Uczennica | Kelnerka — HUNGRY HEARTS
17 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Kawka na wynos dzisiaj towarzyszy mi
To cappuccino niesłodzone będę fit
Szekspirowski sznyt całe noce mi się śnił
Gdzie Romeo był
Wolne dni nie zawsze są zbytnio nudne, można w tym czasie robić co tylko możliwe. Zwiedzać, spacerować, śpiewać lub chodzić po totalnym odludziu, szukając czegoś nowego. Nie do końca to do mnie pasowało, ale ileż można siedzieć w domu. Miasto też po czasie robi się nudne, wszystko staje się totalną rutyną życiową. A tak tutaj nie ma praktycznie żywej duszy, oprócz paru samochodów, które akurat wybiorą tą drogę. A to naprawdę dość zapomniana droga, także dziwne że jeszcze o niej pamięta. Najlepszą atrakcją tego wszystkiego był most, ma on swoje lata i dawno nie był remontowany. Kłódki, napisy sprawiały, że dodawało to jakiegoś sama nie wiem, uroku? Oczywiście jeśli lubi się takie miejsca, historię jakiś kłódek oraz owady, które chcą ciebie pogryźć, zostawić po sobie jakiś ślad. A potem walcz z tymi krostkami, okropieństwo.
Balansowanie między barierką, a małym kawałkiem betonu i wpadnięciem w rzeczkę jest naprawdę proste. Jeden krok i już jest się w wodzie, ona porywa człowiek w głębszy nurt wody. Łatwa, szybka i nieprzyjemna śmierć, taka właśnie jest woda. Kusi, zachęca a potem umierasz od jej piękna. Pochyliłam się nad tą wodą, patrząc się zniesmaczona widokiem swojego odbicia w tafli wody. Parę razy jeszcze tak pochylałam się, aż nie usiadłam na barierce. Miałam ochotę pochodzić tak, na granicy betonu, a własnego upadku do zdradliwej wody. Głupie pomysły, jak na dziwną nastolatkę to coś niby normalnego, czy jakoś tak. Zresztą nie jest to zbyt ważne, choć fajnie będzie zrobić tutaj zadania na równowagę.
- Każdy kamyk, który upada w dół jest jak kawałeczek człowieka. Warstwami staje się coraz bardziej słabszy i widać jego wady oraz słabości. Szkoda, że nikt nie chce ich naprawiać, zwłaszcza w naszych przypadkach, Jo - Westchnęłam i sama wrzuciłam jeden do wody. Jakie to proste, za proste. Chociaż sama dość niedawno dowiedziałam się, że jestem adoptowana to jakoś mi nie przeszkadza, ale z drugiej strony chciałabym poznać swoją matkę, ojca. Takiego kamyka, nikt nie chce. Nie są odpowiednie, ładne.
- Nawet nie myśl, że wrzucisz mnie do tej rzeki! - Syknęłam na upewnienie, pomachałam nogami nad tą rzeką, ciekawe czy ktoś skakał do tej rzeki z tego mostu. Boże jakby jakby jechał samochód, skończyłabym jak Elena z Pamiętników, masakra.

Jonah Sheppard
ambitny krab
Martyna
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Sprawia problemy i jest zawsze tam gdzie nie powinien, to nic że ma wrażliwą duszę.
Pracownik w wypożyczalni sprzętu wodnego oraz surfer na wysokich falach.
001.

Czasami łapał się na tym, że lubił spędzać czas z Aurorą, to nic że w jego oczach była tak naprawdę gówniarą, między nimi nie była zbyt duża różnica wieku, ale czuł że dziewczyna w pewien sposób go rozumie oraz to z czym musi się borykać. Pamiętał wszystko co działo się w rodzinach zastępczych i o dziwo nadal pamiętał zapach tamtej kobiety, która zabrała go od jego własnej matki - nienawidził go tak samo jak nienawidził jej. Zburzyła jego idealny świat, nawet gdy daleko mu była do idealnego bo jego biologiczni rodzice znęcali się nad małym chłopcem. Co mógł jednak rozumieć? Przecież i tak był mały, nie pojmował świata, dopiero teraz kiedy miał osiągnąć dorosły wiek tak po prostu doszedł do wniosku, że rodzina Sheppard to najlepsze co go spotkało. No i oczywiście jego przyjaciele, a można by policzyć ich na palcach jednej ręki.
