zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
#6 chyba


Czołowi rosyjscy mafiozi zawsze powinni być czujni, nigdy nie wiadomo, czy nowa sprzątaczka nie okaże się rasowym zabójcą. Ktoś tu się nie postarał z rekrutacją i dlatego Inej nawet nie musiała się spocić żeby wejść do wielkiej willi, gdzie miała możliwość pochodzić sobie po pokojach udając, że sprząta. Dzięki temu odnalazła miejsce, w którym jakiś dwóch oprychów pilnowało kamer. Długo jej nie zajęło pozbawienie ich życia i wyłączenie kamer, a także usunięcie nagrań z ostatnich kilku godzin, tak żeby nikt się zorientował się, że tu kiedykolwiek była. Chwilę po tym zdarzeniu musiała zająć się resztą... przede wszystkim Olgierdem, który razem z bratem Victorem siedział w gabinecie. Jego żona i dwudziestoletnia córka były w salonie gadając o sztucznych paznokciach. Najpierw zajęła się Victorem, wchodząc do biura strzeliła mu od razu z pistoletu prosto w tyl głowy. Na Olgierda miała inny plan, ale niestety ten zdążył poinformować ochronę, która nagle nadbiegła. Wymagało to od Inej dużych umiejętności, cale szczęście potrafiła szybko strzelać i nie miała problemu z nożami, które ukryła w różnych miejscach na swoim ciele. Gdy ochrona byla załatwiona blondynka przytargała Olgierda do salonu, gdzie przywiązała go porządnie do krzesła. Musiała teraz znaleźć jego wesoła rodzinkę. Co nie było jakieś wybitnie trudne, bo oczywiście obie kobiety ukryły się w garderobie. Niedługo dołączyły do swojego męża i ojca mając wciśnie w usta swoje ulubione apaszki od Tiffaniego. Później było już tylko przyjemnie. Inej przyszykowała materiały wybuchowe, które przyczepiła do trójki swoich nowych znajomych, obok nich ustawiła zamknięte pudełko, w którym znajdowały się różne prezenty dla jej nowej dziewczyny. Sam była ostatnio taką drama queen, że Inej nawet nie udało się z nia pożegnać. Tym razem miało być inaczej! Na pudełku położyła magnetofon, gdzie w kółko leciała jej ulubiona romantyczna piosenka Killing me softly. Materiały wybuchowe miały eksplodować gdy zapętlona posenka przestanie w końcu grać. Inej wiedziała, że Sam niedługo się tu pojawi, sama jej dala to zlecenie podszywając się pod jakiegoś Rosjanina. Gdy wszystko było gotowe włączyła kamery, których przekierowanie obrazu dala na swój komputer, a sama zebrała się i poszła do swojego samochodu, który stał bezpiecznie na końcu ulicy. Teraz już mogła tylko czekać.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
16. + Outfit


Dla mojego zdrowia psychicznego uznajmy, że zamiast kasku miała kominiarkę.
Sameen niespecjalnie lubiła wyprawy do Rosji. Było w tym kraju coś co ostatecznie ją zniechęcało, a wręcz odpychało. Była tam wiele razy, ale kraj wydawał się jeszcze bardziej szemrany niż cała Ameryka razem wzięta. No i odnosiła wrażenie, że ludzie też nie mają tam jakiejś specjalnej swobody tylko wiecznie żyją pod reżimem swojego pana i władcy. Nie zagłębiała się jednak za bardzo w polityczne zagrywki tego państwa. Jak już musiała się tam wybrać to to robiła. Nie traktowała jednak misji na terenie Rosji tak jak traktowała misje na terenie innych krajów. Tutaj nie pozwalała sobie na kilku tygodniowe śledzenie swojego celu. Chciała jak najszybciej misję wykonać i wrócić do domu. Nie chciała zwracać na siebie uwagi Rosjan. Nieważne czy była to policja, agencje rządowe czy jakieś mafie. Chociaż kto wie… w tym kraju wszystkie trzy organizacje zapewne odpowiadały przed jedną osobą.
