23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#1

Gdy nie ma się większego pomysłu, co robić w piątkowy wieczór, kołem ratunkowym dla Frankie zawsze zostaje nękanie któregoś z rodzeństwa. Spędzanie wolnego czasu z członkiem rodziny zapewne jest dla wielu marnotrawstwem czasu, jednakże Fran, jakkolwiek by swoją rodzinkę nie wyklinała i groziła paluchem, że ich odetnie przez to i tamto, uwielbia tych ludzi. No bo kto jak nie oni znają nas najlepiej? Kto jak nie ta zgraja dziwaków jest w stanie przeżyć Twoje największe dziwactwo i jeszcze nazwać Cię własną siostrą, tudzież córką? Gdyby była własną matką, już dawno dokonałaby aborcji, bo żyć z kimś takim, to jak grać w nieustanną rosyjską ruletkę - nigdy nie wiesz, czy to w końcu Twoja kolej oberwać kulką w łeb. No ale jak widać, Harwoodowie to masochiści i sadyści, więc wyzwań się nie lekają.
Tym razem żarłacz błękitny o imieniu Frankie dopadł Lachlana i wyrwał go do pubu, bo... Bo tak. Harwoodówna chciała się napić w towarzystwie żadnym innym, jak jego i jak tak postanowiła, tak zrobiła. I nie ma, że nie chce, boli głowa, urwało mi nogę na lotnisku, jak Frankie chce, to męczyć będzie tak długo, że już dla świętego spokoju zrobi się wszystko, o co 'prosi'.
I tak też znalazła się tutaj. Razem z bratem, któremu obiecała dobre piwo i grę w rzutki (co z jej ust nie brzmiało zbyt bezpiecznie, bo nie oszukujmy się, danie jej do ręki czegokolwiek ostrego prawie zawsze kończy się źle). Zajęła miejsce przy barze, w międzyczasie zezując na rzutki, czekając aż te się zwolnią, jak i na tyłek przechodzącej obok kelnerki ("Holy shit, bro, have you seen that? Her buttocks are as big as my head!"). A nuż wyrwie dzisiaj też coś innego, jak tylko rękę brata, którą ciągnęła przez pub jak poparzone dziecko? Miło by było.
- Napiłabym się rumu... Albo nie, piwa! Albo tego i tego. Piwny rum? Myślisz, że jest coś takiego? - mówiła do brata, choć patrzyła za bar, próbując wypatrzyć jakiś dobry trunek.
powitalny kokos
Franca
lorne bay — lorne bay
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
obiecujący architekt, który lubi się bawić życiem, ma psa Batmana i szczerze nienawidzi swojej siostry bliźniaczki, Babycino. Przy okazji jest ślepy na uczucia swojej przyjaciółki, którą zamknął we friendzonie lata temu.
one

Nie miał dzisiaj żadnych określonych planów, więc Frankie nie musiala go nawet namawiać, by zgodził się wyjść z nią do baru. Praktycznie od razu przystał na jej propozycję, bo spędzanie czasu w domu i oglądanie kolejnego odcinka serialu wydawalo mu się być mniej przyjemną alternatywą.
O umówionej godzinie spotkał się z Frankie i ruszyli w stronę Rudd's Pub. Gdy znaleźli się w środku może nie oglądał się za żadną kelnerką, bo w domu czekała na niego narzeczona, ale praktycznie nie odrywał wzroku od rzutek. Niestety przynajmniej w najbliższej przyszłości nie zanosiło się na to, by miały się zwolnić, dlatego chyba będą musieli rozegrać to wyjście w innej kolejności: najpierw się napić, a potem dopiero przedostać się do rzutek. Prawdpodobnie to ten mniej bezpieczny wariant, ale Lan nie zakładał z góry najczarniejszego scenariusza.
Słysząc o piwnym rumie, spojrzał na siostrę. – Myślę, że po czymś takim mogłabyś się porzygać. – powiedział całkiem poważnie i dopiero po chwili posłał jej szeroki uśmiech. Szczerze mówiąc nie wiedział, czy istniało coś takiego jak piwny rum, ale podejrzewał, że to nie mogłoby się skończyć dobrze. Z uwagi na swój wiek (jakkolwiek staro to nie brzmiało) miał trochę więcej doświadczenia w piciu alkoholu. Przeżył studia, więc znał święte zasady, by nie mieszać, a jeśli do głowy wpadnie ten głupi pomysł by pić różne rodzaje alkoholu, to żeby wchodzić z procentami. – Ale w sumie ciekawe, musimy to potem sprawdzić. – rzucił i również spojrzał w stronę baru. Dał się wyrwać z zacisza domowego, więc nie zamierzał udawać sztywnego brata, który będzie stał nad młodszą siostrą i pilnował, by nie wypiła więcej niż jednego piwa.
Próbował wypatrzeć coś sensownego, gdy do głowy wpadł mu pomysł: – Dawaj zaczniemy od szotów. Może będą mieli jakieś z rumem? – zaproponował. Wydawało mu się, że to całkiem dobry pomysł; kilka szotów na rozgrzewkę jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a gdy później będą chcieli zmienić rodzaj alkoholu, którym będą się raczyć, to nic nie będzie stało im na przeszkodzie. – Muszę cię trochę spić, żeby wygrać w rzutki. – powiedział wesoło, a potem posłał siostrze szeroki uśmiech.

