informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Jak ona mogła być taką wredną krową wtedy na mieście? Przecież teraz miała i poczucie humoru i nie zadzierała nosa... Regularnie TJ się uśmiechał do niej i do jej żartów i to bynajmniej nie dlatego, że chciał mieć afterrandkę u siebie lub u niej. Po prostu się dobrze bawił. Złapała go z tą wysokością, szapoba. I tak sobie jej słuchał, rozważając jej słowa tu i ówdzie dodając śmiech, lekki uśmiech. Wszystko się pięknie kupy trzymało... i nie, nagle nie zaczął podejrzewać, że kręci i zmyśla.
- I z wszystkich miejsc na ziemi, z bogatymi rodzicami na nowy początek wybrałaś Lorne... - prawdę mówiąc to nigdzie mu nie powiedziała, że jej rodzice byli bogaci, to bardziej wniosek po tej nieudanej próbie kupna komputera. Potem jeszcze dorzuciła o stypendium, nagrodzie, dla niego to brzmiało naprawdę wiarygodnie, to znaczy źródło jej finansowania. Lekko się nad nią pochylił - Ja wiem, że to kiepskie pytanie na pierwszą randkę i to w ciemno, do tego zadanie tego pytania z dala od cywilizacji, ale ten wybór Lorne... jesteś jakąś masochistką? - zachował powagę pytając bo choć mieszkał tutaj większość życia, to jednak pobyt na studiach był fajny i kto wie, czy gdyby nie liczna rodzina nie zostałby też z dala od rodzinnego miasta.
Potem spadła bomba.
- Kobieto małej wiary! - oburzył się i poderwał, zdążył jeszcze usłyszeć pytanie o to dlaczego chodzi na randki w ciemno i czy robi to często, zaraz się dziewczyna przekona. Otóż odwrócił się, podwinął nieco bluzę czy koszulkę czy co tam miał i uskutecznił lekkie wywijanie biodrami - Nie jestem szkotem - dodał jeszcze i sprawnym ruchem opuścił swoje jeansy zostawiając oczywiście bokserki na tyłku - Proszę bardzo, sama matka natura, jak chcesz możesz dotknąć... - zauważył. Niech to posłuży za odpowiedź dlaczego chodzi na randki w ciemno! - A rodzeństwo... po prostu musisz o wszystko walczyć i nauczyć się zajmować sobą, rodzice nie zawsze mają na to czas - wzruszył jeszcze ramionami i zerknął przez ramię. Jeżeli zamierzała sprawdzić to jej to umożliwił, a jak przerażona wzgardziłą i uciekłą to po prostu podniósł pory do góry, zakrywając własne cztery litery.

Daisy Watson
sumienny żółwik
TJ Buchanan
Aktorka — Własny Reality show
24 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
I keep stars in my pockets wear daisies in my hair but I tuck you tenderly
in the folds of my heart and take you everywhere.
To, co on wziął za bycie wredną krową, tak naprawdę było jedynie wierzchołkiem jej możliwości. Największą ofiarą oczywiście był jej były, któremu w chwilach złości nie szczędziła przytyków i to w dodatku całkiem celnych. Ale wtedy miała ku temu powody — teraz ich sytuacja była zupełnie inna. Owszem, może nie mieli najlepszego startu, ale z drugiej strony też nie ma się co oszukiwać — swoją raptowną naturą nie mogła zrobić najlepszego pierwszego wrażenia. Teraz jednak chyba miała szansę to nieco nadrobić, bo oboje naprawdę wydawali się dobrze bawić.
- A kto bogatemu zabroni? - Odparła, bo w sumie to nie musiała mu się ze wszystkiego tłumaczyć. - Dla mnie lepiej, że mało osób wie, ile tak naprawdę mają pieniędzy moi rodzice. A wielkie miasta, jak pewnie wiesz, wcale nie są takie wielkie. Można się ciągle spotkać z tymi samymi ludźmi. Tutaj jestem całkiem nowa. - Nieznacznie wzruszyła ramionami. Skupiła wzrok na jego twarzy, która nagle znalazła się zupełnie blisko niego, ale tym razem nie cofnęła się. Zajrzała mu odważnie w oczy, uśmiechając się.