Zlecenie przyjęła. Nie ma co się pierdolić i owijać w bawełnę. Oferowany hajs był całkiem spory. Głupotą byłoby tego nie przyjąć. Pojawiła się w Rosji wczoraj, pokręciła się po okolicy żeby rozejrzeć się po terenie i obczaić jaką ochroną dysponuje Olgierd, który był jej głównym celem. Nie pierdoliła się bawiąc się w jakieś przebieranki czy udawanie zabłąkanej turystki. Nieoznakowanym autem podjechała niedaleko posiadłości Olgierda, na początku obeszła tereny ogrodu, żeby pozbyć się ochrony z zewnątrz. Niestety nikogo nie spotkała, co wzbudziło w niej lekki niepokój. Wczoraj o tej porze na terenie posiadłości roiło się od ochrony. Weszła do środka i po dwóch minutach napotkała pierwsze ciało. Zacisnęła szczęki, bo powoli zaczęła się domyślać co mogło się wydarzyć. Weszła do pokoju ochrony, przechodząc nad ciałami zerknęła na kamery i stamtąd zrobiła pierwsze rozeznanie. Oczywiście cała ochrona leżała martwa. Dostrzegła trzy postacie w salonie więc ruszyła właśnie tam. Oczywiście przez cały czas trzymała odbezpieczoną broń, bo wiedziała, że z pewnością w monitoringu były miejsca, których kamery nie obejmowały i niebezpieczeństwo mogło czaić się wszędzie.
Dotarła do salonu i podeszła do związanego Olgierda, jego żony i córki. Przyjrzała się węzłom i już wiedziała, że ma do czynienia z Inej. Zaraz podeszła do pudełka i przyglądała się magnetofonowi oraz materiałom wybuchowym, które były podpięte do zakładników. Sam niespecjalnie na nich zależało, bo jednak jeden z nich był celem. Zdjęła magnetofon z pudełka, zostawiła go przy nich, a pudełko przesunęła kawałek dalej. Nie chciała być przy nich kiedy materiały eksplodują. –Możesz już wyjść! – Krzyknęła, bo wątpiła, żeby Inej zostawiła jej taką niespodziankę i nie obserwowała wszystkiego. Rozejrzała się po pomieszczeniu, nawet wyjrzała za okna, spojrzała też na kamerę. –Dołączysz? – Zapytała nie mając pewności czy Inej to ogląda. Wróciła do pudełka i powoli, z bezpiecznej odległości zaczęła je otwierać. Chuj wie co Marlowe tam schowała. Może i kolejną bombę.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Czekała, wyczekiwała, wiedziała, że kobieta się pojawi. Czuła to w kościach. Zresztą, co byłaby z niej za partnerka, gdyby nie wiedziała kiedy w okolicy będzie jej dziewczyna. Beznadziejna. No, a wiele można było o Inej powiedzieć, ale beznadziejna to nie była, przynajmniej zawsze się starała. Tak jak teraz! Starała się dla Sam! Dlatego wpadła na tak cudowny pomysł, że sama jej zleci zadanie, które ona dostała od wujka Vesemira. Mogła się z nią podzielić, nawet dodała trochę hajsu ekstra, na dodatek większość roboty odwaliła za nią, więc czego chcieć więcej!? Najlepsza dziewczyna ever, aż było jej nawet trochę smutno, że Sameen tego nie doceniała, Tej całej masy drobnych gestów wykonanych przez blondynkę. Okej... byłoby jej smutno, gdyby wiedziała co to jest smutek, ale wmawiała sobie, że jest smutna więc to też się trochę liczy!
Serduszko jej mocniej zabiło gdy zauważyła blondynkę na monitoringu. Jarała się teraz jak pochodnia, nie mogła się doczekać aż kobieta otworzy pudełko, które dla niej przygotowała! A co w nim było? Dobre pytane! Otóż Inej była prawdziwą romantyczką! Specjalnie dla Sameen przygotowała piękny box dotyczący wspomnień z ich spotkań. Po pierwsze... paprykarz prosto ze Szczecina. Inej specjalnie do Rosji pojechała trochę na około żeby kupić w Polsce odpowiednie rzeczy, dodatkowo dostała też otwieracz do piwa z napisem "SZCZECIN". Miała nadzieję, że jej się spodoba! Obok tego leżało też pyszne norweskie piwo, mała siekierka oraz... zwiędnięta róża, symbol ich pierwszej kłótni, a to wszystko obsypane rybimi łuskami. Inej musiała się trochę nastarać żeby dostać ich taką wielką ilość. - Otwórz to.... - mruknęła sama do siebie siedząc w aucie obserwując poczynania blondynki. Oczywiście nie miała w planach do niej tam iść, przynajmniej jeszcze nie. Miała nadzieję, że Sameen wyjdzie zanim muzyka przestanie grać... oczywiście Inej doskonale wiedziała kiedy to będzie wiec w razie co to, by ją wyciągnęła, ale jednak... wolała że by sama wyszła. - Boże, jaka jesteś ładna - w oczy by jej to też powiedziała, ale na razie musiała tylko w ekran.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Sam niby chciała wierzyć, że paczka jest bezpieczna. Chciała wierzyć, bo jednak przyłapywała się na tym, że lubiła myśleć, że Inej na swój popierdolony sposób ją lubiła. Jedyne co było pewne to to, że gdyby Inej rzeczywiście chciała ją zabić to zrobiłaby to już dawno. Przecież była na tyle sprytna, że mogła ją powalić czy uprowadzić z każdego miejsca na świecie. Później mogła się bawić w swoje ukochane tortury i zabić Sam w jakiś dziwny, pokręcony sposób. Nadal tego nie zrobiła, więc albo zdecydowała, że będzie torturować Sam wyjątkowo długo, albo rzeczywiście ją lubi.