Rzucił spojrzenie w kierunku blondynki zastanawiając się kiedy ta zaczęła stawać się kobietą, w jego życiu była obecna odkąd ich rodziny się poznały, zawsze była gdzieś obok a teraz zaczął zauważać, że się zmieniała a on coraz bardziej nie mógł oderwać od niej wzroku. Przyciągała go niczym pieprzony magnes.. kusiła go i chyba doskonale o tym wiedziała, czyż nie? Zadziorny uśmiech pojawił się na jego ustach kiedy orzechowe oczy chłopaka przeniosły się z jej postury na rzekę, podszedł bliżej do barierki odkładając na bok swoją deskorolkę, a palce zacisnął na chłodnym metalu niedaleko niej.
- A Ty masz jakieś wady i słabości? - zaciekawiony uniósł jedną brew do góry, tak naprawdę gdyby dziewczyna chciała skoczyć to by ją powstrzymał, nie dlatego że tak kazałoby mu jego serce, ale także że nie chciałby mieć udziału w niczym samobójstwie, przecież nie po to tutaj oboje przyszli, ale jakby miał się jej zwierzyć to na pewno usłyszałaby, że takie próby miał za sobą. Nikt o tym nie wiedział z jednego prostego powodu, był tchórzem i nie potrafił się sam zabić. Przygryzł wewnętrzną stronę policzkach zwinnym ruchem przechodząc przez barierkę, żeby usiąść na niej obok dziewczyny i rzucił jej szybkie spojrzenie.
- Jakbym chciał Cię zabić to zrobiłbym w to bardziej widowiskowy sposób niż zepchnięcie do rzeki - zapewnił ją jeszcze, rzucając jej zadziorny uśmiech. Westchnął tylko delikatnie wpatrując się w horyzont i przymknął na moment oczy czując jak leciutki wiatr mierzwił jego włosy.
- Jak tam w pracy? Dają dopiec?
W końcu pracowała dorywczo jako kelnerka i czasami lubił ją irytować swoją obecnością w miejscu pracy, miał już to we krwi.

Aurora Hammond
powitalny kokos
Zła Królowa
Uczennica | Kelnerka — HUNGRY HEARTS
17 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Kawka na wynos dzisiaj towarzyszy mi
To cappuccino niesłodzone będę fit
Szekspirowski sznyt całe noce mi się śnił
Gdzie Romeo był
Nasze rodziny się znały, zawsze są dość blisko. W sumie jego rodzeństwo, było dla mnie też takim przebranym rodzeństwem, które uważa to samo co moja, jeszcze za młoda i powinna zająć się słodkimi, mało zajmującymi sprawami. Takie myślenie sprawiało, że w głębi duszy wręcz krzyczałam i miałam dość takiego traktowania, było to słodkie do momentu, aż chłopak który jest tylko przyjacielem, został po prostu wyrzucony z domu. Nie ważne, że to tylko spotkanie w sprawie zaliczenie projektu, czy tak ciężko każdemu się przyzwyczaić do tego, że nie jestem już małą blondynką, która potrzebuje pomocy w byle czym? A jest już prawie dorosła, wie co robi i ma prawo do spotykania się z kim tylko chce? Jedyną osobą z chłopaków, którzy mogą przybywać w moim towarzystwie to Jonah, jego brat, moim bracia. Normalnie super towarzystwo, jeszcze Jo jest oki, ale nie reszta starców jak to powiedziała kiedyś Helen.