- Nie sądzisz, chyba że o swoich fetyszach opowiem ci tak nawet bez kolacji… Czy tam śniadania. - Odparła niby lekko, ale nieznacznie zniżając głos, przy okazji nawet strzepując maleńki pyłek z jego koszulki. A może wcale go tam nie było, a ona jedynie wykorzystała moment, by móc go musnąć. Wybrała sobie w zasadzie ostatni dobry moment na to, bo mężczyzna zaraz odskoczył i bez ceregieli pociągnął w dół spodnie.
Parsknęła śmiechem — oczywiście nie z rozmiaru, a jego zamiaru raczej. No był szalony, tego nie dało się inaczej określić. Kto normalny w taki sposób udowadnia takie rzeczy. Ale skoro już tak się bawili, to Daisy uniosła dłoń i wykonała kółeczko palcem wskazującym, jakby nakazała mu się obrócić wokół własnej osi, a potem palcem go przywołała, nie wierząc, że naprawdę da jej się złapać za tyłek. Ale co tam. Czy ta randka mogła być jeszcze dziwniejsza? W każdym razie nie uciekła, tylko kwestia rodzeństwa nagle przestała ją interesować. Na dobrą sprawę, mogła spytać, czy jest prawdziwym facetem. Wtedy miałby co udowadniać.
Wstała z kurtki i skoro był taki cwany, to i ona zamierzała sprawdzić, gdzie jest granica jego wstydu. Ona w głowie mogła wmówić, że to jakaś kolejna abstrakcyjna rola i zupełnie się potem od tego odciąć. On będzie musiał z tym żyć na zawsze.
- Chyba nie myślałeś, że się cykam? - Mogłaby go obejść, ale nie… Stanęła przed nim i wykorzystując całkiem sporą różnicę we wzroście, objęła go w pasie bez większego problemu i ścisnęła pośladki, jak świeże bułeczki.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
Stokrotka polna/ Liv
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
- Poczekaj tylko, aż się tutejsze asy dowiedzą, że masz wyklejone dolarami ściany. Wtedy się zacznie... - czy on właśnie sugerował, że gotów jest wypaplać to wszystko co ona mu teraz mówi? To całkiem możliwe, chociaż próżno stawiać TJ na równi z geniuszami zbrodni potrafiącymi zaplanować swoje posunięcia kilka kroków naprzód. Działał zwykle zdecydowanie bez namysłu i impulsywnie co pokazał lada moment. Aczkolwiek po kolei.
- Zdrowy rozsądek sugerowałby powiedzieć od razu. Bo co jeśli się nie zazębiają? Szkoda tracić czasu - odparł spokojnie wytrzymując jej długie spojrzenie. Wróć, nie spokojnie. Chyba dopiero teraz dotarło do niego, że ta dziewczyna jest ładna, atrakcyjna, a jak zniknęła aura wrednego babsztyla, to momentalnie poszybował do góry jej seksapil. Oczywiście miało to żadne znaczenie gdy przyszła pora na pokazanie galotów. Jej śmiech był zdecydowanie dobrym znakiem, nie było w nim słychać jakiegoś obrzydliwego 'ugggh', no bo skąd? Gacie miał czyste, nówki funkiel, dzisiaj ubrane, a nie przechodzone i wywinięte na lewą stronę.
- Obrót jest za darmo, za dodatkowe sztuczki trzeba płacić... - dopowiedział, jednak obrócił się, bo czemu nie. Pozbawione to było jakiegokolwiek uroku przez spodnie plątające się wokół jego kostek, ale kto by się tym przejmował. On na pewno nie a ona... najwyraźniej również.