Kiedy już otworzyła paczkę i ta nie wybuchło, nic z niej nie wyleciało to Sam odważyła się, żeby do niej zajrzeć. Podniosłą puszkę z paprykarzem i chwilę ją obracała, żeby ogarnąć co to jest. Podłapała trochę polskiego, ale nie na tyle, żeby porozumiewać się w tym języku. Dopiero wyraz szczeciński zatrybił i Sam domyśliła się czym jest to pudełko. Uśmiechnęła się pod nosem i schowała puszkę z paprykarzem do jednej z kieszonek pasa taktycznego. Sięgnęła po otwieracz do piwa i ten też schowała. –Bardzo trafione! – Krzyknęła, bo nadal nie wiedziała gdzie Inej się ukrywała i czy w ogóle była w okolicy. Jak nie to najwyżej Sam robiła z siebie idiotkę. I to na oczach Olgierda i jego rodziny, którzy pewnie siedzieli we własnych szczochach, bo jednak mieli do siebie przypięte bomby, a Sam wykorzystywała ten czas, żeby przejrzeć pudełko z prezentami. Piwo schowała do niewielkiego plecaka, róże wsadziła do kieszonki przy lewej piersi, a siekierkę wzięła do ręki.
-Wyjdziesz? Chciałabym ci osobiście podziękować. – Wyprostowała się rezygnując z brania ze sobą rybich łusek. To było inteligentne zagranie, ale również niefajna sprawa. Inne prezenty nimi prześmierdły. Sam zaczęła z nudów wymachiwać siekierką i spojrzała na Olgierda. W sumie w ramach prezentu dla Inej mogła go zabić tą siekierką. Nawet do niego podeszła, uniosła dłoń, żeby wbić Olgierdowi siekierkę w głowę, ale nagle muzyka zaczęła zwalniać. Zupełnie jakby baterie magnetofonu zaczęły się rozładowywać. –To kolejny prezent albo zagadka? – Zapytała i nachyliła się w stronę magnetofonu, żeby zobaczyć o co chodzi. Kucnęła przy nim i potrząsnęła nim kilka razy, ale nic to nie dało. W końcu muzyka się zatrzymała, ładunki wybuchowe zaczęły głośno pikać, a jedyne o czym Sam zdążyła pomyśleć to to, że jednak Inej, jak najbardziej chce ją zabić.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Inej wiedziała, że cały prezent był bardzo trafiony. Starała się w końcu! Co prawda i tak miała małego stresa czy się Sam spodoba, bo ona to jednak była drama queen i pewnie też wybrzydzała. dlatego chodziła w kółko ubrana w to samo. Tak, w głowie Inej, Sam miała szafę pełną takich samych ciuchów i nie potrafiła założyć czegoś bardziej ekstrawaganckiego, a jak wiadomo Inej z tym nie miała problemów. Mogła być czasem jak kameleon i wtopić się w tłum, ale lubiła też poszaleć. Najwyraźniej nie tylko w ciuchach, skoro chciała wyjebać w powietrzę całkiem sporą willę tylko po to żeby zaimponować swojej dziewczynie.
