27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała ze Szkocji rok temu, z powodu kaprysu męża, i do tej pory nie umie się tu odnaleźć. Ma 27 lat, męża, który jest australijską Magdą Gessler i 4 pasierbów, więc nic dziwnego, że jest taka smutna, prawda? Pracuje w szpitalu w Cairns, gdzie głównie gra w gry.
trzynaście

Obie potrzebowały tej wycieczki. Almie zmiana otoczenia po tym, co się odjaniepawliło z Donniem, powinna dobrze zrobić, a Diana… no cóż.
Kiedy rozmawiały przez telefon, planując spontaniczny wyjazd, powiedziała tylko, że pokłóciła się z mężem. Nie było to kłamstwo, ale równocześnie było to bardzo dalekie od prawdy. W końcu jest różnica między małżeńską kłótnią a tym, że mąż w przypływie furii bije cię tak, że Lean musiała sprawdzić, czy Dianie pękły żebra. Nie wspominając już o tym, że ten sam mąż cię zdradza, co chyba oznacza, że za jakiś czas stracisz to wszystko, co teraz masz – wszystko to należało przecież do Josepha, łącznie z mieszkaniem w Cairns, w którym teraz przebywała Diana i z autem, którym dojechała do tego mieszkania.
Pewnie niedługo wróci do Josepha. Siniaki w większości zaczynały jej się już goić, nie bolało już tak bardzo i była w stanie wysiedzieć kilka godzin w samochodzie, choć wolała, żeby dla bezpieczeństwa to Alma prowadziła auto. Wciąż wyglądała jednak jak ktoś, kto niedawno został pobity przez męża i chyba nie dało się tego ukryć. Nie chciała jednak o tym rozmawiać, nie chciała w ogóle o tym myśleć. Chciała jechać z Almą na krótkie wakacje.
Dlatego wsiadły wreszcie w ten samochód, trochę smutna Alma i posiniaczona Diana, bez specjalnego planu, jeśli chodzi o miejsce podróży. Póki co po prostu jechały i… tak było dobrze.
Przynajmniej dopóki mąż nie zaczął wypisywać do niej smsków (dziwne że w jego wieku w ogóle to potrafił). Jeden sygnał, drugi, trzeci, jednak po dłuższej chwili gapienia się w telefon zwyczajnie go odłożyła i spojrzała na Almę z trochę niewyraźną miną. - Szukamy już jakiegoś miejsca na obiad czy nie jesteś jeszcze głodna? – spytała, bardzo starając się zignorować dźwięk kolejnej wiadomości. Westchnęła i zadała kolejne pytanie (na szczęście odrobinę łatwiejsze, bo mało które decyzje podejmuje się równie trudno co te o jedzeniu): - Chcesz porozmawiać o Donniem czy na razie po prostu jedziemy?