Frankie Harwood
sumienny żółwik
-
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Na szczęście Frankie była wolnym ptakiem, własnym sterem i inne pierdu, więc za kelnerkami i nocnymi przygodami mogła się jak najbardziej rozglądać. Nie to, żeby dzisiaj czegoś takiego szukała - nie wystawiłaby brata dla jakiejś laluni. No chyba, że ta sama by do niej podeszła i dawałaby jej sygnał w każdym możliwym kolorze, że jest chętna. Wtedy to sorrynotsorry, ale jak mogłaby takiej pannie odmówić?
Rzutki po pijaku brzmiały rozkosznie! Choć trzeba przy tym uważać na najbliższą okolicę i własne stopy (raz France tak się zdarzyło, że wbiła sobie samej w but rzutkę, na szczęście trafiło pomiędzy palce). Acz gdyby była na wózku, to by sobie dla żartu non stop te rzutki w paluchy wbijała. Patrzcie no, same plusy widzi z zostania inwalidą! Jeszcze by ktoś pomyślał, że specjalnie na te konie wskakuje ze swoim słomkowym kręgosłupem, co by na serio wylądować na tych dwóch kółkach!
Prychnęła (do porzygu, ohohoho), słysząc komentarz brata.
- Jem to, co sama sobie przygotuję, więc mój żołądek jest ze stali nierdzewnej - stwierdziła poważnie i chyba czas zacząć się martwić tym, co rzeczywiście ta dziewczyna sobie przyrządza. Doprawdy, czasem nit nie wie, jakim cudem Frankie przeżyła dzieciństwo i nastoletnie lata. A to, że dobrnęła do swojego wieku, to już w ogóle cud.
Kiwnęła łbem z aprobatą, zerkając na ten ściśnięty w ciasnych dżinsach tyłek kelnerki. Przekrzywiwszy głowę w bok, zastanowiła się, jakby to było dać tyłkowi takiej ligi kilka klapsów. Oh, ale co to ona...
- Szoty brzmią świetnie. - oznajmiła entuzjastycznie, od razu łapiąc uwagę barmana i zamawiając pierwsze dwie kolejki. Wybijając palcami o blat baru tylko sobie znany rytm, spojrzała na brata, unosząc brew i uśmiechając się lekko.
- Dobry plan, braciszku. Kiedy zaczniesz widzieć trzy tarcze, będziesz miał większą szansę, żeby w którąś trafić. - wyszczerzyła zęby w bardziej chytrym uśmieszku. Zapewne skończy się na tym, że ona sama będzie widziała dwie tarcze i będzie próbowała trafić do tej nieistniejącej w fizycznym świecie.
powitalny kokos
Franca
lorne bay — lorne bay
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
obiecujący architekt, który lubi się bawić życiem, ma psa Batmana i szczerze nienawidzi swojej siostry bliźniaczki, Babycino. Przy okazji jest ślepy na uczucia swojej przyjaciółki, którą zamknął we friendzonie lata temu.
Nie był bratem, który wciskał się w istniejące lub potencjalne związki rodzeństwa. W przeciwieństwie do swojej siostry bliźniaczki, która – zdaniem Lachlana – zachowywała się jak ostatni troglodyta, on potrafił wyczuć moment, w którym trzeba się wycofać. Wszak nie on sam odbił sobie kobietę, prawda? Tak więc, jeśli do Frankie podeszłaby kelnerka, która byłaby wyraźnie napalona, starszy Harwood zapewne udałby, że dostał pilny telefon albo przypomniałby sobie o jakiejś niecierpiącej zwłoki sprawie, którą musiał dokończyć koniecznie dzisiaj. W razie czego, Frannkie nie musiała się obawiać, bo dzisiejszego dnia była z tym lepszym bliźniakiem.
Uwadze Lana nie umknęło to, co powiedziała młodsza siostra. – Czy ja chcę wiedzieć, co ty jesz? – zapytał i omiótł ją uważnym spojrzeniem. – Bo jak coś to wiesz, zawsze mogę ci odpalić trochę żarcia. I chyba mimo wszystko nie powinnaś go testować piwnym rumem, bo nie chcę się potem tłumaczyć, czemu po wyjściu ze mną wyglądasz jak siedem nieszczęść. – powiedział wesoło. Byli już dorośli, więc prawdopodobnie ich rodzice nie przejęliby się wyjątkowo faktem, że ich dzieci mają kaca stulecia po wspólnym wyjściu. Chyba trafniejsze byłby cieszenie się, że ich pociechy się dogadują, bo przecież w ich rodzinie to nie było niczym oczywistym.
Ucieszył się, że jego propozycja przypadła do gustu siostrze i gdy tylko barman podstawił przy nich szoty, od razu złapał za swój i uniósł go w geście toastu. Uważał, że wznoszenie go było zbędną formalnością, więc uśmiechnął się w stronę Frankie, a potem przechylił kieliszek, wypijając całą jego zawartość. – Jeszcze jedna. – machnął na barmana, by od razu polał im na drugą nóżkę. Równowaga w przyrodzie musiała być zachowana.
– Chyba sobie żartujesz albo mówisz o sobie? – odbił piłeczkę i posłał w szerokim uśmiechu. Typowo jak na starszego brata przystało nie mógł tak po prostu pozwolić jej na podważanie jego talentu do gry w rzutki. – Jestem mistrzem rzutek i ogram cię nawet, jak wypiję kilka szotów. – powiedział pewnym głosem i tak, to w pewnym sensie było wyzwanie.
przerwana
Frankie Harwood
sumienny żółwik
-
ODPOWIEDZ