Szczerze mówiąc to blondynka miała nadzieję, że Sameen zacznie jej szukać i po prostu wyjdzie z tej posiadłości i zaoszczędzi jej więcej trudu. - Idź sobie - mruknęła do ekranu, ale gdy jej seksowna zabójczyni dalej siedziała w środku to się trochę zdenerwowała, bo przecież nie chciała jej zrobić krzywdy. No więc odpaliła silnik i podjechała pod dom, a później wysiadła z auta i wparowała do salonu jak do siebie. - Chodź szybko - pogoniła ją, a później spojrzała na Olgierda i wywróciła oczami. - серьезно, тебе надо было срать? Вы испортили сюрприз - zwróciła się do niego w jego ojczystym języki, który w pewnym momencie życia Inej, był w sumie jej głównym językiem komunikacji. - Nie mamy dużo czasu - rzuciła do blondynki i złapała ją za nadgarstek wyprowadzając na zewnątrz, gdzie otworzyła drzwi do auta... nie był to nowy super samochód, bo jednak byli w Rosji, nie chciała się aż tak wyróżniać. - Wsiadaj... chyba, że chcesz kierować - pomachała jej kluczykami, bo nie miała problemu z tym, żeby na chwilę oddać Sam kontrolę nad sytuacją. Na sekundę. Taką tyci, tyci malutką.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Sameen nawet nie przeszło przez myśl, żeby zacząć szukać Inej. W końcu to była Inej. Inej nie chciała być znaleziona. Inej robiła wielkie wejścia i pokazywała się wtedy kiedy człowiek najmniej się tego spodziewał. No i właśnie czegoś takiego oczekiwała Sam. Dlatego kręciła się po pokoju z zakładnikami przywiązanymi do krzeseł i próbowała jakoś sprowokować lub zachęcić Inej do tego, żeby do niej przyszła. Niestety jak na złość, Inej była dzisiaj wyjątkowo uparta i Sam miała czas, żeby sobie wszystko obczajać.
Usłyszała auto zatrzymując się na podjeździe, kusiło ją żeby podejść do okna i obserwować Inej, bo kto inny mógłby tu przyjechać? Tylko ona. Usłyszała kroki na korytarzu i obejrzała się, żeby spojrzeć na blondynkę. Uśmiechnęła się szeroko na jej widok i cieszyła się, że ma kominiarkę i że Inej nie może zobaczyć jej reakcji. W końcu ostatni raz jak się widziały to nie rozstały się w zbyt przyjaznych warunkach. –Wiedziałam, że po mnie przyjdziesz. – Powiedziała no i posłusznie wstała i stanęła u boku Inej. Nie mówiła biegle po rosyjsku więc nie do końca zrozumiała o co Inej zapytała Olgierda. Zrozumiała ze trzy słówka i mogła się domyślać o co chodziło, ale jednak nie chciała. Domyśliła się, że nie muszą zabijać Olgierda i jego rodziny, bo zaraz wszystko wyleci w powietrze, więc zaufała Inej i poszła za nią. Zatrzymała się przed nią i zabrała jej kluczyki. Oczywiście, że chciała przejąć kontrolę chociaż na chwilkę. Nie poszła jednak do auta tylko położyła dłoń na policzku Inej. –Tęskniłam. – Posłała jej ładny uśmiech, którego Inej nadal nie mogła zobaczyć i wsiadła za kierownicę. Zapięła pasy, dopiero teraz zdjęła kominiarkę z twarzy i odpaliła auto i z piskiem opon opuściła teren posesji Olgierda. –Co mu powiedziałaś? – Zapytała nawiązując oczywiście do tego czego Sameen nie mogła zrozumieć.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Musiałam przyjechać, bo najwyraźniej coś jest z Tobą nie tak i masz skłonności samobójcze - wywróciła oczami, bo no zegar tykał i gdyby nie przyjechała to mogłaby wylecieć w powietrze razem z tymi ludźmi, których Inej tak zgrabnie przywiązała. - Myślisz, że te materiały wybuchowe to sa tu dla zabawy? - Zapytała jeszcze, ale w sumie takie psychiczne tortury też byłyby w stylu Inej, w sumie to po niej nie było wiadomo czego sie można było spodziewać. To chyba było trochę męczące dla samej blondynki, bo jednak nikt jej nigdy nie wierzył! Każdy się spodziewał, że wszystko przy niej może sie zdarzyć, co nie było zawsze prawdą, bo przecież w Australii prowadziła bardzo nudne życie barmanki... no i przeprowadzała randomowe rozmowy o prace, ale o tym z Sameen nie chciała rozmawiać.