Alma Mulligan
ambitny krab
pianka#9491
lorne bay — lorne bay
29 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
można pogubić się w życiu jeszcze bardziej?
Związanie włosów w staranną, wysoką kitkę uratowało Almę przed odgarnianiem ich z twarzy przy każdym silniejszym podmuchu powietrza. Okno od strony kierowcy otworzyła zresztą specjalnie - męczyła ją włączona przy zaledwie dwudziestu paru stopniach klimatyzacja, nawet jeśli temperatura w zamkniętym aucie, zwłaszcza podczas krótkich postojów, które przez siedzącą z tyłu Pepper co jakiś czas musiały robić, rosła do co najmniej trzydziestu trzech stopni. W trasie i tak nie było tego czuć. Nie było też słychać radia, do którego tak jak zawsze, gdy gdzieś razem jechały, zaraz po ruszeniu w drogę zrobiły dwuosobowe karaoke bez widowni. Nic dziwnego, że po czasie też je wyłączyła. Cisza wbrew pozorom nie była nieznośna - ostatnie dni pozwoliły Almie przywyknąć do niej lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, gdy zamiast kroków, szumu rozmów i męskiego, odbijającego się echem od ścian głosu, jedynym dźwiękiem w jej oddalonym od miasta domu zdawało się pozostać psie szczekanie. Działała na nią kojąco. Zresztą nie tylko na nią - siedząca grzecznie na siedzeniu Pepper wreszcie usnęła, dając jej i Dianie chwilę wytchnienia od cichych psich pisków. Za każdym razem gdy Alma je słyszała, zastanawiała się, czy są wyrazem tęsknoty za Donniem, której ona sama jeszcze nie czuła.
I choć chciała poznać zdanie przyjaciółki, nie zapytała o to Diany. Nie pytała też dlaczego jej twarz wykrzywia delikatny grymas, pojawiający się przy każdym bardziej wymagającym ruchu, ani dlaczego zdecydowała, żeby to ona usiadła za kierownicą. Nie pytała o nic; jednak dając przyjaciółce czas, by sama wybrała moment, w którym będzie chciała wszystko jej wyjaśnić, zapomniała o jednym - by mimo wszystko co jakiś czas się odezwać. – Nie za dużo tych pytań na raz, Puchalska? – odparła z bladym uśmiechem, nie przejmując się tym, że nadal kaleczy jej nazwisko - odkąd poznała Dianę, nie wypowiedziała go jeszcze poprawnie, za każdym razem popełniając jakiś mały błąd. Za swój osobisty sukces uznała jednak moment, w którym wreszcie nauczyła się je pisać. – A ty chcesz porozmawiać o Josephie? – zdawało jej się, że odbijając piłeczkę z pytaniem za każdym razem, gdy na wierzch wypływał temat Donniego, będzie w stanie unikać go w nieskończoność - zamiast tego słuchając o kłótni Diany z jej mężem, tym, dlaczego tak naprawdę chciała wyjechać, czy z jakiego powodu nie chce odpisać na wciąż przychodzące wiadomości. – Mam ochotę na frytki. Ogromną porcję frytek, po których nie będę mogła się ruszyć – oznajmiła wreszcie, słysząc, jak telefon Diany odzywa się po raz kolejny. – Odpisz, bo nie przestanie się dobijać. Albo wyłącz telefon. Ale najpierw zobacz, czy nie trzeba nakarmić świnek.

Diana Puchalska
niesamowity odkrywca
n.
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała ze Szkocji rok temu, z powodu kaprysu męża, i do tej pory nie umie się tu odnaleźć. Ma 27 lat, męża, który jest australijską Magdą Gessler i 4 pasierbów, więc nic dziwnego, że jest taka smutna, prawda? Pracuje w szpitalu w Cairns, gdzie głównie gra w gry.
– Powiedziałaś, że zadaję za mało pytań? Świetnie się składa, bo mam ich jeszcze kilka w zapasie – sili się na żart, równie żenujący jak obecnie cała Diana. Zerknęła na Almę z ukosa, korzystając z tego, że to nie ona prowadzi, a Mulligan powinna być bardziej skupiona na tym, co dzieje się na drodze, bo w innym wypadku ich przygoda mogłaby się zakończyć jeszcze zanim się zaczęła.
Z drugiej strony, patrząc na to, jak wyglądało teraz jej życie, może nie byłoby czego żałować, gdyby Alma faktycznie nie zachowała wystarczającej ostrożności.
Pokręciła delikatnie głową, słysząc pytanie o Josepha. - Nie ma o czym – zapewniła. Gdyby ktoś zorganizował teraz konkurs na niedopowiedzenie roku, Diana mogłaby wygrać go w przedbiegach: jej „nie ma o czym mówić” obejmowało przecież odkrycie, że mąż ją zdradza, pobicie przez Josepha i inne atrakcje, takie jak Bazyl wstrzykujący jej morfinę, ale… jak niby miałaby spróbować teraz opowiedzieć to Almie? Bała się, że rozpadnie się na kawałki, gdy zacznie mówić, a gdyby się wreszcie rozpadła, nie miałaby pojęcia, jak się posklejać, dlatego… nie było o czym. - Frytki brzmią świetnie – przytaknęła. Jeszcze lepiej brzmiało to, że nie mogłyby się ruszyć z miejsc i musiałyby zostać poza Lorne Bay już na zawsze. - Sprawdzić co znajdziemy w okolicy czy będziemy się po prostu rozglądać? – miała nadzieję, że trudno będzie przegapić jakiś bar przy drodze, a na nic innego nie mogły prawdopodobnie dzisiaj liczyć.
Poczuła ścisk w żołądku na samą myśl o tym, że mogłaby wyłączyć telefon. Nie mogła, bo wtedy jej mąż by się wściekł. - Nakarmię świnki – zapewniła, włączając grę. - Chcesz posadzić słoneczniki czy te fioletowe? - spytała, wciąż uparcie próbując udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku, nawet jeśli gula w jej gardle stawała się coraz większa, bez żadnego związku z tymi głupimi słonecznikami.

