38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
rolnik sam w dolinie, samotny ojciec czwórki dzieci, który dopiero otrząsa się z żałoby po zmarłej żonie, prowadzi sklep rolniczy i stara się z uśmiechem iść przez życie
#1

Eugh, randki. Na ostatniej randce w swoim życiu był w szkole średniej, kiedy po jakże odważnym zaproszeniu swojej partnerki na bal absolwentów zdecydował się zaprosić ją na randkę. Od tego czasu minęło ponad dwadzieścia lat, nic dziwnego, że jeszcze zanim wsiadł do samochodu dwa razy zawracał do domu. Na jego nieszczęście w przygotowaniach oprócz najstarszej córki, która świetnie bawiła się podczas sterowania projektem nowa twarz oraz przyjaciółki, która wkręciła Stevena w to całe nieporozumienia. Randka. I to jeszcze w ciemno! Sam nie wiedział, jak dał się na to namówić. Dosyć szybko mu się przypomniało, że przecież jego asertywność praktycznie nie istnieje. I to nie tak, że miał coś przeciwko Audrie - wręcz przeciwnie. Była naprawdę piękną kobietą i z pewnością miała wiele do zaoferowania, ale to jedynie sprawiało, że stresował się tym jeszcze bardziej. Jeszcze jako nastolatek nie umiał rozmawiać z kobietami i zawsze powtarzał, że to iż w końcu znalazł tę, która chwilowo otępiała nie była pewnie w pełni świadoma na co się zgadza, gdy przyrzekała mu miłość, wierność i uczciwość aż do śmierci.
A teraz? Czterdziestka już złowrogo wyglądała zza rogu. Poza tym nie sądził, aby wdowiec i samotny ojciec czwórki dzieci był najlepszą partią pod słońcem. To tylko w filmach takich jak Kupiliśmy Zoo, samotny, nieogarnięty ojciec nawet nie próbując, wyrywa piękną opiekunkę z zoo.
No, ale słowo się rzekło, a on słowa dotrzymywał, zatem siedział teraz w wagonie kolejki linowej, aby zabrać Audrie na randkę w malowniczej Kurandzie. Poza tym, taka kolejka zapewniała prywatność i nie musiał się martwić, że ktoś usłyszy jego nieporadny bełkot. I kiedy tak jechali nad pięknymi lasami Kurandy, a on nie wiedząc gdzie ma podziać wzrok i co powiedzieć, w końcu wypalił z największą, ale jednocześnie pierwszą głupotą, jaka mu wpadła do głowy. - Wiedziałaś, że na świecie istnieje ponad 23 tysiące gatunków drzew? - rzucił i dokładnie w tym samym momencie zorientował się jak głupio zabrzmiał. Czy to znowu szkoła średnia?

audrie barlowe
ambitny krab
nikt
spikerka radiowa — lorne bay radio
27 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
stuck between idk, idc and idgaf
#3