- Ta jasne - wywróciła oczami, bo szczerze wątpiła w jej słowa, szczególnie jaką drama queen była przy ich ostatnim spotkaniu. - Ale cieszę się, że się podjęłaś tego zadania - przyznała wchodząc za nią do samochodu. - W bagażniku masz pieniądze - dodała jeszcze wyjawiając kto tak naprawdę stał za tym zleceniem. Przyglądała jej się, gdy ta ściągnęła kominiarkę, bo bardzo lubiła na nią patrzeć i starała się zapamiętać jej mimikę, by mogła sobie ją wyobrażać przechadzającą się po wielkiej willi Inej w Lorne Bay. Chciałaby ją kiedyś tam zaprosić, była pewna, że by się jej spodobało i pewnie nie uwierzyłaby, że to dom Inej... blondynka była pewna, że Sam sądziła, że mieszka w jakiejś jaskini jak batman. - Że zepsuł prezent i jest obrzydliwy - rzuciła krótko. - Jedź, będę Ci mówić gdzie skręcić - bo Inej miała w Rosji kilka swoich miejscówek. Zbyt często tu bywała.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-Nie mam. – A przynajmniej od dawna nie miała. Wcześniej? Jasne, że tak. Mało razy próbowała sobie nieudolnie odebrać życie? Podcinała sobie żyły jak debil, albo łykała tabletki, które ostatecznie wymiotowała. Nie miała odwagi strzelić sobie w łeb chociaż miała cały arsenał broni, którym mogłaby to zrobić. Ostatecznie jednak dowiedziała się, że ma rodzinę i gdzieś z tego pomysłu zrezygnowała. –A nie są? – Spojrzała na Inej rozbawiona. –Czy dla ciebie nie wszystko jest zabawą, Inej? – Boże, jakie to było żałosne, że humor dopisywał jej tak bardzo tylko dlatego, że pojawiła się Inej. Tak, ostatnim razem nie rozstały się w najlepszych warunkach, ale to nie zmienia faktu, że Inej działała na Sam tak, że budziła w niej… dziwne uczucia. Ale to takie naprawdę dziwne, których nigdy jeszcze nie czuła. Przyjemne, ale czasami też wkurwiające mrowienie. To, że wkurwiała Sam, ale jednocześnie Sam nie mogła się doczekać spotkania z blondyną.
-Nie wierzysz mi? – Zapytała nieco zdziwiona. Może następnym razem jak podejmie się jakiegoś kontraktu to ona będzie tą, która zostawi Inej jakiś prezent. Pomyśli nad czymś ładnym i romantycznym.
Zmarszczyła brwi na wzmiankę o pieniądzach. –Kontrakt jest od ciebie? – Zapytała, ale wiedziała, że było to zbędne pytanie. Skąd Inej miała pewność, że Sam wybierze ten kontrakt? Tym bardziej, że była strasznie wybredna. –Kim jest ten człowiek? Czy rzeczywiście zasługiwał na śmierć? – Zapytała, chociaż no… niespecjalnie ją to obchodziło. Kontrakt to kontrakt, chociaż w tym momencie Inej płaciła Sam za coś, co Inej sama zrobiła. –Widzę, że też za mną tęskniłaś i tak bardzo chciałaś się ze mną spotkać, że wymyśliłaś ten kontrakt. – Uśmiechnęła się pod nosem i zapewne Sam zdążyła opuścić teren posesji i mogły usłyszeć, a nawet i poczuć jak w końcu ładunek wybuchowy uległ detonacji. Eksplozja była całkiem spora, nie było wątpliwości co do tego czy ktoś rzeczywiście przeżył. Nie mieliby szans. –Jest konkretny powód, dla którego chciałaś się ze mną zobaczyć? – Zapytała no i jechała słuchając wskazówek Marlowe.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- To dlaczego stąd nie wyszłaś? - Zapytała zdziwiona, bo coś tu się kupy dupy nie trzymało. Nie miała skłonności samobójczych ale nie wyszla z domu, który mógł w każdej chwili wybuchnąć. Podejrzane. - Nie, niektóre rzeczy są pracą - odpowiedziała z powagą patrząc na blondynkę. - Skąd niby wiedziałaś, że po Ciebie przyjdę? Po naszym ostatnim spotkaniu mogło być przecież różnie - może w końcu rzeczywiście nastąpił ten moment, w którym postanowiła zabić swoją rywalkę. No i jak widać, udałoby jej się to z łatwością, skoro Sam teraz wierzyła, że Inej, by nie dała jej zginąć. Może nie powinna. Takiej przecież nie można ufać.
- Nie wierzę ludziom w kominiarkach - tego nauczyła się w wojsku. Ludzie w kominiarkach zawsze byli anonimowi, bez emocji, bez mimiki. Dziwne, bo gdy ona kogoś torturowała to nigdy nie miała problemów z pokazaniem swojej twarzy, w ogóle nie korzystała zazwyczaj z czegoś co, by jej buzię zakrywało. Była na to za ładna.