Z racji tego, że nie mogłam zbytnio szaleć, tak jak inni w moim wieku. Zabierałam Jo, czasem zauważyłam, że go po części wykorzystywałam. To nie było i nie jest robione specjalnie. Uwielbiam spędzać z nim czas, sprawia że czasem, życie jest fajnie i potrafi zrozumieć, pewne aspekty z życia dzieciaków, które są adoptowane. Przy nim mogłam założyć jakaś krótszą sukienkę, umalować się jak trzeba. Ponieważ zawsze ktoś wiedział, że on ma mnie na oku. A bez niego? Nie mogłam zupełnie nic, przez co trwałam w tym, nieskończenie długo. I choć nie traktuję go jak brata, zależy mi na nim. Tylko nie wiem dokładnie w jaki sposób, po prostu go lubię. Chociaż nasze początki znajomości było naprawdę okropne.
- Moja największa wada, to branie udziału w wyzwaniach na imprezach. Tam mogłabym skończyć do wody, nawet jeśli się jej panicznie boję. Chociaż ja nazywam to głupotą, więc to jest moja wada. Słabość sama nie wiem, może do tego co nie mogę? - Wzruszyłam ramionami, gdyby ktoś teraz dał mi zadanie, aby wskoczyć, zrobiłabym to. Podobno na samym dnie, najlepiej się myśli, można znaleźć to coś w swojej głowie. Chociaż ludzie mówią, że to przez brak tlenu i nasz mózg się porostu wyłącza. Tworzy coś, aby nas uspokoić.
- Jeśli mam zginąć, zginę tylko z tobą. Pewnie byłaby to głównie moja wina, patrząc że lubię robić szalone rzeczy, aby poczuć adrenalinę w ciele. A ty będziesz chciał mnie uratować, jak książę na białym rumaku. Chociaż w twoim wydaniu to Shrek będzie pasować! - Szturchnęłam go w ramię, prychnęłam i uniosłam brew, widząc jak siada koło mnie. Przecież nie skoczę, nie zrobię głupoty nie? Nie jest to odpowiedni czas, miejsce. Mam jeszcze dużo spraw do zbadania, wkurzania ludzi. Oparłam głowę o jego ramię, dalej patrząc się w taflę wody. - Zależy o którą zmianę pytasz, jeśli jesteś Ty jest okropnie. Rozpraszasz wszystkie dziewczyny wokół. A tak to super, dostałam podwyżkę, chociaż nie wiem czy na nią zasługuję, mało tam bywam. A ty? Podrywasz jakieś blondynki? - Wydukałam z siebie, nie podoba mi się to, ponieważ uważam że powinnam więcej z siebie dać. Bez tego, wychodzi to nijak i niesprawiedliwe do osób, które tam już pracują dłużej i na całą zmianę. Zagryzłam wargę, zastanawiając się czy powiedzieć to jednak teraz. Nie rozmawiałam z nim na ten temat. Nie miałam na to jakoś zbytnio humoru. Sama też obawiałam się w sumie odpowiedzi?
- Jesteś starszy, więcej od mnie pamiętasz... Więc na pewno wiedziałeś, że byłam adoptowana. Czemu mi przez tyle lat o tym nie powiedziałeś? Myślałam, że się przyjaźnimy i nie mamy tajemnic przed sobą. Tylko nie mów, że zmyślam. Mam dowód, że nie jestem ich córką - Pewnie kiedyś usłyszał, widział. Przecież nie jestem ani trochę podobna do nikogo. Mógł to jakoś powiedzieć, nawet jeśli to jakoś wpłynęłoby na wszystko. Po prostu teraz jest mi z tym wszystkim, dziwnie.

Jonah Sheppard
ambitny krab
Martyna
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Sprawia problemy i jest zawsze tam gdzie nie powinien, to nic że ma wrażliwą duszę.
Pracownik w wypożyczalni sprzętu wodnego oraz surfer na wysokich falach.
Zawsze gdzieś był obok i zawsze gościł w jej życiu, widział ją w wielu różnych sytuacjach, tych lepszych jak i tych gorszych, nie raz użyczał jej swojego ramienia do tego, żeby mogła się wypłakać. Nic dziwnego, że łączyła ich prawdziwa przyjaźń i nikt nie miał przeciwko, że ostatnio spędzali ze sobą zdecydowanie zbyt dużo czasu. Lecz skoro oboje lubili swoje towarzystwo to dlaczego mieliby z tego nie korzystać? Sheppard i tak poza pracą nie miał za dużo do roboty, po prostu włóczył się po Lorne Bay. Nie czuł się w żaden sposób wykorzystywany przez blondynkę, w końcu sam tego chciał przebywania z nią, rozmowy bo przy niej mógł mówić bez ogródek to co myślał i nie przejmować się tym, że jego słowa mogłyby ją urazić. Rzadko kiedy się obrażała, a raczej przy nim sprawiała takie wrażenie bo przecież nie wiedział co siedzi jej w głowie.
