34 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wiosenne powietrze zachęcało do aktywności. Przyroda budziła się do życia, a Bev budziła się do kolejnego aktu wiecznie trwającego spektaklu „będąc dublerką Kimberly”. Kiedy dała się wmanewrować w to całe podwójne życie? I czyj to był pomysł? Dałaby sobie uciąć rękę, że to ona wpadła na tą myśl, tylko że to Kim czerpała wszelkie profity z posiadania dublerki. Miała więcej czasu dla siebie i swoich kreatywnych bzdur, na wymykanie się do innego, lepszego życia bez zobowiązań. Do życia, o którym Beverly nie miała pojęcia zbyt zajęta życiem za siebie i bliźniaczkę.

W szkole organizowali wiosenny ćwierć maraton, siostrzenica uraczyła ją tym cudownym uśmiechem, któremu nie dało się odmówić i Bev właśnie trenowała, żeby nie rozczarować „córki”. Kim nie nadawała się do takich spraw. Nie nadawała się również na ploteczki z innymi matkami całe szkolne obowiązki przypadające rodzicom - spadły na Bev.

Beverly nawet w stroju do biegania wyglądała, jakby wystroiła się na spotkanie towarzystkie. Najmodniejsze kolory bezowego sezonu w cukierni, słodyczą ściągały wzrok osób mijanych w parku. Włosy spięte w koński ogon bujały się z lewa na prawo z precyzją godną kulek Newtona. Klękajcie narody – królowa mody wbiegła do parku i źdźbło trawy na źdźble trawy nie pozostanie.

Porozciągała się trochę, zrobiła kilka pajacyków i krążeń rozgrzewając stawy, by uniknąć kontuzji. W uszy włożyła słuchawki i puściła królów dyskotek z jej najlepszych, studenckich czasów. Do tego zawsze dobrze jej się biegało, bo zapominała o swoim wieku oddając się szaleństwom jak za dawnych lat. Limity zdawały się znowu nie istnieć. Była ona, ściana zieleni, promienie słońca, muzyka, siła mięśni i szybkość.

Właśnie robiła rozgrzewkę truchtem mijając zamyślonych ludzi z nosami utkwionymi w komórkach. Wybrała kiepską porę na biegi. Korpo miało jakiś lunch time, który postanowili spędzić na łonie natury. Wymijając dwa debatujące garnitury nie zauważyła Philipsa, który najwyraźniej postanowił spędzić południe w dokładnie ten sam sposób co ona. Nie była już w stanie wyhamować i zatrzymała się… rękami na jego ramionach.
- Przepraszam, straszna ze mnie niezdara. Pomyliłam hamulec z gazem, znowu. – zagrała blondynkowym żartem i uśmiechnęła się szczerze.

Phillips Winfield
powitalny kokos
nie powiem