- Ode mnie - uśmiechnęła się łobuzersko. Kto inny, by jej tyle zapłacił za takie gówno w Rosji? - Nie mam pojęcia, dostałam na niego zlecenie, ale pomyślałam, że w sumie mogę Ci je oddać w prezencie - co prawda Inej zapłacili mniej i dorzuciła dość sporo hajsu do tego zadania, by Sameen była nim zainteresowania. - Ale to Rosja, tu większość bogatych ludzi zasługuje na śmierć - dodała jeszcze, bo wiedziała o tym dość sporo mieszkając tu przez lata.
- Oczywiście, że tęskniłam i mówię Ci to bez zakrywania twarzy - oczywiście, że nie tęskniła, bo nie umiała, ale wiedziała, że za niektórymi ludźmi się tęskni wiec jeżeli za kimś już miała to zdecydowanie za Sam. Dużo niej myślała, więc to może to było okazem tej całej tęsknoty. - Nie planowałam naszego spotkania, chciałam tylko dać Ci prezent, spodobał Ci się? - Zapytała zerkając w stronę blondynki. - Dobra teraz dwa skręć w lewo, później w prawo i wjedź w polną drogę - powiedziała przenosząc wzrok na drogę, ale po chwili postanowiła włączyć radio, gdzie akurat leciało Tatu Ya Soshla S Uma - W Rosji jest wciąż 2000 - rzuciła śmiejąc się pod nosem. W końcu też dojechały do znajdującego się przy małym zbiorniku wodnym domku. - Tam zaparkuj - rzuciła Inej i gdy Sam zatrzymała auto to blondynka z niego wysiadła i zaczęła wyciągać wszystkie swoje rzeczy z tylnego siedzenia samochodu. Rzuciła też do Sameen kolejne kluczyki. - Duży jest od zamka na górze, mały srebrny na dół - czy był to dom Inej? Nołp. Czy był to dom wujka Vesemira? Tak. Czy wiedział, że Inej ma dorobione klucze? Oczywiście nie miał pojęcia, pewnie nawet nie podejrzewał, że Marlowe wie, gdzie to miejsce się znajduje.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
- Bo wiedziałam, że po mnie przyjdziesz. - Poza tym tak trochę to była też ciekawa tego jak Inej skonstruowała te ładunki wybuchowe. Z każdą misja, niezależnie czy taka, do której zostały zatrudnione obie, czy taka zorganizowana przez Inej, specjalnie dla Sam, Sam miała okazję poznać Inej. To takie małe i z pozoru nieistotne rzeczy sprawiały, że Galanis ja poznawała. Ładunki wybuchowe były skonstruowane starannie, więc mimo tego, że Inej była dosyć chaotyczna osoba, Sam dowiedziała się, że jednak są elementy jej pracy, do których podchodzi z dbałością o każdy szczegół. - Jakbys miała coś odjebac po naszym ostatnim spotkaniu to już byś to zrobiła. - A przynajmniej taką nadzieję miała Sam. Wolałaby nie wmawiać czegoś psychopatce, bo wiadomo, że nie skończyłoby się to najlepiej. Przynajmniej nie dla Sam. - Poza tym... Przyszlas, nie? - Uśmiechnęła się pod nosem i skupiała się na drodze. Do Inej bardziej pasowało, żeby zabiła ja bardziej osobiscie, intymnie. W końcu ich relacja była dosyć specyficzna.
- Bez sensu. Wiesz kim jest pod kominiarka. - Zmarszczyła brwi. Inaczej jakby Sam spotykała Inej wiecznie schowana za kominiarka. A tak przecież nie było. - Dziękuję za ten prezent. - No nie da się ukryć, że hajs był warty tego wszystkiego. Za małe pieniądze Sam niekoniecznie chciałaby wjeżdżać na teren Rosji. Nie były to jej klimaty. - W sumie ktoś z taką ochrona niekoniecznie sprawia wrażenie niewinnego. - Chociaż z drugiej strony to Rosja. Może zatrudnił sobie ochronę żeby chwalić się hajsem. Nigdy nie wiadomo co siedzi ludziom we łbach.
- Co się tak uczepiłas tej kominiarki? - Trochę się zirytowała. Musiała chronić swoją tożsamość. Nie dla samej siebie, ale dla rodziny, która miała i która musiała chronić. A skoro jakiś randomowy Czech doszedł do tego kim jest Sameen to może to zrobić prawdopodobnie każdy.