Alma Mulligan
ambitny krab
pianka#9491
lorne bay — lorne bay
29 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
można pogubić się w życiu jeszcze bardziej?
Ale Alma tę ostrożność zachowała. Jechała przepisowo, nie wyprzedzała na ciągłej linii, nie trąbiła na kierowców, których w innych okolicznościach pod nosem by przeklinała. Ciężko powiedzieć dlaczego - czy to przez to, że prowadziła nieswoje auto i na uwadze miała dobro pasażerów, których obecność ceniła ponad wszystko, czy przedzierające się przez jej głowę myśli zagłuszały wszystkie inne, nie pozwalając wcisnąć gazu, spojrzeć w stronę Diany, stracić drogi z oczu. A może pośród nich nie pojawiła się po prostu jeszcze ta konkretna, którą w emocjach kalkulowała jej przyjaciółka? Może gdyby na nią wpadła, też uznałaby, że nie było czego żałować?
Może jej życie od powrotu do Lorne Bay było inne niż w Sydney, ale dopiero teraz zaczynało przypominać koszmar?
Nie miała siły na kolejny krzywy uśmiech, dlatego kiedy Diana zażartowała, pokręciła wyłącznie przecząco głową. – Zasyp mnie nimi, a wysadzę cię na środku drogi, Puchalska – zagroziła, po kilku sekundach pozwalając, by powietrze przeciął cichy śmiech, przypominający bardziej chichot dziesięcioletniej dziewczynki. W odróżnieniu do Almy, która od lat w niczym nie przypominała już dziecka - była dorosła i zachowywała się jak dorosła, zbyt przytłoczona ciążącymi nad jej głową problemami, by choć na moment o nich zapomnieć. I żyć. Żyć tak, jak żyła jeszcze kilka lat temu. – Nie ma o czym – chociaż kiwnęła głową, dalszym milczeniem dając wyraz temu, że nie będzie dociekać, nie była głupia - i już od początku nie uwierzyła w słowa Diany. – Sprawdź, bo chyba jestem głodna. Chyba bardzo – jęknęła, kątem oka spoglądając jak przyjaciółka sięga po telefon w momencie, gdy dźwięk wiadomości po raz kolejny przysłonił szum poruszającego się po asfalcie auta. – Słoneczniki! A mamy coś innego do wyboru? Uzbierałyśmy już na tamte różowe kwiatki, czy jeszcze nam brakuje? – gdyby nie czerwone światło, na którym musiała się zatrzymać, nie spojrzałaby w ekran telefonu Diany, nie zwróciłaby uwagi na wyraz jej twarzy, nie dostrzegłaby miny, która zdawała się mówić więcej niż wypowiadane na głos słowa. A przede wszystkim - nie zauważyłaby, że coś jest bardzo nie tak. – Diana? – zaczęła delikatnie, zagryzając dolną wargę w obawie przed reakcją przyjaciółki, gdy zapyta ponownie. O to, o co prawdopodobnie nie powinna. – Jest o czym, prawda?Ale z jakiegoś powodu nie chcesz mi powiedzieć? – tak jak z jakiegoś powodu sama Alma nie mówiła jej wszystkiego - o tym, że rozważa wyjazd, że ma dziecko, że cierpi przez Jasona bardziej niż przez ostatnie trzy lata spędzone w Sydney.
O tym, co sprawiało jej najwięcej bólu.

Diana Puchalska
niesamowity odkrywca
n.
ODPOWIEDZ