- Oh... - wyrwało mu się gdy ustawiła się przed nim i złapała go za pośladki. Ciężko było na nią patrzeć, wzrost... no nie ułatwiał mu zadania - I jak, prima sort, prawda? - dodał i choć twerking był mu obcy, tak napiąć mięśnie tyłka był w stanie. Co też niniejszym uczynił.

Daisy Watson
sumienny żółwik
TJ Buchanan
Aktorka — Własny Reality show
24 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
I keep stars in my pockets wear daisies in my hair but I tuck you tenderly
in the folds of my heart and take you everywhere.
Wywróciła oczami na jego groźby, bo nie spodziewała się, żeby mimo wszystko mogły być prawdziwe.
- A nie lepiej by ci było przyjść samemu, żeby mnie okraść? Ale wiesz… musisz mieć doświadczenie w budowlance, bo w zasadzie to chyba jak tapetę trzeba zdzierać. - Odparła, bo chociaż ścian w gotówce nie miała, to tak w rzeczywistości, to mogłaby z łatwością paść ofiarą jakiegoś zbója. Tylko że TJ jej na takiego nie wyglądał. - I nie mów, że mam cię błagać, byś tego nigdy nikomu nie zdradził. - Uniosła brew, jakby lekko go prowokując, bo i uśmieszek miała cwany.
- Masz w sumie rację… To słucham, co jeszcze cię kręci oprócz mordowania i porzucania ciał na odludziu? Przebieranki? - Każdy młody człowiek miał swoje preferencje co do zbliżeń, a niektórzy nie lubili ich wcale. Może metoda TJ’a nie była taka zła? Niby to była ich pierwsza randka, ale jeśli rzeczywiście lubił coś, co dla niej było nie do zaakceptowania, to chyba nie było sensu wyczekiwać kolejnej. A, że i ona nie była do końca spokojna, to łatwo było zauważyć, bo w zasadzie im dalej szli w tę dziwną rozmowę, to chyba bardziej dostrzegała, że jest prawdziwym facetem, a nie tylko kimś, kogo można chcieć zagadać na śmierć.
- W sumie za kilka sztuczek mogłabym zapłacić… - Powiedziała zadziornie i jakby na potwierdzenie swoich słów, gdy już skończyli się przekomarzać, to ze swojej kieszeni wyciągnęła pięć dolarów i korzystając z okazji, że facet wciąż miał opuszczone spodnie, a ich dzielił jedynie materiał bokserek, to zatknęła mu banknot za gumkę i uśmiechnęła się szerzej.
- Czekam na sztuczkę. Bo chociaż rzeczywiście tyłka nie musisz się wstydzić, to może chce teraz czegoś więcej i w zasadzie sam na siebie ukręciłeś bicz? - To była sytuacja tak zabawna i tak absurdalna, że w zasadzie powinna się cieszyć, że mężczyzna zabrał ją daleko od postronnych oczu innych ludzi, bo trochę nie przystawało, żeby takie rzeczy wyprawiać. Z drugiej jednak strony, to Australia. Pewnie niektórzy mieli szorty kąpielowe krótsze niż on bokserki, więc może w takim stanie rzeczy by nikogo nie zgorszyli? Odsunęła się o kroczek, drugą dłoń też zdejmując z jego tyłka. - Chyba, że się boisz. - Dorzuciła, krzyżując ramiona na piersiach.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
Stokrotka polna/ Liv
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale po krótkim - uwaga uwaga - namyśle, jednak się powstrzymał. Ani nie zareagował na temat zdrapywania kasy ze ściany, ani napadania na nią, ani błagania... w pewnym sensie to ostatnie miało już miejsce, gdy rozchodziło się o ten nieszczęsny komputer.