- Nie planowałas spotkania, ale byłaś na tyle blisko, żeby jednak w razie potrzeby się tutaj pojawić. Interesujace. - Trochę się z nią droczyla, bo akurat wiedziała, że nie należało nawet próbować zrozumieć logiki Inej. - Bardzo. Odżyły wszystkie wspomnienia. - Skomentowała i posłusznie wysłuchała wskazówek Inej i jechała w odpowiednim kierunku. - Nie tylko w kwestii muzyki. - Oczywiście Sam nie przyznawała się do tego, że nie ma zielonego pojęcia o tej muzyce. No i w sumie o żadnej innej. Czasami czegoś posłucha, ale to są przypadki.
- Co to za miejsce? - Zapytała i wysiadła z auta. Pozwoliła sobie trochę na poluzowanie swojego stroju taktycznego. Przez chwilę obserwowała dom i wzięła od Inej klucze. - Kto tu mieszka? - Zapytała przyglądając się jak wyciąga swoje szpargały z auta. - To twój dom? Jesteś Rosjanka? - Tego by się nie spodziewała po Inej. Zachowując jednak czujność, Sam położyła dłoń na pistolecie i nawet go odbezpieczyla. Ograniczone zaufanie.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- A co gdybym Cię zaskoczyła i wyleciałabyś w powietrze razem z nimi? - Zapytała unosząc brew. Nie wiedziała, czy podobało jej się to, że Sam zakładała takie rzeczy na jej temat, czy jednak nie. No, bo wiadomo jak to bywa z Inej, ona lubiła jednak zaskakiwać. Nie miała pojęcia dlaczego nie mogła po prostu machnąć ręką i dać Sameen umrzeć w taki dość mało interesujący sposób. Serio, nie wiedziała dlaczego. Powinna ją przecież zabić i mieć z głowy, samej zbierając najlepsze zlecenia i kto wie, może jeszcze mogłaby skorzystać z finansów swojej morderczej koleżanki. Coś ją jednak powstrzymywało. - Może i masz rację, chociaż wiesz... czasem działam spontanicznie - nawet nie czasem. Nie oszukujmy się, ona zazwyczaj działała pod wpływem chwili i jakiegoś konkretnego pomysłu, który pojawił się w jej głowie i, który chciała bardzo szybko i sprawnie realizować. Przygotowanie takiej szopki jak ta z dzisiaj wymagało od niej naprawdę wiele poświęcenia. - Nie miałam tego w planach - no nie chciała żeby się zobaczyli, ale plan musiał być dopasowany do sytuacji, a przecież nie dałaby jej tam zginąć... tylko dlaczego nie!? Inej będzie musiała się nad tym zastanowić, bo wcześniej nigdy nie miała problemu z tym, żeby kogoś świadomie narazić na niebezpieczeństwo i śmierć.
- No i właśnie dlatego nie wierzę - odpowiedziała zerkając w stronę kobiety. No, bo obie były super tajnymi maszynami do zabijania, tak to można było nazwać w mało humanitarny i humanistyczny sposób. Inej nie ufała nikomu, czasem mogło się wydawać, że jest inaczej, ale nie było. Liczyła się tylko ona. Nie miała bliskich, którzy byliby dla niej ważni, a nawet gdyby miała, to i tak nie czułaby względem nich żadnych większych uczuć, nawet by nie zapłakała na pogrzebie... tak samo jak nie miała problemu z zabiciem własnego psa czy ojca. - Nie ma za co, mam nadzieję, że Ci się podobał - powiedziała i nawet się lekko do niej uśmiechnęła, łuskanie ryb, nie było niczym przyjemnym. Dlatego prezenty trzeba doceniać. - Szczerze? Nie obchodzi mnie to kim był i co robił... niby jego rodzina nie była w kontrakcie, ale trudno. - Kto by się przejmował śmiercią kilku dodatkowych osób? Inej? Nie.