Sam widok Aurory w ładnej sukience, umalowanej na początku było szokiem, ale uświadomił sobie, że przecież ona staje się już dorosłą kobietą i nikt tego nie zatrzyma. Musiał jednak rozdziawić buzię kiedy widział ją taką po raz pierwszy, on także ją lubił na swój pokręcony sposób.
- Czyli mówisz, że powinienem iść z Tobą na imprezę? A gdybyś dostała wyzwanie pocałowanie na przykład największego kujona w szkole takiego z okularami to zrobiłabyś to? - dlaczego pytając o to poczuł dziwny uścisk w żołądku? Przez krótki moment cisnęło się mu na usta pewne pytanie.. a gdyby ktoś kazał jej pocałować właśnie jego? Szybko wyrzucił tę wizję z głowy mrugając parę razy oczami zanim nie utkwił spojrzenia ponownie w rzece przygryzając wnętrze policzka.
Mimowolnie zaśmiał się na wzmiankę o Shreku.
- Już raczej pasuje do mnie ten osioł niż Shrek, czyż nie? - rzucił jej ukradkowe spojrzenie kręcąc głową na bok, do rycerza mu było zdecydowanie za daleko, nie czułby się w tej roli zwłaszcza że nie potrafił nawet ogarnąć swojego życia a co dopiero ratować inne. Sam musiałby się pierw uratować, a od samego początku był skazany na porażkę, od momentu gdy został zabrany od swoich rodziców czego nie mógł przeboleć, to nic że miał z nimi źle i sądząc po bliznach na ciele go maltretowali, ale byli nadal jego rodzicami czy tego chciał czy nie. Drgnął lekko kiedy ta położyła głowę na ramieniu, nawet gdy byli ze sobą blisko to ostatnimi czasy jej dotyk budził w nim dziwne instynkty, sam czasami miał ochotę ją przytulić i nie tylko tak po prostu..
- Wiesz, że lubię Ci przeszkadzać w pracy, to jest zdecydowanie hobby - przygryzł delikatnie dolną wargę wzruszając delikatnie ramionami. - Taką jedną co zawsze stoi za ladą, ale ona każe mi się wynosić, znasz ją? Czasami mam wrażenie, że dosypuje mi jakiejś trucizny do kawy.- dał jej delikatnego kusanca w bok, bo to było przecież oczywiste, że w tym momencie mówił o niej. A co do podwyżki zagwizdał lekko z uśmiechem czającym się na ustach. Na ciężkie tematy nie potrafił rozmawiać, dlatego gdy ta wspomniała o adopcji westchnął.
- Bo nie powinnaś się dowiedzieć ode mnie, no i wiem jaki to jest szok kiedy dowiadujesz się, że ludzie którzy Cię wychowywali nie są Twoimi prawdziwymi rodzicami. Wiem co przeżywałaś moja droga, a nie byłem odpowiednią osobą do powiedzenia tego na głos. - nie czuł się aż tak odpowiedzialny za to, w końcu to była jej rodzina i to oni powinni powiedzieć, że coś jest nie tak zanim zacznie się sama domyślać.
- Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła - dodał po chwili.