- Nope. Nie idę. Nope. Nie. Trzy razy nie. Możesz odwołać i powiedzieć, że dostałam zapalenia pęcherza. Nie, to żenujące. Możesz po prostu powiedzieć, że umarłam. Tak - z ust Audrene nieprzerwanie od piętnastu minut wylewał się potok nieskładnych protestów, podczas gdy ona sama z oślim uporem zapierała się plecami o drzwi, jakby jej przesłanie werbalne było nie dość... dosadne. Oczywiście - Barlowe była ogromnie wdzięczna przyjaciółce, iż postanowiła umówić ją na randkę w ciemno. OGROMNIE. Ostatni raz widziała mężczyznę w romantycznych okolicznościach, kiedy to osiedlowy Mietek składał miłosne obietnice swojej ostatniej butelce wódki. Mimochodem jej łzy ciurkiem łzy poleciały, gdy już ją wyzerował i bezdusznie porzucił w pobliskich krzakach, no bo jak to tak, po tak płomiennych wyznaniach (ale może powinna się tego spodziewać; w końcu był facetem). W każdym razie ten poruszający widok uświadomił ją, jak wielką Saharą było jej własne życie uczuciowe i właśnie wtedy ni z gruszki, ni z pietruszki do akcji postanowiła wkroczyć jej psiapsi, Nicole. Przy cotygodniowej kawce z ożywieniem opowiedziała jej o pewnym przystojniaku, do złudzenia przypominającego Jima z The Office, o jego licznych zaletach, zdolnościach... Tyle tego wszystkiego było, że aż Audrie poczuła się niedouczona na wielu płaszczyznach. Jak miała spotkać się z tym cud-typem, skoro nie potrafiła wkręcić choćby żarówki? Okej, może tata nauczył ją doić krowy, a mama karmić świnie, ale jednak z wieloma innymi rzeczami sobie nie radziła! Tak dużo nosiła w sobie niepewności w związku z tą randką ciemną, że w dzień spotkania po prostu zastrajkowała i stwierdziła, że nie, nie idzie, bo nie...
... A raczej tak myślała do momentu, gdy wspomniana, najdroższa przyjaciółka nie pogroziła jej zniszczeniem ulubionej pary butów. Bezczelny szantaż, ale co biedna Barlowe mogła począć, jak nie wziąć się w garść i na umówione spotkanie się stawić? Na miejscu wcale jednak nie było lepiej - aż ją zimne poty oblały, jak się okazało, że mają razem jechać w wagoniku przez długi czas, bo to przecież zmuszało do rozmowy, podczas której mogły wyjść jej braki umysłowe w wiedzy... Z tego też powodu po zapięciu pasów bezpieczeństwa była bardzo milcząca, wyprostowana i generalnie modliła się o nagły cud, choćby i w postaci deszczu brudnych skarpetek. W ogóle nie spodziewała się, że przyjdzie on za sprawą samego pana Randki, a raczej w jego próbie rozładowania napięcia. Odwróciwszy się w jego stronę, uśmiechnęła się blado, wciąż nie wiedząc, czy ten typ właśnie - jak w piosence Zenka - grał z nią w pokera, czy co tak właściwie się tu odjaniepawlało. - Naprawdę? A znasz je wszystkie? - postanowiła zagrać kartą uno reverse, co trzeba przyznać było całkiem sprytnym posunięciem, jeśli obawiała się, że Steve zrobi z niej dzbana, hehe.

Steven Langley
ambitny krab
audrie
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
rolnik sam w dolinie, samotny ojciec czwórki dzieci, który dopiero otrząsa się z żałoby po zmarłej żonie, prowadzi sklep rolniczy i stara się z uśmiechem iść przez życie
Steve naprawdę nie miał pojęcia jaki czort nakłonił go do tej randki. Przecież to był jakiś koszmar! On się do tego kompletnie nie nadawał. No bo niby co miał powiedzieć? Cześć, nazywam się Steve, mam czwórkę dzieci, farmę i dwa psy? Niezły początek znajomości. Dlatego zrezygnował z randkowania, ale ta sama przyjaciółka, która namówiła Audrie, namówiła też jego, znając jego słabość do Czarnej Wdowy, naopowiadała mu o zaletach panny Barlowe. No i dał się jakoś tak złapać znienacka. A teraz? Jak tak patrzył na blondynkę to naprawdę nie wiedział, które z nich pierwsze będzie chciało wyskoczyć z wagoniku, on czy ona. Miał naprawdę ochotę strzelić sobie face palma prosto w twarz, po swoim jakże błyskotliwym komentarzu, który ani trochę nie rozluźnił atmosfery. On w sumie sam nie wiedział, czy gra z nią pokera czy może jest to jakieś uno, ale wiedział, że dłonie się już mu niesamowicie spociły, a on chciał przeprosić grzecznie i stąd wyjść. Zamiast tego podzielił się wyczytaną w książce dla dzieci ciekawostką, która absolutnie nic nie wnosiła do ich życia. No to zabłysnął, naprawdę, niczym supernova.
Na jej pytanie aż się zaśmiał, niekontrolowanie oczywiście. - Nie, przepraszam. To durna ciekawostka, którą chyba wrzucili w książce dla dzieci - czuł przemożną potrzebę wytłumaczenia braku wiedzy na temat wszystkich gatunków drzew. - Nie żebym czytał książki sam z siebie, często czytam z synem - sprostował, bo jeszcze wzięłaby go za jakiegoś dziwaka, co to książeczki o drzewkach dla dzieci sobie kupuje. A to byłoby naprawdę dziwne. Ta sytuacja i tak była już wystarczająco krępująca. W dodatku Steven nie wiedział, czy koleżanka wspomniała o tym, że Audrie miała do czynienia z samotnym tatusiem czwórki dzieci, który od prawie pięciu lat jest wdowcem. Odchrząknął niezręcznie i niecierpliwie poruszył się na swoim miejscu. Ludzie, ta droga nigdy nie wydawała mu się aż tak długa. Miał nadzieję, że jak się odezwie to ciśnienie jakoś z niego zejdzie, ale tak samo, albo jeszcze gorzej. A na domiar złego coś huknęło, coś zgrzytnęło i nagle wagonik się zatrzymał. Steve wyjrzał odruchowo przez okno, ale nie byli jeszcze na miejscu, a nadal wisieli na sporej wysokości. No to pięknie. Czy mogło być gorzej? A no mogło, bo zachciało mu się siku.