- Myślę, że jakoś poradzę sobie bez tego hajsu. Oparłem się jemu raz, oprę się i drugi... - zakończył tylko z lekkim uśmiechem by w końcu nei zabrzmiało to tak, że ooo, tylko kasę to ona ma mu do zaoferowania bo w sumie to tak nie było. Można było z nią pogadąć i się pośmiać, na to wszystko wyglądała atrakcyjnie, zgrabnie i mile dla oka. Znał takie panny z dobrych domów, co to nie mieściły się we własne ciuchy...
- Serio pytasz? - zagadnął bynajmniej nie speszony, ale wolał się upewnić, czy teraz opuszczaj strefę żartów, docinek i wszelkiej maści braku powagi, by porozmawiać o serio. I o czym? O seksie, tak przynajmniej on to rozumiał - W sumie to chyba nic nadzwyczajnego, raczej jestem otwarty... do pewnego stopnia oczywiście, bo jednak jako facet wolę być tym co wkładanie, niż tym w którego wkładają. To w sumie dobre motto... - znów się przy końcu lekko uśmiechnął. Zapomniał tylko wspomnieć, że w biurze własnej szefowej i jej apartamencie ma zamontowanych kilka małych kamerek i ma ją na podglądzie. Przecież nikt się nie dowie...
- Za piątaka, to co najwyżej mogę cmoknąć cię w nos -niemal od razu wyciągnął zza gumki majtek kasę i ocenił banknot. Chwilę potem miał już spodnie na tyłku, oporządzał się tam na dole. Banknot? Zniknął w kieszeni - Ze sztuczek, mógłbym ci pokazać helikopter, ale to nie w miejscu bądź co bądź publicznym, tylko w tej twojej dolarowej jaskini. Jak już umrzesz ze śmiechu, to wtedy cię obrabuję. Ewentualnie słonie... - jako dziecko oglądał Powrót do Przyszłości, więc tego typu zagrywka na niego nie działała! Nazywał się Taylor John Buchanan a nie Marty McFly!

Daisy Watson
sumienny żółwik
TJ Buchanan
Aktorka — Własny Reality show
24 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
I keep stars in my pockets wear daisies in my hair but I tuck you tenderly
in the folds of my heart and take you everywhere.
Daisy nie potrafiła go rozgryźć. W jednym momencie zdawali się żartować, zaraz potem znów sobie dogryzali, żeby po chwili flirtować. A mówią, że to kobiety nie wiedzą, czego chcą od życia. A tu proszę — sama miała problemy z tym, żeby dojść do wniosku, czego może oczekiwać TJ.
- Mogłam wtedy wyciągnąć poważniejsze argumenty niż kasa. - Rzuciła jeszcze nieco żartobliwie, żeby potem wzruszyć ramionami, że niby niech sam zdecyduje, ile prawdy było w jej słowach. Przecież w dowiadywaniu się o kinkach nie było nic złego. Oboje byli dorośli i seks był już rzeczą normalną w pewnym wieku. No, chyba że TJ rumienił się i wstydził, gdy trzeba było nazwać intymną część ciała.
- Poważnie. - Dodała, żeby rozwiać jeszcze wątpliwości, bo w zasadzie, czemu miałaby sobie żartować z tej kwestii? Niby dała mu wybór, ale nawet teraz, z tym stwierdzeniem, cały czas mógł uznać, że nawet nie myśli się dzielić takimi rzeczami z bądź co bądź obcą babą. Zaraz zaśmiała się na stwierdzenie, że bycie hetero, to niemalże jego motto. Oczywiście upraszczając. - No każdy facet mówi, że jest otwarty, a potem, jak przychodzi co do czego, to nagle “ała, nie tak głęboko.” albo wkurzają się, jak masz większego od nich. - Wywróciła oczami, jakby chcąc okazać dodatkową irytację taką sytuację. Ale zaraz się zaśmiała. - Ale tak poważnie, to bycie otwartym to bardzo szerokie pojęcie. W takim układzie raczej nie miałbyś kogo odrzucać ze swojej listy, jeśli by się kinki nie pokrywały. Chyba że taki ogólnie jest plan? - Chyba rzeczywiście jakimś sposobem dość płynnie przeszli na temat seksu.