Aurora Hammond
powitalny kokos
Zła Królowa
Uczennica | Kelnerka — HUNGRY HEARTS
17 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Kawka na wynos dzisiaj towarzyszy mi
To cappuccino niesłodzone będę fit
Szekspirowski sznyt całe noce mi się śnił
Gdzie Romeo był
Zmarszczyłam czoło, były takie wyzwania, oki. Ale tak naprawdę nie po to wszyscy, przychodzi i chcieli robić takie rzeczy. Wyzwanie z pocałowaniem kujona to tylko początek, dosłowny początek. Dobre dla osób, które zaczynają dopiero z tym przygodę. Teraz w sumie dwa podziały, tych którzy chcą się naprawdę zabawić oraz tych, którzy wolą coś spokojnego i mniej ryzykownego. - To dla osób, które są nowe. Już dawno mam takie...ee zadanie za sobą. Dla osób wtajemniczonych, które lubią takie zabawy, są lepsze zadania. Tylko nie mówi się o tym głośno. Trzeba też jakoś zasłużyć, aby dołączyć do tej paczki - Z moich znajomych, nikt nie chciał robić szalonych i dziwnych zadań. Ja uważałam to za zabawne, chociaż z czasem zadania trafiają się coraz trudniejsze, bardziej niebezpieczne. Jak na razie jeszcze nikt nie zginął, dlatego nie mam się czego obawiać. Chociaż ostatnio było blisko i chłopak mógł stracić życie, przez porażeniem prądem. - A ty czego się boisz? Obawiasz? Nie.. jesteś ciastkiem, był waleczny i chciał pomóc. Tak jak Ty - Wcisnęłam palec na jego pierś, ciastko było super. Zwłaszcza w drugiej części, chociaż był torturowany nie dawał się tak łatwo, tak jak i chłopak obok mnie. Był i jest silny, do tego był uroczy, a tak dużo mówiło dziewczyn w moim towarzystwie. Także czy kłamałam? Nie. To naprawdę dość fajny powód, nawet jeśli ktoś może uważać całkowicie inaczej, niż ja.
- Czasem tylko dosypuje cynamon, ale lubię twoje dokuczanie mi - Składnik, który szczerze nie lubiłam. Dodawałam go tylko dla osób, które mnie w jakiś sposób irytowały. Jednak nie na tyle dużo, aby jakoś to zakłócało smak. Jedynie gorycz była dość wyczuwalna, ale nie za dużo. Sama nie wiem dlaczego, ale bawiło mnie to w jakiś dziwny sposób. Tak naprawdę nie powinnam mieć z tego radości, nie powinnam też psuć mu kawy. Potarłam miejsce uderzenia, udając że mnie to jednak zabolało. - Nie jestem zła, na nikogo nie jestem zła. Tylko nie lubię uczucia bycia jajkiem, mam wrażenie że przez to wybuchnę. Po za tym jak mogłabym być zła na Ciebie, Sheppard. Może trosze zirytowana, żartuje - Dotknęłam jego policzek i pocałowałam go w nos. Zawsze tak robiłam, uważałam to za miły gest. Chociaż nie każdy na niego zasługiwał w moim otoczeniu, Jonah miał specjalne miejsce. Tylko uczucie, chęci znalezienia jakieś rodziny, sprawia że to dobija bardziej niż mogło się wydawać.
- Pamiętasz coś kiedy byłeś u swoich rodziców? Ja jedynie pamiętam jakaś piosenkę, którą nuciła mi chyba moja biologiczna matka. Ale nie jestem pewna, chciałabym coś pamiętać - Może byłoby tam coś wartościowego, może wiedziałabym po kim mam ledwie widoczne piegi na nosie, policzkach które tak za każdym razem zakrywam? Po kim mam ten blond, który lubi być raz ciemny, a zaraz jasny jak tylko jest za dużo słońca? Tyle pytań, pewnie nigdy też nie dostanę na nie odpowiedź.

Jonah Sheppard
ambitny krab
Martyna
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Sprawia problemy i jest zawsze tam gdzie nie powinien, to nic że ma wrażliwą duszę.
Pracownik w wypożyczalni sprzętu wodnego oraz surfer na wysokich falach.
Dobrze, że nie wiedział co tak naprawdę ta dzisiejsza młodzież wyprawiała i nawet gdy nie był aż tyle starszy od Aurory, to uznawał, że ta nie powinna się bawić w takie gierki. Zwłaszcza te, które w pewien sposób mogły zagrozić jej życiu. Jak dobrze, że nie opowiadała mu o tych wszystkich bzdurach. Na jej słowa tylko zmarszczył delikatnie czoło rzucając jej szybkie spojrzenie.