- Nie uczepiłam, mówię tylko, że nie chowam swoich emocji pod maską - wzruszyła ramionami. Inej była w tym wszystkim szczera, na tyle na ile było to potrzebne do jej gry. - Musiałam być blisko, te nadajniki nie mają zbyt wielkich możliwości. Nie mogłabym Cię obserwować z Moskwy - bo to pewnie było jednak trochę kilometrów dalej. W końcu jednak już dojechały na miejsce i Inej spojrzała na Sam troche zdziwiona. - Ya ne russkiy - rzuciła i oparła się dłonią o dach samochodu spoglądając na dziewczynę i jej broń. - Nie bądź znowu drama queen - wywróciła oczami. - To tak jakby mój dom - no wujek Vesemir nie miałby na bank problemu z tym, że Marlowe z niego korzysta. Na bank nie! - A jeżeli już Cię to tak interesuje to jestem żydówką z Izraela - mogła jej to zdradzić, bo czemu nie? Jej akcent, gdy mówiła tak naturalnie po angielsku, mógł wskazywać na bliskowschodnie pochodzenie. - A Ty? Grecja? - Zapytała chcąc się czegoś samej dowiedzieć na jej temat. - Otworzysz te drzwi? Mam trochę rzeczy do przeniesienia - powiedziała biorąc w ręce wszystkie swoje szpargały, których miała dość sporo, a w tym wszystkim najważniejsza była jej różowa walizeczka na kółkach, gdzie miała czystą bielizną, szczoteczkę do zębów i jakieś ubranka.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-No to bym już zapewne nie żyła i nie miałabym zdania na ten temat. – Wzruszyła ramionami. No jakby ją ten wybuch rozsadził to po prostu by umarła. Może Zoya za jakiś czas by ogarnęła, że Sam dawno się nie odzywała, więc pewnie musiała gdzieś zginąć. Może Raine by zatęskniła. Może Audrie by o niej pomyślała. Może nawet Inej żałowałaby, że umieściła tam ten ładunek wybuchowy, ale kto to wiedział. Pewne było tylko to, że Sam byłoby już wszystko jedno. –Czasem? – Spojrzała na nią szczerze zdziwiona. Czasem spontanicznie to stwierdzenie, które w żadnym stopniu nie pasowało do Inej. Przynajmniej w opinii Sam. A jednak Sam pozwoliła sobie już na to, żeby mieć opinię na temat koleżanki po fachu.
-Nie ufasz ludziom w kominiarkach dlatego, że wiesz, że to ja jestem pod tą kominiarką? – Zapytała powoli próbując podążyć za logiką Inej, ale Sam nie widziała w tym żadnego sensu. –Sory stara, ale nie rozumiem. – Powiedziała i wzruszyła ramionami. Do tego, że nie rozumie Inej, też zdążyła się już przyzwyczaić. Sam skrywała się pod kominiarką tylko i wyłącznie dlatego, że miała ludzi, których musiała chronić. Inej znała jej twarz i spójrzcie, zdążyła wytropić Sameen w Australii i znalazła nawet jej rodzinę. Zacisnęła szczęki, bo oczywiście Sam, jak to typowa drama queen, nie lubiła jak ginęły osoby, które zginąć nie musiały. A prawdopodobnie żona i córka nie były winne zbrodni, które popełnił mężczyzna będący celem kontraktu. Nie miała jednak zamiaru wykłócać się z Marlowe.
-Ja też ich nie chowam. – Odpowiedziała. Chowała co innego. W pracy nie pozwalała sobie na emocje. Raczej. Starała się być zimna i pełna profesjonalizmu. Ale wiadomo, Sam nie była psychopatką pozbawioną uczuć.
-Nie jestem drama queen. Po prostu ci nie ufam, Inej. – Skoro ona mogła nie ufać Sam dlatego, że nosiła kominiarkę to ona mogła jej nie ufać chociażby dlatego, że prawie zginęła przez nią w wybuchu. No i nie zapominajmy, że kilka tygodni wcześniej wbiła jej nożyczki w dłoń. –Tak jakby? – Powtórzyła unosząc brwi. Słysząc, że Inej jest Żydówką z Izreala, Sam trochę się nawet zaśmiała. Może nawet wydobyło się z niej niekontrolowane parsknięcie. –Nigdy by mi to nie przeszło przez myśl. – Powiedziała spoglądając na nią. –Kto cię trenował? Należałaś do Cawa ha-Hagana le-Jisra’el? CAHAL cię wytrenowało? – W sumie to była ciekawa tego jaka jest historia Inej. Co się z nią działo, kto ją trenował, jakie miała dzieciństwo. –Skąd pomysł, że Grecja? – Zapytała podejrzliwie, bo nigdy nie zdradziła Inej swojego nazwiska i nie mówiła z żadnym akcentem. Jej angielski najbardziej podchodził pod amerykański. –Przypominam ci grecką boginię? – Parsknęła, bo to był tak zajebisty żart, że o tym też będzie musiała opowiedzieć Zoyi. Zastanawiała się czy Inej miała możliwości, żeby sprawdzić Sam bazując tylko i wyłącznie na imieniu, które jej podała. Wtedy byłoby łatwiej skoro w świecie przestępczym była znana pod greckim pseudonimem Adrasteja.
Otworzyła drzwi na oścież, ale nie weszła do środka. Pozwoliła, żeby to blondynka byłą tą, która pierwsza przekroczy próg. –Co tu robimy? – Zapytała.

Inej Marlowe
ODPOWIEDZ