- Chyba nigdy nie byłeś w strip clubie. 5 to wysoki nominał tam, a ty jeszcze wybrzydzasz. - Dorzuciła, ale nie domagała się zwrotu banknotu. Co dotknęła, to jej. Cholera jasna, chyba rzeczywiście od dawna powinna sobie była kogoś znaleźć, a nie płacić facetowi na randce, żeby móc dotknąć jego tyłek.
- Nie wiem, czym jest helikopter, ale masz moją uwagę. Pytanie, czy już chcesz wracać? Albo innym razem zrobić prezentacje? - Ta randka nie była zła. Była zaskakująco dobra, ale czy to oznaczało, że chciałby spędzić z nią kolejną? Miał święte prawo olać ją po tym, jak okazała się sobą. I teraz miał w zasadzie zrobić to niemal bezboleśnie, zanim sobie jeszcze głupia siksa narobiła na coś nadziei.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
Stokrotka polna/ Liv
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Skoro miało być na poważnie, to niech będzie na poważnie. Dorosły był, ona też. Na bank nie stała przed nim dziewica orleańska i choć wiedział o niej tyle co nic, to mógł przypuszczać, że wyrwana z nadopiekuńczych ramion rodziców trochę sobie pofolgowała. I jak powiedział wcześniej, wymiana informacji na tym etapie może być pomocna.
- Jak mówiłem, w tej kwestii nie jestem otwarty… – lekko ręce rozłożył choć rozumiał, że ona żartuje – Wkładam, a nie wkładają we mnie. Raczej proste – dodał po raz drugi z lekkim uśmiechem bo jednak łatwo było zauważyć, że akurat mimo wcześniejszych ustaleń, ta część rozmowy toczy się średniopoważnie. Daisy jednakowoż z czasem się ‘dostosowała’ do ustaleń – No jakby się znalazła jakaś domina z wielkim gumowym kutasem to nie zapałalibyśmy do siebie sympatią, ale poza tym raczej jestem otwarty, jak mówiłem. To nie ten wiek, by gasić światło i się bawić pod kołderką. Przy czym… nie wiem czy zabawa na czyichś oczach sprawiłaby mi przyjemność… może jakieś swingers party, ale… – machnął ręką nieco się w tym wszystkim gubiąc i kręcąc bez ładu i składu przy końcu. Najważniejsze i tak zostało powiedziane. Facet jest facetem, kobieta powinna być kobietą. Howgh.
- Teraz są onlyfanse i twitche. Pierdniesz do słoika i boom, stówka. Albo ktoś ci kupuje kartę graficzną. Choć raczej mają laski z cyckami niż goście – to boom zaakcentował jak w memie mózg rozjebany – Jak mówiłem, prezentacja innym razem, w twojej dolarowej jaskini. Najpierw słoń, potem helikopter… – stwierdził i wreszcie podciągnął spodnie do góry zakrywając swoją bieliznę. Dość tej nagości. I tak plus, ze nie domagał się tutaj rewanżu by sobie ją obmacać czy wyściskać za którąkolwiek część ciała – Możemy wracać do miasta. Zapraszam jeszcze w ten upał na lody i pewnie będziemy w kontakcie. Nie chcę przedłużać, jeszcze twoi nadopiekuńczy rodzice mnie dopadną i co wtedy? Zero helikoptera. Zero słonia – jakby pokazywanie sztuczek miało być najlepszą zachętą do spotkania. Także myślę, że się w kilka minut, pośród śmichówchichów zebrali i ruszyli w drogę powrotną. Wolniej niż wcześniej. Należało odholować niewykorzystany motor, ale czas w jakiejś lodziarni też myślę minął całkiem radośnie i przyjemnie. Czas był się pożegnać.

Daję zt x2. Daisy Watson
sumienny żółwik
TJ Buchanan
ODPOWIEDZ