- Chyba nie chciałbym jednak należeć do tej Twojej paczki i robić te wszystkie zadania, chociaż nie ukrywam że mam to już za sobą. Nie pamiętam w sumie, które zadanie było dla mnie najbardziej szalone, chyba skoczenie z tego dużego klifu. Chociaż nie ukrywam, ale mi się podobało - mruknął w jej stronę wzruszając delikatnie ramionami. Akurat uwielbiał wszystko co miało w sobie zastrzyk adrenaliny, nic dziwnego skoro zajmował się surfingiem i to najbardziej mu przynosiło radość. Czego się najbardziej bał? Przez moment zastanawiał się nad odpowiedzią i spoglądał przed siebie mrużąc oczy.
- Chyba tego co każdy człowiek, śmierci. A Ty czego się obawiasz? - na wzmiankę o tym, że byłby ciastkiem tylko delikatnie się uśmiechnął. Akurat Jonah nie był ani trochę odważny, wręcz przeciwnie czasami tak strach go oblatywał, paraliżował go i powodował, że nie mógł zareagować albo się ruszyć. Daleko mu było do ważnego i walecznego i doskonale o tym wiedział, nawet gdy przy innych ludziach po prostu sprawiał pozory. Na wzmiankę o cynamonie tylko się delikatnie skrzywił.
- Cynamon? Nie przepadam za nim, w każdym razie wiem od kogo nie brać kawy, może wezmę od tej drugiej ładnej dziewczyny, jak ona miała na imię? Sophie? Dobrze pamiętam? - rzucił w kierunku spojrzeniem wraz z rozbrajającym uśmiechem. Dobrze wiedział, że czasami przy niej wspominanie o innych dziewczynach powoduje, że ta się oburza. Chociaż do dzisiaj Sheppard nie ma pojęcia dlaczego tak jest, czyżby łączyło ich coś więcej niż.. drgnął delikatnie kiedy ta pocałowała go w nos i nawet gdy robiła to wiele razy odkąd zostali przyjaciółmi to nadal czuł dziwny dreszcz przebiegający po jego plecach, musnął lekko kciukiem linię jej żuchwy wbijając swoje orzechowe oczy w jej.
- Chyba nikt tego nie lubi, ale w końcu to Twoja rodzina i się o Ciebie martwi, nic dziwnego że tak się z Tobą obchodzą. A po prostu niektórych rzeczy lepiej o sobie nie wiedzieć, wiesz? - na wzmiankę o biologicznej rodzinie mimowolnie jego całe ciało się napięło, jakby wyczuwało że to nie był dobry temat. Zwłaszcza, że niewiele pamiętał, ale widocznie jego ciało pamiętało o wiele więcej o czym świadczyły blizny, które zdobiły jego ramiona. Ślady po oparzeniach papierosem.. co też człowiek nie wymyśli, żeby terroryzować własne dziecko. - Niewiele.. pamiętam, że jak byłem mały to przyszła dziwnie wyglądająca pani i kazała mi iść z nią. Tak to pamiętam ledwo przez mgłę.. zazwyczaj jakieś krzyki i płacz.. nic więcej nie jestem w stanie sobie o tym przypomnieć - to nic, że męczyły go czasami koszmary w nocy..

Aurora Hammond
powitalny kokos
Zła Królowa
Uczennica | Kelnerka — HUNGRY HEARTS
17 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Kawka na wynos dzisiaj towarzyszy mi
To cappuccino niesłodzone będę fit
Szekspirowski sznyt całe noce mi się śnił
Gdzie Romeo był
Trzeba korzystać z życia, póki to jeszcze jest możliwe. Inaczej potem można totalnie żałować, że się nie spróbowało danej rzeczy. To jak z jedzeniem, do chwili kiedy się nie spróbuje to nie wie się tego tak naprawdę. A jeśli się czegoś spróbuje i spodoba się to, chce się to robić ciągle, aż do momentu, kiedy będzie trzeba przerwać, ową zabawę. Na razie mam siedemnaście lat, kto wie co to będzie za rok, dwa? Także na razie wolę korzystać, potem zamartwiać się innymi sprawami na swojej blond głowie.
