolik. - A jak tam u ciebie?

Kenzie Sheppard
powitalny kokos
potworek#6021
29 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
rezydentka interny, która żyje swoją pracą, choć ostatnio zaadoptowała psa i zaczęła częściej wychodzić na spacery; zapalona ogrodniczka z brakiem powodzenia w życiu miłosnym
..........Nie może narzekać na swoje życie, szczególnie ostatnio. Dobra praca, własny dom, nowy kompan w postaci psa. Tylko samotność czasami dokucza, ale do tego w zasadzie już się przyzwyczaiła. Sama jest zresztą sobie winna, bo może gdyby tyle czasu nie spędzała w szpitalu, poznałaby kogoś, z kim mogłaby stworzyć szczęśliwy i zdrowy związek. Na razie jednak powiedziała sobie dość, postanawiając od mężczyzn na moment odpocząć. Nie chciała bowiem szukać nikogo na siłę, miłość przecież powinna przyjść sama, tak? Dlatego porzuciła całkiem randki, skupiając się znowu na swojej pracy oraz na nowym pupilu. Sęk w tym, że jak na złość, w tym właśnie momencie w jej życiu pojawił się On. Ten sam mężczyzna, w którego wpatruje się teraz swoim niebieskim spojrzeniem, posyłając mu jeden ze swoich uroczych uśmiechów. Już nie raz zastanawiała się, co też takiego w sobie ma, że nie potrafi przestać o nim myśleć — a naprawdę próbowała! — ale jak na razie nie znalazła na to pytanie żadnej odpowiedzi.
..........Może znajdzie dzisiaj?
..........Powiedzmy, że podobnie — odpowiada, przeczesując palcami swoje długie, brązowe kosmyki, które dzisiaj pozostawiła rozpuszczone. W pracy zawsze je ma ciasno związane, czy to w kucyk, czy warkocz, innym razem w kok, ale poza szpitalem woli pozostawić je luźno opadające jej na ramiona. — Chociaż, z drugiej strony, bywało gorzej. W innym wypadku, zamiast drinka w barze, brałabym teraz gorącą kąpiel w wannie — dodaje z rozbawieniem. Po naprawdę ciężkich zmianach nigdy nie ma ochoty na jakiekolwiek wyjście na miasto, woląc zostać w cichym domu. Dzisiaj jednak nie ma na to ochoty; dzisiaj woli spędzić trochę czas w towarzystwie drugiej osoby, jak i kolorowego drinka, którego w międzyczasie popija. Co prawda nie spodziewała się, że jej dzisiejszym kompanem okaże się Samuel, ale zdecydowanie nie ma zamiaru na to narzekać.
..........Bez towarzystwa dzisiaj? — pyta, zerkając na niego z ciekawością. Parę razy widywała go w towarzystwie innych policjantów, czy też jakiejś grupki, dzisiaj jednak wygląda na to, że jest sam. Czyżby i on przyszedł tutaj pod wpływem chwili, marząc jedynie o tym, by napić się czegoś w spokoju?

Samuel Callister
ambitny krab
nonsens#5543
38 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Glina przed czterdziestą, od zawsze w Lorne Bay, od kilku lat żonaty, niedawno stracił dziecko.
Samuel ostatnio odkrył, że w związku również można być samotnym. Miał cudowną żonę, z którą mieszkał i która była jego światem, chciał założyć z nią rodzinę, mieć dzieci... ale ostatnia sytuacja dość mocno pokomplikowała jego życie. Bardzo często myślał o śmierci swojego nienarodzonego dziecka, zastanawiał się, czy było coś, co mógł zrobić, żeby do tego nie doszło... Przy tym wszystkim nie był świadomy, że Charlie obwinia się o to, co się stało; nie wiedział, że to dlatego się od niego odsunęła, nawet nie przeszło mu przez myśl, że jego ukochana mogła obwiniać siebie o śmierć maleństwa. W pewnym sensie żyli teraz oddzielnie, nawet jeśli mieszkali razem i nic nie wskazywało na to, żeby mieli się rozstać. Chyba musiał jakoś poukładać sobie w głowie to wszystko, a także ostro zabrać się za odzyskanie żony, zanim jej zupełnie nie stracił...
A tymczasem pojawienie się Kenzie zdecydowanie poprawiło mu humor i skupiło jego myśli na czymś przyjemnym; to była miła odmiana od tych nerwów i stresów w ostatnim czasie. Nie był jednak pewien, czy rozmowy z nią są aby na pewno dobrym pomysłem - dziewczyna była naprawdę atrakcyjna, dobrze mu się z nią rozmawiało, a on przecież miał żonę i nie powinien się oglądać za innymi. Było w niej jednak coś takiego, co sprawiało, że nie mógł tak po prostu wstać i odejść. Coś hipnotyzującego i niesamowicie pociągającego. Coś, czego potrzebował.
- Bez towarzystwa, jakoś nikt nie miał dla mnie czasu, a ja chciałem wyjść i trochę się przewietrzyć - westchnął i wywrócił oczami, a chwilę później dotarło do niego, że zabrzmiało to trochę dziwnie. - Jeśli można się przewietrzyć podczas wizyty w pubie oczywiście - zaśmiał się i pokręcił głową, przyglądając się kobiecie. - A ty jesteś sama czy na kogoś czekasz?

/ przepraszam za tak dużą obsuwę :C następny pościk będzie szybciej, słowo! <3
Kenzie Sheppard
powitalny kokos
potworek#6021
ODPOWIEDZ