audrie barlowe
ambitny krab
nikt
spikerka radiowa — lorne bay radio
27 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
stuck between idk, idc and idgaf
Randkowanie było trudne. Bardzo łatwo było popełnić jakąś gafę, szczególnie gdy nie panowało się nad własnym językiem, a to z całą pewnością było bolączką Audrene. O ile na szczerość i otwartość mogła sobie pozwolić, gdy opowiadała o swoich związkowych porażkach jako anonimowa typiarka, to jednak na spotkaniu twarzą w twarz z przedstawicielem płci przeciwnej należało się mieć na baczności. Nie mogła uraczyć go fascynującym monologiem na temat zmian klimatycznych czy też zasypać go pytaniami o jego przekonania polityczne - to wszystko było zbyt poważne jak na pierwszą randkę. Nie żeby miała być jakaś kolejna! Barlowe nie miała nawet odwagi czegoś takiego zakładać, skoro miała się spotkać z jakimś gościem, który pozbawiony był wad. Chociaż tak na marginesie, to coś jej tu odrobinę śmierdziało i wcale nie były to znoszone skarpetki, które zapomniała wrzucić do kosza na pranie. W końcu czy ideały istniały? Może Nicole tak naprawdę jej nienawidziła i umówiła ją na spotkanie z jakimś seryjnym mordercą? Blondynka pocieszała się w duchu, że w razie czego powali go swoimi ciosami, ale prawdę powiedziawszy, nie znała żadnych sztuk walki. No, nie licząc kung fu, o ile można tak nazwać naukę wyciągniętą z bajki o takiej jednej pandzie. Póki co jej towarzysz nie wyglądał, jakby woził w swoim samochodzie piłę mechaniczną, a i zachowywał się całkiem normalnie. - Nie, nie, nie, nie przepraszaj, to bardzo ciekawe! - widząc, że Steve się lekko zawstydził, sama się zarumieniła i poczuła się jak taki totalny buc, ponieważ mężczyzna ewidentnie (na swój sposób) próbował nawiązać z nią rozmowę. - Sama znam tylko kilka gatunków. Wiem, że mamy sosnę, dąb, wierzbę, świerk... - zaczęła wymieniać, usilnie nie patrząc na swojego towarzysza i tak nie bardzo wiedząc, kiedy powinna skończyć, więc kontynuowała jak ten dzban tysiąclecia. - ... Cis, jodłę, buk... - urwała w końcu, w stresie zapominając, jakie jeszcze te gatunki drzew były. No brawo! Teraz to już na pewno Steve weźmie ją za pustaka! Chrząknowszy odrobinę nerwowo, zerknęła na niego kątem oka. - Czytający rodzice to skarb. Ile lat ma Twój syn? Nie żebyś wyglądał staro i mógł mieć syna w wieku dwudziestu pięciu lat. I nie żeby... - przerwała ten swój kompromitujący wywód, gdy wagonik postanowił nagle zastrajkować i się zatrzymać. Nie była osobą, która szybko wpadała w panikę, ale w tej sytuacji - która i bez takich dodatkowych atrakcji była powodem do szybszego bicia serca - machinalnie złapała Steve'a za przedramię. - Co się stało? - spytała niemalże szeptem, jakby głośniejszy ton głosu miał sprawić, że wagonik pierdolnie w dół. Chociaż w sumie to by mógł - wtedy przynajmniej nie musieliby rozmawiać.

Steven Langley
ambitny krab
audrie
ODPOWIEDZ