- Nie jest taka zła, tylko mamy dziwne pomysły. To jak ja na parkiecie, nie pasuje ale jednak lubię muzykę. Nawet jeśli kaleczę taniec, wciąż to jakoś z sobą się łączy. Lubisz wodę, wiadomo że Ci się to spodobało - Wywróciłam oczami, pewnie jakbym wskoczyła do tej lodowatej wody - nie wyszłabym z niej. Dlatego unikam jednak zadań z wodą. Są też momenty, że całkowicie rezygnuję z imprezy w takich miejscach. Nie chcę ponownie przeżyć tego samego, jak woda ciągnie na samo dno bez żadnego ratunku na wypłynięcie. Jakbym miała kamienie na nogach, a one ciągnęły wciąż w dół i dół, aż końca nie widać.
- Wody, dna, utonięcia. Raz prawie umarłam przez tą wodę, drugi raz nie chcę przeżyć tego samego. Kiedy nie masz dostępu do tlenu, widzisz świat inaczej, wiesz? To chore, serio. Więc przeżyłam coś, czego Ty się boisz - Zwróciłam na to uwagę, wciąż przed oczami mam te głupie wakacje, kiedy wybrałam się na plażę. Zachęcona do pływania, jedynie skończyłam na dnie, a potem akcji ratowniczej i dwóch dniach w szpitalu. Także woda może wyglądać na cichą oraz spokojną, ale to tylko czyste złudzenie. Ale podziwiam innych, którzy tak chętnie pływają jak Jonah i mają z tego radość. Trzeba naprawdę coś lubić, aby robić to dalej i dalej. A piasek jest naprawdę przyjemny i bezpieczny do oglądania z daleka.
- Sophie? Czyli ja tobie nie wystarczę? Sądziłam, że jesteś moim stałym klientem i to dla mnie tam przychodzisz. Nadzieja bywa głupia, ale jeśli od niej coś weźmiesz to miej oczy dookoła otoczenia. Nigdy nie wiadomo, co takiego może się tobie stać - Nawet jeśli ma słodki uśmiech, nie pomoże on mu teraz w niczym. Także może wysyłać te swoje słodkie uśmiechy, zwracać uwagę i tak to cios poniżej pasa. Westchnęłam zaskoczona, że dotknął palcami moją żuchwę. Nawet ostatnio to polubiłam, jego dotyk.
- Życie w niewiedzy też nie jest za dobre. Tylko ja naprawdę chcę żyć, mieć przestrzeń. Mam ją jedynie, kiedy jestem z tobą lub przyjaciółmi. Jak wrócę do domu, pewnie zaczną się pytania o to z kim i gdzie byłam - Ojciec pewnie będzie pracował do późna, wyjdzie tylko po kawę. Ruth to samo, przyjdzie padnięta. Ale zostaje jeszcze Max, Gaia oraz Maverick. Oni nie odpuszczą, tak ja po ostatniej imprezie. Dlatego naprawdę czekam aż w końcu będę dorosła. Na razie dla każdego będę tylko dzieckiem, które jak siada za kierownicą to sprawa w innych jakiś strach czy coś. - Przykro mi, że masz takie wspomnienia. Teraz chyba masz dobre, nie? Jak nie, postaram się o to. Zawsze możesz na mnie liczyć, nieważne co. Czasem szkoda, że nie mam tylu lat co ty. Byłoby łatwiej - Złapałam go za policzki palcami, uśmiechnęłam się do chłopaka. Zabrałam z jego czoła, zagubiony kosmyk włos. Cofnęłam się, aby wstać. Niepodanie, bez wpadnięcia do wody, wyszłam.
- Kiedy w końcu pokażesz mi tą waszą słynną plantację ananasów? - Chociaż byłam u niego tyle razy, zawsze rezygnowałam z zwiedzania ich plantacji i miejsca gdzie sprzedają znane na całe miasto ananasy od jego rodziny. Cóż zwalam to na fakt, że nie lubię tych owoców.

Jonah Sheppard
ambitny krab
Martyna
ODPOWIEDZ